Księga dżungli (Birkenmajer)/Pieśń, którą odśpiewał Mowgli
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pieśń, którą odśpiewał Mowgli |
Pochodzenie | Księga dżungli |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie R. Wegnera |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Concordia Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Józef Birkenmajer |
Tytuł orygin. | The Jungle Book |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Oto pieśń Mowgliego... ja, Mowgli, ją śpiewam. Niech dżungla słyszy o czynach, przeze mnie zdziałanych.
Shere Khan powiedział, że zabije — że zabije! U wrót, w półmroku, chciał zabić mnie, Mowgliego, zwanego Żabą!
Obżarł się i opił. Pijże na umór, Shere Khanie, — bo kiedyż znowu pić będziesz? Uśnij — i śnij o łowach.
Jestem sam na pastwisku! Chodźno do mnie, Szary Bracie! Chodź do mnie, Wilku Samotny, bo czekają nas wielkie łowy!
Sprowadźcie wielkie bawoły, sinawe buhaje-stadniki o złowrogich ślepiach. Gnajcie je tam i sam, jak wam rozkażę.
Śpisz jeszcze, Shere Khanie? Zbudź-że się, zbudź! Oto nadchodzę, a byki idą za mną.
Rama, Król Bawołów, wierzgnął nogą. Wody Waingungi, kędyż poszedł Shere Khan?
Nie jest-ci on przecież jeżozwierzem Ikki, by kopał jamy, ani pawiem Mao, by miał latać. On — to nie Gacek Mang, by zwisał w plątowisku gałęzi! Drobne łodygi bambusu, szeleszczące gromadnie, powiedzcież, dokąd on uciekł!
Au! Oto on! A-hu! On tu! Pod stopami Ramy leży Tygrys-Kuternoga! Powstań, Shere Khanie! Powstań i zabijaj! Oto żer! Ukręć karki bawołom!
Psst! On śpi! Nie zbudzim go, bo nader wielka jest siła jego. Zleciały się orliki, by się jej przyjrzeć. Czarne mrówki nadciągnęły, ażeby ją poznać. Ku jego czci powstało wielkie zbiegowisko. Olala! Nie mam szaty, którąbym się przyodział. Orliki ujrzą, iżem jest nagi. Wstydzę się wyjść naprzeciw całej tej rzeszy.
Pożycz mi swego futra, Shere Khanie. Pożycz mi swej skóry w barwne prążki, bym mógł udać się na skałę Narady.
Na Byka, który mnie wykupił! Uczyniłem obietnicę — drobną obietnicę. Jedynie twej skóry mi braknie, bym dotrzymał słowa.
Z nożem w ręce — z nożem, jakiego używają ludzie — z nożem łowcy-człowieka — schylę się, by dar mój podjąć.
Wody Waingungi, bądźcie mi świadkami, że Shere Khan — z wielkiej miłości, jaką żywi dla mnie — oddaje mi swą skórę. Ciągnij, Szary Bracie! Ciągnij, Akelo! Ciężka jest skóra Shere Khana.
Zgraja ludzka jest gniewna. Rzuca kamieniami i paple po dziecięcemu. Z ust moich krew ciecze. Uciekamy precz!
Skroś nocy, skroś ciepłej nocy, chyżo biegnijcie ze mną, bracia moi. Porzucimy światła wioski i pójdziemy w stronę cichego księżyca.
O Wody Waingungi! Ludzka Zgraja odpędziła mnie od siebie. Nie uczyniłem im nic złego, a przecie oni mnie się boją. Czemu?
Zgrajo wilków, i tyś mnie od siebie odpędziła. Dżungla jest dla mnie zamknięta i zamknięte są bramy wioski. Czemu?
Jak Mang lata ni to między ptactwem ni to między zwierzętami, tak ja latam między wioską i puszczą. Czemu?
Tańczę na skórze Shere Khana, ale w sercu mi ciężko — och — ciężko. Usta mam pocięte i poranione kamieniami, rzuconemi z wioski, ale w sercu mi lekko, o lekko! — bom powrócił do dżungli. Czemu?
Dwie te rzeczy zwalczają się we mnie, jak węże walczą z sobą na wiosnę.
Woda wytryska z mych oczu — a przecie śmieję się, gdy ona ciecze. Czemu?
Jest we mnie dwóch Mowglich — ale skóra Shere Khana jest pod mojemi stopami.
Cała dżungla wie, że to ja zabiłem Shere Khana. Patrzcie — przypatrzcie się dobrze, o Wilcy!
Ohej! W sercu mi ciężą rzeczy, których nie rozumiem.