Keraban Uparty/Część druga/Rozdział XIV
←Rozdział XIII | Keraban Uparty Część druga Rozdział XIV Juliusz Verne |
Rozdział XV→ |
Uwaga! Tekst niniejszy w języku polskim został opublikowany w XIX w.
|
W prześlicznem położeniu, na pochyłości wzgórza na którem roztacza się Skutari, wznosiła się piękna villa Kerabana.
Skutari, to azyatyckie przedmieście Konstantynopola, a starożytne Chrysopolis, ze swemi meczetami pokrytemi złoconemi dachami, z dzielnicami w których mieści się piędziesięciotysięczna ludność; z debarkaderem unoszącym się na wodach cieśniny, z lasem cyprysów na cmentarzu, z leżąca o milę od miasta górą Bulgarlu, panującą nad całością, z której szczytu sięgnąć można wzrokiem do morza Marmora, zatoki Nikomedijskiej i kanału Konstantynopolskiego. Oto przepyszna panorama, jedyna w świecie, przedstawiająca się z okien villi bogatego Kerabana.
Wnętrze jej odpowiadało godnie tym piętrzącym się ogrodom, wspaniałym platanom, bukom i cyprysom je zacieniającym. Doprawdy szkoda byłoby pozbywać się jej dlatego jedynie, aby nie płacić kilka parasów tygodniowo, jakie kazano uiszczać za przepływanie Bosforu.
Było południe. Od trzech godzin właściciel i goście jego znajdowali się w prześlicznej willi, odpoczywając po trudach i wrażeniach podróży. Dumny powodzeniem, Keraban szydził mocno z muszyra i jego uciążliwych, niesłusznych podatków; Ahmet i Amazya radowali się. Nedja zaś ciągle śmiała się wesoło.
Śniadanie było nader okazałe i smaczne; po niem wszyscy przeszli do jednego z najpiękniejszych salonów willi, ożywioną prowadząc rozmowę.
– Ah! zawołała Nedja, przysuwając się do okna; jak Skutari dziś ożywione! wyszedłszy przejść się po niem, można się będzie zabawić.
Wszyscy zbliżyli się do okna.
– Rzeczywiście, rzekł Keraban, łodzie z chorągwiami pokryły Bosfor; na placach i po ulicach widzę kuglarzy i akrobatów!… Słychać muzykę, tłumy gromadzą się na wybrzeżu.
– Spodziewam się że te zabawy nie przeszkodzą zawarcia naszego małżeństwa, rzekł Ahmet.
– Panie! rzekł Selim, zaraz się tem zajmiemy; wszak to już ostatni termin… Idę zaraz do sędziego w Skutari, aby sporządził odpowiedni akt…
I my tam pójdziemy. Wszak wiesz stryju że obecność twoja jest niezbędną?
– Tak prawie jak twoja, Ahmecie, odrzekł Keraban, śmiejąc się głośno.
– Dobrze więc, rzekł Selim, przyjdźcie do sędziego za godzinę, i wyszedł z salonu.