Książka z obrazkami bez obrazków/Czwarty wieczór
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Książka z obrazkami bez obrazków |
Wydawca | Księgarnia Wilhelma Zukerkandla |
Data wyd. | 1932 |
Miejsce wyd. | Lwów — Złoczów |
Tłumacz | Jadwiga Przybyszewska |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
„Byłem dzisiaj wieczór w niemieckiej komedyi“, rzekł księżyc. „Było to w małem miasteczku, oborę zamieniono na teatr, to znaczy, przegrody pozostawiono i przystrojono, jak loże, całe belkowanie drewniane oblepiono kolorowym papierem; u nizkiego pułapu wisiał mały żelazny świecznik, a żeby, jak w wielkich teatrach, na dzwonek suflera w górę mógł się podnieść, wmurowano ponad nim otwartą beczkę. „Dzińdzilin!“ i mały świecznik zrobił skok na pół łokcia w górę, i wiedziało się, że komedya się rozpoczyna. Młody książę, który z swą małżonką przejeżdżał przez miasto, był obecnym na przedstawieniu, więc cała buda była wyprzedana, tylko pod świecznikiem pozostała mała luka. Tutaj nikt nie siedział, bo świece kapały, kap! kap!
„Widziałem to wszystko, bo tak było wewnątrz szopy gorąco, że musiano wszystkie zasuwy pootwierać, a przez otwory zaglądali z zewnątrz chłopaki i dziewczęta, pomimo, że wewnątrz siedzieli policyanci i kijami grozili. Tuż przy orkiestrze widziało się młodą parę książęcą, siedzącą na dwóch fotelach, na których zwykle burmistrz z swoją żoną zasiadał; ale dzisiaj musieli siedzieć na drewnianych ławkach, jak inni mieszczanie. „Oto patrzcie, jak jeden jastrząb drugiego wypiera“, zauważyły z cicha kobiety, i wskutek tego jeszcze uroczyściej było dokoła; świecznik podskoczył, motłoch co nieco oberwał — a ja — tak, księżyc, byłem obecny podczas tej całej komedyi.