Konfitury, kompoty i inne konserwy owocowe/Maliny (konfitury)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Konfitury, kompoty i inne konserwy owocowe |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „BLUSZCZ“ |
Data wyd. | 1927-1939 |
Druk | Zakł. Graf. Tow. Wyd. „BLUSZCZ“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
7. Maliny. Maliny leśne (najbardziej aromatyczne), bujne ogrodowe i białe, wszystkie się smaży w jeden i ten sam sposób. O ile chcemy, aby owoc po usmażeniu pozostał cały, niepognieciony, układamy go sztuka przy sztuce na półmisku, skrapiamy spirytusem, lub arakiem, osypujemy obficie cukrem, stawiamy na noc w chłodnem miejscu. Nazajutrz na kilo malin zrobić syrop z dwóch kilo cukru i dwóch szklanek wody, na wrzący wsypać maliny, potrząsać miedniczką, aby równo były zanurzone, i natychmiast odstawić. Po dziesięciu minutach przystawić do ognia, zagotować wolno i znów odstawić na dziesięć minut. Powtarzać to, aż maliny staną się przezroczyste, nie mieszając ani razu, aby jagódek nie pognieść. Szumować łyżką, a raczej spodem łyżki, i dopiero wtedy, gdy owoc jest na dosmażeniu. Do gotowych dodać benzoesu w zwykłej ilości, ostudzić w miedniczce i zimne składać w słoiki. Jeżyny czarne smaży się zupełnie tak samo, jak maliny; ponieważ jednak są one mniej delikatne, skrapiać ich spirytusem, ani zasypywać cukrem niema potrzeby. Cukru dosyć brać kilo na kilo owocu.