Kronika Jana z Czarnkowa/O wybieraniu podatków w majętnościach kościelnych

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan z Czarnkowa
Tytuł Kronika Jana z Czarnkowa
Podtytuł archidyakona gnieźnieńskiego podkanclerzego królestwa polskiego (1370-1384).
Wydawca E. Wende i Sp.
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Józef Żerbiłło
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

39. O wybieraniu podatków[1] w majętnościach kościelnych.

W tym samym roku, Ludwik, król Polski, Węgier i Dalmacyi, posłał arcybiskupowi gnieźnieńskiemu i biskupom jego prowincyi przez swych starostów listy, z prośbą i zaleceniem, aby nie przeszkadzali i nie opierali się urzędnikom i poborcom podatków królewskich w ściąganiu z dóbr kościelnych opłaty „poradlnego“, po sześć groszy z łanu, i odstawianiu do śpichlerzy królewskich po ćwierci owsa i po trzy miary zboża[2], — dodając groźbę, że gdyby nie chcieli tych podatków płacić dobrowolnie, wtedy, pomimo woli ich i duchowieństwa, jeszcze większy podatek przez starostów i ich służebników będzie pobrany[3]. Przewielebny Jan, zwany Suchywilk, świętego kościołą gnieźnieńskiego arcybiskup, po naradzie z dostojną kapitułą i z wysłańcami niektórych biskupów, posłał Jana, archidyakona gnieźnieńskiego, i Dzierżka z Giwna, podstolego kaliskiego, do Wielunia, do księcia Władysława, syna Bolesława, niegdyś księcia opolskiego, dobrzyńskiego, gniewkowskiego i wieluńskiego, z usilną prośbą, aby raczył zabronić starostom wymuszania od kmieci kościelnych nałożonego podatku i uciemiężania ich braniem ciąży[4] za niepłacenie, dopóki arcybiskup, biskupi i całe duchowieństwo nie wyślą do Węgier, do króla pana, posłów z prośbą, aby zachować raczył kościoły w ich prawach i przywilejach. Książę, którego posłowie w piątek przed niedzielą palmową[5] znaleźli w jego zamku Krzepicach, miłościwie się do ich prośby przychylił i listami swemi przykazał starostom, ażeby do Ś. Jakóba Apostoła r. b. [6] nie ważyli się majętności osób duchownych napastować lub w czemkolwiek niepokoić.
Tegoż dnia[7], w tymże zamku Krzepicach, dzielny rycerz Bartosz, syn Peregryna z Chotla, trzymający ze szczodrobliwości i nadania króla Ludwika węgierskiego, a z miłościwego zarządzenia księcia Władysława, zamek Odolanów w powiecie kaliskim, prowadził w obecności wzmiankowanych posłów a za pośrednictwem niektórych rycerzy, układy o zawieszenie broni z tymże księciem Władysławem, z którym podówczas miał zatarg i którego ziemie około miasta Oleszna najechał i złupił, zabierając z nich nie małą zdobycz. Zawieszenie broni pomiędzy księciem a Bartoszem i jego poplecznikami zawarte zostało do Ś. Trójcy[8], z tym warunkiem, że w dzień Zesłania Ducha Ś.[9] w mieście Kaliszu będą musieli zgodzić się na arbitrów, których każdy z nich wybierze, (aby wydali wyrok) co do wszystkich krzywd, szkód i co do całego sporu. Co też następnie i uskuteczniono[10].
Powodem do zjazdu biskupów w Kaliszu, o którym wyżej[11], był nie tylko zamiar wyprawienia posłów do kuryi rzymskiej, — co wydawało się rzeczą mniejszej wagi, — lecz także sprawa poselstwa do Węgier, do króla Ludwika, z przedstawieniem, aby wbrew woli duchowieństwa nie nakazywał ściągać podatków z dóbr kościelnych, lecz raczej kościół polski zachował w przywilejach, nadanych mu przez niego samego i jego poprzedników. Posłami do króla byli na tym zjeździe przez duchowieństwo wyznaczeni: czcigodny ojciec Floryan, biskup krakowski, i jego dziekan krakowski, Dobrogost. Gdy przed Ludwikiem stanęli, wspaniałomyślny król, ujęty prośbami gnieźnieńskiego duchowieństwa, ściąganie podatków odłożył. Jednakże całkowicie od ich opłaty ludzi kościelnych nie zwolnił, zalecając, aby się kler porozumiał z nim co do kwoty, jaka ma być z każdego łanu kościelnego opłacana corocznie do skarbu królewskiego.





  1. tributi.
  2. per sex grossos de quolibet manso et per mensuram avenae et per tres choras siliginis... ad horrea regalia deputare.
  3. Podług Długosza (351), król Ludwik twierdził, że zmniejszenie poradlnego do 2 groszy nie rozciągało się na dobra duchowne. Rzeczywiście, jak widzieliśmy, w przywileju koszyckim — którego zresztą duchowieństwo, jak widać z rozdz. 23, nie chciało uznać — jest mowa tylko o świeckich mieszkańcach królestwa.
  4. „Ciąża“ — wyraz techniczny w dawnem prawie polskiem, oznaczający to, co się dziś nazywa fantowaniem czyli zajmowaniem. Stosowaną była ciąża w wypadkach niepłacenia czy to z wyroku sądowego czy z prawa administracyjnego (podatki i pobory), czy też w wypadku drobnych szkód polnych lub leśnych. Statuty ziemskie Kazimierza W-go stwierdzają fakt wielkich nadużyć, których się dopuszczano przy ciążaniu, tak ze strony sądu, szafującego bez miłosierdzia nakazami o ciążaniu, jak i ze strony wykonywających ciążę, którzy często większe straty powodowali, aniżeli sam występek, który ciążę wywołał. Dlatego też statuty kazimierzowskie dają obszerne i szczegółowe co do ciąży przepisy: ciążę mógł tylko sąd nakazać, a wtedy posyłał dla jej wykonania dwóch urzędników ze sługami, a gdyby się pokazało, że ciąża była niesprawiedliwa, wówczas każdy z jej uczestników podlegał karze (art. 25); ciąży w bydle nie można było przywłaszczać lub sprzedawać przed upływem dwóch tygodni w lecie, a jednego tygodnia w zimie (art. 4, 24) w którym to czasie właściciel zajętego bydlęcia miał prawo je wykupić. Za spasienie lub zżęcie cudzej trawy można było brać ciążą tylko sierp lub odzież (art. 145); za spasienie przez świnie żołędzi w cudzym lesie po raz pierwszy można było zająć tylko jedną świnię, po raz drugi — dwie, a dopiero po raz trzeci — całą trzodę (ar. 131); za zrąbanie drzewa w cudzym lesie po raz pierwszy jako ciążę można było wziąć siekierę, po raz drugi — odzież, po raz trzeci — konia albo wołu (art. 139) i t. d.
  5. 9 kwietnia 1378 r.
  6. 25 lipca 1378 r.
  7. 9 kwietnia 1378 r.
  8. 13 czerwca.
  9. 6 czerwca.
  10. Patrz rozdz. 52.
  11. 7 czerwca 1378 r., patrz rozdz 37.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jan z Czarnkowa i tłumacza: Józef Żerbiłło.