[32]
KAŻDEJ MATCE JEJ DZIECI NAJPIĘKNIEJSZE.
Widząc sowa jastrząba, że na obłow leci
»Braciszku, waruj że mi«, rzecze, »pojeść dzieci.
A pamiętaj, żebyś się nie omylił w łowie:
ze wszystkich ptasząt będą najpiękniejsze sowie«.
Nie wymawia się jastrząb, bo słuszną rzecz słyszy:
z tym on na ptaki, ona leciała na myszy.
Toż gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem
widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem,
szaromodre grzywacze, purpurowe gile,
i, jako na siostrzeńców, patrzy na nich mile.
Oczy napasł, garła nic. Kiedy w bliskim drzewie
młodych sowiąt postrzeże: »wej«, rzecze, »nagroda
Zawsze płaci pobożność. Puszczać się jej szkoda«.
[33]
Toż jedne do gardziela drobnym tka kawałkiem,
drugie dzieciom na gniazdo w szponach niesie całkiem.
W kilka dni potem, skoro onęż potka sowę:
»A także to, braciszku, trzymają umowę?«
A ów: »Nie trzeba na mnie swojej walić winy,
rzekłaś: co najpiękniejsze — moje mijaj syny«,syny«.