Katedra Notre-Dame w Paryżu/Księga dziesiąta/VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Katedra Notre-Dame w Paryżu |
Podtytuł | (Notre Dame de Paris) |
Rozdział | „Płomyk obrączkowy“ |
Wydawca | Polski Instytut Wydawniczy „Sfinks“ |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Neuman & Tomaszewski |
Miejsce wyd. | Gdańsk; Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Notre Dame de Paris |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wydostawszy się z Bastylji, Gringoire biegł ulicą Św. Antoniego, jak koń z uwięzi zerwany. Gdy dopadł do bramy Baudoyer, skierował się naprost ku kamiennemu krzyżowi, wznoszącemu się pośrodku placyku, jakby już zdala śród ciemności dostrzegł postać męską czarno ubraną i zakapturzoną, siedzącą na stopniach krzyża.
— Czy to ty, mistrzu? — spytał Gringoire.
Postać się podniosła.
— A, męko piekielna! W ukropie mię kąpiesz Gringoire. Oto strażnik z wieży Ś‑go Gerwazego odkrzyczał pół do drugiej z północka.
— Ba! nie moja w tem wina — sarknął Gringoire — lecz wina czat kasztelańskich i króla Jegomości. Oto żem wymknął chwacko. Wciąż chybiam szubienicy. Takie już me przeznaczenie!
— Chybiasz wszystkiego — wtrącił drugi — Lecz spieszmy. Masz hasło?
— Wyobraź sobie mistrzu, widziałem króla. Od niego idę. Rajtuzy nosi kałamajkowe. Istna awantura.
Kądzielo ty rozpaplana! i cóż mi do twoich awantur? Czy masz hasło opryszków?
— Mam. Nie lękaj się mistrzu. Płomyk obrączkowy!
— Dobrze. Inaczejbyśmy nie dotarli do kościoła. Wszystkie dokoła ulice przecięte. Szczęściem, hołota napotkała zdaje się na opór. Być może, że staniemy jeszcze na czas.
— Tak mistrzu. Ale jak wejdziemy do Notre‑Dame?
— Mam klucz od wież.
— A jak z tamtąd wyjdziemy?
— Z tyłu klasztoru znajduje się furtka wychodząca na Wygon, a ztamtąd jest wyjście ku rzece. Wziąłem z sobą klucz i łódź u brzegu uwiązałem tego rana.
— Alem się gracko wywinął z pod szubienicy! — począł znów Gringoire.
— Nie marudź że! Idźmy! — przerwał drugi.
Obaj szybkiemi kroki skierowali się w stronę Grodu.