Jesienią (Rączkowski, 1908)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Rączkowski
Tytuł Jesienią
Pochodzenie Antologia współczesnych poetów polskich
Wydawca Księgarnia Maniszewskiego i Meinharta
Data wyd. 1908
Druk Aleksander Ripper
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cała antologia
Indeks stron

JESIENIĄ.

Hannie Gramatyczance.

Nad ugory i ścierniska
Dym się ściele siny,
Pastuszego blask ogniska
Świetlanemi skrami błyska,

Złoci zżółkłe, zwiędłe rżyska
I szumiące trzciny.

Smęt po ziemi płynie całej,
Po kobiercu liści.
Płynie w szacie swojej białej,
Pełen bolu, syty chwały,
Mocą swoją zolbrzymiały
Wśród drzew suchych kiści.

Zadumane śpią ugory,
Wiatr im do snu śpiewa.
Dziwne słyszą rozhowory,
Gdy wieczorem gwarzą bory
I jesiennej widmo zmory
Wszędzie się rozlewa.

Pusto wszędzie... Łąk zielenie
Dymią oparami.
Jak żałosne, ciche tchnienie
Wiatr swą pieśń po ziemi żenie,
Jakby koić chciał westchnienie
Srebrnej rosy łzami.

Na ugorach śpi martwota.
Smęt siadł ponad ziemią.
Zwiędłe liście wicher miota,
W łozach cicho łka tęsknota;

Przed chatami koło płota
Stare wierzby drzemią.

Wszędzie duma się rozsiada,
Drzewa liściem prószą.
Jakaś dziwna mara blada
Z cicha w serce mi się wkrada
I tajemne słowa gada
Z moją biedną duszą.

Wiatr zawiewa. W mojej duszy
Dziwne słychać tkanie.
I zda mi się, że w mej duszy
Niby siny dym pastuszy
Płynie, kłębi się i puszy
Ta duma po łanie...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Rączkowski.