[26]
KRZYŻ
Od duszy własnej, od serca, od szeptu sumienia
uciekacie w szalonych expresach i autach —
gorączka wam w źrenicach i obłęd lęku skrzy:
na siwych horyzontach z pod niebios sklepienia
ściga was z wież kościelnych, nad ziemią wszerz rozwarty
MÓJ KRZYŻ!
Nad bezmiar oceanów, trawieni nieb tęsknotą,
zrywacie się jak ptaki w niesiężne światów dale,
między słońcem a niebem mknąc na powietrznych wyżach:
od rozpostartych skrzydeł zuchwałych samolotów,
jak na ginących wiekach sunie na szarych falach —
CIEŃ MEGO KRZYŻA!
A kiedy was szaleństwo w głusz międzyplanetarną
poniesie, jak rozbite — przez błękit — meteory,
by strzaskać harde czaszki o srebrnych lądów spiż —
to w wieczność was pochłonie, wiecznością was ogarnie
płonący nad światami, na szczytach gwiazdozbiorów —
MÓJ POŁUDNIOWY KRZYŻ!