[28]
Z GÓR
JEST KRAJ NIEZNANYCH CUDÓW...
Jest kraj nieznanych cudów,
Gdzie z białych gór
Potoki srebrem płyną,
Doliny śpią,
A tajemnicze źródła leśne 5
Czyszczą ze szmerem przy świetle księżyca
Połyskujący, złoty piasek.
Smreki w milczeniu stoją, bez oddechów,
Jak straże nocne w przedsieni kościoła,
W którym za mgławą tajemnic osłoną 10
Bóstwo, nieznane ludziom, śpi...
A jedle drżą,
Dygocą lękiem utajonym,
Czy ich nie zdradzi światło białe,
Które na nie pada; 15
Bowiem sięgają nagiemi ramiony
W głębie rozpadłych, wązkich szczelin
I wyczuwają palcami korzeni
Skryte głęboko pod skałami skarby.
Albo na ziemię kładą się cieniami 20
I, wstrzymując dech, słuchają,
[29]
Co tam w głębi dzwoni...
A to dzwonią owce białe, idące uboczą;
Wełna im się z dala srebrzy,
Jak te włosy fal, 25
Wspinających się w księżycu
Ku urwistym brzegom.
...............
Przeszły ubocz,
Już dochodzą pod zamglony wierch...
A małe jagnię ostało, 30
Nie może nadążyć,
Samo idzie po polanie, zawodzi i płacze,
I woła, woła, by go poczekali...
...............
Ostatniej owcy grzbiet łysnął za wierchem.
...............
W głuchej ciszy słychać jeno ten samotny płacz. 35
O kraju! O dolino smutku!
...............
Tam — przy nieznanym drzewie
Ukryty drogi skarb,
O którym nikto nie wie...