<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Konopnicka
Tytuł Kajecik Pawełka
Pochodzenie Książka dla Tadzia i Zosi
Data wyd. 1892
Druk Wł. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KAJECIK PAWEŁKA.

Pawełek dostał od ojca na gwiazdkę śliczny niebieski kajecik. Długo myślał, coby tu z nim zrobić? Czyby rysować żołnierzy? Czy może konie? Czy domki i drzewa? Aż się nareszcie namyślił i postanowił zapisywać w tym kajeciku to wszystko, co tylko ciekawego usłyszy, albo rozmaite zabawy.
Zaraz nazajutrz usiadł Pawełek przy stoliku, rozłożył przed sobą swój niebieski kajecik, umaczał ostrożnie pióro i tak pisać zaczął:
„Widziałem dziś piękny rysunek. Przedstawiał on izbę w prostej chłopskiej chacie we wsi Sokołówce, a w tej izbie, na łożu zasłanem skórą niedźwiedzią, leży Stefan Czarniecki, wielki rycerz i hetman, który bił Szwedów tęgo, aż musieli uciekać z pod Częstochowy, którą nam zabrać chcieli. Ale potem na inną wojnę poszedł i był ranny, i w tej chacie go złożyli towarzysze jego, a teraz się z nim żegnają. Wielki jest smutek w tej izbie i wszyscy płaczą, że takiego wodza i rycerza utracić muszą. Pospuszczali głowy, załamali ręce, któż ich teraz na wojnę prowadzić będzie? A przy łóżku Czarnieckiego stoi koń jego siwy, towarzysz wierny, co w różnych bitwach razem z nim bywał i nic się nie bał. Stoi ten koń przy nim i także się smuci, a rży żałośnie, bo czuje, że już swego pana i rycerza nosić na wojnę nie będzie. A Czarniecki rękę wyciągnął i głaska jego grzywę i patrzy tak, jakby mówił: „Bądź zdrów, mój towarzyszu! Już ja na ciebie nie wsiędę i Szwedów bić nie będę. Już odchodzę z tej ziemi, com jej wiernie bronił“.
Długo patrzyłem na ten rysunek i myślałem sobie, że jak Szwedy jeszcze kiedy przyjdą, to ja od stryjka z Lipowej też siwego konika dostanę i tak Szwedów pobijemy, że tylko się za nimi kurzyć będzie — tak będą zmykali!
W tydzień znów potem Pawełek przy stoliku usiadł, kajecik niebieski przed sobą rozłożył, pióro umoczył i tak pisał:
„Dowiedziałem się dzisiaj o drugim rycerzu, który się nazywał Karol Chodkiewicz, a bił się z Turkiem. Ten Turek nazywał się Osman. Zebrał on wielkie wojska, wyszykował różne bronie, przyprowadził z sobą wielbłądy i ogromne skarby i chciał dojść aż do Wisły, żeby tam konie swoje poić i żeby to się nazywała jego rzeka i jego ziemia. Ale mu się to wcale nie udało, bo Karol Chodkiewicz, który był wodzem i hetmanem jakich mało, zwołał swoich rycerzy, i zaraz wszyscy u jego boku stanęli. A choć ich było niewielu, a Turków nieprzeliczone mnóstwo, jednak się im rycerze Chodkiewicza nie dali, tylko się bronili przez czterdzieści dni w takim zamku, co się nazywał Chocim. No, i ci Turcy ze swoim Osmanem, co podejdą pod ten Chocim, to jak ich Chodkiewicz po swojemu przywita żelazem, to oni w nogi. I tak ten zamek Turcy zdobywali i zdobyć go nie mogli. Aż widząc, że garstka rycerzy Chodkiewicza mocniejsza i dzielniejsza niż całe ich wojsko, poszli sobie tam, zkąd przyszli, do swojego kraju, a tu do Wisły żaden się nie dostał, chyba ten, co się w niewolę dostał. Takto Chodkiewicz swojej rzeki bronił. A cóżto? nie moglito Turcy w swoim kraju siedzieć, kiedy im go Pan Bóg dał, nie cudzego pragnąć? Dobrze im tak! Ja ich tam wcale nie żałuję. Teraz sobie myślę, kto był większy wojownik, czy Chodkiewicz Karol, czy też Stefan Czarniecki?
Jak będę duży, to do tego Chocima pojadę, żeby choć to miasto zobaczyć, gdzie taki wielki rycerz bił się i Turka przemógł. A o to, kto większy z tych dwóch hetmanów, to się muszę ojca spytać“.
Kiedy to Pawełek zapisał, zrobiło się już ciemno, więc zamknął swój niebieski kajecik i poszedł do ojca.
Jeżeli znów kiedy co napisze, to wam opowiem.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.