Księga duchów/Wiadomość wstępna o duchownictwie/X
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Księga duchów |
Część | Wiadomość wstępna o duchownictwie |
Rozdział | X |
Wydawca | Franciszek Głodziński |
Data wyd. | 1870 |
Druk | I. Związkowa Drukarnia |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tytuł orygin. | Le Livre des Esprits |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część Cały tekst |
Indeks stron |
Pomiędzy zarzutami znajduje się jeden, mający pozór prawdopodobieństwa, gdyż jest wynikiem badań osób poważnych.
Język nieszlachetny niektórych Duchów dał powód do zarzutów, uważano go za niegodny wyższości, jaką posiadać musi każda istota nadprzyrodzona. Zechciejmy jednak cofnąć się nieco w tył, t. j. do streszczenia naszej nauki, jak ją same Duchy podały, a ujrzymy co mówią same o sobie, oto że pomiędzy niemi nie ma równości ani co do wiedzy, ani co do moralnej wartości, i że wszystkiego, co nam udzielają, nie trzeba przyjmować w dosłownem znaczeniu. Do ludzi rozważnych należeć będzie odróżnić dobre od złego. Ci wszyscy zaś, co wnosząc z tego wypadku, przypuszczają, że mamy do czynienia tylko z samemi istotami złemi, nie wiedzą zapewne o udzieleniach, otrzymanych w zgromadzeniach, gdzie uczęszczać zwykły Duchy wyższe, a wtedy trzymaliby o tem inaczej. Niezawodnie nieszczęśliwy zbieg okoliczności pokazał im świat duchowni czy tylko ze złej strony; bo niechcielibyśmy przypuszczać, że na mocy praw spółczucia pospieszyły ku nim raczej złe jak dobre Duchy, Duchy kłamliwe, od których usłyszeli same obrzydliwości i grubijaństwa. Wnosićby z tego wypadało, że zasady nie były w nich jeszcze mocno ugruntowane, i dla tego nie mieli mocy dostatecznej odpędzić złego od siebie, a z czego nie omieszkały skorzystać złe Duchy, wyzyskujące dla swej złośliwej pociechy ich niewczesną ciekawość, posiadającą właściwość odstręczania Duchów dobrych.
Gdyby potem chciano wydać sąd w sprawie Duchów, zapewne byłoby to tak niedorzecznem, jak n. p. wydawanie sadu o jakimkolwiek narodzie podług zgromadzenia kilku trzpiotów czy złoczyńców, z którymi zwykle żaden uczciwy ani rozsądny człowiek przestawać nie zwykł. Albo mogłoby wypaść coś podobnego, jak z owym cudzoziemcem, co wjeżdżając do pewnego miasta przez najgorsze dzielnice, chciał wydać swój sąd i o reszcie mieszkańców, podług obyczajów, i mowy, jakie spotykał w tych najgorszych miejscowościach. Świat Duchów zarównież posiada dobre i złe towarzystwa; zechciejmy tylko zapoznać się z Duchami dobremi, a niezawodnie przekonamy się, że obywatelstwo niebieskie nie składa się jedynie z szumowin pospólstwa. Powiadają niektórzy — ale czy zechcą do nas zstępować Duchy wybranych? Na to odpowiemy tak: nie przesiadujcie po przedmieściach; przypatrujcie się i oglądajcie, a wydawajcie sądy wasze wtedy; mając wypadki znane całemu światu, możecie z nich sądzić; wyjątek będą stanowili chyba ci, o których Chrystus powiedział: iż widząc nie widzą, a słysząc nie słyszą.
Istnieje jeszcze zdanie, według którego w udzieleniach duchowniczych jak zarównież i w objawieniach materjalnych, towarzyszących takowym, okazuje się tylko pośrednictwo szatańskiej mocy nowożytnego proteusza, mogącego dowolnie przybierać rozmaite postacie, by tem łatwiej bałamucić. Nie uważamy bynajmniej tego za godne głębszego zastanowienia, i krótko odpowiemy: że do zbicia jego aż nadto wystarczy, to cośmy wyżej o tem mówili; dodamy jednak, że gdyby w istocie coś podobnego być mogło, to przyznać trzeba, że djabeł bywa czasami bardzo grzeczny, bardzo roztropny a szczególniej moralny, co na jedno wyjdzie, że bywają i djabli porządni. Czy można przypuszczać, by Bóg pozwalał udzielać się tylko samym złym Duchom, i przeciwnie zabraniał Duchom dobrym wszelkich stosunków z ludźmi? A gdyby tego dokazać nie umiał, byłoby to wtenczas dowodem Jego słabości; kiedy zaś może, a nie robi, będzie to niezgodne z pojęciem o Jego dobroci; oba zaś te przypuszczenia są bluźnierstwem imienia Jego. Zważmy, że pozwalając udzielać się złym Duchom, uznajemy w zasadzie udzielanie się, owoż gdy istnieje ono, musi istnieć za pozwoleniem Boga; bezbożnem byłoby tedy przypuszczenie, dające Mu tylko moc robienia złego, a nigdy dobrego. Zdanie to sprzeciwia się nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale i religji.