[6]I.
Z PODRÓŻY.
Wszersz i wdłuż przewędrowałem
Naszą świętą ziemię:
Pieśni garstkę w niej zebrałem,
Żalu ciężkie brzemię.
Karczma na granicy.
Czy tu gore? czy — do kata! —
Wali się ta smętna chata?
Czy się rąbią w pień?
Ale gdzie tam! — do hulanki
Zapraszają wrzask i szklanki,
Bo się schyla dzień.
Kołem ciągną się kozaki,
Za łeb włóczą się żołdaki,
[7]
A z powagą chłop —
Polak — pije, a żyd w trwodze,
A pod ławą na podłodze
Chrapi brudny pop.
Tu zuchwalszy chłopa trząsa,
Zakręcając zuch chłop wąsa:
Idź, sobako w bok!
Krzyknął, pchnął i tuż dwie strony
Do zaczepki, do obrony
Występują w krok.
Będzie walka znać nie lada! —
Wtem do izby nagle wpada
I w przestrachu żyd,
Rozkaz jakiś daje Kasi —
Ta już światła w karczmie gasi,
Więc na dzisiaj cyt.
Na granicy tak to żyją:
Tańczą, nucą, krzyczą, piją,
Aż powstanie swar;
Wtedy mądry żyd w ciemności
Głuchej, zostawiając gości,
Gasi walki żar.