Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 23
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Wydawca | W. L. Anczyc i Sp. |
Data wyd. | 1908 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp. |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Od r. 1615 do 1760 powtarzają się żale i skargi unickich metropolitów i biskupów do Rzymu o »przeciąganie Rusinów na łacinizm« przez zakony wogóle, w konfesyonale i w szkołach, w szczególności zaś przez Jezuitów.
Wiemy, że ks. Skarga dał inicyatywę unii Rusi z Rzymem, przygotował do niej króla, władyków, kilku biskupów i senatorów i sekretarzem był synodu brzeskiego 1596 r. W tej jedności z Rzymem szukał on zbawienia 6 milionów Rusinów, zostających w schizmie; inne względy polityczne i korzyści dla rzpltj z unii płynące, zostawiając królowi i sejmom. Tak samo pojmowali unię Rusi jego następcy OO. Barcz, Fabrycy, Grużewski, Bembus i wszyscy Jezuici, którym na Rusi pracować wypadło. Chodziło im o zbawienie dusz w wierze katolickiej, nie o grecki lub rzymski obrządek, tem mniej o narodowość ruską lub polską. Szacunku swego dla obrządku greckiego dowiedli, pozyskując dla tegoż obrządku Rutskiego, wychowując w nim św. Jozafata i Bazylianów. Ale do 1596 r. nie było unii, więc i Rusinów starej greckiej wiary, i Rusinów dyssydentów, chcących zostać katolikami, musieli przyjmować do obrządku łacińskiego, a tych cyfra była znaczna. Gdy unia stanęła, żądali ruscy biskupi, aby ich i Rusinów nikt nie zmuszał do przyjęcia innych obrzędów, i to im Klemens VIII zapewnił (in bulla Unionis 21 grud. 1595 r.) ale zakazu przechodzenia dobrowolnie z greckiego obrządku na rzymski, ani on, ani żaden papież aż do 1624 r. nie wydał. Zostawione tedy było do woli Rusinowi przechodzącemu na wiarę katolicką, pozostać w obrządku greckim lub razem z wiarą kat. rzymską, przyjąć obrządek rzymski. Z tej wolności korzystali panowie i szlachta ruska. Dlaczego? Bo obrządek rzymski panował na tronie i dworze, przeważał w senacie i poselskiej izbie, miał świetny i bogaty episkopat, kler świecki poważany, liczne zakony, dwie akademie i setkę szkół i przynosił z sobą wykwintną, pełną życia i blasku cywilizacyę zachodnią. Obrządek zaś grecki był »obrządkiem chłopów i Kozaków«, episkopat jego ubogi i bez politycznego znaczenia, w władzy swej od dysunickich władyków a nawet od panów dziedziców krępowany, duchowieństwo świeckie żonate, ciemne, od chłopa mało różne i prawie wzgardzone, klasztory w rozprzężeniu, Bazylianie ledwo się dźwigać poczynali, akademii, prócz kijowskiej, która 1628 powstała i szkół wyższych żadnych. Mogąc wybierać, cóż dziwnego, że wybrali obrządek rzymski? Idea też narodowości, dziś tak potężna, nie była w XVII w. znana. Rusin, zostając łacinnikiem, nie brał przez to rozbratu »z narodowością ruską«, mówił dalej u siebie po rusku. Dopiero szkoły i związki rodzinne powoli, nieznacznie język polski między szlachtą ruską rozpowszechniły. Rusin łacinnik przestał tylko należeć do Cerkwi ruskiej.
Z podobnych pobudek jak szlachta, tak młodzież ruska w szkołach, dysunicka i unicka przechodziła na obrządek łaciński. Rutski 1615 r. skarżył się, że 200 Rusinów w szkołach, przeszło na łacinizm; Smotrzyski 1630 r. dowodził, że drugą przeszkodą rozwoju unii »latynizowanie ruskiej młodzieży szkolnej«. Czy mogło być inaczej? Wszak ci młodzi Rusini w szkole i poza nią, otoczeni kolegami łacinnikami, razem z nimi się modlili, bywali na nabożeństwach, kazaniach, tylko komunię św. przyjmowali w cerkwi; widząc rażącą różnicę swego żonatego, ciemnego kleru od swych profesorów Jezuitów, cóż dziwnego, że upodobali sobie ryt łaciński.
Jezuici mieli nadto inne, wyższe względy. Pytali siebie, w którym obrządku nawrócony z schizmy lub herezyi Rusin, może łatwiej i bezpieczniej zbawić swoją duszę, quinam ritus securior? Odpowiedź była łatwa. Cerkiew unicka nie miała długo kleru tak światłego, literatury kościelnej ascetycznej tak bogatej, jak miał Kościół rzymski, a jedno i drugie do uświątobliwienia i zbawienia duszy potrzebne i dlatego nie »przyciągali« namową, moralnym przymusem, ale pytani o zdanie czy o rade, w konfesyonale lub poza nim, odpowiadali jak byli przekonani, że obrządek rzymski bezpieczniejszy.
Zacny metropolita Rutski tych pobudek nie rozumiał, widział jedno i bolał nad tem, że Rusini na obrządek łaciński przechodzą, żalił się w Rzymie 1615, 1623 r. i z episkopatem ruskim wołał o ratunek. Więc Urban VIII wydał 7 lutego 1624 r. dekret, »ażeby Rusinom unitom, laikom czy duchownym, świeckim albo zakonnym, zwłaszcza mnichom św. Bazylego, nie wolno było na obrządek łaciński, z jakiejkolwiek, nawet najbardziej naglącej przyczyny, bez szczególnego pozwolenia Stolicy św. przechodzić«. Ale król Zygmunt dekretu nie przyjął i ogłosić nie pozwolił, »bo go uważał, jak donosi nuncyusz Lancelloti do Propagandy 31 maja 1624 r., za szkodliwy dla wiary katolickiej. Szlachcie nie można odbierać tej wolności. Zdaniem zaś OO. Jezuitów, których król kilkakrotnie się radził, dekret ten zastosować można tylko do duchowieństwa greckiego, ono bowiem dla istnienia i rozwoju unii potrzebne. Świeckim zaś ludziom nie można dobrem sumieniem przeszkadzać, aby przechodzili na obrządek bezpieczniejszy ad ritum securiorem«. Jakoż Urban VIII wydał 7 lipca t. r. drugi dekret, którym zakaz przechodzenia na obrządek łaciński ogranicza do samych tylko duchownych, zwłaszcza Bazylianów, z których tak wiele, zmieniwszy obrządek, wstąpiło do innych zakonów łacińskich, że ich ledwo 100 pozostało. Król przyjął dekret lipcowy, ale ogłosić nie pozwolił. Zmartwiony tem Rutski wyjednał 1625 r. w Propagandzie rzymskiej polecenie dla nuncyusza, aby upomniał spowiedników, zwłaszcza Jezuitów, iżby unitów do łacinizmu w żaden sposób nie przyciągali, jenerałów zaś zakonnych w Rzymie zawezwała taż Propaganda 1628 r., aby zakonom swoim w Polsce i Litwie to samo surowo polecili. Wskutek tego jenerał Jezuitów Vitelleschi na dwa zawody (21 października 1628 r. i 12 września 1629 r.) rozkazał spowiednikom i profesorom Rusinów w Polsce, aby się wstrzymali od wszelkich zachęcań i namów do zmiany obrządku swych penitentów i uczniów. To samo, na usilne prośby Rutskiego, polecił z rozkazu Propagandy nuncyusz prowincyałom różnych zakonów »zwłaszcza Jezuitów« w Polsce 29 lipca 1631 r. Na mało się to przydało. Vis major, motywa wyżej wymienione, górę wzięły nad zabiegami Rutskiego i jego następców.