Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 21

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 21. Widoczny upadek różnowierstwa. 1609—1632.

Wśród tej wzrastającej anarchii w politycznem i publicznem życiu Polski, dokonywał się zupełny upadek różnowierstwa, rozkładowego czynnika w organizmie rzpltj. Stało się to nieubłaganą loiką wypadków. Po rokoszu powrót do wiary ojców odbywał się niemal gromadnie, rzekłbyś, że stał się modą, jak lat 50 temu, modą było porzucać katolicyzm a chwytać się nowinek. Różnowiercom ubywało co rok opiekunów, rzeczników hojnych, zborów, szkół, ministrów uczonych, tracili na znaczeniu, poczęto nimi pomiatać, dokuczać im wkońcu i psoty wyrządzać. Nawrócony magnat lub szlachcic zamożny, nie tylko wyganiał ministrów i wydarty na zbór kościół powracał dawnym właścicielom, katolikom, ale fundował klasztory różnej reguły, z których rozchodziła się propaganda katolicka na dalekie strony. Biskupi z nominacyi Zygmunta III, mężowie vere ecclesiastici, na synodach 1607, 1621, 1628 r. domagali się na podstawie królewskiego dekretu 1592 r. od dyssydentów, oddania zabranych nieprawnie kościołów, szkół i dóbr kościelnych. Nawróceni do wiary ojców wojewodowie, kasztelanowie, burgrafowie i starostowie królewscy, dopomagali im w tem brachio saeculari. Miasta królewskie jak Poznań, Kraków i inne, korzystając z przywileju ustanowienia praw miejskich, uchwalały, prawda że za radą i zachętą Jezuitów, nie przypuszczać do rady miejskiej i magistratur różnowierców, odebrać im prawo obywatelstwa, zamknąć zbory, cmentarze i szkoły w obrębie murów miejskich; czyniły przecie to samo z katolikami miasta luterskie Gdańsk, Toruń, Elbląg. Gmin miejski, uprzedzając nieraz radę i magistrat, zburzył lub spalił w Poznaniu, Wilnie, Krakowie, Lublinie, a nawet w Radziejowie, Stacsinie, dyssydenckie zbory i znieważył ministrów.
Skarżyli się o to dyssydenci 1611 i 1613 r., gravamina przez książąt Janusza i Krzysztofa Radziwiłłów podali (1613 i 1627 r.) królowi, domagając się wskrzeszenia konfederacyi 1573 r., zgody z katolikami. Na to im Jezuita Bembus dał 1615 r. na 20 kartkach odprawę p. t. »Pax non pax, pokój nie pokój, czyli niektóre powody, dla których pokój konfederacyi Ewanjelików z Katolikami w żaden sposób trwać nie może«. A gdy ktoś z dyssydentów wystąpił z repliką: »Vindiciae pacis obrona pokoju«, Bembus ogłosił 1616 r. tryplikę »Pacatus impacatus ad examen vocatus, czyli rozbiór odpowiedzi na racye przeciw pokojowi konfederacyi«. Inny Jezuita, O. Sawicki, wskazując na kłótnie i swary między samymi dyssydentami, drwił z projektowanej konfederacyi w sporej książce: »Foremna zgoda albo raczej istna wrzawa między tymi, którzy się tych naszych czasów Ewanjelikami niewinnie nazywają«.
Do zgody przyjść nie mogło; dyssydenci, kłócąc się między sobą, popadali w coraz większą niemoc, pogardzano nimi, dokuczano, zaczepiano ministrów na ulicy, przeszkadzano pogrzebom. Oni krzywdy przypisywali uczniom jezuickim; ale w Krakowie nie było ich, a przecie dwa razy tam zbór poburzono; w Poznaniu i Wilnie, jak sądowe śledztwo wykazało, żaden uczeń jezuicki nie brał udziału w wojnie przeciw zborom. Jezuici nietylko nie pozwalali, ale plagami i wygnaniem z szkół, karali swywolę uczniów przeciw różnowiercom; mieli oni na nich broń nierównie skuteczniejszą, pióro i żywe słowo, kazania, misye, dysputy, bractwa religijne.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.