Księga Boga Żywego/Jedność religij

<<< Dane tekstu >>>
Autor Bô Yin Râ
Tytuł Księga Boga Żywego
Wydawca Księgarnia Ludwika Fiszera
Data wyd. 1923
Druk Zakłady Graficzne Grapowa i Mazurkiewicza
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Marceli Tarnowski
Tytuł orygin. Das Buch vom lebendigen Gott
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Jedność religij.

We wszystkich religjach świata tkwi w jądrze ich prawda ostateczna, choć jądro to częstokroć zgoła dziwaczne nosi przesłony.
Kto potrafi troskliwie wszystkie przesłony usunąć, ten znajdzie wreszcie wielką naukę o wiecznym człowieku ducha, co niegdyś zjednoczony był ze swym Bogiem, lecz odpadł od niego, bowiem w swem JA wyzbył się swego Boga. —
Obwieszczoną jest mu tam droga, która go znowu wzwyż powiedzie, ażeby wreszcie Boga swego na nowo w sobie samym, w swem JA odnalazł.
Że jednak nauka owa o wiele była za duchowa, ażeby mogła być pojęta przez pogrążonego w kulcie zmysłów człowieka, tedy omotał on tę ostateczną i najgłębszą prawdę dziwacznemi pnączami, aż wreszcie nie mógł już sam w tej gmatwaninie odnaleźć prawdy.
Przeczuwa wprawdzie, że poza owem zagmatwaniem była widzialna prawda, i dlatego przywiązał się niegasnącym zabobonem do form, któremi tę prawdę przesłonił.
We wszystkich wielkich naukach dawnych religij znaleźć też można zawsze wieść o nielicznych, którzy w upadku człowieka ducha nie upadli byli i którzy, jako pomocnicy swoich braci, działają w ciemnościach ziemi, ażeby wyswobodzić człowieka.
Zapewne w wielu świętych księgach można jeszcze te słowa odnaleźć, ale nie wiedząc już, co one znaczą, wyinacza się prawdę zrozumiałą na fałsz.
Lecz mądrość wszystkich religij pochodziła początkowo od tych pomocników. — —
Ich to pomocna siła niegdyś w rozmaitych formach tę jedyną prawdę stworzyła. —
A formy te w czystej postaci są to religje świata.
Kto jednak może je jeszcze dziś zrozumieć? — —
Lecz dziś jeszcze żyją na ziemi wielcy pomocnicy i jak w pradawnych czasach wtajemniczają w prawdę ludzi, którzy mogą im się stać znowu „Braćmi“ pomocnymi w dziele ratunku, które spełniają. — —
Człowiek nazbyt głęboko upadł w swojem JA, aby był jeszcze dosięgalnym bez stopni pośrednich dla owych najwyższych pomocników.
Dlatego gotują oni sobie ludzi, co mogą stanowić dla nich ten stopień pośredni.
W nich i przez nich działają owi najwyżsi pomocnicy, ażeby ludzkość nigdy bez ich pomocy nie pozostawała...
Nie było okresu, w którymby tacy pomocni, czynni Bracia nie byli w użyciu.
U wszystkich ludów można ich odnaleźć.
Kto uszy ma, iżby słyszał, ten nawet słowo niejedno we wszystkich czasach uchwyci, którego „krew i ciało“ nie mogły obwieścić.
Kto chce do prawdy trafić, ten niechaj nadsłuchuje takich słów. —
Wyjaśnią mu one niejedną tajemnicę i usuną niejedną zasłonę, co kryje przed jego poznaniem prawdę ostateczną.
Nie trzeba wiele bystrości, aby odróżnić fałszywych proroków, co krzyczą na rynkach, od owych cichych czyniących. —
To, co owi czyniący praświatła mają wam do ofiarowania, jest to ta sama prawda, która drzemie w najgłębszym rdzeniu wszystkich religij.
Zdejmują oni tylko zasłony z waszych oczu i ukazują wam to, czego nie potraficie już zrozumieć, jako „religji“, w nowych, zrozumiale jasnych obrazach.
Nagiej prawdy nie mogą wam nigdy pokazać.
sami musicie odsłonić w ciszy, w sobie samych. — — —
W was tylko samych może się cud największy stać rzeczywistością.
Tylko w swem JA możecie odnaleźć to, coście przed niepamiętnym czasem utracili. — —
Nie jesteście li tylko owemi zwierzętami ziemi, za jakie uważacie człowieka w jego naturze i historji. — —
Ukryte jest w was coś głębszego i wyższego...
JA jest bezgraniczne, a każdy jego stopień podniesiony jest w niem przez stopień następny.
Wy jednak nie wiecie jeszcze, czem jest JA w was samych. — —
Żyjecie jeszcze jako zwierzęta, chociaż jest życie wasze nauką i sztuką obramione i prawie przesycone używaniem. — —
Gdy kiedyś poznacie siebie samych, ze wstrętem będziecie myśleli o tych dniach, w których żyjecie dzisiaj...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Joseph Anton Schneiderfranken i tłumacza: Marceli Tarnowski.