Jednostka i ogół/Reakcya i ewolucya

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Nałkowski
Tytuł Jednostka i ogół
Podtytuł Szkice i krytyki psycho-społeczne.
Data wyd. 1904
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Reakcya i ewolucya.


Jeden z najwybitniejszych przywódzców dzisiejszego ruchu społecznego, Ignacy Daszyński, rzuciwszy kiedyś cały chaos stosunków i prądów obecnej doby dziejowej na ostrze miecza, otrzymał dwa równo odcięte kawały: „z jednej strony reakcya, z drugiej socyalizm“.

To silne i ostre cięcie jest trafne ze względu na zewnętrzną stronę objawów, na ich morfologię; ale czy jest ono takiem również i ze względu na ich wewnętrzną budowę i wewnętrzne pulsowanie; na ich anatomię i fizyologię, a stąd, co najważniejsza — na ich stosunek do ogólnej ewolucyi postępowej?
Wiadomo geologom, że, chcąc sobie zdać sprawę z chaosu, wielce zróżniczkowanej, plastyki ziemskiej, nie dość jest, rzuciwszy ją na mapę, szukać linii obniżeń i według nich przeprowadzać podziały; często bowiem po zbadaniu szczegółów na miejscu, usunięciu zewnętrznego rumowiska i przyjrzeniu się budowie wewnętrznej, okazuje się, iż to, co zewnętrznie, plastycznie, jest ostro oddzielone, to wewnętrznie, strukturalnie i genetycznie należy nieraz do jednego systematu, stanowi jedną całość; i odwrotnie: to, co zewnętrznie, plastycznie, jest połączone, to okazuje się tylko przypadkowym zlepkiem, powstałym chwilowo pod wpływem czynników zewnętrznych; wewnętrznie jest różnorodne. Otóż i w danym razie, lubo cięcie poszło trafnie po zewnętrznej linii podziału, odcięło jednak, od socyalizmu, jako ruchu postępwego, pod ogólnem mianem reakcyi, niektóre takie objawy, które wewnętrzne łączą się z nim w jeden system postępowo-ewolucyjny, a oddzielają się od pozostałych objawów reakcyi, tworzących w swej istocie osobny system wsteczny.
Z drugiej strony, jeden z najznakomitszych filozofów francuskich, Alfred Fouillée, w jednem z najnowszych swych dzieł (Le mouvement idealiste et la réaction contre la science positive), uzasadniając dzisiejszą reakcyę i wywalczając racyę bytu dla filozofii idealistycznej wobec nauki pozytywnej, kończy następującem, pełnem poezyi porównaniem: „Dla oka wewnętrznego milszą jest filozofia ze swą ciemnością, niż nauka ze swem światłem. Dzień, zamykając nas w naszym systemacie słonecznym, ogranicza nasz widnokrąg i oświecając najdrobniejsze, bliskie szczegóły, zdaje się zasłaniać nam świat pozazjawiskowy; noc otwiera nam nieskończoność przestrzeni i nieskończoność światów: przenosi nas ona w społeczność wszechświatową. Zmusza nas do myślenia nietylko o żyjących, lecz i o umarłuch, do pojmowania ich nieśmiertelności pod innem, nieznanem niebem; po za tem, co jest znane i pewne, odkrywa tajemnicze, po za tem, co skończone — nieskończoność marzenia i nadziei. Ona ma też swe widowiska życia, bardzo różne od tego, jakie nam ukazuje nasze słońce: ona roztacza nad nami niezliczonych gwiazd korowody i zdaje się nam, że jesteśmy nie już świadkami drobnych i ograniczonych wydarzeń ziemskich, jak te, które widzimy w świetle dnia, lecz tych nieobliczalnych faz życia kosmicznego, których wyrazem jest widok gwiaździstego nieba.
Do gwiazd, świecących śród nocy, podobne są idee, równie wysokie, równie dalekie, często niepewne, migotliwe, z których każda jest światem, gubiącym się śród innych światów, z któremi pozostaje w stosunkach przez tajemną siłę grawitacyi. Filozofia, ta noc nieskończona, usiana gwiazdami, jest piękniejsza niż jasny, ściśle ograniczony, świat nauki“.
Może ktoś nie godzić się na tak szerokie pojmowanie „filozofii“, może pod tą nazwą pojmować coś ciaśniejszego, ale pewniejszego, w każdym jednak razie nie można zaprzeczyć, że taka „filozofia“, jak Fouillégo, Maeterlincka i t. p., jest potrzebą każdej wyższej, subtelniejszej duszy ludzkiej, któej duszno śród rogatek pozytywizmu, śród ciasnego zakresu zjawisk świata immanentnego, która odczuwa dreszcz nieskończoności i cierpi nieugaszone pragnienie przeniknięcia w tajemniczą otchłań zagadki bytu.
Mimo to jednak, pogląd Fouillégo na reakcyę jest równie jednostronny, jak poprzedni: Fouillée, filozof-poeta, zapatrzony w gwiazdy, nie dostrzega jednej doniosłej rzeczy. Oto, że gdy śród nocy wyższe, idealne natury, tonąc w nieskończoności nieba gwiaździstego, zapominają o ziemskim padole, wtedy, korzystając z ciemności nocnej, podkradają się, przebrani w szaty idealne, rzezimieszkowie, by uprawiać bezkarnie swe niecne rzemiosło. Fouillée, zbyt zapatrzony w gwiazdy, zbyt uprzejmy literacko, nie dostrzega tego, widzi co najwyżej, niekiedy „przesadę“ w idealnych dążeniach. A jednak tutaj tkwi główne niebezpieczeństwo każdej reakcyi idealnej, przyczyna, dla której może ona nieraz sprowadzić w praktyce, w życiu społeczeństwa, skutki fatalne. Wprawdzie i w dobach realizmu ciężą również nad ludzkością natury drapieżne, ale muszą one wtedy występować otwarcie, starając się tylko uzasadniać swe postępowanie („walka o byt“, „siła przed prawem“); w dobach idealizmu podchodzą one podstępnie swe ofiary, usypiając je przedtem, lub zatruwając „idealnymi“ gazami; — to jest niebezpieczniejsze.
Teraz czytelnik łatwo już zrozumie, że powyższa sprzeczność dwóch poglądów na reakcyę, wynikła ztąd, iż każdy z pomienionych dwóch obserwatorów oglądał zjawisko reakcyi w innem, częściowem polu widzenia: jeden w społeczno-praktycznem, drugi w filozoficzno-ideowem.
Dla pogodzenia tej sprzeczności, a zarazem dla dokładnego zrozumienia i ocenienia reakcyi, należy objąć w polu widzenia całe to zjawisko w jego wielkiej złożoności i różnorodności.
Gdy szturmowa kolumna wdziera się na wyniosły szczyt po uciążliwych skalistych ścieżynach, wówczas po bardziej przyśpieszonych tempach ataku, wielkich wysiłkach, następują chwile wyczerpania sił (znużenia) lub zapasów; chwile przekonania, że na danej drodze, przy danych siłach i zapasach wedrzeć się dalej niepodobna, że trzeba szukać drogi innej i w tym celu trzeba z nowo zdobytymi środkami i nowem doświadczeniem wrócić do dawnych stanowisk, których należyte zużytkowanie przedtem było niemożebne, a które teraz, przy nowych zdobyczach, otrzymują zupełnie inne, donioślejsze znaczenie; przytem na stanowiskach tych leżą pozostawione zapasy, znajdują się bezpieczne punkty oparcia i wypoczynku, które zresztą nieraz znużonemu wzrokowi przedstawiają się zdala ułudnie w formach zbyt olbrzymich i barwach zbyt wspaniałych.
Przy tym ruchu, mającym pozornie charakter cofania, nie wszystkie części armii wykonywują ruch jednakowy; niektóre oddziały lub jednostki inercyjne, czy zbyt porwane zapałem, kontynuują jeszcze czas jakiś ruch dotychczasowy; cofające się oddziały natrafiają na pozostałe w tyle rezerwy, szukając w nich oparcia i zaprowiantowania. Nastaje pewne zamieszanie, potrzeba nowego sformowania i zoryentowania się w złożonej sytuacyi.
Z takiej chwili zamieszania korzystają zwykle tchórze, zrozpaczeni i słabi, by sromotnie uciekać; korzystają zwłaszcza podli rabusie i geszefciarze: obdzierają lub mordują rannnych i inwalidów, rozgłaszają o mniemanej klęsce, by zwiększać zamieszanie, obałamucają rezerwy, by uniemożliwć ich uruchomienie i zużytkowanie bojowe, zakładają szynki i kramy, poją rannych zabójczą wódką i karmią padliną, sprzedają amulety, udają opiekunów, zbawców, felczerów, chirurgów.
Podobne chwile przeżywa ludzkość cała w swem odwiecznem dążeniu naprzód ku szczytom, ginącym w nieprzeniknionych chmurach przyszłości; chwile takie w dziejach obejmujemy pod nazwą reakcyi. Jedną z takich chwil przeżywamy właśnie obecnie i to mianowicie chwilę reakcyi idealnej.
W przytoczonym powyżej porównaniu z kolumną szturmową, zawarte zostały, jak sądzę, wszystkie, przynajmniej najważniejsze, czynniki i pierwiastki reakcyi; zresztą, rozbierając je szczegółowo, możnaby dojść do jeszcze większego zróżniczkowania objawów. W obecnym jednak razie, gdzie chodzi nam głównie o kwestyę wartości ewolucyjnej objawów, wystarczy wniosek ogólny z powyższego porównania, a mianowicie, że objawy reakcyi dadzą się podzielić pod tym względem na dwa różne działy. Jedne, wynikające z potrzeby wyrównania jakiegoś deficytu są, potrąciwszy coś na złudzenia, dodatnie: są koniecznym warunkiem postępu. Drugie, będące korzystaniem z zamieszania w celach osobistych lub kastowych, są wsteczne, są obłudnymi środkami powstrzymania postępu, które dla tem większej skuteczności kryją się pod maski reakcyi postępowej: pod maską zwrotu ku naturze — wstręt do wszelkiej cywlilizacyi; pod maską idealnych wzlotów — wstręt do badań naukowych, krzewienie ciemnoty; pod maską uczuć humanitarnych — krzewienie owczej ofiarności dla wilków; pod maską czci dla bohaterów — wysławianie rozbójników i opojów, oraz związanego z iemi wstecznictwa (np. przy pomocy powieści historycznych) i t. d.
Wobec tego, uznając w reakcyi pierwiastek ewolucyjny, nie należy z drugiej strony, jak to czyni Fouillée, zapatrzony w gwiazdy, zapominać, że stoimy na ziemi i że na niej nieostrożna uprzejmość jest nieraz karygodną słabością. Patrząc śród nocy w niebo gwiaździste, należy zarazem, przy pomocy silnego reflektora, rzucać jaskrawe światło na kręte ścieżki tych, co, korzystając z ciemności i masek idealizmu, podkradają się w nikczemnych zamiarach pod naszą świątynię; a choćby ostrożność taka krępowała nas nieco narazie w idealnych wzlotach, choćby jaskrawość światła przeszkadzała nieraz w obserwacyach gwiaździstego nieba, to nie powinniśmy się tem zniechęcać, bo gdy, spłoszeni światłem, rzezimieszkowie pierzchną nareszcie, duch ludzki, pozbywszy się wampirów nocnych, pomknie tym szybciej w przestwory nieskończoności.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Nałkowski.