Księga duchów/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Księga duchów | |
Wydawca | Franciszek Głodziński | |
Data wyd. | 1870 | |
Druk | I. Związkowa Drukarnia | |
Miejsce wyd. | Lwów | |
Tłumacz | anonimowy | |
Tytuł orygin. | Le Livre des Esprits | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
~~~~~~ LWÓW. SPIS RZECZY.
str. Od tłumacza I Wiadomość wstępna o duchownictwie 3 Przedwstęp 47 KSIĘGA PIERWSZA.
O PIERWOTNYCH PRZYCZYNACH.
Rozdział I. O Bogu. 1. Bóg i nieskończoność. 2. Dowody istności Boga. 3. Przymioty Bóstwa. 4. Panteizm (wielobóstwo) 51 Rozdział II. Żywioły powszechne wszechświata. 1. Wiadomość o początku wszechrzeczy. 2. Duch i materja. 3. Właściwości materji. 4. Przestrzenie wszechświata 57 Rozdział III. O stworzeniu. 1. Tworzenie się światów. 2. Tworzenie się istot żywych. 3. Zaludnienie ziemi. Adam. 4. Rozmaitość szczepów ludzkich. 5. Wielość światów. Uwagi o zgodności biblijnej co do stworzenia świata 64 Rozdział IV. O pierwiastku żywotnym. 1. Istoty organiczne i nieorganiczne. 2. Życie i śmierć. 3. Rozum i instynkt 74 KSIĘGA DRUGA.
ŚWIAT DUCHOWY czyli ŚWIAT DUCHÓW.
str. Rozdział I. O Duchach. 1. Pochodzenie i natura Duchów. 2. Pierwotny świat normalny. 3. Kształt i wszędobytność Duchów. 4. Uźrocza. 5. Rozmaite porządki Duchów. 6. Stopnie duchownicze. 7. Prawo postępu u Duchów. 8. Aniołowie i szatani 80 Rozdział II. Wcielanie się Duchów. 1. Cel wcielenia. 2. O duszy. 3. Marterjalizm 101 Rozdział III. Powrót z życia cielesnego do życia duchowego. 1. Stan duszy po śmierci: jej osobistość. Żywot wieczny. 2. Rozdział duszy z ciałem. 3. Zamglenie duchownicze 110 Rozdział IV. Wielorakość żywotów. 1. O powtórnem wcieleniu. 2. Sprawiedliwość powtórnego wcielenia. 3. Powtórne wcielenie w rozmaitych światach. 4. Stopniowe przechodzenie dusz. 5. Pośmiertny los dzieci. 6. Płeć u Duchów. 7. Pokrewieństwo, rodowód. 8. Podobieństwo fizyczne i moralne. 9. Pojęcia wrodzone 117 Rozdział V. Uwagi o wielorakości żywotów 137 Rozdział VI. Życie duchownicze. 1. Duchy błąkające się. 2. Światy przechodowe. 3. Pojęcia, wrażenia i cierpienia Duchów. 4. Próba teorji o wrażliwości Duchów. 5. Wybór prób. 6. Stosunki zagrobowe. 7. Związki sympatyczne i niesympatyczne pomiędzy Duchami. Połowice wieczyste. 8. Wspomnienia z życia cielesnego. 9. Pamięć o zmarłych. Pogrzeby 148 Rozdział VII. Powrót do życia cielesnego. 1. Zapowiedź powrotu. 2. Połączenie duszy z ciałem. Poronienie. 3. Władze moralne i umysłowe człowieka. 4. Wpływ organizmu. 5. Idjotyzm. Warjacja. 6. O wieku dziecięcym. 7. Sympatje i antypatje ziemskie. 8. Zatrata pamięci o przeszłości 184 Rozdział VIII. Wyzwolenie się duszy. 1. Sen i sny. 2. Odwiedziny duchowe u żyjących osób. 3. Tajne przelewanie myśli. 4. Letarg; wielka choroba; pozorna śmierć. 5. Jasnowidzenie 6. Zachwycanie. 7. Podwójny wzrok. 8. Streszczenie teorji o jasnowidzeniu, zachwyceniu i podwójnym wzroku 207 Rozdział IX. Pośrednictwo Duchów w świecie cielesnym. 1. Przenikanie myśli ludzkich przez Duchy. 2. Wpływ tajny Duchów na nasze myśli i czynności. 3. Opętanie. 4. Konwulsjoniści. 5. Przywiązanie Duchów do pewnych osób. 6. Aniołowie Stróże; duchy opiekuńcze, zażyłe i sympatyczne. 7. Wpływ Duchów na wypadki życia. 8. Działania Duchów w zjawiskach natury. 9. Duchy podczas bitew. 10. O umowach. 11. Nadprzyrodzona siła. Talizmany. Czarownicy. 12. Błogosławieństwo i przekleństwo 229 Rozdział X. Zatrudnienie i posłannictwo Duchów 262 Rozdział XI. Trzy królestwa przyrodnicze. 1. Minerały i rośliny. 2. Zwierzęta i człowiek. 3. Metampsychoza 270 KSIĘGA TRZECIA.
PRAWA MORALNE.
Rozdział I. Prawo Boskie czyli przyrodzone. 1. Cechy prawa przyrodzonego. 2. Źródło poznania prawa przyrodzonego. 3. Dobro i złe. 4. Podział praw przyrodzonych 283 Rozdział II. I. Prawo o czci Bogu należnej. 1. Cel czci Boga. 2. Cześć zewnętrzna. 3. O życiu poświęconem rozmyślaniom religijnym. 4. O modlitwie 5. Politeizm czyli wielobóstwo. 6. Ofiary 293 Rozdział III. II. O pracy. 1. Potrzeba pracy. 2. Ograniczenie pracy. Odpoczynek 303 Rozdział IV. III. Prawo rozplenienia się rodzaju ludzkiego. 1. Zaludnienie kuli ziemskiej. 2. O dziedziczeniu i doskonaleniu się ras. 3. Przeszkody do rozplenienia się. 4. Małżeństwo i bezżeństwo. 5. Wielożeństwo 307 Rozdział V. IV. Prawo zachowawcze. 1. Instynkt zachowawczy. 2. Środki zachowawcze. 3. Używanie darów ziemskich. 4. Potrzeba i zbytek. 5. Dobrowolne ubóstwo. Umartwienie ciała 311 Rozdział VI. V. Prawo zniszczenia. 1. Niszczenie użyteczne i nieużyteczne. 2. Klęski powszechne. 3. Wojny. 4. Morderstwo. 5. Okrucieństwo. Pojedynki. 7. Kara śmierci 319 Rozdział VII. VI. O obowiązkach społecznych. 1. Potrzeba życia społecznego. 2. Życie w samotności. Ślubowanie milczenia. 3. Związki rodzinne 330 Rozdział VIII. VII. Prawo postępu. 1. Stan przyrodzony. 2. Rozwój postępu. 3. Narody w upadku. 4. Cywilizacja. 5. Postęp i prawodawstwo ludzkie.
6. Wpływ duchownictwa na postęp 333 Rozdział IX. VIII. Prawo równości. 1. Równość przyrodzona. 2. Nierówność zdolności. 3. Nierówność społeczna. 4. Nierówność bogactwa. 5. Próby bogactwa i nędzy. Równouprawnienie mężczyzn i kobiet. 7. Równość w obec śmierci 345 Rozdział X. IX. Prawo wolności. 1. Wolność przyrodzona. 2. Niewolnictwo. 3. Wolność myśli. 4. Wolność sumienia. 5. Wolna wola. 6. Fatalizm. 7. Wiedza przyszłości. 8. Teoretyczne streszczenie popędów działających w człowieku 352 Rozdział XI. X. Prawo Sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia. 1. Sprawiedliwość i prawo przyrodzone. 2. Prawu własności. Kradzież. 3. Miłosierdzie i miłość bliźniego. 4. Miłość rodzicielska i dziecięca 370 Rozdział XII. XI. Doskonalenie się moralne. 1. Cnoty i występki. 2. O namiętnościach. 3. O samolubstwie 4. Cechy człowieka sprawiedliwego. 5. Znajomość siebie samego 377 KSIĘGA CZWARTA.
NADZIEJE I POCIECHY.
str. Rozdział I. Utrapienia i uciechy ziemskie. 1. Szczęście i nieszczęście względne. 2. Utrata osób ukochanych. 3. Złudzenia. Miłość zawiedziona. 4. Związki antypatyczne. 5. Obawa śmierci. 6. Znudzenie życiem. Samobójstwo 393 Rozdział II. Kary i nagrody w życiu przyszłem. 1. Nicość. Życie przyszłe. 2. Przeczucie kar i nagród w przyszłości. 3. Udział Boga w rozdawnictwie kar i nagród w przyszłości. 4. Właściwość kar i nagród przyszłych. 5. Kary doczesne. 6. Pokuta i żal za grzechy. 7. Czas trwania kar w przyszłości. 8. Raj, piekło i czyściec 411 Zakończenie 442
|
Czujemy wszyscy, że czegoś braknie naszej cywilizacji pomimo ogromnego postępu, uczynionego ostatniemi czasy na polu wiedzy i wynalazków materjalnych, zapewniających nam nasycenie ciekawości i dobrobyt. Nie ma w niej bodźca dość silnego, aby podtrzymywać w czerstwości i weselu ducha w trudnych chwilach życia. Ciężka i gruba atmosfera materjalizmu pospołu z utylitaryzmem, przykuwając ducha naszego do życia zmysłowego, narusza harmonję i z nią razem spokój w umysłach tak społeczeństw jak i jednostek spółcześnych. Stało się to wszystko, dla tego że z życia naszego towarzyskiego uleciał pierwiastek szlachetnej i podniosłej moralności, ratujący ludzkość od zwątpienia ostatecznego, od zniechęcenia do życia przez jego czczość, jałowość i nudy, nawet wśród największego zbytku i przepychu materjalnego, — pierwiastek jedyny zdolny do ożywienia wszystkich tak bogatych jak biednych, ten sam bez którego genjusz poetycki nie wleje wyższego życia w epopeję, a zwany powszechnie cudownością czyli właściwie przyrodzony pierwiastek boski, bez którego nie podobna pojąć wielkiego celu życia.
Umysły wyższe uczuwały dawno ten brak, ale nie podobna było nakłonić do wiary w cudowność ogółu inteligentnego, prawdziwego regulatora harmonji społecznej, ażeby przejął się ta prawdą jak ją dotychczas w formie religijnej podawano, t.j. bez odkrywania tajemniczego źródła jako jednego z praw natury, poddającego prawu loiki świeckiej i krytyki umiejętnej. Cudowność bez tych ostatnich przeradza się w zabobonność i stała się prawdziwą plagą postępu w ludzkości, której nie zdołały zniszczyć stosy inkwizycji, ani świecka umiejętność, co napiętnował wzgardą i lekceważeniem obiedwie. Nareszcie udało się łodziom świeckim rozwiązać to wielkie zagadnienie wszechświatowej doniosłości. Wiek nasz mogący słusznie nazywać się wielkim, gdyż obok swych cudownych odkryć w dziedzinie umysłowej i materjalnej, zrobił i owo największe odkrycie pierwiastu boskiego czyli cudowności, ujętych w karby pozytywne, odrzucające wszelką wątpliwość, co do nieśmiertelności duszy i bytu poza ziemskiego — a przez to niebo samo raczyło ukoronować cywilizację XIX stulecia.
Tem ogromnem odkryciem jest bezsprzecznie duchownictwo czyli t. z. spirytyzm, którego treść cała zawartą została w niniejszej Księdze Duchów, świeżo przetłumaczonej na polskie z 22 wydania francuskiego, którą ułożył podług udzielań czyli komunikacji duchowniczych i dopiskami własnemi uzupełnił sławny Allan Kardec. W tem dziele znajdzie umysł niespaczony uderzające prawdy, zgodne z loiką i postępami wiedzy nowożytnej, o najważniejszych zagadnieniach życia ludzkiego tak na tym jak i na tamtym świecie, mianowicie: o przyczynach pierwotnych stworzenia, o świecie duchowniczym czyli świecie Duchów, o prawach moralnych tudzież o nadziejach i pociechach wynikających dla ludzkości z tej nauki. Ludzie wiary nic w duchownictwie nie znajdą, coby się nauce Chrystusa sprzeciwiało, owszem, jest ono jej uzupełnieniem i objaśnieniem. Wykład tego wszystkiego jest tak prosty i jasny jak prawdy ewangieliczne, iż staje się przystępnym dla umysłów najmniej oświeconych. Te niezaprzeczone zalety pociągnęły za sobą cały szereg osób najwykształceńszych, których nie tyle przekonały cuda materjalne duchownicze tak zagęszczone w ostatnich czasach, ile sam systemat filozoficzny zawarty w tem dziele. Najwyższe powagi naukowe, literackie, artystyczne, mężowie stanu oraz moraliści, jak: W. Crookes, Serj. Cox, Wallace, K. Flammarion, Wiktoryn Sardou, Ch. Lemon, bar. du Potet, Godin, A. Babin, prof. Zollner, Wegner i mnóstwo innych przejęło się zasadami założyciela duchownictwa, Allan Kardec’a, i pociągnęło za sobą bardzo wiele najwykształceńszych umysłów z najwyższych warstw społeczeńskich. Nowe to wierzenie, zaszczepione od razu w warstwach oświeconych jako idące z góry, zrobiło w przeciągu dwudziestu kilku lat olbrzymie postępy, i dzisiaj wyznawcy jego w samej Europie liczą się na miljony. Wytworzył się ogromny ruch umysłowy, zcentralizowany w kilku ciałach naukowych, mających siedliska w kilku stolicach europejskich a w liczbie ich w Paryżu i Londynie, gdzie przy pomocy wiarogodnych pośredników czyli medjów robią się głębokie studja psychologiczne i psycho-fizyczne, a obok tego rozwinęła się potężna gałęź literatury wyłącznie poświęcona tym przedmiotom: dylletantyzm i szarlataństwo zastąpiły prawdziwa nauka i czyste zamiłowanie przedmiotu. Cały ten ruch umysłowy odbywa się jawnie, a opowiadaniem o nim i kotrolą jego zajmuje się 37 pism periodycznych, wychodzących we wszystkich ucywilizowanych językach europejskich, wyjąwszy jednego naszego. Wielki wiek nasz dorósł widocznie do swego zadania, i dla tego tak skwapliwie jął się do rozrabiania wielkiego wynalazku duchownictwa, aby dać nowego potężnego bodźca postępowi w cywilizacji nowożytnej.
Przedstawiając cały ten obraz ruchu duchowniczego w świecie, mieliśmy na celu nie tylko Księgę Duchów, lecz obudzenie ciekawości ludzi dobrej woli wśród naszej publiczności, i zachęcenie ich, aby starań swych zechcieli dołożyć, by i nasze usiłowania narodowe na tem polu zespoliły się w jeden spólny cel z powszechnem dążeniem ucywilizowanego świata. Zabobonne i zepsute umysły zapewne mogą powstawać na to jak w swoim czasie, zespoliwszy się z ciemnotą potępiały wielkie wynalazki Kopernika, Franklina, Fultona i niemal wszystkich największych odkryć w ludzkości, które najdzielniej przyczyniły się do postępu. Zwalczyć je nie trudno będzie argumentami poczerpniętemi z Księgi Duchów, a raz rozpoczęty ruch na tem polu, dałby nam możność wejścia w czucie z ruchem europejskim za pomocą dalszych tłumaczeń znakomitszych dzieł tak Allan Kardec’a jak i innych celniejszych autorów duchowniczych.
Prócz jawnych przeciwników mamy wśród naszej publiczności daleko niebezpieczniejszych, nieprzyjaciół tajnych, którzy posługując się udaną dobrodusznością, powiadają — na co to wszystko? — Ażeby dać odpowiedź wyczerpującą, nie tylko mocą argumentów na wstępie przytoczonych, ale i znanemi powagami w naszym narodzie, cytujemy poniżej list naszego nieśmiertelnego Zygmunta Krasińskiego, z Monachium d. 17 grudnia 1841 (patrz Przegląd Polski 1877 r. VII zesz. str. 104 i dalsze), w którym w proroczem jasnowidzeniem i z niezrównaną prawdą maluje jaskrawemi barwami świat duchów i przepowiada konieczne przyjście na świat nauki duchowniczej. Oto są pomienione wyjątki dosłowne z listu. — Wyjątek pożytku z duchownictwa:
„Twoje uwagi względem świata umarłych są mojem zdaniem słuszne, ale tylko z praktycznego stanowiska uważane, z praktycznego dzisiejszego: to jest, gdyby objawienie takie przyniosło tylko nam jako anegdotę wiadomość o tym kraju duchów, a zarazem nie podniosło wyżej i święciej całej pozostałej sfery życia, wiedzy, sumienia naszego, — co być nie może. A jeśli się przekonamy, że o tyle tylko świat duchów jest i być może, o ile był świat ludzi? że w najściślejszej sprzężni pozostaje rozwijanie się dalsze ludzkości na planecie tym, z życiem dalszem umarłych? A jeżeli to, co nam dotąd wyglądało na rozdział, na otchłań, zbliży się do nas, stanie się spółkowaniem życia nie już ze śmiercią, ale z dalszem przeciągnionem życiem? jeżeli jedno pokaże się niezbędnym drugiego warunkiem? Jeśli odsłoni się kurtyna nad grobami i zwinąwszy się pokaże, że wszystko jednym światem coraz tylko wyżej się rozwijającym, i że cel naszej indywidualnej nieśmiertelności zlany w jedno z celem, który tu ród cały ludzki powinien osiągnąć i ku któremu zmierza? Gdyby tym celem było naprzykład zupełne ujarzmienie natury alboliteż zupełne pojednanie się z nią, podniesienie jej wyżej, i gdyby tylko przez takie wyaniołowanie natury można było świat w niebo zamienić, i do Boga wrócić, i w Bogu być? Gdyby my żyjący wciąż mimowiedzy nie tylko dla nas samych pracowali, ale jeszcze dla wszystkich umarłych? Gdyby praca taka, historja cała rodów wszystkich czy człowieczych, czy anielskich, czy jak chcesz, po wszystkich planetach, słońcach, mlecznych drogach, była tylko przerabianiem wszechświata na niebo przyszłe dla umarłych? Gdyby tylko przez pracę i trud taki mógł wszechświat kiedyś znów się uczuć w Bogu? Gdyby to było ciągłem odkupywaniem materji przez poświęcenie się duchów, naszych i innych? — Czyż myślisz, że wtedy samobójstwo zapukałoby do serca ludzi, których głowa pojęłaby taki cel, taką konieczność? Owszem, miasto śmierci miałbyś ogromny wybuch życia wszędzie. Życie pojąwszy swój olbrzymi cel, w skrzydłaby porosło; wszystkie dotychczasowe nasze przesądy, błahe trwogi, zabobony, niewiary, przepadłyby jak sen: przytomność Boga w wszechświecie dotkliwszą“ — (dotykalniejszą?) „by się nam stała: miłość ku niemu w płomień by się zamieniła. Śmierć, poznana jako konieczność żywota, przestałaby straszną być, a jednak ni żal ni boleść ni cała jej tkliwa melancholia by nie znikła.“
Wyjątek przepowiadający konieczne przyjście na świat duchownictwa, które rzeczywiście dopiero od r. 1853 zostało w system umiejętny ujętem.
„Czy tak czy owak, drogi mój, odgadnąć przed staniem się czegoś nie sposób: „to tylko dano odgadnąć, że się coś zbliża i stanie, bo Ojca naszego niebieskiego ratunek, pomoc, słowo do nas, stało się nieodzownym warunkiem dalszego bytu naszego. Nasza cywilizacja przepadła, nasza epoka skazana, jeźli to, o czem mówię, się nie objawi! A gdy się objawi, pokaże się być prostotą prostoty anielsko-prostą i naturalną rzeczą, którą zrozumiemy zaraz, która przylgnie do nas jakby rzecz dawno już znana, tylko zapomniana, która wraca do pamięci.“
Tak jest, genjusz Krasińskiego orlim wzrokiem przewidział, że duchownictwo — ta „rzecz dawno już znana, tylko zapomniana pokaże się być prostotą prostoty," która pomimo to, albo właśnie dla tego sprowadzi na ziemię „wyaniołowanie“ t. j. harmonję społeczną doskonałą, przez zetknięcie postępu bezpośrednie ze źródłem wszechwiedzy, wiary i miłości czyli światem duchowym, cudownym, w którym są złożone najwyższe nasze nadzieje.
Dla uniknienia zamętu, jaki powstaćby musiał, w skutek wielorakiego używania wyrażeń podobnych, jasność języka wymaga, by dla rzeczy nowych wprowadzić nowe wyrazy.
Wyrazy duchowny (spirituel) spirytualista, spirytualizm mają stałe, utarte określenia; chcieć im nadawać jakieś inne znaczenie, dla zastosowania do umiejętności o Duchach, byłoby to pomnażać i tak dosyć liczne dwuznaczności językowe. Istotnie duchowość (spirytualizm) ma znaczenie przeciwne materyalizmowi: ktokolwiek uznaje w sobie coś więcej nad materję, jest spirytualistą, ztąd jednak nie wypływa, że musi wierzyć i w istność Duchów, oraz w ich obcowanie ze światem widomym. W miejsce wyrazów: duchowny, duchowość, dla oznaczenia tej ostatniej wiary, będziemy używali duchowniczy (spirite) i duchownictwo[1] (le spiritisme), które przypominając pochodzenie i znaczenie pierwiastkowe, mają zaletę całkowitej zrozumiałości, zostawując wyrazowi duchowość jego znaczenie prawdziwe. I tak będziemy mieli umiejętność duchowniczą czyli duchownictwo, przyjmujące jako zasadę stosunek świata materjalnego z Duchami czyli istotami świata niewidzialnego. Wyznawców zaś duchownictwa nazwiemy duchownikami (les spirites ou spiritistes).
W znaczeniu wyłącznem Księga Duchów zawiera w sobie umiejętność duchowniczą, a w ogólnem, będzie ona połączona z umiejętnością duchowną, której jest odmianą. Jest to powód, dlaczego umieściliśmy na czele tego dzieła: filozofja duchowna (spiritualiste).
Mamy jeszcze inne wyrażenie, nad znaczeniem którego wypada koniecznie porozumieć się; jest ono bowiem kluczem do sklepienia każdego rozumowania moralnego, a nadto, służy za przedmiot licznych sporów, dla braku dobrze określonego znaczenia takowego, — jest nim wyraz dusza. Do rozstrzelania się zdań o naturze duszy, szczególnie dopomaga wyłączne zastosowanie, jakie każdy chce mu nadać. W mowie doskonałej, gdzie każde pojęcie miałoby swoje odnośne wyrażenie, możnaby uniknąć wielu sprzeczności: miałaby ona wyrazy dla każdej nazwy, i wszyscy mogliby się porozumieć, mogliby dokładnie zrozumieć jedni drugich.
Podług jednych dusza, jest to pierwiastek życia cielesnego — organicznego, nie ma ona żadnej właściwej istności, i niknie wraz z życiem: będzie to materjalizm czysty. Przez porównanie, mówią o niej jak o instrumencie potłuczonym, który nie jest więcej w stanie dźwięku wydawać: bo już nie ma duszy. Dusza podług tego zdania jest skutkiem, nie zaś przyczyną.
Inni sądzą, że dusza jest to pierwiastek rozumny, część czynnika powszechnego, wsiąkającego w każdą istotę. Podług ich zdania, dla całego wszechświata istniałaby tylko jedna dusza, obdzielająca iskrami wszystkie istoty rozumne w ciągu ich życia; po śmierci każda taka iskra powraca do swego źródła spólnego, gdzie znowu zlewa się z całością, zupełnie tak jak strumyki i rzeki zlewają się powracając do morza, z którego początek wzięły. Różnica tego zdania od poprzedzającego zależy na tem, że jakoby mamy w sobie oprócz materji jeszcze coś więcej, a po śmierci pozostaje po nas jakaś cząstka nieokreślona; jest to tak dobrze jak gdyby z nas nic nie pozostawało, tracąc bowiem osobistość, tracimy z nią razem i samowiedzę o naszej istocie. Podług zdania tego duszą wszechświata miałby być Bóg, a każde stworzenie cząstką Bóstwa; jest to odmiana panteizmu.
Dla innych na ostatku, dusza jest istotą moralną, oddzielną, niezależną od materji i zachowującą swoją osobistość po śmierci. Pojęcie to niezaprzeczenie jest najwięcej upowszechnionem, wyobrażenie bowiem o istocie, która przeżywa ciało, jest wiarą opartą na popędzie wrodzonym, i niezależnie od wychowania objawia się u wszystkich narodów, nic zważając na ich stopień oświaty. Nauka, podług której dusza jest przyczyną nie zaś skutkiem, nazywa się duchowością (spirytualizmem).
Nie wchodząc w dalsze ocenienie wartości tych zdań, a zapatrując się tylko na językową kwestję, mówimy: że trojakie zastosowanie wyrazu dusza, stanowi trzy wyobrażenia odrębne, z których każde oddzielnego wyrażenia wymagać będzie. Trojakie znaczenie ma ten wyraz, a każdy będzie miał słuszność, nadając mu określenie stosowne do swego sposobu widzenia rzeczy; wina cała spada na język, który używa jednego wyrazu do trzech różnych pojęć. By uniknąć nadal tych dwuznaczności, wypadłoby ograniczyć użycie tego wyrazu wyłącznie do któregokolwiek z trzech pomienionych pojęć; mniejsza o wybór, zależeć będzie przedewszystkiem na porozumieniu się, gdyż głównie chodzi tu o sprawę obopólnej umowy. Sądzimy, że najrozsądniej będzie, przyjąć go w znaczeniu utartem, i tak nazwiemy duszą, istotę niematerjalną i osobową, która w naszem ciele przemieszkiwa i przeżywa je po śmierci. Gdyby ta istota w rzeczywistości nawet nie istniała, i była wyrobem tylko naszej wyobraźni, w każdym razie potrzebować będziemy wyrazu do jej nazwania.
W braku wyrazów szczególnych dla dwóch pozostałych pojęć, nazwiemy:
Pierwiastkiem żywotnym, pierwiastek życia materjalnego i organicznego, nie zważając na jego źródło, a który jest wspólny wszystkim istotom żyjącym, począwszy od człowieka i kończąc na roślinie. Życie cielesne, po usunięciu z niego zdolności myślenia, istnieć może; pierwiastek żywotny staje się tu wyraźnym i niepodległym. Słowo żywotność (la vitalité) w zupełności nie określa tego pojęcia. Dla jednych, pierwiastek żywotny jest właściwością samej materji, skutkiem, który się tworzy, wtedy gdy materja znajduje się w pewnych warunkach; podług innych, a jest to zdunie najwięcej upowszechnione, zawiera się on w płynie szczególnym, rozlanym we wszechświecie, którego cząstkę każda istota podczas życia swego pochłania i przywłaszcza, podobnie jak się to dzieje z ciałami nieożywionemi, gdy one chwilowo pochłaniają w siebie promienie światła; podług zdania zaś innych, byłby to płyn żywotny (le fluide vital), który jest niczem innem jak płynem elektrycznym uźwierzęconym (animalisé), zwiącym się także, płynem magnetycznym, płynem nerwowym itd.
Pomimo to mamy fakt niezaprzeczony, oparty na powszechnem doświadczeniu: że wszystkie istoty organiczne zawierają w sobie siłę wewnętrzną, która jest przyczyną objawu życia, dopóki ta siła istnieje; następnie że życie materjalne jest wspólne wszystkim istotom organicznym, i jest niezależne od pojętności i od myśli; pojętność i myśl są to bowiem właściwości pewnych tylko organów; i nakoniec, że pomiędzy rodzajami organicznemi, obdarzonemi pojętnością i myślą, znajduje się jeden, obdarzony szczególniejszym zmysłem moralnym, który nadaje mu niezaprzeczoną wyższość nad wszystkiemi innemi — tym rodzajem jest ród ludzki.
Łatwo pojąć, że w znaczeniu jego wielorakiem, pojęcie o duszy nie wyłącza ani materjalizmu, ani panteizmu. Podług jednego lub drugiego określenia, spirytualiście zapewne przyjdzie z łatwością zrozumieć dusze, nie ubliżając wcale wyraźnej istocie niematerjalnej, którą nazwać może jak mu się podoba. Słowo to nie jest więc wyrazicielem stale określonego zdania: jest to proteusz, którym każdy posługuje się wedle myśli swojej, źródło nieskończonych sporów.
Posługując się zawsze wyrazem dusza, we wszystkich trzech wypadkach, z dodatkiem właściwego wyrażenia określającego, podług którego zapatrujemy się, albo zastosowania jakie robimy z niego, uniknęlibyśmy teraźniejszego zamętu. Wyraz ten stałby się rodzajowym, przedstawiającym wspólny pierwiastek życia materjalnego, rozumu i zmysłu moralnego, stosownie do przymiotów, jakichby użyto do ich odróżnienia, jak to dzieje się z wyrazem gaz, który odróżnia się dodatkiem do niego: wodorowy, kwasorodny itp. Najwłaściwszem byłoby mówić: dusza żywotna, dla pierwiastku materjalnego; dusza rozumna, dla pierwiastku naszej osobistości zagrobowej. Widzimy tedy, że wszystko tu jest kwestją wyrazów, od porozumienia się co do której bardzo wiele zależy. Dusza żywotna podług tego byłaby wspólną wszystkim istotom organicznym: roślinom, zwierzętom i człowiekowi; dusza rozumna, zwierzętom i ludziom, a dusza duchownicza należałaby do człowieka wyłącznie.
Uważaliśmy za stosowne położyć większy nacisk na to objaśnienie, nauka duchownicza bowiem opiera się cała na zasadzie istnienia wewnątrz nas istoty niepodległej, mającej życie po śmierci ciała. Wyraz dusza, często będzie powtarzanym w ciągu tego dzieła, bardzo wiele zależało więc na stanowczem jego określeniu, w celu uniknięcia wszelkich pomyłek.
Przystąpmy teraz do głównego przedmiotu nauki wstępnej.
Jak każda rzecz nowa, tak i umiejętność duchownicza ma swych stronników i nieprzyjaciół. Postaramy się odpowiedzieć na niektóre zarzuty tych ostatnich, rozbierając wartość pobudek, na których je uzasadniają, nie roszcząc wszakże sobie prawa przekonywania każdego z nich; znajdują się bowiem ludzie, którym zdaje się, że światło jest stworzonem dla nich wyłącznie. Udajemy się do osób dobrej wiary, nie mających zamiarów z góry ukartowanych lub bądź co bądź postanowionych, lecz szczerze pragnących nauczyć się, a wykażemy im, że większość zarzutów, jakie duchownictwu robią, pochodzi albo z braku gruntowniejszego zbadania czynów lub też z sądów podawanych zanadto lekko i pospiesznie.
W kilku słowach streścimy szereg następujących po sobie zjawisk, które dały początek tej umiejętności.
Najpierwszem zjawiskiem tego rodzaju były przedmioty puszczone w ruch, nazywano je pospolicie — stołami wirującemi lub stołami tańcującemi. Zjawisko to, najprzód w Ameryce dostrzeżone, a właściwiej, które tam się odnowiło, (ponieważ historja naucza nas, że ono powtarzało się i w najgłębszej starożytności), ukazało się w towarzystwie zagadkowych okoliczności, jako to: łoskotów nadzwyczajnych i pukań bez widomej przyczyny. Ztamtąd rozszerzyło się ono szybko po Europie i po innych częściach świata; najprzód wywołało wielką niewiarę, wkrótce atoli mnogość powtarzanych doświadczeń usunęła wątpliwość o ich rzeczywistości.
Zjawiska te, gdyby ograniczały się do samego tylko ruchu przedmiotów materjalnych, zapewne mogłyby być wytłumaczone jakąś przyczyną czysto fizyczną. Jeszcześmy nie poznali wszystkich tajnych czynników przyrody, albo dalecy jesteśmy od poznania właściwości tych, które dzisiaj znamy; elektryczność pomiędzy innemi powiększa z dniem każdym te zasoby do nieskończoności, i zdaje się oświecać naukę coraz to nowem światłem. Można więc było przypuszczać, że elektryczność, przeistoczona pod wpływem pewnych okoliczności lub jaki inny czynnik fizyczny, dotąd nieznany, były przyczyną tych ruchów. Potwierdzać tę teorję zdawało się powiększenie siły, przez połączenie kilku osób razem, a można było wtedy tę całość uważać za stos złożony, którego siła jest w stosunku prostym do ilości elementów.
Wirowy ruch nic nie miał w sobie nadzwyczajnego: istnieje on w przyrodzie, wszystkie ciała niebieskie mają ruch wirowy; mielibyśmy zatem tutaj w zmniejszeniu ruch wszechświata albo raczej powiedziećbyśmy mogli, że nieznana dotąd przyczyna wprawia przypadkowo w ruch małe przedmioty, przy pewnych danych warunkach, podobnie jak obraca wszechświatem.
Ruchy te jednak nie zawsze bywały koliste; często zdarzały się urywane, nieprawidłowe, wskutek czego przedmiot bywał gwałtownie wstrząsany, przewracany lub unoszony w nieznanym kierunku, oraz przeciwko wszelkim znanym prawom statyki, bywał unoszony w powietrze i wisiał nieruchomie. Zjawisko to nie ma w sobie nic takiego, czegobyśmy nie zdołali wytłumaczyć, przypuszczając istnienie jakiegoś dotąd nieznanego czynnika fizycznego. Elektryczność czy nie przewraca nam gmachów, czy nie wyrywa z korzeniami drzew ogromnych, czy nie ciska na największe odległości ciał niezmiernie ciężkich i czy nie przyciąga lub odpycha je wzajemnie?
Łoskot nadzwyczajny i pukania, przypuszczając, że nie pochodziły od zwykłego pękania drzewa lub innej przypadkowej przyczyny, mogły powstawać wskutek zgęszczania się tajemniczego płynu: najsilniejszy znany nam huk, przecież powstaje z elektryczności?
Wszystko to, jak widzimy, może wejść w dziedzinę zjawisk czysto fizycznych lub fizjologicznych. Nie wychodząc więc poza zakres tych pojęć, byłby tu przedmiot dla badań poważnych, godny zwrócić na siebie uwagę uczonego świata. Dla czego jednak tego dotąd nie uczyniono? Przykro powiedzieć: oto zależało od pozorów, które w tysiącznych wypadkach dowiodły płochości rozumu ludzkiego. Pospolitość przedmiotów, które służyły za narzędzia pierwszych doświadczeń, przeważną rolę w tem wszystkim odegrała. Częstokroć jakiż to wpływ miewa słowo nawet w najpoważniejszych rzeczach! Używanie stołów utrzymało się, nie zważając, że podobny ruch mógł być nadany jakiemu bądź innemu przedmiotowi; a to dla tego bez wątpienia, że był to sprzęt najdogodniejszy, i że siadamy zwyczajnie na około stołu, a nie na około innego sprzętu. Owoż nasi wyżsi ludzie bywają często tak dziecinni, że nie bidzie w tem nic dziwnego, gdybyśmy powiedzieli, iż niektóre znakomitsze głowy uważały dla siebie za ubliżenie, zajmować się tańcem stołów! Gdyby na miejscu Galwaniego stał pospolity człowiek, noszący w dodatku pocieszne nazwisko, to prawdopodobnie wielkie zjawisko, zbadane przez tego uczonego, byłoby dotąd stawiane na równi z rószczką czarodziejską. Któryż to z nich nie uważałby sobie za ubliżenie, zajmować się tańcem żab?!
Niektórzy skromniejsi z pomiędzy nich, nie tyle zarozumiali, by nie przypuszczali, że przyroda posiada jeszcze nieznane nam tajemnice, dla zaspokojenia swego sumienia, chcieli sami rzecz oglądać: wypadek atoli chciał, że zjawisko nie zaspakajało ich oczekiwań, i że się nie ciągle na żądanie powtarzało, podług powziętego przez nich sposobu robienia doświadczeń — wydali przeto wyrok przeczący; lecz pomimo ich zakazu, stoły, (bo mamy ciągle jeszcze do czynienia ze stołami) wirują dalej, dla tego możemy powiedzieć z Galileuszem: a jednak się obracają! Nadto dodamy, że fakta dzisiaj tak się namnożyły, iż przez to samo mają już powszechne uznanie; teraz chodzi tylko o racjonalne ich wytłumaczenie. Czy można wnioskować cokolwiek o rzeczywistości zjawiska, gdy takowe podług woli i wymagań badacza powtarzać się nie chce? Czyż nie są zjawiska elektryczności i chemji poddane pewnym warunkom, a czy je dla tego mamy nie uznawać, że po za temi warunkami objawiać się nie mogą? Czy jest w tem co dziwnego, że zjawisko poruszania przedmiotów, za pomocą płynu ludzkiego, ma swe warunki bytu, i nie chce powtarzać się, gdy badacz chcąc je zastosować do swego widzimisię, nakazuje mu postępować podług swego kaprysu, albo swej fantazji lub poddaje go pod prawa zjawisk już zbadanych, nie zważając wcale na to, że dla nowych rzeczy muszą i nowe prawa istnieć? Owóż dla zbadania tych praw, trzeba poznać warunki przy jakich te zjawiska dokonywają się, a badania podobne mogą być tylko owocem nieustannych, uważnych i częstokroć bardzo długich postrzeżeń.
Zarzucają niektórzy, że widoczne oszukaństwa dziać się zwykły przy doświadczeniach. Zapytamy ich na wstępie czy są pewni, że oszukaństwo istotnie miało miejsce? i czy nie przyjęli za takowe niektórych rzeczy, których sobie objaśnić nie umieli, podobnie jak ten chłop, co przyjął uczonego profesora fizyki robiącego doświadczenia za sprytnego kuglarza? Przypuszczając nawet, że oszukaństwo niekiedy mogło mieć miejsce, czy jednak przeto mielibyśmy słuszność nieuznania i samej rzeczy? Dlatego że kuglarz przybiera tytuł profesora fizyki, czy wypada i samą fizykę nie uznawać za naukę? Zresztą trzeba uważać na charakter osoby i interes, jaki ta mogłaby mieć nas oszukując. Ale przypuśćmy, że są to żarty. Bawić się można chwilę, lecz żarty do nieskończoności przedłużone muszą znudzić, i tego z kogo żartują, jak zarównież i tego, co żartuje. W mistyfikacji zresztą, co się szerzy po całym świecie i pomiędzy osobami poważnemi, najzacniejszemi i najświatlejszemi, jest również coś tak nadzwyczajnego jak i w zjawisku, co ją wywołało.
Gdyby zjawiska powyższe ograniczały się do samego ruchu przedmiotów, jak to już powiedzieliśmy, pozostałyby one w dziedzinie nauk przyrodniczych, lecz tak nie jest: wprowadzają one nas na drogę zdumiewających objawów. Nie wiemy, zkąd niektórzy wpadli na domysł, że popychania nadawane przedmiotom nie były skutkiem wyłącznym ślepej mechanicznej siły, lecz że ruch ten wywoływała jakaś rozumna przyczyna. Odkrycie to było polem do dalszych poszukiwań, i uchyloną została zasłona z wielu tajemnic. Czy tu rzeczywiście siła rozumna istnieć może? Oto pytanie. A gdy siła ta istnieje, czemże jest ona, jaka jest jej właściwość i zkąd pochodzi? Jestże wyższą po nad ludzkość? Takie są pytania, które wypływają z powyższego założenia.
Pierwsze rozumne objawienie odbyło się za pośrednictwem stołów, których nogi podług odpowiednio umówionej liczby uderzeń i stosownie do zadanego pytania, odpowiadały: tak lub nie. W tem wszystkiem nie ma jeszcze nic takiego, co mogłoby przekonać niedowiarków, gdyż mogło to wszystko być dziełem samego przypadku. Lecz wkrótce otrzymano odpowiedzi zupełniejsze, za pomocą liter alfabetu; przedmiot ruchomy pukał pewną ilość uderzeń, które odpowiadały na danezapytania. Dokładność tych odpowiedzi, jako też ich odpowiedniość stawianym zapytaniom, wywołały nieopisane zdumienie. Istota tajemnicza, co te odpowiedzi dawała, mianowała się być Duchem albo genjuszem; nazywała siebie po imieniu, i dawała o sobie odpowiednie objaśnienia. Ta nader ważna okoliczność zasługuje na uwagę. Widać, że nikomu nie przychodziło na myśl, użyć Duchy do wytłumaczenia zjawiska; zjawisko samo na razie rzecz po imieniu nazywało. W naukach ścisłych, by mieć podstawę do rozumowania, używane bywają często przypuszczenia, w wypadka atoli niniejszym zastosowanie tego sposobu nie istnieje.
Ten rodzaj porozumiewania się okazał się w końcu przydługim i niewygodnym. Godnem przytem jest zastanowienia, że sam duch wskazał inny łatwiejszy środek. Pomysł użycia ołówka, oprawionego w koszyk lub temu podobny przyrząd, podanym został przez jedną z tych istot niewidzialnych. Koszyk postawiony na arkuszu papieru, poruszał się za pomocą tejże siły tajemniczej, która i stołami porusza; lecz zamiast ruszać się jednostajnie, ołówek sam kreślić zaczynał litery, składające się na słowa, zdania i całe o kilku stronnicach rozprawy, traktujące o najwyższych zagadnieniach filozoficznych, o moralności, o metafizyce, o psychologji itd., a to z taką szybkością, jak gdyby je ręką pisano.
Rady te jednocześnie były udzielone w Ameryce, we Francji i w innych rozmaitych krajach. Podajemy tu datę, pod którą zostały one objawione w Paryżu jednemu z najgorętszych zwolenników duchownictwa, który od r. 1849 zajmował się już wywoływaniem Duchów; było to dnia 10. czerwca 1853 r. Duch rzekł do niego: „idź do przyległego pokoju i weź mały koszyk; wpraw w niego ołówek, połóż go na papier, a palce twoje do brzegu koszyka przytknij.“ W kilka chwil później, koszyk z ołówkiem ruszać się zaczął, i napisał bardzo czytelnie: „co ci powiedzianem będzie, zabraniam wyraźnie udzielać innym osobom; gdy następnie pisać będę, napiszę lepiej.“
Natura jak i kształt przedmiotu, do którego wprawia się ołówek, żadnego wpływu tu nie wywierają; chciano wynaleźć tylko dogodniejszy przyrząd; dla tej samej przyczyny wiele osób woli posługiwać się deszczułeczką.
Wprawiać w ruch koszyk czy deszczułeczkę, może tylko osoba obdarzona szczególną zdolnością; osobę taką nazywamy pośrednikiem (medium), gdyż jest ona tym środkiem, za pomocą którego Duchy udzielać się nam mogą. Warunki nadające osobom tę siłę, są połączone z przyczynami fizycznemi i moralnemi, które dotąd mało zbadano; znajdują się bowiem pośrednicy w każdym wieku, każdej płci i na wszystkich szczeblach rozwoju umysłowego. Zresztą zdolność ta może być rozwiniętą i przez ćwiczenia.
Przekonano się następnie, że koszyk i deszczułka służyły tylko pośrednikowi, jako punkt oporu dla ręki; potem mógł on brać wprost ołówek do ręki, i pisał nim mimowolnie, za pomocą jakichś gorączkowych popychań. Wynalazek ten spowodował, że udzielenia (komunikacje) stały się łatwemi, szybkiemi i więcej dokładnemi; jest to sposób dziś najwięcej upowszechniony, tem bardziej, że liczba osób obdarzonych tą zdolnością jest znaczną, i coraz się pomnaża. Doświadczenie nauczyło zresztą o kilku odmianach nowej zdolności pośredniczej, przyczem dowiedziano się, że udzielenia również skutecznie mogą objawiać się za pomocą: słowa, słuchu, wzroku, dotykania itd., a nawet za pomocą bezpośredniego pisma Duchów, t. j. bez pomocy ręki lub ołówka.
Po tem wszystkiem pozostało sprawdzić część najistotniejszą zjawiska, mianowicie udział pośrednika w udzielanych objawieniach, tak pod względem mechanicznym jak również i pod względem moralnym. Dwie główne okoliczności, nie mogące ujść oka uważnego badacza, objaśniają całe to zjawisko. Pierwszą jest dźwignia, za pomocą której ruch koszyka odbywa się, i tak: samego już przytknięcia palców do brzegów koszyka na to wystarcza; z innej strony rozpatrzenie się bliższe, dowodzi niepodobieństwa nadania ręką dokładnego kierunku ołówkowi tak oprawionemu. Niepodobieństwo staje się szczególniej widocznem, gdy dwie lub trzy osoby staje przy koszyku jednocześnie: najprzód potrzebną byłaby cudowna zgodność ruchów, a następnie, wymagałoby to równejże zgodności myśli, przy dawaniu odpowiedzi na zrobione zapytania. Prócz tego zachodzi tu inne nie mniej dziwne zjawisko, szczególniej zadanie utrudniające, mianowicie, zmiana charakteru pisma każdego objawiającego się Ducha, co się za każdą razą powtarza, gdy Duch ten sam powraca.
Wypadałoby chyba przypuszczać, że pośrednik posiada zdolność zmieniania charakteru na kilkadziesiąt rozmaitych sposobów, i szczególniej może spamiętać pismo, odpowiadające każdemu Duchowi.
Drugą ważną okolicznością, która wypływa z właściwości samychże odpowiedzi, jest ta, że często w zdaniach naukowych lub oderwanych, odpowiedzi pośrednika przechodzą zupełnie jego zdolności; piszącego zwykle bez zeznania o tem, co się pod jego ręką pisze, a nawet, co zdarza się często, nierozumiejącego albo i nie słyszącego zapytania, albowiem takowe może być zadawane w języku, którego on nie rozumie lub na pamięć, jak i to, że odpowiedzi bywają odbierane w tymże samym języku w jakim zrobiono pytanie. Zdarza się też często, że koszyk z własnego popędu, bez poprzedniego zapytania, am pisać zaczyna i to w przedmiocie niespodziewanym.
Odpowiedzi te w niektórych wypadkach, noszą na sobie pieczęć tak głębokiej mądrości i są tak trafne, objawiają tyle myśli wzniosłych, tak czystych, że mogą tylko chyba pochodzić od umysłu wyższego, nacechowanego najczystszą moralnością; innym razem znowuż bywają tak lekkie, puste i gminne, że rozum sam nie zgadza się, by mogły one pochodzić z jednego i tego samego źródła. Tę rozmaitość wyrażeń może wytłumaczyć tylko rozmaitość zdolności, które się przy tem objawiają. Zdolności te czy spoczywają w samej ludzkości lub też znajdują się po za jej obrębem? Rzecz to do objaśnienia, której wykład całkowity w tem dziele znajduje się, podług tego jak przez Duchy same udzieloną została.
Oto wypadki jawne, odbywające się poza obrębem naszych zwykłych postrzeżeń. bez żadnych tajemnic i w biały dzień, które może widzieć i sprawdzić cały świat, i które nie są wyłączną właściwością pojedyńczej jednostki, lecz własnością tysiąców osób, mogących co dnia do woli je powtarzać. Skutki te muszą niezawodnie mieć swoją przyczynę; a gdy działanie jej jest oparte na rozumie i na woli, nie musi ona wychodzić z dziedziny czysto fizycznej.
Kilka teoryj powstało w tym przedmiocie; zajmiemy się ich zbadaniem, przyczem przekonamy się, jak dalece mogą one nas objaśnić. Na poczekaniu przypuśćmy, że są istoty wyróżniające się od ludzi, przypuśćmy ich byt, takie jest bowiem objaśnienie istot rozumnych, objawiających się nam, i posłuchajmy, co one same o sobie mówią.
Powiedzianem było na innem miejscu, że istoty udzielające się nam w ten sposób, nazywają siebie Duchami lub genjuszami, i niektóre pochodzą od ludzi, którzy żyli na naszej ziemi. Tworzą one świat duchowy, podobnie jak my za życia tworzymy świat cielesny.
W kilku wyrazach streszczamy strony najwybitniejsze nauki, która nam udzieloną została, gdyśmy potrzebowali odeprzeć pewne zarzuty.
„Bóg jest wieczny, niewzruszony, bezcielesny, jedyny, wszechmogący, wszechmocnie sprawiedliwy i dobry.
„Stworzył on świat cały, który zawiera w sobie wszystkie istoty żyjące i nieżyjące, cielesne i bezcielesne.
„Istoty cielesne stanowią świat widzialny czyli zmysłowy, a bezcielesne świat niewidzialny lub duchowy, t. j. należący do Duchów.
„Świat duchowy jest światem zupełnym, pierwotnym, wiecznym, wprzód istniejącym i przeżywającym wszystko.
„Świat cielesny po nim następuje, mógłby on przestać istnieć lub wcale nigdy nie istnieć, a rdzeń bytu świata duchowego przez to wcale nie zmieniłaby się.
„Duchy czasowie oblekają się w powłokę cielesną, znikomą, której zniszczenie, śmierć, nadaje im znowu swobodę.
„Z pomiędzy rozmaitych rodzajów istot cielesnych, Bóg wybrał rodzaj ludzki, dla wcielenia w niego Duchów, które doszły pewnego stopnia rozwoju, i ta jest przyczyna, nadająca im pewną wyższość moralną i umysłową po nad innymi rodzajami.
„Dusza jest to Duch wcielony, któremu ciało tylko za powłokę służy.
„Człowiek zawiera w sobie trzy rzeczy: 1. ciało czyli istotę materjalną, jednaką ze zwierzętami i ożywioną tym samym pierwiastkiem żywotnym; 2. duszę czyli istotę bezcielesną, Ducha wcielonego w ciało; 3. Zwięź, która łączy duszę z ciałem, pierwiastek pośredni pomiędzy Duchem a ciałem.
„Takim sposobem człowiek posiada dwie natury: przez ciało ma naturę zwierząt, i dlatego posiada ich instynkta; a przez duszę, posiada naturę Duchów.
„Zwięź czyli uźrocza (périsprit), która łączy ciało z Duchem, jest rodzajem powłoki na pół cielesnej. Najgrubsza powłoka niszczy się ze śmiercią, a Duch zostawia sobie powyższą, która stanowi dla niego rodzaj ciała eterycznego, niewidzialnego dla nas w stanie zwyczajnym, lecz dającego się widzieć i nawet dotykać w wyjątkowych wypadkach, jak n. p. w zjawiskach wizijnych.
„Duch nie jest istotą oderwaną, nieokreśloną, która się myślą tylko pojąć daje, jest on istotą rzeczową, określić się dająca, którą w niektórych wypadkach zmysłami nawet poznawać możemy, jako to: wzrokiem, słuchem i dotykaniem.
„Duchy bywają rozmaitych stopni, i nie są sobie równe ani co do siły, ani co do rozumu, ani co do wiedzy, ani tez co do moralnych przymiotów. Duchy należące do pierwszego stopnia, są to Duchy wyższe i wyróżniają się od innych swą doskonałością, swoją wiedzą, zbliżeniem się do Boga, czystością uczuć i zamiłowaniem dobrego; są to anioły czyli Duchy czyste. Z niższemi stopniami coraz dalej usuwają się one od doskonałości, a należące do rzędu całkiem niższych, bywają podległe większej części naszych namiętności: zawiści, nienawiści, chciwości, pysze i t. d., bo mają zamiłowanie w złem. W liczbie ich znajdują się takie, które nie będąc zupełnie dobremi, nie są zupełnie złe; bywają one więcej niespokojne i kłótliwe, jak złe, psotliwość i roztrzepanie zdają się być ich udziałem; są to Duchy swawolne lub Duchy lekkie.
„Duchy nie należą ciągle do jednego i tego samego porządku. Wszystkie kształcą się, przechodząc przez rozmaite stopnie hierarchji duchowniczej. Doskonalenie się u nich się odbywa za pomocą wcielenia się, które jednym służy do oczyszczenia, za pokutę, a dla innych jest posłannictwem, misją. Życie cielesne jest dla nich próbą, którą one pokilkakrotnie przechodzić muszą, dotąd, dopóki nie dosięgną bezwzględnej doskonałości; jest to rodzaj sita albo oczyszczenia, z którego wychodzą czystszemi.
„Dusza porzucając ciało, powraca w świat Duchów, zkąd wyszła, by po pewnym przeciągu czasu, w którym zostaje jako Duch błąkający się[2], na nowo byt cielesny przyjąć.
„Kiedy Duch z natury swej zmuszony bywa do wielokrotnego wcielania się, to oczywista, że wszyscy mieliśmy poprzednie istnienia, i że w przyszłości możemy mieć inne znowu, mniej więcej doskonałe, a to bądź na ziemi, bądź na innym jakim świecie.
„Duchy wcielać się mogą tylko w rodzaj ludzki; byłoby to błędem przypuszczać, że Duchy wcielać się mogą i w ciała zwierząt.
„Byt cielesny Duchów przy całej rozmaitości, jest zawsze postępowym, a nigdy wstecznym; sama szybkość postępu zależy od usiłowań, jakich dokładamy, by dojść do doskonałości.
„Przymioty duszy są przymiotami Ducha w człowieka wcielonego, a zatem człowiek dobry jest wcielonym Duchem dobrym, a zły jest wcieleniem Ducha złego.
„Dusza przed wcieleniem ma swą osobowość i przechowuje ją, gdy ciało opuszcza.
„Powracając w świat Duchów, znajduje wszystkich znajomych, których znała na ziemi, a wszystkie poprzednie istnienia odbijają się w jej pamięci z calem złem lub dobrem, jakie w nich popełniła.
„Duch wcielony zostaje pod wpływem ciała; człowiek przezwyciężający ten wpływ wzniosłością i czystością swej duszy, przybliża się tem samem do Duchów dobrych, z któremi kiedyś będzie obcował. Kto zaś pozwala panować nad sobą złym namiętnościom i zasadza wszystkie uciechy na nasyceniu chuci, ten zbliża się do Duchów złych, dając przewagę naturze zwierzęcej.
„Duchy wcielone zamieszkują rozmaite ciała niebieskie, we wszechświecie.
„Duchy niewcielone czyli błąkające się nie zamieszkują żadnej określonej lub ograniczonej strefy, są one wszędzie, w przestrzeni i koło nas, widzą i ocierają się o nas; jest to rodzaj ludności niewidzialnej, która się rusza na około nas.
„Tak w świecie moralnym, jak i w świecie fizycznym, Duchy wywierają nieustanny wpływ, oddziaływując na ciało i na myśl; stanowią siłę natury, przyczynę, która objawia swe skutki w mnóstwie dotąd zupełnie nieznanych lub bardzo mało znanych zjawisk, których zbadanie leży w umiejętności duchowniczej.
„Stosunki Duchów do ludzi są nieustanne. Duchy dobre namawiają do dobrego, podtrzymując we wszystkich próbach tego życia, i dopomagając do zniesienia ich z odwagą i z rezygnacją; złe kłonią nas ku złemu: jest to pociecha“dla nich, robić z upadku naszego porównanie do siebie.
„Udzielanie się Duchów ludziom, bywa jawne lub tajne. Udzielanie się tajne odbywa się za pośrednictwem złych lub dobrych wpływów, pomimo naszej wiedzy; zostawiono sądowi naszemu odróżniać natchnienia dobre od złych. Udzielenia jawne odbywają się za pomocą pisma, słowa lub innych objawów materjalnych, najczęściej przez pośredników ludzkich (mediums), którzy służą im za narzędzie.
„Duchy mogą udzielać się z własnego popędu lub na wezwanie. Wywoływać można wszystkie Duchy tak te, co ożywiały najpospolitszych ludzi, jak również i te, co ożywiały najznakomitsze osoby, nie zważając na czas, w którym one żyły; naszych krewnych, przyjaciół lub nieprzyjaciół, i otrzymywać od nich udzielenia (komunikacje) czy to słowem czy na piśmie, które zawierają rady, objaśnienia o położeniu zagrobowem, o ich myślach co do nas, jak zarównież mogą robić przepowiednie, o ile te są im dozwolene.
„Duchy mogą być przyciągane przez stosunek współuczucia do środka moralnego, który ich wywołuje. Duchy wyższe mają upodobanie w zgromadzeniach poważnych, gdzie panuje zamiłowanie dobrego i szczera chęć nauczenia się i poprawienia. Obecność ich oddala Duchy niższe, które przeciwnie znajdują przystęp wolny do osób płochych lub samą ciekawością powodujących się, słowem wszędzie tam, gdzie złe instynkta napotykać się dają. Złe Duchy nietylko nie podają dobrych skazówek albo pożytecznych wiadomości, lecz przeciwnie udzielają samych błahych wiadomości, kłamstw, stroją brzydkie żarty lub mistyfikacje, do czego używają często najzacniejszych imion, by tem łatwiej mogły w błąd wprowadzić.
Odróżnienie złych Duchów od dobrych jest nader łatwem, język Duchów wyższych będzie zawsze nacechowany godnością szlachetnością, najwyższą moralnością, bez wszelkich niższych namiętności; ich rady zawsze tchną najczystszą mądrością i maja na celu poprawę naszą i dobro ludzkości. Język zaś Duchów niższych, przeciwnie bywa niekonsekwentnym, często gminnym, a nawet grubijańskim; gdy się im uda czasami powiedzieć co dobrego i prawdziwego, za to w większej części ich odpowiedzi, będą to same kłamstwa i głupstwa, przez nieuctwo lub dla owładnięcia poddawane; żartują one z cudzej łatwowierności i bawią się kosztem tych, co pochlebiają ich miłości własnej, dla utwierdzenia się w niezbytych nadziejach. Słowem poważne udzielenia, w ścisłem znaczeniu tego słowa, bywają właściwe poważnym zgromadzeniom, t. j. takim, gdzie wszyscy członkowie są połączeni wspólnym węzłem dobrych myśli.
„Zasady moralności wyższych Duchów, streszczają się w ewangielicznej zasadzie Chrystusa: czynić to swemu bliźniemu, co życzylibyśmy, by nam czyniono, to jest czynić dobrze, a nie robić złego. Człowiek znajduje w tem prawidle zasadę powszechną postępowania, nawet w najdrobniejszych swoich czynnościach.
„Pouczają one dalej, że sobkowstwo, pycha, zmysłowość są to namiętności, które zbliżają nas do natury zwierzęcej przywiązującej do materji; że człowiek, który umie oderwać się za życia od materji, w skutek pogardy dla marności tego świata i przez miłość bliźniego, przybliża się tem samem do swej natury duchowej; że wszyscy winniśmy być uczynnymi w miarę zdolności i środków, jakie udzielone zostały dla wypróbowania nas; że silni i możni wspomagać i bronić powinni słabszych, bo ten co używa fizycznej siły i przemocy do gwałcenia bliźniego, gwałci tem samem i prawo Boże. Nakoniec uczą jeszcze, że ponieważ w świecie Duchów nic skrytego istnieć nie może, przeto obłudnicy wykryci zostaną, a ich bezeceństwa ujawnione będą; że obecność tych, komu źle kiedykolwiek zrobiliśmy, jest przeznaczoną dla nas jako kara na tamtym świecie; że do stopnia wyższości lub niższości Ducha, przywiązane są kary lub nagrody, o których my tu na ziemi pojęcia nawet mieć nie możemy.
„Lecz zarazem uczą i tego, że nie ma błędu nieodpuszczonego, któregobyśmy pokutą odkupić nie potrafili. Środki do tego znajduje człowiek w rozmaitych istnieniach, które w miarę chęci i usilności, dozwalają mu ciągle posuwać się po drodze postępu i doskonalenia się, co jest zadaniem jego ostatecznem.“
Oto streszczenie nauki duchowniczej, podług tego jak została objawioną przez Duchy wyższe. Przystąpmy teraz do zarzutów, jakie jej czynią.
Przeczenie uczonych dla wielu jeśli nie jest wyrokiem ostatecznym, to niejako służy do utwierdzenia ich pośrednio w wątpliwości. Nie należymy do tych, co krzyczą na uczonych i nie pragniemy bynajmniej, by nas pomawiano o to; owszem jesteśmy z wielkim dla nich szacunkiem i uważalibyśmy za zaszczyt dla siebie, być zaliczonymi do ich grona; z tem wszystkiem nie uznajemy jednak, aby zdania ich miały być nieomylne.
Gdy nauka wychodzi po za obręb badania faktów materjalnych, i gdy mamy do czynienia z ocenieniem i wytłumaczeniem tego, wkraczamy wtedy na otwarte pola domysłów; wolno więc każdemu budować swój systemacik, który zapewne chciałoby się utrzymać przed innemi, i który przezto właśnie bronimy tem zapamiętałej. Codnia czy nie widzimy najsprzeczniejszych zdań to uświęcanych, to odrzucanych na przemian: raz odrzuconych jako błędy niedorzeczne, to znowuż podnoszonych jako prawdy niezbite? Pragnąc zbadać prawdziwość kryterjum sądów naszych, udajmy się do faktów, jako do argumentów nieodwołalnych; tylko bez faktów wątpić mądremu wolno.
W rzeczach wiadomości znanych, zdanie uczonych jest słusznie szanowanem, umieją oni bowiem więcej jak ogół; lecz w rzeczach prawd nowych, o rzeczy nieznanej, sądy ich maja doniosłość tylko jako przypuszczenie, albowiem w tych razach znajdują się jak wszyscy pod wpływem pewnych przesądów, powie działbym nawet, że uczony może mieć więcej przesądów jak ktokolwiek inny, ponieważ popęd naturalny popycha go do nacinania wszystkiego do sposobu pojmowania, przez niego już zgłębionego: matematyk upatruje twierdzenie w dowodach opartych na algiebrze, chemik odnosi wszystko do właściwości chemicznej pierwiastków i t. d. Człowiek, który obrał dla siebie jakiś szczególny zawód, lgnie do niego wszystkiemi swemi pojęciamt; użyty do czego innego, bardzo często wyrokuje o tem od rzeczy, gdyż chciałby wszystko przerabiać na swe kopyto, co jest skutkiem naturalnym słabości ludzkiej. Chętnie szukać będę porady u chemika w kwestjach analizy chemicznej, u fizyka o sile elektryczności, u mechanika o sile ruchu; wszakże nie naruszając szacunku, na jaki niezawodnie zasługują, jako specjaliści, pozwolą mi, bym miał odmienne zdanie, co do ich sądu o duchownictwie; popełniają oni tutaj coś podobnego jak architekta, co to wydawał sądy o muzyce.
Nauki zwyczajne spoczywają na znajomości właściwości materji poddawanej doświadczeniu, którą obracać można na wszystkie strony; zjawiska zaś duchownicze, przeciwnie oparte są na działaniach rozumnych, które mają swoją wolę i dowodzą to na każdym kroku, nie chcąc bynajmniej podlegać naszym wymaganiom. Tym sposobem doświadczenia nie mogą być robione w jednaki sposób, wymagają bowiem szczególnego uwarunkowania i innego punktu wyjścia; chcieć je poddawać zwyczajnemu trybowi poszukiwań, jest to ustanawiać pewnego rodzaju powinowactwo, którego w istocie tutaj nie ma. Nauka jako nauka nie jest zdolną do zawyrokowania w kwestji duchownictwa: sąd jej, jakiby o takowem nie wypadł, za lub przeciw, nie ma najmniejszego znaczenia, a to uwalnia ją od zajmowania się tą kwestją. Duchownictwo jest wynikiem przekonania osobistego, które mogą mieć i uczeni jako ludzie, nie zważając na kwalifikacje naukowe; lecz chcieć oddawać kwestję tę pod sąd nauki, jest to warno zupełnie, jak gdyby chciano poddać kwestję istnienia duszy orzeczeniu chemików i fizyków; cała bowiem istota duchownictwa zawiera się w bycie duszy w jej istnieniu zagrobowem: owóż dziwnie nierozsądnem byłoby przypuszczać, że jakiś tam człowiek mógł być wielkim psychologiem, dla tego że był wielkim matematykiem lub anatomikiem. Anatomja rozbierając ciało ludzkie szuka duszy, a gdy jej znaleźć nie może pod nożem, jak znajduje n. p..ścięgno, albo nie widzi ją ulatniającą się w postaci jakiego gazu, powiada, że takowa nie istnieje, albowiem zapatrywał się w tem wszystkim, ze stanowiska wyłącznie materjalistycznego; ztąd jednak nie wynika, iżby miał rację przeciwko opinji całego świata. Łatwo daje się ztąd widzieć, dlaczego duchownictwo stoi po za obrębem nauki. Gdy przekonania duchownicze zostaną upowszechnione, gdy uznane zostaną przez massy, co sądząc podług szybkości z jaką się one szerzą, musi rychło nastąpić, — będzie wtedy z niemi jak w ogóle bywa z wszelkiemi nowemi pomysłami, napotykającemi w początkach zawsze na opór, i uczeni będą musieli poddać się oczywistości; dojdą oni do tego pojedyńczo, unoszeni prądem ogólnym wypadków; nie na czasie więc odwracać ich dzisiaj od zajęć właściwych, dla zajmowania się rzeczami obcemi, nie wchodzącemi w zakres ich zajęć, ani należącemi do ich programatów. Ci jednak, co bez badań wstępnych i zgłębiania przedmiotu, wyrażają się o nich przecząco, i biczują tych wszystkich, co nie są z nimi jednego zdania, niech nie zapominają, że podobnież działo się zawsze ze wszystkiemi wielkiemi odkryciami, które zaszczyt przynoszą ludzkości; wystawiają się oni na to, by i ich imiona posłużyły do wypełnienia spisu tych znakomitych skazywaczy idei nowożytnych, by wpisano ich obok członków owego ciężko uczonego zgromadzenia, które w r. 1752 przyjęło ogromnym śmiechem raport B. Franklina o piorunochronach, uważając takowy za niegodny znajdywać się obok innych jego raportów jednocześnie odebranych, albo znowu ten inny, który pozbawił Francję korzyści z urządzenia u siebie pierwszej marynarki i żeglugi parowej, który nazwał pomysł Fultona „marzeniem niewykonalnem“; tymczasem były to kwestję nie wychodzące po za obręb ich wiedzy. Gdy więc zgromadzenia, co liczyły w swojem łonie czoło uczonych całego świata, nic innego me znalazły oprócz drwin i wyszydzali pomysłów, których pojąć nie umiały, a które w kilka lat później do gruntu zmieniły naukę, obyczaje i przemysł, jakże mamy spodziewać się od dzisiejszych przychylniejszego uznania dla kwestyj z natury swej więcej obcych?
Te godne pożałowania błędy kilku, nie odejmują jednak wszystkim zasług, za które należy się im od nas słuszna cześć; mamy tylko tutaj dowód, że zdrowy rozsądek nie potrzebuje bynajmniej żadnego dyplomu urzędowego, i że poza krzesłami akademickiemi, nie koniecznie wszyscy są głupcami lub warjatami. Przegląd wszystkich zwolenników duchownictwa wykazać może jak jest ogromną liczba ludzi zasłużonych, którzy przystąpili do niego, i że już przez to samo nie wypada je zaliczać między przesądy babskie. Charakter tych ludzi i ich oświata zasługują, by powiedziano: gdy tacy ludzie twierdzą, musi być przecież w tem coś prawdziwego?
Raz jeszcze powtarzamy, że gdyby fakta, któremi zajmujemy się, kończyły się na mechanicznym ruchu ciał, to zbadanie przyczyn fizycznych tego zjawiska należałoby do nauki; gdy jednak mamy do czynienia z objawami leżącemi po za obrębem wiedzy ludzkiej, to takowe przechodzą zakres zdolności wyrokowania nauki materjalnej, jako niedające się obliczyć cyframi, ani objaśnić za pomocą czynników mechanicznych. Gdy powstaje jaki czyn nowy, którego żadna ze znanych nauk nie obejmuje, wtedy uczony chcąc go zbadać, powinien opuścić swoją naukę i oddać się badaniu takowego jako uczeń początkujący, nie przynoszący z sobą naprzód powziętych pojęć.
Człowiek któremu się zdaje, że jest nieomylnym, bywa zwykle najbliższym błędu; a tym co mają najfałszywsze pojęcia, zdaje się, że opierają się wyłącznie na rozsądku, wskutek tego że odrzucają to wszystko, co dla nich zdaje się być niemożebnem. Wszyscy co ongi cudze wynalazki odpychali, zaszczyt ludzkości przynoszące, zawsze na tego sędziego powoływali się, by je odrzucać; to zaś, co przywykliśmy nazywać rozsądkiem, jest zwykle tylko przeistoczoną durną, bo kto wierzy w swoją nieomylność, snąć zamyśla dorównać samemu Bogu. Odzywamy się tedy do wszystkich, co nie wierzą w to, czego sami nie widzieli, a którzy nie chcąc mierzyć przyszłości podług przeszłości, nic wierzą też, by człowiek mógł dotrzeć dzisiaj szczytu swych zagadnień, i zapytujemy ich: czy już prawdziwie ostatnia karta księgi natury przed nimi otwartą została?
Badanie każdej umiejętności, a szczególnie umiejętności duchowniczej, która od razu przenosi nas w świat zupełnie nowych i nieobliczonych zagadnień, może być wykonanem tylko skutecznie przez ludzi poważnych, wytrwałych, wolnych od uprzedzeń, i ożywionych szczerą i mocną chęcią dopięcia raz powziętego zamiaru. Przymiotów podobnych nie znajdujemy u tych, co już z góry sąd od razu o rzeczy wydają, nie zastanawiając się wcale i nie poznawszy jej głębszej istoty; tem mniej możemy uwzględnić tych, co bojąc się utracić sławę ludzi dowcipnych, wysilają się znaleźć jakąś stronę pocieszną w rzeczach najprawdziwszych i najpoważniejszych, albo uznanych za takowe przez ludzi, których wiedza, charakter i przekonania zasługują na tyle szacunku, że mogą im ubliżać, chyba tylko ci, co nie mają pretensji do znajomości życia towarzyskiego. Niech sobie powstrzymują się od sądów o rzeczach niegodnych zajmować ich uwagę, bo nikt nie ma zamiaru gwałcić ich przekonania, ale nawzajem niech i sami zechcą uszanować cudze przekonania.
Najcharakterystyczniejszą cechą każdego poważnego dzieła, jest ład jaki starano się w niem zachować. Nic przeto dziwnego, gdy się zdarza, że nie odbieramy odpowiedzi dokładnej na zapytania zkądinnąd poważne, lecz stawiane za prędko i bezładnie z przymieszką propozycyj niedorzecznych. Zresztą może zdarzyć się, że kwestja jest zawikłanej natury, i wymaga dla objaśnienia, podniesienia innych kwestyj wstępnych, oraz dopełniających. By posiąść jakąś naukę gruntownie, trzeba ja zbadać metodycznie, zaczynając od początku, i śledząc stopniowy rozwój pomysłów. Ten co zadaje uczonemu pytania na chybił trafił, nie wiedzieć czy będzie umiał więcej na końcu jak umiał na początku. A uczony przy najlepszych chęciach jest wątpliwem czy potrafi go oświecić? Odpowiedzi urywane muszą być koniecznie niedokładne a przez to samo nie zrozumiałe albo niedorzeczne lub przeczące. To samo powtarza się i w stosunkach z Duchami. Chcąc uczyć się, trzeba ich słuchać i podobnie jak się to dzieje u nas, wybrać wypada dla siebie nauczyciela z pośród nich, i pilnie pracować razem.
Powiedzieliśmy wyżej, że Duchy wyższe zwykle uczęszczają tylko na zgromadzenia poważne, a szczególniej takie, gdzie zupełna zgoda w dobrem pomiędzy członkami panuje. Lekkość i niepotrzebne pytania oddalają ich, podobnie jak u ludzi oddalają z towarzystwa osoby rozsądne; pole zostaje wtedy wolne do działania dla pospólstwa Duchów lekkich i kłamliwych, czatujących zawsze, aby módz przedrwiwać i w ogóle bawić się kosztem naszym. W podobnem zgromadzeniu czy się da spotkać z zapytaniem poważnem? Odpowiedź zawsze nastąpi, — lecz któż ją daje? Możnaby to przyrównać do tego, jak gdybyśmy n. p. wśród zgromadzenia bawiącego się rzucili pytanie: „co to jest dusza?“ „co to jest śmierć?“ lub tym podobne zapytanie. Gdy pragniesz mieć odpowiedzi poważne, powinieneś sam zachowywać się poważnie, i musisz zgodzie się przyjąć na siebie spełnienie wszystkich wymagań, wtedy tylko bowiem potrafisz dopiąć wielkich rzeczy; nadto, bądź pracowitym i wytrwałym w twoich studjach, gdyż bez tego zaraz cię opuszczą Duchy wyższe, zupełnie tak samo jak to czyni nauczyciel, opuszczający niedbałego ucznia.
Gdy ruch przedmiotów został już rzeczą uznaną, pozostaje rozstrzygnąć, czy w nim jest lub nie ma jakiego rozumnego objawu, a w razie potwierdzenia, jakie jest źródło tego objawu?
Nie mówimy tu o ruchu rozumnym pewnych przedmiotów, albo o ustnych udzielaniach się i o tych, co są podawane przez piszących pośredników — ten rodzaj udzielania się jest zrozumiały dla tych, co go zgłębiali i widzieli; lecz jest inny jeszcze, który może wydać się nieoswojonemu oku jako zależny od woli naszej a jako taki nie potrafi utwierdzić przekonania nowozaciężnego badacza. Chcemy tu mówić o piśmie, które otrzymuje się bezpośrednio, za pomocą samego ołówka w koszyk, deszczułeczkę lub t. p. przyrząd wprawionego; sam sposób trzymania palców w tym wypadku jest tak uderzający, że najsceptyczniejszy umysł musi doprowadzić do uwierzenia: pisma takiego w żaden naturalny sposób otrzymać nie podobna. Przypuśćmy jednak, że jakiejś zręczności nadprzyrodzonej udałoby się wywieść w pole oko badacza; ale jak wytłumaczyć odpowiedzi, które częstokroć bywają po za obrębem zdolności umysłowych i wiedzy piszących pośredników? trzeba przytem pamiętać, że nie chodzi tu o odpowiedzi jedno wyrazowe, lecz o zawierające się częstokroć na kilku stronnicach, pisanych z zadziwiającą szybkością, z własnego popędu albo jako odpowiedź na przedmiot obrany. Pod ręką pośrednika zupełnie obcego literaturze, rodzą się często wzniosłe wiersze niezaprzeczonej doskonałości, których nie powstydziłby się najpierwszy poeta w świecie; szczególniej zadziwia, że te zjawiska powtarzają się wszędzie, i że liczba pośredników coraz to wzrasta. Wypadki te jednak czy zaszły gdzie w rzeczywistości? Na to tak odpowiadamy: patrz i badaj, sposobności potemu nie zabraknie, lecz przedewszystkiem musisz badać uważnie, często, długo z zastosowaniem się do warunków wymaganych.
Cóż mogą przeciwnicy przeciwko oczywistości? Pomimo to jednak powtarzają oni, że jesteś tylko ofiarą szarlatanizmu lub igraszką własnego złudzenia. Na to odpowiemy: szarlatanizm nie może mieć tutaj zastosowania, bo nikomu o zarobek nie chodzi[3], a wiadomo, że szarlatan rzemiosła swego nigdy darmo nie ofiaruje. W najgorszym razie mogłaby tu być mistyfikacja. Pytamy tedy za pomocą jakiego szczególnego zbiegu okoliczności wszyscy ci mistyfikatorowie, od jednego do drugiego końca świata mogli porozumieć się wspólnie, i działać zupełnie jednakowo; wywołują jedne i te same skutki, i dają odpowiedzi zupełnie jednostajne w podobnych przedmiotach, kiedy nie co do słowa, to przynajmniej co do treści? Wskutek czego mogło nastąpić, że osoby poważne, surowych obyczajów, szanowne i uczone poddały się temu podstępowi i w jakim to celu? Zkąd daje się wyrabiać u dzieci tyle cierpliwości i tyle potrzebnej zręczności? gdyż pośrednicy będąc narzędziami czynnemi a nie biernemi, muszą posiadać zręczność i wiedzę, często zupełnie nieodpowiednie ani wiekowi, ani ich stanowisku społecznemu i towarzyskiemu.
Powiadają na to, że gdy oszukaństwa nie ma, natomiast łatwo można paść ofiarą własnego złudzenia. Osobista wartość świadków, powinnaby w tym razie zaważyć na szali rozwagi; pytamy więc, czy umiejętność duchownicza licząca dzisiaj swych wyznawców na miljony, zbiera ich tylko pomiędzy samymi prostakami i nieukami? Pojmujemy, że wątpić można w takich wypadkach, gdzie zjawiska oparte są na samych objawach nadzwyczajnych; ale ztąd jeszcze nie wynika, by wszyscy niewierzący przywłaszczali sobie prawo wyłącznego posiadania zdrowego rozsądku, by nie szanowali przyzwoitości towarzyskiej, oraz wartości osobistej swych przeciwników, ogłaszając wszystkich za głupców, że z ich zdaniem godzić się nie chcą. Zdanie ludzi światłych, którzy przez dłuższy czas oddawali się spostrzeżeniom, badali i zgłębiali przedmiot, dla osób rozsądnych jeśli nie jest jeszcze dowodem stanowczym, to jest okolicznością przemawiającą na jej korzyść, już dla togo samego, że była w stanie zwrócić na siebie uwagę ludzi poważnych, nie majacych żadnych widoków w szerzeniu fałszów, ani chęci tracenia czasu napróżno i na dzieciństwa.
Pomiędzy zarzutami znajduje się jeden, mający pozór prawdopodobieństwa, gdyż jest wynikiem badań osób poważnych.
Język nieszlachetny niektórych Duchów dał powód do zarzutów, uważano go za niegodny wyższości, jaką posiadać musi każda istota nadprzyrodzona. Zechciejmy jednak cofnąć się nieco w tył, t. j. do streszczenia naszej nauki, jak ją same Duchy podały, a ujrzymy co mówią same o sobie, oto że pomiędzy niemi nie ma równości ani co do wiedzy, ani co do moralnej wartości, i że wszystkiego, co nam udzielają, nie trzeba przyjmować w dosłownem znaczeniu. Do ludzi rozważnych należeć będzie odróżnić dobre od złego. Ci wszyscy zaś, co wnosząc z tego wypadku, przypuszczają, że mamy do czynienia tylko z samemi istotami złemi, nie wiedzą zapewne o udzieleniach, otrzymanych w zgromadzeniach, gdzie uczęszczać zwykły Duchy wyższe, a wtedy trzymaliby o tem inaczej. Niezawodnie nieszczęśliwy zbieg okoliczności pokazał im świat duchowni czy tylko ze złej strony; bo niechcielibyśmy przypuszczać, że na mocy praw spółczucia pospieszyły ku nim raczej złe jak dobre Duchy, Duchy kłamliwe, od których usłyszeli same obrzydliwości i grubijaństwa. Wnosićby z tego wypadało, że zasady nie były w nich jeszcze mocno ugruntowane, i dla tego nie mieli mocy dostatecznej odpędzić złego od siebie, a z czego nie omieszkały skorzystać złe Duchy, wyzyskujące dla swej złośliwej pociechy ich niewczesną ciekawość, posiadającą właściwość odstręczania Duchów dobrych.
Gdyby potem chciano wydać sąd w sprawie Duchów, zapewne byłoby to tak niedorzecznem, jak n. p. wydawanie sadu o jakimkolwiek narodzie podług zgromadzenia kilku trzpiotów czy złoczyńców, z którymi zwykle żaden uczciwy ani rozsądny człowiek przestawać nie zwykł. Albo mogłoby wypaść coś podobnego, jak z owym cudzoziemcem, co wjeżdżając do pewnego miasta przez najgorsze dzielnice, chciał wydać swój sąd i o reszcie mieszkańców, podług obyczajów, i mowy, jakie spotykał w tych najgorszych miejscowościach. Świat Duchów zarównież posiada dobre i złe towarzystwa; zechciejmy tylko zapoznać się z Duchami dobremi, a niezawodnie przekonamy się, że obywatelstwo niebieskie nie składa się jedynie z szumowin pospólstwa. Powiadają niektórzy — ale czy zechcą do nas zstępować Duchy wybranych? Na to odpowiemy tak: nie przesiadujcie po przedmieściach; przypatrujcie się i oglądajcie, a wydawajcie sądy wasze wtedy; mając wypadki znane całemu światu, możecie z nich sądzić; wyjątek będą stanowili chyba ci, o których Chrystus powiedział: iż widząc nie widzą, a słysząc nie słyszą.
Istnieje jeszcze zdanie, według którego w udzieleniach duchowniczych jak zarównież i w objawieniach materjalnych, towarzyszących takowym, okazuje się tylko pośrednictwo szatańskiej mocy nowożytnego proteusza, mogącego dowolnie przybierać rozmaite postacie, by tem łatwiej bałamucić. Nie uważamy bynajmniej tego za godne głębszego zastanowienia, i krótko odpowiemy: że do zbicia jego aż nadto wystarczy, to cośmy wyżej o tem mówili; dodamy jednak, że gdyby w istocie coś podobnego być mogło, to przyznać trzeba, że djabeł bywa czasami bardzo grzeczny, bardzo roztropny a szczególniej moralny, co na jedno wyjdzie, że bywają i djabli porządni. Czy można przypuszczać, by Bóg pozwalał udzielać się tylko samym złym Duchom, i przeciwnie zabraniał Duchom dobrym wszelkich stosunków z ludźmi? A gdyby tego dokazać nie umiał, byłoby to wtenczas dowodem Jego słabości; kiedy zaś może, a nie robi, będzie to niezgodne z pojęciem o Jego dobroci; oba zaś te przypuszczenia są bluźnierstwem imienia Jego. Zważmy, że pozwalając udzielać się złym Duchom, uznajemy w zasadzie udzielanie się, owoż gdy istnieje ono, musi istnieć za pozwoleniem Boga; bezbożnem byłoby tedy przypuszczenie, dające Mu tylko moc robienia złego, a nigdy dobrego. Zdanie to sprzeciwia się nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale i religji.
Zarzucają niektórzy, że zawsze mówią o Duchach osób znanych jak gdyby się one jedne mogły tylko nam udzielać. Całe to dowodzenie jest jednym z licznych błędów, powstających z powierzchownego badania zjawisk duchowniczych. W rzeczywistości pomiędzy wywoływanemi Duchami, spotyka się zwykle więcej nieznajomych jak znajomych, głośnych mniej od nieznanych nazwisk, które częstokroć zamiast imienia używają pewnych alegorycznych nazwisk, cechujących ich przymioty wewnętrzne. Przy samych wywoływaniach, naturalnie, że udajemy się zwykle do krewnych i znajomych, albo do tych. których imiona historycznego rozgłosu nabrały; wypływa to bowiem z pobudki bardzo naturalnej, udawać się do osób znanych, zamiast nieznanych.
Niektórym zdaje się szczególnem, że Duchy ludzi wyższych przybywają na poufałe nasze wezwania, i często zajmują się drobiazgowemi na pozór rzeczami w porównaniu do tych, któremi za życia swego zajmowały się. Nie ma w tem nic zadziwiającego, albowiem potęga lub znaczenie jakie mieli ci ludzie na ziemi nie daje im bynajmniej żadnego prawa do wywyższania się w świecie duchowniczym; słowa Duchów potwierdzają się słowami Ewanielji: „wielcy będą poniżeni, a mali wywyższeni“, i daje do zrozumienia o stopniach, jakie każdy zajmuje pomiędzy nimi; a tak ów, co był na ziemi pierwszym, może tam zostać ostatnim; ten, przed kim uginać się musieliśmy za życia, może przybyć do nas jako najpokorniejszy robotnik, z życiem bowiem opuściła go i wielkość, a najpotężniejszy monarcha może być niższym od ostatniego ze swych żołnierzy.
Zdarza się często, że Duchy niższe przyjmują imiona głośne i szanowane; rzecz ta została stwierdzoną przez Duchy przy doświadczeniach. Czy też istotnie można wierzyć tym, co przebierają imiona Sokratesów, Juljuszów Cezarów, Karolów W., Fenelonów, Waszyngtonów i t. d.? Pewna frakcja bardzo gorących zwolenników duchownictwa podziela tę wątpliwość; uznając w zasadzie udzielanie się i objawianie się Duchów, zapytuje: jakim sposobem możnaby przyjść do sprawdzenia tożsamość wywoływanej osoby? Sprawdzenie to istotnie jest dosyć trudne; a jednak chociaż nie mamy sposobu tak wiarygodnego jak n. p. dokument urzędowy, nie mniej przeto możemy dochodzić za pomocą przypuszczania i pewnych oznak cechujących wywoływane osoby.
Przy udzielaniu się Ducha, którejkolwiek ze znanych nam osobiście osób, krewnych lub przyjaciół, szczególnie gdy takowe zmarły przed niedawnemi czasy, zdarza się pospolicie, że język ich bywa ten sam, co i za życia, oraz zupełnie odpowiada ich charakterowi — jest to niezawodna oznaka tożsamości; wątpliwość wszelka atoli musi ustąpić, gdy Duch krewnego opowiada nam n. p. tajemnice familijne, które oprócz niego i osoby zapytującej, nikomu zresztą nie są znane. Niezawodnie syn pozna język ojca albo matki, a rodzice poznają mowę dziecka własnego. W poufnych wywoływaniach zdarza się często doświadczać rzeczy tak uderzających, że zdaje się mogłyby one przekonać najzatwardzialszego niedowiarka. Największy niedowiarek bywa też często przerażony wskutek odkryć niespodzianych, udzielanych przez Duchy.
Mamy do zbadania jeszcze jedną nader charakterystyczną okoliczność, która przybywa na poparcie teorji tożsamości. Powiedzieliśmy wyżej, że pismo pośrednika zmienia się powszechnie z każdym wywoływanym Duchem, i że zjawisko to powtarza się zawsze, gdy ten sam Duch udziela się powtórnie; sprawdzono po kilkakrotnie, że pismo osób niedawno zmarłych, jest uderzająco podobuera do charakteru ręki osoby za życiawidywano podpisy dokładności najzupełniej sząj. Wypadków tych nie podajemy bynajmniej za prawidło ogólne, a zwłaszcza by się miały powtarzać zawsze; zacytowaliśmy je tutaj jako szczególnie godne zwrócić na siebie uwagę badacza.
Tylko Duchy doszłe do pewnego stopnia oczyszczenia, bywają zupełnie pozbawione wpływów cielesnych; inne zaś nie zupełnie obezcieleśnione (dématerialisés) (wyraz używany często przez Duchy), zachowują większą część pojęć, skłonności a nawet i dziwactw jakie za życia posiadały; jest to jeden środek więcej do ich odróżnienia, a szczególnie łatwo wynaleźć takowy w mnóstwie szczegółów, które dają się wykrywać przy uważnych i wytrwałych badaniach. Często zdarza się widzieć, pisarzy rozprawiających o wartości własnych dzieł lub o ich doktrynach, przyczem ganią lub chwalą własne swe utwory; inne znowu Duchy przypominają z życia swego nieznane lub zapomniane okoliczności, słowem wszelkiego rodzaju wiadomości, które służą za dowód moralnej ich tożsamości, jedynej, jakiej wymagać można w rzeczach natury oderwanej, niecielesnej.
Jeżeli w pewnych wypadkach można ustanawiać tożsamość, mamy przeto podstawę do twierdzenia, że coś podobnego daje się przeprowadzić i w wielu innych wypadkach, a gdyby te środki sprawdzania nie wystarczały w zastosowaniu do osób dawniej zmarłych, to pozostanie jeszcze ich styl i charakter; z pewnością Duch człowieka dobrego nie będzie tak mówił, jak człowieka przewrotnego lub rozpustnego. Co zaś do Duchów przybierających imiona szanowane, to te zdradzają się bardzo prędko swą mową i swemi zasadami, tak n. p. ten, coby nazwał się Fenelonem, a który chociażby przypadkowo obraził w czemkolwiek moralność lub zdrowy rozum, tem samem zdradziłby swe oszustwo. Przeciwnie jeśli myśli stoją zawsze na wysokości cnót i zalet Fenelona, to nie ma dobrej racji wątpić o tożsamości; w przeciwnym bowiem razie przypuszczałby wypadało, że Duch prawiący nam ciągle o cnocie, rozmyślnie używa kłamstwa bez żadnej widomej dla siebie korzyści. Doświadczenie poucza, że Duchy tego samego porządku bywają ożywione podobnemiż uczuciami i charakterem, a to ich łączy w’grona i lamilje; owóż liczba Duchów jest niezliczoną, i dla tego nie jesteśmy w stanie poznać wszystkich; większość z nich nie posiada dla nas nawet nazwisk. Może przybyć Duch z kategorji Fenelona, w zastępstwie a nawet z upoważnienia jego, i przedstawić się pod jego nazwiskiem, gdyż jest mu równorzędnym, i tem samem może go zastępować, dla nas bowiem potrzebne są koniecznie imiona, abyśmy mogli urobić dokładnie określone pojęcie o przedmiocie. Ostatecznie, co może nas obchodzić, że Duch ten jest istotnie Fenelonem? niech mówi tylko o rzeczach użytecznych, jakby to mógł uczynić sam Fenelon, a niezawodnie będzie on Duchem dobrym; nazwisko, pod jakiem go poznajemy, jest rzeczą obojętną, służy ono tylko do wyrobienia pewnego pojęcia o zasadach. Wcale inaczej rzecz się ma, gdy chodzi o wywoływania poufne; ale do tego służą inne nieomylne środki sprawdzenia tożsamości osoby, jak o tem wyżej już mówiliśmy.
Zresztą nie ulega wątpliwości, że zamiana Duchów, jednych na drugie, może liczne wywoływać omyłki, a tem samem wprowadzać w błąd lub mistyfikacje: tutaj leży cała trudność duchownictwa praktycznego; nie mówiliśmy jednak nigdy, że nauka ta daje się łatwiej pojąć, jak którakolwiek inna w ogóle. Dla tego kładziemy nacisk ponownie, że potrzebuje ona studjów niezmordowanych i częstokroć bardzo długich; gdy zaś samemu nie udaje się osiągnąć pożądanych skutków, trzeba czekać na nie, aż się same okażą, co następuje zwykle niespodziewanie. Badaczowi uważnemu i cierpliwemu nie zabraknie nigdy na faktach; odkrywa on takowe w tysiącznych charakterystycznych odcieniach, które są dla niego prawdziwemi promieniami światła. Podobnież dziać się zwykło i w naukach zwyczajnych; gdy dla człowieka powierzchownego kwiat przedstawia się tylko jako kształt wytworny, uczony widzi w mm cały skarb myśli.
Obok trudności o jakich wyżej nadmieniliśmy, mamy jedną jeszcze do zanotowania, mianowicie, o rozchodzeniu się zdań co do mowy Duchów.
Duchy bardzo się różnią pomiędzy sobą, nie tylko pod względem wiedzy, ale i pod względem moralności; ztąd muszą różnić się i w zdaniach wygłaszanych, które muszą być odpowiednie do ich stopnia hierarchicznego, podobnie jak to bywa między ludźmi żyjącemi, i tak n. p. jedno i to samo zdanie miałoby zupełnie odmienne znaczenie, gdybyśmy je z kolei przedstawiali uczonemu, nieukowi lub niegodziwcowi. Głównie zależeć będzie na tem, abyśmy wiedzieli do kogo udajemy się, resztę sam charakter Ducha dopowie.
Czem się to dzieje jednak, zarzucają niektórzy, że Duchy uznane za istoty wyższe, nie zawsze są w zgodzie z sobą? Odpowiemy na to, że niezależnie od wyżej przytoczonej przyczyny, muszą być jakieś inne, które wywierają wpływ na naturę samej odpowiedzi, a to niezależnie od wartości osobistej Ducha; jest to jedna z głównych zagadek, którą nauka z czasem musi nam wyświetlić; powtarzamy znowuż, że badania, podobnie jak i w innych naukach, wymagają natężonej uwagi i głębokiej rozwagi tudzież nader jasnego wykładu, a nadewszystko wytrwałości. Powszechnie pragniemy nabyć całą wiedzę duchownicza w kilku godzinach, gdy tymczasem dla wykształcenia pospolitego lekarza potrzeba długich lat, a do utworzenia uczonego, zaledwie trzy ćwierci życia wystarcza! Łudzić się nie trzeba; nauka duchownicza jest ogromną; dotyka ona wszystkich zagadnień metafizycznych i porządku społecznego; jest to świat nowy, który otwiera się na oścież przed nami, czy mamy przeto dziwić się, że potrzeba dużo a dużo czasu do jej nabycia?
W każdym razie sprzeczności, o których mówmy, są więcej pozorne jak rzeczywiste. Takie rzeczy dają się spotykać codziennie między uczonymi, którzy uprawiając jedną i tę samą naukę dają często różne określenia jednej i tej samej rzeczy, nadając jej albo rozmaite nazwiska, albo zapatrują się z odmiennego stanowiska, nie zważając na to, że pojęcie zasadnicze pozostaje zawsze niewzruszone; policzmy n. p. gdyby się to dało zrobić, liczbę określeń danych gramatyce? Dodajmy, że i kształt odpowiedzi zależy bardzo często od formy zapytania. Byłoby tedy dzieciństwem, abyśmy uważali różnicę wyrażeń jako dowód sprzeczności. Duchom wyższym wcale o kształt nie chodzi; treść jest dla nich wszystkiem.
Wezmijmy na przykład określenie duszy. Wyraz ten nie ma stałego znaczenia, a Duchy nadając mu określenie, różnić się mogą podobnie nam; jeden może powiedzieć, że jest to pierwiastek życia; inny będzie ją nazywał iskrą żywotną; trzeci powie, że jest ona wewnętrzną; czwarty zewnętrzną i t. d., a wszyscy będą mieli słuszność, stosownie do stanowiska, z którego się każdy z nich na ten przedmiot zapatruje. Niektóre Duchy wypadałoby nawet uważać za materjalistów, chociaż w rzeczywistości tak nie jest. Podobnież dzieje się i z Bogiem; ma to być pierwiastek wszechrzeczy, nieskończoność, wielki Duch itd. itd., chociaż zawsze wyjdzie na to, że jest to Bóg. Na ostatku opowiemy, jak się Duchy dzielą na klasy. Od najwyższych aż do najniższych stopni tworzą one jeden nieprzerwany łańcuch, tak, że podział sam może być zupełnie dowolny; dla jednego będzie ich tylko trzy stopnie, dla innego cztery, dziesięć lub dwadzieścia, stosownie do woli, a żaden z nich nie popada przez to w błąd zasadniczy.
Coś podobnego przedstawiają nam wszystkie umiejętności ludzkie; każdemu uczonemu chce się mieć swój systemat; owóż systemata zmieniać się mogą, ale nauka przez to zmienić się nie może. Botanikę czy będziemy uczyli się podług systematu Linneusza lub Jussiego albo Turneforta, nie mniej przeto będziemy się uczyli botaniki. Przestańmy nadawać rzeczom czysto względnym więcej znaczenia jak one w rzeczywistości mieć mogą, abyśmy zamiast tego mogli tem się zająć, co istotę rzeczy stanowi; zastanowienie pozwoli nam często odkryć podobieństwo tam, gdzie go na pierwsze spojrzenie dopatrzyć się nie dało.
Łatwo pominęlibyśmy zarzuty czynione przez niektórych sceptyków, co do omyłek ortograficznych, przez Duchy popełnianych, gdyby to nie podawało zręczności zrobienia niektórych uwag, co do samej istoty rzeczy. Pisownia ich rzeczywiście nie zawsze bywa poprawną, ale z innej strony trzeba mieć brak zastanowienia, aby robić z tego zarzuty poważne i dowodzić: że ponieważ Duchy są wszystkowiedzące, przeto i pisownię umieć powinny. Moglibyśmy wykazać liczny szereg podobnych usterek, wskazując na liczne przykłady pomiędzy żyjącymi uczonymi, co jednak nie ujmuje wcale ani ich powadze, ani ich zasłudze; w tem zjawisku mamy wszakże coś ważniejszego do zanotowania. Dla Duchów, a szczególniej wyższych, treść jest wszystkiem, a forma niczem. Będąc wolne od materji, używają one języka tak szybkiego jak myśl, czyli myśl samą, bez innego pomocniczego środka; nie wygodnem więc jest dla nich, gdy muszą używać w swych udzieleniach przydługich form języka ludzkiego, a zwłaszcza gdy muszą naginać się do ubóstwa i niedokładności wyrażeń naszych; sami przyznają się do tego; ciekawem jest widzieć środki pomocnicze, jakich używają w celu zapobieżenia tej niedogodności. Mielibyśmy coś podobnego i u nas, gdybyśmy byli zmuszeni do używania języka rozwlekłejszego i uboższego jak nasz obecny. Podobne to do kłopotu, jakiego doznaje genjusz przy wylewaniu na papier swych myśli, za któremi pióro nigdy podążyć nie może. Ztąd łatwo pojąć, jak mało wagi przywiązywać muszą Duchy do dzieciństwa ortografji, gdy chodzi im przedewszystkim o podanie jakiejś ważnej nauki; nie jest że to cudownem zresztą, że umieją one wyrażać się we wszystkich językach, rozumiejąc wszystkie? Nie trzeba jednak przypuszczać, by obcą im była i poprawność językowa; zachowują takową, gdy uważają za stosowne; dyktowane przez nie poezje, bywają tak poprawne, że mogłyby zadowolić najwybredniejszego purystę, nie zważając na to, że pośrednik może być najzupełniejszym nieukiem.
Znajdują się ludzie, co upatrują niebezpieczeństwo we wszystkim, czego zrozumieć nie mogą; nadarza się im przeto zręczność postawienia wniosku niekorzystnego, i co do badań duchowniczych, dla tego że adepci takowych podpadają częstokroć obłąkania. Zapatrując się rozsądnie, czyż zarzut podobny można uważać za słuszny? Wszak coś podobnego zwykło powtarzać się w ogóle ze wszystkimi, co przy słabych zdolnościach umysłowych oddają się pracom umysłowym? Od studjów matematycznych, medycznych, muzycznych, filozoficznych i innych czy jest możność obliczyć liczbę pomięszanych, na jakimkolwiek z tych przedmiotów?
Nie służy to jednak za dowód dostateczny do zaprzestania nauczania tych nauk. Czegóż to wszystko dowodzi? Oto że pracą fizyczną kaleczymy sobie ręce i nogi, które są narzędziami działań cielesnych, a pracą umysłową kaleczymy sobie mózg, który jest narzędziem myślenia. A chociaż narzędzie bywa zniszczone, rozum jednak pozostaje nienaruszonym, i gdy pozbędzie się wpływu ciała, wtenczas znowu używa swojej siły w całej pełni. Człowiek tutaj staje się w swem człowieczeństwie męczennikiem pracy.
Każde wielkie wysilenie umysłowe może spowodować obłąkanie: sztuki, nauki a nawet i religja, podają liczne do tego sposobności. Główną przyczyną obłąkania jest usposobienie wrodzone mózgu do szczególniejszego przyjmowania niektórych wrażeń. Jeśli kto ma usposobienie wrodzone do obłąkania, uwydatni się ono w kierunku jakiejś wyłącznej myśli, która staje się wtedy myślą stale przytomną w mózgu, idée fixe. Do rzędu takich idées fixes może należeć i myśl o Duchach, dla tych co niemi się zajmywali, zupełnie tak samo, jak myśl o Bogu, o djable, o potędze, o majątku i t. p. może sfiksować innych. Mamy prawo przypuszczać, że pomięszany na religji, mógłby tak samo zwarjować i na duchownictwie, gdyby ono stało się jego stałem zajęciem, i odwrotnie mogłoby to nastanie z duchownikiem.
Twierdzimy przeto, że duchownictwo nie jest szkodliwsze od innych zajęć, owszem powiedzielibyśmy, że jest ono środkiem zapobiegającym przeciwko tej niemocy.
Do najliczniejszych przyczyn mogących wzburzyć mózg, trzeba policzyć: zawody, rozczarowania, nieszczęścia, miłość zawiedzioną, które też powinny być uważane jako przyczyny samobójstwa. Owóż prawdziwy duchownik patrzy na rzeczy tego świata tak z wysoka, wydają mu się one tak maluczkiemi, za nadto nędznemi w porównaniu do przyszłości, która go oczekuje; życie dla niego jest tak krótkiem, tak znikomem — że w oczach jego giną utrapienia wszelkie, podobnie jak zacierają się w pamięci przygody nieprzyjemne przebytej podróży. Miernie go wzrusza to, co innego jest wstanie wzburzyć, albowiem wie, że udręczenia życia są to próby przyszłego wywyższenia się, gdy je z cierpliwością i bez szemrania znieść potrafi, i że za to otrzyma nagrodę stosowną do odwagi, z jaką umiał je przenosić. Przekonanie to daje mu moc postanowienia, co go chroni przed rozpaczą, a następnie przed obłąkaniem i samobójstwem. Wie on zresztą z udzielań się Duchów jaki jest los tych. co dobrowolnie odbierają sobie życie, a obraz tego bywa tak dosadny, że wystarcza zupełnie do odpędzenia wszelkiej pokusy w tym kierunku; liczba więc tych, co zostali powstrzymani na tej pochyłości jest niezaprzeczenie wielką. Oto jeden ze skutków duchownictwa. Niewierzący mogą śmiać się, ile im się podoba: życzyłbym jednak im tych pociech, jakich ono dostarczyć jest w stanie, tym, co je zgłębić zechcieli.
Strach bywa także jedną z licznych przyczyn obłąkania, a djabeł nie jednego do niego doprowadził. Czy znamy liczbę ofiar, których słaba wyobraźnia nie mogła przenieść strasznych obrazów religijnych, na jakie wysilają się duchowni? Powiadają, że djabłami straszż tylko małe dzieci; jest to niby rodzaj wędzidła, by je poskramiać; tak jest, zupełnie tak samo, jak śmiercią z kosą lub wilkołakami, a gdy z tem wszystkim oswoją się, wtedy gorsze będa niezawodnie jak przedtem, dla osiągnięcia atoli tak nędznego rezultatu, nie wahają się użyć tych środków, i nie chcą policzyć wszystkich wypadków, gdzie od wstrząśnień gwałtownych delikatnego mózgu, mogły nastąpić napady wielkiej choroby. Religja byłaby za nadto słabą, gdyby cała jej potęga miała się opierać na strachu; szczęściem tak nie jest; posiada ona i inne środki do oddziaływania na dusze, a gdyby chciała z nich korzystać, duchownictwo podaje jej najskuteczniejsze i najpoważniejsze, bo podaje rzeczywistą istotę religijną, i niweczy przez to wygórowane skutki strachu.
Podług pierwszej z tych teoryj, wszystkie objawy przypisywane Duchom, są niczem innem tylko skutkami siły magnetycznej. Stan pośredników trzeba przyrównać do nieuśpionego stanu jasnowidzenia, a każdemu kto studjował magnetyzm, staje się to zupełnie oczywistem. W stanie tym zdolności umysłowe pośrednika, przybierają stan przeciwny naturalnemu, a koło wrażeń intuicyjnych rozszerza się po za zakres zwyczajny. Pośrednik czerpałby tu z samego siebie, za pomocą daru jasnowidzenia, wszystko co mówi lub pisze i wszystkie wiadomości jakie objawia, a to nawet o rzeczach, które mu są zupełnie obce w stanie zwyczajnym, normalnym.
My, cośmy w przeciągu trzydziestu pięciu lat przypatrywali się i zgłębiali wszystkie cuda jasnowidzenia, zapewne nie będziemy przeczyli istocie takowego; zgadzamy się, że wiele objawów duchowniczych daje się tłómaczyć ta drogą, badania jednak ciągłe i uważne wykażą mnóstwo przykładów, gdzie staje się oczywistem, ie pośrednik jest narzędziem zupełnie biernem, gdyż inaczej w żaden sposób zjawiska samego wytłumaczyć nie podobna. Powiemy do tych, co podzielają to zdanie jak i do wszystkich innych: „patrzcie i zastanawiajcie się, bo wszystkiego jeszcze nie widzieliście Następnie będziemy przeciwstawiali dwie uwagi, wyjęte z ich własnej umiejętności. Zkąd powstała teorja duchownicza? Czy jest to systemat zbudowany przez kilku ludzi, dla objaśnienia tego zjawiska? Wcale nie. Któż więc ją objawił? Właśnie ci sami pośrednicy, których dar jasnowidzenia tak podnoszą.
Gdyby dar ten był rzeczywiście tem, za co mieć go chcą, pocóż przypisywać wszystko Duchom, a nie samemu sobie? Czy możebna podawać wiadomości tak dokładne, tak liczne, tak wzniosłe o naturze nadludzkiej tych istot? Jedno z dwojga: albo jest to dar jasnowidzenia lub nim nie jest; kiedy jest, trzeba więc zaufać prawdziwości jego słowa, bo przypuszczając coś przeciwnego, przeczyłoby się całej zasadzie. Zjawisko byłoby zawsze jednostajnem, gdyby źródło jego złożone było w samym pośredniku, i niewidzianoby tej samej osoby wyrażającej się niezgodnie z poprzednio wypowiedzianem zdaniem, albo wygłaszającej najsprzeczniejsze rzeczy jedne po drugich. Ten brak jedności w udzieleniach przez jednego i tego samego pośrednika otrzymywanych, dowodzi rozmaitości ich źródła; a gdy nie możemy znaleźć wszystkich wewnątrz pośrednika, musimy poszukać na zewnątrz.
Podług innego zdania, pośrednik jest prawdziwem źródłem objawień, lecz zamiast czerpać w samym sobie, jak dowodzą zwolennicy jasnowidzenia, czerpie je w żywiole otaczającym. Jest on tutaj zwierciadłem odbijąjącem wszystkie pojęcia, wszystkie wiadomości i wszystkie myśli otaczających go osób, a zatem nie zdolny powiedzieć nic takiego, czegoby ktoś z otaczających nie wiedział. Że otoczenie wywiera wpływ na naturę objawień, jest to rzeczą niezaprzeczoną, jedną z zasad duchownictwa przez nas uznanych; lecz wpływ ten jest zupełnie różnym od tego, jaki chcą mu nadawać, i niepodobna wyprowadzić ztąd wniosku, by pośrednik był prostem echem swego otoczenia; mamy na to tysiące przykładów, które temu najdobitniej zaprzeczają. Błąd to ważny, który dowodzi wyraźnie, jak niebezpiecznem jest stawianie wniosków przedwczesnych. Nie zaprzeczając istnienia zjawiska, które nauka powszednia odrzuca, nie chcą jednak przypuszczać istnienia Duchów, i tłumacza całe zjawisko po swojemu. Teorja ich miałaby przynajmniej wartość pozorną, gdyby była w stanie objąć wszystkie fakta, lecz tak nie jest A gdy przedstawia się im oczywistość tego w niektórych wypadkach, mianowicie, gdzie udzielenia pośrednika są zupełnie obce myśli, wiedzy a nawet i zdaniu otaczających, tudzież bywają częstokroć własnowolne i przeczące wszystkim naprzód powziętym pojęciom — to wszystko jeszcze będzie dla nich małoznaczącem, i niepowstrzymuje bynajmniej ich od domysłów. Promienistość duszy, mówią oni, rozpościera się znacznie dalej po za koło bezpośrednio otaczające nas; pośrednik jest odbiciem całej ludzkości, a to tak dalece, że gdy nie jest w stanie poczerpnąć swych natchnień tuż koło siebie, idzie po nie dalej na zewnątrz — do miasta, na okolicę, na cały świat i nawet na inne ciała niebieskie.
Nie spodziewamy się, by w tej teorji znaleziono tłumaczenie tak proste i tyle prawdopodobne jak w duchownictwie, gdyż przypuszcza ono przyczynę zbyt cudowną. Pojęcie o istotach zaludniających przestrzenie, udzielających nam swych myśli i zostających w ciągłem zetknięciu z nami, nie jest tak rażące jak przypuszczenie jakiejś promienistości powszechnej, skupiającej się ze wszystkich krańców wszechświata w mózgu jednej osoby.
Kładąc nacisk szczególniejszy, jeszcze raz powtarzamy, że teorja somnabulistyczna czyli jasnowidzenia i inna, którąby nazwać można teorją odźwierciadlania (t. reflective), są tylko prostym domysłem niektórych ludzi, są to zdania pojedyńcze, wymyślone do objaśnienia jakiegoś faktu, podczas gdy nauka Duchów nie jest ludzkiego pochodzenia; została ona podyktowaną przez wiedzę, która sama objawiła się, wtedy gdy o tem nikt nie myślał, i gdy zdanie powszechne ze wstrętem ją odpychało; owóż zapytujemy, zkąd mogli poczerpnąć pośrenicy tę wiadomość, gdy nie spoczywała jeszcze w niczyjej głowie na ziemi? Zapytamy jeszcze jakże dziwną musi być ta zgodność pojęć tysięcy pośredników na całej kuli ziemskiej, którzy chociaż nigdy się z sobą nie widzieli, jednak zgodnie to samo wszyscy powtarzają? Jeśli pierwszy pośrednik, który ukazał się we Francji, został’ przejęty wpływem opinji ustalonej w Ameryce, pytamy na mocy jakiego to dziwactwa szedł on czerpać takową o 2000 mil za morze, u narodu obcego językiem i obyczajami zamiast brać ze środka, który go otaczał bezpośrednio?
Jest jeszcze inna okoliczność, nad którą mało zastanawiano się dotąd. Jak wiadomo pierwsze objawienia tak we Francji jak w Aeryce, nie zostały udzielone ani przez pismo, ani przez mowę, lecz za pomocą pukań odpowiadających literom abecadła, i tworzących całe wyrazy tudzież całe zdania. Istoty rozumne, które objawiły się w podobny sposób, nazwały siebie Duchami. W tych pukaniach, których znaczenie było niewiadome, nie można przypuszczać spółudziału myśli pośrednika, jak to pozornie wydawaćby się mogło przy udzieleniach na piśmie lub mową.
Moglibyśmy wskazać na mnóstwo innych faktów, z których by okazało się, że wiedza, która się w ten sposób objawiła, nosiła na sobie cechę osobistości i okazywała zupełną niepodległość woli. Różniących się w zdaniu odsyłamy do ściślejszych badań, a gdy zechcą uczyć się bez uprzedzenia, i nie będą robić wniosków przed widzeniem wszystkiego, to niezawodnie przyznają się do zupełnej bezsilności swych teorji, i zgodzą się z nami na wszystko.
Ograniczamy się teraz do postawienia im następujących pytań: dlaczego objawiająca się wiedza odmawia zawsze odpowiadać na rzeczy znane powszechnie jak n. p. imię tego, kto ją pyta; to, co trzyma w ręku; to, co wczoraj robił; jakie ma zamiary na jutro i t. p.? Przecie pośrednik powinienby najprędzej odpowiedzieć na to wszystko, gdyby istotnie miał być tylko zwierciadłem myśli otaczających go osób?
Przeciwnicy odwracający ten argument, zapytują w swoją kolej, dlaczego Duchy, które powinnyby wiedzieć o wszystkiem, nie mogą odpowiadać nam na rzeczy tak proste, przysłowie bowiem powiada: kto może wiele ten, może i mniej dokazac; zkąd przychodzą do przekonania, że to nie muszą być Duchy. Gdyby przed zgromadzeniem naukowem stanął nieuk lub kpiarz i zapytał się: dla czego mamy światło w południe? czyż można sobie przypuszczać, aby ono zechciało trudnić się dawaniem odpowiedzi na coś podobnego? a z milczenia czyżby wnosić nie wypadało, że odpowiedzi nie było, dla tego że Dachy są wyższe od nas; nie chcą dawać nam odpowiedzi na tak płytkie oraz śmieszne zapytania, by przez to nie wystawiać się na pośmiewisko, i dlatego to uważają za stosowniejsze dla siebie milczeć lub dają radę zajęcia się czemś poważniejszem?
Pytamy zresztą, dla czego Duchy przychodzą lub opuszczają nas w pewnych chwilach, i dla czego po upływie tych chwil, żadne modły, żadne błagania nie są w stanie sprowadzić je na powrót? Przecież gdyby pośrednik działał tylko za pomocą popędu umysłowego zgromadzonych, to w tym wypadku mogłaby widocznie okazać się pomoc woli zbiorowej, która musiałaby dopomódz tem skuteczniej do rozwinięcia się jego przenikliwości? Jeżeli zaś nie chce poddawać się woli i życzeniom zgromadzenia, musi przeto słuchać wpływów obcych tak jemu jak zgromadzeniu, co samo już poświadcza o niepodległości tego wpływu.
Niewiara u niektórych w umiejętność duchowniczą, gdy nie pochodzi z interesownego oporu systematycznego, ma źródło swoje w niezupełnej znajomości wszystkich faktów, co wszakże nie przeszkadza im rozstrzygać każdą kwestję jakby o niej najlepiej wiedzieli. Można mieć dużo rozumu, i nawet dużo nauki, ale nie posiadać własnego sądu o rzeczach; owóż pierwszym dowodem słabości sądu, jest przekonanie o swej nieomylności. Wiele osób widzi w objawach duchowniczych tylko ciekawą nowość; spodziewamy się, że odczytując tę książkę, znajdą coś więcej nad przedmiot do zabicia czasu.
Nauka duchownicza zawiera w sobie dwie części: jedna eksperymentalną, opartą na zjawiskach ogólnych, a drugą filozoficzną, na objawach rozumnych. Ktokolwiek ograniczy się na poznaniu pierwszej tylko, podobnym jest do tego, eo zna fizykę z samych rozrywkowych eksperymentów, bez gruntownej znajomości tej nauki. Istota umiejętności duchowniczej zawiera się w naukach udzielanych przez Duchy, a wiadomości w nich podawane są zanadto ważne, aby dały się zdobyć inaczej jak przez badania usilne i ciągłe, robione w ciszy i w skupieniu ducha; przy podobnych tylko warunkach można dostrzedz mnóstwo faktów z najdrobniejszemi ich odcieniami, które mogłyby ujść oka badacza powierzchownego. Gdyby zadaniem tej książki było tylko wykazanie strony poważnej całej kwestji i wywołanie badań w tym kierunku, powinszowalibyśmy sobie, że zostaliśmy wybrani, dla dokonania dzieła, do którego nie przywiązujemy żadnej zasługi osobistej, gdyż podstawy jej nie są wcale utworem naszym własnym; zasługa cała należy się Duchom, które nam ją podyktowały. Mamy jednak nadzieję, że może ona wywołać i pożądańsze skutki, kierując ludzi ku szczytniejszemu celowi, t. j. ku doskonaleniu się osobistemu i społecznemu, oraz ku wynalezieniu łatwiejszej drogi, na której takowe dadzą się osiągnąć.
Na zakończenia dorzucimy jeszcze uwagę. Astronomowie zapuszczając się w przestrzenie niebieskie, odkryli w składzie ciał niebieskich pewne przerwy, niedające się usprawiedliwić, oraz z prawami całości niezgodne; na mocy czego podejrzy wali, że przerwy te muszą być zapełnione ciałami niebieskiemi, których niedopatrzyli, nadto zauważali pewne skutki, których przyczyn uchwycić na razie nie mogli i powiedzieli: musi być tara jakiś świat, bo próżnia ta istnieć nie powinna, i musi w tem leżeć jakaś przyczyna, która ten skutek wywołała? I sądząc ze skutków o przyczynie, przyszli do obrachowania pierwszych zasad, a następnie fakta przyszły usprawiedliwić ich przewidywania. Rozumowanie to postaramy się zastosować do innego szeregu pojęć. Badając pewien dział istot, znajdujemy, że tworzą one jeden nierozerwalny łańcuch, poczynający się materją surową, a kończący się na najrozumniejszym człowieku. Pomiędzy człowiekiem a Bogiem, który jest Alfą i Omegą wszechrzeczy, jakaż to przerwa ogromna! Czy będzie tedy racjonalnem, aby na nim miały zatrzymać się wszystkie ogniwa tego łańcucha? czy jest on w stanie przebyć bez poprzedniego przeobrażenia te całą przestrzeń? Sam rozum poucza, że muszą być pomiędzy Bogiem a człowiekiem pośrednie szczeble, podobne do tych, śladem których astronomowie odkryli istnienie światów dotąd niaznanych. Tę przerwę, któraż to filozofja potrafiła wypełnić? Duchownictwo jedno zapełnia ją całym szeregiem istot niewidzialnych, któremi są Duchy ludzkie, doszłe rozmaitych stopni doskonałości: tym sposobem wszystko się łączy i wiąże w jeden łańcuch, począwszy od Alty aż do Omegi. Wy, co przeczycie istnieniu Duchów, chciejcie zapełnić tę próżnię, którą one zajmują, a wy co śmiejecie się, miejcież śmiałość wyśmiać razem z tworami Boskiemi i Jego wszechpotęgę!
Ukazały się wszędzie na ziemi zjawiska, wychodzące po za obręb nauki zwyczajnej, i wskazały na swobodną wolę tudzież rozum, jako przyczynę ich działania.
Rozum poucza, że dla wywołania rozumnych skutków, potrzebną jest siła rozumna, a taktu dowodzą w obecnym wypadku, że takowa tylko udzielać się ludziom mogła za pomocą znaków materjalnych.
Siła zapytana o swem pochodzeniu, oświadczyła sama, że należy do porządku istot duchowych, które już rozebrały się z powłoki cielesnej, ludzkiej. Tą drogą udzieloną została nam umiejętność duchownicza.
Udzielanie się świata duchowego światu cielesnemu jest rzeczą możliwą, i nic ma nic w sobie nadprzyrodzonego; ślady tego napotykają się u wszystkich narodów i we wszystkich czasach, a od dzisiaj nietylko stało się ono powszechnem, ale jawnem całemu światu.
Duchy zwiastują, że czasy przez Opatrzność przeznaczone dla objawienia powszechnego już nadeszły, a one będąc — fugami Botom i i wykonawcami woli Jego, mają posłannictwo nauczania i oświecania ludzi, dla odsłonięcia nowej ery odrodzenia ludzkości.
Księga ta jest zbiorem tych nauk, i została napisaną porządkiem według słów Duchów wyższych, aby dać nowe podstawy filozofji racjonalnej, oczyszczonej z przesądów ducha systemizowania; nie zawiera ona w sobie nic takiego, coby sprawdzonem nie było przez nich samych. Porządek i podział metodyczny, jakoteż uwagi i forma w niektórych ustępach redakcji, są jedynem dziełem tego, który otrzymał posłannictwo jej ogłoszenia.
W liczbie Duchów, które przyczyniły się do ułożenia tego dzieła, znajdują się takie, które żyjąc na ziemi w rozmaitych czasach, czynem i słowem służyły cnocie, oraz inne, których imion historja wcale nie przechowała, wzniosłość których jednak udowadnia się czystością ich nauk, a tem samym łączy ich z gronem imion, mających powszechne uznanie i szacunek w ludzkości.
Oto są słowa przez nie podane nam na piśmie za pomocą kilku pośredników, któremi upoważniają nas do ogłoszenia tej księgi:
„Masz zająć się gorliwie i wytrwale około pracy, którą zamierzyłeś dokonać za pośrednictwem naszem; praca ta, jest pracą naszą. Zakładamy podwaliny do nowego gmachu, co się wznieść ma, a w którym czasu swego mają połączyć się ludzie wszyscy w imię miłości i miłosierdzia; przed rozpowszechnieniem jednak tego dzieła, przejrzemy je razem, dla sprawdzenia we wszystkich szczegółach.
„Przyjdziemy ci w pomoc za każdym razem, gdy nas potrzebować będziesz lub gdy praca twoja tego wymagać będzie; jest to część tylko posłannictwa, jakie ci powierzono, a o którem oświecony zostałeś przez jednego z nas.
„Pomiędzy przestrogami, jakie ci udzielono, są takie, które winieneś zachować w tajemnicy, aż do nowego rozkazu; sami wskażemy czas, w którym masz je światu ogłosić: na poczekaniu zastanawiaj się nad niemi, abyś był gotów do wystąpienia w chwili, gdy na cię zawołamy.
„Na czele tej księgi wystawisz winną macicę, którą sami odrysowaliśmy;[4] przedstawia ona symbol pracy Stworzyciela; w niej są wyrażone wszystkie pierwiastki materjaine, mogące najlepiej dać obraz ciała i Ducha; ciałem jest latorośl, Duchem jest wino, a duszą czyli Duchem połączonym z ciałem, jest nasionko. Za pomocą pracy człowiek doskonali ducha swego, ale wiadomo ci jest także, że za pomocą tylko pracy ciała, duch nabiera potrzebnych wiadomości.
„Krytyka niech cię nie zniechęca. Liczni i zawzięci przeciwnicy powstaną przeciwko tobie, a szczególniej ci, co w rozpasaniu żyją lub się niem posługują. Znajdziesz ich nawet pomiędzy Duchami, które nie są jeszcze zupełnie obezcieleśnione; szukają one wszelkich środków, by siać zwątpienie pomiędzy wami, a przez to mieć zręczność nasycać swą złośliwość lub czynią to przez nieuctwo; idę dalej, wierz w Boga i idź naprzód z wiarą, a ciągle stać będziemy obok ciebie i podtrzymywać cię, albowiem zbliżyły się czasy, gdzie prawda jaśnieć będzie po wsze strony świata.
„Próżność niektórych osób, którym zdaje się, że wszystko umieją i wszystko potrafią wytłumaczyć, wywoła zdania odszczepieńcze; lecz wszyscy ci, co wezmą przed się wielką zasadę Jezusową, zleją się w ogólnem uczuciu miłości i połączą się w jeden węzeł bratni, który obejmie świat cały; wtedy porzucą nędzną szermierkę o słowa, i zajmą się samą istotą rzeczy, gdyż umiejętność będzie w gruncie rzeczy zawsze jednaką dla wszystkich, którzy otrzymywać będą udzielenia Duchów wyższych.
„Wytrwałością potrafisz zebrać plon z twojej pracy. Pocie cha jaką uczujesz wewnątrz, gdy ujrzysz krzewiącą się dobrze zrozumiana naukę, będzie dla ciebie nagrodą, której doniosłość prędzej ocenić potrafisz w przyszłem, jak w teraźniejszem życiu. Niech cię nie niepokoją ciernie i kamienie, jakiemi złośliwi starać się będą uścielać drogę twoją; zachowaj wiarę; z ufnością w Opatrzność dopniesz celu i zasłużysz na to, by ci zawsze dopomagano.
„Pamiętaj i o tem, że Duchy dobre wspierają tych tylko, co w pokorze tudzież z bezinteresownością służyć umieją Bogu, i że mają wstręt do wszystkich, co z drogi do nieba robią podnóżek dla zdobycia dóbr ziemskich; usuwaj się zarówno od pysznych jak i od chciwych zaszczytów. Pycha i pożądliwość będą zawsze zaporami pomiędzy Bogiem a człowiekiem: jest to zasłona rzucona na światło niebieskie, a Bóg nie może posługiwać się ślepymi, by dawać świadectwo o światłości.“
Św. Jan Ewangelista, Św. Augustyn, Św. Wincenty a Paulo, Św. Ludwik, Duch Prawdy, Sokrates, Plato, Fenelon, Franklin, Swedenborg itd. itd. |
1. Co jest Bóg?
„Bóg jest to mądrość najwyższa, przyczyna wszystkich przyczyn.“[5]
2. Przez nieskończoność co mamy rozumieć?
„Wszystko to, co nie ma początku ani końca; nieznajome; wszystko co jest nieznajome, jest nieskończone.“
3. Czy można powiedzieć, że Bóg jest nieskończony?
„Określenie niezupełne. Ubóstwo języka ludzkiego jest niewystarczające, nie dozwala ono wyrażać rzeczy, które przechodzą zakres jego wiedzy.“
Bóg jest nieskończonym w swej doskonałości, ale nieskończoność jest pojęciem oderwanem; mówić przeto, że Bóg jest nieskończonością, znaczy brać przymiot za przedmiot lub określać nieznaną rzecz za pomocą innej, jeszcze mniej znanej.
4. Dowody istności Boga, gdzie się znajdują?
„W twierdzeniu, którego używacie w waszych naukach: że nie ma skutku bez przyczyny. Szukajcie przyczyny w tem wszystkiem, co nie jest dziełem człowieka, a sam rozum resztę dopowie.
Wystarcza rzucić okiem na dzieło stworzenia, aby wierzyć w Boga. Świat istnieje, przeto musi być przyczyna istnienia. Wątpić w istność Boga, jest to nie uznawać tego, że skutek ma swoją przyczynę lub dowodzić, że „nic“ mogło stworzyć „coś“.
5. Jaki wniosek da się wyprowadzić z poczucia intuicyjnego, na mocy którego każdy człowiek przechowuje w sobie przekonanie o istności Boga?
„Ten, że Bóg istnieje; bo jakże mogłoby zrodzić się w nim uczucie, na niczem nie oparte? Ciąg to dalszy zasady, że nie ma skutku bez przyczyny.“
6. Poczucie wewnętrzne, które przechowujemy w sobie o istności Boga, czy nie pochodzi przypadkiem z wychowania lub pojęć nabytych?
„Jeśliby istotnie tak było, dlaczegóż dzicy wasi posiadają podobneż pojęcia?“
Gdyby przeczucie o istnieniu najwyższej istoty miało być tylko skutkiem otrzymanego wychowania, to nie byłoby ono powszechnem, i istniałoby tylko jako wiadomość naukowa, u tych, co wychowanie otrzymali.
7. W wewnętrznej właściwości materji czy da się wynaleźć przyczynę, która posłużyła do jej ukształtowania?
„Ta właściwość przecież musi mieć swoją przyczynę? Przyczyna zasadnicza jest więc koniecznie potrzebną.“
Przypisywać początek powstawania rzeczy właściwości wewnętrznej materji, jest to brać skutek za przyczynę, ponieważ sama właściwość jest skutkiem, pochodzącym od pewnej przyczyny.
8. Co myśleć o zdaniu, które przypisuje początkowe powstawanie pewnemu przypadkowemu skupieniu się materji czyli przypadkowi?
„Inna to jeszcze niedorzeczność. Jakiż człowiek rozsądny zechce uważać przypadek za coś rozumnego? A co to jest przypadek? Nic.“
Harmonja regulująca sprężyny wszechświata wydaje tylko połączenia tudzież zamiary dające się określić, i już przez to samo objawia się jako potęga rozumna. Przypisywać przeto początkowe powstawanie przypadkowi jest niedorzecznością, bo przypadek jest rzeczą ślepą, a więc jako taki skutków rozumnych wywołać nie może. Przypadek rozumny, samo przez się przestaje być przypadkiem.
9. W przyczynach pierwotnych, czasem się daje dostrzegać wiedza najwyższa, która przewyższałaby wszystkie inne wiedze?
„Macie przysłowie, które powiada: po robocie poznaje się robotnika. Przypatrujcież się dziełu, a wtedy poznacie, kto jest jego twórcą. Pycha rodzi niewiarę. Człowiek pyszny nie uznaje nikogo po nad sobą, i to go robi niedowiarkiem. Biedna istoto! wszak jeden podmuch Boży jest dostateczny, aby cię zgładzić.“
Sądzić trzeba o potędze wiedzy podług dzieł, które są jej płodem; żadna istota ludzka nie mogła stworzyć tego, co przyroda stworzyła, i co jest dowodem, że wiedza ta jest wyższą od wiedzy ludzkiej. Niech będą niewiedzieć jakie cuda, które wiedza ludzka potworzy, zawsze jednak musi mieć ona swoją przyczynę, a w miarę wielkości jej czynów urasta i wielkość przyczyny pierwotnej. Wiedza ta zawsze będzie przyczyną pierwotną wszechrzeczy, nie zważając na nazwisko jakieby jej człowiek nadał.
10. Człowiek czy może pojąć naturę wewnętrzną Boga?
„Nie; brakuje mu do tego zmysłu.“
11. Czy będzie danem kiedykolwiek człowiekowi poznać tajemnice Bóstwa?
„Wtedy gdy rozum jego nie będzie podbity przez ciało, i gdy przez swą doskonałość przybliży się do Bóstwa; natenczas ujrzy Je i pojmie.“
Ułomność rozumu ludzkiego nie dozwala poznać natury wewnętrznej Boga. W kolebce dziejów, często miesza Go człowiek z istotami stworzonemi, których niedoskonałość stosuje do Niego; lecz w miarę jak się uczucie moralne w nim rozwija, myśl jego staje się zdolniejszą zgłębiać rzeczy, i może z nich tworzyć pojęcia dokładniejsze, więcej zgadzające się ze zdrowym rozsądkiem, chociaż zawsze jeszcze będą one niedokładne.
12. Kiedy nie dano nam pojąć natury wewnętrznej Boga, czy możemy przynajmniej mieć pojęcie, chociażby o którejkolwiek z jego doskonałości?
„Niektóre możecie pojmować. Człowiek tem lepiej je poznaje, o ile wznosi się po nad materję; myślą je odgaduje.“
13. Gdy powiadamy, że Bóg jest wieczny, nieskończony, niewzruszony, bezcielesny, jedyny, wszechpotężny, wszechmocnie sprawiedliwy i dobry, czy wszystkie wypowiadamy Jego przymioty?
„Ponieważ macie przekonanie, że jesteście wstanie wszystko objąć, zapatrując się więc z waszego stanowiska, można dać odpowiedź twierdzącą; lecz musicie i to wiedzieć, że są rzeczy przechodzące wszelkie pojęcia ludzkie, i dla których język wasz, ograniczony wyłącznie do waszych pojęć i uczuć, jest nie wystarczający. Rozsądek mówi wam, że Bóg jest doskonałością skonczoną, najwyższą, bo gdyby nie dościgał jej chociażby w najdrobniejszej rzeczy lub jej nie posiadał w stopniu nieskończonym, to nie mógłby być wyższym po nad wszystko, wskutek czego nie byłby Bogiem. Będąc wyższym po nad wszystko, Bóg nie może podlegać żadnym odmianom, i nie powinien mieć żadnej niedoskonałości, jaką tylko wyobraźnia zdolną jest wymyślić.“
Bóg jest wieczny; bo gdyby miał początek, w takim wypadku musiałby powstać z nicości albo co na jedno wychodzi, że był stworzony przez inną poprzednią istotę. Takim sposobem powracamy znowu do nieskończoności i do wieczności.
Jest On niewzruszony; bo gdyby miał własność odmieniać się, to prawa, któremi rządzi się świat, nie mogłyby być stałemi.
Jest On bezcielesny; to jest że natura jego ma własność zupełnie odmienną od tego wszystkiego, co ciałem nazywamy czyli mówiąc inaczej, nie byłby On niewzruszonym, bo jako ciało musiałby ulegać przeobrażeniom.
Jest On jedyny; bo gdyby istniało kilka Bóstw, natenczas nie.byłoby jedności w widokach, ani jedności w potędze porządkującej świat.
Jest On wszechmogący, bo jest jeden. Gdyby nie miał najwyższej potęgi, byłoby wtedy coś potężniejszego lub coś równego Jemu, i nie On jeden tworzyłby wszystkie rzeczy, lecz byłyby tworzone i inne jakieś rzeczy, przez innego jakiegoś Boga.
Jest On wszechmocnie sprawiedliwy i dobry. Opatrzna mądrość praw boskich objawia się tak w największej jak zarównież w najdrobniejszej rzeczy, i ta to mądrość nie pozwala, abyśmy wątpili o Jego sprawiedliwości tudzież dobroci.
14. Bóg czy jest istota oddzielną, albo jak to niektórzy utrzymują ogólną wypadkową wszystkich sił i wszelkiej wiedzy całego wszechświata?
Jeśliby istotnie tak miało być, wtenczas Bóg byłby skutkiem, lecz nie przyczyną; nie może On być naraz pierwszym i drugiem.“
„Że Bóg istnieje, o tem wątpić nie możecie, a to jest rzeczą główną: zaprawdę powiadam wam, nie posuwajcie się po za to dalej; nie błąkajcie się po labiryncie pojęć, z którego wyjść nie potraficie; nie będziecie lepszymi przez to, możecie tylko urosnąć w pychę, sądząc, żeście wszystko poznali, gdy istotnie nic jeszcze wiedzieć nie będziecie. Zarzućcie wszelkie systemata; począwszy od siebie, macie aż nadto rzeczy, które was bezpośrednio dotyczą; poznawajcie wasze błędy i wasze ułomności, abyście mogli ich pozbyć się, będzie to dla was daleko korzystniejsze, jak chcieć przenikać rzeczy, które przenikniętemi być nie mogą.“
15. Jak uważać zdanie, podług którego wszystkie ciała natury, wszystkie jestestwa, wszystkie ciała niebieskie, są niby częściami Bóstwa, a całość ich stanowi Bóstwo samo czyli co mamy myśleć o panteizmie?
„Nie mogąc zostać Bogiem, człowiekowi chce się stać chociażby cząstką Jego.“
16. Wyznawcy tego zdania mają przekonanie, że w ich dowodzeniu leży określenie niektórych przymiotów Boga: świat jest nieskończony, przeto i Bóg staje się nieskończonym; próżnia lub nicość nigdzie nie istnieje, Bóg przeto jest wszędzie obecnym. Wszystko uzupełnia Boga, a Bóg przeto jest wszędzie; wszystkie przeto zjawiska natury mają podstawę powstania rozumnego. Czy się da co przeciwstawić temu rozumowaniu?
„Rozum; po dojrzalszem zastanowieniu, łatwo pojąć całą niedorzeczność tego twierdzenia.“
W powyższym dowodzeniu Bóg staje się istotą cielesną, która chociaż posiada mądrość najwyższą, zawsze jednak w gruncie pozostaje tem samem co i my, tylko na większe rozmiary. Owóż materja nalegając ciągłym przekształceniom, odjęłaby przez to Bóstwu przymiot niewzruszalności; podlegałaby ona wtedy wszelkim niestałościom, i musiałaby mieć te same potrzeby, co i ludzkość, a przez to pozbawiłoby się Bóstwo jednego z zasadniczych przymiotów, niewzruszalności. Właściwość materji w żaden sposób nie da się zastosować do pojęcia o Bogu, bez poniżenia Go w naszych oczach, a wszystkie wybiegi sofisterji nie potrafią wyjaśnić Jego natury wewnętrznej. Nie wiemy o wszystkiem, czem On jest, lecz domyślać się możemy, czemby nie mógł być; owóż system taki sprzeciwia się poznaniu Jego przymiotów zasadniczych; mięsza on Twórcę ze stworzeniem, podobnie jak gdyby n. p. chciano dowodzić, że machina wynaleziona przez jakiego mechanika, jest nierozdzielną częścią jego istoty.
Mądrość Boga objawia się w jego utworach, jak malarza w jego obrazach; twory Boże atoli nie są Bogiem, tak samo jak obraz nie jest malarzem, który go tworzył i wykonał.
17. Czy dano człowiekowi poznać początek wszechrzeczy? „Nie; Bóg nie dozwolił człowiekowi, aby wiedział o wszystkiem na waszym padole.“
18. Człowiek czy potrafi kiedykolwiek przeniknąć tajemnicę wszechrzeczy?
„W miarę jego oczyszczania się, podnosi się i zasłona tajemnicy, lecz do poznania niektórych rzeczy, potrzebne są zdolności, których on nie posiada, wskutek ułomności ciała.“
19. „Człowiek przy pomocy nauki czy może przeniknąć niektóre tajemnice natury?
Wiedza została mu daną, by mógł postępować we wszystkiem, lecz zawsze pozostaną pewne granice nie do przekroczenia, które mu Bóg zakreślił.“
Im więcej dozwolono człowiekowi przenikać te tajemnice, tem większe powinno być jego uwielbienie dla wszechpotęgi i mądrości Stwórcy; pycha atoli i słabość, a nawet rozum, robią z niego igraszkę własnych złudzeń; co dnia piętrzy on systemata na systemach, i ciągle pokazuje się, ile błędów przyjął za prawdę, a natomiast ile prawd odepchnął jako fałszów. Jest to pewien rodzaj umartwienia dla jego pychy.
20. Czy może człowiek, po za obrębem badań naukowych, odbierać wiadomości wyższe, o rzeczach niepodlegających świadectwu zmysłów?
„Może wtedy, gdy Bóg uważa za korzystne objawiać rzeczy, których nauka nie jest w stanie dociec.“
Za pomocą objawień, które w pewnych granicach udzielane mu bywają, dowiaduje się człowiek o swej przeszłości i o przyszłem przeznaczeniu.
21. Materja czy jest wieczną podobnie Bogu lub jest stworzoną przez Niego w czasie?
„Bóg raczy to wiedzieć. Macie jednak pewną skazówkę, podawaną wam przez rozum, podług której Bóg będąc pierwowzorem miłości i miłosierdzia, nie może być nieczynnym. Gdybyście oddalali w nieskończoność początek Jego działalności, to nigdy Go próżnującym przedstawić nie potraficie.“
22. Określenie zwykłe materji: że ma przestrzeń, że wywiera wrażenie na nasze zmysły, że jest nieprzenikliwa czy jest dokładne?
„Podług waszego sposobu zapatrywania się, jest dokładne, bo mówicie o tem tylko, co wiecie; materja atoli istnieje pod postaciami, których nie znacie, może ona n. p. być tak eteryczną i tak delikatną, że nie jest w stanie zrobić najmniejszego wrażenia na wasze zmysły, chociaż przez to nie przestaje być materją, ale dla was staje się taka, jakby już nie istniała wcale“.
— Jakie dajecie nam określenie materji?
„Materja jest to łącznik, służący do uwięzienia Ducha; jest to narzędzie, którem się ten ostatni posługuje i jednocześnie na nie oddziaływać może.“
Zapatrując się z tego stanowiska możnaby powiedzieć, że materja jest to czynnik, za pomocą którego Duch oddziaływać może na zewnątrz.
23. Co jest Duch?
„Jest to pierwiastek rozumny wszechświata.“
— Jaka jest natura przyrodzona Ducha?
„W waszym języku trudno przedstawić naturę Ducha. Dla was będzie to pewien rodzaj niczego, ponieważ Duch nie jest rzeczą namacalną; lecz dla nas ma on przymioty ściśle określone. Pamiętajcie tylko, że nie jest to nicość, bo nicość istnieć nie może.“
24. Duch czy nie jest jednoznaczny z rozumem?
„Rozum jest głównym przymiotem Ducha, przyczem jeden z drugim zlewają się w jeden pierwiastek wspólny, tak, że będzie to dla was jedna i ta sama rzecz.
25. Duch czy jest niezależny od materji, albo może jest jej właściwością, jak n. p. kolory są właściwością światła, a dźwięki właściwością powietrza?
„Jedno od drugiego różni się; potrzebne jest połączenie Ducha z materją, aby materję uczynić rozumną.“
— Czy potrzebnem jest to połączenie, i dla objawienia się Ducha? (Rozumiemy tu Ducha jako pierwiastek rozumny, nie zaś osobistość tem imieniem nazywaną.)
„To potrzebne dla was, ponieważ nie potraficie pojąć Ducha bez ciała; wasze zmysły nie zrozumieją go bez tego.“
26. Czy można pojmować Ducha bez materji lub materję bez Ducha?
„Bez wątpienia, uskutecznia się to za pomocą myśli.
27. Takim sposobem byłyby dwa żywioły we wszechświecie: Duch i materja?
„Tak jest, a po nad tem wszystkiem Bóg, stwórca ojciec wszechrzeczy; te trzy rzeczy stanowią podstawę wszystkiego co istnieje, trójcę powszechną. Do żywiołu atoli materji trzeba dodać jeszcze płyn powszechny (fluide universel), który odegrywa rolę pośrednią pomiędzy Duchem a materja, za nadto grubą, by Duch na nią mógł bezpośrednio oddziaływać. Chociaż pod pewnym względem dałoby się go zaliczyć do żywiołu materji, z innej strony atoli wyróżnia się od niej odrębnemi przymiotami; gdyby mógł zostać materją, nie ma dobrej racji, dla którejby i Duch nie miał być materją. Jest on pośredni pomiędzy Duchem a materją; jest płynem podobnie jak materja jest materją; jest zdolny za pomocą niezliczonych połączeń z tą ostatnią i przez oddziaływanie na niego Ducha, do tworzenia rzeczy nieskończonej rozmaitości, o niewielkiej liczbie których zaledwie macie wyobrażenie. Płyn ten powszechny czyli pierwiastkowy lub pierwotny, będąc używany za narzędzie przez Ducha, jest pierwiastkiem, bez którego materja pozostałaby w wiecznem rozprószeniu, i nie nabyłaby nigdy tej właściwości jaką jej ciężkość nadaje.“
— Płyn ten czy nie jest to elektryczność?
„Powiedzieliśmy, że jest on zdolny do nieskończonej ilości połączeń; a to co nazywacie elektrycznością, płynem magnetycznym, jest tylko przeistoczeniem płynu powszechnego, właściwie materją wydoskonaloną, delikatniejszą, którą uważać wypada jako mogącą istnieć niezawiśle.
28. Ponieważ Duch jest czemści, dla uniknienia tedy zagmatwania w pojęciach, czy nie lepiej byłoby nazwać te dwa żywioły powszechne imionami: materji biernej i materji rozumnej?
„O słowa nam nie chodzi; do was należy zbudować sobie język, abyście mogli jedni drugich zrozumieć. Język wasz niewystarczający do nazywania rzeczy, które nie oddziaływają na wasze zmysły, jest źródłem wszystkich waszych sporów, wypływających najczęściej z nieporozumienia się co do znaczenia słów“.
Ze wszystkich tych przypuszczeń wypływają następujące pewniki: 1) że mamy materję, nie posiadającą rozumu i 2) inny pierwiastek rozumny, niezależny od materji. Tak pochodzenie jak i powinowactwo obudwu tych rzeczy jest nam wcale nie znane. Usuwając na stronę kwestję, czy mają one wspólne źródło pochodzenia, t. j. potrzebne punkta styczne; czy siła rozumna posiada swój własny byt lub jest właściwością tylko, skutkiem; czy jest ona jak to niektórym zdaje się pochodzenia Boskiego, o czem wiedzieć nie możemy, — zawsze przedstawią się nam te rzeczy jako różne, co będzie ostateczną przyczyną, że je uznajemy jako dwa odrębne pierwiastki składające wszechświat. Po nad tem wszystkiem widzimy inną siłę, rozumną, niemi rządzącą, która wyróżnia się od nich przymiotami, stanowiącemi istotę wszechrzeczy, a najwyższy ten rozum nazywamy — Bogiem.
29. Ważkość czy jest głównym przymiotem materji?
„Tak jest, dla materji jak wy ją sobie pojmujecie, lecz nie dla materji uważanej jako płyn powszechny. Eteryczna i delikatna materja, formująca ten płyn jest nieważką dla was, chociaż istotnie jest pierwiastkiem wszystkich waszych ważkich ciał.“
Ważkość jest własnością względną; waga nie istnieje po za obrębem przyciągania światów, tak samo jak nie istnieje góra i dół.
30. Materja, czy formuje się z jednego lub z kilku pierwiastków?
„Z jednego pierwotnego pierwiastka. Ciała, które macie za ciała proste, nie są właściwie pierwiastkami, lecz tylko przeobrażeniem pierwiastku materji pierwotnej.“
31 Zkad pochodzą rozmaite właściwości materji?
„Pochodzą z odmian, którym ulegają atomy pierwiastkowe, przy ich łączeniu się w pewnych warunkach.“
32. Podług tego smak, zapach kolor, dźwięk, właściwości trujące lub lecznicze byłyby tylko odmianą jednej i tej samej substancji pierwotnej?
„Tak jest, istnieją one tylko w skutek pewnego ukształtowania organów przeznaczonych do ich poznawania.“
Ta zasada stwierdza się tem, że nie wszyscy są zdolni jednakowo poznawać zmysłami właściwości materji: jednemu podoba się jej smak, dla innego jest niesmaczną; innemu jeszcze zdaje się błękitnem to, co dla innego będzie czerwonem; co jest trucizną dla jednych, bywa nieszkodliwem lub też nawet pożytecznem dla innych.
33. Ciało początkowe czy ma zdolność przyjmowania wszelkich odmian i nabywania rozmaitych, właściwości?
„Tak jest, pod tem powinniście rozumieć, używane przez nas wyrażenie: że wszystko jest we wszystkiem.[6]
Kwasoród, wodór, węglik i wszystkie ciała proste, są to odmiany jednej i tej samej materji pierwotnej. Nie mogąc dójść inaczej wątku materji, jak tylko myślą, musimy uważać ciała te za pierwiastki prawdziwe, i możemy je nadal uważać za takowe, bez szkodliwych następstw, aż do nowego uporządkowania.
— Podług tej teorji, zdaje się, że wypadłoby przyznać słuszność tym, co upatrują w materji dwa tylko pierwiastki, stanowiące istotę rzeczy: siłę i ruch, i którzy myślą, że reszta właściwości jest tylko skutkiem ubocznym, zmieniającym swój stosunek w miarę tęgości siły i kierunku ruchu?
„To zdanie jest trafne. Dodać tylko wypada: i rozkład atomów, podług którego n. p. ciało nieprzezroczyste może stać się przezroczystem i odwrotnie.“
34. Atomy czy mają jaki kształt określony?
„Niezawodnie, że muszą go mieć; lecz takowy nie może być dla was określony.“
— Kształt ten czy jest stały lub zmienny?
„Stałemi są tylko cząsteczki, atomy pierwiastkowe, pierwotne; kształty zaś atomów pochodnych, powstałych ze skupienia tych pierwszych, są zmienne, ponieważ to, co przywykliście uważać za atom, jest dalekiem od atomu pierwiastkowego.
35. Przestrzeń wszechświata czy ma granice?
„Nie ma; jest ona nieskończoną. Gdybyś jej n. p. naznaczył granice, po za niemi zawsze jeszcze dalsze znajdziesz. Rozum twój mięsza się na to, wiem o tem dobrze, ale w końcu przyznać musisz, że tak, a nie inaczej być powinno. Z nieskończonością na tyle tylko dojść możecie, albowiem nie dano wam, abyście w waszym ciasnym zakresie coś większego zrozumieć potrafili.
Gdybyśmy przypuścili granicę przestrzeni tak daleką jak myślą sięgnąć możemy, zawsze rozum odpowie nam, że po za tą granicą jest jeszcze coś, i tak postępując, przyjdziemy w końcu do nieskończoności; bo to coś, niech będzie nawet próżnią bezdenną, zawsze jednak będzie przestrzenią.
36. Próżnia bezwzględna czy istnieje gdziekolwiek w przestrzeniach wszechświata?
„Nigdzie nie istnieje: nic próżnego nie ma, a to co zdaje się być dla ciebie próżnią, jest przestrzenią zaludnioną przez pewne ciała, których twoje zmysły i narzędzia ująć nie mogą.
Wszechświat zawiera w sobie: nieskończoną ilość światów, z których jedne widzimy a innych widzieć nie możemy; wszystkie istoty ożywione i nieożywione; wszystkie gwiazdy obracające się w przestrzeni, jakoteż płyny napełniające takowe.
37. Świat czy został stworzony lub też istnieje wiecznie pędobnie Bogu?
„Że sam z siebie powstać nie mógł, o tem wątpić nie wypada; bo gdyby miał być wiecznym podobnie Bogu, przez to samo przestałby być Jego utworem.“
38. W jaki sposób Bóg stworzył wszechświat?
„Możesz użyć w tym razie utartego wyrażenia: wolą swoją. Nic tak dosadnie nie potrafi oddać tej woli wszechmogącej, jak śliczne słowa księgi rodzaju: I rzekł Bóg: Niech się stanie światłość; i stała się światłość.“
39. Czy możemy dowiedzieć się o sposobie, w jaki światy się tworzyły?
„O tem możecie tyle tylko zrozumieć, że światy tworzyły się przez zgęszczanie się materji.“
40. Zgodnie ze zdaniem dzisiaj przyjętem, czy rzeczywiście komety są początkującem zgęszczeniem się materji, a tem samem początkiem nowotworzących się światów?
„To prawda; niedorzecznością wszakże jest wiara w ich wpływy na dzieje ludzkości. Mówię tutaj o wpływach, jakie im gminne wierzenia przypisują, gdyż z innej strony, wszystkie ciała niebieskie wywierają na siebie wzajemny wpływ fizyczny.“
41. Świat zupełnie ukształcony czy może zniknąć, a materja, która go formowała, czy może być na nowo rozprószoną w przestrzeni?
„Może, bo Bóg odnawia światy, tak samo jak odnawia istoty żyjące.“
42. Przeciąg czasu tworzenia się światów, n. p. ziemi, czy może być docieczony przez nas?
„Nie mogę ci na to odpowiedzieć, ponieważ wiadomo to tylko samemu Stwórcy, i za warjata trzeba uznać każdego, ktoby chciał zliczyć ilość wieków, do jej tworzenia się użytych.“
43. Ziemia od kiedy zaludnioną została?
„Na początku Wszędzie był chaos; żywioły były w zamięszaniu. Zresztą każda rzecz powoli zajęła przynależne sobie miejsce, i wtedy ukazały się istoty żyjące, z odpowiedniem usposobieniem do życia na waszej kuli planetarnej.“
44. Jaki jest początek wszystkich istot żyjących na ziemi?
„Zarodki ich na początku spoczywały w ziemi, i oczekiwały na sposobną chwilę, w której mogłyby swobodnie rozwinąć się. Po usunięciu siły, która je trzymała w odwodzie, pierwiastki organiczne natychmiast skupiły się, i utworzyły z siebie zarodki wszystkich istot żyjących. Te zarodki w początku pozostawały w stanie ukrytym i nieczynnym, jak poczwarki owadów lub nasiona roślin, aż do chwili sposobnej wyklucia się każdego rodzaju; wtedy osobniki każdego rodzaju kupić się i mnożyć rozpoczęły.“
45. Przed stworzeniem ziemi, gdzie spoczywały jej pierwiastki organiczne?
„Znajdowały się one w stanie płynu (fluide) we wszechświecie, bądź pomiędzy Duchami, bądź na innych planetach, wyczekując chwili stworzenia ziemi, by na tej nowej kuli planetarnej rozpocząć nowe życie.“
46. Czy istnieją istoty, któreby mogły same przez się zapładniać?
„Istnieją, lecz zarodek ich pierwotny istniał już przedtem w stanie ukrytym. Jesteście świadkami codziennymi podobnych zjawisk. Czyż nie zawierają w sobie tkanki ludzkie i zwierzęce rozmaitych zarodków robaków, mogących dopiero wylęgnąć się, gdy pierwsze dojdą do stanu zgniłej fermentacji, przy której istnieć mogą? Jest to światek drzemiący, który się następnie tworzy.“
47. Pomiędzy organicznemi pierwiastkami ziemskiemi czy znachodzi się i pierwiastek rodzaju ludzkiego?
„Znajduje się, albowiem i on musiał powstać swego czasu; ztąd pochodzi podanie o utworzeniu człowieka z gliny ziemskiej.“
48. Czy możemy dowiedzieć się, o chwili pojawienia się człowieka i innych istot żyjących na ziemi?
„Nie; wszystkie obliczenia wasze będą złudnemi.“
49. Ponieważ zarodki rodu ludzkiego znajdują się pomiędzy pierwiastkami organicznemi, dla czego dzisiaj przez samozapłodnienienie nie tworzą się ludzie jak to było na początku?
„Początek rzeczy jest tajemnicą Boga; można powiedzieć jednak, że gdy ludzie rozsiali się po ziemi, pierwiastek ów wtedy już został całkowicie przez nich pochłonięty i wystarczył do ich stworzenia tudzież przelania w nich siły reprodukcyjnej. Podobnież działo się i z inemi rodzajami istot żyjących.“
50. Czy z jednego tylko człowieka powstał ród ludzki?
„Nie; a ten, którego nazwano Adamem, nie był pierwszym i jedynym, co zaludnił ziemię.“
51. Czy można dowiedzieć się o czasie, w którym żył Adam?
„Z małą różnicą ten sam, który mu naznaczacie, około 4000 lat przed N. Chr.“
52. Rozmaitość fizyczna i moralna, którą odróżniają się rozmaite szczepy ludzkie na ziemi, zkąd pochodzi?
„Od klimatu, z życia i ze zwyczajów. Zwykle dzieje się podobnież z dwojgiem dzieci jednej matki, które wychowały się osobno; przez co też będą różniły się pomiędzy sobą i pod względem moralnym.“
53. Człowiek czy przyszedł na świat w kilku miejscowościach na ziemi?
„Tak jest, i to w rozmaitych epokach, co jest jedną z przyczyn rozmaitości szczepów ludzkich na ziemi; ludzie rozchodząc się następnie po rozmaitych strefach, i łącząc się z innemi szczepami, potworzyli nowe typy.“
— Różnice te czy stanowią jaki odrębny rodzaj?
„Bez wątpienia, nie; należą oni zawsze do jednej familji: rozmaitość odmian jednego owocu czy przeszkadza mu należeć do jednego gatunku?“
54. Ponieważ rodzaj ludzki nie pochodzi od jednej pary czy przez to ludzie powinni przestać uważać siebie za braci?
„Wszyscy ludzie są braćmi w Bogu, ponieważ są ożywieni Duchem, i dążą do tego samego celu. Zawsze chcecie brać wszystko w dosłownem znaczeniu.“
55. Ciała niebieskie obracające się w przestrzeni czy są wszystkie zamieszkałe przez ludzi?
56. Układ fizyczny rozmaitych ciał niebieskich czy jest ten sam u wszystkich?
„Nie; w niczem nie są one do siebie podobne.“
57. Ponieważ układ ich fizyczny jest różnoraki, czy wnosić ztąd wypada, że i istoty je zamieszkujące podobnież pomiędzy sobą się różnią?
„Bez wątpienia; spotyka się tu to samo, co i u was: macie ryby stworzone do wody, a ptaki do powietrza.“
58. Planety najwięcej oddalone od słońca, czy mają ciepło i światło, słońce bowiem bywa tam dostrzegane zaledwie w postaci maleńkiej gwiazdy?
„Zkąd przychodzicie do tego, że słońce jest jedynem źródłem światła i ciepła; czy macie za nic elektryczność, odgrywającą na innych światach zupełnie odmienną rolę jak u was na ziemi, i o doniosłości której nawet nie możecie się domyślać? Nie powiadamy zresztą, by wszystkie istoty miały podobnie wam słyszeć albo widzieć, t. j. za pomocą organów podobnych do waszych.“
Warunki istnienia rozmaitych istot, zamieszkujących rozmaite światy, muszą być zastosowane do środka, w którym żyć im przeznaczono. Gdybyśmy nie mieli ryb u siebie, to nie moglibyśmy nigdy przypuszczać, by woda mogła być zamieszkałą przez istoty żyjące. Coś podobnego dzieje się i z innemi światami, które zawierają w sobie odmienne żywioły od naszych i zupełnie nam nieznane. Na ziemi przecie widzimy zorzę północną która swą elektrycznością oświeca długie noce polarne? A czy jest w tem coś niepodobnego, że na innych planetach elektryczności znajduje się więcej jak u nas na ziemi, i że ona tam odegrywa taką rolę, o jakiej my domyśleć się nie możemy? światy te mogą tedy zawierać same w sobie źródła ciepła i światła, które zupełnie wystarczają dla ich mieszkańców.
59. Narody zupełnie rozchodzą się w pojęciach o stworzeniu świata, a to stosownie do stopnia ich oświaty. Rozum poparty przez naukę dowiódł nieprawdopodobieństwa niektórych z tych teoryj. Niniejsza, podana przez Duchy, potwierdza opinje ustalone od dawna przez najświatlejszych ludzi.
Zarzuty, jakieby można zrobić tej teorji, mogą odnieść się tylko do tego, że nie jest ona zgodną z podaniem Ksiąg Świętych, przy głębszem atoli zastanowieniu i po dojrzalszej rozwadze, ujrzymy, że sprzeczności te są więcej pozorne jak prawdziwe, i że pochodzą ztąd, iż nadajemy często dosłowne znaczenie, temu, co powinno być uważane za przenośnię.
Wiara w pierwszego człowieka Adama, jedynego przedstawiciela rodzaju ludzkiego, nie jest jedyną, którą pojęcia religijne potrzebowały odmienić. W pewnych epokach teorja obrotu ziemi zdawała się być tak przeciwną tekstowi Pisma Świętego, że nie było tego rodzaju prześladowań, którychby nie użyto do wykorzenienia takowej; pomimo to Pismo Święte zostało i nadal Pismem Świętem dla wielu, a ziemia się dalej obraca, nie zważając na wszystkie klątwy, jakie przeciwko temu ciskano, i dzisiaj nikt nie odważy się temu zaprzeczyć bez ubliżenia zdrowemu rozsądkowi.
Biblja powiada zarównież, że świat został stworzonym w sześć dni, i oznacza datę tego na 4000 lat przed erą chrześcijańską. Ziemia przed tem nie istniała wcale, i została wydobytą z nicości: Tekst tutaj jest wyraźny; ale oto nauka pozytywna, nauka nieubłagana, wcale co innego dowodzi. Formacja kuli naszej zapisaną została głoskami niezatartemi w świecie skamieniałości, które dowiodły, że sześć dni formacji odpowiada tyluż perjodom, zawierającym w sobie każdy setki tysięcy lat.
Nie mamy tu do czynienia z systematem, doktryną lub pojedyńczem zdaniem, lecz mówi za tem fakt również niezbity jak ów o obrocie słońca, i którego teologja w żaden sposób odrzucać nie może; dowód to oczewisty błędów, w jakie wpadamy, gdy chcemy dosłownie tłumaczyć przenośnie. Ale czy wypada ztąd przypuszczać, że i Biblja jest błędem? Wcale nie; lecz ileż to błędów ludzie nie narobili, chcąc ją tłumaczyć po swojemu!
Nauka wertując archiwa ziemi, dowiedziała się o porządku, w jakim po sobie następowały istoty żyjące na jej powierzchni, a ten porządek okazał się odpowiedni temu, jaki znajdujemy w Księgach Rodzaju, z tą różnicą, że dzieło to, zamiast wyjść cudownie z rąk Boskich, w ciągu kilku godzin, dokonało się za wolą Jego, i zgodnie z wielkiemi prawami natury, w ciągu miljonów lat. Czy jednak przez to Bóg stał się mniejszym lub mniej potężnym? Czy dzieło Jego przez to stało się mniej szczytnem, gdy zdjęto z niego urok domniemanej chwilowości? Widocznie, że nie; chybaby trzeba wyrobić sobie jakieś zbyt ciasne pojęcie o Bóstwie, by nie uznać wszechmocy Jego w prawach odwiecznych, rządzących wszechświatem. Nauka, przeciwnie, nie tylko nie umniejsza utworu Boskiego, ale owszem wykazuje go nam ze stanowiska wznioślejszego i więcej odpowiadającego pojęciu potęgi i wszechmocy Boga, dla tego samego, iż tworzył On, w niczem nie zbaczając z drogi praw natury, raz nakreślonych.
Nauka, zgodnie w tem z Mojżeszem, stawi człowieka ostatnim w porządku tworzenia się istot żyjących na ziemi; Mojżesz atoli umieszcza potop powszechny w 1654 lat po stworzeniu świata, gdy tymczasem geologja dowodzi, że przewrót ten odbył się zadawno przed ukazaniem się człowieka; dotąd bowiem nie odkryto jeszcze w pokładach pierwotnych najmniejszego śladu jego obecności, jak zarównież nie znaleziono i zwierząt należących w porządku fizycznym do jednego z nim rodzaju; przeciwko temu nie mamy dowodów, że jest to nieprawdą; kilka odkryć dokonanych w tym kierunku, coraz to więcej rozświetla tę kwestię i trzeba spodziewać się, że lada chwila znajdzie się dowód materialny istnienia rodu ludzkiego jeszcze przed tą datą; a wtedy przekonamy się dowodnie, że tekst biblijny jest tutaj jak i wszędzie tylko przenośnią. Chodzi teraz o to, czy ten przewrót geologiczny jest tym, o którym mówi Pismo, że stał się za czasów Noego? owóż czas potrzebny do wytworzenia pokładu kopalnego, nie pozwala ich ze sobą mięszać, a od chwili, gdy znalezionym zostanie ślad istnienia człowieka przed tym wielkim przewrotem,[7] będzie to dowodem, że albo Adam nie jest pierwszym człowiekiem lub że stworzenie jego gubi się w mroku wieków. Niemożebnem jest dowodzenie przeciwko oczywistości, i trzeba będzie przyjąć ten fakt jak został przyjęty ów o obrocie ziemi i o sześciu perjodach stworzenia.
Prawda, fakt geologiczny istnienia człowieka przed potopem jest dotąd hipotezą, lecz mamy na to inny, oparty na dowodach. Przypuszczając, że człowiek ukazał się po raz pierwszy na 4000 lat przed Chrystusem, a gdy w 1650 lat później cały rodzaj ludzki oprócz jednej tylko familji został wytępiony, wypada zatem, że zaludnienie ziemi datuje od Noego, t. j. na 2350 lat przed naszą erą. Otóż gdy żydzi w dziewiętnastym wieku przesiedlili się do Egiptu, znaleźli ten kraj już zupełnie zaludnionym i daleko w cywilizacji posuniętym. Historja nadto poucza, że w tej samej epoce Indje i inne kraje również zostawały w kwitnącym stanie, nie mówiąc o tem, że chronologja wielu narodów datuje od znacznie dawniejszych czasów. A zatem wystarczyło czasu od dwudziestego czwartego do ośmnastego wieku, t. j. 600 lat, by jeden człowiek zaludnił te ogromne obszary w tak krótkim czasie, a nadto by ludzkość cała posunęła się na wysoki szczebel cywilizacji, co wszystko sprzeciwia się prawom antropologicznym i etnograficznym.
Zdanie to potwierdza szczególnie rozmaitość ras ludzkich Bez wątpienia, klimat i zwyczaje mogą wpływać na zmianę konstytucji fizycznej, wiadomo jednak, jak dalece mogą posuwać się te zmiany, a badania fizjologiczne wykazują dowodnie, o ile takowe przyśpieszone być mogą w skutek warunków klimatycznych.
Krzyżowanie się ras, tworzy typy pośrednie, dąży do zatarcia piętna wybitnego, lecz go stworzyć nigdy nie jest w stanie: tworzy tylko odmiany — owóż potrzebne były rasy wyraźne, by krzyżowanie nastąpić mogło, a czy można przypuszczać ich istnienie, skoro wszystkim daje się jeden wspólny pień pochodzenia?
Czy można przypuścić, że w kilka wieków potomkowie Noego mogli zamienić się w rasę etjopską? Uznać podobne przekształcenie nie podobna tak samo jak wilkowi i owcy nadawać jeden wspólny rodowód.
Przeciwko oczywistości faktów, powtarzamy, nic ostać się nie może.
Przeciwnie, wszystko z łatwością da się wytłumaczyć, gdy uznamy istnienie człowieka w poprzedzającej epoce od tej jaką zwykle naznaczają; wielość pni rodowych; Adama, który żył przed 6000 lat, za protoplastę pewnego plemienia, które zaludniło pewną część ziemi, przed tem nie zamieszkałą; potop Noego, jako część wielkiego geologicznego przewrotu, i na ostatku, jeśli zechcemy uwzględnić formę alegoryczną właściwą stylowi wschodniemu, która powtarza się powszechnie w księgach świętych wszystkich narodów. Dla tego trzeba być bardzo ostrożnym, i nie spieszyć z odkrywaniem strony ujemnej doktryn religijnych, które wcześniej czy później, jak i wiele innych, zadają często kłam wszystkim tym, co je na początku potępiali. Pojęcia religijne nie tylko nic nie tracą, owszem, zyskują ogromnie na postępie nauk, jest to jedyny sposób do osłonięcia ich najdrażliwszej strony.
Istotami organicznemi nazywamy te, które mają wewnątrz siebie źródło czynne, dające im życie: rodzą się one, rosną, płodzą się jedne przy pomocy drugich i umierają; posiadają wyłączne organa, dla odbycia rozmaitych funkcij życia, stosownych do ich potrzeb zachowawczych. Należą do nich: ludzie, zwierzęta i rośliny. Do istot zaś nieorganicznych należą te, które nieposiadają żywotności, wolnego ruchu własnego i są zorganizowane ze skupienia mechanicznego materji, takiemi są: minerały, woda, powietrze, i t. d.
60. Czy to jest jedna i ta sama siła, która spaja pomiędzy sobą pierwiastki materji, tak w istotach organicznych jak i nieorganicznych?
„Jedna; prawo przyciągania jest wspólne wszystkim.“
61. Czy zachodzi jaka różnica pomiędzy materją ciał organicznych a nieorganicznych?
„Zawsze będzie to ta sama materja, z tą różnicą, że w ciałach organicznych bywa ona ożywioną.“
62. W skutek czego ożywia się materja?
„W skutek jej połączenia z pierwiastkiem żywotnym.“
63. Pierwiastek żywotny czy jest zawarty w jakiejś wyłącznej sile działającej lub jest on właściwością materji uorganizowanej, słowem, jest to skutek czy przyczyna?
„Jest jednem i drugiem. Życie jest to skutek wywołany przez działanie pewnego czynnika na materję; lecz czynnik ten bez materji nie jest życiem, tak samo jak i materja nie jest życiem bez tego czynnika. Daje on życie wszystkim istotom, które go chłoną w siebie i assymiluja ze swym organizmem.“
64. Widzieliśmy, że Duch i materja są to dwa pierwiastki, składające wszechświat; pierwiastek żywotny czy stanowi trzeci odrębny pierwiastek?
„Niezawodnie, jest to element konieczny do utworzenia wszechświata, lecz źródło jego leży w odmianach materji powszechnej; dla was będzie to pierwiastek jak kwasoród i wodór, chociaż istotnie nie są to pierwiastki pierwotne, wszystko bowiem bierze swój początek od jednego tylko pierwiastka.
— Ztąd zdaje się wypływać, że żywotność nie ma swej zasady w pewnym czynniku pierwotnym, lecz ją posiada we właściwości szczególnej materji powszechnej, powstającej z pewnych jej odmian?
„Jest to następstwo tego, o czem już mówiliśmy.“
65. Pierwiastek żywotny czy zawiera się w którymkolwiek ze znanych nam ciał?
„Nie; bierze on swe źródło w płynie powszechnym, jest tem, co nazywacie płynem elektrycznym używotnionym lub płynem magnetycznym. Ma on własność pośrednią i jest spójnią, łączącą Ducha z materją.“
66. Pierwiastek żywotny czy jest jeden i ten sam, dla wszystkich istot organicznych?
„Jeden; bywa tylko zastosowywanym do gatunku. Jest on tem, co daje ruch swobodny i własność czynną, oraz wyróżnia od istot nieożywionych; sam ruch materji nie jest jeszcze jej życiem, ruch może ona otrzymywać z zewnątrz, lecz nadać go dowolnie innym nie jest w stanie.“
67. Żywotność czy jest stałym przymiotem czynnika życiowego albo rozwija się ona w skutek samej gry organów?
„Może rozwijać się tylko wspólnie z ciałem. Powiedzieliśmy przecie, że czynnik sam bez materji nie jest jeszcze życiem? Potrzeba połączyć obiedwie te rzeczy, by wywołać zjawisko życia.“
— Czy można tak powiedzieć: żywotność pozostaje dotąd w stanie ukrytym, dopóki czynnik życiowy nie połączy się z materją?
„Tak jest w istocie.“
Całość organów formuje pewnego rodzaju mechanizm, który nabiera popędu do działalności, albo w skutek czynności wewnętrznej lub też od pierwiastku żywotnego w nim zawartego. Pierwiastkiem żywotnym jest siła ruchu istot organicznych. Tak samo jak czynnik życiowy nadaje popędy organom, podobnież i one nawzajem rozwijają działalność czynnika życiowego jak się to okazuje przy wywoływaniu cieplika przez tarcie.
68. Śmierć u istot organicznych, w skutek czego następuje?
„Z wycieńczenia organów.“
— Śmierć czy można porównać do ustania ruchu w popsutej maszynie?
„Tak jest, sprężyna musi pęknąć, gdy machina jest źle narządzoną; ciało gdy jest chore, życie z niego ustąpić musi.“
69. Uszkodzenie serca, dla czego prędzej wywołuje śmierć, jak uszkodzenie każdego innego organu?
„Bo serce jest maszyną życia; serce atoli nie jest jedynym organem, uszkodzenie którego sprowadza śmierć, jest ono tylko jednem z głównych kół w mechanizmie zwierzęcym.“
70. W chwili śmierci, co się staje z materją i z pierwiastkiem żywotnym?
„Bezwładna materja rozkłada się, i z niej się tworzą nowe organizmy; pierwiastek zaś żywotny powraca do swej odnośnej massy.“
Pierwiastki martwej organicznej istoty podlegają nowym połączeniom, zkąd powstają nowe istoty; te zaś ostatnie czerpią w źródle powszechnem pierwiastki życia i ruchu, chłoną i przywłaszczają, by je napowrót oddać, gdy życie ustanie.
Organa są jakby napojone płynem żywotnym. Płyn ten nadaje wszystkim częściom organizmu działalność, która w razie uszkodzenia działa zabliźniająco lub naprawia czynności chwilowo w organizmie popsute. Lecz gdy główne organa w organizmie zostały już zniszczone lub za nadto nadwerężone, wtedy płyn życiowy, nie będąc w stanie więcej utrzymywać ruchu życiowego, ustępuje i istota umiera.
Organa mniej więcej muszą jedne na drugie oddziaływać koniecznie; a to wzajemne oddziaływanie jest skutkiem harmonji spoczywającej w ich całości. Gdy zaś jakakolwiekbądź przyczyna zniszczy tę harmonję, natenczas czynność ich powstrzymuje się jak zatrzymuje się pospolity mechanizm, w którym się główna część popsuła. Podobne to do zegaru, zużytego lub popsutego, któremu sam chód nie jest już w stanie przywrócić właściwego ruchu.
Daleko dokładniejszy obraz śmierci będziemy mieli w przyrządzie elektrycznym. Przyrząd ten ma właściwość zbierania elektryczności, podobnie jak się zbiera każde ciało w stanie ukrytym. Zjawisko elektryczne objawia się jednak wtedy, gdy płyn zostanie wprowadzony w stan oddziaływania, w skutek jakiejkolwiek szczególnej przyczyny; a gdy to nastąpi, można powiedzieć, że przyrząd jest w stanie życia.
Z usunięciem czynnika, zjawisko ustaje: przyrząd wtedy powraca do stanu biernego. Stosownie do tego możnaby porównać ciała organiczne do pewnego rodzaju stosów lub przyrządów elektrycznych, w których działalność płynu wywołuje zjawisko życia: ustanie tej czynności jest śmiercią.
Ilość płynu nie jest bezwzględnie jednaką we wszystkich istotach organicznych; zmienia się ona podług rodzajów; nie jest nawet stałą w jednej i tej samej jednostce, chociażby ta należała do jednego i tego samego gatunku. Niektóre z nich bywają przepełnione aż do zbytku, gdy u innych znajduje się on w nieznacznej ilości; ztąd wypływa u niektórych silniejsza czynność żywotna, moc utrzymywania życia, czem wykazuje się pewnego rodzaju zbytek życiowy.
Płyn żywotny wyczerpuje się, i może nie wystarczyć na podtrzymanie życia, gdyby nie był odnawianym przez chłonięcie i przywłaszczenie substancij, które go w sobie zawierają.
Płyn żywotny może przechodzić od jednej istoty do drugiej. Ta, która posiada więcej, może go udzielić, innej mniej posiadającej, na mocy czego w niektórych wypadkach powołać ją można na nowo do życia w chwilach bliskiego zgonu.
71. Rozum czy jest przymiotem pierwiastku żywotnego?
„Nie, gdyż i rośliny żyją, jednak nie myślą: mają one tylko życie organiczne. Rozum od materji jest niezależnym, ponieważ ciało może żyć i bez rozumu; rozum może objawiać się na zewnątrz, za pomocą tylko organów materjalnych; potrzebne jest połączenie Ducha, by zrobić rozumną materję uzwierzęconą.
Rozum jest właściwością szczególną, nadaną niektórym istotom organicznym, która wspólnie z myślą, nadaje im wolę działania, samopoznanie o swej istności i osobistości, tudzież zdolność porozumiewanie się ze światem zewnętrznym i do zaspakajania swych potrzeb.
Stosownie do tego wyróżniamy: 1. istoty nieżyjące, utworzone z materji samej, bez żywotności i bez rozumu: są to ciała surowe; 2. istoty żyjące niemyślące, utworzone z materji i obdarzone siłą żywotną, lecz pozbawione rozumu i 3. istoty żyjące, myślące, utworzone z materji, obdarzone żywotnością i nadto posiadające pierwiastek rozumny, który czyni je zdolnemi myśleć.
72. Gdzie jest źródło rozumu?
„Mówiliśmy już o tem: w rozumie powszechnym.“
— Czy można powiedzieć, że każda istota czerpie pewna część rozumu ze źródła powszechnego i przywłaszcza go sobie podobnie jak pierwiastki życia materjalnego?
„Porównanie niedokładne, albowiem rozum jest zdolnością właściwą każdej istocie, i tworzy jej moralną osobistość. Zresztą musicie wiedzieć, że istnieją rzeczy, których człowiek nie może zbadać; ta należy do rzędu takich w obecnej chwili.
73. Czy instynkt jest niezależny od rozumu?
„Nie, nie całkiem, albowiem jest tylko pewnego rodzaju rozumem. Instynkt jest rozumem niewyrozumowanym, niesamowiednym, za pomocą którego wszystkie istoty zaspakajają swe potrzeby.“
74. Czy da się oznaczyć granicę pomiędzy rozumem a instynktem, t. j. określić dokładnie, gdzie się kończy jeden, a zaczyna drugi?
„Nie; częstokroć bowiem zlewają się one razem, pomimo to można z łatwością wyróżnić czyny instynktowe od czynów rozumnych.“
75. Czy jest to prawdą, że zdolności instynktowe osłabiają się w miarę rozwoju zdolności umysłowych?
„Nie; instynkt istnieje zawsze, tylko człowiek zaniedbuje go rozwijać. Instynkt tak samo jak rozum prowadzi nas do dobrego; kieruje nami prawie zawsze, i często daleko trafniej od samego rozumu; nigdy nie błądzi.
— Rozum dla czego nie zawsze bywa przewodnikiem nieomylnym?
„Byłby wtedy nieomylnym, gdyby nie paczono go przez złe wychowanie, pychę i samolubstwo. Instynkt nie rozumuje; rozsądek zaś poddaje popędy wyborowi woli, i tem samem daje mu swobodną wolę.“
Instynkt, to rozum początkujący, który od właściwego rozumu tem się różni, że objawy jego bywają zawsze samodzielne, gdy tymczasem pochodzące od rozumu, bywają skutkiem kombinacji i czynu wyrozumowanego.
Instynkt podlega zmianom, stosownie do potrzeb. U istot obdarzonych samowiedzą i pojmowaniem rzeczy zewnętrznych, łączy się on z rozumem, t. j. z wolą i wolnością.
76. Jakie określenie wypada dać Duchom?
„Duchy są to istoty rozumne świata stworzonego. Zaludniają one wszechświat, po na zewnątrz świata materjalnego.“
Uwaga. Wyraz Duch został tu użyty dla oznaczenia istot bezcielesnych, nie zaś pierwiastku rozumnego wszechświata.
77. Duchy czy są istotami odrębnemi od Bóstwa lub też cząstką Jego czyli Jego emanacją, i przez to samo synami czyli dziećmi Bożemi?
„Mój Boże! Jest to Jego dzieło, podobne n. p. do maszyny, którą człowiek zbudował: maszyna będzie dziełem jego, lecz nie nim samym. Wiesz przecie, że gdy człowiekowi uda się stworzyć jaką rzecz dobrą i pożyteczną, to nazywa ją swem dzieckiem, swym utworem. W tym razie podobnież dzieje się i z Bogiem: jeteśmy dziećmi Jego, ponieważ jesteśmy dziełem Jego.“
78. Czy Duchy mają swój początek lub podobnie Bogu są wieczni?
„Gdyby Duchy nie miały swego początku, wtedy byłyby równe Bogu, gdy tymczasem są one tylko Jego stworzeniem, woli Jego poddanem. Niezawodnie istność Boga jest wieczną; nie można atoli wiedzieć, kiedy i jak nas stworzył. Możesz powiedzieć, że nie mamy początku, gdy zechcesz pod tem rozumieć, że Bóg będąc wiecznym, musiał też nieustannie tworzyć; lecz kiedy i jak nas stworzył, powiem ci raz jeszcze, że tego nikt nie wie: w tem leży cała tajemnica.“
79. Ponieważ wszechświat zawiera w sobie dwa pierwiastki powszechne: pierwiastek rozumny i pierwiastek materjalny, a zatem czy możnaby powiedzieć: że Duchy są stworzone z pierwiastku rozumnego, tak samo jak ciała nieożywione są utworzone z materji?
„Jest to widoczne; Duchy są uosobieniem pierwiastku rozumnego, jak ciała uosobiają pierwiastek materjalny; czas tylko i tryb tego tworzenia nie są nam znane.“
80. Tworzenie się Duchów czy jest nieustające, albo może rozpoczęło się ono z biegiem czasu?
„Jest ono ciągłe, bo Bóg nigdy nie przestaje tworzyć.“
81. Duchy czy powstają samodzielnie lub może rodzą się jedne z drugich?
„Podobnie innym istotom, Bóg je tworzy przez swą wolę; lecz raz jeszcze powtarzamy, że początek ich jest tajemnicą.“
82. Gdy powiemy: że Duchy są niematerialne czy będzie to dokładne?
„Jakże możecie robić określenia, gdy do tego brakuje wam wyrazów odpowiednich i języka dostatecznie wykształconego? Ślepo urodzony czy potrafi określić światło? Niematerialne, nie może być prawdziwem wyrażeniem: bezcielesne byłoby daleko właściwszem, bo trzeba ci wiedzieć, że Duch będąc stworzeniem, staje się przez to samo czemści; jest to wyciąg najsubtelniejszej materji, nie mający nic równego u was, i tak eteryczny, że wcale nie może podpadać poznaniu waszych zmysłów.“
Duchy są niematerjalne, ponieważ ich pierwiastek wyróżnia się od wszelkiej znanej nam materji. Naród ślepych nie miałby wyrazu odpowiedniego do określenia światła. Ślepo urodzony sądzi, że dobiera wszelkie wrażenia tylko za pomocą słuchu, smaku i dotykania; nie może tedy przywłaszczyć sobie tych pojęć, których mu nie podaje brakujący zmysł. Również ślepi jesteśmy w pojmowaniu treści istot nadludzkich. Możemy je tylko określić za pomocą porównań niedokładnych lub za pomocą wyobraźni.
83. Czy Duchy mają swój koniec. Pojmujemy, że pierwiastek, z którego powstają, jest wiecznym, lecz chcemy tutaj zapytać, czy ich osobistość ma stale określony wiek, i w danym czasie, mniej więcej długim, pierwiastek w skład ich wchodzący czy się nie rozsiewa i czy nie wraca napowrót do swej odnośnej masy, podobnie jak się dzieje z ciałami materjalnemi? Trudno przypuścić, by rzecz mająca swój początek, nie miała swego końca?
„Jest dużo rzeczy, których zrozumieć nie potraficie; rozum wasz jest ograniczony, nie idzie atoli zatem, abyście tę rzecz bez badania dalszego pozostawiali. Dziecko nie pojmuje tego, co pojmuje ojciec; a nieuk nie umie tego, co umie uczony. Powiadamy, istność Duchów jest nieskończoną, i na teraz, tylko tyle możemy udzielić ci wiadomości pod tym względem.“
84. Czy Duchy tworzą świat odrębny od świata widomego?
„Tak jest, świat Duchów czyli świat umysłów bezcielesnych.“
85. Który z dwojga światów, duchowy czy cielesny jest pierwszorzędnym w porządku stworzenia?
„Świat duchowy; istnieje on wiecznie i przeżywa wszystko.“
86. Świat, gdyby przestał istnieć lub nigdy przedtem nie istniał czy zmieniłaby się istota bytu świata duchowego?
„Zmieniłaby się, bo choć te dwa światy są niepodległe, stosunek ich jednak wzajemny jest nieustający, jako oddziałujący wzajemnie jeden na drugi.“
87. Czy Duchy zajmują pewną przestrzeń ograniczoną w przestworach wszechświata?
„Duchy są wszędzie; nieskończone przestrzenie są zaludnione nieskończoną ich ilością. Macie je ciągle koło siebie, pilnują was one i oddziaływują pomimo waszej wiedzy; Duchy bowiem są jedną z sił natury i narzędziem, za pomocą którego spełniają się opatrznościowe cele Stwórcy; nie wszystkie jednak wszędzie docierać mogą, gdyż istnieją strefy, do których mniej doskonałym wstęp jest wzbroniony.
88. Duchy czy mają jaki kształt ograniczny, określony i stały?
„Dla waszych oczu, nie; dla naszych, tak; rzecby można, jest to płomień, światło lub iskra elektryczna.“
— Czy ten płomień lub ta iskra mają jakąkolwiek barwę,
dającą się określić?
„Dla was będzie ona mieniła się od najciemniejszego do najświetniejszego rubinu, stosownie do czystości Ducha.“
Genjuszy zwykle przedstawiają z gwiazdą lub z płomykiem na czole; jest to alegorja, przypominająca prawdziwą naturę Duchów. Umieszczają je na wierzchołku głowy, ponieważ takowa jest siedliskiem rozumu.
89. Czy potrzebny jest Duchom czas do przebycia przestrzeni?
„Tak jest, lecz tak prędki jak myśl.“
— Myśl czy nie jest duszą samą, przenoszącą się na pewne miejsce?
„Gdzie tyko znajduje się myśl, tam z nią musi być i dusza, bo to przecie dusza myśli. Myśl jest przymiotem.“
90. Przenosząc się z miejsca na miejsce, Duch czy posiada samowiedzę przebytej odległości jako też i strefy, w której się znajduje; może bywa on raptownie przenoszonym na miejsce, do którego podąża?
„Jedno i drugie może się zdarzyć; Duch może bardzo dobrze obliczyć przestrzeń przebytą, jeśli to sobie życzy, i przeciwnie odległość może całkowicie zniknąć przed nim; zależy to od woli jego, tudzież od mniejszej lub większej czystości jego natury.
91. Materja czy jest jaką przeszkodą dla Duchów?
„Nie; mogą wszędzie przenikać: powietrze, ziemia, woda i ogień są dla nich jednakowo dostępne.“
92. Duchy czy posiadają dar wszędobytności, czyli jeden i ten sam Duch może dzielić się, t. j. istnieć w kilku miejscach na raz?
„Duchy nie mogą dzielić się na części; każdy z nich jest pewnego rodzaju środkiem, który rzuca naokoło siebie promienie, co jest przyczyną, że zdaje się być obecnym w kilku miejscach jednocześnie. Słońce, jest jedno; rzuca promienie naokoło i posyła je bardzo daleko, pomimo to jednak nie dzieli się na części.“
— Czy wszystkie Duchy jednakowo promienieją?
„Może zachodzić w tem wielka różnica; zależeć to będzie od ich stopnia czystości.“
Duch każdy jest jednością niepodzielną, i dla tego może rozpościerać myśl swoją, nie potrzebując dzielić się na części. W ten sposób wypada pojmować dar wszędobytności, przypisywany Duchom. Porównać to można do iskry, która rzuca światło na wszystkie strony widnokręgu lub do człowieka, który nie ruszając się z miejsca i nie dzieląc się, może wydawać rozkazy, przesyłać znaki i poruszenia w rozmaitych kierunkach.
93. Duch właściwy czy jest odsłonięty lub jak to niektórzy twierdzą, okolony bywa pewną substancją?
„Duch dla ciebie jest okolony lekką, mglistą substancją która dla nas jest jeszcze za grubą, chociaż jest o tyle lekką, że może unosić się w powietrzu, i przenosić się na każde miejsce.“
Jak zarodek każdego owocu bywa otoczony błoną nasienną, tak również i Duch właściwy bywa otoczony rodzajem powłoki, którą nazwaliśmy uźroczą (périsprit).
94. Zkąd bierze się u Ducha ta półmaterjalna powłoka?
„Z płynu powszechnego każdej kuli planetarnej. Dla tego nie jest ona jednaką we wszystkich światach; przechodząc z jednego świata na drugi, Duch zmienia swą powłokę, tak jak to czynicie z waszemi sukniami.“
— Stosownie do tego, gdyby przybył do nas który z Duchów zamieszkujących światy wyższe czy potrzebowałby wtedy przywdziać na siebie grubszą uźroczę?
„Niezawodnie będzie musiał ubrać się w waszą materję; mówiliśmy o tem wyżej.“
95. Czy półmaterjalna powłoka Duchów ma jaki kształt określony, i czy może być widzialną?
„Tak jest, miewa ona kształt, jaki Duchowi spodoba się przybrać; za pomocą jej, ukazują się one wam niekiedy we śnie lub na jawie; mogą nawet przybierać postać widzialną i namacalną.“
96. Duchy czy są pomiędzy sobą równe, albo może istnieje u nich pewna hierarchja?
„Należą one do rozmaitych porządków, stosownie do stopnia doskonałości, jakiej doścignąć potrafiły.“
97. Czy istnieje jaka określona ilość porządków czyli stopni doskonałości pomiędzy Duchami?
„Ilość ta jest nieokreśloną, bo pomiędzy porządkami nie ma stałego rozgraniczenia, w skutek czego można je mnożyć lub dzielić do woli; zważywszy jednak na ich charakter ogólny, dadzą się one podzielić na trzy działy główne.“
„Do pierwszego działu można zaliczyć te, które dostąpiły zupełnej doskonałości: są to Duchy czyste; do drugiego należą te, które stanęły na połowie szczeblowania: chęć czynienia dobrego jest ich zajęciem, i na ostatku, te co są na najniższym szczeblu drabiny duchowniczej: są to Duchy niedoskonałe, odznaczające się nieuctwem, chęcią robienia złego i posługiwania się złemi namiętnościami, spóźniającemi ich postęp.“
98. Duchy drugorzędne może mają tylko samą chęć robienia dobrego, bez posiadania odpowiedniej siły?
„Mogą ją posiadać, lecz tylko w stosunku do swej doskonałości: jedne posiadają naukę, inne mądrość i dobroć, ale wszystkie mają jeszcze przed sobą próby do przebycia.“
99. Duchy trzeciego rzędu czy wszystkie są z gruntu złe.
„Nie; niektóre z nich nie robią nic złego ani dobrego; inne znowu przeciwnie mają upodobanie tylko w złem, i są zadowolone, gdy po temu nadarzy się zręczność. Istnieją jeszcze tak zwane duchy lekkie lub błąkające się (follets), więcej swawolne niż złe, znajdujące więcej upodobania w złośliwości jak w złem, bawiące się w mistyfikacje i robienie małych przykrości, pobudzających raczej do śmiechu niż do gniewu.“
100. Uwagi wstępne. Klasyfikacja Duchów jest opartą na stopniu ich rozwoju, na przymiotach przywłaszczonych i na ułomnościach, z których jeszcze muszą się wyzuć. Zresztą klasyfikacja ta nie jest bezwarunkową; każda kategorja w całości tylko przedstawia charakter wybitny; przejścia od jednego stopnia do drogiego są prawie niedostrzegalne, a odcienia na granicach zacierają się niemal zupełnie, podobnie jak to się spotyka w naturze, n. p. w kolorach tęczowych, a jeszcze widoczniej w porach wieku naszego. Stosownie tedy do stanowiska, z jakiego zechcemy zapatrywać się, możemy potworzyć mniejszą lub większą ilość klas. Spotykamy tutaj to, co w każdym innym sposobie klasyfikowania nauk; systemata mogą być mniej więcej dokładne, zasadnicze i dogodne dla umysłu, w gruncie atoli jakieby niebyły, nie zmieniają w niczem samej nauki. Duchy zapytywane pod tym względem, mogły więc różnić się przy wyliczaniu kategorji, w żadnym razie jednak nie przynosi to uszczerbku samej rzeczy. Uzbrojono się w te przeczenia, nie zastanowiwszy się wprzódy, że zawierają one tylko uwagi nad tem, co bywa zwykle rzeczą czystej umowy; myśl dla Duchów jest wszystkiem; formę pozostawiają nam samym, jak również dobór wyrazów i klasyfikację, słowem wszystko, co system stanowi.
Dodamy jeszcze przestrogę, którą wypada mieć ciągle na uwadze, mianowicie, że jak między ludźmi, podobnież i między Duchami znajdują się jednostki nieokrzesane, w skutek czego trzeba odpychać wierzenie, jakoby ostatnie były wszystkowiedzącemi, dla tego że są Duchami. Każda klasyfikacja wymaga metody, analizy i głębokiej znajomości przedmiotu. Owóż w świecie Duchów dzieje się podobnie jak u nas: te które posiadają mało wiadomości, są to nieuki, niezręczne do pochwycenia całości i nakreślenia systematu; każdy systemat znają lub rozumieją bardzo niedokładnie; dla nich wszystkie Duchy wyższe są Duchami pierwszego stopnia, nie wyróżniając w nich odcieni: wiedzy, zdolności i moralności, któremi wyróżniają się pomiędzy sobą, tak samo, jak to czynią ludzie prości względem ludzi ucywilizowanych. Zdolniejsze mogą nawet różnić się w szczegółach, stosownie do stanowiska, z którego zapatrują się na przedmiot, szczególniej w takich wypadkach, gdy podział nic nie ma w sobie stanowczego. Chociaż Linneusz, Jussieu, Tournefort mieli każdy osobny swój systemat klasyfikacyjny, botanika jednak przez to nie zmieniła się, gdyż nie wymyślali oni ani roślin, ani ich przymiotów; badali tylko podobieństwa, jakie zachodziły pomiędzy roślinami, aby stosownie do tego potworzyć jednorodne grupy czyli klasy.
Podobnież i my postąpiliśmy; nie wymyślaliśmy ani Duchów, ani ich przymiotów; poznaliśmy je i badaliśmy podług ich własnych słów i czynów, a następnie uporządkowaliśmy podług podobieństwa, opierając się na danych, przez nie same wskazanych.
Duchy powszechnie przypuszczają u siebie trzy główne kategorje czyli trzy wielkie działy. W dziale najniższym w szczeblowaniu duchowniczem, pomieszczone bywają Duchy niedoskonałe, znamionujące się przewagą materji nad duchem i skłonnością do złego. Należące do działu drugiego, znamionują się przewagą ducha nad materją i skłonnościami do dobrego; są to Duchy dobre. Pierwszy zaś, najwyższy, obejmuje same Duchy czyste czyli takie, które już doszły stopnia zupełnej doskonałości.
Podział ten zdaje się być zupełnie racjonalnym i zachowującym całkowicie cechy wybitności: pozostaje tylko te ostatnie uwydatnić dostateczną liczbą poddziałów, odróżniających główne odcienia; uczyniliśmy to wszystko przy pomocy Duchów, które w swej dobrotliwości nie odmówiły nam swej pomocy i udzieliły potrzebnych wskazówek.
Łatwo teraz naznaczyć rząd i stopień doskonałości lub niższości Duchów, z któremi wchodzimy w stosunki, a przez to i stopień zaufania i szacunku, na jaki zasługują; jest to klucz do umiejętności duchowniczej, i przy pomocy tylko jego można wytłumaczyć niektóre sprzeczności, dające się napotykać w udzieleniach niektórych Duchów, nierównych sobie czy to pod względem oświaty, czy wartości umysłowej lub moralnej. Zauważać przy tem musimy, że Duchy nie koniecznie mogą wyłącznie należeć do tej lub owej kategorji; postępując stopniowo w rozwoju, częstokroć więcej w jednym jak w drugim kierunku, mogą one łączyć w sobie przymioty kilku działów, co daje się z łatwością poznawać z ich języka i czynów.
101. Cechy ogólne. Przewaga materji nad duchem. Skłonność do złego. Nieuctwo, pycha, samolubstwo i wszystkie inne złe namiętności, które od tych pochodzą.
Mają o Bogu intuicję, lecz Go zrozumieć jeszcze nie są w stanie.
Nie są z gruntu złe; w niektórych przebija się więcej lekkości, niekonsekwencji i złośliwości raczej, jak istotnej złości. Niektóre nie robią nic złego ani dobrego, ale już przez to samo wykazują swą niższość. Inne przeciwnie, znajdują upodobanie w złem i cieszą się, gdy się im uda takowe popełnić.
Posiadają zdolność kojarzyć rozum ze złośliwością, albo nawet i ze złością; a nie zważając na stopień rozwoju umysłowego, pojęcia ich będą zawsze niskie i uczucia odpychające.
Wiedza ich w rzeczach świata duchowego bywa ograniczoną, a tę, co posiadają, mięszają z pojęciami i przesądami życia cielesnego. Zdolne są tylko podawać wiadomości fałszywe lub niedokładne; pomimo to uważny badacz znajdzie często i w ich udzieleniach, aczkolwiek niedokładnych, potwierdzenie wielkich prawd, o jakich pouczają nas Duchy wyższe.
W języku odbija się ich charakter. Każdy Duch zdradzający złą myśl w swych udzieleniach, może być wliczonym do trzeciego działu, dla tego to każda zła myśl, napastująca nas, musi pochodzić od Duchów tego działu.
Widzą one szczęście zacnego, a widok ten już jest dla nich męką nieustanną, doznają bowiem udręczeń, jakie budzą pożądliwość i zazdrość u ludzi.
Przechowują w sobie pamięć i uczucia cierpień życia cielesnego, a wspomnienie to bywa częstokroć boleśniejszem od samej rzeczywistości. Cierpią one istotnie, od tego, co za życia same przecierpiały i co przez nich inni musieli przecierpieć, a ponieważ cierpią długo, zdaje się im, że cierpieć muszą wiecznie, na co jakoby Bóg zezwala, dla ich ukarania.
Dadzą się one podzielić na pięć głównych poddziałów.
102. Poddział dziesiąty. Duchy nieczyste. Są one skłonne do złego, i obierają takowe za przedmiot swych zajęć.
Podają rady zdradzieckie, wzniecają nieufność tudzież niezgody, i przybierają wszelkiego rodzaju postacie, by modz tem łatwiej nas oszukiwać.
Przywiązują się do charakterów słabych, skłonnych nakłonić się do ich podszeptów, aby następnie popchnąć je do zguby, i tem samem opóźnić ich postęp, zmuszając upadać pod próbami, które przeznaczono im przebyć.
Przy udzielaniu się, można je poznać po języku; gminność i płytkość wyrażeń, u Duchów jak i u ludzi, jest zawsze cechą niższości moralnej, a często i umysłowej. Ich udzielenia są napiętnowane poniżającemi skłonnościami, gdy zaś chcą poprawić język swój, to w tem długo wytrwać nie umieją, i w końcu się zawsze zdradzają.
U niektórych narodów uchodzą one za bóstwa szkodzące, poprzezywane: szatanami, złemi genjuszami lub złemi Duchami.
Istoty żyjące, przez nie ożywione czyli w które się one wcieliły, mają skłonności do wszelkiego rodzaju brzydkich i poniżających namiętności: zmysłowości, okrucieństwa, oszustwa, obłudy, chciwości, sknerstwa i t. p. Złe wyrządzają dla samej przyjemności, i to najczęściej bez żadnej przyczyny, a przez nienawiść ku dobremu, starają się wybierać swe ofiary pomiędzy ludźmi cnotliwymi. Do jakiej warstwy towarzyskiej nie należałyby, zawsze będą biczami dla ludzkości, i polor cywilizacji nie jest w stanie zasłonić je przed hańbą i pogardą.
103. Poddział dziewiąty. Duchy lekkie. Do nich zalicza się cały szereg, odznaczajacy się nieuctwem, złośliwością, popędami do wyszydzania i niekonsekwentnego postępowania. Lubią wtrącać się do wszystkiego, odpowiadają za wszystkich, nie troszcząc się bynajmniej o prawdę. Znajdują upodobanie w robieniu małych przykrości i drobnych przyjemnostek, przez wywoływanie poróżnień, wprowadzanie w błąd, za pomocą mistyfikacji lub psot dziecinnych. Do tego poddziału należą Duchy, nazywane w mowie potocznej Duchami błąkającemi się, chochlikami, duchami strzegącemi skarbów, czyli gnomami i djabełkami. Są one poddane zwierzchnictwu Duchów wyższych, które niemi posługują się, podobnie jak my posługujemy się sługami.
W stosunkach z ludźmi używają one języka, który bywa częstokroć dowcipnym i zabawnym, zawsze jednak brakować mu będzie gruntowności; pochwytują ujemne i śmieszne strony, i oddają takowe w wyrażeniach satyrycznych tudzież kąsających.
Gdy zdarzy się im przybrać cudze imię, czynią to przez swawolę raczej niż przez złośliwość.
104. Poddział ósmy. Duchy fałszywie uczone. Częstokroć wiadomości ich bywają dosyć rozległe, lecz zdaje się im zawsze, że wiedzą więcej nad to, co umieją. Język ich bywa poważny, ponieważ już dokonały pewnej części postępu wymaganego a co może wprowadzić ludzi na błędne domysły; cała ta atoli mądrość pozorna jest tylko odbiciem przesądów i pojęć ziemskich, usystemizowanych podług żyda ziemskiego; będzie to gmatwanina kilku prawd obok najniedorzeczniejszych błędów, pośród których przebija się zarozumiałość, pycha, zazdrość i upór, których pozbyć się jeszcze nie potrafiły.
105. Poddział siódmy. Duchy nijakie. Są to te, które nie posiadają chęci robienia ani złego ani dobrego; najczęściej chwieją się pomiędzy jednem a drugiem, i nie wynoszą się po nad poziom warunków życia powszedniego, tak umysłowego jak i moralnego. Czują przywiązanie do rzeczy ziemskich, i tęsknią do grubych uciech ziemskich.
106. Poddział szósty. Duchy pukające i wichrzące. Duchy te zważywszy na ich wartość osobistą nie powinnyby stanowić osobnej kategorji; mogą słusznie być zaliczone w ogóle do trzeciego działu. Dają one poznać obecność swoją za pomocą oznak namacalnych, fizycznych: pukaniem, poruszaniem i przenoszeniem rozmaitych przedmiotów stałych, w sposób przechodzący wszelkie pojęcia zwyczajne o prawach statyki i dynamiki, oraz ruchu powietrza i t. d. Ich przywiązanie do materji zdaje się być większem jak u innych; one to podobnie są głównemi czynnikami wszystkich zmian na kuli ziemskiej, przez ich oddziaływanie na powietrze, wodę, ogień, ciała stałe i wnętrze ziemskie. Że zjawiska te nie są wywoływane przyczynami przypadkowemi, o tem przekonać się można z tego, że wszystkie noszą na sobie cechę rozmyślną i rozumną Podobne zjawiska mogą wywoływać wszystkie Duchy, lecz Duchy wyższe używają do tego nizsze, więcej zdolne do posług materjalnych jak umysłowych. Gdy podobne objawy uważają za stosowne, używają wtedy do tej posługi Duchy tego poddziału.
107. Cechy ogólne. Przewaga ducha nad materją; pragnienie dobrego. Stopień doskonałości do jakiego doszły, oznacza zdolność ich czynienia dobrego: jedne z nich posiadają naukę, inne mądrość i dobroć; najwyżej ukształcone mają wiedzę, połączoną z przymiotami moralnemi. Nie będąc całkiem obezcieleśnione, zachowują mniej więcej pewne ślady swego bytowania ziemskiego, stosownie do stopnia doskonałości, a to w formie języka lub też nawyknień, gdzie często dają się spostrzegać te same dziwactwa, co za życia; gdyby tego nie było, byłyby one Duchami doskonałemi.
Pojmują one Boga i nieskończoność, i cieszą się błogim żywotem zasłużonych. Są uszczęśliwione, gdy mogą co dobrego uczynić, lub gdy się im uda przeszkodzić złemu. Miłość co je kojarzy, jest źródłem niewymownego szczęścia, niezakłóconego ani zazdrością, ani zgryzotami, ani żadną nieczystą namiętnością dręczącą Duchy niższe; z tem wszystkiem mają one jeszcze przed sobą próby do przebycia, dla dopięcia doskonałości bezwzględnej.
Jako Duchy podsuwają ludziom dobre myśli, odwracając od złej drogi; opiekują się tymi, którzy swem poczciwem życiem na to zasługują, i niweczą wpływy Duchów niższych, jeśli takowe na usposobienie wewnętrzne jako pokusy oddziaływają.
Ludzie, w których wcielają się, bywają dobrzy i życzliwi dla swych bliźnich; obcą im jest pycha, samolubstwo i miłość własna; nie znaną nienawiść, zemsta, pożądliwość, zazdrość, a robiąc dobrze, czynią to dla samego dobra.
Do działu tego należą Duchy zwane w mowie potocznej: dobremi genjuszami, Duchami opiekuńczemi i Duchami dobremi. W wiekach ciemnoty i zabobonów robiono z nich bóstwa dobroczynne.
Dadzą się one podzielić na cztery wyraźne grupy.
108. Poddział piąty. Duchy życzliwe. Ich przymiotem górującym jest dobroć; mają upodobanie w oddawaniu ludziom przysług i w opiekowaniu się nimi; wiedza ich jednak bywa ograniczoną; postęp ich bowiem dokonywał się więcej w kierunku moralnym niż umysłowym.
109. Poddział czwarty. Duchy uczone. Szczególną ich cechą jest wiedza rozległa. Mniej ich zajmują kwestje moralne jak naukowe, do których mają najwięcej zdolności; na naukę zapatrują się wyłącznie ze stanowiska użyteczności, nie mięszając do niej osobistych namiętności jak to czynią Duchy niższe.
110. Poddział trzeci. Duchy mądre. Najwyższe przymioty moralne, stanowią ich główną cechę. Nie mając wiedzy nieograniczonej, posiadają jednak tyle władzy umysłowej, że mogą zdrowo i trafnie sądzić o rzeczach i o ludziach.
111. Poddział drugi. Duchy wyższe. Łączą one w sobie: wiedzę, mądrość i dobroć. Mowa ich oddycha samą życzliwością, jest zawsze nacechowaną godnością i wzniosłością, a niekiedy szczytnością. Wyższość ich pozwala udzielać nam wiadomości najdokładniejszych o świecie bezcielesnym, ile to dozwolone człowiekowi. Chętnie udzielają się wszystkim, co się do nich udają po poradę w dobrej wierze, a których dusza pozbyła się o tyle więzów materjalnych, że już zdolną staje się czystą prawdę pojmować; oddalają się jednak od tych, których do tego wiedzie sama ciekawość, albo w skutek swych zajęć materjanych, nie mogą służyć dobremu.
Gdy który z nich wyjątkowo wciela się na ziemi, dzieje się to w celu spełnienia jakiejś missji postępowej, a wtedy przedstawia sobą typ najwyższej doskonałości, do jakiej człowiek dojść może na ziemi.
112. Cechy ogólne. Wpływ materji żaden. Wyższość umysłowa i moralna bezwzględna, w stosunku do innych porządków.
113. Poddział pierwszy i jedyny. Po przebyciu wszystkich stopni szczeblowania duchowego, rozebrały się one już ze wszelkiej nieczystości materjalnej. Nie podlegają więcej żadnym próbom, ani pokutom, jako takie, które zebrały w siebie całkowitą ilość zalet, mogących być nabytemi przez bytowanie. Ponieważ nie potrzebują już wcielać się w ciała znikome, pozostaje im życie wieczne na łonie Boga.
Cieszą się szczęściem niezakłóconem, nie mając przed sobą żadnych potrzeb lub przygód życia materjalnego; szczęście to jednak nie zawiera się w monotonnej, wiecznej, w próżniactwie przepędzanej kontemplacji. Są one posłańcami i wykonawcami woli Bożej, przy utrzymywaniu harmonji powszechnej. Wydają rozkazy wszystkim Duchom niższym od siebie, i dopomagają do ich kształcenia się, wyznaczając im rozmaite missje do spełnienia. Najsłodszem ich zajęciem jest dopomagać ludziom w ich nieszczęściach lub namawiać do odpokutowania za grzechy, któremi zagradzają sobie drogę do wiekuistego szczęścia. W mowie potocznej bywają one nazywane imionami: aniołów, archaniołów lub serafinów.
Udzielają się one ludziom, lecz mocno byłby ten zarozumiałym, ktoby sądził je mieć zawsze na swe zawołanie.
114. Duchy czy z natury już bywają dobre lub złe, i komu rozwój swój zawdzięczają?
„Wydoskonalenie swe zawdzięczają samym sobie, a doskonaląc się, postępują ze stopnia na stopień coraz wyższy.“
115. Czy są pomiędzy Duchami takie, które były stworzone od razu dobremi lub złemi?
„Bóg stworzył na początku wszystkie Duchy prostemi i bezwiednemi, bez nauki. Każdemu dawał missję, by się oświecał i doskonalił stopniowo w poznawaniu prawdy, która daje możność zbliżyć się do Niego. W tem wydoskonaleniu leży szczęście niezakłócone wiekuiste. Przechodząc przez rozmaite doświadczenia, Duchy przychodzą do wiedzy, jaką im Bóg przeznaczył nabyć. Jedne przyjmują te próby bez szemrania, i dościgają tem prędzej celu swego istnienia; inne przeciwnie, szemrzą, i za to dłużej nie dościgają wydoskonalenia się ostatecznego, a ztąd przyobiecanej szczęśliwości wiekuistej.“
— Podług tego zdawałoby się, że Duchy na początku, podobnie dzieciom, nie mają żadnej wiedzy i nie posiadają żadnego doświadczenia, lecz nabywają takowe stopniowo, przebiegając rozmaite pory wieku?
„Tak jest, porównanie to prawdziwe; dziecko krnąbrne pozostaje zwykle nieukiem i z przywarami; korzystać może tylko przez uległość, zauważać przyczem trzeba, że życie ludzkie ma swój kres, a życie Duchów przedłuża się w nieskończoność.“
116. Czy bywają Duchy, któreby pozostawały wiecznie na stopniu niższości?
„Nie; wszystkie dochodzą do doskonałości, muszą na ostatku przemienić się, chociaż to trwa częstokroć bardzo długo, bo jak o tem wpierw mówiliśmy, ojciec sprawiedliwy i dobrotliwy nigdy nie może zupełnie odpędzać od siebie dziecka własnego. Czyżbyś mógł przypuszczać, ażeby Bóg tak wielki, sprawiedliwy i dobry, był gorszym pod tym względem od was?“
117. Czy to zależy od Duchów przyspieszać własny postęp?
„Niezawodnie; pośpiech lub spóźnienie zupełnie zależą od ich woli i od uległości woli Bożej. Dziecko uległe zawsze prędzej wykształcić się potrafi, niż dziecko krnąbrne.“
118. Duchy czy mogą wyradzać się?
„Nie; w miarę postępu pojmują coraz dokładniej, co je oddala od doskonałości. Po przebyciu każdej próby, Duch wyciąga z niej naukę, której nigdy nie zapomina. Może pozostawać w stanie zastoju, lecz nigdy się nie cofa wstecz.“
119. Bóg czy nie mógłby uwolnić Duchy od przebywania prób, podczas dążenia ich ku doskonałości?
„Gdyby stworzone były doskonałemi, nie miałyby zasługi, a ztąd nie mogłyby one cieszyć się dobrodziejstwem doskonałości.“ Czyż możebna jest zasługa bez walki? Zresztą niejednostajność jaka ztąd powstaje, jest konieczną do utrwalenia ich osobistości, i do spełnienia missji w rozmaitych kierunkach, odpowiadających widokom Opatrzności, dla utrzymania harmonji we wszechświecie.“
Dla tego że w życiu społecznem człowiek może dostąpić najwyższej godności, czy słusznem byłoby stawić żądanie panującemu: dla czego nie robi jenerałów z każdego ze swych żołnierzy, lub dla czego jego urzędnicy niżsi nie zostają wszyscy dygnitarzami, jak również, dla czego każdy uczeń nie staje się odrazu profesorem? Zachodzi tutaj ta różnica pomiędzy życiem społecznem a duchowem, że pierwsze jest ograniczone i niedozwala ciągle przechodzić stopni jak w drugiem, które będąc nieskończonem, pozwala każdemu wznosić się do najwyższych szczebli.
120. Dla poznania dobrego czy wszystkie Duchy muszą przechodzić przez sidła pokusy złego?
„Nie przez sidła złego, lecz przez nieświadomość.“
121. Dla czego jedne Duchy postępują drogą dobrego, a inne złego?
„Wszakże wiesz, że mają one wolną wolę. Bóg nie stworzył żadnego Ducha złym; stworzył on je prostemi i bez wiedzy, to jest mającemi równą zdolność, tak do złego jak i do dobrego, te więc, które stają się złemi, zostają takiemi z własnej woli.“
122. Duchy przy poczęciu jak mogą mieć pojęcie o dobrem lub złem, skoro jeszcze nie posiadają samowiedzy, wiadomości samego siebie; musi więc być, zapewne zaszczepiona w nie pewna zasada czyli dążność, która kieruje niemi prędzej w tym jak w owym kierunku?
„Wolna wola wyrabia się w Duchach w miarę rozwijania się w nieb samowiedzy. Nie byłoby wolności, gdyby wybór dokonywał się, w skutek przyczyn niezależnych od woli Ducha. Pobudka nie jest tu wewnętrzną, lecz zewnętrzną, we wpływach jakim podlegać musi, w skutek swobodnej woli. Spoczywa w tem przenośnia wielka upadku człowieka i grzechu pierworodnego: gdy jedni oparli się pokusom, inni się im poddali.“
— Wpływy na nie oddziaływające zkąd pochodzą?
„Od Duchów niedoskonałych, które chcąc niemi owładnąć, opanować, szukają swego szczęścia w ich upadku. Znajdziecie tutaj to, co chciano uwydatnić pod postacią szatana.“
— Wpływ ten czy bywa wywierany tylko w początkach istnienia lub też i później?
„Postępuje wciąż z biegiem życia Ducha, dopóki nie zapanuje nad sobą, i złe wtedy muszą go opuszczać wraz ze swemi pokusami.“
123. Drogę złego po co Bóg przeznaczył Duchom?
„Zkąd przyszliście do tego, aby żądać od Boga zdania sprawy z Jego czynów? Czy sądzicie, że potraficie zgłębić Jego zamiary? Na to raczej tak sobie powiedźcie: mądrość Boska polega cała na swobodzie wyboru, którym obdarza każdego, wskutek czego i wartość osobista zależy od wartości dzieł dokonanych.“
124. Ponieważ istnieją Duchy, postępujące drogą bezwzględnego dobra, i inne, trzymające się złego, wypadałoby przeto wnosić o istnieniu jeszcze jakichś stopni pośrednich pomiędzy temi dwiema ostatecznościami?
„Tak jest, i do nich należy większość.“
125. Duchy, postępujące obecnie po złej drodze czy mogą z czasem dostąpić najwyższej doskonałości?
„Mogą, lecz wieki ich będą dłuższe.“
Pod słowem wieki trzeba rozumieć pojęcie, jakie urobiły sobie Duchy niższe, co do wiecznego trwania mąk, których końca nie mogą przewidywać, gdyż pojęcie to odnawia się po każdym nowym ich upadku.
126. Duchy, które przeszły przez zło, i dostąpiły szczytu doskonałości czy jednakowo z innem i bywają uważane w oczach Boga?
„Bóg zapatruje się tem samem okiem i na tych, co były niegdyś zbłąkanemi, bo wszystkich kocha jednakowem sercem. Mówicie, że upadłe, to złe: a dla czegóż zapominacie, że i one na początku były tak proste, jak i wszystkie inne?“
127. Duchy czy bywają tworzone z jednakowemi zdolnościami umysłowemi?
„Z jednakowemi; lecz gdy nie wiedzą o swem pochodzeniu, trzeba przeto, by wolna wola miała u nich swe zastosowanie objaśniające o takowem. Postęp ich na tej drodze odbywa się z równą prędkością jak i na drodze moralnej.“
Duchy, postępujące z zasady drogą dobrego, nie są jeszcze Duchami doskonałemi, jeśli bowiem nie mają złych skłonności, to muszą jeszcze nabywać potrzebnego doświadczenia, by stanąć u szczytu doskonałości. Możemy je tutaj porównać do dzieci, które nie zważając na ich wrodzone dobre instynkta, nie mniej przeto kształcić się muszą przez oświatę, bo bez tego przyjść do dojrzałości nie potrafią. Podobnie jak mamy ludzi dobrych i złych od dziecka, tak też i Duchy bywają z zasady dobre lub złe, z tą jednak różnicą stanowczą, że popędy u dziecka bywają już wyrobione, gdy tymczasem Duch na początku nie jest ani złym, ani dobrym; wlane są w niego wszystkie dążenia, lecz kierunek obiera sobie podług swej własnej woli.
128. Istoty zwane przez nas aniołami, archaniołami, serafinami czy są innego pochodzenia od reszty Duchów?
„Nie; są to tylko Duchy czyste: te co stanęły już na ostatnim szczeblu drabiny duchowniczej, i jako takie posiadają wszelkie doskonałości“
Do wyrazu anioł łączy się pojęcie doskonałości moralnej; prócz tego atoli bywa on używanym, i do oznaczenia istot wyższych po nad ludzkość. Mówią: dobry lub zły anioł; anioł światłości i anioł ciemności; w tym wypadku będzie to równobrzmiące Duchowi czyli genjuszowi. My go tutaj podajemy w dobrem znaczeniu.
129. Aniołowie czy tak samo przechodzili przez wszystkie stopnie?
„Przechodzili przez wszystkie, lecz jak powiedzieliśmy: jedni przyjmowali swe posłannictwo bez szemrania, i dla tego doszli do celu daleko prędzej, gdy tymczasem inni, co tego nie przestrzegali, potrzebują dłuższego czasu, dla dojścia do doskonałości.“
130. Ponieważ zdanie, przypuszczające istnienie istot doskonalszych z natury, jest błędne, jak przeto trzeba tłumaczyć podanie o czemś podobnem u wszystkich ludów?
„Powinieneś wiedzieć, że za nim świat twój stworzony został, istniały już od dawna inne światy i były Duchy, które dostąpiły szczytu doskonałości; nie wiedząc o tem i sądząc błędnie, musieli ludzie przypuszczać, że od początku czasów tak zawsze działo się.“
131. Czy istnieją szatani w ścisłem znaczeniu tego słowa?
„Gdyby szatani istnieli, nie mniej przeto byliby tworami Bożemi, a czy można wtedy powiedzieć, że Bóg jest dobry i sprawiedliwy, skoro tworzy istoty wiecznie złe i wiecznie nieszczęśliwe? Jeśli gdzie jeszcze znajdują się szatani, to na waszym świecie i na innych niższych, pokrewnych z waszym; szatani ci są to ludzie obłudni, którzy robią z Boga sprawiedliwego, Boga złego i mściwego, i którym zdaje się, że się Mu podobają, gdy rozmaite obrzydliwości w imieniu Jego popełniają.“
Wyrazowi szatan w nowszych tylko czasach nadano znaczenie złego ducha, greckie bowiem daimon, oznaczało genjusza, rozum, i używało się bez różnicy dla wszystkich istot bezcielesnych, tak dobrych jak złych.
Pod nazwą szatana, przyjęto nazywać pospolicie istotę szkodliwą: stworzenie Boże jak i każda inna istota, owóż Bóg będąc wszechmocnie sprawiedliwym i dobrym, nie mógł stworzyć istoty przeznaczonej z natury do złego i skazanej z góry na wieczne potępienie. Przypuszczając zaś, że nie są to stworzenia Boże, musimy przyznać im wieczność, a ztąd musi powstać pojęcie o mnogości wszechmocnych potęg, wręcz sobie przeciwnych.
Logiczność jest podstawą każdej umiejętności, teorja zaś szatanów grzeszy już w samej osnowie. Jest to łatwe do zrozumienia, że religje ludów zacofanych, nieznających prawdziwych przymiotów Boga, uznając u siebie bóstwa szkodliwe, uznały i szatanów; lecz ktokolwiek przyjął raz za przymiot główny Boga dobroć, ten staje z sobą w sprzeczności, gdy przypuszcza istoty stworzone wyłącznie do złego, i to do robienia tego wiecznie, co byłoby widocznem zaprzeczeniem przymiotu dobroci. Wyznawcy szatana zasłaniają się słowami Chrystusa; zaprawdę nie chcemy zaprzeczać powadze nauki, którą chcielibyśmy widzieć rozkrzewioną co najprędzej w sercach wszystkich ludzi, a nie tylko na języku, lecz któż może być pewnym znaczenia, jakie on przywiązywał do wyrazu szatan? Wiemy, że forma allegoryczna jest cechą wybitną jego języka, i z tego właśnie wynika, że nie wszystko wypada brać w dosłownem znaczeniu w Ewangelji. Jako próbkę, przytaczamy następujące słowa:
„Wkrótce po tych dniach smutku, słońce się zaćmi, i księżyc świecić przestanie, gwiazdy pospadają z nieba i sklepienie niebieskie zostanie wzruszone w posadach swoich. Zaprawdę powiadam wam, że nie przeminie ten wiek, a sprawdzą się słowa moje.“
Powierzchownie biorąc tekst biblijny, widzimy go tu po dwakroć nieprawdziwym, mianowicie, co do stworzenia świata i obrotu ziemi. Z rozmysłu nie mógł Chrystus podawać rzeczy fałszywych; gdy więc w słowach jego napotykamy rzeczy, sprzeciwiające się rozsądkowi, musi to ztąd zapewne pochodzić, że ich dobrze nie rozumiemy lub źle sobie tłumaczymy.
Ludzie z szatanami zrobili to samo, co i z aniołami; jak uwierzyli w istoty od wieków doskonałe, podobnież przyjęli i Duchy niższe, za istoty wiecznie złe. Pod słowem szatan, trzeba rozumieć Ducha nieczystego, który wartością dorównuje temu pierwszemu, z tem jednak, że przymiot ten nie jest stałym u niego, lecz przemijającym. Są to Duchy niedoskonałe, które szemrząc przechodziły swe próby, za co musiały takowych dłużej doświadczać, chociaż ostatecznie i dla nich muszą się one skończyć, ale to za pomocą ich własnej woli. Z podobnem zastrzeżeniem możnaby i nadal używać wyrazu szatan, lecz nie tak jak go pojmują w znaczeniu wyłącznem, albowiem tym sposobem przypuszczamy istoty wyłącznie przeznaczone do złego.
W szatanie wypada widzieć postać alegoryczną, uosobiającą złe, bo przypuszczać nawet nie wypada istnienia istoty złej, walczącej z równą siłą przeciwko Bogu, a której celem jedynym byłoby stawać w poprzek wszystkim Jego widokom. Dla zrobienia mocniejszego wrażenia na umyśle ludzkim używa się przenośni i obrazów, w skutek czego istoty niecielesne stają się postaciami rozmaitych wad i cnót. Starożytni więc, chcąc wyobrazić czas, przedstawili go w postaci starca, trzymającego w jednem ręku kosę a w drugiem klepsydrę; postać młodego człowieka znaczyłaby coś przeciwnego; tak samo dzieje się z alegorjami losu, prawdy i t. d. Nowożytni przedstawiają aniołów czyli Duchów czystych w postaci promiennej o skrzydłach białych, co wszystko jest symbolem czystości; szatana z rogami, z pazurami, z przymiotami zwierzęcości, symbolem niskich namiętności. Ogół biorący zwykle rzeczy dosłownie, uznał w tych symbolach istoty prawdziwe, tak samo, jak starożytni z alegorji czasu zrobili Saturna.
132. Jaki jest cel wcielania się Duchów?
„Bóg przeznaczył to dla ich wydoskonalenia; dla jednych będzie ono pokuta, a dla innych posłannictwem. By jednak dojść do doskonałości, muszą one przejść wszystkie koleje żywota cielesnego: na tem zasadza się pokuta. Wcielenie prócz tego ma inny cel zależy ono na powołaniu Duchów do przyjęcia udziału w dziele tworzenia, do czego dostaja odpowiedni organizm, zostający w harmonji z zasadniczą materją tego świata, gdzie mają przebywać, by wykonać odpowiednie wyroki Boskie; a dopomagając tym sposobem ogólnemu dziełu tworzenia, kształcą się i same.“
Udział istot cielesnych w szeregu stworzenia jest potrzebny do utrzymania harmonji we wszechświecie, lecz Bóg w swej mądrości chciał, by i w tej czynności, znalazły one sposób do postępowego rozwijania się, który ma je zbliżyć do Niego. Za pomocą tego cudownego prawa, Opatrzność sprawia, że wszystko się styka, wszystko jest wspólne i nierozerwalne w naturze.
133. Duchy, które z zasady postępowały drogą dobrego czy wcielać się potrzebują?
„Duchy wszystkie zostały stworzone prostemi i bez wiedzy; otóż z walk i utrapień życia cielesnego wynoszą one doświadczenie i naukę. Bóg będąc sprawiedliwym, nie mógł uczynić jednych szczęśliwszemi od drugich, uchylając przed niemi trud i pracę i niepotrzebując od nich zasługi.“
— Po cóż mają Duchy postępować drogą dobrego, gdy to nie uwalnia ich od znoju życia cielesnego?
„Za to przybywają one prędzej do celu przeznaczenia; z innej zaś strony same dolegliwości w życiu bywają skutkiem niedoskonałości Ducha, im mniej przeto jest niedoskonały, tem mniej cierpi; kto nie jest zazdrosny, chciwy, skąpy, pożądliwy znaczenia i zaszczytów, wolny jest od tych cierpień, które te przywary są zdolne wywołać.“
134. Co jest dusza?
„Jest to Duch wcielony.“
— Dusza czem była przed jej połączeniem się z ciałem? „Duchem.“
— Dusze więc i Duchy są to rzeczy równoznaczące?
„Tak jest, dusze są niczem innem jak Duchami. Przed jej połączeniem się z ciałem, dusza była jedną z rozumnych istot, zaludniających świat niewidzialny, które chwilowo oblekają się powłoką cielesną, by się oczyścić i oświecić.“
135. Oprócz Duszy i ciała czy znajduje się cokolwiek jeszcze w człowieku?
„Jest jeszcze powłoka, uźrocza, łącząca duszę z ciałem“.
— Jaka jest natura tej powłoki?
„Na pół materjalna, t. j. pośrednia pomiędzy Duchem a ciałem. Dla dokładnego wzajemnego oddziaływania potrzeba, by one zostawały ze sobą w ścisłym związku. Ta powłoka jest właściwem narzędziem, za pomocą którego Duch może oddziaływać na materję.“
Człowiek składa się takim sposobem z trzech części odrębnych:
1. z ciała, czyli istoty materjalnej, podobnej zwierzęcej, i ożywionej jednakim pierwiastkiem żywotnym;
2. z duszy, czyli Ducha wcielonego, któremu ciało złuży za pomieszkanie, i
3. z pierwiastku pośredniego czyli uźroczy, substancji napół materjalnej, która Duchowi służy za pierwszą powłokę i łączy duszę z ciałem. Widać tutaj coś podobnego do owocu, który zawiera w sobie: zarodek, błonę rodzajną i łupinę.
136. Dusza czy jest zależną od pierwiastka żywotnego?
„Powtarzamy zawsze, że ciało jest tylko powłoką.“
— Ciało bez duszy czy może istnieć?
„Tak jest, dzieje się atoli pospolicie, że gdy ciało żyć przestaje, wtedy i dusza go opuszcza. Przed porodem nie ma jeszcze ostatecznego połączenia duszy z ciałem; ale od chwili połączenia, przeciwnie, śmierć ciała zrywa więzy, które go łączyły z duszą, i dusza odchodzi. Życie organiczne może ożywiać ciało bez duszy, lecz dusza nie może zamieszkiwać ciała pozbawionego życia organicznego.“
— Czem byłoby nasze ciało, gdyby duszy w niem nie było i
„Bryłą ciała nierozumnego, wszystkiem co wam się podoba, tylko nie człowiekiem.“.
137. W dwa ciała na raz czy może wcielić się jeden Duch?
„Nie; Duch jest niepodzielny, nie może przezto ożywiać dwóch istot rozmaitych.“
(Patrz: „Księga pośredników duchowniczych“, rozdział: Dwucielesność i przemienienie.)
138. Jak wypada uważać zdanie tych, co uważają duszę jako pierwiastek żywotny materjalny?
„Jest to prosta kwestja wyrazów, a my do niej nie przywiązujemy żadnej wagi; sami postarajcie się o wzajemne porozumienie co do terminologji.“
139. Niektóre Duchy, a przed niemi i niektórzy filozofowie dali następne określenie duszy: jest to iskra ożywiająca, która powstała z wielkiej całości życia; zkąd pochodzi ta sprzeczność?
„Sprzeczności tutaj nie ma; zależy wszystko od pojmowania wyrazów. Dla czego nie macie wyrazów do każdej rzeczy?“
Wyraz dusza bywa używany do nazywania rzeczy wręcz przeciwnych sobie. Pod tym wyrazem dla jednych ukrywa się pierwiastek życia, i dla tego w przenośni słusznie powiedzieć mogą: że dusza jest iskrą ożywczą, powstałą z wielkiej całości życia. Ostatni wyraz maluje powszechne źródło pierwiastku żywotnego, zkąd każda istota czerpie swą cząstkę życia, którą musi oddać na powrót po śmierci do ogólnej całości. To pojęcie jednak nie wyłącza innego, o istocie moralnej, oddzielnej, niezależnej od materji, która zawsze przechowuje swą osobistość. Znowuż i tę istotę nazywają duszą, lecz w tem znaczeniu Dusza będzie to Duch wcielony. Duchy dające rozmaite określenia duszy, mówiły stosownie do tego, co pod tym wyrazem rozumiały, i stosownie do pojęć ziemskich jakiemi były napojone za życia. Wypływa to z niedostateczności języka ludzkiego, któremu braknie wyrazów dla każdego pojęcia, a co jest źródłem mnóstwa omyłek i sporów. Duchy wyższe przeto radzą nam przedewszystkiem porozumieć się, co do znaczenia słów.
140. Co myśleć o teorji, podług której dusza nasza jest podzieloną na tyle cząstek, ile mamy włókien w ciele, i w takiej formie przewodniczy wszystkim czynnościom ciała?
„Zależeć to będzie jeszcze od znaczenia, jakie przypisywać zechcecie wyrazowi dusza; gdy pod tem rozumiecie płyn żywotny, to macie słuszność; lecz gdybyście tak pojmowali Ducha wcielonego, byłoby to wtedy błędem. Powiedzieliśmy raz, że Duch jest niepodzielnym; przesyła on odruchy organom za pomocą swego płynu pośredniego, nie potrzebując dzielić się wcale.“
— Były jednak Duchy, które dawały podobne określenie?
„Duchy ciemne mogą przyjmować skutek za przyczynę.“
Dusza działa za pomocą organów; organa ożywiają się za pośrednictwem płynu żywotnego, rozdzielonego pomiędzy nie, a szczególniej pomiędzy te, które są właściwemi środkami ruchu. Tłumaczenie to nie powinno jednak stosować się do duszy, uważanej jako Ducha zamieszkującego ciało, które opuszcza zaraz po śmierci.
141. Czy jest cokolwiek prawdziwego w zdaniu dowodzącem, że dusza otacza ciało po na zewnątrz jego?
„Dusza nie jest bynajmniej zamkniętą w ciele, jak ptak w klatce; promienieje ona i objawia się na zewnątrz, jak n. p. światło przez kulę szklanną lub jak się rozchodzi dźwięk na około ciała dźwięczącego; w takiem znaczeniu można mówić, że bywa zewnętrzną, ale nigdy przez to nie trzeba rozumieć, że jest powłoką zewnętrzną ciała. Dusza ma dwie powłoki: jedną delikatną i lekką, którą nazwałeś uźroczą; a drugą grubą, materjalną i ciężką, którą jest ciało.“ Dusza jest to środek wszystkich powłok, jak zarodek w ziarnku; mówiliśmy już o tem.“
142. Co mówić znowu o teorji, podług której dusza w dziecku rozwija się z każdą porą jego wieku?
„Duch jest zawsze jeden; jest jednakim tak w dziecku, jak i u dorosłego człowieka; organa czyli narzędzia do objawienia się duszy na zewnątrz, te tylko rozwijają się. I tutaj wzięto skutek za przyczynę.“
143. Dla czego nie wszystkie Duchy tak określają duszę?
„Bo nie wszystkie Duchy są jednakowo oświecone w tej mierze; niektóre z nich wcale nie pojmują rzeczy oderwanych: zachodzi i u nas coś podobnego jak u waszych dzieci; bywają i inne Duchy, fałszywie uczone, które używają wyrazów dla zaimponowania: wszystko to i pomiędzy wami się powtarza. Zresztą i Duchy oświecone mogą używać rozmaitych wyrażeń, które w gruncie mają jedno i to samo znaczenie; szczególniej gdy chodzi o przedstawienie takiej rzeczy, która jest obcą waszemu językowi: potrzeba używać wtedy przenośni, porównań, które wy pojmujecie mylnie.“
144. Co mamy rozumieć pod słowem dusza świata?
„Pierwiastek powszechny życia i rozumu, z którego powstają jednostki. Lecz ci, co posługują się tym wyrazem, często go sami nie rozumieją. Wyraz dusza daje się tak łatwo rozciągnąć na wszystko, że każdy może go tłumaczyć podług swych urojeń, podług swej woli. Niegdyś przyznawano duszę i ziemi; ale pod tem trzeba rozumieć zgromadzenie Duchów, kierujących wami ku dobremu, gdy je słuchacie, a które poniekąd są namiestnikami Bożymi na waszej kuli planetarnej.“
145. Zkąd pochodzi, że tyle filozofów nowożytnych i starożytnych nie umiało dotąd odgadnąć prawdziwych praw psychologji?
„Ludzie ci byli tylko przedwiestnikami umiejętności duchowniczej, wiecznej; torowali oni jej drogę. Będąc ludźmi, mogli mylić się, gdyż brali swe własne pojęcia za istotną światłość; błędy ich atoli posłużyły do uwydatnienia prawdy, za pomocą twierdzenia lub przeczenia w rzeczy duszy; zresztą pomiędzy temi błędami znajdują się i wielkie prawdy, które poznajecie za pomocą nauki porównawczej.“
146. Dusza czy ma jakie stałe siedlisko w ciele?
„Nie; u ludzi genjuszu mieści się ona przedewszystkiem w głowie jak zarównież i u tych, co dużo myślą; u ludzi zaś uczuciowych w sercu, jak w ogóle i u wszystkich, których czynności odnoszą się do czuwania nad ludzkością.“
— Jak trzymać o tych, co mieszczą duszę w pewnym organie żywotnym?
„Przez to zapewne chcą powiedzieć, że Duchy chętniej zamieszkują niektóre części waszego organizmu, w których zbiegają się wszystkie uczucia. Ci więc, co ją mieszczą w pewnym organie żywotnym, mięszają takową z płynem czyli pierwiastkiem żywotnym. Zresztą można wyrazić ogólnie, że dusza przemieszkuje przedewszystkiem w tych organach, któremi zwykła posługiwać się przy swych objawach moralnych i umysłowych“.
147. Dla czego anatomicy, fizjologowie i w ogóle wszyscy ci, co oddają się badaniom nauk przyrodniczych, skłaniają się tak chętnie ku materjalizmowi?
„Fizjolog odnosi wszystko, do tego tylko, co widzieć może. Pochodzi to z pychy ludzkiej, której zdaje się, że wszystko wie, i przez to nie przypuszcza, by mogło coś istnieć, o czemby nie wiedziała. Sama nauka robi ich zarozumiałymi, ponieważ sądzą, że już natura przed nimi nie ma nic skrytego.“
148. Nie jest że to smutne, iż materjalizm powstaje z nauk, które przeciwnie powinnyby prowadzić człowieka do poznania prawd zawartych w przedwiecznej wiedzy, przewodniczącej światu? Czy wypada ztąd robić wniosek, że są one szkodliwe?
„Materjalizm nie powstał w skutek nauk: winien jest temu człowiek, który wyprowadza z nich wnioski fałszywe; jest on skłonny bowiem do nadużyć, nawet w najlepszych rzeczach. Nicość zresztą przeraża więcej niedowiarków jak kogo innego; przyczyna dla której bywają zawsze więcej fanfaronami jak prawdziwie odważnymi ludźmi. Większość z nich staje się materjalistami, dla tego że nie mają czem zapełnić próżni, co się otwiera przed nimi; pokażcie im kotwicę zbawienia, a zobaczycie z jaką skwapliwością jej się uczepią.“
Znajdują się ludzie, którzy w skutek spaczenia rozumu, widzą w istotach organicznych samo działanie materji, i do niej odnoszą wszystkie objawy życia. Ludzkie ciało dla nich jest machiną elektryczną, badali bowiem mechanikę życia z samej gry organów; widząc, że zerwania się jednej nici wystarcza do zgaśnięcia życia, wpatrują się tylko w tę nić: szukali potem, czy nie zostaje jeszcze czegokolwiek, lecz gdy nic znaleźć nie mogli, oprócz materji bezwładnej, a ponieważ nie widzieli ulatującej z mej duszy, dającej się pochwycić, przeto zawyrokowali, że wszystko pochodzi z właściwości materji, i tym sposobem po śmierci nic nie pozostaje prócz nicości myśli; smutny ztąd wniosek, gdyby istotnie tak być miało, oto dobre i złe wtedy nie miałoby żadnego znaczenia, a zatem człowiek miałby racjonalną podstawę do myślenia tylko o sobie, i przekładania uciech zmysłowych nad wszelkie inne; węzły społeczne zostałyby zerwane, a wszystkie uczucia najświętsze na wieki zniszczone. Szczęściem, że pojęcia te nie stały się powszechnemi; dodać wypada, że bywają one rozpowszechnione w bardzo ciasnych kołach, i tworzą poglądy osobiste, gdyż dotąd nigdzie jeszcze nie potrafiono z nich ułożyć osobnej umiejętności. Społeczność zbudowana na podobnych podstawach, nosiłaby w zarodzie swoim nasiona upadku, a wchodzący w jej skład członkowie, darliby się pomiędzy sobą jak dzikie zwierzęta.
Instynktowo człowiek czuje, że nie wszystko kończy się dla niego z tem życiem; nicość go przeraża, napróżno wytęża swe siły przeciwko myśli o przyszłości, bo gdy nadejdzie chwila ostatnia, nie ma wtedy nikogo, ktoby siebie nie zapytał, co teraz z nim nastąpi? myśl rozstania się bezpowrotnie z życiem rozdziera serce ludzkie. Gdzie znaleźć człowieka, coby w istocie mógł patrzeć całkiem obojętnie na rozstanie się zupełne, wieczne, z tem wszystkiem, co mu było najdroższem? Gdzie jest ten, co mógłby obojętnie patrzeć na rozwierający się przed nim grób, z po za którego otwiera się nieskończona przepaść nicości, chłonącej wszystkie jego nadzieje tudzież zdolności, i czy nie powie wtedy: a więc cóż! nic za mną i przedemną nie pozostaje oprócz próżni; wszystko skończyło się bezpowrotnie; za kilka dni pamięć zaginie o mnie pomiędzy żyjącymi; w krotce śladu nie pozostenie z mej bytności na ziemi; nawet dobrodziejstwa, które świadczyłem, i te zostaną zapomniane przez niewdzięczników, bez żadnego innego wynagrodzenia za to, i żadnej przyszłości, oprócz dla ciała, — być zjedzonem przez robaki?!
Nieprawdaż, obraz ten ma w sobie coś okropnego, lodowatego? Wprawdzie religja poucza nas o przeciwnem, i sam rozsądek przychodzi tu w pomoc; lecz to życie przyszłe niepewne i nieokreślone wcale nie przypada do smaku naszym pozytywnym usposobieniom; jest to powód, dla którego wielu poddaje się zwątpieniu. Zgadzamy się wszyscy, że mamy duszę, lecz czemże jest ona? Czy ma jakikolwiek kształt, jakie podobieństwo do czegokolwiek? Jedni powiadają, że jest to tchnienie Boga, inni, że to iskra, inni jeszcze, że jest to cząstka wielkiej całości, pierwiastek życia i rozumu, — lecz co mi po tem wszystkiem?! Co może nas obchodzić dusza, jeśli po śmierci naszej zleje się z nieskończonością, i zginie w niej jak kropla w oceanie?! Utrata naszej osobistości, czy nie jestże dla nas nicością? Powiadają jeszcze, że jest ona niematerjalną; lecz rzecz niematerjalna nie może mieć żadnych rozmiarów określonych, i będzie zawsze dla nas nicością. Religja poucza, że będziemy szczęśliwi lub nieszczęśliwi, stosownie do złego lub dobrego, jakie popełniliśmy; lecz co to jest to szczęście, które nas oczekuje na łonie Boga? Może szczęście błogosławionych, jest to wieczne rozpamiętywanie, bez żadnej innej czynności oprócz śpiewania chwały na cześć Stwórcy? Płomienie piekielne czy są rzeczywistością lub postacią tylko? Sam kościoł je pojmuje w tem ostatnim znaczeniu; lecz jakiego rodzaju będą te męki? Gdzie jest miejsce kary? Słowem, co Się tam robi, co się tam widzi na tamtym świecie, do którego dążymy wszyscy? Powiadają, że jeszcze nikt ztamtąd nie powrócił, by zdać sprawę z tego, co widział. Zdanie to jest błędne, a posłannictwem właściwem duchownictwa jest oświecać nas w rzeczy tej tajemniczej przyszłości; dać ją nam niemal palcem namacać, i widzieć okiem, t. j. nietylko sposobem rozumowań, lecz przez fakta. Dzięki udzieleniom duchowniczym, dzisiaj nie są to domysły żadne lub przypuszczenia, na tle których wyobraźnia każdego mogła dzierzgać wedle upodobania swego, które poeci upiększali wymysłami, rozsiewając po nich obrazy allegoryczne, co nas tyle bałamucą, lecz jest to rzeczywistość stająca przed nami, albowiem same istoty zagrobowe przybywają do nas, by oświecać o swem położeniu, opowiadać o tem co robią, i w pewnych granicach pozwalają nam być świadkami wszystkich nagłych zmian, jakie je napotykają w nowem życiu, i takim sposobem wykazują nam losy nieodzowne, które gotujemy sobie według naszych zasług lub występków. Czy jest w tem co niereligijnego? Wcale nie; niewierzący nawet muszą w końcu uwierzyć temu wszystkiemu, a ci co ostygli, znajdą nowe źródło wiary i nadziei. Duchownictwo jest tedy najpotężniejszą dźwignią religji. Jeśli więc tak jest, musi Bóg na to pozwalać; a pozwala, gdyż chce podtrzymać w nas chwiejącą się wiarę, i wprowadzić na drogę dobrego, przez otwarcie przed nami podwoi przyszłości.
149. Z duszą co się staje w chwili śmierci?
„Zostaje napowrót Duchem, t. j. powraca do świata Duchów, który chwilowo opuściła.“
150. Dusza po śmierci czy zachowuje swą osobistość?
„Tak jest, bo nigdy jej nie traci. Gdyby jej nie zachowała, czemżeby była wtedy?“
— Nie mając ciała materjalnego, w jaki sposób może poznawać swą osobistość?
„Prócz ciała posiada ona jeszcze płyn właściwy, który czerpie z atmosfery swego planety, i który to zachowuje podobieństwo jej ostatniego wcielenia czyli ma swą uźroczę.“
— Dusza czy unosi cokolwiek z tutejszego żywota?
„Oprócz wspomnień i pragnienia podążania w świat lepszy, nic nie wynosi. Wspomnienia te bywają pełne słodyczy lub goryczy, stosownie do użytku jaki z życia zrobiła; im jest czystszą, tem mocniej pojmuje marność tego, co zostawiła na ziemi.“
161. Zdanie, podług którego dusza powraca do całości wszechświata czy jest prawdziwem?
„Wszak powszechność Duchów stanowi całość? Nie jestże to świat cały? Gdy się znajdziesz w jakiem zgromadzeniu jesteś wtedy jego częścią nieodłączną, pomimo to jednak zachowujesz twą osobistość?“
152. Jakie możemy mieć dowody o zachowaniu osobistości po śmierci?
„Macież za nic te udzielenia, które wam podajemy? Gdy nie jesteście ślepi, widzieć potraficie, a gdy nie jesteście głusi, słyszeć będziecie; często bowiem przemawiają do was głosy, które dostatecznie przekonywują o istnieniu istot po za obrębem waszego świata.“
Ci wszyscy, co sądzą, że dusza po śmierci powraca do całości wszechświata, są w błędzie, gdy rozumieją pod tem, że podobnie spadającej kropli wody do oceanu, gubi ona swą osobistość; będą oni wtedy na drodze prawdy, skoro pod całością wszechświata zrozumieją całość powszechności istot niecielesnych, w której każda dusza jest osobnym pierwiastkiem. Gdyby dusze były zlane w jedną masę, posiadałyby wtedy tylko przymioty masowe, i niczem jedne od drugich nie wyróżniałyby się; nie posiadałyby ani rozumu, ani wyróżniających przymiotów; przeciwnie atoli widzimy we wszystkich udzielaniach, oto posiadają samowiedzę swego ja, i mają wolę wyraźną; nieskończona rozmaitość, jaką przedstawiają pod rozmaitemi względami, jest prostem następstwem ich osobistości. Gdyby po śmierci nic innego nie było prócz wielkiej całości, chłonącej w siebie wszelką osobistość, całość ta byłaby jednostką, i wszystkie udzielenia jakieby ztamtąd otrzymywano, musiałyby być jednostajnemi. Lecz ponieważ napotykamy pomiędzy podającemi wiadomości: dobre i złe, uczone i nieuki, szczęśliwe i nieszczęśliwe, tudzież widzimy rozmaite charaktery: wesołe i smutne, lekkie i poważne i t. d. okazuje się przeto, że muszą to być istoty odrębne, niezależne jedne od drugich. Osobistość jeszcze więcej uwydatnia się, gdy te istoty składają niezaprzeczone oznaki swej tożsamości, szczegóły dotyczące ich życia ziemskiego, które można sprawdzać; a staje się to zupełnie niewątpliwem, gdy ukazują się nam w zjawiskach widomych i dotykalnych. Osobistość duszy była wykładaną dotąd w teorji, jako dogmat wiary, a duchownictwo czyni ją przystępną dla pojęcia ogółu przez uzmysłowienie.
150. Co powinniśmy rozumieć pod życiem wiecznem?
„Życie Ducha, które jest wieczne; życie cielesne jest znikome i doczesne. Gdy umrze ciało, dusza wtedy powraca do wiecznego żywota.“
— Czy nie dokładniej byłoby nazwać życiem wiecznem, życie Duchów czystych, takich, które dostąpiły stopnia zupełnej doskonałości, i nie potrzebują przechodzić żadnych więcej prób?
„Właściwie będzie to życie błogosławionych, jest to prosta kwestja wyrazów; nazwijcie rzecz jak się wam podoba, byleście mogli dobrze zrozumieć jedni drugich.“
154. Czy boleśny jest rozdział duszy z ciałem?
„Nie; ciało częstokroć za życia więcej cierpi jak w chwili zgonu; dusza w tem żadnego udziału nie przyjmuje. Cierpienia zdarzające się w chwili zgonu, bywają pociechą dla Ducha, który widzi się być u kresu swego wygnania.“
Przy śmierci naturalnej, następującej z wyczerpania się sił w organach zestarzałych, człowiek opuszcza życie niepostrzeżenie: jest to lampa gasnąca dla braku paliwa.
155. W jaki sposób odbywa się rozdział duszy z ciałem?
„Po zerwaniu więzów, co ją trzymały, ulatuje ona w przestrzenie.“
— Rozdział ten czy odbywa się momentalnie, w skutek nagłej zmiany? I czy istnieje wyraźne rozgraniczenie pomiędzy życiem a śmiercią?
„Nie; dusza wydziela się stopniowo i nie wylatuje jak ptak wypuszczony z klatki na wolność. Obiedwie te czynności stykają się i zlewają; Duch wydziela się ze swych więzów w tensposób, że się one rozwiązują a nie rozrywają.“
Duch za życia wiąże się ze swem ciałem za pomocą powłoki na pół materjalnej czyli uźroczy; śmierć jest zniszczeniem tylko ciała, lecz nie tej powłoki, która oddziela się od niego, gdy w niem już ustanie wszelkie życie organiczne. Badania przekonały, że uźrocza nie oddziela się raptownie; rozdział ten postępuje stopniowo i nie z jednakową szybkością u rozmaitych osób; u niektórych bywa raptownym, i można powiedzieć, że dla nich chwila śmierci jest chwilą wyzwolenia, z różnicą o kilka godzin; lecz u innych, u tych zwłaszcza, których życie było materjalnem i całkowicie pogrążonem w uciechach zmysłowych, rozdział ten odbywa się powolniej i może trwać czasami kilka dni, kilka tygodni, a nawet i kilka miesięcy; ztąd jednak nie trzeba przypuszczać, by ciało miało jeszcze jakie życie, lub mogło być powołane napowrót do niego; jest to zwykły związek pomiędzy Duchem a ciałem, który zawsze bywa w stosunku prostym do przewagi, jaką ma za życia Duch nad materją. Jest to zupełnie naturalnem, że im więcej Duch starał się upodobnić do materji, tem więcej mieć będzie pracy, by się wydobyć, by się od niej oddzielić; przeciwnie, czynności umysłowe i moralne, wzniosłość myśli, stają się powodem częściowego wydzielania się jego jeszcze za życia ciała, a gdy śmierć nadchodzi, rozdział ten może być raptownym. Taki jest wypadek ogólnych spostrzeżeń robionych w chwilach śmierci, na rozmaitych osobach. Spostrzeżenia te dowodzą nadto, że powinowactwo, jakie zachowuje się u niektórych osób pomiędzy duszą a ciałem, jest niekiedy okropną męczarnią, w skutek przerażenia jakiego doznaje Duch na widok swego rozkładającego się ciała. Wypadek ten jest wyjątkowy, i właściwy tylko pewnym rodzajom śmierci; daje się on najwyraźniej spostrzegać u samobójców.
156. Ostateczny rozdział duszy z ciałem czy może nastąpić przed ustaniem zupełnem życia organicznego?
„W czasie konania, dusza czasami już opuszcza ciało: pozostaje tylko życie organiczne. Człowiek nie posiada wtedy samowiedzy, pozostają mu tylko resztki tchu życia. Ciało jest machiną, którą serce porusza, a do tego nie potrzeba duszy.“
157. W chwili śmierci czy zdarza się duszy miewać pragnienia ducha lub zachwycenie, by już w tej samej chwili widzieć mogła świat, do którego powraca?
„Zdarza się, że dusza czując zrywające się więzy, co ją krępują z ciałem, robi wszelkie możliwe wysilenia, aby je całkowicie zerwać. Będąc już w części rozebraną z materji, widzi ona przed sobą roztaczającą się przyszłość, i z góry cieszy się z nadchodzącego stanu duchowego.“
158. Biorąc za przykład gąsienicę, która się najprzód czołga po ziemi, następnie pod postacią śmierci zamyka się w poczwarkę, by z niej zmartwychpowstać w stanie świetniejszym, czy można zrobić porównanie: do życia ziemskiego, do śmierci, a następnie i do nowego naszego duchowego istnienia?
„Pojęcie nie zupełnie jasne. Porównanie jest jednak dobre, tylko nie trzeba go brać dosłownie jak się to często wam zdarza.“
159. Jakiego uczucia doznaje dusza w chwili, gdy znowu ujrzy się być w świecie Duchów?
„Bywa to rzeczą względną; jeśli czyniła złe z rozmysłem, to uczuje wstyd natychmiastowy za to, co popełniła za życia. Ze sprawiedliwym dzieje się odwrotnie: czuje się być ulżonym od wielkiego ciężaru, nie boi się niczyjego wzroku.“
160. Duchy czy odnajdują natychmiast osoby zmarłe, które znały na ziemi?
„Odnajdują stosownie do przywiązania wzajemnego, i częstokroć idą sobie na spotkanie, gdy zmarły powraca w świat Duchów; dopomagają do prędszego rozbierania się z powijaków materji; znajdują przy tem wielu takich, których ślady pogubiły na ziemi; widzą te, które znajdują się w stanie błąkania lub idą odwiedzać te, co są wcielone.“
161. Przy śmierci gwałtownej i przypadkowej, gdy organa nie są jeszcze osłabione przez wiek lub przez chorobę, czy rozdział duszy odbywa się jednocześnie z ustaniem życia?
„W większości wypadków bywa tak, a w każdym razie chwila, co je dzieli, bywa bardzo krótką.“
162. Po ucięciu głowy n. p. w kilka chwil czy może człowiek jeszcze zachowywać samowiedzę?
„Zdarza się, że zachowuje takowe w przeciągu nawet kilku minut, dopóki życie organiczne nie ustanie zupełnie. Ale zdarza się i to, że strach pozbawia go samowiedzy na kilka chwil przed śmiercią.
Mówi się tutaj o samowiedzy, którą skazany mieć może za pomocą swych organów zmysłowych, lecz nie jako Duch. Gdyby nie stracił samowiedzy przed egzekucją, to może ją zachować jeszcze kilka chwil po śmierci, w każdym razie niezmiernie krótko, a musi ona ustać koniecznie z życiem organicznem mózgu; nie idzie zatem, by i uźrocza miała się tak prędko oddzielić od ciała, przeciwnie, we wszystkich wypadkach śmierci gwałtownej, t. j. takiej, która nie następuje w skutek stopniowego zamierania organów, więzy łączące ciało z uźroczą daleko mocniej ją trzymają, i oswobodzenie się z nich bywa daleko powolniejszem.
163. Dusza porzucając ciało czy odzyskuje natychmiast samowiedzę?
„Natychmiastową samowiedzą nazywać tego nie wypada; zostaje ona w pewnego rodzaju zamgleniu, zamęcie.“
164. Czy wszystkie Duchy mają jeden i ten sam czas do przebycia w zamgleniu, po rozdziale duszy z ciałem?
„Nie; zależy to od ich stopnia doskonałości. Te, które się dostatecznie oczyściły, przychodzą do samowiedzy niemal natychmiastowo, gdyż uwolniły się już za życia z pod wpływu materji; przeciwnie, ludzie zmysłowi, których sumienie nie jest czyste, bywają daleko dłużej pod wrażeniem materji.“
165. Znajomość duchownictwa czy wpływa na zmniejszenie czasu zamglenia duchowego?..
„Wpływa bardzo wiele, albowiem Duch już naprzód wie o swem położeniu; wszakże dobre uczynki i czyste sumienie mają na to największy wpływ.“
W chwili śmierci wszystko zostaje w zamęcie; potrzeba pewnego przeciągu czasu, by się rozpatrzyć; dusza pozostaje w stanie ogłuszenia lub w stanie człowieka wychodzącego z pogrążenia w sen głęboki, z którego na razie nie może sobie zdać sprawy. Jasność pojęć i pamięć przeszłości wracają do niej w chwili, gdy się zatrze wpływ materji, z której wyzwoliła się, i gdy zacznie rozpraszać się pewien rodzaj mgły zaciemniającej jej myśli.
Czas trwania zamglenia bywa bardzo rozmaity, może trwać kilka godzin, kilka dni, kilka miesięcy lub nawet kilka lat. Najkrótszem bywa ono u tych, których życie upodobniło się ich bytowi przyszłemu, ci pojmują swe położenie prawdziwe natychmiast. Zamgleniu mogą towarzyszyć szczególne okoliczności, stosownie do charakteru i rodzaju śmierci. W wypadkach śmierci gwałtownej, przy samobójstwie, egzekucji i w przypadkach apopleksji, z ran i t. d., Duch bywa spłoszony, zdziwiony i nie wierzy temu, że już umarł; utrzymuje to uparcie, chociaż widzi swe ciało i wie, że do niego nie należy, nie może jednak pojąć, że się z niem rozstał; udaje się do osób ukochanych, mówi do nich, i nie pojmuje, dla czego one nie słyszą go. Złudzenie to trwa aż do całkowitego wyzwolenia się uźroczy; Duch wtenczas odzyskuje samowiedzę i pojmuje, że już nie należy do świata żyjących. Zjawisko to daje się z łatwością wytłumaczyć. Duch zaskoczony znienacka przez śmierć, bywa ogłuszony w skutek tej raptownej zmiany jaka go spotkała; śmierć dla niego jest jeszcze zawsze zniszczeniem, unicestwieniem; owóż gdy mu zostaje wzrok, słuch i czucie, zdaje się przeto, że jeszcze nie umarł; co go zaś wprowadza w szczególne złudzenie, oto że widzi się znowu obleczonym w takie same ciało, gdyż natury swojej eterycznej jeszcze nie może zbadać; zdaje mu się, że jest ono tak stałe i ścisłe, jak i jego dawniejsze; i gdy na to zwraca się jego uwagę, dziwi się, że nie może samego siebie namacać. Zjawisko to jest podobne do zjawiska, dostrzeganego na początkowo usypianych snem magnetycznym, którym zdaje się, że nie śpią. Ta szczególność daje się spostrzegać i na niektórych Duchach, których nagła śmierć z tego świata zabrała; a powszechnie spotkać ją można u osób chorych, które nie przypuszczały, że umrzeć mogą. Może zdarzyć się wtedy ten dziwny wypadek, że Duch postępując za własnym pogrzebem, sądzi, że to kogo innego grzebią, i opowiada o tem, jakby o rzeczy najobojętniejszej dla siebie, aż do chwili gdy naprawdę przejrzy.
Zamglenie następujące po śmierci człowieka cnotliwego, nic nie ma w sobie ciężkiego; jest ono spokojne i podobne do spokojnego przebudzenia. Przeciwnie, u tych, czyje sumienie nie jest czyste, bywa ono pełne niepokoju i trwogi, wzrastającej w miarę ich ocknienia się.
W przypadku śmierci zbiorowej, dostrzeżono, że ci, co giną jednocześnie, nie zawsze spotykają się od razu. W zamgleniu, po śmierci, każdy pośpiesza w swą stronę lub zajmuje się osobami, które najwięcej ukochał za życia albo najwięcej go obchodzą na ziemi.
166. Dusza niedoskonała jak może oczyścić się zupełnie za życia?
„Przechodząc przez próby ponownego bytowania.“
— Dusza jak przechodzi do tego nowego bytowania? Może przez przeobrażenie się Ducha?
„Oczyszczając się, dusza niezawodnie, że się przeobraża, ale dla tego potrzebuje przejść przez próby żywota cielesnego.“
— Takim sposobem dusza może mieć kilka istnień cielesnych?
„Tak jest, wszyscy mamy po kilka istnień. Ci zaś, co dowodzą przeciwnie, są albo w błędzie lub pragną was w błąd wprowadzić; mają w tera pewien cel.“
— Wychodząc z tej zasady, zdaje się, że dusza opuszczając ciało ziemskie, przybiera inne, czyli, że się wciela w nowe ciało, czy tak wypada to rozumieć?
„Widocznie, że tak.“
167. Jaki jest cel powtórnego wcielenia (reincarnation)?
„Zmazanie win, postępowy rozwój ludzkości; bez tego gdzieżby się znalazła sprawiedliwość?“
168. Liczba powtórnych wcieleń czy jest ograniczoną, a może Duchy muszą to ciągle powtarzać?
„Po każdem nowem istnieniu, Duch robi krok naprzód w postępie; gdy więc pozbędzie się zupełnie nieczystości, nie potrzebuje już prób żywota ziemskiego, cielesnego.“
169. Liczba powtórnych wcieleń czy jest jednakową dla wszystkich Duchów?
„Nie; te które postępują prędzej, oszczędzają sobie nowych prób. Wcielenia w każdym razie mogą być bardzo liczne, gdyż postęp musi być nieskończonym.“
170. Co staje się z Duchem po jego ostatniem wcieleniu?
„Zostaje Duchem błogosławionym, Duchem czystym.“
171. Na czem opiera się dogmat powtórnego wcielenia?
„Na sprawiedliwości Bożej i na objawieniu; nie ustajemy wam powtarzać: że ojciec dobry pozostawia zawsze drzwi otwarte, dla żałujących za swe przewinienia. Sam rozsądek powiada, że byłoby niesprawiedliwem pozbawiać tych bezpowrotnie szczęścia wiekuistego, których poprawa od samych siebie nie zależała. Przecież wszyscy ludzie są dziećmi Boga? Niesprawiedliwość jak również nieubłagana nienawiść i zemsta bez przebaczenia, mogą istnieć tylko pomiędzy samolubami.“
Wszystkie Duchy dążą do doskonałości, a Bóg dostarcza im sposobności potemu za pośrednictwem prób życia cielesnego; i w swej sprawiedliwości dozwala tego, czego nie mogły dopełnić lub wykończyć w poprzednich swych próbach.
Nie zgadza się to ani ze sprawiedliwością Boga, ani z Jego dobrocią, aby potępiał na wieki tych, co wbrew swej woli mogli napotykać w życiu na przeszkody, które przeszkodziły ich wydoskonaleniu. Gdyby losy człowieka miały się rozstrzygać zaraz po jego śmierci, okazałoby się, że nie są odważone przez Boga na jednej szali, i widzielibyśmy w tem potwierdzenie zasady niesprawiedliwości.
Nauka o powtórnem wcieleniu, dopuszczająca dla człowieka kilka istnień cielesnych po sobie następujących, jest jedyną, która odpowiada najlepiej pojęciu o wielkości i sprawiedliwości Stwórcy względem ludzi niżej ukształconych, oraz jedyną, która może nas zapewnić o naszej przyszłości, i utwierdzić w naszych nadziejach, jako zawierająca myśl odkupienia błędów naszych za pośrednictwem prób. Dyktuje nam to sam rozum, a Duchy przychodzą w pomoc.
Człowiek, co zeznaje swą niższość, czerpie w nauce powtórnego wcielenia otuchę. Wierząc w sprawiedliwość Boga, niedopuszcza, aby mógł być równym w wieczności tym, co byli lepsi od niego za życia. A myśl o tem, że nie jest na zawsze wydziedziczonym z możności posiadania dobra wiekuistego, które będzie mógł zdobyć za pomocą nowych wysileń, utrzymuje i odświeża w nim męztwo. Czy znajdzie się ktoś, coby pod koniec swego istnienia, nie żałował późno nabytego doświadczenia, z którego dawniej korzystać nie potrafił? To późno nabyte doświadczenie nie ginie, bo nowe życie odkryje mu pole zastosowania.
172. Nasze rozmaite istnienia cielesne czy wszystkie odbywają się na ziemi?
„Niekoniecznie; niektóre mogą odbywać się i na innych światach, te zaś, które odbywają się u was, nie są ani pierwsze ani ostatnie, są to istnienia najwięcej materjalne i najwięcej oddalone od doskonałości.“
173. Przy każdem nowem istnieniu dusza czy przechodzi ze świata w świat lub może spełnić swe oczyszczenie i na jednym planecie?
„Może odżyć po kilkakrotnie na jednej i tej samej kuli planetarnej, gdy nie wydoskonali się dostatecznie, by módz przejść w światy doskonalsze.“
— Możemy więc po kilkakroć ukazywać się na ziemi?
„Zapewne.“
— Czy moglibyśmy na nią zstąpić, gdyśmy już uprzednio żyli na innych planetach?
„Z pewnością; mogliście już żyć na innym planecie, i znowu na ziemię powrócić.“
174. Czy koniecznie potrzebne ponowne życie na ziemi?
„Nie; gdy atoli nie postępujecie, możecie wtedy pójść na inny świat nie lepszy od waszego, a może i gorszy.“
175. Czy odnosi się jaką korzyść z ponownego istnienia na ziemi?
„Szczególnej żadnej, chyba w missji jakiej; wtedy można postępować jak i gdzie indziej.“
— Czy nie byłoby szczęśliwszem pozostanie wieczne w stanie Ducha?
„Nie, nie! znaczyłoby to zostawać w stanie zastoju, a my pragniemy ciągle postępować ku Bogu.“
176. Duchy wcielone na innych planetach czy mogą bywać tam, gdzie nigdy poprzednio nie bytowały?
„Mogą; to samo może i z wami się zdarzyć. Wszystkie światy odpowiadają jedne za drugie, są one solidarnie połączone: co się nie dopełni na jednym, to musi być dokonanem na innym.“
— W ten sposób mogą być ludzie, istniejący po raz pierwszy na ziemi?
„Znajdzie się takich bardzo wielu, i to na rozmaitych stopniach rozwoju.“
— Czy da się poznać z powierzchownych oznak Ducha, który przyszedł po raz pierwszy na ziemię?
„Nie mielibyście z tego żadnej korzyści.“
177. Dla dopięcia szczytu doskonałości i szczęścia błogosławionych, celu ostatecznego każdego człowieka, czy potrzebuje Duch przechodzić przez całą sieć wszystkich istniejących światów?
„Nie; jest wiele światów podobnych do siebie, które stoją na jednym stopniu rozwoju, i gdzie Duch niczego nowego nie nauczyłby się.“
— Jakże wtedy wytłumaczyć wielorakość istnień na jednym i tem samem ciele planetarnem?
„Za każdym razem może on znajdywać się w coraz nowym stanie, a każdy może mu nastręczać zręczność nabycia większego doświadczenia.“
178. Duchy czy mogą wcielać się na planetach niższych, od tego, który ostatni opuściły?
„Mogą, gdy mają tam do spełnienia jaką missję, w celu posunięcia postępu; przyjmują wtedy z największą radością wszystkie męki tego istnienia, dają one bowiem im możność postępowania naprzód.“
— Czy to za karę Bóg posyła Duchy niepokorne w światy niższe, które wtedy stają się dla nich miejscem pokuty?
„Duchy mogą zostawać w stanie zastoju, lecz w tył cofać się nie mogą, a kara ich zależy na tem, że muszą na nowo rozpoczynać istnienie, w warunkach najodpowiedniejszych ich naturze, i gdzie poprawić muszą złe, jakie poprzednio popełniły.“
— Kto są ci, co muszą rozpoczynać na nowo istnienie?
„Ci, co sprzeniewierzają się swemu posłannictwu lub niewytrzymują prób.“
179. Istoty zamieszkujące jeden świat czy mogą dochodzić równej doskonałości?
„Nie; dzieje się to podobnie jak i na ziemi, gdzie bywają zawsze osoby z mniejszem lub większem uzdolnieniem do postępu.“
180. Przechodząc w inne światy, Duchy czy zatrzymują raz nabytą wiedzę?
„Wiedza ich bez wątpienia nigdy nie ginie, lecz niezawsze bywają im dane środki jej objawienia na zewnątrz, zależy to od stopnia doskonałości i od uzdolnienia ciała, w które oblekają się. (patrz Wpływy organiczne.)
181. Istoty zamieszkujące inne światy czy mają ciała podobne do naszych?
„Nie ulega wątpliwości, że muszą mieć ciała, Duch bowiem potrzebuje być obleczonym w materję, by módz oddziaływać na nią; powłoka ta atoli bywa mniej więcej materjalną, stosownie do stopnia doskonałości, jaki Duch zdobył, i oto co wyróżnia światy pomiędzy sobą, które mamy do przebieżenia; Ojciec nasz ma dużo mieszkań, muszą więc one mieć i rozmaite stopnie. Jedne pojmują to i zeznają jeszcze na ziemi, lecz są i takie, co tego wcale nie pojmują.“
182. Czy poznamy kiedy stan fizyczny i moralny innych światów?
„Nie wolno nam, Duchom, odpowiadać na to pytanie, więcej nad to, coście sami pod tym względem dójść potrafili, to jest nie wolno nam odkrywać przed każdym z was wszystkiego po równi, albowiem nie wszyscy zostaliście obdarzeni jednakiemi zdolnościami, skutkiem czego mogłoby nastąpić zamięszanie pojęć na ziemi.“
W miarę jak się Duch oczyszcza, i ciało, w które się obleka, przybiera coraz więcej duchowej natury. Materja staje się mniej ścisłą, nie potrzebuje z trudem czołgać się po ziemi, potrzeby jej fizyczne są mniej grube; a istoty utworzone z niej, nie potrzebują wzajemnie niszczyć się, dla utrzymania bytu swego. Duch bywa wtedy wolniejszym, i ma o rzeczach dalekich pojęcie, jakiego przypuszczać nawet sobie nie potrafimy; może dostrzegać to oczyma cielesnemi, co w myśli sobie zaledwo przedstawiać możemy.
Oczyszczenie Duchów sprowadza u istot, w które zostały wcielone, udoskonalenie moralne. Namiętności zwierzęce ucichają, a braterstwo zastępuje sobkowstwo. Jest w tem coś podobnego, do wojen na ziemi, wstrętnych towarzystwom wyżej ukształconym; nienawiść i niezgody nie mają u nich celu; gdyż nikt nie chce krzywdzić bliźniego. Widzenie rzeczy przyszłych wzrokiem wewnętrznym, spokój spowodowany niezakłóconem sumieniem, sprawują, że śmierć dla nich wcale nie bywa straszną; patrzą na jej zbliżanie się bez trwogi, uważając takową za pewien rodzaj przeobrażenia.
Długowieczność życia bywa zdaje się rozmaitą, w rozmaitych światach, i to stosownie do ich wyższości fizycznej, tudzież moralnej, co jest zresztą zupełnie racjonalnem. Ciało im mniej zależy od materji, tem mniej podlega przygodom, co go niszczą; im Duch jest czystszy, tem mniej posiada namiętności rujnujących ciało. Jest to jeszcze jedno z dobrodziejstw Opatrzności, która tym sposobem chce nam ukrócić cierpień.
183. Przechodząc z jednego świata na drugi, Duch czy zawsze potrzebuje rozpoczynać od dzieciństwa?
„Stan dziecinny jest wszędzie koniecznym, jako przechodowy; tylko nie zawsze bywa tak głęboko bezmyślnym jak u was.“
184. Duch czy może sam sobie obierać świat, który będzie musiał zamieszkiwać?
„Nie zawsze; wolno mu jednak prosić o to, a jeśli zasługuje, może mu być to dozwolonem; światy bowiem bywają dostępne dla Duchów podług ich doskonałości.“
— Gdy Duch nie prosi o nic, kto wyznacza świat, w którym ma przemieszkiwać?
„Stopień jego doskonałości.“
185. Stan fizyczny i moralny istot zamieszkujących jeden świat czy jest wiecznie jednakim?
„Nie; światy są też poddane prawu postępu. Wszystkie zaczęły od stanu niższego, podobnego w jakim się obecnie ziemia znajduje; ziemia wasza będzie musiała uledz takiemu przeobrażeniu; będzie ona rajem ziemskim wtedy, gdy ludzie staną się dobrymi.“
Tym sposobem z czasem, będą musiały ustąpić z ziemi rasy obecnie ją zamieszkujące istotom daleko doskonalszym; rasy doskonalsze nastąpią po obecnej, jak ta ostatnia zastąpiła miejsce poprzednich, daleko niższych.
186. Czy znajdują się światy, gdzieby Duchy nie zamieszkując ciała materjalnego, nosiły na sobie tylko uźroczę?
„Znajdują się, a powłoka ta bywa tak eteryczną, że dla was przestałaby być czemści, t. j. tak jakby nie istniała wcale; jest to stan Duchów czystych.
— Zdałoby się przeto, że nie istnieje wyraźne rozgraniczenie pomiędzy ostatniem wcieleniem, a stanem Ducha czystego?
„Istotnie, rozgraniczenie to nie istnieje; różnice zacierają się stopniowo, nie robiąc większego wrażenia jak przejście od nocy do dnia.“
187. Natura uźroczy czy bywa jednostajną we wszystkich światach?
„Nie; bywa ona mniej lub więcej eteryczną. Przechodząc z jednego świata na drugi, Duch przybiera odpowiednią materję, a to przebieranie się, odbywa się u niego lotem błyskawicy.“
188. Duchy czyste czy zamieszkują wyłącznie sobie przeznaczone światy lub są rozsiane po wszystkich przestrzeniach wszechświata, nie mając dla siebie stałego przybytku?
„Duchy czyste zamieszkują pewne światy, wszakże bez ograniczenia w poruszeniach jak człowiek na ziemi; mogą być wszędzie, gdzie im się podoba.“[8]
189. Na początku kształtowania się, Duch czy bywa w całkowitem posiadaniu wszystkich swych zdolności?
„Nie; Duch podobnie jak człowiek ma swe dzieciństwo. Na początku Duchy mają istnienie instynktowe, i zaledwo posiadają niejaką samowiedzę o sobie i swych czynach; wychodzą z tego stanu stopniowo, i dopiero wtedy umysł ich zaczyna się rozwijać“.
190. Jakim bywa stan duszy, podczas jej pierwszego wcielenia?
„Stan dziecięcy, robiąc porównanie z cielesnym; umysł jej zaledwo wykluwa się: chce próbować żyć“.
191. Dusze naszych dzikich zapewne znajdują się w stanie dziecięctwa?
„Dziecięctwo względne, ponieważ są to dusze już rozwinięte; mają one swoje namiętności“.
— Namiętności bywają więc oznaką rozwoju?
„Oznaką “rozwoju, tak, lecz nie doskonałości; jest to oznaką czynnego poznania swego ja; gdy tymczasem umysł i życie, w duszy pierwotnej, znajdują się w stanie zarodka“.
Życie Ducha, przebiega te same pory wieku, jak to widzimy w życiu cielesnem; przechodzi ono od stanu zarodka do stanu dzieciństwa, by następnie przejść do dojrzałości, która oznacza doskonałość, z tą różnicą wszakże, że nie podlega starości i zgrzybiałości, jak w życiu cielesnem; życie to, które miało początek, nie ma końca; potrzebny wszakże jest do jego wydoskonalenia niezmiernie długi czas, a ten postępowy rozwój może odbywać się nie na jednej tylko kuli planetarnej, lecz przedłużać się, odbywając się w rozmaitych światach. Życie więc Ducha jest szeregiem bytowań cielesnych, a każde z nich zostało mu danem
jako zręczność postępowego rozwijania się, zupełnie tak samo jak życie człowieka składające się z szeregu dni, w których nabiera coraz większego doświadczenia. Ale jak w życiu człowieka bywają dnie nie przynoszące żadnej korzyści, podobnież i w życiu Duchów zdarzają się bytowania, które przechodzą dla nich bez korzyści, gdyż o to same się nie postarały.
192. Przy doskonałem życiu tutejszem czy można przejść wszystkie stopnie od razu, i zostać Duchem czystym, nie przechodząc innych pośrednich?
„Nie; to co zdaje się człowiekowi być doskonałem, jest dalekiem od tego; są przymioty nieznane wcale, o których pojęcia mieć nie może nawet. Może być na tyle doskonałym, ile pozwalają tego ziemskie stosunki, i ile odpowiada to ziemskim pojęciom, lecz doskonałości zupełnej nigdy doścignąć nie może. Dzieje się z tem podobnie jak z dzieckiem, które jakkolwiek może być wcześnie rozwinięte, dla dojścia atoli do dojrzałości musi przechodzić najprzód przez wiek młodzieńczy; chory również musi przechodzić przez rekonwalescencją do zdrowia. Duch musi postępować jednakowo w moralności jak i w naukach, albowiem gdyby postępował tylko w jednym kierunku, postęp jego nie uzupełniłby się w drugim; o ile człowiek postąpi w życiu docześnem, o tyle mniej będzie miał prób i uciążliwości w przyszłem życiu.
— Czy może sobie człowiek przynajmniej zapewnić mniej gorzki i ciężki byt w przyszłości?
„Może, nie ulega bowiem wątpliwości, że od niego samego zależy skrócić długość czasu doświadczenia i usunąć zawady. Niezapobiegliwy tylko pozostaje zawsze na jednem miejscu“.
193. W ponownem istnieniu czy może człowiek zejść do stanu niższego?
Na stanowisku społecznem, tak; jako Duch, nigdy“.
194. Dusza człowieka poczciwego, przy ponownem wcieleniu czy może wstąpić w ciało łotra?
„Nie; ponieważ wstecz nie może się cofać“.
— Dusza człowieka przewrotnego czy może zostać duszą poczciwego człowieka?
„Tak jest, gdy się nawróci; będzie to nagrodą dla niej“.
Ruch Duchów zawsze jest postępowy, a nigdy wsteczny; stopniowo wznoszą się one w hierarchji duchowniczej, nie zstępując nigdy na dół, ze stopnia raz zdobytego. W rozmaitych bytowaniach mogą zniżać się jako ludzie, lecz nigdy jako Duchy. Takim więc sposobem dusza bogacza może z kolei wstąpić w ciało wyrobnika ubogiego, i odwrotnie; stany bowiem pomiędzy ludźmi bywają w stosunku odwrotnym do ich uczuć moralnych. Herod był królem, a Jezus cieślą.
195. Zdolność doskonalenia się w nowych bytowaniach czy nie dałaby powodu niektórym osobom utrzymywania się na złej drodze, w skutek pewności, że potrafią poprawić się w przyszłości?
„Kto tak myśli, ten w nic nie wierzy, a myśl o karze wiecznej już go więcej powstrzymać nie zdoła, albowiem takową rozsądek jego odpycha, a podobne pojmowanie prowadzi do niewiary zupełnej. Gdyby używano do prowadzenia ludzkości prawdziwych sposobów, nie byłoby wtedy pomiędzy wami tylu niewierzących. Duch niedoskonały, za życia tylko, może tak myśleć; lecz gdy raz uwolni się od wpływu materji, myśli inaczej, bo pojmuje, że się źle obrachował, i wtedy wnosi przekonanie przeciwne w swe nowe bytowanie. Wasz postęp w ten sposób dokonuje się, a razem jest to przyczyną, że macie ludzi mniej lub więcej postępujących w doskonaleniu się; a gdy jedni posiadają doświadczenie, jakiego brakuje innym, ci ostatni nabędą go stopniowo. Od nich samych zależy opóźnić lub przyspieszyć swój postęp“.
Człowiek znajdujęcy się w złem położeniu, stara się takowe co najprędzej zmienić na lepsze. Ten kto przekonał się, że wszystkie męki życia są następstwem ułomności, poprawą stara się zapewnić sobie przyszłość mniej ciężką; myśl ta zapewne prędzej go nawróci na dobrą drogę, aniżeli wszelkie kazania o ogniu piekielnym, w który wierzyć nie podobna.
196. Gdy Duchy mogą tylko doskonalić się przez udręczenia żywota cielesnego, wypada przeto uważać życie materialne za pewien rodzaj wiejadła lub sita, przez które przechodzić muszą istoty świata cielesnego, dla doścignięcia doskonałości?
„Istotnie, tak jest. Ulepszają się one w tych próbach, przez unikanie złego, i czynienie dobrego. Cel atoli do którego dążą, może być osiągniętym zaledwo po kilku wcieleniach czyli oczyszczeniach, mogących trwać przez krótszy lub dłuższy przeciąg czasu, stosownie do usilności jakich sami dołożą“.
— Na ulepszenie Ducha co wpływa, Duch czy ciało?
„Duch jest wszystkiem; ciało zaś jest tylko rodzajem odzieży, która zgnić musi: przez to powiedziałem wszystko“.
W winie znajdujemy materjalne porównanie stopni oczyszczenia duszy. Zawiera ono w sobie ciecz, zwaną wyskokiem, osłabiony przez mnóstwo innych pierwiastków, psujących smak; i może być tylko doprowadzone do doskonałości, za pomocą kilku destylacyj, z których każda odbiera pewną część nieczystości. Alembik to ciało, do którego się wchodzi, by się oczyścić; pierwiastki obce podobnie uźroczy, oczyszczają się w miarę tego, jak Duch dosięga doskonałości.
197. Duch małego dziecka czy może być tyle rozwinięty, ile Duch dorosłej osoby?
„Bywa częstokroć więcej rozwinięty, mógł bowiem przedtem dłużej istnieć, a ztąd nabrać daleko większego doświadczenia, jeśli zwłaszcza ciągle postępował“.
— Takim sposobem może zdarzyć się, że Duch dziecka bywa więcej rozwiniętym od Ducha swego ojca?
„Bardzo często; możecie to ciągle spostrzegać u siebie na ziemi“.
198. Duch małego dziecka, umierającego we wczesnym wieku, gdy jeszcze nic złego popełnić nie mogło, czy może zostać wyższym?
„Jeśli nic złego nie zrobiło, to i nic dobrego popełnić nie mogło. Bóg zaś nie uwalnia nikogo od prób, które przebyć każdy musi. Gdy jest czystym, to nie dla tego że był dzieckiem, lecz że już dawniej był więcej rozwiniętym.“
199. Życie, dla czego bywa przerywanem w dzieciństwie?
„Dla tego że Duchowi dziecka wiek dziecinny potrzebny był do jego wydoskonalenia, albo śmierć jego jest próbą lub pokutą dla rodziców.“
— Co się dzieje z Duchem dziecka zmarłego w bardzo młodocianj m wieku?
„Musi na nowo rozpocząć bytowanie.“
Gdyby człowiek miał tylko jedno istnienie, i podług niego los jego bywał na wieki roztrzyganym, to pytamy jaką zasługę ma część ludzkości umierająca w wieku młodocianym i ciesząca się wiekuistą jakoby rozkoszą bez wszelkiego trudu, i jakiem to prawem bywa zwolnioną od twardych warunków, wkładanych na część drugą? Sprawiedliwość Boża nie może ustanawiać podobnego porządku. Przez powtórne wcielenie równość rozciąga się na wszystkich; przyszłość należy do wszystkich bez wyjątku, i bez łask szczególnych; ci zaś, co dostają się ostatni, mogą tylko mieć żal do siebie samych. Zasługa czynów spada na człowieka, jako za nie odpowiedzialnego.
Zresztą niewłaściwem byłoby uważać wiek dziecinny, za prawdziwy stan niewinności. Wszak widzimy dzieci obdarzone najgorszemi instynktami, a to w wieku, w którym wychowanie nie mogło jeszcze na nich żadnego wpływu wywrzeć? Napotykamy pomiędzy niemi takie, które zaraz po narodzeniu okazują zarody: chytrości, zdrady, obłudy, nawet instynkta złodziejstwa i morderstwa, a to nie zważając na dobre przykłady otoczenia. Prawo cywilne przebacza im przestępstwa, powiadając, że dzieci działają bezwiednie; jest w tem słuszność, gdyż istotnie działają one więcej instynktowo jak rozmyślnie. Zkąd jednak pochodzą rozmaite instynkta w dzieciach, wychowywanych przy jednych i tych samych warunkach i poddanych jeduym i tym samym wpływom; zkąd przychodzą one do tej wczesnej przewrotności, jeśli nie w skutek niższości Ducha, wychowanie bowiem na nie żadnego jeszcze wpływu wywrzeć nie mogło? Kto ma wady, to zapewne dla tego, że Duch jego mniej postąpił, i za to ściąga na siebie wszystkie złe następstwa, a nie za swe czyny dziecinne; ztąd wypływa, że prawa są jednakie, dla wszystkich bez wyjątku, i że sprawiedliwość Boża rozciąga się na wszystkich jednako.
200. Duchy czy mają płeć?
„Nie mają takiej jak ją sobie wystawiacie, gdyż ta zależy od organizmu. Mogą się kochać lub mieć współczucie do siebie, ale wszystko to oparte bywa tylko na samem podobieństwie uczuć.“
201. Duch co ożywiał ciało męzkie, czy w nowem bytowaniu może ożywiać ciało kobiece i odwrotnie?
„Może, bo Duchy są jedne tak dla mężczyzn jak dla kobiet.“
202. Duch wolny czem woli być: mężczyzną czy kobietą?
„Jest to wcale obojętne dla niego, zresztą zależy to od prób, jakie ma do przebycia.“
Jedne i te same Duchy mogą wcielać się w kobietę lub w mężczyznę, gdyż są bezpłciowe; muszą one postępować we wszystkich kierunkach, każda płeć przeto, każdy stan towarzyski, przedstawiają sobą nowe rodzaje prób i szczególnych obowiązków, które są dla nich nową zręcznością nabycia dalszego doświadczenia. Kto byłby zawsze tylko mężczyzną, nic innegoby nie pojmował nad to, co umie czuć i rozumieć mężczyzna.
203. Rodzice czy przelewają w dziecko część swej duszy lub dają mu tylko zwierzęce życie, do którego następnie dusza nowo-zamieszkująca wnosi z sobą i część moralną życia?
„Tylko życie zwierzęce, bo dusza jest niepodzielną. Głupi ojciec może mieć dziecię rozumne i odwrotnie.“
204. Ponieważ mamy po kilka bytowań czy pokrewieństwo sięga dalej po za istnienie obecne?
„Inaczej być nie może. Szereg istnień cielesnych ustanawia pomiędzy Duchami węzły, sięgające po za istnienie obecne, ztąd często pochodzi sympatja pomiędzy wami a niektóremi Duchami, których dzisiaj nie znacie.“
205. W oczach niektórych, nauka o powtórnem wcieleniu, zdaje się niszczyć wszelkie węzły rodzinne, posuwając je dalej po za bytowanie obecne?
„Nie niszczy je, lecz rozszerza. Pokrewieństwo oparte na uczuciach poprzednich, wzmacnia węzły istniejące pomiędzy członkami familji, robiąc je mniej kruchemi. Powiększa ona obowiązki braterstwa, bo w sąsiedzie lub słudze możecie spodziewać się spotkać Ducha, który dawniej był połączonym z wami węzłami krwi.“
— W ogóle jednak musi ona zmniejszyć znaczenie, jakie niektórzy przywiązują do rodowodu, albowiem można było mieć ojca, Duch którego należał do zupełnie innej rasy lub żył poprzednio w zupełnie odmiennych warunkach?
„To prawda, ale ta doniosłość rodowodu opiera się tylko na samej pysze; przedewszystkiem w przodkach czcić przyzwyczajono się: tytuły, rangi, fortunę. Nie jeden zarumieniłby się, gdyby miał za przodka poczciwego szewca, a tymczasem będzie chełpił się, że pochodzi od rozpustnego szlachcica. Ale cobyście nie robili lub mówili, nie przeszkodzi to prawdziwemu biegowi rzeczy, albowiem Bóg nie mierzy praw natury stopą próżności ludzkiej.“
206. Gdy więc rodowód nie istnieje dla Duchów jednej familji, wypada ztąd uważać za śmieszność wszelką cześć oddawaną przodkom?
„Wcale nie; trzeba uważać siebie za szczęśliwego, jeśli można zaliczyć się do familji, w której był wcielonym jaki Duch wielki. Chociaż Duchy nie pochodzą jedne od drugich, w każdym razie jednak mają większą skłonność do tych, co należały z niemi do jednej familji, i często dają się widzieć skutki współuczucia, pochodzące z tych węzłów poprzedzających; ale bądźcie pewni, że Duchy waszych przodków wcale nie czują się być uczczonemi, gdy im hołdy składacie tylko przez próżność; zasługi ich mogą spływać na was, o ile sami na to zasługujecie, oraz pragniecie naśladować ich w dobrem; taka pamięć jest dla nich nietylko przyjemną, lecz i korzystną.“
207. Często zdarza się, że rodzice przelewają na dzieci podobieństwo fizyczne. Czy mogą tak samo przelać na nie podobieństwo moralne?
„Nie mogą, bo mają dusze czyli Duchy różne. Ciało pochodzi od ciała, lecz Duch nie może pochodzić od Ducha. Pomiędzy spadkobiercami jednej rasy zachodzi tylko sukcesja krwi.“
— Zkąd pochodzi wtedy podobieństwo moralne, jakie zdarza się częstokroć spotykać pomiędzy dziećmi a ich rodzicami?
„Są to Duchy sympatyzujące, pokrewne, które pociąga ku sobie podobieństwo skłonności.“
208. Duchy rodziców czy wywierają jaki wpływ na dziecko po jego narodzeniu?
„Wywierają bardzo wielki; mówiliśmy już o tem gdzie indziej, że Duchy mogą wzajemnie sobie pomagać do postępu. Duchy rodziców mają więc posłannictwo kształcić i rozwijać Ducha dziecka, za pomocą oświaty i wychowania. Oto ich zadanie; gdy zaś takowemu sprzeniewierzą się, wtedy spada na nich odpowiedzialność.“
209. Dla czego z dobrych i poczciwych rodziców rodzą się dzieci niegodne? albo dla czego dobre przymioty rodziców nie zawsze ściągają przez sympatję Duchów dobrych do wcielania się w ich dzieci?
„Duch niedobry uprasza częstokroć o dobrych rodziców, aby módz przy ich pomocy i radzie skierować się na lepszą drogę, a Bóg często na to zezwala.“
210. Rodzice przez myśli i modlitwy czy mogą sprowadzić Ducha dobrego w ciało ich dziecka?
Nie mogą; wolno im tylko ulepszać Ducha dziecka, przez nich spłodzonego, a które z ostało powierzone ich pieczy; jest to ich obowiązkiem; dzieci złe, to próby, dopuszczone na rodziców.“
211. Zkąd pochodzi podobieństwo w charakterach dwóch braci, a szczególniej bliźniąt?
„Mogą to być Duchy sympatyczne, zbliżone do siebie, w skutek podobieństwa uczuć, {{roz*|a które są szczęśliwe z tego, że mogą być razem.“]}
212. Dzieci z ciałami zrośniętemi, posiadającemi niektóre wspólne organa, czy mają w sobie dwa Duchy czyli dwie dusze?
„Dwie, chociaż podobieństwo czyni z nich w oczach waszych tylko jedną.“
213. Ponieważ Duchy w skutek sympatji wcielają się w ciała bliźniąt, zkąd pochodzi wstręt jaki takowe czują do siebie niekiedy?
„Nie jest to prawidło ogólne, aby w bliźniętach mieściły się same Duchy sympatyzujące, albowiem Duchy złe pragną też niekiedy walczyć z sobą na polu życiowem.“
214. Jak wypada przyjmować opowiadania o bijących się dzieciach w łonie macierzyńskiem?
„Jako przenośnię. Chcąc przedstawić zastarzałą nienawiść, odnoszą ją do chwili przed narodzeniem. W ogóle mało zwracacie uwagi na wyobraźnię w porównaniach.“
215. Zkąd pochodzi wybitność piętna narodowego?
„Duchy podobnie ludziom tworzą pomiędzy sobą oddzielne grupy czyli familje, których członkowie łączą się na mocy podobieństwa i skłonności mniej więcej wzniosłych. Naród tedy, to wielka familja, do której garną się Duchy sympatyczne. Popęd jaki mają członkowie tej familji do łączenia się pomiędzy sobą, pochodzi z podobieństwa, jakie istnieje w odrębności charakteru każdego narodu. Czy możesz przypuścić, by Duchy dobre i ludzkie mogły szukać dla siebie narodu grubego i surowego? Nie. Duchy również współczują massom jak i jednostkom, tam, gdzie znajdują dla siebie żywioł prawdziwy.“
216. Czy może człowiek zachować w swem nowem bytowaniu ślady cech moralnych istnień dawniejszych?
„Może, zdarza się to niekiedy; w miarę atoli doskonalenia się, musi odmieniać się. Stanowisko jego towarzyskie może też zmieniać się, a gdy z pana zostanie niewolnikiem, wtedy nietylko jego gusta zmieniają się, ale z trudnością poznalibyście i jego samego. Ponieważ Duch jest jeden i ten sam w rozmaitych wcieleniach, musi ztąd objawiać się i podobieństwo w jego objawach zewnętrznych, które zmieniają się w skutek nawyknień wyniesionych z nowego stanowiska społecznego, co dzieje się dotąd, aż wysokie wydoskonalenie nie zmieni całkowicie jego charakteru: z pysznego i złośnika może on zostać pokornym i ludzkim, gdy uczuje skruchę.“
217. Człowiek w rozmaitych wcieleniach czy nosi na sobie ślady fizyczne dawniejszych istnień?
„Ciało całkowicie się niszczy, a nowe żadnego podobieństwa z dawniejszem nie ma. Pomimo to Duch ten sam prześwieca zawsze w ciele; zapewne, ciała jest materją tylko, urabia się ono jednak podług zdolności Ducha zamieszkującego, który odciska na niem pewne piętno zewnętrzne, szczególniej na twarzy; przez porównanie nazywacie oczy źwierciadłem duszy, t. j. że w twarzy najlepiej odbija się dusza; zdarza się spotykać osoby o bardzo brzydkich rysach twarzy, wielce jednak pociągających, gdy służą za powłokę ducha dobrego, mądrego, ludzkiego, i przeciwnie, często twarze bardzo piękne, które nietylko że się nie podobają, lecz nawet wstręt ku sobie budzą. Zdawałoby się, że ciała dobrze i pięknie zbudowane są siedliskiem Duchów dobrych i doskonałych, a tymczasem zdarza się codzień spotykać najlepszych ludzi z najszpetniejszą powierzchownością. Bez wyraźnego podobieństwa, może jednak podobieństwo gustów i skłonności wyrobić to, co nazywacie podobieństwem familijnem.“
Ponieważ ciało, w które obleka się dusza za każdem nowem wcieleniem, nie zostaje w żadnym związku wyraźnym z dawniejszem, mogącem pochodzić z zupełnie innego szczepu, z przypadkowego tedy podobieństwa niedorzecznem byłoby wnosić o przeszłych istnieniach, jakoby do tego przywiązanych. Przymioty Ducha mogą jednak zmieniać powierzchowność niektórych organów służących mu za narzędzia, odciskając na twarzy, a nawet i w całym układzie piętno wyraźne. Wskutek tego często spotykamy pod powłoką najskromniejszą wyrazy wielkości i godności, gdy tymczasem pod suknią pana widujemy spodlenie i nikczemność. Zdarza się, że osoby wyszłe z najniższych warstw towarzyskich, gdy znajdą się w najwyższych kołach towarzyskich, przybierają zupełnie swobodny ton i manierę tych sfer, jak gdyby w nich odszukały swój własny żywioł, przeciwnie inne, zrodzone w tym stanie, wyglądają jakby tam obcemi były. Czy nie da się to wytłómaczyć przez odbicie się dawniejsego stanowiska towarzyskiego, jakie Duch w poprzedniem bytowaniu zajmował.
218. Duch wcielony czy może zachować w sobie ślady wiadomości i wyobrażeń, zdobytych w poprzedniem bytowaniu?
„Pozostają mu po nich niejasne wspomnienia, które nazywacie pojęciami wrodzonemi.“
— Teorja o pojęciach wrodzonych nie jest więc urojeniem?
„Nie; wiadomości nabyte w każdem istnieniu nie giną, a Duch wolny od wpływów materji, nigdy ich nie zapomina. W czasie wcielania się może je chwilami zapominać lecz popęd wewnętrzny do nich, nigdy po nim się nie zaciera, i służy do dalszego rozwoju; gdyby tego nie było, musiałby za każdym razem na nowo rozpoczynać swe doświadczenie. W każdem nowem bytowaniu Duch przyjmuje zawsze za punkt wychodni poprzednie swe istnienie.“ (216.)
219. Zkąd pochodzą nadzwyczajne zdolności u niektórych osób, które bez poprzedniej nauki, posiadaja wrodzony popęd do pewnych nauk, n. p. do języków, matematyki i t. p.?
„Są to wspomnienia z przeszłości, poprzedni postęp duszy, o którym zatraciła samowiedzę. Inaczej zkądżeby się wzięły? Ciało zmienia się, lecz Duch się nie zmienia, chociaż musi wciąż przebierać się w coraz nowe suknie.“
220. Ze zmianą ciał czy można utracić jakąkolwiek ze zdolności umysłowych, n. p. smak w sztuce?
„Można; jeśli ta zdolność była zbrukaną lub gdy z niej robiono zły użytek. Może też zdarzyć się, że w czasie któregoś z istnień pozostanie ono chwilowo w uśpieniu, bo Duch czuje potrzebę uprawiania innej umiejętności, nie będącej z nią w harmonji, wtedy pozostanie ona w stanie ukrytym, by wyjść później na jaw.“
221. Człowiek dziki czy z przeszłości wynosi jakie pojęcie instynktowe o istności Boga i o przyszłem życiu?
„Jest to wspomnienie z czasu, gdy jeszcze był Duchem, t. j. przed swem wcieleniem; pycha atoli częstokroć zagłusza w nim ten głos.“
— Czy temu przypisać należy przechowanie się wiary w niektóre prawdy umiejętności duchowniczej, czego ślady dają się napotykać u wszystkich narodów?
„Umiejętność ta jest tak dawną jak świat, oto przyczyna, dla której znajduje się ona wszędzie, i dowód że jest prawdziwą. Duch wcielony, zachowując głos wewnętrzny swego bytu niecielesnego, posiada zeznanie instynktowe o istnieniu świata niewidzialnego, ale częstokroć bywa ono skrzywione, w skutek przesądów, a ciemnota oprócz tego dodaje do niego i wiarę w gusła.“
222. Powiadają niektórzy, że dogmat powtórnego wcielenia nie jest nowym; wskrzeszono go niby z Pitageresa. Nigdy nie mówiliśmy, że umiejętność duchownicza jest wynalazkiem
nowożytnym, duchownictwo leżące w prawach natury, musiało istnieć od początku świata, a nasza usilność skierowaną będzie właśnie ku temu, aby wykazać jej głęboką starożytność. Jak wiadomo, Pitagores nie jest twórcą systematu metampsychozy; przyjął on ją od filozofów indyjskich i od Egipcjan, u których istniał od czasów niepamiętnych. Pojęcie o przechodzeniu dusz było wiarą pospolitą, którą wyznawali ludzie najznakomitsi. — Jaką drogą doszła do nich? czy za pomocą objawienia czy w skutek intuicji? o tem nic nie wiemy; jednak bądź co bądź idea ta, gdyby nie była poważną w gruncie, nie mogłaby przetrwać wieków i zajmować sobą umysły wyborowe. Starożytność tego dogmatu nie przeczy, lecz służy na jego poparcie. W każdym razie, pomiędzy właściwą metampsychozą, a nowożytną nauką o powtórnem wcieleniu, zachodzi ta wielka różnica, że Duchy odrzucają zupełnie możność przechodzenia duszy ludzkiej w zwierzę, i odwrotnie.
Duchy ucząc nas dogmatu wielorakości żywotów cielesnych» podnoszą starożytną naukę, która istniała w pierwszych wiekach ludzkości, i dotąd zachowała, się w pamięci wewnętrznej wielu osób; tylko że dzisiaj przedstawiają nam takową ze stanowiska daleko więcej racjonalnego, zgodniejszego z ogólnem prawem postępu w naturze, i z pojęciem o mądrości Stwórcy, z odrzuceniem wszakże wszelkich zabobonnych naleciałości. Godnem jest jednak zastanowienia, że w ostatnich czasach nauczały one tego nietylko w tej księdze: przed jej ogłoszeniem, było już mnóstwo jednoczesnych udzieleń, zawierających nauki tej samej treści, a które powtarzały się we wszystkich krajach, coraz to mnożąc się od owego czasu. Tutaj byłoby stosownem rozważyć, dla czego Duchy zdają się nie zgadzać w niektórych punktach tej teorji; powrócimy do tego później.
Rozważmy tę rzecz z innego stanowiska, odrzucając zupełnie pośrednictwo Duchów; na chwilę usuńmy to wszystko na bok, przypuśćmy, że ta teorja nie jest ich dziełem: przypuśćmy nawet, że o nich mowy nie było. Chwilowo stańmy na gruncie pośrednim, przypuszczając w jednakim stopniu prawdopodobieństwo tak jednej jak drugiej hipotezy, mianowicie: o wielorakim i jedynym żywocie cielesnym, i zobaczmy, gdzie nas zaprowadzi rozsądek i interes osobisty.
Niektóre osoby odrzucają idee powtórnego wcielenia, dla tego że się im nie podoba; mówią, że mają dosyć jednego istnienia, i nie chciałyby rozpoczynać go na nowo; znamy takie, które na jedną, myśl o tem, unoszą się gwałtownie. Zapytujemy je przeto, jak się im zdaje, czy Bóg potrzebował ich zdania, albo radził się ich gustów, gdy ustanawiał harmonję wszechświata? Otóż z dwóch rzeczy jedna, albo powtórne wcielenie istnieje lub nie; gdy istnieje, na nic nie zdadzą się ich dąsy, trzeba będzie uledz, bo Bóg nie będzie ich pytał o pozwolenie. Zdaje się, jak gdybyśmy słyszeli chorego, który powiada: cierpiałem dzisiaj dosyć, jutro już więcej nie chcę cierpieć. Jakimby nie był jego zły humor, nie zważając na to, przyjdzie mu niemniej cierpieć nazajutrz i dni następnych, dopóty aż go choroba nie opuści; owóż gdy mamy powtórnie ożyć cieleśnie, odżyją i one; na nic się nie zda opieranie się na kształt dziecka, nie chcącego iść do szkoły lub przestępcę skazanego do więzienia; obaj rozkaz będą musieli spełnić. Zarzuty podobne są zanadto dziecinne, by zasługiwały na poważniejsze roztrząsanie. Dla ich uspokojenia, powiemy jednak, że nauka o powtórnem wcieleniu wcale nie jest tak okrutną, jak się im zdaje, i gdyby chciały poznać ją głębiej, wcaleby się nie przerażały; wiedziałyby, że warunki przyszłego istnienia zależą od nich samych; będzie ono szczęśliwem lub nieszczęśliwem, stosownie do tego, jak się zachowywały podczas życia ziemskiego, i mogą jeszcze tutaj wznieść się tak wysoko, że nie mają czego obawiać się popaść znowu w kałużę.
Mówiąc o tem, przypuszczamy, że mówimy do osób wierzących w życie przyszłe, lecz nie do tych, które obrały sobie za przedmiot nicość, albo chcących zanurzyć swą duszę, w całości powszechnej, bez osobistości, jako kroplę w oceanie, co mniej więcej na jedno wyjdzie. Gdy wierzysz w przyszłość jakąś, zapewne nie przypuszczasz, by mogła ona być jednaką, dla wszystkich, inaczej cóżby za znaczenie miało dobro? Po co się mamy ścieśniać? czemu nie mamy nasycać naszych namiętności, naszych chuci, nawet z krzywdą bliźniego, ponieważ na tem nic nie zależy? Wierzysz w to, że przyszłość ta wypadnie mniej więcej szczęśliwą lub nieszczęśliwą, stosownie do uczynków jakie za życia popełniłeś; pragniesz tedy być tam jak najszczęśliwszym, albowiem będzie to trwać przez całą wieczność. Przypadkiem czy nie rościsz sobie prawa, żeś człowiekiem najdoskonalszym na ziemi, i czy nie chcesz od razu dostąpić najwyższego szczęścia wybranych? Nie. Takim sposobem musisz zgodzić się, że istnieją na ziemi lepsze od ciebie istoty, zasługujące na lepsze miejsca, chociaż zkądinąd nie masz potrzeby zaliczać siebie do istot potępionych. Otóż postaw się myślą na chwilę w tej twojej pośredniej pozycji, i przypuść, że ktoś przychodzi do ciebie, i mówi: cierpisz, nie jesteś na tyle szczęśliwym, o ilebyś nim mógł być, a tu tymczasem masz przed sobą istoty cieszące się szczęściem niezakłóconem, czy chcesz zmienić twój na ich byt? — Bez wątpienia, odpowiesz, ale jak z tem począć? — Bardzo łatwo; rozpocznij na nowo, coś źle zrobił, i staraj się lepiej zrobić. — Czy wahałbyś się to przyjąć, chociażby z warunkiem przebycia prób kilkakrotnego wcielenia? Użyjmy porównania więcej prozaicznego. Gdyby do człowieka, który chociaż nie zostaje w ostatniej nędzy, lecz cierpi ciągły niedostatek, przyszedł ktoś proponując następną rzecz: oto masz skarby nieprzeliczone, możesz to wszystko posiąść, z warunkiem jednak, że musisz za to pracować ciężko jedną minutę. Gdyby to był największy próżniak na ziemi, słysząc coś podobnego, powiedziałby zapewne: nie tylko minutę, lecz godzinę, chociażby nawet i dzień cały będę tak pracował; co mi to znaczy, gdy resztę życia spędzę w dostatku?! Owóż czemże jest życie nasze cielesne w porównaniu do wieczności? — mniej jak minutą, mniej jak sekundą nawet.
Słyszeliśmy innego rodzaju rozumowanie; Bóg wszechmocnie dobry, nie może wkładać na człowieka ciężaru powtarzania całego ciągu nędzy i męczarni. A więc byłoby może więcej sprawiedliwem i więcej zgodnem z dobrocią, potępiać człowieka na wieczne męki za chwilowo popełniony błąd, prędzej jak mu dać sposób do naprawy takowego w przyszłości? — Dwaj fabrykanci mieli każdy po robotniku, z których każdy mógł ubiegać się o spółkę ze swym pryncypałem. Owóż zdarzyło się dnia pewnego, że dwaj ci robotnicy, bardzo źle się sprawili, za co zasłużyli na oddalenie z obowiązku. Jeden z dwojga fabrykantów odpędził bez litości swego nierzetelnego robotnika, tak, że ten nie mogąc znaleźć roboty, umarł z nędzy. Drugi zaś powiedział: straciłem przez ciebie dzień jeden, musisz mi za to dzień jeden odrobić; zrobiłeś źle robotę, powinieneś ją poprawić; pozwalam ci ją na nowo rozpocząć; staraj się tylko dobrze zrobić, a ja cię przy miejscu utrzymam, i będziesz mógł zawsze ubiegać się o wyższe stanowisko, jakie ci przyobiecałem. Czy potrzeba pytać, który z dwojga fabrykantów okazał się więcej ludzkim? Bóg, miłosierdzie samo, czyżby miał być więcej nieubłaganym od ludzi? Myśl o tem, że los nasz na zawsze jest rozstrzyganym, za próby odbyte w małej ilości lat, a to wtedy nawet, gdy nie od nas zależało doścignąć najwyższej doskonałości na ziemi, ma w sobie coś rozdzierającego, przeciwnie zaś, pojęcie odmienne, ma w sobie wiele pocieszającego: powraca nam ono nadzieję. Takim sposobem nie wypowiadając się za lub przeciw wielorakości żywotów, nie przyznając żadnej hypotezie pierwszeństwa, powiadamy, że gdyby od nas wybór zależał, to nie znalazłoby się ani jednej osoby, któraby pisała się na sąd bez odwołania. Pewien filozof powiedział, że w razie gdyby Bóg nie istniał, to dla szczęścia ludzkości, trzebaby Go było koniecznie wynaleźć; to samo da się powiedzieć i o wielorakości żywotów. Mówiliśmy atoli, że Bóg nie potrzebuje naszego przyzwolenia; nie radzi się naszych upodobań; tak jest, lub tak być nie może; zobaczmy teraz po której stronie są prawdopodobieństwa, i rozważmy rzeczy z innego stanowiska, usuwając zawsze na bok naukę Duchów, a kierując się tylko dowodami filozoficznemi.
Jeśli powtórne wcielenie nie istnieje, zatem musi być tylko jedno istnienie cielesne jest to widocznem; gdy nasze istnienie cielesne jest jedynem, dusza tedy każdego człowieka byłaby tworzoną przy jego narodzeniu, chybabyśmy musieli jej przyznać byt popoprzedzający obecnemu, a w takim razie musielibyśmy zapytać siebie, czem mogła być dusza przed narodzeniem, i czy nie tworzyła jakiegokolwiek rodzaju istoty? Środek jest tu niemożebnym, dusza istniała lub nie istniała przed ciałem; gdy istniała, jakie jej było położenie? czy posiadała samowiedzę; gdyby nie posiadała samowiedzy, wychodziłoby na to, jak gdyby istotnie nie istniała; kiedy posiadała swą osobistość, musiała tedy być postępową albo bierną; tak w jednym jak w drugim wypadku, jaki będzie stopień, do którego mogła była ona dojrzeć w ciele? Zgodnie z upowszechnioną wiarą, przypuśćmy, że dusza bierze swój początek razem z narodzeniem się ciała, albo co na jedno wychodzi, że przed jej wcieleniem się, posiadała tylko same przymioty przeczące; wychodząc ztąd, postawimy następujące pytania:
1. Dla czego dusza okazuje tyle zdolności tak różnych i niepodległych od pojęć, które w niej zaszczepione zostały przez wychowanie?
2. Zkąd pochodzą nadzwyczajne zdolności u niektórych dzieci, w młodym jeszcze wieku, do pewnej jakiej sztuki lub nauki, gdy tymczasem inne pozostają w stanie mierności albo niższości przez całe życie?
3. Zkąd pochodzą u niektórych, tak zwane pojęcia wrodzone lub wewnętrzne, gdy takowrych u innych dopatrzyć nie można?
4. Zkąd pochodzą u niektórych dzieci instynkta wrcześne do cnót lub zbrodni, wrodzone pojęcie o godności lub służalstwie, sprzeciwiające się zaszczepionym pojęciom?
5. Dla czego, pomijając wychowanie, niektórzy ludzie więcej postępują od innych?
6. Dla czego mamy dzikich i ucywilizowanych ludzi? Gdybyś wziął dziecko Hotentota od piersi, i wychował je w najpierwszem liceum, zdaje się, że z niego nigdy nie potrafisz stworzyć takiego Laplace’a lub Newtona?
Pytamy, gdzie jest filozolja lub teozofja, któraby nam potrafiła rostrzygnąć te pytania? Dusze są sobie równe przy narodzeniu albo nierówne, jest to niewątpliwem. Gdyby były równe, po co zdolności tak nierówne? Zapewne, powiedzą niektórzy, zależy to od organizmu? ależ byłoby to najmonstrualniejsze i najniemoralniejsze zdanie! Człowiek staje się wtedy maszyną, igraszką materji; nie jest już odpowiedzialnym za swe czyny i wszystko może złożyć na karb swej natury ułomnej. Gdy są nierówne, a więc Bóg je takiemi stworzył; lecz po co wtedy ta wyższość wrodzona, jaką niektóre z nich zostały obdarzone? Ta stronniczość czy da się pogodzić z Jego sprawiedliwością i miłością stworzenia?
Przeciwnie, przypuszczając cały szereg istnień poprzednich, postępowych, wszystko zostaje rozwiązanem. Ludzie wnoszą przy narodzeniu wewnętrzny popęd ku wszystkiemu, co już dawniej nabyli; postąpili o tyle, o ile im na to pozwoliły: ilość przebytych wcieleń cielesnych i droga wydoskonalenia, o ile na niej ubiedz potrafili od swego początku; zupełnie to jak w towarzystwie złożonem z rozmaitych wieków, gdzie każdego rozwój mniej więcej stosuje się do ilości lat, które takowemu poświęcali; istnienia następujące po sobie będą dla duszy tem, czem są lata w życiu cielesnem. Proszę zgromadzić w jednym dniu tysiąc osób, od jednego do ośmdziesięciu lat, i przypuśćmy, że zasłona została rzuconą na ich całe życie; wtedy przy nieświadomości, możnaby sądzić, że się one porodziły wszystkie w dniu jednym, a przezto naturalnem będzie pytanie — jak się to stało, że jedne z nich są duże a drugie małe, jedne stare, drugie młode, jedne uczone drugie bez nauki? gdyby jednak obłok osłaniający ich przeszłość naraz się usunął, i dowiedziano się, że one żyły dłuższy lub krótszy przeciąg czasu, natenczas wszystko stałoby się jasnem i pojętnem. Bóg w swej sprawiedliwości nie mógł tworzyć dusz różnej doskonałości; a z wielorakością żywotów nierówność, dająca się spostrzegać pomiędzy niemi, zupełnie zgadza się z najściślejszą sprawiedliwością; widzimy tylko obecność, a przeszłości nie widzimy. To rozumowanie czy się opiera na jakim systemacie lub tylko na luźnem przypuszczeniu? Nie; wychodzimy z zasady oczywistej, niezbitej, z nierówności zdolności i rozwoju umysłowego, które nie mogą być rozwiązane przez żadną ze znanych teoryj; tymczasem za pomocą innej teorji, wytłómaczenie tego jest proste, naturalne, loiczne. Czy słusznie tedy przekładać takie, co tego objaśnić nie mogą, nad tę, która wszystko objaśnia?
Co do szóstego pytania, zapewne powiedzą, że Hotentot należy do ras niższych: ależ Hotentot jest lub nie jest człowiekiem? Gdy jest człowiekiem, dla czego go Bóg i jego rasę wydziedziczył z przywilejów rasy kaukaskiej. Gdy nie jest człowiekiem, po co go robić chrześcijaninem? Nauka duchownicza jest szerszą po nad to wszystko, dla niej nie istnieje kilka ras odrębnych ludzi, lecz tylko ludzie, których duch jest mniej lub więcej zacofanym, co wszakże nie pozbawia ich prawa postępu: czy nie jest to więcej zgodnem z pojęciem o sprawiedliwości Boga?
Widzieliśmy duszę w jej przeszłości i W jej obecnym stanie; gdybyśmy zechcieli ją rozważyć pod względem jej przyszłości, natrafilibyśmy na podobneż trudności.
1. Ponieważ nasze istnienie obecne ma rozstrzygać o losach przyszłych, jaki też może byś stosunek w życiu przyszłem człowieka dzikiego do ucywilizowanego? Czy staną oni na jednym poziomie albo jest pomiędzy nimi przedział co do stopnia szczęścia wiekuistego?
2. Człowiek, co pracował całe życie nad ulepszeniem siebie czy jest na równym stopniu z tymi, co w tyle za nimi pozostali, nie przez swe błędy, lecz iż na to czasu nie mieli i sposobności?
3. Człowiek, co źle czyni, dla braku oświaty, czy jest zdolnym pojmować rzeczy zupełnie niezależne od niego?
4. Pracujemy nad oświatą ludzi, umoralnieniem i ucywilizowaniem, wszakże na jednego oświeconego, mamy miljony takich, co nie zajrzeli światła umysłowego, jakiż jest ich los? Czy się obchodzą z nimi jak z potępionymi? W przeciwnym razie, zkąd mieliby zasługę stawać z innemi na równi?
5. Jaki jest los dzieci umierających w niemowlęctwie, gdy jeszcze nic dobrego ani złego zrobić nie potrafiły? Gdyby znalazły się one pomiędzy wybranymi, za co to pierwszeństwo, niczem bowiem jeszcze na to nie zasłużyły? Na mocy jakiego to przywileju zostały one uwolnione od udręczeń żywota na tym padole?
Czy jest jaka doktryna, któraby te pytania rozwiązała? Przyjmijmy tylko istnienia następujące po sobie, a wszystko ujrzymy wytłómaczonem zgodnie ze sprawiedliwością boską. To czego nie można było zrobić w jednem istnieniu, dokonywa się w innem; w ten sposób nikt nie uchyla się od prawa postępu, każdy bywa wynagrodzony podług jego zasług istotnych, i nikt nie jest wyjęty z pod prawa cieszenia się wieczną szczęśliwością, której może się domagać, nie zważając na zawady jakieby spotkał na swej drodze.
Pytania te mogłyby być pomnożone do nieskończoności, ponieważ zadania psychologiczne i moralne, nigdzie indziej rozwiązania znaleźć nie mogą jak tylko w teorji powtórnego wcielenia; zastanawialiśmy się tutaj nad temi, które są najwięcej upowszechnione. Bądź co bądź, powiedzą niektórzy, nauka o powtórnem wcieleniu nie jest przyjętą jednak przez kościół; byłoby to burzenie uznanej religji i kościoła. W tej chwili nie mamy zamiaru zastanawiać się nad tą kwestją; wystarcza nam, gdyśmy wykazali wysoką jej moralność i racjonalność. Owóż co jest moralne i racjonalne nie powinnoby sprzeciwiać się i z religją, która przedewszystkiem powinna widzieć w Bogu samą mądrość i dobroć nieskończoną. Pytamy, coby stało się z religją, gdyby uparła się przeciwko zdaniu całego świata, oraz nauki i odepchnęła tych wszystkich, co odrzucili wiarę w obrót słońca i sześciu dni stworzenia? Na jaką wiarę i na jaki szacunek mogłaby zasłużyć religja u narodów oświeconych, gdyby się chciała opierać na błędach widocznych, podawanych za dogmat wiary? Gdy oczywistość została wykazaną, kościół uważał za stosowne stanąć po stronie prawdy. Gdy dowiedziono, że istnienie niektórych rzeczy jest niemożebne bez powtórnego wcielenia, gdy niektóre części dogmatu nie mogą być objaśnione inaczej, trzeba wtedy uznać i przyjąć, że współzawodnictwo tej umiejętności z dogmatami religji jest tylko pozornem. W ciągu dalszym potrafimy wykazać, że religją nie tak bardzo od niej się oddala jak powszechnie myślą, i że ne tem nie ucierpi więcej jak na odkryciu ruchu ziemi i geologicznych perjodów, które na pierwszy rzut oka zdawały się zbijać tekst święty. Zasada powtórnego wcielenia pokazuje się w wielu ustępach Pisma Św. i szczególniej została wyrażoną w sposób dotykalny w Ewangielji:
„A gdy zstępowali z góry (po przemienieniu) przykazał im Jezus, mówiąc: Nikomu nie powiadajcie tego widzenia, aż Syn człowieczy zmartwychwstanie. I pytali go uczniowie, mówiąc: cóż tedy nauczeni w piśmie powiadają, że ma Eljasz pierwej przyjść? A Jezus odpowiadając, rzekł im: „Eliasz ci pierwej przyjdzie i naprawi wszystko; ale wam powiadam: iż Eliasz już przyszedł, wszakże nie poznali go, ale uczynili cokolwiek chcieli; takci i Syn człowieczy ma ucierpieć za nich. Tedy zrozumieli uczniowie, że o Janie Chrzcicielu mówił do nich.“ (S. Mat., roz. XVII).
Ponieważ Jan Chrzciciel jest Eliaszem, a zatem widocznie mowa tutaj o powtórnem wcieleniu Ducha Eliasza w ciało Jana Chrzciciela.
Zresztą jakiebyśmy sobie nie urobili pojęcie o powtórnem wcieleniu, czy zostanie ono przyjętem lub odrzuconem, zawsze jednak będziemy zmuszeni uledz mu w końcu, skoro istotnie istnieje; nie naruszy to bynajmniej głównej cechy całej nauki Duchów, która pozostanie głęboko chrześcijańską; opartą jest bowiem na nieśmiertelności duszy, na karze i nagrodzie w przyszłości, na sprawiedliwości Bożej, na swobodnej woli człowieka, na moralności nauki Chrystusa, — nie jest więc antyreligijną.
Rozprawialiśmy tutaj z zupełnem pominięciem nauki duchowniczej, która dla niektórych osób nie może służyć za powagę. Jeśli przyjęliśmy z innymi zdanie o wielorakości żywotów, to wcale nie dla tego, iż zostało udzielonem przez Duchy, lecz że się okazało najloiczniejszem, i że ono jedno tylko rozwiązuje zadawalająco zadania, dotąd uważane za nierozwiązalne. Gdyby teorja ta pochodziła nawet od zwykłego śmiertelnika, zawsze przyjęlibyśmy ją jednakowo, i bez wahania wyrzeklibyśmy się własnego zdania; gdy błąd został wykryty, miłość własna nawet więcej ma do wygrania, skoro przestaje upierać się przy fałszywem zdaniu. Z innej strony gdyby nawet pochodziła od Duchów, odepchnęlibyśmy ją od siebie jak i wiele innych, skorobyśmy widzieli, że jest nierozsądną, z doświadczenia bowiem poznaliśmy, że nie koniecznie wszystko jest prawdą, co od nich pochodzi, zupełnie tak jak się to spotyka i między ludźmi. Jej pierwszą zaletą w oczach naszych, że jest przedewszystkiem loiczną; prócz tego jest opartą całkowicie na faktach: faktach pewnych, materjalnych, które mogą być każdemu dostępne i widzialne, kto się tylko tym badaniom z uwagą i zastanowieniem zechce oddawać, a w obec których każda wątpliwość ustąpić powinnaby. Gdy się te fakta rozpowszechnią, podobnie obrotu ziemi i geologicznych perjodów, każdy będzie musiał wtedy uchylić się przed oczywistością, a ci wszyscy co byli jej przeciwni, znajdą, swe wynagrodzenie w dawniejszych zaprzeczeniach.
Streszczając się, przyznajemy, że nauka o wielorakości istnień objaśnia nas o wszystkiem, co bez niej nie daje się wcale wytłumaczyć; że jest wysoko pocieszającą, oraz zgodną ze sprawiedliwością najsurowszą, i jest dla człowieka kotwicą zbawienia, którą Bóg zesłał w swem miłosierdziu nieprzebranem.
Słowa samego Chrystusa nie pozostawiają pod tym względem żadnej wątpliwości. Oto co czytamy w Ewangielji podług św. Jana, rozdz. III.
3. Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: jeźli się kto nie narodzi znowu, nie może widzieć królestwa Bożego.
4. Rzekł do niego Nikodem: jakoż się może człowiek narodzić będąc stary? Iżali powtóre może wniść w żywot matki swojej, i narodzić się?
5. Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeźliby się kto nie narodził z wody i z ducha, nie może wniść do królestwa Bożego.
6. Co się narodziło z ciała ciało jest, a co się narodziło z ducha, Duch jest.
7. Nie dziwuj się, żem ci powiedział: Musicie (bowiem) się znowu narodzić. (Patrz poniżej, ustęp Zmartwychwstanie ciał, n. 1010.)
223. Dusza czy się wciela natychmiastowo po jej rozdziale z ciałem?
„Niekiedy natychmiast, lecz najczęściej po pewnym przeciągu czasu mniej więcej długim. W światach wyższych powtórne wcielenie następuje prawie natychmiastowo; materja bowiem cielesna jest tam mniej grubą, a Duch wcielony może używać swobodnie wszystkich swych władz; jego stanem prawdziwym jest stan podobny do waszych jasnowidzących.“
224. Co się dzieje z duszą w przestanku pomiędzy dwoma wcieleniami?
„Jest Duchem błąkającym się, który pragnie zdobyć sobie nowe istnienie, a tymczasem czeka.“
— Jak długie mogą być te przestanki?
„Od kilku godzin do tysięcy wieków. Zresztą, właściwie mówiąc, nie ma granicy ostatecznej dla stanu błąkania się, mogącego trwać bardzo długo, lecz które w każdym razie nie jest wiecznem. Duch wcześniej czy później zawsze musi znaleźć dla siebie nowe istnienie, służące mu do oczyszczenia się z przeszłych istnień.“
— Ten przeciąg czasu czy zależy od woli Ducha, lub jest pokutą?
„Pozostaje to zależnem od ich wolnej woli. Duchy wiedzy doskonale, co czynią, lecz są pomiędzy niemi takie, dla których bywa to przeznaczonem jako kara od Boga, bywają i inne, upraszające o przedłużenie swego stanu, aby oddawać się naukom, które mogą tylko pojmować jako Duchy.“
225. Błąkanie się czy jest oznaką niższości Ducha?
„Nie; zdarzają się bowiem Duchy rozmaitych stopni. Wcielenie jakeśmy powiedzieli, jest stanem przechodowyra; w stanie zwyczajnym Duch bywa wolnym od materji.“
226. Czy możnaby powiedzieć, że wszystkie Duchy niewcielone znajdują się w stanie błąkania się?
„Te, którym przeznaczono wcielić się powtórnie, tak; lecz Duchy czyste, co dostąpiły doskonałości, nie błąkają się; stan ich jest już niezmiennym.“
Pod względem przymiotów wewnętrznych Duchy należą do rozmaitych stopni, które przechodzą stopniowo w miarę oczyszczania się. Stosownie do tego wypada je podzielić: na wcielone czyli znajdujące się w połączeniu z ciałem; błąkające się czyli wolne od ciała materjalnego i oczekujące na udoskonalenie się przez ponowne wcielenie; Duchy czyste czyli doskonałe, nie mające potrzeby być już wcielonemi.
227. Duchy błąkające się jak się uczą; zapewne czynią to w sposób odmienny od naszego?
„Uczą się one na swej przeszłości, szukając w niej środków swego wyniesienia. Patrzą i uważają na wszystko, co się dzieje w stronach, które zwiedzają; słuchają rozmów ludzi światłych, tudzież przyjmują skazówki podawane przez Duchy wyższe, i to je oświeca o pojęciach, których dotąd nie miały.“
228. Czy u Duchów przechowują się niektóre z namiętności ludzkich?
„Duchy wyższe po utracie swej powłoki, tracą wszystkie złe namiętności, i zachowują same dobre; Duchy niższe atoli zachowują takowe zwykle, inaczej byłyby równe pierwszym.“
220. Porzucając ziemię, Duchy dla czego nie porzucają swych ujemnych namiętności, przecież wiedzą o całej ich niedogodności?
„Macie u siebie ludzi, ogromnie zazdrosnych; czyżbyście sądzili, że mogą oni opuszczając wasz świat natychmiast i tę wadę porzucić? po ich odejściu ztąd, musi ona pozostać przy nich, szczególniej gdy posiadali takową w stopniu zanadto wybitnym; jest to rodzaj powietrza, które je okala i pozostawia wszystkie dawniejsze złe skłonności, albowiem Duch w tej epoce nie jest jeszcze zupełnie obezcieleśnionym; czasami tylko może widzieć prawdę, służącą mu za przewodnika na jego drodze.“
230. Duchy czy postępują w rozumie w stanie błąkania się?
„Mogą się i bardzo wydoskonalić, zależy to od ich woli i chęci; wszystkie jednak nabyte wiadomości mogą tylko zastosowywać w bytowaniu cielesnem.“
231. Duchy błąkające się czy są szczęśliwe lub nieszczęśliwe?
„Jedne mniej, inne więcej, stosownie do zasług. Cierpią w skutek namiętności, których pierwiastki w nich pozostały lub też bywają szczęśliwe, w miarę tego, o ile zdołały pozbyć się materji. W stanie błąkania się, Duch widzi czego mu brakuje do szczęścia, i poszukuje środków do osiągnięcia takowego, nie zawsze jednak dozwolonem mu bywa wcielenie się, staje się to wtedy dla niego karą.“
232. W stanie błąkania się, czy może Duch zwiedzać inne światy?
„Zależy to od jego stopnia doskonałości; gdy opuszcza ciało, pozostaje przy nim pewna część materji i należy do świata, na którym mieszkał lub do innego równego takowemu, chybaby za życia swego wzniósł się po nad ten poziom, co jest celem ostatecznym i bez czego doskonalenie się byłoby niemożebnem. Może jednak odwiedzać i światy wyższe, lecz wtedy będzie mu tam wszystko obce; może tylko robić domysły, popychające go do doskonalenia się, aby stał się z czasem godnym stanu błogosławionego, i nareszcie, aby mógł ostatecznie tam zamieszkać.“
233. Duchy czyste czy zwiedzają światy niższe?
„Przebywają tam często, w celu dopomagania postępowi; albowiem bez tego światy te pozostawałyby bez kierownictwa, i byłyby wydane na pastwę samych siebie.“
234. Czy istnieją światy, jak o tem było mówiono, służące Duchom błąkającym się do zatrzymywania się, jako miejsca odpoczynku?
„Istnieją, są to światy przeznaczone szczególnie dla istot błąkających się, miejsca, w których mogą one chwilowo mieszkać; jest to rodzaj koczowiska, obozu do wypoczynku po dłuższem błąkaniu się, zawsze nieco nużącem. Takiemi bywają przestrzenie pośrednie pomiędzy światami, które się stopniują stosownie do natury Duchów je zamieszkujących, i gdzie mogą doświadczać mniejszego lub większego szczęścia.“
— Duchy zamieszkujące te przestrzenie czy mogą je opuszczać podług swej woli?
„Mogą; Duchy znajdujące się w tamtych światach opuszczają takowe, aby podążać tam, dokąd mają przeznaczenie. Przedstawcie sobie stado ptaków spadające na wyspę dla wytchnienia i wyczekujące nabrania sił nowych do dalszej podróży.
235. Duchy czy postępują pozostając w światach przechodowych?
„Zapewne; te które się udają tam, zbierają się w celu wzajemnej nauki i dla tego by uprosić o pozwolenie zwiedzenia dogodniejszych stref, któreby im pomogły do zdobycia stanowiska wybranych.“
236. Światy przechodowe czy są przeznaczone do życia stałego dla Duchów błąkających się, i czy posiadają jaką szczególną właściwość?
„Nie; ich położenie jest tam czasowe tylko.“
— Czy mogą być jednocześnie zamieszkiwane i przez istoty cielesne?
„Nie; powierzchnia ich jest bezpłodną. Ci co je zamieszkują, niczego nie potrzebują.“
— Czy ta bezpłodność jest stałą, i czy wypływa z ich natury?
„Nie; są one bezpłodne, w skutek swego stanu przejściowego.“
— Światy te muszą być tedy pozbawione uroku natury?
„Natura objawia się w piękności ogromów, które są niemniej piękne, jak to co wy nazywacie u siebie piękną naturą.“
— Ponieważ stan tych światów jest przejściowy; ziemia więc nasza czy będzie kiedykolwiek włączoną do ich liczby?
„Była już taką.“
— W jakich czasach?
„Podczas jej tworzenia się.“
W świecie nic nie istnieje bez korzyści; wszystko ma swój cel, swe przeznaczenie; nigdzie nie ma próżni, wszystko jest zamieszkałe, wszędzie jest życie. I tak w długim ciągu wieków, które upłynęły przed ukazaniem się człowieka na ziemi, podczas powolnych przejściowych perjodów, stwierdzonych przez geologję, nawet przed utworzeniem się pierwszych jestestw organicznych, na tej bryle bezkształtnej, w tym bezpłodnym chaosie, gdzie wszystkie żywioły były jeszcze w zamieszaniu, życie już istniało; istoty nie mające naszych potrzeb, ani naszych uczuć fizycznych już ją zamieszkiwały. Bóg tak chciał, ażeby nawet w tym stanie niedoskonałym, była na cokolwiek użyteczną. Któż będzie tyle śmiałym, że z pomiędzy miljardów światów, wirujących w ogromie przestrzeni, wybierze jeden, i to z najmniejszych, ginący w tłumach innych światów i przeznaczy mu wyłączne prawo być zaludnionym? Co za korzyści wtedy z reszty światów? Czyżby je Bóg miał stworzyć tylko na pociechę naszych ócz? Przypuszczenie niedorzeczne, niezgodne z pojęciem mądrości, która jaśnieje we wszystkich Jego utworach, i nie mogące być przyjętem szczególniej, gdy się o tych pomyśli, których oko nasze dostrzedz nie może. Nikt nie zaprzeczy, że w tem pojęciu o światach niezdolnych jeszcze do życia organicznego, a już zaludnionych przez istoty żyjące, jest coś wielkiego i wzniosłego, gdzie znajdzie się rozwiązanie nie jednej zagadki.
237. Dusza gdy wchodzi w świat Duchów czy zachowuje pojęcia jakie miała za życia?
„Zachowuje, a oprócz tego dostaje inne, których dawniej nie posiadała, albowiem ciało było dla niej rodzajem grubej zasłony, która przed nią je zasłaniała. Rozum, to przymiot Ducha, który się nąjswobodniej objawia, gdy go nic nie krępuje.
238. Pojęcia i wiadomości Duchów czy są nieskończone, t. j. czy wiedzą one wszystko?
„Im więcej zbliżają się do doskonałości, tem więcej wiedzą, a gdy są wyższemi, wiedzą bardzo wiele; Duchy niższe są ciemne poniekąd we wszystkich rzeczach.“
239. Duchom czy jest wiadomy pierwiastek rzeczy?
„Zależy to od ich wyższości i czystości; Duchy niższe nie wiedzą w tej rzeczy więcej od ludzi.“
240. Czas czy pojmują Duchy tak samo jak i my?
„Nie; ztąd pochodzi, że wy nas w wielu razach, gdy przychodzi się oznaczyć czas lub epokę, pojąć nie możecie.“
Duchy żyją po za obrębem czasu, jak my go sobie ustanowiliśmy; trwanie w czasie, rzec można ginie dla nich, a wieki, tak długie dla nas, są w ich oczach chwilami tylko, znikającemi w wieczności, podobnie jak nikną nierówności powierzchni ziemi, w miarę wznoszenia się w górę.
141. Duchy czy mają dokładniejsze pojęcia o teraźniejszości od nas?
„Porównaćby to można do tego, co dobrze widzi ze ślepym, dorabiającym sobie pojęcia po omacku. Duchy widzą to, czego wy widzieć nie możecie; sąd więc ich musi być też odmienny; powtarzamy znowu, wszystko to zależy od stopnia ich wydoskonalenia.“
242. Jak dowiadują się Duchy o przeszłości i czy jest tutaj jaka granica dla nich?
„Przeszłość dla nas jest teraźniejszością, zupełnie tak samo jak gdy przypominasz sobie niektóre wypadki, które cię spotkały na wygnaniu. Z tą różnicą, że my nie mając przed oczyma grubej zasłony materjalnej, zaćmiewającej twe zdolności umysłowe, posiadamy zupełną pamięć o rzeczach ubiegłych, które się zatarły w twej pamięci; nie wszystko atoli wiedzą Duchy: przyjście ich na świat, jest dla nich tajemnicą.“
243. Duchy czy mają wiedzę przyszłości?
„I to zależy od ich doskonałości; bardzo często mogą takową przewidywać, lecz nie zawsze dozwolone im bywa jej objawienie, a gdy ją widzą, to zdaje się ona dla nich obecnością. Duch tem jaśniej widzi przyszłość, im bliżej jest Boga. Dusza po śmierci obejmuje jednym rzutem oka wszystkie przebyte emigracje, nie może atoli wiedzieć co jej Bóg gotuje w przyszłości, dla tego po wielu przebytych istnieniach powinna ona skupiać się całkowicie w samej sobie.“
— Duchy doskonałe czy mają całkowitą wiedzę przyszłości?
„Całkowitej nie; albowiem Bóg jest najwyższym Panem, i nikt mu dorównać nie może.“
244. Duchy czy mogą widzieć Boga?
„Duchy wyższe mogą Go widzieć; Duchy zaś niższe przeczuwają Go, i odgadują tylko.“
— Gdy Duch niższy powiada, że mu dozwolone to a to od Boga lub niedozwolone, zkąd może zgadywać?
„Boga on wprawdzie nie widzi, lecz czuje Jego obecność, i gdy jaka rzecz nie powinna być zrobioną lub powiedzianą, o tem powiada mu głos wewnętrzny, ostrzeżenie niewidzialne, które to czynić zabrania. Czy nie macie przeczucia, które wam ukazuje z ukrycia, co wypada robić lub od czego powstrzymywać się? To sumo dzieje się i z nami, tylko w stopniu wyższym; albowiem natura nasza będąc nieporównanie delikatniejszą od waszej, jest zarazem i zdolniejszą do przyjmowania wrażeń boskich.“
— Czy te rozkazy bywają wprost Duchowi udzielane od Boga lub za pośrednictwem innych Duchów?
„Nie pochodzą one wprost od Boga, albowiem trzeba być bardzo godnym, aby się z Nim znosić. Rozkazy te bywają przesyłane przez Duchy najwyższe w doskonałości i wiedzy.“
245. Wzrok u Duchów czy bywa ograniczony jak nasz?
„Nie; zależy on od ich własnej woli.“
246. Ażeby widzieć, Duchom czy jest potrzebne światło?
„Widzą same przez się, nie potrzebują światła zewnętrznego; dla nich ciemność nie istnieje, wyjąwszy tej, w którą pogrążone bywają za karę.“
247. Aby widzieć w dwóch punktach rozmaitych czy potrzebują Duchy przenosić się z miejsca na miejsce? Czy mogą np. widzieć na obydwóch półkulach jednocześnie?
„Ponieważ Duch przenosi się wszędzie z szybkością myśli, widzi więc wszędzie jednocześnie; myśl jego może promienieć i jednocześnie przenosić się w rozmaite strony, lecz zdolność ta zależy od stopnia czystości: im mniej jest oczyszczonym, tem wzrok jego będzie krótszym; Duchy tylko wyższe bywają zdolne do obejmowania całości.“
Zdolność widzenia jest właściwością wrodzoną Duchów, która ma siedlisko w całej ich istocie, podobnie jak światło mieści się w każdej części ciała świecącego; jest to pewien rodzaj jasności powszechnej, wszędy rozpościerającej się, ogarniającej na raz przestrzenie, czas, ludzi tudzież rzeczy, i dla której ciemność nie istnieje, jak również i inne przeszkody materjalne. Łatwo zrozumieć, że tak musi być istotnie; wzrok ludzki istnieje, w skutek działania światła na pewien organ, z usunięciem więc światła przestaje istnieć; u Duchów, przeciwnie, światłość jest ich przymiotem właściwym, pomimo tedy wszelkie czynniki zewnętrzne, wzrok zawsze pozostaje niezależnym od światła. (Patrz Wszędobytność, nr. 92.)
248. Duch czy może również wyraźnie widzieć przedmioty jak my?
„Wyraźniej od was, bo sięga tam, gdzie wy dosięgnąć nie możecie; wzroku jego nic nie jest w stanie zaćmić.“
249. Duch czy słyszy dźwięki?
„Słyszy, i to tak delikatnie jak tego wasze tępe zmysły pojąć nie mogą.“
— Zdolność słuchu czy leży podobnie jak i wzroku w całej jego istocie?
„Wszystkie wasze pojęcia zmysłowe, czucia, należą do jego jestestwa; gdy bywa obleczonym w ciało materjalne, dochodzą go one tylko drogą organów odpowiednich, lecz w stanie wolnym nie przywiązują się do jednego miejsca.“
250. Czucie będąc przymiotem wewnętrznym Ducha czy może się ukryć przed nim?
„Duch widzi i słyszy to, co sam sobie życzy. Stosuje się to wszakże tylko do Duchów wyższych a nie do niższych; te ostatnie bowiem zmuszone bywają słyszeć i widzieć pomimowolnie, to co dla ich korzyści jest potrzebne.“
251. Duchy czy są czułe na muzykę?
„Czy chcesz mówić o naszej muzyce? czemże jest ona w porównaniu do muzyki niebiańskiej, do tej harmonji, o której na ziemi pojęcia nie macie? Jedna do drugiej tak się ma, jak śpiew dziki do wdzięcznej melodji. Niektóre Duchy pospolite znajdują jednak upodobanie w słuchaniu waszej muzyki, bo nie mogą jeszcze pojmować wspanialszej. Muzyka wywiera na Duchy urok nieskończony, w skutek rozwoju niepospolitego ich zdolności czucia; słyszą muzykę niebiańską, najpiękniejszą i najmilszą ze wszystkiego, co sobie wyobraźnia duchowa utworzyć może.“
252. Duchy czy są czułe na piękno natury?
„Piękność ciał niebieskich jest tak rozmaitą, że niepodobna znać wszystkie jej odcienie. Umieją one oceniać ją i rozumieć, stosownie do swych zdolności; dla Duchów wzniosłych piękność leży w całości, przed którą ginie rzec można wszelka piękność częściowa“.
253. Duchy czy mają nasze potrzeby i nasze cierpienia?
„Wiedzą o nich, ponieważ je przechodziły, lecz nie doświadczają ich materjalnie podobnie wam: bo są Duchami.“
254. Duchy czy doświadczają znużenia i potrzebują odpoczynku?
„Nie czują takiego jak wasze znużenie i nie potrzebują odpoczynku cielesnego, albowiem nie posiadają organów wymagających naprawy; Duch może spoczywać, zawieszajac swą czynność nieustającą; nie działa materjalnie; działalność jego jest natury czysto umysłowej a spoczynek moralny, t. j. ma chwile, w których myśl jego przestaje być zupełnie czynną i nie jest skierowaną ku jednemu stałemu przedmiotowi; jest to odpoczynek, lecz zupełnie nie podobny do cielesnego. Rodzaj strudzenia jakiego doznają Duchy niższe, jest właściwością ich niższości; a im więcej się one wznoszą, tem mniej czują potrzebę wypoczynku.“
255. Duch gdy mówi że cierpi, jakiego rodzaju jest to cierpienie?
„Udręczenie moralne, które go męczy, bez porównania boleśniejsze, nad wszelkie cierpienia fizyczne.“
256. Zkąd niektóre Duchy skarżyły się, że cierpią od chłodu lub gorąca?
„Wspomnienia tego, co cierpiały za życia, bywają częstokroć tak boleśne jak sama rzeczywistość; często też używają jako przenośni, i w braku lepszego porównania, tak określają swe położenie obecne. Na wspomnienie swego ciała, doznają pewnego wrażenia, coś nakształt tego jak to bywa, gdy się ciężki długo noszony płaszcz zdejmie, i który chwilami zdaje się mieć jeszcze na sobie.“
257. Ciało jest narzędziem bólu; a jeśli nie jest przyczyną główną, to przynajmniej najbliższą. Dusza ma poczucie bólu: poczucie to występuje tu jako skutek. Pamięć o tem wprawdzie jest bardzo uciążliwą, lecz nie może wywierać żadnych skutków fizycznych. Ani chłód, ani gorąco nie są w stanie zniszczyć tkanin duszy, która nie może zmarznąć ani się spalić. Czy niespostrzegamy tego co dnia jak wspomnienie lub bojaźń cierpienia fizycznego mogą wywołać samo cierpienie, a nawet śmierć spowodować? Wszystkim wiadomo, że u osób amputowanych ból się częstokroć odzywa w członku postradanym. Siedliskiem takowego z pewnością nie jest członek, i ból ztamtąd wyjść nie mógł, ale w mózgu zachowało się o nim wrażenie, i tak się objaśnia to zjawisko. Można powiedzieć, że w tem cierpieniu jest coś podobnego do cierpienia Duchów po śmierci. Głębsze badania nad uźroczą, zajmującą tak znakomite stanowisko we wszystkich objawach duchowniczych: w wizjach mglistych lub namacalnych, w usposobieniu Ducha w chwili śmierci, w napotykanem często złudzeniu, że jeszcze żyje, w przerażającym obrazie samobójców, śmiercią ukaranych, lub pogrążonych w grube uciechy zmysłowe i w wielu innych wypadkach rzucających światło na tę kwestję, można znaleźć podstawę do objaśnień poniżej podanych w streszczeniu.
Uźrocza jest powłoką, która łączy Ducha z materją ciała; bywa ona poczerpniętą z żywiołu otaczającego, z płynu powszechnego; posiada wspólne właściwości z elekrycznością, magnetyzmem i poniekąd nawet z materją nieorganiczną. Możnaby ją nazwać wyskokiem materji; jest to pierwiastek życia organicznego, nieumysłowego: życie rozumne należy do Ducha. Nadto jest ona czynnikiem uczuć zewnętrznych. W ciele uczucia te bywają rozłożone odpowiednio do organów przeznaczonych do ich przesyłania na zewnątrz. Po zniszczeniu ciała czucie to staje się powszechnem. Oto jest przyczyna, dla której Duchy nie mówią, iż cierpią na głowę lub na nogi. Zresztą wystrzegać się trzeba, i nie mięszać z sobą cierpień użroczy z cierpieniami ciała: te ostatnie mogą być użyte jako porównanie, ale nie jako prawdziwe określenie. Duch będąc wolnym od ciała może cierpieć, lecz cierpienia te nie są cierpieniami cielesnemi; nie jest to wszakże cierpienie natury wyłącznie moralnej, skarżą się one bowiem na chłód i gorąco; nie cierpią jednak więcej w zimie jak w lecie; widzieliśmy je sami przechodzące przez płomień, co im wcale najmniejszej przykrości lub boleści nie sprawiało; ciepłostan nie robi na nich najmniejszego wrażenia. Ból jaki czują nie ma właściwości czysto fizycznej: jest to rodzaj niejasnego wewnętrznego uczucia, o którem Duch nie zawsze może zdać sobie sprawę dokładną, właśnie dla tego że ból ten nie jest zlokalizowany, i nie wywołany przez czynniki zewnętrzne: prędzej jest to wspomnienie jak rzeczywistość, nie mniej przeto boleśne. Zdarza się jednak, że bywa w tem coś więcej jak wspomnienie, i co się sprawdza na następującem zjawisku. Doświadczenie poucza, że w chwili śmierci, uźrocza oddziela się mniej więcej szybko od ciała, i w początkowych chwilach Duch nie jest w stanie wytłumaczyć sobie swego położenia; zdaje mu się, że nie umarł; czuje jakoby był żywym; obok siebie widzi swe ciało, wie że ono należy do niego, i nie może zrozumieć, że się z niem już rozłączył; stan ten trwa tak długo jak długo utrzymuje się połączenie uźroczy z ciałem. Pewien samobójca opowiadał nam: „nie, nie jestem umarłym“ i dodawał: „czuję jednak jak robaki mię pożerają“. Owóż z pewnością robaki nie mogły toczyć jego uźroczy, a tem mniej jego Ducha; żarły one tylko jego ciało. Lecz ponieważ rozdział uźroczy z ciałem nie był zupełny, nastąpiło przeto odbicie się moralne, tego co się z jego ciałem odbywało. Odbicie się, może nie jest właściwym wyrazem, którego potrzebaby użyć do wyrażenia tego uczucia, jest ono zanadto notarjalnem; prędzej będzie to widok, tego co się z jego ciałem odbywa, gdy pozostaje jeszcze w niejakiem połączeniu z uźroczą, skutkiem czego wywołuje się u niego pewien rodzaj złudzenia, które przyjmują za rzeczywistość. Nie jest to tedy wspomnienie, albowiem podczas życia swego nie mógł być pożeranym przez robaki: jest to raczej uczucie stanu obecnego. Można poczynić wnioski, które dadzą się wyprowadzić z tych faktów, gdy je z uwagą rozbierzemy. Ciało podczas życia odbiera wrażenia zewnętrzne, i udziela je Duchowi za pośrednictwem uźroczy, która tworzy to, co nazywają płynem nerwowym. Ciało martwe nic nie czuje, gdyż nie ma ani uźroczy ani Ducha. Uźrocza oddzielona od ciała, odbiera wrażenia; lecz ponieważ takowe dochodzą do niej nie za pośrednictwem ograniczonych zwykłych dróg, przeto stają się ogólnemi. Owóż uźrocza, będąc tylko organem do przelewania wrażeń zewnętrznych, gdyż samowiedza należy do Ducha, sama przez się gdyby istnieć mogła, nie posiadałaby więcej uczucia jak i martwe ciało; podobnież i Duch bez uźroczy, nie czułby żadnego przykrego wrażenia, co spotyka się u Duchów czystych. Wiemy, że im więcej oczyszczają się one, tem czystszym i eteryczniejszym staje się pierwiastek uźroczy; a ztąd wpływ materjalny zmniejsza się w miarę jak Duch postępuje, t. j. w miarę jak uźrocza jego staje się mniej grubą.
Powiedzą atoli niektórzy: jeśli uczucia przyjemne przelewają się na Ducha za pośrednictwem uźroczy jak i nieprzyjemne, to skoro Duch czysty może przyjmować jedno, musi w równym stopniu przyjmować i drugie? Bez wątpienia tak jest, dla tych które pochodzą jedynie z wpływów materji nam znanej; dźwięki naszych instrumentów, woń kwiatów nie robią na nim wrażenia, a jednak ma on uczucia wewnętrzne, których uroku niewysłowionego pojąć nie jesteśmy zdolni, jak ślepo urodzony światła; wiemy, że ono istnieje, lecz w jaki sposób? na tem zatrzymuje się nasz umysł. Pojmujemy zmysłami czucie, słuch, wzrok; wiemy, że zdolności te są przymiotami całej istoty, a nie pewnej tylko części, jak to ma miejsce u człowieka, lecz za pomocą czego się to dzieje? — tego nawet Duchy wytłómaczyć nam nie umieją, język nasz bowiem nie ma słów do określenia pojęć nie istniejących u nas, podobnie jak w języku dzikich nie znajdują się wyrazy dla określenia: naszych sztuk, nauk, i umiejętności filozoficznych.
Gdy mówimy, że Duchy nie ulegają wpływom materjalnym, domyślać się tu wypada, że rozumiemy Duchy bardzo wysokie, których powłoka jest tak eteryczną, że nic jej równego na ziemi się nie znajduje. Nie tak się dzieje wszakże z Duchami, których uźrocza jest więcej gęstą; poznają one nasze dźwięki i nasze zapachy, tylko nie częścią ich istoty jak za życia, lecz całością. Możnaby powiedzieć, że drganie atomów bezpośrednio dotyka ich istotę, i dochodzi w ten sposób do ich wspólnego sensorium, którem jest Duch; zapewne musi to odbywać się w sposób różnoraki, z rozmaitemi wrażeniami, co wszystko musi wpływać na odmienne pojmowanie wrażeń zmysłowych. Słyszą one dźwięk naszej mowy, a tymczasem mogą rozumieć bez pośrednictwa naszych słów, za pomocą przelania samej myśli; a co szczególniej staje na poparcie naszych domysłów, to że przenikliwość bywa tem łatwiejszą, im Duch jest więcej oczyszczonym z materji. Co zaś do wzroku, ten jest u nich niezależnym od naszego światła. Zdolność widzenia jest jednym z rdzennych przymiotów Duchów: ciemność nie istnieje dla nich; wzrok ich jest daleko szerszym i przenikliwszym, im lepiej oczyściły się. Dusza czyli Duch posiada więc w samej sobie wszystkie poczucia; w życiu cielesnem, zacieraja się one przez grubość naszych organów; w życiu niecielesnem wpływ ten staje się coraz mniejszym, w miarę oczyszczenia się powłoki napółmaterjalnej czyli uźroczy.
Powłoka ta czerpana z żywiołu otaczającego Ducha, zmienia się ze zmianą natury światów. Przechodząc z jednego świata na drugi, Duchy zmieniają uźroczę tak samo, jak my zmieniamy suknie na zimę i na lato, pod równikiem i pod biegunem. Duchy najwyższe spuszczając się do nas, przywdziewają uźroczę ziemską, i odbierają poczucia, w ten sam sposób jak i nasze Duchy pospolite; lecz wszystkie, wyższe i niższe, czują i słyszą tylko to, co im się podoba czuć lub słyszeć. Nie posiadając organów zmysłowych, mogą uczynić swe poczucia czynnemi lub też żadnych wrażeń mogą nie odbierać, jeśli tego nie chcą; przymus u nich tylko do jednej rzeczy stosuje się, mianowicie, muszą słuchać rad Duchów wyższych. Wzrok ich bywa zawsze czynnym, lecz gdy tego sobie nie życzą, mogą siebie wzajemnie nie widzieć, stając się niewidzialnemi. Stosownie do stopnia mogą się jedne przed drugiemi ukrywać, z tem jednak że wyższy zawsze może widzieć niższego, i przeciwnie, prawo to nie przysługuje niższemu względem wyższego. W pierwszych chwilach po śmierci, wzrok u Duchów bywa zamglony i niepewny; a im więcej oswobadza się, tem staje się coraz jaśniejszym, i może nabyć tej samej jasności co za życia, posiadając przytem i właściwość widzenia na wskroś rzeczy nieprzezroczystych. Co zaś się tyczy daru rozległości widzenia w nieskończonych przestrzeniach, w teraźniejszości i przyszłości, zależy to od stopnia czystości i wyższości, do jakiej Duch doszedł.
Powiedzą nam, że cała ta teorja, jest mało zaspakajającą: myśleliśmy, że raz pozbawieni naszej grubej powłoki, narzędzia naszych boleści, więcej cierpieć nie będziemy, tymczasem spotykamy tutaj zupełnie co innego. Czy tak czy owak, zawsze są to cierpienia. Tak, niestety, możemy jeszcze cierpieć, wiele, długo, i dużo, od nas samych jednak zależy nie cierpieć, nawet zaraz po rozstaniu się z życiem cielesnem.
Cierpienia ziemskie są częstokroć niezależne on nas, lecz wiele ich pochodzi ze złego użytku naszej woli. Zejdźmy do źródła, a ujrzymy większą ich cześć jako skutki, których moglibyśmy uniknąć. Ileż to cierpień, ileż chorób, winien człowiek swemu nieumiarkowaniu, swej miłości własnej, słowem swym namiętnościom? Człowiek, któryby potrafił żyć wstrzemięźliwie, któryby w niczem nie nadużywał, któryby zawsze był skromnym w swych zachceniach, prostym w swych gustach — ilużby się udręczeń przez to samo pozbył? Podobnież dzieje się i z Duchem; cierpienia jakich doznaje, bywają zawsze skutkiem tego, co za życia popełnił; bez wątpienia nie będzie on miał ani podagry ani gośćca, ale za to inne cierpienia nie lepsze od tych. Widzieliśmy, że cierpienia te Są skutkiem połączenia jakie istniało pomięcizy nim a ciałem; że im więcej jest obezcieleśnionym t. j. im więcej zdołał wyłamać się z pod wpływu materji, tem mniej doznaje przykrych wrażeń; otóż zależy od niego samego uwolnić się od tego wpływu jeszcze za życia; mając wolną wole, może mieć i wybór, między tem co robić wypada, a od czego ma się powstrzymywać; niech poskramia swe namiętności zwierzęce, niech wykorzeni nienawiść, zazdrość, chciwość, pychę; niech sobkowstwa się pozbędzie, duszę swoją niech oczyszcza dobremi uczuciami; niech dobrze czyni; niech nie przywiązuje do rzeczy tego świata więcej znaczenia jak one warte — wtedy, nawet pod powłoką cielesną, jest już oczyszczonym na tyle od materji, że wpływu jej nie czuje, gdy jego ostatnia na ziemi godzina wybije: cierpienia fizyczne, jakich doświadczał nie pozostawiają po sobie przykrych wspomnień; nie pozostaje po nich żadnego nieprzyjemnego wspomnienia, ponieważ takowe dotykały ciała a nie Ducha; jest szczęśliwym, iż się pozbył ciała, a spokój sumienia uwalnia go od wszelkiego cierpienia moralnego. Zapytywaliśmy u tysięcy osób, które należały do rozmaitych warstw społeczeństwa; badaliśmy je we wszystkich perjodach ich życia duchowniezego, od chwili, gdy swe ciało opuściły; śledziliśmy krok za krokiem w ich życiu zagrobowem, by zbadać wszystkie zmiany, jakie się w nich odbywały, w ich pojęciach, w ich uczuciach i pod tym względem, ludzie najpospolitsi częstokroć dawali nam skazówki najdrogocenniejsze. Przekonaliśmy się z tego, że cierpienia zostają w stosunku prostym do ich prowadzenia się, którego następstwa muszą znosić, i że to nowe istnienie jest źródłem szczęścia niewysłowionego, dla tych co dobrą drogą postępowali, zkąd wynika, że ci, co cierpią, cierpią z własnej winy, i że powinni zająć się sobą tak tak dobrze na tamtym świecie, jak to czynić obowiązani jesteśmy i na ziemi.
258. W stanie błąkania się i przed przyjęciem nowego bytowania, Duch czy przewiduje to, co go spotkać ma w życiu przyszłem?
„Wybiera sam rodzaj prób jakie zamierza odbyć, i na tem polega jego wolna wola.“
— A więc nie Bóg wkłada na niego udręczenia życia?
„Nic się bez dopuszczenia Bożego nie dzieje, albowiem On to ustanowił wszystkie prawa, które rządzą światem. Zapytajcie Go, po co ustanowił jedno prawo zamiast drugiego? Pozostawiając Duchowi swobodę wyboru, pozostawia mu też i całą odpowiedzialność za jego czyny i ich następstwa, nic bowiem nie powinno tamować jego przyszłości; droga dobrego jak i złego stoi przed nim otworem. Gdyby jednak upadł, pozostaje mu pociecha, że wszystko z nim się jeszcze nie skończyło, i że Bóg w swej dobroci pozostawia mu swobodę rozpoczęcie tego na nowo, co uprzednio źle zrobił. Zresztą zawsze trzeba wyróżniać to, co Bóg uczynił, od tego co człowiek utworzył. Gdy widzisz niebezpieczeństwo grożące, to nie tyś go stworzył, lecz Bóg; od ciebie atoli samego będzie zależało wystawić się na takowe, gdy widzisz w niem sposób posunięcia się naprzód, zwłaszcza gdy Bóg na to zezwala.“
259. Gdy więc Duchom pozostawiony jest wybór prób, jakich mają doświadczać, czy ztąd wypadnie, że udręczenia wszystkie jakich doznajemy w tera życiu, są skutkiem naszego własnego wyboru?
„Wszystkie, nie można powiedzieć, nie możecie bowiem wszystkiego przewidzieć, aż w najdrobniejszych szczegółach, co was spotkać może w życiu; wybieracie sobie rodzaj prób, a szczegóły są tylko prostem następstwem stanowiska, jakie sobie obierzecie, i częstokroć zależeć to będzie od waszego postępowania. Gdy Duch zapragnie wcielić się pomiędzy zbrodniarzami, to wie naprzód na jakie pokusy narazić się musi, lecz nie wie tylko o każdym postępku jaki popełnić może; postępki te są skutkiem jego woli czyli wolnej woli. Duch wybierając pewien kierunek, wie jaki ma mieć rodzaj walk do stoczenia; wie i o rodzaju przygód jakie go mogą spotkać, nie wie tylko z pewnością, w jakich to właściwie wypadkach go spotka. Wypadki szczegółowe powstają z okoliczności i w toku działania. Wielkie tylko wypadki, decydujące o życiu, te mogą być przewidywane. Gdy obierzesz drogę pełną wybojów, wiesz naprzód, że masz zachować w swej podróży wielką ostrożność; wystawiasz się na możebność wywrotu, lecz nie wiesz z pewnością, w którem miejscu mianowicie nastąpić to może; gdy przeto zachowasz się ostrożnie, może cię i przypadek ominąć. Gdyby ci spadła dachówka z dachu, nie sądź, by to miało być koniecznie przeznaczonem jak zwykle powiadają.“
260. Jakim sposobem może się zachciewać Duchowi rodzić się pomiędzy złymi ludźmi?
„Potrzeba mu być wszędzie, by mógł dopełnić prób jemu przeznaczonych. Cóż począć! wszystko układa się na mocy prawa podobieństwa; by módz walczyć skutecznie przeciwko instynktowi rozbójniczemu, trzeba odbyć próbę w towarzystwie rozbójników.“
Gdybyśmy nie mieli na ziemi złych ludzi, Duchy więc nie znalazłyby wtedy odpowiedniej sfery, dla odbycia pewnych prób?
„Czyżbyście chcieli na to uskarżać się? Podobny stan rzeczy istnieje w światach wyższych, gdzie złe nie ma przystępu, i dla tego znajdą się tam Duchy dobre. Trzeba, ażeby to i u was na ziemi prędko nastąpić mogło, “
201. Duch, by dojść do doskonałości, czy powinien w swych próbach przechodzić wszystkie stopnie pokusy; czy potrzebuje przechodzić przez wszystkie okoliczności, które mogą rozdrażniać: pychę, zazdrość, skąpstwo, zmysłowość i t. p.?
„Z pewnością, że nie; możecie przecie sami widzieć jak niektóre z nich obierają sobie od samego początku drogę, która ich uwalnia od wielu prób; ten tylko, co się daje uwieść na złą drogę, musi przebyć wszystkie jej niebezpieczeństwa. Duch może n. p. zapragnąć bogactw, co może mu być udzielonem; wtedy stosownie do swego charakteru, może być rozrzutnym lub skąpym, sobkiem lub hojnym, albo się oddać wszystkim uciechom zmysłowym; ztąd jednak nie wypływa, ażeby potrzebował koniecznie przebywać sieć tych wszystkich pokus.“
262. Duch, na początku prosty i bez doświadczenia, jak może sobie dobierać istnienie ze świadomością przyczyn, i następnie być odpowiedzialnym za ten wybór?
„Bóg zastępuje go w jego niedoświadczeniu, wytykając drogę jaką ma postępować, podobnie jak to czynisz z dzieckiem od jego kolebki; z wolna pozostawia go panem dalszego wyboru, w miarę rozwoju wolnej woli, i wtedy często następuje to, że zaczyna wchodzić na złą drogę, jeśli nie chce słuchać rad dobrych Duchów; na tem zależy tak zwany upadek człowieka.“
— Ponieważ Duch cieszy się prawem wolnej woli, wybór bytowań cielesnych czy jest zależnym wyłącznie od jego woli, lub może istnienie to bywa nakazanem mu przez Boga jako pokuta?
„Bóg umie czekać: nie spieszy z pokutą; wszakże może zmusić Ducha do bytowania, gdyby ten w skutek swej niższości lub złej woli, nie pośpieszył zrozumieć tego, co mu zbawiennem być może, albo gdy widzi, że to może mu posłużyć do jego oczyszczenia i postępu razem z odbyciem potrzebnej pokuty.“
263. Duch ten wybór czy robi zaraz po śmierci?
„Nie; niektóre wierzą w wieczność męki; jużeśmy o tem mówili i jest to karą dla nich.“
264. Co kieruje Duchem w wyborze prób, których chce na sobie doświadczyć?
„Wybiera aby mógł odpokutować za dawniejsze swe błędy, i zarazem dopomógł do swego postępu. Jedne z Duchów gotowe są włożyć na siebie życie pełne biedy i niedostatku, by módz je przebyć z odwagą; inne chcą wypróbować pokusy bogactw i panowania, daleko niebezpieczniejszych, w skutek nadużyć jakich tam dopuszczać się można, oraz namiętności jakie z nich się rozwijają; a jeszcze inne chcą wypróbować hartu swego, w zetknięciu się z ułomnościami.“
265. Czy znajdują się pomiędzy Duchami takie, co obierają sobie rodzaj prób przez sympatję, i przez chęć obcowania w tej sferze, która najwięcej przypada do ich gustu, dla tego by módz oddać się pewnym uciechom materjalnym?
„Niezawodnie znajdą się takie, lecz to są te, u których uczucie moralne jest jeszcze na niskim stopniu rozwoju; próby przychodzą do nich same przez się i tem dłużej muszą je przebywać. Wcześniej czy później dowiedzą się one, że nasycenie brutalnych namiętności sprowadza za sobą skutki opłakane, za które pokutować będą tak ciężko, iż męczarnie te wydadzą się im wiecznością, a Bóg może je pozostawić w tym stanie, aż do chwili, gdy zrozumieją swe błędy, i dla odkupienia których będą błagać o nowe próby.“
266. Zdawałoby się, że wypada wybierać próby najlżejsze?
„Dla was, tak; dla Ducha, nie; z oswobodzeniem się od materji złudzenie ustaje, i myśli się inaczej.“
Człowiek na ziemi zostaje pod wpływem pojęć cielesnych, i widzi tylko w próbach samą stronę bolesną, dla tego zdaje mu się, ze najwłaściwszem wybierać z nich te, które mogą łączyć się z uciechami materjalnemi; lecz w życiu duchowem, porównuje on uciechy znikome i grube do szczęśliwości niezmiennej, którą w przyszłości upatruje, — a wtedy co mu po chwilowych cierpieniach! Duch może wybierać najcięższe próby w nadziei prędszego dostąpienia stanowiska lepszego, będąc podobnym w tem do chorego, który dla tego by powstać prędzej z łoża boleści, gotów używać najprzykrzejszych leków. Każdy, kto puszcza się na odkrycie krajów nieznanych, wie dobrze, że do tego prowadzi droga niekoniecznie kwiatami usłana; pomimo jednak niebezpieczeństwa na jakie się naraża, sława, którą zdobyć może w razie powodzenia, opromienia mu nadzieją całą tą drogę.
Nauka o swobodzie wyboru przyszłych istnień i prób, jakie mamy do przebycia, przestaje być nadzwyczajną, skoro zechcemy zastanowić się, że Duchy wolne od wpływów materji wcale inaczej pojmują tę kwestję. Dostrzegają one cel poważniejszy od chwilowych i znikomych uciech ziemskich; po każdem istnieniu widzą postęp jaki zrobiły i pojmują czego im jeszcze do dalszego rozwoju brakuje: dla tego chętnie poddają się najcięższym przygodom życia cielesnego, aby módz tem prędzej osiągnąć najwyższe szczęście. Mylą się ci, co nie pojmują, że dla Duchów wcale nie chodzi w tem życiu o przyjemności, a ztąd i o wybór dróg łatwiejszych. W życiu bez goryczy, nie może pojąć takowego niedoskonałości; ażeby zaś mógł ulepszyć się, potrzeba mu je wypróbować w boleściach i znikomości żywota naszego padołu.
Zresztą czy nie mamy co dnia podobnych przykładów przed naszemi oczyma? Człowiek pracujący bez przerwy i odpoczynku, aby zapracować sobie na utrzymanie na starość, czy nie wkłada na siebie dobrowolnie ciężaru w widokach zdobycia lepszej przyszłości? Żołnierz podejmujący się spełnić niebezpieczne rozkazy, podróżny narażający się na niebezpieczną podróż, w celach wyższych naukowych lub też dla powiększenia swego majątku, czemże są w gruncie, jeśli nie tymi, co wystawiają się na próby dobrowolne, by zdobyć sobie cześć i majątek w razie powodzenia? Człowiek dla zdobycia majątku lub sławy, czyż nie jest gotów na wszystko? Wszystkie zabiegi jakie robimy w celu osiągnięcia naszych zamiarów, czyż nie są to dobrowolne próby, jakie wkładamy na siebie? By dostąpić wyższego stopnia w sztuce, nauce, przemyśle, potrzeba przebyć przez sieć niższych stanowisk, które są niczem innem jak tylko dobrowolnie nałożonemi próbami.
Życie ziemskie jest dokładnem naśladowaniem życia duchowego, znajdujemy w niem podobnież nagłe zwroty, tylko w zmniejszeniu. Gdy w życiu wybieramy próby częstokroć bardzo ciężkie, w celu zdobycia sobie stanowiska wyższego, dla czegożby Duchy, których wzrok sięga po za ciało, nie miały sobie wybierać istnienia trudnego i pracowitego, by tem prędzej dobiedz szczytu doskonałości, i stać się zdolnemi kosztować wiekuistej szczęśliwości? Ci więc, co dowodzą że gdyby człowiekowi pozostawiony był swobodny wybór, to każdy zechciałby zostać bogaczem lub panującym, podobni są do tych, co mając wzrok krótki wierzą tylko temu, czego palcem dotknąć mogą, albo są podobni do dziecka łakomego, które zapytywane o przyszłym zawodzie jaki sobie pragnie obrać, odpowiada, że chce być pasztetnikiem lub cukiernikiem.
Podobne to do podróżnego, który będąc w głębi doliny zasłanej mgłą, nie widzi ani długości ani punktów skrajnych swej drogi; lecz gdy przybędzie na wierzchołek góry, wtedy postrzega całą przebieżoną drogę, i tę, którą mu jeszcze przebiedz wypadnie; widzi ztamtąd cel swej podróży, przeszkody jakie na niej spotka, a to mu pozwala obmyślać środki łatwiejszego jej przebycia. Duch wcielony jest podobny do podróżnego, stojącego u stóp góry; a wyzwolony z więzów cielesnych, podobny do tego, który stanął na jej wierzchołku. Celem podróżnego jest odpoczynek po znużeniu w podróży, a dla Ducha po przebyciu wszystkich prób i utrapień, wieczna szczęśliwość.
Wszystkie Duchy zgodnie opowiadają, że w stanie błąkania się uczą się, robią poszukiwania i spostrzeżenia nad przyszłym wyborem. Czy nie napotykamy podobnego przykładu w życiu cielesnem? Często w przeciągu długich lat szukamy karjery, którąśmy sami sobie obrali, ponieważ uważaliśmy ją za najstosowniejszą do wejścia na właściwą drogę. Gdy doznajemy zawodu w jednej, chwytamy się natenczas innej. Każdy zawód przez nas obrany jest fazą, perjodem w życiu. Dzień każdy czyż nie bywa używanym przez nas, dla zastanowienia się nad tem, co mamy nazajutrz poczynać? Owóż wszystkie najrozmaitsze istnienia cielesne są dla Ducha niczem innem jak fazami, perjodami, dniami życia duchowniczego, które jak wiemy jest jego życiem normalnem, żywot bowiem cielesny jest dla niego tylko przejściowym.
267. Duch wcielony czy może zrobić wybór na przyszłość?
„Chęci jego mogą mieć na to wpływ niezawodny; zależy to od zamiarów; częstokroć zdarza się jednak, iż zostawszy Duchem, wcale inaczej tę rzecz pojmuje. Duch tylko jest zdolny do robienia wyboru; powtarzam jednak, że może go zrobić jeszcze za życia cielesnego, albowiem zdarzają się zawsze dla niego chwile, w których bywa niezależnym od wpływów materji.“
— Wielu ludzi pragnie posiąść bogactwa i wielkość, ale nie dla tego by pokutować lub wystawiać się na próby?
„Bez wątpienia; w celu używania, domaga się tego materja, a dla poznania wszystkich przygód może zapragnąć tego i Duch.“
268. Duch nim dostąpi stanu zupełnej czystości czy zawsze musi poddawać się próbom?
„Musi; tylko nie są one takie, jak wy je sobie przedstawiacie; próbami zwykliście nazywać udręczenia materjalne; owóż Duch gdy dostąpi pewnej wyższości, nie będąc jeszcze doskonałym, doświadczać ich już nie potrzebuje; ma on zawsze obowiązki, które dopomagając innym do kształcenia się, dopomagają i jemu samemu posuwać się naprzód.“
269. Czy Duch może zawieść się na skuteczności prób przez siebie obranych?
„Może zechcieć spróbować takich, które są po nad jego siły, i wtedy nastąpić może upadek; może wybrać znowuż takie, które okażą się dla niego bez żadnego skutku, będzie to rodzaj próżniaczego życia; lecz raz z powrotem w świat Duchów, poznaje, że nic nie postąpił naprzód, i prosi o możność naprawienia czasu straconego.“
270. Co znaczą szczególniejsze powołania u niektórych osób, i ich pragnienie postępowania raczej w jednym kierunku jak w drugim?
„Zdaje się, że moglibyście sami odpowiedzieć na to. Nie jest że to prostem następstwem wszystkiego, cośmy mówili o wyborze prób i o postępie dokonanym w poprzednich istnieniach?“
271. W stanie błąkania się, gdy się Duch uczy rozmaitych warunków możebnego rozwoju postępowego, jak takowy uskuteczni, gdy n. p. wcieli się w ludożercę?
„Duchy, co już postąpiły, nie wcielają się w ludożerców; na to są Duchy inne, podobne ze swej natury do Duchów ludożerców, które wcielają się w narody ludożercze.“
Wiemy, że nasi ludożercy nie stoją na najniższym szczeblu, i że znajdują się światy, gdzie zbydlęcenie i drapieżność przechodzą wszelkie granice naszych ziemskich pojęć o człowieku. Duchy te są niższe od najniższych na ziemi, i gdy przechodzą do naszych dzikich, dokonują przez to postępu, tak samo jak byłoby zasługą ludożerców, gdybyśmy ich zmusili przelewać krew własną za nas. Jeśli nie dobijają się o nic więcej, pochodzi to ztąd, że nie są zdolne pojmować rozwoju szerszego. Duch może postępować tylko stopniowo; nie może jednym susem przebyć przestrzeni dzielącej barbarzyństwo od cywilizacji, i tutaj widzimy potrzebę powtórnego wcielenia, które prawdziwie odpowiada sprawiedliwości Boskiej: cóżby się stało z miljonemi istot, które widzimy codnia umierające w stanie ostatniego poniżenia, gdyby nie miały środków dojścia doskonałości? Za cóż miałby je Bóg wydziedziczać z łask przyrzeczonych ludziom?
272. Duchy przybywające ze światów niższych od ziemi lub pochodzące od ludów bardziej zacofanych jak nasi ludożercy, czy mogą wcielać się pomiędzy narodami ucywilizowanemi?
„Mogą; ale zdarza się częstokroć, że schodzą z drogi, chcąc zanadto wysoko od razu postąpić; wtedy nie znajdują miejsca pomiędzy wami, ich bowiem obyczaje i popędy obrażają was.“
Istoty te podają nam smutne przykłady drapieżności w społeczeństwach ucywilizowanych; a gdy powrócą pomiędzy ludożerców, nie będzie to dla nich już upadkiem, bo zajmą właściwe sobie miejsca; być może, że postąpią nawet naprzód.
273. Człowiek należący do rasy ucywilizowanej czy może za pokutę być wcielonym pomiędzy rasy dzikie?
„Może, będzie to zależało od rodzaju pokuty; pan surowy dla swych niewolników, może być wcielonym w niewolnika, i będzie musiał znosić wszystkie poniewierki, na jakie skazywał innych. Ten kto rozkazywał, może uginać się przed tymi, których gniótł swą władzą. Jest to rodzaj pokuty za nadużycie władzy, którą Bóg dopuszcza dla jego poprawy. Duch dobry może też wybrać sobie istnienie pomiędzy ludami, które może popchnąć na drogę postępu, będzie to wtedy misją dla niego.“
274. Rozmaite stopnie Duchów czy stanowią hierarchję władzy i czy istnieją pomiędzy niemi zależność i zwierzchnictwo?
„Istnieją i bardzo wielkie; Duchy posiadają władzę nad drugiemi, którą wywierają za pomocą nieprzepartej przewagi moralnej.“
— Duchy niższe czy mogą uchylać się z pod władzy wyższych?
„Powiedziałem: jest ona nieprzepartą.“
270. Władza i szacunek na jaki zasługiwali pewni ludzie za życia czy nadają im jakie prawo do zwierzchnictwa w świecie Duchów?
„Nie; albowiem mali tam bywają wynoszeni, a wielcy poniżeni. — Czytaj psalmy.“
— Jak powinniśmy pojmować to poniżenie i wywyższenie?
„Wszak wiesz, że Duchy stanowią hierarchję rozmaitych stopni, stosownie do ich zasług? Otóż największy na ziemi może być ostatnim pomiędzy Duchami, i na odwrót, sługa jego może być pomiędzy najpierwszemi. Czy pojmujesz to? Chrystus czyż nie powiedział: „A ktoby się wywyższał, będzie poniżony; a ktoby się poniżał, będzie wywyższony.“
276. Wielki na ziemi, gdy się znajdzie w świecie Duchów pomiędzy maluczkimi czy czuje jakie upokorzenie?
„Częstokroć bardzo wielkie, szczególniej, gdy był zazdrośnym i pysznym.“.
277. Żołnierz, który po bitwie napotyka swego jenerała w świecie Duchów czy go uznaje za zwierzchnika?
„Ranga nic nie znaczy, wyższość istotna jest wszystkiem.“
278. Duchy rozmaitych stopni czy są pomięszane razem?
Tak i nie; to jest, że się widują, lecz się wyróżniają pomiędzy sobą. Unikają jedne drugich lub też zbliżają się do siebie na mocy uczuć sympatji lub antypatii, zupełnie jak to się dzieje pomiędzy wami. Jest to skończony świat, którego wasz jest słabem odbiciem tylko. Te które należą do jednego stopnia, łączą się pomiędzy sobą na mocy powinowactwa, i stanowią grupy albo familje Duchów, połączone węzłem sympatji i celem, który sobie wytknęły: dobre w chęci robienia dobrego, a złe w chęci robienie złego; wstyd za błędy i potrzeba znajdowania się pomiędzy podobnemi sobie, zbiera ich też razem.“
Jest to coś nakształt wielkiego miasta, gdzie się ludzie wszelkich stanów spotykają, i mięszają się pomiędzy sobą; gdzie towarzystwa formują się w skutek podobieństwa gustów; gdzie zbrodnia i cnota ocierają się wzajemnie.
279. Czy wszystkie Duchy mają przystęp jedne do drugich?
„Dobre mogą iść wszędy, muszą bowiem wpływać na złych; strefy atoli zamieszkałe przez dobrych, są zakazane Duchom niedoskonałym, by nie mąciły tam spokoju swemi złemi namiętnościami.“
280. Jaki jest rodzaj stosunków pomiędzy dobremi a złemi Duchami?
„Dobre starają się pokonywać złe skłonności, by pomódz sobie do wzniesienia się; jest to razem posłannictwo.“
281. Duchy niższe zkąd biorą pochop do wyrządzania nam złego?
„W skutek zazdrości, że im się nie udało zostać pomiędzy dobremi. Usilność ich cała jest zwróconą ku temu, by przeszkadzać o ile możności innym Duchom dochodzić do doskonałości; chcą one zmusić inne do wytrzymywania tego, co same wytrzymują. Czy nie widzicie podobnych stosunków wśród was?
282. W jaki sposób udzielają się Duchy jedne drugim?
„Widzą się i pojmują się na wzajem; słowo staje się tam materjalnem: jest ono odzwierciedleniem się myśli. Płyn powszechny służy im za łącznik, w ich nieustannych udzielaniach się; jest to przewodnik dla ich myśli jak powietrze jest ich przewodnikiem dla dźwięku; rodzaj telegrafu, co łączy ze sobą wszystkie Duchy wszechświata, i pozwala komunikować się jednym z drugiemi.“
283. Czy Duchy mogą ukrywać jedne przed drugiemi swe myśli, i czy mogą się kryć jedne przed drugiemi?
„Nie mogą; wszystko dla nich jest jawnem, szczególniej gdy są doskonałemi. Mogą się one oddalać, lecz zawsze widzą się wzajemnie. Nie jest to jednak prawidło powszechne, pewne Duchy bowiem mogą stać się niewidzialnemi dla innych Duchów, gdy uważają to za korzystne dla siebie?“
284. Jak mogą Duchy, nie mając ciała, poznawać osobistości i odróżniać je od innych istot duchowych?
„Poznają się pomiędzy sobą za pomocą uźroczy, która wyróżnia jedne istoty od drugich, jak ciało u ludzi.“
285. Duchy czy poznają współmieszkańców ziemi? Syn czy pozna ojca, a przyjaciel przyjaciela?
„Poznają, i to z rodu w ród.“
— Po czem poznają się ludzie, którzy się znali na ziemi, gdy się spotykają w świecie Duchów?
„Widziemy“ naszą przeszłość i czytamy w niej jak w księdze; widząc przeszłość naszych przyjaciół i nieprzyjaciół, poznajemy ich przejście od życia do śmierci.“
286. Porzucając swe zwłoki świertelne, dusza czy zaraz może widzieć swych krewnych i przyjaciół, którzy ją swym zgonem wyprzedzili?
„Zaraz, nie; albowiem jak już o tem wzmiankowaliśmy, potrzebny jest pewien czas, by mogła rozpatrzyć się i zrzucić resztki zasłony cielesnej.“
287. Co spotyka duszę, gdy powraca w świat Duchów?
„Należąca do sprawiedliwego, bywa przyjmowaną jako brat najukochańszy, dawno oczekiwany; a niesprawiedliwego, przyjmują jako istotę wzgardzoną.“
288. Z jakiem uczuciem przyjmują Duchy nieczyste innego Ducha nieczystego, który im przybywa?
„Złe kontentują się, gdy widzą pomiędzy sobą istotę im podobną, upośledzoną i pozbawioną jak i one szczęśliwości wiekuistej, jak u was na ziemi łotry przyjmują łotrów pomiędzy siebie.“
289. Nasi krewni i przyjaciele czy spieszą na nasze spotkanie, gdy opuszczamy ziemię?
„Tak jest, idą na spotkanie duszy, którą kochają; winszują jej jakby powrotu z podróży, gdy się potrafisz ustrzedz szczęśliwie niebezpieczeństwa drogi, i dopomagają wydobyć się do reszty z więzów cielesnych. Jestto łaska dla Duchów dobrych, gdy na ich spotkanie wychodzą te, których one kochały na ziemi; i przeciwnie, te które zbrukały się, nie mają nikogo koło siebie lub mają sobie podobnych: jest to karą dla nich.“
290. Krewni i przyjaciele czy pozostają połączeni na zawsze po ich zgonie?
„Zależy to od ich wyższości i od drogi, po której mają kroczyć ku postępowi. Gdy z nich jedne postępuje prędzej od drugich, to nie mogą być razem; mogą się widywać czasami, lecz nie mogą kroczyć wspólnie, dopóki nie spotkają się ostatecznie, jako równi w doskonałości. Pozbawienie widoku krewnych i przyjaciół bywa często prócz tego wkładanem na Duchy jako pokuta.“
291. Duchy oprócz sympatji ogólnej, płynącej z podobieństwa czy mogą posiadać jakie szczególne skłonności jedne do drugich?
„Mają, podobnie jak ludzie; lecz więzy, łączące Duchy z sobą, są bez porównania silniejsze, gdy zostają w stanie niecielesnym, ponieważ wtedy nie są wystawione na przygody namiętności.“
292. Duchy czy mogą się nienawidzieć wzajemnie?
„Nienawiść może istnieć tylko pomiędzy Duchami nieczystemi, i one to właściwie rozdmuchują pomiędzy wami nieprzyjaźń i swary.“
293. Dwie istoty nieprzyjazne sobie na ziemi czy zachowują to uczucie i w świecie Duchów?
„Nie; pojmują wtedy, że ich nienawiść była głupstwem i dzieciństwem. Duchy niedoskonałe zachowują w części to uczucie, dopóki się nie oczyszczą. Jeśli przedmiotem ich nienawiści była rzecz materjalna, to o niej natychmiast zapominają, gdy nieco oczyścić się potrafią z materji. A kiedy nie ma antypatji pomiędzy niemi, to mogą natychmiast z sobą znosić się, przedmiot bowiem sporu nie istnieje pomiędzy niemi; mogą więc nawet znajdywać przyjemność we wzajemnem obcowaniu.“
Tak dwaj ucznie, gdy dojdą wieku dojrzałości, poznają całe dzieciństwo swych kłótni dziecinnych, i przestają nienawidzieć się wzajemnie.
294. Wspomnienie złego uczynku, jaki dwaj ludzie mogli popełnić jeden względem drugiego czy jest przeszkodą do sympatji pomiędzy nimi?
„Tak jest, zmusza ich do rozbratu.“
295. Jakiego wrażenia doznają po śmierci Duchy, tych, którym krzywdy na ziemi wyrządzaliśmy?
„Gdy są dobre, przebaczają stosownie do waszego żalu, za to coście im złego zrobili. Gdy są zaś złe, wtedy może zawziętość ich przetrwać i przenieść się na drugi świat, gdzie was prześladować będą. Bóg może na to zezwolić za karę.“
296. Przywiązanie Duchów czy może podpadać jakim zmiennościom?
„Nie może; nie mogą bowiem zwodzić siebie wzajemnie: nie posiadają one już tej maski, pod którą obłuda może się ukrywać, dla tego ich uczucia są niezmienne,|w=85%}} jeśli są czyste. Miłość, co je łączy pomiędzy sobą, jest źródłem najwyższej rozkoszy.“
291. Przyjaźń jaką czuły wzajemnie dwie istoty na ziemi czy się przenosi i w świat Duchów?
„Bez wątpienia, gdy takowa opartą była na prawdziwej sympatji; lecz gdy pociąg fizyczny zastępował większą część sympatji, natenczas ustaje ona razem z przyczyną. Uczucia przyjaźni są bez porównania trwalsze pomiędzy Duchami jak na ziemi, ponieważ nie są poddane kaprysom interesu materjalnego i miłości własnej.“
298. Dusze mające się połączyć z sobą czy mają to przeznaczenie już od początku swego stworzenia, i czy każdy z nas posiada we wszechświecie swą połowicę, z którą musi być fatalnie połączonym kiedyś?
„Nie; żadnego związku szczególnego i fatalnego dla dusz nie istnieje. Łącznik istnieje pomiędzy wszystkiemi Duchami, lecz tyle podług stopnia doskonałości, do jakiego dojść potrafiły: im są doskonalsze, tem łącznik ten ciaśniejszy. Z niezgód powstają wszystkie klęski w ludzkości; ze zgody wypływa szczęście zupełne.“
299. W jakiem znaczeniu trzeba pojmować wyraz połowica, którego używają niektóre Duchy, dla oznaczenia Duchów wzajemnie sympatycznych?
„Wyrażenie niedokładne; bo gdyby Duch miał być połową innego, jakżeby mógł istnieć jeden bez drugiego, nie stanowiąc całości odrębnej.“
300. Dwa Duchy zupełnie połączone sympatją czy się łączą na wieki, albo też mogą rozłączać się i łączyć z innemi?
„Wszystkie Duchy są w połączeniu; mówię o tych, które doszły doskonałości. Gdy ze stref niższych Duch przechodzi do wyższych, to i uczucia jego ustają dla tych które niżej od niego stanęły.“
301. Dwa Duchy sympatyczne czy będą dopełnieniem jeden dla drugiego, albo ta sympatja pochodzi tylko z podobieństwa ich uczuć?
„Sympatja pociągająca jednego Ducha ku drugiemu, pochodzi z zupełnej zgody, jaka panuje w ich skłonnościach i instynktach; gdyby jeden miał być dopełnieniem drugiego, musiałaby zginąć ich osobistość.“
302. Podobieństwo w sympatji doskonałej czy zależy tylko na podobieństwie myśli i uczuć, albo do tego potrzebną jest i równa wiedza?
„Zależy od równości stopnia wywyższenia się.“
303. Duchy obecnie nie sympatyzujące z sobą czy mogą przyjść do tego później?
„Tak jest, wszystkie do tego z czasem dojść muszą. Takim sposobem Duch obecnie znajdujący się w sferze niższej, doskonaląc się, przechodzi w sferę wyższą, gdzie ten inny mieszka. Spotkanie ich tem prędzej nastąpi, gdy wyższy po niedotrzymaniu próby, będzie zmuszonym pozostać na jednem miejscu.“
— Dwa Duchy sympatyczne czy mogą utracić do siebie sympatję?
„Zapewne, jeśli jeden z nich okaże się próżniakiem.“
Teorja o połowicach wiekuistych jest tylko przenośnią, malującą związek pomiędzy Duchami sympatycznemi; jest to wyrażenie używane w języku potocznym, którego dosłownie brać nie wypada; Duchy, co go używały, musiały należeć do gatunku niższych; zakres ich pojęć bywa zacieśniony, i nic dziwnego, że użyły do określenia uczucia wyrazu jakiego używały w życiu cielesnem. Potrzeba przeto odrzucić mniemanie, jakoby dwa Duchy mogły być połączone z sobą nierozerwalnie w wieczności, po spotkaniu się na nowo z rozłąki.
304. Duch czy pamięta o swych istnieniach cielesnych?
„Pamięta, t. j. przypomina sobie czem był, gdy istniał po kilkakrotnie jako człowiek, i często z politowaniem śmieje się w duchu z tych swoich istnień.“
Tak człowiek dojrzały śmieje się z dziecinnych wybryków swej młodości.
305. Wspomnienie o istnieniu cielesnem czy się przedstawia Duchowi po jego śmierci nagle i w sposób dokładny?
„Nie; przychodzi to powoli, jakby coś występującego z po za mgły, w miarę jak jego uwaga ku temu zwracać się poczyna.“
306. Duch czy przypomina sobie wszystkie szczegóły i wypadki swego życia; czy może obejmować jednym rzutem oka całą przeszłość?
„Wspomina wypadki, w miarę wysnuwających się z nich następstw dla jego stanu duchowego; chciej jednak widzieć, że jest wiele okoliczności w życiu, do których nie przywiązuje on żadnego znaczenia, i nawet wspominać o nich nie chce “
— Czy mógłby jednak je wspomnieć, gdyby chciał umyślnie?
„Jeśli chce, może przypominać najdrobniejsze szczegóły, bądź wypadków, bądź myśli; lecz gdy nie ma w tem korzyści, nie wspomina wcale.“
— Czy pojmuje on cel istnienia ziemskiego, w stosunku do życia przyszłego?
„Z pewnością lepiej go pojmuje jak za życia cielesnego; pojmuje potrzebę oczyszczenia się, by módz wejść do nieskończoności i wie, że w każdem nowem bytowaniu pozostawia część swej nieczystości.“
307. Życie przeszłe w jaki sposób przedstawia się Duchowi? Czy za pomocą wyobraźni lub jako obraz widomy dla wzroku?
„Obydwoma sposobami; wszystkie czyny jego, które sobie przypomnieć chce, stają przed nim jako rzeczywistość obecna; inne pozostają mniej więcej niejasne w pamięci lub nawet zupełnie zapominają się. Im więcej zostaje obezcieleśnionym, tem mniejszej wagi przywiązuje do rzeczy materjalnych. Często zdarza się ci, wywołując Ducha błąkającego się, który świeżo opuścił ziemię, słyszeć od niego, że nie zna ukochanych osób, ani pamięta o szczegółach, które dla ciebie mają wielkie znaczenie; mało się on troszczy o to, i dla tego zapomina. To o czem szczególniej pamięta, są to czyny, które posłużyły do jego wydoskonalenia.“
308. Duch czy przypomina wszystkie inne bytowania, które poprzedzały jego ostatnie wcielenie?
„Wszystko się rozwija przed nim jak krajobraz przed podróżnym; powtarzamy atoli, nie o wszystkich swoich postępkach pamięta bezwzględnie; przypomina je sobie w miarę wpływu, jaki one wywierały na jego doskonalenie się i na jego stan obecny. Co zaś się tyczy początków Ducha, jego lat dziecinnych, te się gubią we mgle wieków i zacierają się w jego pamięci.“
309. Duch jak zapatruje się na ciało, które porzuca?
„Jako na niewygodną suknię, co go krępowała, i której rad się pozbył.“
— Jakie robi wrażenie na nim widok jego rozkładającego się ciała?
„Prawie żadne, jako rzeczy, do której żadnego znaczenia nie przywiązuje.“
310. Po pewnym przeciągu czasu Duch czy może poznać swoje kości lub inne przedmioty, które do niego należały?
„Czasami; zależeć to będzie od stanowiska mniej więcej wysokiego, z którego zapatruje się na rzeczy ziemskie.“
311. Poszanowanie jakie oddają rzeczom materjalnym, pozostałym na ziemi po Duchu, czy zwracają jego uwagę, i czy patrzy na to uszanowanie z przyjemnością?
„Duch zawsze jest szczęśliwym z pamięci o nim; rzeczy które przechowują się po nim, budzą w nim wspomnienia, ale tylko myśl zdolną jest przyciągać go do was, nie zaś przedmioty.“
312. Duchy czy wspominają cierpienia z ostatniego swego bytowania cielesnego?
„Częstokroć pamiętają, a wspomnienie o tem, bardziej daje im poznać wartość szczęśliwości, jaką cieszyć się mogą jako Duchy.“
313. Człowiek, który był szczęśliwym na ziemi czy żałuje tego szczęścia?
„Duchy tylko niższe mogą żałować uciech, które sprzyjały ich nieczystej naturze, a za co muszą odpokutować cierpieniami. Dla Duchów wzniosłych, szczęśliwość wiekuista jest tysiąckroć ponętniejszą od uciech znikomych ziemskich.“
Takim jest człowiek dojrzały, który nie pojmuje uciech swego dzieciństwa.
314. Kto rozpoczął n. p. wielkie prace, w celu użytecznym, a które mu śmierć przerywa, czy żałuje na tamtym świecie, że ich dokonać nie mógł?
„Nie; bo widzi, że inni są przeznaczeni, by je wykończyć. Przeciwnie, stara się wpływać na inne umysły ludzkie, by je pobudzać do dalszego naśladowania. Celem jego na ziemi było dobro ludzkości; ten sam cel znajdzie i w świecie Duchów.“
315. Kto zostawił po sobie prace naukowe lub dzieła sztuki czy zachowuje dla nich to samo zamiłowanie jak za życia?
„Sądzi o nich stosownie do swej wyższości, i częstokroć gani to, nad czem dawniej zachwycał się.“
316. Czy zajmują Duchy prace dokonywające się na ziemi, nasz postęp n. p. w naukach i sztukach?
„Zależeć to będzie od ich wyższości lub od misji jaką mają spełnić. To, co dla was jest wspaniałem, dla Duchów jest prawie niczem; podziwiają to, jak uczony podziwia prace swego ucznia. Wyszukują tylko to, co mogłoby służyć za dowód postępu Duchów wcielonych.“
317. Duchy czy zachowują po śmierci przywiązanie do ojczyzny?
„Jest to zawsze ta sama zasada: dla Duchów wyższych w zaświeciu ojczyzną jest wszechświat; na ziemi jest ona dla nich tam, gdzie zostawiły najwięcej osób sympatycznych (i obowiązków).“
Stanowisko Duchów i ich sposób widzenia rzeczy odmienia się do nieskończoności, w miarę ich rozwoju moralnego i umysłowego. Duchy doskonałe zwykle zatrzymują się bardzo krótko na Ziemi; wszystko co się tutaj robi, jest tak lichem w porównaniu do ogromów nieskończoności, rzeczy do których ludzie przywiązują znaczenie, są dla nich tak dziecinne, że nie znajdują w nich nic pociągającego, i chyba spełnienie jakiej misji, w celu posunięcia naprzód rozwoju ludzkości, może chwilowo zmienić ich usposobienie. Duchy stopni, niższych pozostają na niej częściej, chociaż i one zapatrują się na rzeczy ze stanowiska wznioślejszego jak za życia. Duchy pospolite są na niej mieszkańcami właściwemi, i stanowią masę ludności ruchomej świata niewidzialnego; zachowały one prawie te same pojęcia, gusta i skłonności, które miały pod swą powłoką cielesną; wtrącają się do naszych zgromadzeń, w nasze interesa, do naszych zabaw, w których stosownie do ich charakteru mniej więcej czynny udział przyjmują. Nie mogąc same zaspokoić swych namiętności, cieszą się widokiem tych, którzy im oddają się i pobudzają ich do dalszej czynności. Pomiędzy niemi znajdują się i więcej poważne, które patrzą i zastanawiają się, dla nauczenia się i wydoskonalenia samych siebie.
318. Pojęcia Duchów czy się zmieniają, gdy przechodzą w stan Duchowy?
„Bardzo wiele; podlegają one bardzo wielkim zmianom, w miarę ich obezcieleśnienia; przez czas niejaki może Duch pozostawać pod wpływem tych samych pojęć, lecz pomału wpływ materji zmniejsza się, i widzi rzeczy jaśniej; następuje wtedy dla niego pora ulepszenia.“
310. Ponieważ Duch i dawniej, przed swą ostatnią śmiercią cielesną, był mieszkańcem świata duchowego, zkąd pochodzi jego zdziwienie, gdy powraca w świat Duchów?
„Objawia się to tylko w pierwszych chwilach, gdy jeszcze zostaje w zamięszaniu po przebudzeniu; później rozpoznaje się doskonale, gdy wspomnienie przeszłości powróci, i gdy zatrą się wspomnienia z życia ziemskiego.“ (163 i następ.)
320. Duchy czy są czułe na pamięć tych, których kochały na ziemi?
„Daleko więcej jak to możecie sobie wyobrażać; wspomnienia te dodają szczęścia, jeśli są szczęśliwemi; a gdy są nieszczęśliwe, jest to dla nich osłodą.“
321. Dzień zaduszny czy ma w sobie co uroczystego dla Duchów? Czy robią one jakie przygotowania, by odwiedzać tych, co przychodzą modlić się na ich grobach?
„W tym dniu jak i w innych Duchy przychodzą na zawołanie myśli.“
— Dzień ten czy jest miejscem schadzki dla nich, przy ich grobach?
„W tym dniu bywają liczniejsze w tem miejscu, gdyż znajdują więcej osób, które je wzywają; każdy z nich jednak przybywa tylko do swych przyjaciół, lecz nie dla tłumu obojętnych.“
— Pod jaką postacią przybywają ono tam, gdyby można je było widzieć?
„Pod tą samą, pod jaką znaliście je za życia.“
322. Duchy zapomniane, których groby nikt nie przychodzi odwiedzać czy przybywają też, i czy nie doznają żalu, nie widząc nikogo wspominającego o nich?
„Co im po ziemi? serce tylko może do niej przywiązywać. Gdy miłości w tem nie ma, nic wtedy Ducha utrzymać nie może: ma on przed sobą cały wszechświat.“
323. Odwiedziny grobu czy sprawują Duchowi większą przyjemność jak modlitwa cicho odmówiona?
„Odwiedziny grobu są rodzajem ujawnienia myśli o Duchu nieobecnym: jest to obraz. Powiadam wam, że modlitwa tylko uświęca pamiątkę wspomnienia, mniejsza o miejsce, gdy ona wydobywa się z serca “
324. Duchy osób, którym wystawiają pomniki i posągi czy bywają obecne przy obchodzie odkrycia takowych i czy patrzą na to z przyjemnością?
„Wiele przybywa jeżeli może, lecz bywają w ogóle mniej czułe na zaszczyty jak na pamięć o nich.“
325. Zkąd pochodzi myśl u niektórych osób, być pochowanym raczej w tem jak w innem miejscu? Czy je chętniej odwiedzają po śmierci, a to przywiązanie do pewnych rzeczy materjalnych czy nie jest oznaką niższości Ducha?
„Upodobanie przez Ducha pewnej miejscowości, okazuje niższość moralną. Co może znaczyć dla Ducha ten lub ów kąt ziemi, gdy jest wywyższonym? Wszak wie dobrze, że dusza jego połączyć się musi z tymi, których ukochał, wtedy nawet gdy ich kości zostaną w rozłączeniu?“
— Połączenie szczątków śmiertelnych, należących do członków jednej familji w jednym grobie, czy wypada uważać jako rzecz błahą?
„Nie; jest to pobożny zwyczaj i oznaka współuczucia dla tych, kogo się kocha; gdyby nawet to połączenie było nic nie znaczącem dla Duchów, w każdym razie jest ono użytecznem dla ludzi; skupia się w nich więcej pamięci.“
326. Dusza powracając do życia duchowego czy jest czułą na zaszczyty, jakie jej oddają przy pogrzebach?
„Gdy Duch dochodzi pewnego stopnia doskonałości, nie posiada wtedy już żadnej próżności, i pojmuje całą błahość tych rzeczy; lecz musisz wiedzieć i to, że bywa wiele takich Duchów, które w pierwszych chwilach śmierci materjalnej, doświadczają wielkiej przyjemności na widok czci jaką składają ich ciału lub czują zmartwienie na widok zaniedbania koło ich zwłok; zachowują jeszcze niektóre z przesądów padołu ziemskiego.“
327. Duch czy może być obecnym na swym pogrzebie?
„Bardzo często bywa obecnym; czasami zdarza się jednak, że nie pojmuje tego, co się w około niego dzieje, a to wtedy, gdy chwila zamglenia jeszcze nie przeszła dla niego.“
— Czy pochlebia mu udział osób obecnych przy pogrzebie?
„Mniej więcej, stosując się do uczuć, które je sprowadziły.“
328. Duch zmarłego czy bywa przytomnym na zgromadzeniu swych sukcessorów?
„Prawie zawsze; Bóg tego sobie życzy, dla jego nauki i dla pokarania winnych; tutaj ocenia, co znaczyły wszystkie zapewnienia; uczucia wszystkich stoją dla niego otworem, a rozczarowanie jakiego doznaje na widok tych, co z drapieżną chciwością rzucają się na jego suknie, oświeca go o ich uczuciach; ale i na nich kiedyś kolej przyjdzie.“
329. Pewien rodzaj poszanowania dla zmarłych, jaki napotykać się daje u wszystkich narodów czy nie jest skutkiem głosu wewnętrznego, który nam przypomina ożyciu przyszłem?
„Bezwątpienia, jest to tego wynik naturalny; bez niego poszanowanie nie miałoby znaczenia.“
330. Duchy czy wiedzą o czasie, w którym znowu zostaną wcielone?
„Przeczuwają to, jak ślepy czuje n. p. ogień, do którego się zbliża. Wiedzą o tem, że będą musiały na nowo przybierać ciało na siebie, nie wiedzą atoli dokładnie, kiedy to nastąpi.“
— Powtórne wcielenie jest więc potrzebą życia duchowego, jak śmierć jest koniecznością życia cielesnego?
„Z pewnością.“
331. Czy wszystkie Duchy zajmują się swem powtórnem wcieleniem?
„Bywają takie, co wcale o tem nie myślą i nawet tego nie pojmują; zależy to od ich mniej więcej rozwiniętej natury. Dla niektórych ta nieświadomość przyszłości jest pewnego rodzaju karą.“
332. Duch czy może przybliżyć albo oddalić chwilę swego powtórnego wcielenia?
„Wywołując pragnienie z głębi swej istoty, może je ku sobie zbliżać; może i oddalać, gdy się cofa przed próbami, bo pomiędzy Duchami są też tchórze i obojętni, lecz to im bezkarnie nie uchodzi; cierpią za to jak ten, kto nie ma odwagi zażyć lekarstwa zbawiennego, mogącego uleczyć z choroby.“
233. Gdyby Duch znajdywał przyjemność w pośrednim bycie, pomiędzy Duchami błąkającemi się, i gdyby nie miał miłości własnej, popychającej go wyżej, czy mógłby pozostawać w tem bytowaniu do nieskończoności?
„Nie może do nieskończoności; postęp jest potrzebą Ducha, którą wcześniej lub później uczuć musi; wszyscy muszą postępować w górę, jest to ich przeznaczenie.“
334. Połączenie duszy z takiem lub innem ciałem czy jest z góry przeznaczonem albo może się to robi w ostatniej chwili bez wyboru?
„Duch zawsze bywa zawczasu przeznaczanym. Wybierając sobie odpowiedni rodzaj prób, Duch uprasza o pozwolenie wcielenia się: owóż Bóg wszechwiedny i wszystkowidzący przewiduje i widzi, która dusza jest przeznaczoną do jakiego ciała.“
335. Duch czy może wybierać sobie ciało, w które się ma wcielić, albo może ma tylko prawo wyboru rodzaju życia, mającego mu dać pewne doświadczenie?
„Może wybierać i ciało, albowiem ułomności ciała mogą być dla niego pewnego rodzaju próbą, która pomaga do jego postępu, gdy poskromić potrafi wady, jakie w niem znajdzie, wybór ten jednak nie zawsze bywa zależny od niego; może atoli o to prosić.“
— Duch w ostatniej chwili czy może zrzec się ciała, które sobie obrał?
„Gdyby sobie to pozwolił, cierpieć będzie, jak gdyby żadnej próby jeszcze nie przeszedł.“
336. Czy może zajść, że dziecko mające się narodzić, nie znajdzie Ducha chętnego do wcielenia się w nie?
„Bóg temu by zapobiegł. Dziecko, gdy ma przeznaczenie urodzić się żyjącem, ma i duszę sobie przeznaczoną; bez celu nie tworzyć się nie może.“
387. Połączenie Ducha z pewnem ciałem czy może być nakazanem przez Boga?
„Może być tak nakazanem jak i rozmaitego rodzaju próby, szczególniej gdy Duch nie jest jeszcze zdolnym zrobić wyboru ze świadomością przyczyny. Za pokutę, może on otrzymać rozkaz wcielenia się w dziecko, które tak swem urodzeniem, jak następnie i stanowiskiem społecznem stanie się dla niego karą.“
338. Gdyby kilka Duchów zjawiło się do jednego ciała, któremu z nich przysługuje prawo niem odziedziczenia?
„Kilku naraz może się stawić i prosić; Bóg staje w tym razie jako sędzia, i decyduje, któremu z nich dziecko ma być przeznaczonem, zresztą powiedziałem, że Duch ma swoje przeznaczenie nim ciało na świat przyjdzie.“
339. Chwila wcielenia czy się odbywa w takiemże zamgleniu Ducha jak i w chwili śmierci?
„W daleko większem i dłuższem. Ze śmiercią, Duch wydobywa się z niewoli; a przy narodzeniu, powraca do niej.
340. Chwila wcielenia się czy ma cokolwiek uroczystego dla Ducha? Jak spełnia on ten akt czy jako rzecz poważną i konieczną?
„Podobnym jest wtedy do podróżnego, który puszcza się w podróż niebezpieczną, i nie jest pewnym czy mu się uda ocalić życie przed bałwanami piętrzącemi się na jego drodze.“
Podróżny, który puszcza się w podróż, wie o niebezpieczeństwach grożących, lecz wcale nie wie, czy ma się rozbić lub ocalić; coś podobnego dzieje się i z Duchem: wie on o rodzaju prób, jakie przejść będzie musiał, lecz nie wie czy im podołać zdoła.
Jak śmierć jest rozkuciem z więzów dla Ducha, tak powtórne wcielenie jest dla niego zakuciem w te więzy czyli więzieniem lub wygnaniem. Porzuca on świat Duchów, podobnie jak człowiek porzuca świat ziemski. Duch wie o tem, że się ma powtórnie wcielić, jak człowiek, że musi umrzeć; i podobnie temu ostatniemu nie ma samowiedzy o tej ostatniej chwili, aż gdy ta nadejdzie; natenczas w ostatniej chwili zamglenie opanowuje go, jak człowieka konającego, i trwa dopóki nowy byt z całą dokładnością nie wystąpi. Zbliżenie się powtórnego wcielenia jest dla Ducha rodzajem konania.
341. Niepewność o możebności wyjścia z powodzeniem z prób, jakie ma przed sobą Duch wcielający się czy nie wywołuje trwogi przed wcieleniem?
„Trwoga to bardzo wielka, albowiem próby jakie ma przed sobą, posłużą albo do jego postępu lub mogą go odsunąć w tył, w miarę tego jak źle lub dobrze potrafi je przebyć.“
342. W chwili powtórnego wcielenia Duch czy bywa odprowadzanym przez inne Duchy, podobnie jak przy jego powrocie w świat duchowy?
„Zależy to od strefy, którą Duch zamieszkuje. Gdy pochodzi ze strefy, gdzie miłość panuje, natenczas Duchy, które go kochały, odprowadzają, dodają mu otuchy, i często same za nim wchodzą w życie.“
343. Duchy przyjaźne, towarzyszące nam w życiu, czy są to te same, które widujemy we śnie, które oświadczają się z miłością, chociaż rysy ich są nam wcale nieznane?“
„Częstokroć bywają te same; przychodzą one was odwiedzać, jak wy chodzicie odwiedzać więźnia za kratami.“
344. Dusza, w której chwili łączy się z ciałem?
„Połączenie zaczyna się z chwilą poczęcia, i staje się zupełnem z chwilą narodzenia. Od chwili poczęcia, Duch trzyma się ciała, które ma zamieszkać, za pomocą nici płynowej, i to połączenie coraz więcej postępuje aż do chwili narodzenia, w której Duch ostatecznie wciela się w dziecko; krzyk wyrywający się wtedy z piersi dziecka obwieszcza, że i on pomiędzy żyjącemi staje jako sługa Boży.“
345. W chwili poczęcia czy połączenie Ducha z płodem jest zupełne? W tym pierwszym perjodzie życia czy wolno mu zrzekać się ciała, które miał zamieszkać?
„Połączenie jest ostatecznem, a żaden Duch nie może zamieszkać ciała przeznaczonego na mieszkanie innemu Duchowi; lecz ponieważ łącznik, co go z niem utrzymuje, jest bardzo słaby, może przeto zdarzyć się, że Duch cofając się przed próbami, może go swoją wolą zerwać; dziecko wtedy rodzi się nieżywem.“
346. Co się dzieje z Duchem, gdy ciało przeznaczone dla niego umiera przed narodzeniem?
„Może wybierać nowe.“
— Jakiego rodzaju może być korzyść z tych zgonów przedwcześnych?
„Są to skutki niedoskonałości materji, która bywa przyczyną tych przedwcześnych zgonów.“
347. Jaka może być korzyść dla Ducha z wcielenia się w ciało, którego życie trwa tylko kilka dni lub chwil po jego narodzeniu?
„Istota wtedy nie posiada dostatecznie rozwiniętej samowiedzy o swem istnieniu; doniosłość śmierci w tym wypadku jest prawie żadną; bywa to częstokroć więcej doświadczenie dla rodziców, jak o tem mówiliśmy, t. j. próba dla nich.“
348. Duch czy wie naprzód, że ciało, które sobie obiera, żyć nie będzie?
„Czasami wie, i gdy je dla tego sobie obrał, to znaczy, że się cofa przed próbami.“
349. Gdy wcielenie nie uda się Duchowi, z przyczyny jakiejkolwiek bądź, czy go zastępuje natychmiast jaki inny?
„Natychmiast, nie zawsze; Duch potrzebuje czasu, by wybrał nowe, chybaby powtórne wcielenie momentalne było z góry postanowionem.“
350. Duch, gdy się już połączył z ciałem, i więcej nie wypada mu się go zrzekać czy nie żałuje czasami wyboru jaki zrobił?
„Chcesz powiedzieć czy uskarża się podobnie człowiekowi na życie? Czyby żądał innego? zapewne; czy żałuje wyboru jaki uczynił, nie; bo wie o tem, że go sam uczynił. Duch będąc wcielonym, nie może żałować wyboru zrobionego bez jego samowiedzy; gdy atoli ciężar ten uważa dla siebie zanadto wielkim, i gdy sądzi, że jest po nad jego siły, chwyta się wtedy samobójstwa.“
351. W przerwie pomiędzy zapłodnieniem i pomiędzy narodzeniem czy Duch cieszy się zupełną swobodą swych władz?
„Mniej więcej, stosownie do perjodu, bo nie jest jeszcze wcielonym, lecz tylko przyczepionym. Od chwili poczęcia, zamglenie zaczyna opanowywać Ducha, który przez to zostaje ostrzeżonym o zbliżającej się chwili przejścia do nowego istnienia; zamglenie to trwa ciągle, wzrastając aż do narodzenia; w tym odstępie czasu stan jego jest podobnym do stanu Ducha wcielonego we śnie; w miarę przybliżenia się chwili narodzenia, pojęcia jego jako wspomnienie przeszłości zacierają się, a o których jako człowiek żyjący żadnego już zeznania nie ma; wspomnienia te jednak powoli powracają do niego w stanie duchowym.“
352. W chwili narodzenia czy powraca Duch do posiadania wszystkich swych władz?
„Nie; powracają mu one w miarę rozwoju jego organów. Jest to dla niego nowe istnienie; potrzebuje nauczyć się władać nowemi narzędziami; pojęcia powracają powoli jak człowiekowi przebudzającemu się ze snu, i jako takiemu co w wilją tego snu znajdywał się w odmiennem położeniu.“
353. Ponieważ ostateczne połączenie Ducha z ciałem następuje po narodzeniu czy wypada tedy uważać zarodek jako mający duszę?
„Duch mający zamieszkać w niem, znajduje się w tej epoce zewnątrz ciała; właściwie mówiąc, nie posiada duszy, wcielenie się bowiem jest na rozpoczęciu; istnieje tylko połączenie z przyszłą duszą.“
354. Jak wypada przedstawiać sobie byt w łonie matki?
„Jako życie roślinne. Duch żyje wtedy życiem zwierzęcem. Człowiek posiada w sobie życie roślinne i życie zwierzęce, które dopełnia się życiem duchowem w chwili narodzenia.“
355. Czy bywają dzieci, jak to nauka twierdzi, wychodzące już z łona matki martwemi, i w jakim to celu?
„Zdarza się to często, i Bóg dopuszcza tego jako próby dla rodziców dziecka lub może chcieć doświadczyć i Ducha, który w nie miał wstąpić.“
356. Czy znajdują się pomiędzy dziećmi martwourodzonemi takie, któreby nie miały przeznaczenia przyjęcia w siebie Ducha?
„Znajdują się; bywają takie, co nigdy nie miały przeznaczenia przyjąć Ducha w siebie; dla nich nic nie miało się spełnić. Dziecko jest spłodzonem wtedy tylko dla rodziców.“
— Istota tego rodzaju czy może wyjść z łona matki zupełnie uformowaną?
„Czasami może, ale życia nie ma.“
— Każde więc żywonarodzone dziecko ma w sobie koniecznie Ducha wcielonego?
„Bez tego czemże byłoby ono? nie byłaby to istota ludzka.“
357. Jakie wypływają skutki dla Ducha z poronienia?
„Jest to uniecestwione istnienie, które potrzeba na nowo rozpoczynać.“
358. Poronienie sztuczne w jakimbądź perjodzie poczęcia czy jest zbrodnią?
„Zawsze i wszędzie będzie zbrodnia, gdzie przekraczacie prawa Boskie. Matka lub kto inny, odbierający życie dziecku przed jego narodzeniem, zawsze popełnia zbrodnię, ponieważ przeszkadza Duchowi do odbycia próby, dla której to ciało miało służyć za narzędzie.“
359. W zdarzeniu, gdy życie matki bywa zagrożone porodem, czy będzie to zbrodnią, gdy się poświęca życie dziecka dla ocalenia matki?
„Właściwiej jest zawsze poświęcić istotę nieistniejącą jak tę która ma już istnienie.“
360. Czy jest słusznem uważać na równi zarodek z ciałem dziecka żyjącego?
„Chciejcie widzieć w tem wszystkiem wolę Boską i Jego dzieło; nie lekceważcie tedy rzeczami, dla których pewinniście mieć szacunek. Dla czegożbyście nie mieli szanować rzeczy stworzonych, chociażby niedoszłych; zkąd wiecie, że w tem nie było woli Boga? Wchodzi to w zakres jego zamiarów, których nikt zbadać nie może.“
361. Zkąd pochodzą w człowieku złe lub dobre przymioty?
„Są to przymioty Ducha w niego wcielonego; im Duch był czystszym, tem człowiek będzie lepszym.“
— Ztąd zdaje się wypadnie, że człowiek dobry, to wcielony dobry Duch; a człowiek zły, te wcielony Duch nieczysty?
„Tak jest; mów prędzej o Duchu niedoskonałym, bo możnaby sądzić z tego, że istnieją Duchy zawsze złe, jakeście to sobie wyobrazili w postaci szatanów.“
362. Jakim jest charakter osób, w które wcielają się Duchy błędne lub lekkie?
„Są to trzpioty, figlarze, a czasami i złośliwe istoty.“
363. Duchy czy posiadają jakie namiętności, którychby człowiek nie posiadał?
„Nie; w przeciwnym bowiem razie musiałyby i wam ich udzielać.“
364. Czy będzie to ten sam Duch, co daje człowiekowi władze moralne i umysłowe?
„Z pewnością ten sam, i to w stopniu doskonałości jakiej doścignąć zdołał. Dwóch Duchów człowiek w sobie mieć nie może.“
365. Dla czego ludzie rozumni, co jest oznaką przytomności w nich Ducha wyższego, bywają częstokroć pomimo to skłonni do występku?
„Pochodzi to ztąd, że Duch wcielony nie jest dostatecznie czystym, i człowiek wtedy musi ulegać wpływowi innych gorszych Duchów. Duch postępuje w górę niepostrzeżenie, a postęp nie dokonywa się jednocześnie we wszystkich kierunkach; w pewnym czasie może on postąpić w kierunku naukowym, a w innym, w kierunku moralnym.“
366. Jak uważać zdanie, podług którego wszystkie nasze władze tak umysłowe jak i moralne, są skutkiem działania tylu rozmaitych Duchów wcielonych, ile jest tych władz?
„Zastanawiając się poznacie, że jest niedorzecznem. Duch powinien posiadać wszystkie zdolności, ale by módz postępować, powinien mieć tylko jedną wolę; gdyby człowiek był zlepkiem kilku Duchów, wola istniećby nie mogła, i nie miałby wtedy osobistości, albowiem ze śmiercią jego Duchy rozleciałyby się na wszystkie strony jak stado ptaków, które wyrwało się z klatki. Człowiek uskarża się często na trudności, które mu przeszkadzają do pojęcia rzeczy, i ciekawem jest widzieć jak sam je pomnaża, a tymczasem objaśnienie ich jest zupełnie łatwem i naturalnem. I tutaj skutek bierzecie za przyczynę; robicie dzisiaj z człowieka to, co dawniej poganie robili z Boga. Sądzili oni, że powinno być tylu Bogów, ile jest zjawisk rozmaitych w przyrodzie; tylko ludzie rozsądni pomiędzy nimi pojmowali, że to są skutki, których przyczyną może być tylko Bóg jedyny.“
Świat fizyczny i świat moralny przedstawiają nam w tej mierze liczne porównania. Wierzono w istnienie różnorakich materji, dopóki zastanawiano się tylko nad zewnętrzną postacią zjawisk; dzisiaj jesteśmy już zdolni pojmować, że to wszystko jest tylko odmianą jedynej powszechnej materji. Rozmaite władze są objawem jednej przyczyny, którą jest dusza czyli Duch wcielony, lecz nie są to skutki kilku dusz albo Duchów wcielonych, jak rozmaite dźwięki wydobywane z organu są nótami jednej melodji, nie zaś tylu melodjami, ile jest dźwięków. Musiałoby stąd powstać, że za każdą utratą pewnej zdolności lub skłonności, odchodziłby i jeden z odpowiadających jej Duchów, co zrobiłoby z człowieka istotę składową, bez osobistości, a w skutek tego i nieodpowiedzialną za swe czyny. Przeciwne temu dowody podają nam liczne udzielenia Duchów, w których tak widocznie i niezbicie występuje osobistość każdego żyjącego człowieka.
367. Duch wstępując w ciało czy zlewa się razem z materją?
„Materja jest tylko powłoką Ducha, jak suknia jest powłoką ciała. Duch wchodząc w połączenie z ciałem, zachowuje wszystkie swe przymioty duchowe.“
368. Władze Ducha czy pozostają swobodne po złączeniu się jego z ciałem?
„Działanie władz zależy od organów, które są ich narzędziami; bywa ono tem słabsze, im grubszą jest materja.“
— Powłoka cielesna byłaby więc pewną zaporą do swobodnego objawu władz Ducha, coś w rodzaju tego jak to nam ciała nieprzejrzyste przedstawiają w swej nieprzepuszczalności promieni światła?
„Tak jest, i to bardzo nieprzejrzyste.“
Możnaby jeszcze porównywać działanie naszego grubego ciała na Ducha do wody zabłoconej, przeszkadzającej swobodnemu ruchowi pływających w niej ciał.
369. Swoboda działania władz Ducha czy jest zależną od rozwoju organów?
„Organa są narzędźmi objawów władz duszy, objawy te zależą od rozwoju i wydoskonalenia tych organów, podobnie jak dobra robota zależy od dobrych narzędzi.“
370. Czy z wpływu organów da się wyprowadzić stosunek między rozwojem organów mózgowych a władzami moralnemi umysłu?
„Nie mięszajcie przyczyny ze skutkami. Duch posiada zawsze władze sobie właściwe; owóż nie organa dają władzę, lecz władza zmusza te organa do rozwijania się.“
— Ztąd wypada, że rozmaite zdolności człowieka pochodzą jedynie ze stanu jego Ducha?
„Jedynie, nie jest zupełnie dokładnem; zasadę przedewszystkiem stanowią przymioty, mniej więcej rozwinięte u Ducha; a obok tego trzeba zdawać sobie sprawę i z wpływu materji, która przeszkadza swobodnemu objawieniu się tych władz.“
Duch wcielając się, wnosi z sobą rozmaite usposobienia, a gdy przypuścimy dla każdego osobny organ w mózgu, wtedy rozwój tych organów będzie skutkiem, a nie przyczyną. Gdyby władze były skutkiem, człowiek stałby się machiną bez wolnej woli, i nie byłby odpowiedzialnym za swe postępki. Trzebaby wtedy przypuścić, że najwięksi gienjusze, uczeni, poeci, artyści, są tylko genjuszami, dla tego że przypadek zrządził, iż zostali obdarzeni wyłącznemi organami, zkąd wynika, że bez tych organów, nie mogliby oni być genjuszami, i że ostatni głupiec, gdyby posiadał te organa, mógłby zostać takim Newtonem, Wirgiljuszem lub Rafaelem; przypuszczenie jeszcze niedorzeczniejsze, gdybyśmy go chcieli zastosować do przymiotów moralnych. Podług tego więc systematu, Św. Wincenty a Paulo, będąc obdarzony pewnym organem mógłby zostać zbrodniarzem, i przeciwnie, największemu zbrodniarzowi brakło tylko pewnego organu, by zostać Św. Wincentym a Paulo. Zróbmy przypuszczenie przeciwne, że wyłączne organa, jeśli takie w ogóle istnieją, będąc uporządkowane, rozwijają się za pomocą kształcenia władz, jak muskuły za pomocą ruchu, i wtedy nic nie będzie w tem nieracjonalnego. Dla dowiedzenia jego prawdziwości, użyjmy porównania gminnego. Z niektórych powierzchownych oznak na twarzy poznajemy człowieka oddanego trunkom; czyż to jednak wskutek tych znaków został on pijakiem, a nie pijaństwo porobiło te znaki? Właściwie widzimy stąd, że władze odciskają na organach swe piętno.
371. Zdanie, że idjoci i kretyni są obdarzeni duszą niższego gatunku czy jest prawdziwem?
„Nie; mają oni duszę ludzką, często daleko rozumniejszą jak to sobie przypuszczacie, która cierpi dla braku środków porozumienia się na zewnątrz, podobnie jak niemy cierpi, dla tego że mówić nie może.“
372. Jaki cel ma Stwórca, tworząc idjotów i kretynów?
„Duchy pokutujące, zamieszkują ciała idjotów lub kretytynów. Duchy te cierpią, w skutek przymusu, jaki spowodowują im organa nierozwinięte lub nadwyrężone, przeszkadzające do swobodnego objawu ich władz.“
— Nie można więc twierdzić, jakoby organa nie posiadały wpływu na władze?
„Nie mówiliśmy nigdy, że organa nie wywierają wpływu: mają one i bardzo znaczny, przy objawianiu się zawnętrznem władz, lecz same nie tworzą władz; w tem leży cała różnica. Bez dobrego instrumentu, nie potrafi dobrze zagrać najlepszy muzyk, co jednak nie przeszkadza mu być dobrym muzykiem.“
Trzeba odróżniać stan normalny od stanu patologicznego. W stanie normalnym władze moralne przezwyciężają zapory stawiane im przez materją; bywają jednak wypadki, gdzie materja stawia niepokonane zapory, które albo całkiem je pętają lub wykrzywiają, jak to ma miejsce w idjotyzmie lub w warjacji; są to wypadki chorobliwe, i w tym stanie dusza nie cieszy się swobodą swych władz, dla tego ludzie nie pociągają do żadnej odpowiedzialności za jej czyny.
373. Jaka może być zasługa w istnieniu idjoty albo kretyna, co nie może robić ani źle ani dobrze, i nie jest w stanie dokonać postępu w niczem?
„Jest to pokuta nałożona na nich, za nadużycie niektórych władz; rodzaj to czasowego ich uwięzienia.“
— Takim sposobem w ciele idjoty może przemieszkiwać dusza wielkiego genjusza z przeszłego istnienia?
„Tak jest, genjusze bywają niekiedy biczami, gdy nadużywają swej potęgi.“
Wyższość moralna nie odpowiada częstokroć wyższości umysłowej, i najwięksi genjusze mają dużo do odpokutowania; ztąd dostaje się im często istnienie niższego rodzaju od ich istnienia poprzedniego, co jest dla nich przyczyną cierpień: zapory jakie w tem Duch napotyka są podobne do ciężkich łańcuchów, krępujących członki silnego człowieka. Możnaby powiedzieć, że wariaci i idjoci mają kalectwo mózgu, jak kulawy jest kaleką na nogi, a ślepy na oczy.
374. Idjota będąc Duchem, czy zeznaje swe położenie umysłowe?
„Zeznaje i to bardzo często; pojmuje on, że łańcuchy, powstrzymujące jego polot, są próbą lub pokutą dla niego.“
375. Jakim jest stan duszy w stanie obłąkania?
„W stanie wolnym Duch odbiera wrażenia, i wprost wywiera swą działalność na materję; lecz gdy jest wcielonym, znajduje się w warunkach odmiennych, i bywa wtedy zmuszony robić to za pomocą pewnych tylko organów. Niech się całość albo część tych organów popsuje, to jego działania lub wrażenia, zależne od nich, muszą także ustawać. Gdy straci oczy, natenczas ślepym zostaje; kiedy to spotka słuch, wtedy ogłuchnie, i t. d. Wystaw sobie teraz, cóż się musi stać, gdy organ przeznaczony do władz umysłowych jest w części albo całkowicie porażonym lub zmienionym? łatwo tedy pojąć, że Duch, mając organa albo niezupełne lub powykrzywiane, musi zostawać w stanie zamętu; albowiem o samym sobie i o swej sile wewnętrznej posiada zupełną samowiedzę, a nie jest mocen powstrzymać ich biegu.“
— A więc jest to ciało popsute, ale nie Duch?
„Tak jest; pamiętaj jednak, że w równej mierze jak Duch działa na materję, tak i ona oddziaływała na niego wzajemnie, i że Duch może zostawać chwilowo pod wrażeniem zepsutych organów, które mu służą do objawienia się na zewnątrz, i do otrzymania wrażeń. Przy dłuższym przeciągu czasu, gdy warjacja trwała długo, może zdarzyć się, że to powtórzenie częstokrotne jednakowych działań ma tak silny wpływ na Ducha, że może się go pozbyć tylko w chwili, gdy się wyzwoli zupełnie z pod wszelkich wrażeń materjalnych.“
376. Co bywa powodem samobójstwa w warjacji?
„Przymus, jakiego doznaje Duch w tym stanie, tak go krępuje, że nie mogąc swobodnie objawiać się, szuka w śmierci sposobu do zerwania tych więzów.“
377. Duch warjata czy czuje po śmierci jakie nadwerężenie w swych władzach?
„Po śmierci przez czas niejaki może to czuć, lecz tylko dopóki nie oczyści się całkowicie z pod wpływu materji, podobnie jak człowiek zbudzony czuje przez czas niejaki zamęt, w jaki go wtrącił sen.“
378. Uszkodzenia mózgowe w jaki sposób mogą działać na Ducha po śmierci ciała?
„Jest to wspomnienie, rodzaj ciężaru przygniatającego Ducha, a ponieważ nie ma samowiedzy o tem wszystkiem, co działo się koło niego, w czasie jego warjacji, potrzebuje przeto pewien przeciąg czasu, dla obeznania się ze wszystkiem, co zaszło; dla tego im dłużej trwała warjacja za życia, tem dłużej bywa skrępowanym, znękanym i po śmierci. Duch, wyzwolony z ciała, czuje pewien czas wpływ tych więzów.“
379. Duch dziecka czy jest o tyleż rozwiniętym, co Duch człowieka dorosłego?
„Może być więcej rozwiniętym, jeśli więcej postąpił; mało rozwinięte organa tylko nie dozwalają mu tego objawiać. Postępuje w miarę tego, o ile narzędziami swemi może władać.“
380. W dziecku bardzo małem, Duch po za obrębem przeszkód, stawianych mu przez niedoskonałość organów, czy myśli po dziecinnemu albo jako dorosły?
„Zapewne, gdy jest dzieckiem, naturalnem będzie, że organa jego umysłowe, nie będąc jeszcze rozwiniętemi, nie mogą pozwolić na wyrobienie się wzroku wewnętrznego osoby dorosłej: posiada wtedy umysł bardzo ograniczony, dopóki z wiekiem rozsądek jego nie dojrzeje. Zamglenie jego po wcieleniu się nie ustaje zaraz po narodzeniu, i rozprasza się tylko w miarę dojrzewania organów.“
W pomoc tego twierdzenia przychodzi to, że sny u dzieci nie maja charakteru snów osób dorosłych: przedmiot ich bywa zawsze dziecinny, co jest skazówką niezawodną przejęcia się nim Ducha.
381. Ze śmiercią dziecka, Duch czy odzyskuje od razu całą swoją przytomność?
„Niezawodnie, albowiem wtedy zostaje oswobodzonym od powłoki cielesnej; jasność swoją odzyskuje jednak w chwili, gdy rozdział całkowity nastąpi, t. j. gdy nie istnieje już żaden łącznik, co wiązał Ducha z ciałem.“
382. W wieku dziecinnym, Duch czy cierpi jaki przymus w skutek niedoskonałości organów?
„Nie; stan ten jest koniecznością złożoną w naturze rzeczy, i zgodny z widokami Opatrzności: jest to czas wypoczynku Ducha.
383. Jaką korzyść wynosi Duch z wieku dziecinnego?
„Duch wcielając się w widokach doskonalenia się, jest daleko dostępniejszym w tym wieku do wrażeń, które mogą posłużyć do jego postępu, co wkłada obowiązek na tych, do kogo to należeć będzie, czuwać nad jego wychowaniem.“
384. Płacz, dla czego jest pierwszym głosem dziecięcia?
„Dla tego ażeby obudzić współczucie matki, i powołać do niesienia pomocy w jego potrzebach. Czy nie pojmujesz tego, że gdyby zamiast płaczu, wydawało ono tylko wykrzykniki radości, natenczas niktby nie domyślał się o jego potrzebach? Podziwiajcie we wszystkiem mądrość Opatrzności.“
385. Zkąd pochodzą zmiany charakteru w pewnych epokach życia, a szczególniej przy wyjściu z wieku młodzieńczego; czyby się Duch zmieniał w tych razach?
„Duch powraca do swego żywiołu, i pokazuje czem był dawniej.“
„Nie umiecie poznawać tajemnicy, jaka kryje się w dziecięcej niewinności, nie wiecie, czem są dzieci, czem były i czem będą; a jednak pomimo to kochacie je, ubóstwiacie jakby one były częścią was samych, i to tak dalece, że miłość macierzyńska dzieci jest uważaną za największą w naturze, jaką może mieć jedna istota dla drugiej. Zkąd bierze się to czułe przywiązanie, ta tkliwa dobrotliwość, jaką nawet obcy czują dla dziecka? Czy wiecie zkąd ona pochodzi? nie; otóż ja wam ją wytłumaczę.
„Dzieci są to istoty, które Bóg wysyła na nowe istnienia, ale żeby się nie mogły uskarżać na zbytnią Jego surowość, daje On im wszystkie pozory niewinności; nawet u dzieci złej natury, pokrywamy ich występki nieświadomością czynu. Ta niewinność nie jest wcale wyższością, w porównaniu do dawniejszego ich stanu; nie; jest ona tylko obrazem tego, czemby być powinny one, a gdy nie są takiemi, cała wina spada na nie same.
„Lecz nie tylko dla nich samych Bóg dał im tę powierzchowność; daną ona została szczególniej dla rodziców, by obudzić w nich miłość tak potrzebną dziecięcej bezsilności, a uczucie to byłoby osłabionem, gdyby dzieci miały charakter ostry i nieuległy; tymczasem widząc i sądząc, że są dobre i łagodne, otaczają je całą swą rodzicielską pieczołowitością. Gdy dzieci nie potrzebują więcej opieki, troskliwości w ciągu piętnastu czy dwudziestu lat, wtedy prawdziwy i osobisty ich charakter występuje w całej nagości: będzie on dobrym, gdy z gruntu był dobry; lecz zawsze będzie się mienił barwami zachowanemi z najpierwszej młodości.
„Widzicie, że drogi Boskie są najlepsze, a gdy się ma serce czyste, to i objaśnienie ich jest łatwe.
„Zastanówcie się tylko, że Duchy dzieci rodzących się pomiędzy wami mogą przychodzić z innych światów, gdzie musiały nabrać zwyczajów odmiennych od waszych; jakżebyście chcieli, by pośród was stawała nowa istota, przynosząca z sobą odmienne namiętności, od tych które posiadacie; gusta zupełnie sprzeciwiające się waszym; inne skłonności — jakżeby wtedy mogła ona wcielić się w wasze szeregi, gdy Bóg tego zechce, jak nie za pomocą sita wieku dziecęcego? Przez to sito przesiewają się wszystkie myśli, charaktery, cała rozmaitość istot poczętych w tym ogromie światów przeznaczonych do ich hodowania. A wy sami, gdy pomrzecie, zostajecie w pewnym rodzaju dzieciństwa wśród nowych waszych braci; i w nowym waszym bycie nieziemskim, nie wiecie o nawyknieniach, zwyczajach, stosunkach tego nowego dla was świata; z trudnością będziecie władać językiem, którym zwykle potrzeba wam będzie mówić, językiem bystrzejszym od waszych myśli dzisiejszych, (319).
„Wiek dziecięcy ma jeszcze inną korzyść. Duchy wchodzą w życie cielesne, dla tego tylko by się ulepszyć, wydoskonalić; słabość wieku dziecięcego robi je giętkiemi, przystępnemi na rady doświadczeńszych, i tych co niemi ku postępowi kierują; wtedy daje się przeobrażać ich charakter i można pohamować złe skłonności; takim jest obowiązek, włożony przez Boga na rodziców, posłannictwo święte, za które są odpowiedzialni.
„W ten sposób wiek dziecinny, nietylko jest użytecznym, potrzebnym, koniecznym, lecz nadto jest następstwem praw Boskich, któremi rządzi się świat.“
386. Dwie istoty, które się znały i kochały nawzajem, mogą się znaleść znowu razem w przyszem istnieniu cielesnem, i czy mogą się poznać?
„Poznawać się nie mogą, lecz być pociągniętemi jedna drugiej, to rzecz inna, a częstokroć związki serdeczne, oparte na szczerem przywiązaniu, wypływają tylko z tego źródła. Dwie istoty zbliżają się do siebie, na pozór w skutek przypadkowego zbiegu okoliczności, lecz które w istocie są niczem innem jak przyciąganiem się dwóch Duchów, odszukujących się w tłumie.“
— Zapewne byłoby to dla nich przyjemniejszem wprost poznać się?
„Nie zawsze; wspomnienie istnień dawniejszych miałoby na razie większą niedogodność jak to sobie wystawiacie. Po śmierci poznają się, i będą wiedziały o czasie wspólnie przepędzonym. (392).“
387. Czy sympatja zawsze pochodzi z dawniejszych znajomości?
„Nie; dwa Duchy współczujące odszukują siebie wzajemnie, chociaż nie znały się dawniej jako ludzie.“
388. Spotykanie niektórych osób, niby przypadkowe, czy nie powinnoby być branem na karb stosunków sympatycznych?
„Pomiędzy istotami myślącemi są węzły, których wy poznać nie możecie. Magnetyzm będzie sternikiem do tej nowej umiejętności, którą trochę później poznacie lepiej.“
389. Zkąd pochodzi wstręt naturalny, jaki czujemy do niektórych osób przy pierwszem ich spotkaniu?
„Są to Duchy antypatyczne, które w skrytości odgadują się i poznają się wzajemnie.“
390. Instynktowa antypatja czy zawsze bywa skazówką złej natury?
„Niekoniecznie mogą być Duchy złemi, gdy jeden do drugiego pociągu nie czuje; antypatja może się zrodzić z niepodobieństwa, jakie zachodzi w sposobie myślenia; w miarę jednak jak się podnoszą, odcienia zacierają się, i antypatja znika.“
391. Antypatja, u której z dwojga osób najprzód powstaje: czy u tej, której Duch jest gorszy, czy u lepszego?
„Tak u jednej jak u drugiej; przyczyny atoli i skutki tego są różne. Duch zły może czuć antypatję do tych wszystkich, co mogą o nim sąd wydawać i odkrywać jego wady; widząc po raz pierwszy osobę, wie, że będzie ganionym; jej usuwanie się wywołuje u niego nienawiść, zazdrość, i pobudza do czynienia złego. Dobry Duch ma wstręt do złego Ducha, bo wie, że nie będzie przez niego zrozumianym, i nie podziela tych samych uczuć; będąc jednak pewnym swej wyższości, nie ma przeciwko ostatniemu ani nienawiści, ani zazdrości. Cieszy gdy go ominąć może lub też lituje się nad nim.“
392. Duchy wcielone dla czego tracą pamięć o swej przeszłości?
„Człowiek nie może ani powinien wiedzieć o wszystkiem; Bóg tak chciał w swej mądrości. Bez tej zasłony byłby on olśnionym, podobnie jak to bywa z tymi, którzy raptownie przechodzą z ciemności do światła? Gdy nie pamięta przeszłości, jest więcej samym sobą.“
393. Jak może być człowiek odpowiedzialnym za czyny i odkupywać błędy, o których nie pamięta? W jaki sposób może korzystać z doświadczenia nabytego w przeszłych istnieniach, które zapomniał? Możnaby pojąć, że utrapienia, jakich doświadczał w innych istnieniach, byłyby dla niego nauką, wtedy gdyby je mógł spamiętać i razem przypomnieć to, co je spowodowało; gdy jednak z każdem nowem istnieniem traci pamięć o przeszłem, wtedy każde to istnienie jest zawsze dla niego jakby pierwszem, i takim sposobem za każdym razem musi zawsze na nowo rozpoczynać. Jak to pogodzić ze sprawiedliwością Boską?
„Za każdem nowem istnieniem człowiek nabiera coraz więcej rozumu, i łatwiej może wyróżniać złe od dobrego. Zkądby też mogła być zasługa, gdyby pamiętał całą swą przeszłość? Gdy Duch powraca do swego pierwostanu (do życia duchowego), natenczas całe życie jego przeszłe rozwija się przed nim; widzi w błędach popełnionych przyczynę swych cierpień, oraz to, co mogłoby im zapobiedz; pojmuje wtedy, że położenie, w jakiem się znajduje, jest zasłużonem, i wyszukuje nowego istnienia, które mogłoby naprawić przeszłe. Szuka prób podobnych do tych jakie przebył lub walk, które uważa za stosowne do ulepszenia się, i uprasza Duchy wyższe o pomoc w nowej pracy, jaką przedsiębierze, albowiem wie, że Duch, który mu dodany zostanie, będzie starał się naprawić jego błędy, poddając jego głosowi wewnętrznemu, intuicji, te, które ma spełnić, i których ma się strzedz. Intuicja ta bywa myślą, chęcią występną, co częstokroć was napada, a której się opieracie instynktem, przypisując to opieranie się zasadom zaszczepionym w was przez rodziców waszych; gdy właściwie jest to głos sumienia, co do was przemawia, a głos ten, to wspomnienie z przeszłości, głos co was ostrzega, abyście na nowo nie popadali w błędy, jakieście dawniej już popełnili. Duch wchodzący w nowe istnienie, gdy przejdzie z odwagą wszystkie próby i im się oprze, wznosi się na wyższe stanowisko w hierarchji Duchów, gdy do nich powróci.“
Podczas życia cielesnego, gdy nie mamy dokładnego wspomnienia, o tem czem byliśmy i o tem cośmy złego lub dobrego popełnili w naszych poprzednich istnieniach, mamy za to intuicją; a nasze dążności instynktowe są tylko zmniejszonem odźwierciadleniem naszej przeszłości, o której ostrzega nas sumienie, abyśmy się opierali temu, co już dawniej złego lub zdrożnego popełnili.
394. W światach więcej postępowych, nie wystawionych na wszystkie nasze potrzeby fizyczne i choroby, czy ludzie pojmują, że są szczęśliwszymi od nas? W ogóle, szczęście jest rzeczą względną; czuje się go tylko przez porównanie ze stanem mniej szczęśliwym. Koniec końców, niektóre z tych światów, chociaż lepsze od naszego, nie są jednak doskonałemi; a ludzie, co je zamieszkują, muszą też mieć powody do utrapień w swoim rodzaju. Bogaci pomiędzy nami, chociaż nie doznają utrapień materjalnych jak biedni, pomimo to mają udręczenia, które robią ich życie gorzkiem. Dla tego zapytujemy, czy mieszkańcy tych lepszych światów w swem położeniu czują się szczęśliwszymi od nas, lub są również nieszczęśliwymi i uskarżają się na swój los podobnie nam, dla tego że nie mogą go porównywać z losem poprzednich swych istnień?
„Na to potrzebuję dać dwie różne odpowiedzi. Są światy z liczby tych, o których wspomniałeś, gdzie mieszkańcy mają wspomnienie bardzo jasne i dokładne o swych dawniejszych bytowaniach; ci, pojmujesz, muszą rozumieć jak się ocenia szczęście, którem Bóg im cieszyć się pozwolił; znajdują się atoli i inne, gdzie ludzie, chociaż postawieni w lepszych warunkach od waszych, pomimo to cierpią nie mniej od nudów, a nawet i nieszczęścia; ci istotnie nie umieją oceniać swego szczęścia, nie mogą bowiem porównywać swego położenia obecnego do stanu jeszcze gorszego. Gdy więc go ocenić nie mogą jako ludzie, cenią, gdy powracają do stanu Duchów.“
W zapomnieniu bytowań przeszłych, szególniej gdy były uciążliwe, jest coś opatrznościowego, gdzie się objawia cala mądrość Boska. Tylko w światach wyższych, gdzie wspomnienie przeszłych nieszczęśliwych istnień przedstawia się jako ciężki sen, stają one wszystkie przytomne w pamięci. W światach niższych, czyżby cierpienia przez to nie powiększyły się, gdyby do nich mieszały się jeszcze wspomnienia tego, co dawniej było znoszonem? Postawmy tedy wniosek: że wszystko co Bóg zrobił jest dobrze zrobionem, i że nie wypada nam krytykować Jego dzieł, zarównież jak i robić uwagi, podług których wypadałoby Mu urządzać wszechświat.
Wspomnienia o naszych osobistościach z przeszłości miałoby wielkie niedogodności; w niektórych wypadkach, mogłyby one nas wielce upokarzać; w innych przeciwnie, obudzać w nas pychę i przez to samo zagłuszać w nas wolną wolę. Dla naszego ulepszenia, Bóg dal nam jak raz tyle, ile tego potrzeba, i ile wystarczyć dla nas powinno: dał nam głos sumienia i dążenia instynktowe; odbiera nam to, co szkodzić może. Dodajmy jeszcze, że gdybyśmy zachowywali pamięć o naszej przeszłości, pamiętalibyśmy wtedy i o przeszłości innych, co wywierałoby szczególniej szkodliwe wpływy na stosunki społeczne; ponieważ nie mamy czem chwalić się z naszą przeszłością, a więc będzie to daleko szczęśliwszem, że ona została przed nami zakrytą zasłoną zapomnienia. Zgadza się to zupełnie z nauką o Duchach, zamieszkujących światy doskonalsze od naszego. W światach tych, gdzie nic oprócz dobrego nie panuje, wspomnienie przeszłości bynajmniej nie robi przykrego wrażenia; i to jest przyczyną, dla której tam się wspomina tak o przeszłości, jak my sobie wspominamy o tem, cośmy robili w wigilją dnia. Co się zaś tyczy pobytu w światach niższych, to o tych, jak mówiliśmy pozostaje tylko wspomnienie w rodzaju ciężkiego snu.
395. Czy możemy otrzymywać jakiekolwiek objawienia co do naszej przeszłości?
„Nie zawsze. Niektórzy wiedzą, czem byli i co robili, a gdyby można o tem głośno opowiadać, mogliby porobić dziwne odkrycia dla was o swej przeszłości.“
396. Pewne osoby mają niejasne wspomnienia o przeszłości nieznanej, przedstawiającej się im jako sen ulotny, który napróżno staramy się pochwycić, czy nie jest to złudzeniem?
„Niekiedy bywa prawdą; częstokroć atoli bywa to złudzeniem, którego trzeba się wystrzegać, ponieważ może być tylko jako skutek zbytniego rozdrażnienia wyobraźni.“
397. W istnieniach cielesnych wyższego rodzaju czy wspomnienia o przeszłości bywają wyraźniejsze od naszych?
„Tak jest, bywają wyraźniejsze, w miarę jak ciało staje, się mniej materjalnem. Wspomnienia z przeszłości są daleko jaśniejsze, dla tych co zamieszkują światy wyższego porządku.“
398. Popędy instynktowe, będące w człowieku poniekąd reminiscencją przeszłości czy mogą mu posłużyć do odkrycia wszystkich błędów, jakie popełnił dawniej?
„Bez wątpienia, ale ma to swoje granice, albowiem trzeba sobie zdawać sprawę i z polepszenia jakie nastąpiło w Duchu, oraz z postanowień jakie powziął w stanie błąkania się; istnienie obecne może być wielekroć razy lepszem od przeszłego.“
— Czy mogłoby być gorszem, t. j. czy człowiek jest w stanie popełnić błąd, jakiego nie popełnił w istnieniu poprzedniem?
„Zależeć to będzie od jego postępu; gdy nie zdoła oprzeć się próbom, może być wtedy wciągniętym w nowe błędy, które będą prostem następstwem położenia jakie sobie obrał; w ogóle jednak błędy bywają cechą istot nieruchomych, nie zaś wstecznych, Duchowi bowiem wolno postępować naprzód albo stać w miejscu, lecz cofać się nie może.“
399. Przygody naszego życia cielesnego, będące zarazem pokutą za przeszłość i próbami na przyszłość, czy mogą posłużyć do objaśnienia rodzaju istnień poprzednio odbytych przez nas?
„Bardzo często; albowiem każdy bywa karanym za to, czem zgrzeszył; nie wypada jednak z tego robić prawidła powszechnego; popędy instynktowe są skazówką daleko pewniejszą, bo próby jakie Duch przechodzi, odbywają się nie tylko za przeszłość, lecz służą i na przyszłość.“
Stając u kresu życia błąkającego się, stosownie do woli Opatrzności, Duch sam sobie obiera próby, którym życzy poddać, się, by módz przyspieszyć swój rozwój, t. j. szuka rodzaju istnienia, w któremby mógł znaleźć odpowiednie środki po temu; próby te bywają zawsze odpowiednie do błędów za jakie musi odpokutować. Jeśli z tego zwycięzko wychodzi, wznosi się wtedy; gdy zaś upadnie, musi na nowo pracę rozpoczynać.
Duch zawsze jest w posiadaniu swej wolnej woli; na mocy tej swobody w stanie duchowym obiera rodzaj prób dla swego ciała, i w stanie wcielonym rozsądza: co ma czynić i czego wystrzega się, wybiera pomiędzy dobrem a złem. Zaprzeczyć człowiekowi użycia wolnej woli, jest to zrobić z niego machinę nierozumującą.
Duch powracający nazad do życia cielesnego, traci chwilowo wspomnienie o swych przeszłych istnieniach, jak gdyby mu jaka zasłona to przed oczyma zakrywała; miewa jednak czasami niejasne wspomnienie o niej, i może mu ona być nawet w części odkrytą przy zbiegu pewnych okoliczności; a staje się to wtedy w skutek woli Duchów wyższych, robiących to tylko w celu pożytecznym, lecz nigdy dla zaspokojenia próżnej ciekawości.
Istnienia przyszłe w żadnym razie nie mogą być nam odkryte, ponieważ zależy to od sposobu zachowania się w teraźniejszości i od wyboru następującego, jaki Duch uczyni.
Zapominanie błędów dawniej popełnionych nie jest bynajmniej przeszkodą do ulepszenia się, gdy bowiem w pamięci Ducha nie dochowało się ono dokładnie, to wiadomość o tem, jaką powziął w stanie błąkania się, i postanowienie ich naprawy, kierują nim intuicyjnie, podając mu myśli odpierania złego; te myśli są głosem sumienia, do czego dopomagają mu Duchy, które się nim opiekują, gdy ich dobrych natchnień słuchać zechce.
Gdy człowiekowi nie są znane czyny jego istnień poprzedzających, zawsze atoli może dowiedzieć się jakiego rodzaju były jego błędy i charakter. Do tego wystarcza poznać samego siebie, a o tem czem był, może sądzić nie z tego czem jest, ale ze swych popędów wewnętrznych.
Przygody życia cielesnego są razem expijacją za przeszłe błędy i próbą na przyszłość. Oczyszczają i podnoszą nas, w miarę tego, o ile je bez szemrania i z poddaniem się znosimy.
Rodzaje przygód i próby, jakie przechodzimy, mogą też nas oświecać o tem, cośmy dawniej robili, podobnie jak na ziemi sądzimy o winowajcy podług stopnia kary, na jaką skazanym został. Tym sposobem za pychę, zostanie ukaranym istnieniem rodzaju podrzędnego; zły bogacz i skąpiec, ubóstwem; kto był nieużytym, będzie musiał doznać obojętności na sobie; tyrana, spotka niewola; złego syna, dotknie niewdzięczność dzieci; próżniaka, ciężka praca i t. d.
400. Duch wcielony czy chętnie pozostaje w swem ciele?
„Jest to zupełnie tak samo jakbyś zapytał czy więźniowi przyjemnie siedzieć pod zamkiem? Duch wcielony pragnie ciągle wyzwolić się, a im powłoka jest grubszą, pragnienie to bywa tem gorętsze.“
401. W czasie snu dusza czy odpoczywa podobnie jak ciało?
„Nie; Duch nigdy nie może być nieczynnym. W czasie snu więzy, co go łączą z ciałem, osłabiają się, i ciało nie ma potrzeby jego obecności, z czego korzysta, by przebiegać przestrzenie, i wchodzić w stosunki bezpośrednie z innemi Duchami.“
402. Z czego możemy sądzić o swobodzie Ducha w czasie snu?
„Ze świadectwa snów. To pewna, że ciało gdy odpoczywa, Duch wtedy ma większą władzę jak w czasie czuwania; wspomina o przeszłości i ma siłę przenikania przyszłości; zdobywa sobie coraz więcej siły, i może wchodzić w stosunki z innemi Duchami, bądź na tym świecie, bądź w innym. Często opowiadasz: widziałem dziwny sen, sen okropny, który jednak nic nie ma w sobie prawdopodobnego; mylisz się, albowiem jest to najczęściej wspomnienie miejsc i rzeczy, któreś widział w innem istnieniu albo w innym czasie. Gdy ciało zdrętwieje, Duch wtedy stara się zerwać swój łańcuch, bujając w przeszłości lub w przyszłości.“
„Biedni ludzie, jak mało znacie zjawiska najpowszedniejsze z życia waszego! Macie siebie za niezmiernie liczonych, a rzeczy najpospolitszych nie możecie rozwiązać, nieprzymierzając jak dziecko, które co dnia zapytuje: co robimy wtedy, gdy śpimy? Co to są sny? — nie macie na to odpowiedzi.
„Sen uwalnia w części duszę od zależności ciała. Podczas snu, znajdujecie się chwilowo w tym samym stanie, który stale nastąpi dla was po śmierci. Duchy, co się po śmierci wcześnie oddzielają od materji miewają sny rozumne; w czasie snu, odwiedzają towarzystwa istot wyższych od siebie: podróżują, rozmawiają, i uczą się od nich; pracują nawet z niemi nad dziełami, które znajdują zupełnie gotowe po swej śmierci. To powinno was raz na zawsze odzwyczaić od strachu przed śmiercią, albowiem zgodnie ze słowami któregoś świętego — umieracie co dnia.
„Tak bywa z Duchami wyższemi; lecz dusze pospolite ludzkie, co zwykle przez dłuższy czas muszą zostawać w stanie zamglenia, w niepewności, o jakiej wam prawią, te idą albo w światy niższe od ziemi, dokąd ich wabią dawniejsze skłonności, lub szukają uciech jeszcze niższych od tych, których tutaj kosztowały; idą one tam poczerpywać nauk jeszcze brzydszych od waszych, jeszcze szkodliwszych od praktykowanych na ziemi. Oto przyczyna poczęcia sympatji na ziemi; uwidocznia się tutaj skutek tego, co się czuje w sercu przy przebudzeniu; z innej strony daje obcowanie w przeciągu ośmiu albo dziewięciu godzin pełne szczęścia i przyjemności. Podobnież dadzą się wytłumaczyć i antypatje nieprzezwyciężone, sen bowiem odkrywa wam sumienia zupełnie różne od waszego, w skutek czego poznaje się niekiedy osoby, chociaż ich nigdy nie spotykaliście. Tak samo da się wytłumaczyć i obojętność, gdy nie chcecie starać się i wyszukiwać nowych przyjaciół; macie bowiem już innych, którzy was kochają i uwielbiają. Słowem, sen wpływa na was daleko więcej, jak to sobie przywykliście mniemać.
„Przez sny Duchy wcielone mają zawsze stosunki ze światem Duchów, i to jest przyczyną, dla której nawet Duchy wyższe zgadzają się bez wielkiego wstrętu być wcielonemi pomiędzy wami. Bóg chce, aby w chwili ich stykania się z występkiem, mogły wzmacniać swe siły, udając się do źródła dobrego, któreby nie dopuszczało ich upadku; zesłane tu bowiem zostały one dla nauczania innych. Sen to drzwi, otworzone im przez Boga, przez które mogą wychodzić do swych przyjaciół w niebie; jest to czas wypoczynku po pracy, w oczekiwaniu wielkiego wyzwolenia, oswobodzenia ostatecznego, co je powróci do żywiołu prawdziwego.
„Sny są to wspomnienia, tego coście widzieli podczas spoczynku; zauważcie jednak, że sny nie zawsze przychodzą do was na żądanie i nie możecie wspomnieć tego wszystkiego, coście w nich widzieli czyli że nie możecie pochwycić ich całości. Dusza tutaj nie występuje w całej przytomności; jest to częstokroć wspomnienie tylko zamglenia jakiegoście doznawali przy wyjściu i powrocie, z którym się łączy przypomnienie tego, coście widzieli lub coście robili w czasie czuwania; bez tego bowiem jakże potraficie sobie objaśnić niedorzeczne sny, jakie miewają ludzie najuczeńsi podobnież jak prostacy? Duchy złe posługują się też snami, by dręczyć dusze słabe i trwożliwe.
„Zresztą, wkrótce ujrzycie sny innego rodzaju, które są tak dawne jak i te, co obecnie istnieją, lecz o nich zapomnieliście. Sen Joanny, sen Jakóba, sny proroków żydowskich i niektórych wieszczków indyjskich są to sny przypominające wydzielanie się całkowite duszy z ciała, wspomnienie o powtórnem życiu, o czem powyżej nadmieniłem.
„Starajcie się wyróżniać te dwa rodzaje snów, bez tego bowiem popadlibyście w sprzeczności i błędy szkodliwe waszej wierze.“
Sny pochodzą z zawieszenia życia czynnego, co pozwala wyzwalać się i wchodzić w stosunki duszy człowieka ze światami nieziemskiemi. Ztąd przenikliwość nieskończona, rozciągająca się do miejsc najodleglejszych, których nigdy się nie odwiedzało, a nawet sięgająca w inne światy. Ztąd też pochodzi wspomnienie wypadków, zaszłych w tem albo w przeszłych istnieniach; dziwaczność obrazów, tego co się dzieje lub się działo w światach nieznanych, pomięszanych z rzeczami świata obecnego, stanowi zamęt i niejasność w całości, która zdaje się nie mieć ani związku ani doniosłości.
Brak związku w snach objaśnia się przez próżnię w pamięci, która nie zatrzymuje tego wszystkiego, cośmy we śnie widzieli. Jest to podobne do opowiadania, w któremby na chybił trafił poucinano całe zdania lub części tych zdań: kawałki jakieby potem zostały, stanowiłyby całość bez rozumnego związku i doniosłości.
403. Dla czego nie zawsze można przypomnieć sen?
„To co nazywacie snem, jest tylko odpoczynkiem ciała, bo Duch zawsze jest w ruchu; odzyskuje podczas niego swobodę, i znosi się z tymi, co mu są, drodzy na tym świecie lub na tamtym; gdy jednak ciało jest materją grubą, nie może przeto z łatwością zachować tych wrażeń jakie Duch otrzymywał bez pomocy organów cielesnych.“
404. Ile trzeba dawać wiary tłumaczeniom snów?
„Sny nie są wcale takiemi jak je tłumaczą wróżbici, byłoby bowiem niedorzecznością przypuszczać, że gdy przyśni się taka to a taka rzecz, to ma mieć takie a takie znaczenie. Prawdziwie przedstawiają one tylko obrazy zrozumiałe dla Ducha, które jednak mogą nie mieć najmniejszego związku z jego życiem cielesnem; zdarza się też częstokroć, że bywają one tylko wspomnieniem, jak o tem mówiliśmy wyżej i na ostatku mogą być przeczuciem przyszłości, kiedy Bóg na to zezwala, albo też widokiem tego, co się odbywa w innem miejscu, dokąd dusza ma się przenieść. Czy nie macie licznych przykładów tego, że we śnie ukazują się przyjaciele i krewni, by przestrzedz swoich o tem, co ma ich spotkać? Czem są te widzenia, jeśli nie tem, że to Duchy tych osób przychodzą do was, by się z wami porozumieć? Gdy poweźmiecie pewność, że wszystko, coście widzieli jest rzeczywistością, czy nie będzie to dostatecznym dowodem, że to nie sama wyobraźnia działa, i że to nie jest jej dziełem, zwłaszcza, jeśli przedmiot nie zajmował wcale waszej uwagi podczas czuwania.“
405. Widujemy często w snach rzeczy noszące na sobie widocznie cechy przeczucia, a tymczasem takowe nie sprawdzają się, zkąd to pochodzi?
„Może się sprawdzić dla Ducha, jeżeli nie dla ciała, t. j., że Duch będzie widzieć rzeczy, których sobie zapragnął, albowiem ich szukał. Trzeba też pamiętać, że dusza w czasie snu pozostaje zawsze pod mniejszym lub większym wpływem materji, i że w skutek tego nie może być nigdy zupełnie wolną z pod wpływów rzeczy ziemskich; ztąd wypływa, że zajęcie się przedmiotem podczas czuwania, może wywołać pozornie, to czego sobie pragniemy lub czego obawiamy się; i oto jest to, co właściwie nazywać należy skutkiem wyobraźni. Gdy jesteśmy mocno zajęci jakąś myślą, stosujemy do niej wszystko, co tylko widzimy.“
406. Gdy we śnie ukazują się nam osoby doskonale znane i zajmujące się rzeczami, o których na jawie nawet nie myślą, czy nie są to skutki samej tylko wyobraźni?
„O których zupełnie nie myślą — zkąd wiesz o tem? Duch ich może odwiedzać twego Ducha, i twój na wzajem może ich odwiedzać, a zawsze jeszcze nie będziesz wiedział, o co tutaj chodzi. Częstokroć zdarza się, iż dowolnie stosujecie to do waszych znajomych, co się odbywało albo co się dzieje z innymi i w innych istnieniach.“
407. Do wyzwolenia Ducha czy jest potrzebny sen zupełny?
„Nie; Duch odzyskuje swobodę, wtedy gdy zmysły ociężeją; stara się on wyzwolić każdej sposobnej chwili, jaką mu odpoczynek ciała nastręcza. W chwili omdlenia sił żywotnych Duch się wydobywa, a im mniej takowych ciało posiada, tem Duch bywa swobodniejszym.“
Ztąd w półśnie lub przy zwyczajnej ociężałości zmysłów można podobnież widywać obrazy jak i we śnie.
408. Zdarza się często słyszeć wewnątrz nas, jakby słowa wymawiane głośno, które jednak nie mają nic wspólnego z tem, co nas zajmuje — zkąd one pochodzą?
„Tak, a nawet nieraz i zdania całe, szczególniej gdy ociężałość zmysły zacznie opanowywać. Bywa to czasami słabem odbiciem głosu Ducha, co się udzielić pragnie.“
409. Często w stanie, który nie jest jeszcze półsnem, tylko z oczami zamkniętemi, widujemy wyraźnie obrazy, figury, z których pochwytujemy najdrobniejsze szczegóły, czy jest to zjawisko widzenia lub wyobraźni?
„Ciało, gdy odrętwieje, Duch szuka wtedy sposobu zerwać swój łańcuch: unosi się i widzi; gdyby sen był zupełnym, byłoby to w takim razie sennem widzeniem.“
410. Czasami zdarza się miewać we śnie lub w półśnie pomysły, zdające się być bardzo dobremi, lecz których pomimo wszelkich wysiłków nie możemy przy pomieć, tak się one raptownie i głęboko zacierają w pamięci: co znaczą te pomysły?
„Są to skutki swobodnego stanu Ducha, który wyzwala się i chwilowo cieszy się używaniem swej władzy. Bywają to czasami i rady, podawane wam przez Duchy życzliwe.“
— Po co wtedy te rady, gdy ich w pamięci zatrzymać i skorzystać z nich nie możemy?
„Myśli te mogą częstokroć więcej należeć do świata Duchów jak do świata cielesnego; najczęściej jednak zdarza się, że gdy ciało zapomina, to Duch pamięta, i pomysł przychodzi do was jakby w chwili natchnienia.“
411. Duch wcielony, w chwili gdy jest wolnym od materji i może działać jako Duch, czy wie o chwili swej śmierci?
„Przeczuwa ją często; czasami dowiaduje się o niej bardzo wyraźnie, a ztąd pochodzi, że w chwilach czuwania ma wewnętrzne przeświadczenie o tem; macie osoby, zgadujące niekiedy bardzo dokładnie chwilę swej śmierci.“
412. Czynność Ducha w czasie snu lub odpoczynku czy go nuży?
„Tak jest, bo Duch ma się tak do ciała, jak balon uwięziony ma się do swego słupa; owóż jak targanie balonu wstrząsa słupem, podobnież i działalność Ducha musi oddziaływać na ciało, i może go znużyć.“
413. W skutek zasady wyzwalania się duszy w czasie snu, powinnoby okazać się materjalnie, że posiadamy w sobie jednocześnie istnienie podwójne: cielesne, stawiające nas w związku ze stosunkami zewnętrznemi, i drugie, należące do duszy, które nas wprowadza w stosunki tajne, wewnętrzne; czy będzie to dokładnem?
„W stanie wyzwolenia się Ducha, życie ciała ustępuje życiu duszy; właściwie atoli mówiąc, nie są to dwa odrębne istnienia, prędzej są to dwie odmiany tego samego istnienia, albowiem człowiek żyć podwójnie nie może.“
414. Dwie znajome osoby czy mogą odwiedzać się w czasie snu?
„Mogą, a wiele osób, którym zdaje się, że się nie znają, zbierają się razem i obcują. Wcale tego nie przypuszczając, możesz mieć przyjaciół w innym kraju. Zjawisko odwiedzin we śnie krewnych, przyjaciół, znajomych, ludzi mogących być wam użytecznymi, jest tak częstem, że wy nawet nie domyślacie się o tem, chociaż co dnia to powtarzacie.“
415. Jaka może być korzyść z tych odwiedzin nocnych, kiedy ich przypomnieć sobie nie możemy?
„Po przebudzeniu się zostaje po nich pewna intuicyjna zdolność tworzenia pomysłów przychodzących wam na myśl niespodziewanie w sposób nie pojęty, dla was, a które są niczem innem jak myślami poczerpniętemi w tych obcowaniach sennych.“
416. Człowiek czy może wywołać odwiedziny duchowe za pomocą swej woli? Czy może zasypiając powiedzieć: tej nocy chcę spotkać się jako Duch z taką a taką osobą i powiedzieć jej to a to?
„Z tem się dzieje tak: człowiek zasypia, Duch się jego budzi, a to co człowiek sobie postanowił, Duch tego częstokroć wcale nie myśli wykonywać; życie bowiem człowieka mało obchodzi Ducha, gdy jest wolnym od materji. To się stosuje do ludzi wyżej ukształconych, gdyż inni wcale odmiennie przepędzają swe istnienie duchowe, oddając się namiętnościom lub trwoniąc czas bezczynnie. Może tedy zdarzyć się, że Duch pójdzie odwiedzić osobę, którą sobie życzył widzieć, stosownie do pobudki jaka się w nim zrodziła, lecz nie dla tego że powziął to postanowienie w stanie czuwania.“
417. Pewna liczba Duchów wcielonych czy może się razem zgromadzać i tworzyć zgromadzenia?
„Bez wątpienia; węzły przyjaźni, świeże lub dawniejsze, często łączą w ten sposób rozmaite Duchy szczęśliwe, iż mogą się razem znajdywać.“
Pod słowem dawniejsze trzeba pojmować węzły przyjaźni, zawiązane jeszcze w dawniejszych istnieniach. Otrzymujemy po przebudzeniu intuicję myśli, które wynieśliśmy z tych tajnych obcowań, źródło ich atoli jest dla nas niewiadomem.
418. Spotkawszy się we śnie z Duchem przyjaciela, o którym dowiedzieliśmy się, że umarł, wtedy gdy istotnie jeszcze żyje, czy możnaby od niego dowiedzieć się prawdy? Po przebudzeniu czy możnaby mieć o tem intuicję?
„Jako Duch niezaprzeczenie może dowiedzieć się o jego losie, i jeżeli to nie należy do liczby prób, jakie ma przebyć, to wtedy będzie miał przeczucie tak o życiu jak i śmierci jego.“
419. Zkąd pochodzi, że jedna i ta sama myśl, n. p. jakieś odkrycie, objawia się w kilku miejscach jednocześnie?
„Powiedzliśmy, że Duchy we śnie mają stosunki pomiędzy sobą; gdy więc ciało się budzi, Duch przypomina, to o czem się dowiedział, a człowiekowi zdaje się, iż to on zrobił wynalazek. Tym sposobem naraz może kilku zrobić jedno i to samo odkrycie. Gdy mówicie, że pewna idea unosi się w powietrzu, wypowiadacie większą prawdę jakbyście tego spodziewać się mogli; nie podejrzewając tego, każdy z was jest jej krzewicielem.“
Duch bez naszej wiedzy może udzielać innym Duchom to, co zajmowało umysł jego podczas czuwania dziennego.
420. Duchy czy mogą się znosić pomiędzy sobą, gdy ciało bywa całkiem zbudzone?
„Duch nie mieści się w ciele, jakby w skrzynce jakiejś: rzuca on na około siebie promienie; jest to przyczyna, dla której może się udzielać i innym Duchom, nawet w chwilach czuwania, chociaż mu się to z trudnością przychodzi.“
421. W skutek czego dwie osoby czuwające mogą mieć naraz jedną i tę samą myśl?
„Są to dwa Duchy sympatyczne, które udzielają sobie wzajemnie myśli, i widzą je nawet wtedy, gdy ciało nie jest uśpione.“
Pomiędzy Duchami znajdują się takie, które spotykają się z sobą we wszystkich swych myślach, co jest przyczyną, że dwie osoby nie wypowiadając się wzajemnie, mogą się dobrze zrozumieć. Możnaby powiedzieć, że używają one pomiędzy sobą języka Duchów.
422. Osoby, pogrążone w letargu lub dostające wielkiej choroby, widzą i słyszą w ogóle wszystko, co się dzieje na koło nich, nie mogą tylko tego głośno objawiać, czy to się uskutecznia za pomocą ócz i uszu cielesnych?
„Nie; przez Ducha się to robi; Duch posiada samowiedzę, lecz udzielać się na zewnątrz nie może.“
— Dla czego nie może?
„Stan ciała sprzeciwia się temu, a to szczególne usposobienie waszych organów cielesnych samo naprowadza na myśl, że człowiek oprócz ciała posiada coś jeszcze, z ustaniem bowiem tego działania ciała, Duch jednak działać nie przestaje.“
423. W letargu czy może się Duch całkowicie oddzielić od ciała, podając chwilowo wszystkie oznaki śmierci, i następnie znowu w nie powrócić?
„W letargu ciało nie umiera, bo działalność jego nie ustaje; żywotność zachowuje się w niem w stanie ukrytym jak u poczwarki owadów, i nie jest zniszczoną; owóż Duch jest zawsze połączony z ciałem, dopóki ono żyje; węzeł niech będzie tylko raz zerwany, przez śmierć prawdziwą, następuje wtedy rozkład organów, rozdział zupełny, i Duch więcej już nie powraca do niego. Gdy człowiek pozornie zmarły powraca do życia, jest to oznaką — że śmierć jego była nie zupełną.“
424. Środki podane w chwili stosownej czy mogą na nowo związać rozwiązujące się węzły, i tym sposobem przywrócić do życia człowieka, który bez tych środków, mógłby zupełnie umrzeć?
„Bez wątpienia że mogą, i co dnia macie tego liczne przykłady. W tych razach magnetyzm bywa środkiem potężnym, jako oddający na powrót płyn żywotny ciału, w braku którego musiała ustać działalność w jego organach.“
Letarg i wielka choroba pochodzą z jednej przyczyny, którą jest utrata chwilowa czucia i ruchu, w skutek nieznanego nam prawa fizjologicznego; różnica pomiędzy niemi jest ta, że w letargu ustanie działalności żywotnej jest ogólnem, i daje ciału pozór prawdziwej śmierci, — a w wielkiej chorobie, jest ono miejscowem; i może dotykać tylko pewnych części ciała, skutkiem czego władze rozumne mogą się na zewnątrz objawiać, a podobieństwo do śmierci prawdziwej ustaje. Letarg bywa naturalnym; wielka choroba też czasami objawia się własnowolnie, lecz może być wywołaną i zniszczoną w sztuczny sposób przez magnetyzm.
425. Jasnowidzenie naturalne czy ma jaki związek ze snami? Jak trzeba je sobie tłómaczyć?
„Jest to rodzaj niepodległości duszy dokładniejszy jak we śnie, a ztąd i władze ostatniej okazują się tu więcej rozwinięte; ma poczucie jakiego nie doświadcza we snach, które są jakby niedokładnym stanem jasnowidzenia.“
„W jasnowidzeniu Duch jest oddany wyłącznie samemu sobie, gdyż organa jego materjalne zostające poniekąd w stanie porażenia, nie odbierają żadnych zewnętrznych wrażeń. Stan ten objawia się szczególniej podczas snu, jest to chwila, w której czasowo Duch może opuszczać ciało, jako pogrążone w spoczynek nieodzowny materji. Gdy się objawia zjawisko jasnowidzenia, Duch bywa wtedy zajęty jakąkolwiek rzeczą, wymagającą użycia ciała, z którem on postępuje podobnie jak ze stolikiem lub każdym innym przedmiotem, potrzebnym do wywołania objawień fizycznych, albo i z rękami waszemi, gdy je używa do pisemnych udzieleń. We snach z samowiedzą, organa, nie wyłączając i pamięci, zaczynają budzić się, odbierają niedokładne wrażenia wywalane skutkami zewnętrznemi, i udzielają je Duchowi, który będąc sam w spoczynku, odbiera od nich niejasne i urywane poczucia, pomięszane bez widocznych przyczyn z niejasnemi wspomnieniami, bądź z tego istnienia, bądź z dawniejszych bytowań. Łatwo tedy pojąć dla czego jasnowidzący nic nie pamiętają, jak również dla czego i sny, o których pamiętacie nie mają częstokroć żadnego związku i znaczenia. Częstokroć, powiadam, bo mogą one być niekiedy wspomnieniem dokładnem jakiegoś wypadku z istnień dawniejszych lub zawierać skazówki intuicyjne na przyszłość.“
426. Jasnowidzenie, zwane snem magnetycznym, czy ma jaki związek z jasnowidzeniem przyrodzonem?
„Jest to jedno i to samo, tylko sztucznie wywołane.“
427. Czem jest właściwie siła, zwana płynem magnetycznym?
„Płynem żywotnym, uźwierzęconą elektrycznością, która jest odmianą płynu powszechnego.“
428. Zkąd powstaje przenikliwość u jasnowidzących?
„Mówiliśmy dawniej: patrzą oni duszą.“
429. W jaki sposób może widzieć jasnowidzący przez ciało nieprzezroczyste?
„Ciała nieprzezroczyste istnieją tylko dla waszych grubych organów; mówiliśmy przecież, że dla Ducha żadnej przeszkody nie stanowią, i ten może takowe swobodnie przenikać na wskroś. Częstokroć jasnowidzący odpowiada wam, że widzi czołem, kolanami, itp., albowiem wie, iż wam, pogrążonym całkowicie w materji, niepodobna tego zrozumieć bez przypuszczenia istnienia organu odpowiedniego, a w skutek tego i jemu samemu zdaje się, że ma potrzebę w tych organach, lecz gdybyście mu swobodę pozostawili, natenczas zrozumiałby, że widzi wszystkiemi częściami swej istoty, bo jego wzrok istnieje po na zewnątrz ciała.“
430. Ponieważ przenikliwość jasnowidzącego jest władzą duszy czyli Ducha, dla czego nie widzi on wszystkiego i częstokroć myli się?
„Najprzód powinniście wiedzieć, że Duchom niedoskonałym nie zostało danem widzieć i wiedzieć o wszystkiem; wiesz przecie, że posiadają wasze błędy i trzymają się waszych przesądów; gdy się łączą jeszcze z materją, nie mogą cieszyć się całą swobodą używania swych władz duchowych. Bóg obdarzył człowieka tą władzą w celu poważnym i korzystnym, lecz nie dał do uczenia się rzeczy niepotrzebnych; oto przyczyna, dla której jasnowidzący nie na wszystko mogą odpowiadać.“
431. Gdzie się znajduje źródło pojęć wrodzonych u jasnowidzącego, i jakim sposobem może on mówić z dokładnością o rzeczach nieznanych mu w stanie czuwania i przechodzących jego zdolności umysłowe?
„Pochodzi to ztąd, że jasnowidzący w istocie posiada więcej wiadomości jak się wam zdaje, tylko że one drzemią; powłoka jego bowiem jest za nadto niedoskonałą, by wszystko to mógł spamiętać na jawie. Ostatecznie, czemże jest on? Podobnie nam, jest Duchem wcielonym w materję, dla spełnienia pewnego posłannictwa, a stan do którego przychodzi, budzi go z letargu. Powtarzaliśmy już nieraz, że musimy częstokrotnie powracać do życia: zmiany te, są przyczyną naszych strat materjalnych z nabytej wiedzy w przeszłych istnieniach; przypominamy jednak je w chwili, którą nazywacie przesileniem, lecz nie całkowicie; wiemy o tem, lecz nie możemy powiedzieć zkąd wiemy, i w jaki sposób przeszliśmy do tych wiadomości. Gdy chwila przesilenia mija, wszelka pamięć ginie, i znowu zanurza się w ciemnościach.“
Doświadczenie poucza, że jasnowidzący otrzymują udzielenia od innych Duchów, które przelewają na nich to, co mają mówić, i takim sposobem ich zastępują; szczególniej daje się to widzieć przy wszystkich radach lekarskich. Duch jasnowidzącego widzi chorobę, a inny mu dyktuje lekarstwo. To podwójne działanie bywa częstokroć ujawnionem, i objawia się w tego rodzaju wyrażeniach: rozkazują mi, lub zabraniają mi to mówić. W tym ostatnim wypadku, niebezpiecznie nalegać na odkrycie zakazanego objawienia, albowiem wtedy wystawiamy się na pastwę Duchów lekkich, które pletą o wszystkim, bez najmniejszego zastanowienia, nie troszcząc się wcale o prawdę.
432. Jak można sobie tłumaczyć dalekie sięganie wzroku jasnowidzących?
„Dusza czyż się nie przenosi w chwilach snu? bywa to samo i w jasnowidzeniu.“
433. Mniejszy lub większy rozwój daru jasnowidzenia czy zależy od właściwości fizycznej ciała a może od Ducha wcielonego?
„Od jednego i od drugiego; znajdują się niekiedy usposobienia fizyczne, które dozwalają Duchowi z tem większą łatwością wydobywać się z materji.“
434. Władze jakich używa jasnowidzący czy są to te same władze, których i Duch używa po śmierci ciała?
„Aż do pewnej granicy; potrzeba zawsze pamiętać o wpływie materji, z którą zostaje jeszcze w połączeniu.“
435. Jasnowidzący czy może widzieć inne Duchy?
„Większość widuje je bardzo dobrze; jest to zależne od stopnia ich i od natury ich jasności; częstokroć jednak nie mogą sobie zdać sprawy od razu, i biorą je za istoty cielesne; zdarza się to u tych szczególniej, którzy nie znają zasad duchownictwa; nie pojmują jeszcze istoty Duchów, dziwi to ich, i dla tego zdaje się im, że widzą istoty żyjące.“
To samo zjawisko powtarza się w chwili śmierci z tymi, którym zdaje się, że jeszcze żyją. Nic się w około nich niezmieniło, Duchy nawet dla nich zdają się mieć ciała podobne do naszych, i przyjmują pozory swego nowego ciała, uźroczy, za ciało istotne.
436. Jasnowidzący patrząc w dal czy widzi wszystko z miejsca, albo może się przenosi do przedmiotu?
„Po co to zapytanie, wszak to dusza patrzy, a nie ciało?
437. Ponieważ tylko dusza przenosi się, jakimże sposobem jasnowidzący czuje w tem ciele zimno lub gorąco, w bardzo odległych stronach?
„Dusza całkowicie nie opuszczała ciała; zawsze jest jeszcze przymocowaną do niego łącznikiem, co je razem z sobą spaja; ten łącznik jest w tym razie przewodnikiem uczucia. Gdy dwie osoby z dwóch rozmaitych miast mówią do siebie za pomocą elektryczności, łącznikiem pomiędzy niemi będzie ta elektryczność, i dla tego porozumiewają się jedna z drugą jak gdyby siedziały obok siebie.“
438. Użytek jaki robi jasnowidzący ze swych władz czy wpływa na stan jego Ducha po śmierci?
„Bardzo wiele, jak każdy dobry albo zły użytek władz, któremi Bóg obdarzył człowieka.“
439. Jaka różnica zachodzi pomiędzy jasnowidzeniem a zachwyceniem?
„Jest to jasnowidzenie oczyszczone; dusza zostającego w zachwyceniu posiada jeszcze większą niepodległość.“
440. Dusza zachwyconego czy istotnie przenika w światy wyższe?
„Tak jest, widzi je, i pojmuje szczęście tych, którzy tam mieszkają; jest to przyczyna, dla której i samaby pragnęła tam pozostać; są jednak światy, gdzie Duchom nie dość oczyszczonym przystęp jest wzbroniony.“
441. Zachwycony wyrażając życzenie porzucenia ziemi, czy mówi wtedy szczerze, i czy nie jest czasami przyciągany do niej, t. j. utrzymywany przez instynkta zachowawcze?“
„Zależeć to będzie od stopnia oczyszczenia Ducha; gdy już widzi swą przyszłość lepszą od życia doczesnego, wtedy używać będzie wszystkich sił, by zerwać nić przywiązującą go do ziemi.“
442. Gdyby pozostawiono zachwyconego samemu sobie, dusza jego czy mogłaby porzucić ciało?
„Tak jest, mógłby umrzeć; i oto dla czego powinniście go wszelkiemi środkami zatrzymywać na tym padole, dając mu poznać, że gdyby zerwał łańcuch, do którego jest tutaj przykutym, tem samem pozbawiłby siebie sposobu dostania się tam, gdzie wzrok jego duszy sięga.“
443. Niektóre rzeczy widywane przez zachwyconych jako rzeczywistość, zdają się być płodem tylko jego wyobraźni, spaczonej wierzeniami lub przesądami ziemskiemi. Wszystko więc co widzi, nie jest rzeczywistością?
„To co widzi, jest dla niego rzeczywistością; ale ponieważ Duch jego znajduje się pod wpływem pojęć ziemskich, może więc widzieć podług swego sposobu widzenia czyli raczej, może się o tem wyrażać podług pojęć i przesądów, z któremi się zrósł lub też chce stosować się do waszych, by stać się lepiej zrozumiałym; w tym tylko kierunku szukajcie jego błędu.“
444. O ile trzeba dawać wiarę przepowiedniom zachwyconych?
„Zachwycony może często błądzić, szczególnie gdy chce przeniknąć takie rzeczy, które powinny pozostać tajemnicą dla człowieka, wtedy bowiem oddaje się wyłącznie swym ideom lub staje się igraszką Duchów lekkich, które korzystając z jego zapału, starają się rzucić na niego urok.“
445. Jakie wnioski możnaby wyciągnąć ze zjawisk jasnowidzenia i zachwycenia? Nie jest że to rodzaj wtajemniczenia w życie przyszłe?
„Powiedz raczej, że to życie przeszłe i życie przyszłe człowiek w tym stanie przewiduje. Niech bada to zjawisko, a w niem znajdzie rozwiązanie zagadki nie jednej tajemnicy, którą napróżno wysila się rozumem pojąć.“
446. Zachwycenie i jasnowidzenie czy dadzą się pogodzić z materjalizmem?
„Ci, co takowe badają w dobrej wierze i bez uprzedzenia, nie mogą być ani materjalistami, ani ateuszami.“
447. Zjawisko zwane wzrokiem podwójnym czy ma jaki związek ze snami i z jasnowidzeniem?
„Wszystko to jest jedną i tą samą rzeczą; to co nazywasz wzrokiem podwójnym, jest skutkiem wolności Ducha, który uczuł się swobodniejszym, chociaż ciało jego jeszcze nie usnęło. Wzrok podwójny jest to wzrok duszy.“
448. Czy wzrok podwójny jest przymiotem stałym?
„Jako władza, tak; jako wykonanie, nie. W światach }mniej materjalnych jak wasz, Duchy wydzielają się swobodnie i wchodzą w porozumienie za pomocą samych myśli, nie wyjmując jednak i języka zgłoskowanego; ztąd i wzrok podwójny bywa u nich przymiotem stałym; stan ich możnaby porównać do stanu waszych jasnowidzących światłych, i to jest przyczyną, dla której chętniej się wam ukazują, od tych co są wcielone w ciała grubsze.“
449. Wzrok podwójny czy się rozwija własnowolnie lub jest zależny od woli tych, co nim są obdarzeni?
„Najczęściej bywa własnowolnym, ale często i wola może w nim odegrywać wielkie znaczenie. Weź dla przykładu osoby zwane wróżbitami, które posiadają istotnie ten przymiot, a ujrzysz, że dla osiągnięcia wzroku podwójnego potrzebują one użyć siły woli, jak zarównież potrzebną jest ona i do tego, co nazywacie widzeniami.“
450. Wzrok podwójny czy może być rozwijany w skutek jego uprawy?
„Tak jest, praca zawsze prowadzi do postępu, a zasłona zakrywająca rzeczy musi stawać się coraz przejrzystszą.“
— Czy władza ta jest zależną od organizmu fizycznego?
„Z pewnością, organizm odegrywa w niej pewną rolę; są atoli organizmy zupełnie niezdolne do objawienia na zewnątrz tej władzy.“
451. Zkąd pochodzi, że wzrok podwójny bywa sukcesyjnym przymiotem w niektórych rodzinach?
„Przez podobieństwo organizmu, które przechodzi z jednego pokolenia na drugie jak i inne cechy fizyczne; może to dziać się jeszcze i w skutek rozwoju tej władzy, wyrobionej wychowaniem i przelewanej z jednego na drugiego.“
452. Czy prawda, że wzrok podwójny może rozwinąć się w skutek pewnych okoliczności?
„Choroba, zbliżające się niebezpieczeństwo, wielkie wzruszenia mogą być przyczyną odkrycia się i rozwoju tej władzy. Czasami ciało bywa w tak szczególnem usposobieniu, że Duch może widzieć to, czego wy okiem swojem nie możecie dojrzeć.“
W epokach przechodowych, przy klęskach, przy wielkich wzruszeniach, we wszystkich wypadkach drażniących moralność, władza podwójnego wzroku może się rozwinąć. Zdawałoby się, że Opatrzność chcąc nas uchronić przed niebezpieczeństwem uzbroiła w broń przeciwko niemu. Wszystkie sekty i stronnictwa prześladowane dają tego nam liczne przykłady.
453. Osoby obdarzone wzrokiem podwójnym czy posiadają o tem samowiedzę?
„Nie zawsze; dla nich zdaje się to rzeczą zwyczajną, i wiele z nich sądzi, że gdyby wszyscy ludzie lepiej badali siebie, każdy musiałby wtedy nauczyć się tej zdolności.“
454. Spotykamy ludzi obdarzonych szczególniejszą przezornością, która chociaż w sobie nic nie ma nadprzyrodzonego, pozwala im jednak wydawać zdumiewająco dokładne sądy o rzeczach, czy nie jest to rodzaj podwójnego wzroku?
„Będzie to zawsze promieniowanie duszy swobodniejsze, pozwalające lepiej widzieć rzeczy jak przez grubą zasłonę materji.“
— Władza ta czy może dać w niektórych razach wiedzę rzeczy przyszłych?
„Może; daje ona też i przeczucie, albowiem jest kilka stopni tej zdolności, a jeden i ten sam przedmiot może mieć wszystkie lub niektóre tylko stopniowania.“
455. Zjawisko jasnowidzenia przyrodzonego objawia się w sposób własnowolny i niezależnie od wszelkich znanych przyczyn zewnętrznych; u niektórych atoli osób, obdarzonych szczególniejszą zdolnością organizmu, może się ono rozwinąć i sztucznie, za pomocą czynnika magnetycznego.
Stan nazywany jasnowidzeniem magnetycznem różni się tylko od przyrodzonego tem, że jest sztucznie wywołany, gdy ten ostatni objawia się własnowolnie.
Jasnowidzenie jest faktem powszechnie znanym, o którym nikt nie wątpi, pomimo cudowności zjawisk jakiemi bywa otoczone. Cóż nadzwyczajnego i nierozumnego w jasnowidzeniu magnetycznem, gdy go wywołujemy sztucznie jak wiele innych rzeczy? Powiadają, że je szarlatani wyzyskują; jest to tym większym dowodem, aby im z rąk tę broń odebrać. Gdyby nauka je sobie przywłaszczyła, szarlatanizm wtedy będzie miał daleko mniej wiary w masach; a tymczasem gdy jasnowidzenie przyrodzone lub sztuczne jest rzeczą pewną, przeciwko więc rzeczom pewnym wszelkie rozumowania na nic się nie zdadzą, i utwierdza się wiara w nie, pomimo wszelkie nieżyczliwe zabiegi, nawet i w nauce, do której wciska się tylnemi drzwiami, dokąd wypadałoby takowe wprowadzić przez wchodową bramę; za późno będzie wpraszać do siebie, gdy się po świecie już rozejdzie.
Jasnowidzenie dla duchownictwa jest czemś więcej jak zwyczajnem zjawiskiem fizjologicznem, jest to światło rzucone na psychologję; przez nie daje się poznać duszę, jako zostającą wtedy zupełnie odkrytą; owóż jednem z najwybitniej cechujących je zjawisk, będzie własność posiadania wzroku przenikliwego niezależnie od zwyczajnych organów wzroku czyli oczu. Ci, co przeczą, opierają się na tem, że nie zawsze jasnowidzący widzą jakby oczyma swemi, lecz podług woli tych, co doświadczenia robią. Przy rozmaitości środków używanych, czy można dziwić się, że i skutki nie mogą być jedne i te same? Czy byłoby rozumnem wymagać skutków podobnych, skoro środki już nie istnieją? Dusza posiada swe właściwości, jak oko swoje; trzeba je oceniać podług nich samych, lecz nie przez podobieństwo.
Przyczyna przenikliwości w jasnowidzeniu magnetycznem jak i w jasnowidzeniu przyrodzonem jest zupełnie ta sama; jest to przymiot duszy, zdolność właściwa wszystkim częściom naszej istoty wewnętrznej, która granice sama sobie zakreśla. Widzi wszędzie, tam gdzie dusza sięga, nie zważając na odległości.
Jasnowidzący patrząc w dal, nie patrzy z miejsca, w którem spoczywa jego ciało, podobnie jak się to odbywa przy obserwacjach teleskopicznych. Widzi rzeczy obecne, jak gdyby był na miejscu, gdzie one istnieją, ponieważ dusza jego znajduje się tam istotnie; jest to przyczyną, dla której ciało jego zdaje się być pozbawionem zmysłów, dopóki dusza w nie napowrót nie wstąpi i niem owładnie. Ten rozdział duszy z ciałem jest stanem przeciwnym przyrodzeniu, i może trwać mniej więcej długo, lecz nie nieskończenie; skutkiem tego bowiem znużenie udziela się ciału po pewnym przeciągu czasu, szczególniej gdy dusza była mocno czemś zajętą.
Wzrok duszy albo Ducha nie obejmuje pewnego określonego miejsca, co tłumaczy, dla czego jasnowidzący nie mogą oznaczyć dla niego pewnego stałego organu; widzą oni, dla tego że widzą, nie wiedząc wcale o tem, jak i dla czego, wzrok bowiem u nich nie ma siedliska stałego jako u Duchów. Kiedy się odnoszą do swych ciał, to ogniskiem tem zdaje się być miejsce, gdzie się skupia największa działalność żywotna: w mózgu, w okolicach nadbrzusznych lub w organie, który jest u nich miejscem najmocniej przylegającego związku między Duchem a ciałem.
Potęga przenikliwości u jasnowidzących nie jest nieograniczoną. Duch będąc nawet zupełnie wolnym, jest ograniczonym w swej władzy i swych wiadomościach, a to stosownie do stopnia doskonałości jakiej doszedł; podlega temu jeszcze wyraźniej, gdy zostaje pod wpływem materji. To jest przyczyna, dla której przenikliwość janowidzących nie może być ani powszechną, ani nieomylną. Nieomylność może się zmniejszać w miarę tego, o ile będzie uchylać się od celu jaki jej natura wytknęła, t. j. gdy ją używać zechcemy do zaspokojenia naszej ciekawości, oraz do robienia na niej naszych doświadczeń.
Stan wyzwolenia w jakiem znajduje się Duch jasnowidzącego, pozwala udzielać się bezpośrednio Duchom innym, wcielonym lub niewcielonym; udzielanie się to uskutecznia za pomocą płynu tworzącego uźroczę, który im służy do oddawania na wzajem myśli, nakształt drutu elektrycznego. Jasnowidzący nie potrzebuje wyrażać swej myśli słowami: czuje ją i odgaduje; w skutek czego bywa w wysokim stopniu czułym na wszelkie wpływy otaczającego żywiołu moralnego. Jest to powód, dla którego liczne zgromadzenia, gdzie znajdują się ciekawi, mniej więcej nieżyczliwi, szkodliwie działają na rozwój tej zdolności, która rzec można zamyka się wtedy sama w sobie, i rozwija się tylko swobodnie przy zaufaniu i współczuciu. Obecność osób nieżyczliwych lub niesympatycznych wywiera na nich wpływ podobny do tego, jakiego doznaje mimoza od dotykającej ją ręki.
Jasnowidzący widzi na raz swego Ducha i swe ciało; są to dla niego tak powiedzieć dwie istoty, przedstawiające dwojaki byt, duchowy i cielesny, które zlewają się z sobą za pomocą powłoki, co je łączy. Jasnowidzący nie zawsze jest w stanie pojąć swe położenie, i ta dwoistość bywa powodem, że się o sobie często wyraża jak o osobie obcej; raz bowiem będzie mówiła istota cielesna do istoty duchowej, a następnie duchowa może przemówić do cielesnej.
Duch z każdem nowem istnieniem cielesnem nabiera coraz więcej wiedzy i doświadczenia. Może zapominać o nich, po części w chwili wcielenia się w grubszą materję, lecz jako Duch nigdy ich nie zapomina. Dla tego widzimy jasnowidzących, którzy mogą robić odkrycia po nad swe zdolności i umiejętności. Ze stanu niższości umysłowej i naukowej wcale nie trzeba przesądzać o ich zdolnościach, jakie się w nich odkrywają w chwilach przejrzenia. Stosując się do okoliczności, może te wiadomości poczerpywać albo w samym sobie, w przejrzystości rzeczy przytomnych lub mogą mu one być udzielane przez inne Duchy; lecz ponieważ Duch jego może być mniej więcej rozwinięty, a więc i odpowiedzi mogą być mniej więcej trafne.
Za pomocą zjawiska jasnowidzenia, bądź przyrodzonego, bądź sztucznego, Opatrzność daje nam dowody niezaprzeczone istnienia w nas duszy niepodległej, i pozwala być przytomnymi jej wyzwolenia się; tutaj otwiera się przed nami księgę przeznaczeń. Jasnowidzący opisując to, co widzi w oddali, rzecz tę istotnie widzi, chociaż oczyma niecielesnemi; widzi ją przez samego siebie, i czuje się być do niej przenoszonym; przeto musi tam się znachodzić i jakaś część jego, a ta nie będąc jego ciałem, niczem innym być nie może jak tylko jego duszą czyli Duchem. Podczas gdy człowiek błąka się po niedościgłych manowcach oderwanej i niezrozumiałej metafizyki, szukającej przyczyny naszego istnienia moralnego, Bóg codziennie stawia mu przed oczyma, i kładzie do ręki środki najprostsze i najoczywistsze dla poznania psychologji experymentalnej.
Zachwycenie jest stanem, gdzie w sposób dostrzegalny i dający się niemal namacać, widzimy ujawniony rozdział duszy z ciałem i niepodległość pierwszej.
W snach i jasnowidzeniu dusza błąka się po świecie ziemskim; podczas zachwycenia przenika w światy nieznane, należące do Duchów eterycznych, z któremi wchodzi w obcowanie, nie przestępując w każdym razie granicy, po za którą musiałby pęknąć łącznik wiążący ją z ciałem. Jakiś nowy promienny blask ją otacza, nieznane harmonje unoszą ją, i byt nieskończenie błogi przejmuje jej całe jestestwo: cieszy się ona naprzód błogością niebiańską, i rzec można jedną nogą już dotyka progu wieczności.
Unicestwienie ciała w chwilach zachwytu bywa prawie zupełnem; zachowuje ono poniekąd jedno życie organiczne, i czuje, że dusza trzyma się na słabej uwięzi, mogącej przy lada wytężeniu pęknąć całkowicie.
Wszystkie ziemskie pojęcia giną w tym stanie, by ustąpić przed uczuciami oczyszczonemi, stanowiącemi rdzeń naszej istoty niematerjalnej. Zachwycony, będąc pogrążonym całkowicie w te wzniosłe rozpamiętywania, uważa życie swoje obecne jako chwilowy przystanek; dobre i złe, uciechy grube i nędze tego świata, są dla niego tylko nic nie znaczącemi przygodami podróży, której końca z upragnieniem oczekuje.
Z zachwyconymi dzieje się podobnież jak i z jasnowidzącymi: ich przenikliwość może być mniej więcej doskonałą, i Duch ich stosownie do doskonałości może być mniej więcej zdolnym do zrozumienia i poznawania rzeczy. Zdarza się u nich niekiedy więcej unoszenia się jak prawdziwej przenikliwości, czyli raczej, ich unoszenie się szkodzi ich przenikliwości; oto przyczyna, dla której ich objawienia bywają częstokroć plątaniną prawdy z błędami, rzeczy wzniosłych z niedorzecznościami albo i śmiesznościami. Duchy niższe starają się korzystać z tej egzaltacji, przyczyny słabości, gdy jej opanować nie umiemy, by owładnąć zachwyconym, i w tym celu przybierają złudne postaci, utrzymujące go przy dawniejszych przesądach i pojęciach. W tem leży całe niebezpieczeństwo, o które rozbić się można, lecz nie wszyscy są tacy, a od nas zależeć będzie należyte ich ocenienie, gdy każde objawienie wprzódy rozumem osądzimy.
Wyzwolenie duszy może objawiać się niekiedy w stanie czuwania, i sprowadza zjawisko zwane wzrokiem podwójnym, który pozwala tym, co są nim obdarzeni: widzieć, słyszeć i czuć daleko po za granicami zwykłych naszych zmysłów. Mogą powziąć poczucie o rzeczach nieobecnych, wszędzie gdzie tylko duszą sięgać mogą; widzą takowe jakby za pomocą wzroku zwyczajnego, coś w rodzaju złudzenia świetlnego stającego przed ich oczyma.
W chwili gdy się objawia zjawisko wzroku podwójnego, fizyczny stan ciała widocznie się odmienia; wzrok ginie gdzieś w przestrzeniach; oczy patrzą nic nie widząc; na twarzy maluje się wyraz uniesienia. Stwierdzono doświadczeniem, że organa wzroku są obce temu zjawisku, widzenie bowiem i wtedy nie ustaje, gdy oczy zostaną nawet przysłonięte.
Tym, co są obdarzeni tą władzą, zdaje się ona być tak naturalną jak i wzroku zwyczajnego; podług nich jest to przymiot zwyczajny, który z nich nie powinienby robić wyjątku. Po tej przemijającej przenikliwości najczęściej następuje zapomnienie, a wspomnienie gubiąc się coraz więcej w próżni, zaciera się ostatecznie jak senne marzenie.
Potęga wzroku podwójnego mieni się pomiędzy uczuciem niejasnem a pojmowaniem jasnem i dokładnem o rzeczach przytomnych lub nieobecnych. W stanie początkującym, daje niektórym osobom pewien takt, przezorność, rodzaj pewności w ich czynach, co możnaby wszystko razem nazwać dokładnością rzutu oka moralnego. Więcej rozwinięty, obudzą przeczucie; jeszcze wyżej rozwinięty, sprawdza wypadki obecne lub mające nastąpić.
Jasnowidzenie przyrodzone i sztuczne, zachwycenie i wzrok podwójny są tylko odmianami jednego i tego samego zjawiska; tak ono jak i sny, są w porządku rzeczy; oto dla czego istniały we wszystkich czasach; dzieje pouczają, że były one znane w najodleglejszej starożytności, i w nich znajdujemy dowody mogące nam objaśnić mnóstwo zjawisk, które przesąd nazwał nadprzyrodzonemi.
456. Duchy czy widzą to wszystko, czem się my zajmujemy?
„Mogą widzieć, gdyż jesteście ciągle niemi otoczeni; każdy z nich widzi jednak to tylko, na co uwagę ma zwróconą; rzeczy obojętne nie zajmują ich wcale.“
457. Duchy czy mogą przenikać najskrytsze nasze myśli?
„Częstokroć wiedzą nawet o tem, cobyście chcieli ukryć przed samymi sobą; ani czyny, ani myśli nie mogą być przed niemi utajone.“
— Zkąd można poznać, że łatwiej ukryć prawdę przed osobą żyjącą, niż po jej śmierci?
„To pewna, że gdy się wam zdaje, żeście się dobrze ukryli, częstokroć macie na około siebie całe tłumy Duchów, które wam się przypatrują.“
458. Duchy zbierając się na około nas i przypatrując się, co o nas myślą?
„Jest to rzecz względna. Duchy lekkie śmieją się z przeszkód, jakie stawiają wam i drwią z waszej niecierpliwości. Duchy poważne żałują was w waszych niepowodzeniach i starają się je naprawić.“
459. Duchy czy wpływają na nasze myśli i czynności?
„Pod tym względem wpływy ich są o wiele większe jakby to się wam zdawać mogło, w wielu bowiem wypadkach kierują one wami po prostu.“
460. Wypadałoby ztąd wnosić, że mamy jedne myśli własne, a inne podpowiadane?
„Dusza wasza to Duch myślący; wszak wiecie, że przychodzą wam na raz do głowy rozmaite myśli o jednej i tej samej rzeczy, częstokroć zupełnie sprzeczne jedne z drugiemi; patrzcież! macie w ich liczbie wasze własne i nasze; i to jest właśnie tem, co wywołuje w procesie waszego myślenia niedowierzanie, macie bowiem w sobie dwa pojęcia nieustannie walczące z sobą.“
461. Jak odróżnić myśli własne od podpowiadanych?
„Myśl podpowiedziana wygląda jakby ją wam jaki głos podpowiedział. Myśli własne odrazu powstają w głowie. Zresztą nie macie wielkiej potrzeby o tem wiedzieć, częstokroć jest korzystniejszem nawet dla was nie wiedzieć: człowiek wtedy działa swobodniej; gdy się nakłoni ku dobremu, z większą chęcią bierze się do jego wykonania; gdyby zaś obrał złą drogę, tem większą będzie miał za to odpowiedzialność.“
462. Ludzie myśli i genjusze czy zawsze czerpią swe pojęcia z samych siebie?
„Czasami pochodzą one z ich własnego Ducha, częstokroć atoli bywają poddawane im przez inne Duchy, które uważają ich za zdolnych takowe pojąć oraz godnie wygłosić. Kiedy nie mogą tych pojęć znaleźć w sobie, natenczas odwołują się do swego natchnienia, nie domyślając się, że tym sposobem przywołują obcych Duchów.“
Gdybyśmy odnosili z tego jaką korzyść, że możemy odróżniać nasze myśli własne od myśli podpowiadanych, Bóg niezawodnie wlałby w nas zmysł do ich poznawania, jak dał zmysł do odróżnienia dnia od nocy. Jeśli jest jaka rzecz niewyraźna, to niezawodnie dla dobra naszego.
463. Przyjęto powszechnie, jakoby pierwszy popęd w człowieku miał być zawsze dobrym czy to prawda?
„Czy ma być dobrym lub złym, zależy to od Ducha wcielonego. Dobrym będzie zawsze u tego, kto się na widok dobrego zapala.“
464. Jak odróżnić myśli pochodzące od dobrego albo od złego Ducha?
„Zbadajcie rzecz; Duch dobry doradzać może tylko dobre rzeczy, a od was zależy wybór.“
465. Duchy niedoskonałe w jakim celu popychają nas ku złemu?
„By was zmusić cierpieć jak i one.“
— Czy to zmniejsza ich cierpienie?
„Nie; czynią to z zazdrości, na widok istot szczęśliwszych od siebie.“
— Jaki to rodzaj cierpienia chcą wypróbować na nas?
„Ten, który pochodzi z niższości i oddalenia od Boga.“
466. Dla czego Bóg pozwala Duchom kusić nas do złego?
„Duchy niedoskonałe, to narzędzia przeznaczone do wypróbowania wiary i wytrwałości człowieka w dobrem. Tyś jest Duchem, powinieneś ciągle postępować w poznaniu nieskończoności, i dla tego musisz przechodzić przez rozmaite próby, by dójść do poznania dobrego. Naszem posłannictwem jest cię wprowadzać na drogę dobrą, a gdy złe wpływy działają na ciebie, pochodzi to ztąd, że nadstawiasz ucha złemu, złe bowiem Duchy mogą ci tylko dopomagać w złem, kiedy sam tego zapragniesz; masz złą wolę, wtedy masz i pomocnika do złego. Kiedyś skłonny do morderstwa, otoczy cię cały rój Duchów, które będą rozdmuchiwały w tobie tę myśl; lecz będziesz miał obok siebie i inne, które będą starały się oddziaływać na twą dobrą stronę, skutkiem czego równowaga zachowa się u ciebie, i będziesz panem wyboru twego.“
Bóg pozostawia naszemu sumieniu wybór drogi, po której mamy postępować, i swobodę poddania się wpływowi dwóch przeciwnych pierwiastków w nas walczących.
467. Czy podobna uwolnić się od Duchów złych, namawiających do złego?
„Można, bo przywiązują się one tylko do tych, kto je wzywa do siebie swemi złemi żądzami lub złemi myślami.“
408. Duchy, których wpływy zostały odparte mocą naszej woli, czy nadal przestają nas kusić?
„Cóżby miały dalej robić, gdy już nie im nie pozostaje? muszą ustępować; czatują jednak na chwilę sposobną, jak kot na mysz.“
469. W jaki sposób daje się niszczyć wpływ Duchów złych?
„Postępując dobrze i pokładając waszą ufność w Bogu, odepchniecie wpływy Duchów niższych, a tak zniszczycie ich chęć panowania nad wami. Wystrzegajcie się słuchać podszeptów Duchów podsuwających wam złe myśli, które zasiewają niezgodę pomiędzy wami, i drażnią wszystkie wasze złe namiętności. Nie ufajcie szczególniej tym, co roznamiętnią waszą dumę, która jest u was najsłabszą stroną. I oto dla czego Jezus każe wam odmawiać codziennie w modlitwie pańskiej: „i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego.“
470. Duchy, co starają się uwikłać nas w złe, i tym sposobem wystawiają na próbę naszą wytrwałość w dobrem, czy mają takie posłannictwo, a gdy tak jest, to nie mogą za to odpowiadać?
„Żaden z Duchów nie ma posłannictwa robić źle, gdy więc to czyni, czyni z własnej woli, w skutek czego odpowiada za wszystkie następstwa. Bóg dla wypróbowania was, może ich dopuszczać do tego, lecz wcale im nie nakazuje; a od was zależy je odpychać.“
471. Gdy znajdujemy się pod wrażeniem udręczeń, nieskończonego niepokoju lub zadowolenia wewnętrznego, bez znanych przyczyn wewnętrznych, czy nie pochodzi to z naszego usposobienia fizycznego.“
„Przeciwnie, pochodzi to prawie zawsze z udzielań, które pomimo waszej wiedzy miewacie od Duchów lub któreście dostali od nich we śnie.“
472. Duchy kuszące do złego czy korzystają z okoliczności w jakich bywamy postawieni tokiem wypadków poprzednich, lub też mogą je sami tworzyć?
„Zwykle korzystają z okoliczności, lecz często mogą je i tworzyć, popychając was pomimo waszej wiedzy ku przedmiotowi waszych zabiegów. Dajmy sobie człowiek znachodzi na na drodze pieniądze: lecz nie sądź, by Duchy mogły przynieść w to miejsce pieniądze, nie, mogą one tylko podsunąć jemu myśl, by się skierował w tę stronę; wtedy jedne mogą podszepnąć, by przywłaszczył je sobie, gdy inne będą mu doradzały, by oddał takowe właścicielowi. Tak samo dzieje się ze wszystkiemi innemi pokusami.“
473. Duch czy może chwilowo oblec się w powłokę człowieka żyjącego, to jest zakraść się w ciało żyjące, i działać zamiast tego, który został w nie wcielonym?
„Duch nie może wchodzić w ciało jak wchodzicie n. p. do domu; opanowuje tylko Ducha wcielonego, mającego równy stopień wad tudzież zalet, i działa z nim wspólnie: władanie jednak materja zawsze tylko należy do Ducha wcielonego. Tego ostatniego nie może zastąpić żaden inny, jest on bowiem połączony z ciałem aż do chwili, ustania bytu materjalnego.“
474. Gdy okazuje się, że właściwego opętania t. j. wspólnego zamieszkiwania dwóch Duchów w jednem ciele nie ma, zdawałoby się przeto, że dusza nie może być napastowaną lub owładniętą tak dalece, by aż jej wolna wola całkiem ustawała?
„Może; to stanowi prawdziwe opętanie, lecz wiedz i o tem, że opanowanie jest niemożebnem bez współudziału tego, kto mu uległ — bądź przez słabość, bądź z własnej woli. Często liczą za opętanych ludzi cierpiących na padaczkę lub obłąkanych, którym zamiast egzorcyzmów, trzeba poprostu sprowadzić lekarza.“
W znaczeniu pospolitem, wyrazy opętany przypuszcza istnienie szatana czyli rodzaj istoty szkodliwej, i wspólne zamieszkanie takowej z duszą znajdującą się w ciele obcem. Ponieważ w tem znaczeniu szatani nie istnieją, a dwa Duchy jednocześnie nie mogą zamieszkiwać jednego ciała, nie ma więc opętanych w znaczeniu pospolicie przyjętem. Opętanie znaczy tylko zależność, jakiej poddać się może dusza względem Duchów niedoskonałych.
475. Czy można samemu oddalić od siebie złe Duchy i wyzwolić się z pod ich przemocy?
Można zawsze zrzucić z siebie to jarzmo, gdy się szczerze tego pragnie.“
476. Czy może zdarzyć się, aby człowiek opanowany przez Ducha złego, niespostrzegł tego sam, i czy trzecia osoba może wpłynąć na jej uwolnienie, a wtedy przy jakich warunkach może się to uskutecznić?
„Gdy człowiek jest dobry, może wtedy wolą swoją zawezwać pomocy Duchów dobrych; a im więcej kto dobroczynny, tem większą może mieć władzę nad Duchami niedoskonałemi, i tem łatwiej przyciąga ku sobie Duchy dobre. Jednak nikt nie jest dostatecznie silnym zwalczyć urok, gdy będąc owładniętym, nie przyłoży sam do tego ręki; znajdują się nawet ludzie, którym ten stan podoba się, gdyż łechce ich próżności i odpowiada tajnym widokom. W każdym razie człowiek złego serca nie może obronić się od tego wpływu; Duchy dobre pogardzają nim, a złe wcale się go nie boją.“
477. Słowa używane przy exorcyzmowaniu czy wywierają jaki skutek na złe Duchy?
„Nie; Duchy te, gdy widzą, że ktoś temu na serjo wierzy, śmieją się z tego, i upierają się nadal pozostawać przy nim.“
478. Zdarza się jednak, że pomimo dobrych zamiarów niektóre osoby bywają nawiedzane przez Duchy; jaki jest wtedy najlepszy środek pozbycia się Duchów napastujących?
„Nużyć ich cierpliwość, nie uważając na ich podszepty, słowem pokazać, że czas swój tracą napróżno, gdy więc zobaczą, że nic im istotnie nie pozostaje do robienia, wynoszą się same.“
479. Modlitwa czy jest skutecznym środkiem do zwalczenia opętania?
„Modlitwa jest zawsze skuteczną pomocą we wszystkiem; lecz wierzajcie mi, że samo mruczenie jakichś wyrazów wcale nie wystarcza Bogu, aby wam udzielił to, o co Go prosicie. Bóg dopomaga tym tylko, którzy działają, nie zaś tym, co ograniczają się na samem proszeniu. Trzeba przeto aby opętany to robił, co mu pomoc ściągnąć może; wtenczas tylko może być pewnym skuteczności swych próśb, i oddalenia od niego złych Duchów.“
480. Jak trzeba rozumieć wypędzanie djabłów, o których mówi Ewangielja?
„Zależeć to będzie od tłumaczenia. Gdy nazwiecie djabłem złego Ducha, który opanował jaką osobę, i gdy jego wpływ zostanie zniszczonym, wtedy możecie istotnie powiedzieć, że został on odegnanym. Gdybyście znowu uleczyli jaką chorobę przypisywaną złemu Duchowi, a więc i tu możecie powiedzieć, żeście djabła wypędzili. Rzecz może być prawdziwą lub fałszywą stosownie do znaczenia, jakie wyrazom nadawać będziecie. Z największej prawdy można zrobić głupstwo, gdy będziemy uważać na formę tylko lub gdy przenośnię zechcemy brać za rzeczywistość. Zrozumiejcie i pamiętajcie to dobrze; zastosowanie tej prawdy powinno być powszechne.“
481. Duchy czy przyjmują jaki udział w napadach chorobliwych konwulsjonistów?
„Przyjmują i to bardzo znaczny, zarównież jak i magnetyzm, źródło tego zjawiska, szarlatanizm atoli powiększając i wyzyskując skutki tego zjawiska spowodował, że obrócono je w śmieszność.“
— Jakiego rodzaju w ogóle Duchy wywołują to zjawisko?
„Mało rozwinięte; czyżbyście przypuszczać mogli, że Duchy wyższe czemś podobnem trudnić się zechcą?“
482. W jaki sposób może rozwinąć się stan tak przeciwny naturze u konwulsjonistów, oraz wykrzywiających się, i jak się może udzielać aż całym massom ludności?
„W skutek sympatyczności; usposobienia moralne bardzo łatwo mogą się udzielać w niektórych razach; obeznani jesteście na tyle z magnetyzmem, że możecie zrozumieć oraz pojąć udział jaki w tem wszystkiem przyjmować mogą pewne Duchy, gdy je sympatja do tego pociąga.“
Pomiędzy dziwnemi zdolnościami, jakie się dają spostrzegać u konwulsjonistów, znajdują się wspólne tak jasnowidzącym jak i zamagnetyzowanym, a do takich należą: nieczułość fizyczna, przytomność myśli, sympatyczne przelewanie bólu i t. d. Trudno zaprzeczyć, że ci wykrzywiający się zostają w stanie jasnowidzenia na jawie, wywołanego w skutek wpływu, jaki na siebie wzajemnie wywierają. Są oni naraz magnetyzowani i magnetyzerami pomimo ich wiedzy.
483. Zkąd pochodzi nieczułość fizyczna u niektórych konwulsjonistów, lub u innych osób tego rodzaju, gdy bywają poddawane najsroższym katuszom?
„U niektórych bywa to skutek wyłącznie magnetyczny, działający na system nerwowy zupełnie tak samo, jak i inne środki. U innych rozbudzenie i roznamiętnienie myśli zaciera całkowicie czucie, albowiem życie zdaje się całkiem ustępować z ciała w kierunku Ducha. Wszak wiecie, że Duch, gdy jest czem mocno zajęty, ciało wtedy ani czuje, ani widzi, ani słyszy.“
W torturach zadawanych fanatykom lub entuzjastom, podziwiamy spokój i zimną krew, z jakiemi umieją takowe przenosić; w tych wypadkach trzeba przypisać przytłumienie bólu pewnym środkom czyli właściwościom Ducha, przytępiającym czułość nerwów. Wiadomo powszechnie, że w czasie bitew nie postrzegamy częstokroć ciężkiej rany, gdy w czasach zwyczajnych dosyć draśnięcia, by dreszcze wywołać.
Gdy zjawiska te zależą od przyczyn fizycznych, i od działania pewnych Duchów, jakimże to sposobem przeszkadzały rządy, że je powstrzymywały w pewnych razach? Przyczyna jest bardzo prostą. Działanie Duchów bywa tutaj tylko drugorzędnem, korzystają one z pewnego usposobienia fizycznego. Władze rządowe nie mogły usunąć usposobienia, lecz usunęły przyczyny utrwalające i roznamiętniające; co odbywało się jawnie, musiało ukryć się, i dla tego stało się dla ludności dobrodziejstwem, usuwającem nadużycia i zgorszenie. Zresztą wiemy, że pośrednictwo wszelkie okazuje się bezskutecznem, skoro w tera okaże się bezpośrednie, samodzielne działanie Duchów.
484. Czy Duchy mogą przywiązywać się wyłącznie do pewnych osób?
„Duchy dobre sprzyjają osobom dobrym lub dającym nadzieję poprawy; Duchy niższe ludziom występnym lub takim, którzy nimi stać się mogą; przywiązanie to ich wynika z podobieństwa uczuć.“
485. Przywiązanie Duchów do pewnych osób czy wypływa wyłącznie z pobudek moralnych?
„Przywiązanie prawdziwe nic nie ma w sobie cielesnego, lecz Duch nie zawsze przywiązuje się w skutek czystej przyjaźni; może do tego przyłączyć się jakaś pamiątka miłości ziemskiej.“
486. Czy Duchy obchodzi nasze szczęście lub nieszczęście? Te, co nam są życzliwe, czy martwią się na widok cierpień jakich doznajemy w życiu?
„Duchy dobre starają się czynić dobrze, o tyle o ile to jest w ich mocy, i są uszczęśliwione z waszej radości. Smucą się, gdy cierpień waszych nie umiecie znosić bez szemrania, cierpienia te bowiem pozostają dla was bez skutku; stajecie się wtedy podobnymi do chorego, odrzucającego gorzki napój uzdrawiający.“
487. W jakiego rodzaju cierpieniach najwięcej ubolewają Duchy nad nami: czy w fizycznych czy w moralnych?
„Nad waszem sobkostwem i zatwardziałością serc waszych: bo to źródło wszego złego; śmieją się one ze wszystkich cierpień wymarzonych, co się rodzą z pychy i miłości własnej; a cieszą się temi, które mają skrócić czas waszych prób.“
Duchy wiedząc o tem, że życie nasze jest przejściem tylko, i że udręczania jakie nas spotykają, służą do zbliżenia nas do stanu lepszego, smucą się więcej nad przyczynami moralnemi, które nas od niego oddalają, jak nad fizycznemi, przemijającemi.
Bardzo mało ich obchodzą nasze nieszczęścia, pochodzące ze światowych pojęć, jak nas mało obchodzą dziecinne pobudki w smutku dziecka.
Duch widząc w smutkach życia sposób do postępu, uważa je za chwilowy przełom, mający zbawić chorego. Współczuje naszym boleściom, jak my współczujemy w podobnych razach swym przyjaciołom; lecz widząc rzeczy dokładniej od nas, ocenia je inaczej, i wtedy gdy dobre podtrzymują naszą odwagę, mając na względzie naszą przyszłość, złe popychają nas ku rozpaczy, w celu cofnięcia jej przed nami.
488. Krewni i przyjaciele, co poprzedzili nas na tamtym świecie, czy mają do nas większe skłonności od innych Duchów?
„Bez wątpienia, i często nawet opiekują się wami jako Duchy w miarę możności.“
— Czy bywają wdzięczne za przywiązanie, jakie im okazujemy?
„I bardzo, a wcale zapominają o tych, kto o nich pamiętać nie chce.“
489. Czy zdarzają się Duchy, biorące pewne osoby pod swoją opiekę wyłączną?
„Są to bracia duchowi ci których nazywacie waszymi dobrymi Duchami lub dobrymi genjuszami.“
490. Co właściwie powinniśmy rozumieć pod aniołem stróżem?
„Ducha opiekuńczego wyższego stopnia.“
491. Jakie jest posłannictwo Ducha opiekuńczego?
„Takie same jak ojca względem dziecka; ma on prowadzić po dobrej drodze tego, który jego opiece został powierzonym: dopomagać swą radą, cieszyć go w utrapieniach, podtrzymywać odwagę w próbach życia docześnego.“
492. Duch opiekuńczy czy jest przywiązany do osoby od samego jej urodzenia?
„Od urodzenia aż do śmierci, i często idzie za nią w ślady w życie duchowe, a nawet przez kilka bytowań cielesnych, ponieważ istnienia te, to krótkie tylko chwile w życiu Ducha.“
493. Czy Duch opiekuńczy podejmuje się swego posłannictwa dobrowolnie albo mu takowe bywa z góry nakazane?
„Duch jest obowiązany czuwać nad nami, ponieważ podjął się tej pracy, lecz ma swobodny wybór osoby, stosownie do swego upodobania. Dla jednych staje się to przyjemnością, a dla drugich posłannictwem lub obowiązkiem.“
— Przywiązując się do jakiej osoby, Duch czy zrzeka się opieki nad innemi osobami?
„Nie; tylko temu nie nadaje wtedy cechy wyłącznej.“
494. Duch opiekuńczy czy może być fatalnie przywiązanym do osoby przeznaczonej jego opiece?
„Gdy ujrzy, że rady jego nie są usłuchane, porzuca wtedy swoje zajęcie, i idzie spełniać inne posłannictwo; następuje w takim razie zamiana pomiędzy Duchami.“
495. Duch opiekuńczy czy może opuścić swego protegowanego, gdy ten nie chce przyjmować jego skazówek?
„Oddala się, gdy rady jego nie przynoszą żadnej korzyści, i chęć ulegania wpływom Duchów niższych jest silniejszą; całkowicie jednak nigdy go nie opuszcza, i zawsze jest gotów pośpieszyć na jego wezwanie; tylko że człowiek zatyka wtedy sobie uszy. Wezwany, zawsze może przybyć do was.“ „Jest nauka, któraby powinna nawrócić najzatwardzialszych swym urokiem i swą słodyczą: jest nią nauka o aniołach stróżach. Myśl o tem, że macie przy sobie istoty wyższe, zawsze gotowe doradzać wam, podtrzymywać, dopomagać wam wspinać się na stromą spadzistość dobrego; które są przyjaciółmi daleko wierniejszymi i więcej poświęcającymi się jak wszystko, co o tem na ziemi przypuścić możecie — nie jestże ona sama przez się wielce pocieszającą? Istoty te znajdują się przy was z rozkazu Bożego; On je umieścił przy was, dla miłości Jego stają one przy was, i pełnią piękną, lecz mozolną posługę. Tak jest, gdziebyście nie byli, będzie on z wami: więzienia, szpitale, miejsca rozpusty, samotność, nic was z nim nie rozłącza, i chociaż widzieć go nie możecie, dusza atoli zawsze czuć będzie jego obecność z delikatności swych popędów i w mądrych radach.“
„Dla czego nie chcecie poznać tej prawdy! ileż to razy dopomogłaby ona wam spokojnie zachowywać się w chwilach stanowczych; ileż to razy wybawiłaby was od pokus złych Duchów! Lecz w dniu owym wielkim anioł ten dobry może częstokroć powiedzieć: a co? czy ci o tem nie mówiłem? tyś tego jednak nie uczynił; wskazywałem ci przepaść, a otóż do niej wpadłeś; czym nie dawał ci poznać przez twe sumienie drogi prawej, a tyś poszedł drogą kłamliwą? — O! pytajcie waszych aniołów stróżów; ustanówcie pomiędzy nimi a wami najszczersze stosunki, jakby pomiędzy najlepszymi przyjaciółmi na ziemi. Nie starajcie się nic ukrywać przed nimi, bo mają oni oko Boskie przy sobie, i oszukać ich nigdy nie potraficie. Myślcie o przyszłości; starajcie się postępować w tem życiu, a próby wasze będą skrócone, i istnienia będą szczęśliwsze. Uzbrójcie się ludzie w męztwo! odrzućcie daleko od siebie raz na zawsze przesądy i podejrzliwość; wchodźcie na nowe drogi, które otwierają się przed wami; idźcie! idźcie! macie przewodników, postępujcie za nimi: celu chybić nie możecie, tym celem bowiem jest Bóg.
„Niech ci, dla których niemożebnem się zdaje, by Duchy wyższe mogły się poddawać pracy tak uciążliwej, pamiętają o tem, że my wpływamy na dusze wasze z odległości miljonów mil: przestrzeń jest dla nas niczem, i żyjąc zupełnie w innych światach, Duchy nasze zachowują zawsze związek z waszemi. My cieszymy się przymiotami, których wy pojąć nigdy nie potraficie; bądźcie jednak pewni, że Bóg nas wcale pracą nie przeciąża, i nie porzucił was tutaj na ziemi bez przyjaciół i opieki. Każdy anioł stróż ma swego protegowanego, nad którym rozciąga swą opiekę, jak ojciec nad swojem dzieckiem, i jest szczęśliwym, gdy go widzi na dobrej drodze, lub się smuci, gdy ujrzy swe rady zapoznanemi.
„Nie bójcie się wcale męczyć nas waszemi pytaniami, przeciwnie bądźcie zawsze w stosunkach z nami; będziecie wtedy daleko silniejsi i daleko szczęśliwsi. Ta zdolność udzielania się duszy ludzkiej Duchowi przyjaźnemu robi z każdego z was pośredników duchowniczych, pośredników obecnie zapoznanych, lecz którzy się później objawią, i rozleją się jako ocean bezbrzeżny, by zatopić niewiarę i ciemnotę. Ludzie uczeni, uczcie; ludzie zdolności, podnoście braci waszych. Nie wiecie sami, co za dzieło spełniacie, jest to to samo, które Chrystus i Bóg nakazali wam. Zdolność i naukę po coście dostali od Boga, jeżeli nie dla tego, by je udzielać swym braciom, by dopomagać do ich postępu i do osiągnięcia szczęśliwości wiekuistej?
Nauka o aniołach stróżach czuwających nad nami z niezmiernych odległości dzielących światy, nie ma w sobie nic nadzwyczajnego; jest ona wzniosłą i uroczą. Na ziemi widzimy także ojców czuwających nad swemi dziećmi, z najdalszych odległości, za pomocą korespondencyj. Cóżby miało być dziwnego, że Duchy z jednego świata na drugi mogą kierować tymi, kogo wzięły pod swą opiekę, dla nich bowiem przestrzenie dzielące światy są mniejszemi, jak na ziemi dzielące jeden ląd od drugiego? Wszakże mają one płyn powszechny, łączący wszystkie światy pomiędzy sobą solidarnie, cudowny przewodnik do przesyłania myśli, jak powietrze służy nam do przesyłania dźwięków?
496. Duch porzucając swego opiekowanego, i nie mogąc mu uczynić dobrze czy może go złem ukarać?
„Duchy dobre nigdy złego nie robią; zostawiają to tym, które po nich miejsce zajmują: wtedy uskarżacie się na uciskający was los, kiedy w tem bywa tylko wasza prosta wina.“
497. Duch opiekuńczy czy może oddać swego opiekowanego opiece Ducha, któryby mu źle życzył?
„Duchy złe łączą się pomiędzy sobą, by niweczyć wpływy dobrych; lecz gdyby protegowany życzył, to może powrócić całą siłą swemu dobremu Duchowi. Tymczasem Duch dobry może znaleźć zręczność dopomożenia gdzie indziej, i korzysta na poczekaniu powrotu do swego opiekowanego.“
498. Gdy Duch opiekuńczy pozwala zabłąkać się swemu opiekowanemu, czy nie pochodzi to z jego niemocy walczenia przeciwko Duchom nieżyczliwym?
„Nie dla tego aby nie mógł, lecz że sam tego nie chce: wychodzi to na większą korzyść opiekowanego, który przez to doskonali się i uczy się; dopomaga dobremi myślami, poddając mu takowe, lecz one niestety! nie zawsze bywają usłuchane: słabość, niedbalstwo albo pycha wydają człowieka na pastwę złego Ducha, moc którego tylko pochodzi ztąd, że nie chcecie mu stawiać oporu.“
499. Duch opiekuńczy czy zawsze jest przy swym protegowanym? Czy może zajść taka okoliczność, przy której nie opuszczając go, mógłby o nim zapomnieć?
„Obecność Ducha opiekuńczego nie zawsze jest potrzebną przy tym, nad kim się jego opieka rozciąga.“
500. Czy przychodzą chwile, w którychby Duch nie potrzebował wcale opieki anioła stróża?
„Przychodzą, gdy już doszedł do tego stopnia doskonałości, że sam potrafi pokierować sobą, jak to bywa z uczniem, co już więcej nauczyciela nie potrzebuje; może to atoli nastąpić nie koniecznie na waszej ziemi.“
501. Dla czego oddziaływanie Duchów na nasz los jest tajnem, i dla czego w chwilach, gdy się nami opiekują, nie czynią tego jawnie?
„Gdybyście wiedzieli, że możecie liczyć na ich poparcie, to sami wcale nie działalibyście, Duch wasz nie mógłby kształcić się. Aby mógł postępować, trzeba by miał doświadczenie, dające się nabywać tylko przez poświęcenie się, przez ofiary; potrzeba ażeby sam swe siły ćwiczył, bez tego bowiem byłby podobnym do dziecka, któremu nie pozwalają chodzić bez pomocy. Duchy życzące dobrze, miarkują w ten sposób swój wpływ na was, by pozostawiać zawsze nieprzymuszoną wolną wolę; gdybyście bowiem nie mieli odpowiedzialności, nie moglibyście wtedy postępować po drodze, która was ostatecznie prowadzi do Boga. Człowiek nie widząc nikogo do swej pomocy, musi próbować sił własnych; kierownik jego jednak nie ustaje czuwać nad nim, i od czasu do czasu ostrzega go o niebezpieczeństwie.“
502. Duch opiekuńczy, któremu uda się sprowadzić swego opiekowanego na dobrą drogę czy czuje sam jakie z tego zadowolenie?
„Jest to zasługa, która służy do jego własnego postępu albo do jego szczęśliwości. Jest uszczęśliwionym, gdy widzi swe zabiegi uwieńczone powodzeniem, i szczyci się z nich, jak się szczyci nauczyciel z postępów swego ucznia.“
— Czy bywa odpowiedzialnym w razie niepowodzenia?
„Nie; czynił bowiem tylko to, co należało do niego.“
503. Duch opiekuńczy, gdy widzi, że opiekowany pomimo jego rad wchodzi na złą drogę czy nie doznaje przykrości, i czy to nie może być przyczyną zakłócenia jego szczęścia?
„Boleje nad jego błędami, i żałuje, lecz ta boleść wcale nie jest podobną do udręczeń ojcowstwa ziemskiego, ponieważ wiadomo mu, że złe da się jeszcze naprawić, i że to co dzisiaj nie zrobił, da się jutro zrobić.“
504. Czy moglibyśmy zawsze dowiadywać się o imieniu naszego anioła stróża?
„Jakżebyście mogli poznawać imiona, wcale nie istniejące dla was? Czy sądzicie, że pomiędzy Duchami istnieją tylko sami wasi znajomi?“
— Jakże wzywać, gdy się go nie zna?
„Nazwijcie go jak się wam podoba, np. Duchem wyższym, do którego macie pociąg, albo dla którego cześć wyznajecie; Duch wasz opiekun zaraz przybędzie na to wezwanie, albowiem wszystkie Duchy dobre są braćmi i wzajemnie sobie dopomagają.“
505. Duchy opiekuńcze przybierające imiona osób nam znanych, czy są istotnie duszami tych osób?
„Nie; lecz są to Duchy sympatyczne, przybywające do was na ich rozkazy. Potrzeba wam nazwisk; owóż przyjmują one takie, któreby obudziły w was zaufanie. Gdy sam nie możesz spełnić jakiego posłannictwa, wybierasz natenczas kogo innego, ktoby cię mógł w tem wyręczyć“.
506. Gdy powracamy do życia duchowego czy poznajemy wtedy naszego Ducha opiekuna?
„Tak jest, znałeś go bowiem jeszcze przed twem wcieleniem.“
507. Duchy opiekuńcze czy należą wszystkie do klasy wyższej? Czy mogą znajdować się i w klasie średniej? Ojciec np. czy może zostać Duchem opiekuńczym swego dziecka?
„Może; prawo opieki atoli wymaga dla opiekuna pewnej wyższości, i oprócz tego władzy udzielonej mu na mocy Boskiej. Ojciec opiekujący się dzieckiem, może mieć innego Ducha wyższego, dodanego mu do pomocy.“
508. Duchy porzucające ziemię w dobrych warunkach czy zawsze mogą rozciągać opiekę nad osobami ukochanemi, zostającemi jeszcze przy życiu?
„Władza ich może być mniej więcej ścieśnioną; położenie w jakiem zostają nie zawsze im pozwala działać z cala swobodą.“
509. Ludzie dzicy lub zostający na stopniu niższości moralnej czy zarównież miewają Duchów opiekuńczych, i czy w tym wypadku bywają one również wysokie jak te, które bywają przy ludziach ucywilizowanych?
„Każdy z ludzi ma przy sobie Ducha opiekuńczego czuwającego nad nim, lecz posłannictwa ich bywają względne do przedmiotu. Dla dziecka początkującego w czytaniu wszak nie dajecie filozofa za nauczyciela? W miarę postępu Ducha sprzyjającego, rozwija się i jego opieka nad postępem Ducha zostającego w opiece. Mając nad sobą czuwającego Ducha wyższego, możecie sami być powołani do pielęgnowania Ducha niższego od siebie, a postępy jakie potrafi on uczynić, zalicza się na karb waszego własnego postępu. Bóg nie żąda od Ducha więcej nad jego siły i stopień doskonałości.“
510. Gdy ojciec czuwający nad swem dzieckiem zostanie w tym samym czasie na nowo wcielonym czy Duch jego może się dalej niem opiekować?
„To trudniejsze, lecz może prosić w chwilach wyzwolenia Ducha sympatycznego, by ten mu dopomógł. Zresztą Duchy przyjmują tylko takie posłannictwa, które mają wykonać do końca.
„Duchy wcielone, szczególniej w światach gdzie istnienia są materjalne, bywają zanadto oddane swemu ciału, by mogły całkowicie wylać się, czyli oddać się osobiście; to jest przyczyną, dla której Duchy mniej rozwinięte zawsze mają dodane sobie Duchy wyższe, i tak, gdyby jednego nie stało, w skutek jakiejbądź okoliczności, to go zaraz inny zastępuje.“
511. Oprócz Ducha opiekuńczego, czy mogą być przydzielone i złe Duchy w celu popychania do złego, by tem samem poddawać człowieka częstszej sposobności poznawania dobrego i złego?
„Słowo przydzielony, nie właściwie tutaj zostało użytem. To prawda, że Duchy złe starają się zawsze zepchnąć was z dobrej drogi, ile razy na nią wstąpicie; lecz gdy się który z nich przyczepi do kogo, robi to więcej z własnego popędu, spodziewając się być usłuchanym przez tę osobę; następuje wtedy walka pomiędzy dobrym a złym, i zwycięztwo zostaje przy tym, czyją stronę człowiek sam obierze.“
512. Czy możemy miewać po kilku Duchów opiekuńczych na raz?
„Każdy człowiek miewa zawsze koło siebie Duchy sympatyczne, mniej więcej podniosłe, które się nim interesują, a z innej strony miewa i złe, dopomagające mu do złego.“
515. Czy Duchy sympatyczne działają zawsze na mocy posłannictwa?
„Miewają niekiedy czasowe posłannictwo, lecz najczęściej wzywa je do was podobieństwo myśli i uczuć, tak w złem jak w dobrem.“
— Stąd wypływa zdaje się, że Duchy sympatyczne mogą być złe i dobre?
„Tak jest, człowiek zawsze znajdzie Duchy sprzyjające, jakiby nie był jego charakter.“
514. Zażyłe Duchy czy to jedno i to samo, co Duchy sympatyczne albo Duchy opiekuńcze?
„Jest wiele odcieni w sprzyjaniu i opiekowaniu się; możecie im dawać imiona jakie się wam podobają. Duchem zażyłym atoli wypada właściwie nazwać Ducha przyjaciela domu.“
Z wyżej wymienionych objaśnień i postrzeżeń poczynionych nad naturą Duchów, przywiązujących się do człowieka, można zrobić następujące wnioski:
Duch opiekuńczy, anioł stróż lub dobry genjusz, mają posłannictwo śledzić człowieka w jego życiu, i dopomagać mu do postępu. Muszą oni zawsze być natury wyższej od opiekowanego.
Duchy zażyłe przywiązują się do niektórych osób węzłami mniej więcej trwałemi, aby być im użytecznemi w granicach zakreślonych, częstokroć dosyć ciasnych; są one zwykle dobre, lecz częstokroć mało rozwinięte, a czasami i lekkomyślne; zajmują się chętnie szczegółami życia domowego, działać jednak mogą tylko z rozkazu Duchów wyższych.
Ducha sympatycznego przyciąga do nas szczególna skłonność przyjacielska i pewne podobieństwo w upodobaniach i w uczuciach, tak w dobrem jak i w złem. Trwałość tych stosunków niemal zawsze jest zakreślona granicami pewnych okoliczności.
Zły genjusz lub Duch niedoskonały czyli przewrotny, jest istotą przywiązującą się do człowieka w celu odwracania go od dobrego, i działa z własnego popędu, a nie posłannictwa nadanego mu z góry. Jego siła przywiązywania się wzrasta w miarę łatwości, jaką znajduje w swej ofierze. Człowiekowi jest zawsze pozostawionem przyjąć go lub odepchnąć od siebie.
515. Co myśleć o tych, co przywiązują się do niektórych osób, by je popychać fatalnie na drogę złego lub dobrego?
„Pewni ludzie mogą wywierać rodzaj uroku, nieprzezwyciężenie olśniewającego inne osoby. Gdy się takowy obraca na szkodę, bywa to wtedy Duch zły, który opanowywa innego złego Ducha, by tem łatwiej go całkiem ujarzmić. Bóg może na to “zezwalać dla wypróbowania was.“
516. Nasz zły lub dobry genjusz czy może się wcielać jednocześnie z nami, by módz w sposób skuteczniejszy towarzyszyć w życiu?
„Zdarza się to czasami; zwykle jednak wkładają one posłannictwo to na innych Duchów wcielonych, sympatycznych.“
517. Czy się znajdują Duchy, któreby rozciągały opiekę swoja nad pewną rodziną?
„Do członków pewnej familji, żyjących z sobą w zgodzie i miłości, mogą się przywiązywać niektóre Duchy; z tego wszakże nie sądźcie, by Duchy chciały kiedykolwiek opiekować się dumą jakiego rodu.“
518. Duchy sprzyjając osobie, mogą się zbliżać do niej, czy to samo prawo stosuje się i do zgromadzeń, mających na celu jakieś szczególne zadanie?
„Duchy z upodobaniem pośpieszają przedewszystkiem do tych, co są do nich podobni; tam bywają daleko swobodniejsze, i pewniejsze być usłuchanemi. Człowiek przyciąga Duchy ku sobie mocą swych dążności, bądź jako jednostka bądź jako zbiorowość: towarzystwo, miasto lub naród. Bywają przeto towarzystwa, miasta, narody, którym mogą sprzyjać Duchy wyższe czy niższe, a to stosownie do charakteru i namiętności, jakie w nich panują. Duchy niedoskonałe usuwają się od tych, kto je odpycha; ztąd wypływa, że polepszenie moralne tak w jednostkach jak i w masach czyli zbiorowościach, dążyć będzie ku odparciu wpływów Duchów złych i ku sprowadzeniu dobrych, które utrzymują pojęcia dobrego w masach, jak inne mogą rozdmuchiwać wszelkie złe namiętności.“
519. Zbiorowości jak: towarzystwa, miasta, narody czy mogą mieć swych wyłącznych Duchów opiekunów?
„Tak jest, zgromadzenia te bowiem są to jednostki zbiorowe dążące ku wspólnemu celowi i potrzebujące wyższego kierownictwa.“
520. Duchy opiekuńcze zbiorowości czy są wyższe od tych, co się opiekują jednostkami?
„Wszystko jest tutaj względnem, i będzie zależeć od stopnia ukształcenia tak samo jak u jednostek.“
521. Pewne Duchy czy mogą wspierać rozwój sztuk i nauk, pomagając tym, co się niemi trudnią?
„Są do tego wyłącznie przeznaczone Duchy opiekuńcze, dopomagające tym, kogo za godnych swej pomocy uznają; pomoc ich atoli nie na tych się rozciąga, co mają chęci bez wrodzonych zdolności: nie zwykły one czynić ze ślepych widzących, ani z głuchych słyszących.“
Starożytni porobili z Duchów bóstwa specjalne; Muzy były to postacie alegoryczne Duchów opiekujących się sztuką i nauką, a pod imieniem larów i penatów pojmowali Duchy opiekujące się życiem rodzinnem. Nowożytni też dodają naukom, sztukom, rozmaitym rzemiosłom, miastom, okolicom, patronów protektorów, któremi są Duchy wyższe, tylko pod innemi nazwiskami.
Gdy każdy człowiek z osobna ma Ducha sprzyjającego, a zatem i w całości zbiorowej ogół Duchów sympatycznych bywa odpowiednim ogółowi ludzkich jednostek; Duchy obce bywają tam pociągane mocą podobieństwa upodobań i myśli; słowem zgromadzenia, tak dobrze jak jednostki, są mniej więcej otoczone, wspierane, i zostają pod wpływem Duchów odpowiednich usposobieniu i myślom zbiorowości.
Przyczyny pociągające Duchy do ludów są następujące: zwyczaje, obyczaje, charakter panujący i szczególniej prawa, ponieważ w prawach najlepiej się odźwierciadla charakter narodu. Ludzie dozwalający panować nad sobą sprawiedliwości, najdzielniej walczą przeciwko Duchom złym. Wszędy gdzie tylko prawo uświęca niesprawiedliwości, tam Duchy dobre znajdują się w mniejszości, a masy złych je zastępują, utrzymując naród w pojęciach jego dawniejszych, tudzież głusząc lepsze częściowe wpływy w masach jak kłos samotny wśród chwastów. Badając przeto obyczaje pewnego narodu lub jakiegokolwiek zgromadzenia, można z łatwością zrozumieć jakiego rodzaju potajemna ludność pomiędzy nimi się snuje, i wtrąca się do ich myśli tudzież ich czynów.
522. Przeczucie czy to ostrzeżenie Ducha opiekuńczego?
„Przeczucie jest to tajna rada wewnętrzna, podawana wam przez Ducha życzliwego. Objawia się ono też w wyborze środków, któremi kierować się powzięto; jest to głos instynktu. Duch zanim wcieli się, wie o głównych przejściach, jakie mają go spotkać w życiu, t. j. o rodzaju prób, których się podjął; w razie zaś, gdy takowe mają charakter wybitny, przechowuje się o nich wspomnienie w jego najskrytszych głębiach: to głos instynktu, co się budzi za każdym razem, skoro chwila wykonania nadchodzi, i staje się natenczas przeczuciem.“
523. Przeczucie jak i głos instynktu mają zawsze w sobie coś niejasnego; co powinniśmy robić w niepewności?
„Gdyś niepewny, wzywaj twego Ducha opiekuna, trzeba prosić pana naszego wspólnego, Boga, niech zeszle jednego ze swych wysłańców, t. j. jednego z pośród nas.“
524. Duchy opiekuńcze czy ostrzegają nas tylko w rzeczach postępowania moralnego, albo li też i o postępowaniu jakie zachowywać mamy w życiu codziennem?
„O wszystkiem; usiłują one uczynić życie wasze najlepszem; czystokroć atoli zamykacie uszy wasze na dobre rady, i stajecie się nieszczęśliwymi z własnej winy.“
Duchy opiekuńcze pomagają nam radą swoją, za pomocą głosu sumienia, który budzą w nas; lecz ponieważ nie zawsze zwracamy należną uwagę na to, przeto używają do tego osób, znajdujących się w stosunkach z nami. Niech każdy z uwagą rozpatrzy się we wszystkich swoich szczęśliwych i nieszczęśliwych wypadkach życia, a niezawodnie dostrzeże, że w wielu razach miewał porady, ale z nich nie zawsze umiał korzystać, a które oszczędziłyby mu wiele nieprzyjemności, gdyby ich był usłuchał.
525. Duchy czy wywierają jakie wpływy na wypadki życia naszego?
„Z pewnością, albowiem są waszymi doradzcami.“
— Wpływ ten czy mogą wywierać dalej po za samo poddawanie myśli, t. j. czy mogą działać bezpośrednio na nasze uczynki?
„Tak jest, nigdy jednak nie działają po za obrębem praw natury.“
Źle wyobrażamy sobie, gdy wystawiamy działanie Duchów w samych tylko zjawiskach nadprzyrodzonych; chcielibyśmy, aby podawały nam swą pomoc drogą samych cudów, tak, jak gdybyśmy je zawsze mieli przed sobą z różczką czarodziejską w dłoni. Wcale tak się nie dzieje, i oto dla czego ich współudział bywa dla nas tajemnicą, a ich oddziaływanie wygląda jako rzecz naturalna. Tak wywołują one n. p. spotkanie dwóch osób, którym się zdaje, że się przypadkiem spotkały; podadzą myśl udać się w taką lub taką stronę; zwrócą uwagę na tę stronę, gdy to ma doprowadzić do skutku, jaki zamierzają osiągnąć: a człowiekowi zdawać się będzie, że postępuje według własnego natchnienia, i takim sposobem zachowa swą wolną wolę.
526. Duchy posiadające władzę nad materją czy mogą wywoływać zjawiska w celu sprowadzenia pewnego wypadku? Człowiek ma zginąć n. p. włazi na drabinę, drabina się łamie i człowiek się zabija; czy to Duchy w tym razie drabinę nadłamały, by się spełniło jego przeznaczenie?
„Prawda, że Duchy mogą wpływać na materję, ale o tyle tylko, o ile mogą dopomagać działaniu praw natury, a nie przeszkadzać im, wywołując wypadki, stojące z temi ostatniemi w sprzeczności. W przykładzie, któryś zacytował, drabina się załamała, ponieważ była spruchniałą lub nie miała dostatecznej mocy wytrzymania ciężaru ciała ludzkiego; gdyby więc przeznaczeniem człowieka było zginąć w podobny sposób, podadzą one mu myśl, by wylazł na drabinę, która się ma załamać pod jego ciężarem, i śmierć jego będzie wtedy przypisaną skutkowi naturalnemu, bez żadnych cudów.“
527. Weźmijmy inny przykład, w którym natura materji jest niczem; człowiek ma zginąć od piorunu, chowa się pod drzewo i piorun go zabija. Duch czy mógł sprowadzić piorun i skierować w niego?
„Będzie to zawsze to samo. Piorun uderzył w drzewo w tej chwili, ponieważ tak chciały prawa natury; nie mógł być jednak skierowanym umyślnie, dla tego że człowiek był pod niem, ale mogła być poddaną temu ostatniemu myśl, by się skrył pod nie w chwili, gdy piorun uderzy; drzewo zawsze dostałoby ten cios, nie zważając na to, czy człowiek byłby pod niem lub go tam nie było.“
528. Nieprzyjazna ręka rzuca pocisk, który jednak oślizguje się i nie zabija, czy nie jest to sprawą Ducha dobrego?
„Jeśli osoba nie miała być trafioną, to Duch jej życzliwy natchnie myśl odwrócić się; albo może olśnić jego przeciwnika, w chwili gdy ten go na cel bierze; pocisk bowiem raz rzucony, musi pójść po linji swego pędu naturalnego.“
529. Jak trzeba uważać podanie w niektórych legendach o kulach zaczarowanych, które mają jakoby własność trafiania niechybnie do celu?
„Czyste zamyślenie; człowiek kocha się w cudowności, i nie umie zadowolić się cudami natury.“
— Duchom przeznaczonym do kierowania wypadkami życia naszego czy mogą stanąć na przekor inne Duchy?
„Czego Bóg sobie życzy, to się stać musi; gdy jest spóźnienie lub pośpiech, wszystko to dzieje się za Jego wolą.“
530. Duchy lekkie, czy nie są przypadkiem sprawcami tych małych kłopotów, co stają w poprzek wszystkim naszym codziennym projektom, słowem, czy nie im to wypadnie przypisać wszystko, co pospolicie nazywamy kwasami życia powszedniego?
„Bawią je przeszkody, jakie wystawiają wam na drodze prób, by się przekonać o waszej cierpliwości, prędko jednak nużą się, gdy postrzegą, że poddawać się im nie chcecie. Wszakże nie byłoby ani sprawiedliwem, ani dokładnem, gdybyście wszystkie wasze trzpiotalstwa na ich karb mieli zaliczać: bądź pewnym, że gdy ci się stłucze naczynie, to w tem winną twoja niezgrabność, lecz wcale nie żadna sprawka Duchów.“
— Duchy wzniecające niepokój, czy działają dla nieprzyjaźni albo gniewu osobistego do nas, lub napastują pierwszego lepszego, w skutek wrodzonej złośliwości?
„Jedno i drugie zdarza się; często bywają to nieprzyjaciele z tego lub tamtego życia, jakich sobie narobiliście, i którzy was prześladują; czasami dzieje się to bez żadnych widomych; powodów.“
531. Nieprzyjaźń osób, które nam dokuczały za życia, czy może się przedłużać po za grobem?
„Częstokroć niektóre uznają swe niesprawiedliwości i złe popełnione, lecz mogą często też was i prześladować z zawziętością, szczególniej gdy w tem leży dopust boży, dla wypróbowania was.“
— Czy dałoby się temu zapobiedz, i w jaki sposób?
„Można; modląc się za nie i oddając im dobre za złe, przekonacie je ostatecznie o niesłuszności ich postępowania; zresztą gdy kto umie postawić się wyżej po nad ich wszystkie zabiegi, widząc wtedy, że nie mają nic do wygrania, same odstąpią.“
Doświadczenie przekonywa nas, że pewne Duchy mogą mścić się nawet po śmierci, i to z jednego bytowania w drugie, a tym sposobem wcześniej czy później zmuszają odpokutować za krzywdy popełnione bliźniemu.
532. Duchy czy są w sile odwracać cierpienia od wybranych osób, i sprowadzać na nie same pomyślności?
„Nie zupełnie, albowiem niektóre cierpienia bywają zapisane w wyrokach boskich, lecz mogą zmniejszyć takowe, nakłaniając was do cierpliwości w poddaniu się tym wyrokom.“
„Wiedzcie o tem, że najczęściej zależy od was samych, odwracać te cierpienia lub je umniejszać; Bóg obdarzył was rozumem, abyście się nim posługiwali, i tutaj przychodzą wam Duchy w pomoc, podsuwając odpowiednie myśli; dopomagają jednak tym tylko, którzy chcą sami sobie dopomagać; w tem leży znaczenie słów: „szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzono.“
„Poznajcie i to, że nie wszystko jest złe, co się wam zdaje być takowem; częstokroć dobro powstałe z niego, będzie większem od złego, co dla was wszakże nie łatwem bywa do pojęcia, albowiem myśli wasze są skierowane do obecności i wyłącznie do własnej osoby.“
533. Duchy czy mogą nas obdarzać darami fortuny, jeżeli je o to upraszamy?
„Czasami tylko jako próbę, najczęściej jednak odmawiają jak się odmawia dziecku, gdy się czego niepotrzebnie napiera.“
— Szafowanie skarbami do kogo należy, do złych czy do dobrych Duchów?
„Tak do jednych jak i do drugich, zależy to od zamiarów; lecz najczęściej występują tylko Duchy chcące pociągnąć was ku złemu, a do czego najłatwiejszą zręczność nastręcza łatwość uciech jaką daje bogactwo.“
534. Gdy jakieś nieprzezwyciężone przeszkody niweczą nasze zamiary czy nie będzie to sprawką jakiegoś Ducha?
„Czasami Ducha, ale najczęściej niezgrabności waszej. Położenie i charakter wpływają tu najwięcej. Gdy się upieracie postępować nie podług sumienia lub rozumu, Duchy bywają wtedy niczem; natenczas stajecie się sami dla siebie złemi genjuszami.“
535. Gdy nas co szczęśliwego spotyka czy potrzeba za to dziękować naszemu Duchowi opiekuńczemu?
„Najprzód podziękujcie Bogu, bez woli którego nic się nie staje, a następnie Duchom dobrym, Jego wykonawcom.“
— Co może nastąpić w razie niedziękowania?
„To, co zwykle spotyka niewdzięcznych.“
— Mamy jednak ludzi, co ani modlą się ani dziękują, pomimo to spotyka ich zawsze powodzenie?
„Tak jest, lecz trzeba i o tem wiedzieć, jaki koniec ich czeka; zapłacą oni drogo za ulotne szczęście, na które nie zasłużyli, im więcej bowiem dostali, tem więcej będą musieli i oddać.“
536. Wielkie zjawiska natury, które uważamy jako zamięszanie żywiołów, czy są skutkami przypadkowemi lub też trzeba w nich upatrywać jakie cele opatrznościowe? „Wszystko ma rację bytu, i nic nie powstaje bez zezwolenia Bożego.“
— Zjawiska te czy mają zawsze człowieka na celu?
„Czasami bywają wprost skierowane przeciwko niemu, lecz często nie mają innego celu jak ustanowienie równowagi i harmonji w siłach fizycznych natury.“
— Pojmujemy dobrze, że wola Boga jest główną przyczyną wszystkiego; gdy jednak Duchy mogą oddziaływać na materję i są czynnikami woli Bożej, niektóre z nich czy nie mają przeznaczenia wpływania na żywioły, by je zakłócać, uspakajać albo i kierować niemi?
„Ależ to widoczne; inaczej być nie może. Bóg nie działa wprost na materję; ma On sobie oddanych wykonawców we wszystkich stopniach światów stworzonych.“
537. Mitologja starożytnych jest całkowicie opartą na pojęciach duchowniczych, z tą różnicą, że uważała ona Duchy za bóstwa; owóż przedstawia nam tych Bogów z przymiotami władzy wyłącznej, jedni z nich byli przeznaczeni do kierowania wiatrami, drudzy piorunami, inni pilnowali roślinności i t. d.; czy jest w tem jaka słuszna podstawa?
„Jest, ale daleko nie sięgająca rzeczywistości.“
— Na mocy tego możnaby przypuszczać istnienie Duchów i we wnętrzu ziemi, dla dozorowania zjawisk geologicznych?
„Duchy te w rzeczywistości nie mieszkają w ziemi, lecz mają nad nią nadzór, i nadają kierunek. Kiedyś dowiecie się dokładniej o tych zjawiskach, a wtedy zrozumiecie je lepiej.“
538. Duchy przewodniczące zjawiskom natury czy stanowią osobny dział Duchów w hierarchji duchowniczej, może są to inne jakie istoty lub Duchy, które były wcielone na ziemi?
„Które były, lub które będą.“
— Duchy te czy należą do wyższych lub do niższych w hierarchji duchowniczej?
„Zależeć to będzie od tego, czy ich udział jest więcej materjalny lub rozumny; jedne wydają rozkazy, inne wykonywują te rozkazy, te co wykonywują rzeczy materjalne, należą zawsze do rodzaju niższego, tak pomiędzy Duchami jak i pomiędzy ludźmi.“
539. Przy wykonywaniu niektórych zjawisk, jak n. p. burzy, czy działa jeden duch lub też zbierają się one całemi masami?
„W niezliczonej ilości.“
540. Duchy działające w zjawiskach natury czy działają z samowiedzą, na mocy swej wolnej woli, lub też na mocy popędu instynktowego, bez rozwagi.“
„Jedne tak, inne nie. Użyję tutaj porównania; przedstaw sobie mirjady tych zwierzątek, co powoli wyrzucają na powierzchnię oceanu wyspy albo i całe archipelagi; czyż sądzisz, że nie ma w tem celu opatrznościowego, i że to przeistoczenie powierzchni ziemskiej nie jest koniecznem do zachowania harmonji powszechnej? Są to jednak zwierzęta najniższego stopnia, wykonywające tę pracę dla siebie i wcale nie podejrzewające, że są użyte za narzędzie Boga. Tak samo i Duchy najwięcej zacofane, bywają użyteczne powszechnie, gdy próbują życia, a przedtem, zanim nabiorą przekonania o swej wolnej woli, działają one w pewnych zjawiskach, jako czynniki bezwiedne; najprzód muszą wykonywać, a później, gdy rozum ich zaczyna rozwijać się, będą kierować i rozkazywać żywiołom świata materjalnego; następnie będą już mogły kierować sprawami świata moralnego. Takim sposobem wszystko wysługuje się, wszystko wiąże się w jeden łańcuch, którego pierwszem ogniwem atom, a ostatniem archanioł poczęty z tego atomu; zachwycające prawo harmonji, którego wasz ograniczony umysł nie jest w stanie pochwycić w całości.“
541. W bitwach czy znajdują się Duchy przypatrujące się i pomagające walczącym wojskom?
„Znajdują się; podtrzymują ich męztwo.“
Starożytni przedstawiali sobie bogów biorących stronę tego lub owego narodu. Bogowie ci byty to Duchy z nazwiskami alegorycznemi.
542. W wojnie, prawda zawsze znajduje się po jednej stronie, jak mogą Duchy przyjmować stronę tego, kto nie ma słuszności?
„Wiecie, że są Duchy, co szukają tylko niezgody i zniszczenia; wojna dla nich jest tylko wojną; sprawiedliwość sprawy wcale ich nie obchodzi.“
543. Pewne Duchy czy mogą wpływać na wodza w obmyślaniu planu kampanji?
„Bez wątpienia, Duchy mogą wpłynąć na ten przedmiot jak i na każdy inny.“
544. Złe Duchy czy mogą mu podsunąć złe myśli, by go zgubić?
„Mogą; ależ czy nie ma on wolnej woli? Gdy sąd jego nie dojrzał do tego stopnia, aby módz odróżnić myśl prawdziwą od myśli fałszywej, to musi doznać tego na sobie, i lepiej uczyniłby, gdyby poszedł słuchać zamiast rozkazywać.“
545. Czy może niekiedy kierować wodzem rodzaj podwójnego wzroku, wzrok wewnętrzny, dający moc przewidzieć skutki planu?
„Spotyka się to dosyć często u ludzi genjuszu; jest to co nazywają natchnieniem, i co robi, że działają oni z pewną stanowczością; natchnienie to pochodzi od Duchów nim kierujących, i usiłujących wyzyskać na korzyść jego zdolności.“
546. W zgiełku bitwy, co się dzieje z Duchami poległych? po zgonie czy je zajmuje los bitwy?
„Niektóre zajmują się, inne oddalają się.“
W bitwach zdarza się to samo, co i w śmierciach gwałtownych: w pierwszych chwilach Duch jest zdziwiony tudzież jakby ogłuszony, i nie wierzy, że umarł; zdaje mu się, że dalej przyjmuje udział w walce; tylko gdy powoli przychodzi do siebie, rzeczywistość odkrywa się przed nim.
547. Duchy co się biły za życia, czy uznają, siebie po śmierci za nieprzyjaciół, i czy mają, jaką zawziętość jedne do drugich?
„Duch w takich okolicznościach, nigdy nie może zachować się obojętnie; w pierwszych chwilach może nienawidzieć swego nieprzyjaciela, a nawet go ścigać; lecz gdy mu przytomność wróci, wtedy postrzega, że zawziętość jego nie ma celu; może jednak zachować ślady tego mniej więcej długo, stosownie do swego charakteru.“
— Czy słyszy jeszcze huk ognia?
„Słyszy, najdokładniej.“
548. Duchy obojętne bitwie, przypatrujące się w roli widzów, czy widzą wydzielanie się dusz z ciał poległych, i jak się im to widowisko przedstawia?
„Mało zdarza się śmierci natychmiastowych. Po większej części Duch zabitego na miejscu nie posiada rozeznania, na razie; można poznać Ducha wtedy, gdy zaczyna przychodzić do siebie, i widać jak się porusza koło swego ciała; zdaje się to być tak naturalnem, że widok ciała zabitego żadnego wrażenia nie wywiera; życie całe przechodzi na Ducha, on więc tylko ściąga na siebie całą uwagę; wtedy mówi się do niego, albo mu się rozkazuje.“
549. Czy jest cokolwiek prawdy w podaniach o układach ze złym Duchem?
„Nie; nie ma umów, lecz zła natura zawsze sympatyzuje ze złym Duchem. Oto przykład: chcesz dręczyć twego sąsiada, ale nie masz na to sposobu; powołujesz wtedy do siebie Duchy niedoskonałe, pragnące podobnie tobie tylko złego, a za to że przychodzą ci z pomocą, musisz odsłużyć, wykonując ich złe zamiary; ztąd jednak jeszcze nie wypływa, by sąsiad twój nie mógł przez zaklęcie przeciwne zniweczyć wolą swoją ich zabiegów. Kto ma zamiar wykonać co złego, przez to samo już przywołuje ku sobie złych Duchów do pomocy; wtedy musi im tak samo służyć jak one jemu, ponieważ i on jest im potrzebnym do wykonania złego, jakie chcą popełnić. Na tem tylko opiera się umowa.“
Zależność od złych Duchów pochodzi u człowieka, w skutek oddania się złym myślom jakie mu one podsuwają, ale wcale nie od jakichś umów (cerografów, zaprzedawania się djabłu). Umowa pojęta w znaczeniu pospolitem, jest przenośnią, malującą nam związek złych natur z sympatyzującemi złemi Duchami.
550. Co za znaczenie mają niektóre fantastyczne legendy, podług których osoby sprzedawały swe dusze djabłu, by od niego otrzymać pewne dary?
„Wszystkie bajki zawierają w sobie sens moralny i razem naukę; tylko źle robicie, chcąc je brać dosłownie. Do rzędu ich należy i ta alegorja, dająca się tak wytłómaczyć: kto przywołuje do siebie Duchy, by mu dopomogły zdobyć skarby czy cokolwiekbądź innego, szemrze przeciwko Opatrzności; zrzeka się posłannnictwa jakie otrzymał, i nie chce doświadczać prób jakie mu przeznaczono w tem życiu za co też będzie zmuszony doświadczać skutków tego w życiu przyszłem. Ztąd jednak wcale jeszcze nie pochodzi, aby miał być za to na wieki potępionym; lecz ponieważ zamiast oddzielać się od materji, zatapiał się w niej coraz głębiej, przeto co mu sprawiało uciechę na ziemi, przeciwnie, żadnej mu nie sprawi na tamtym świecie, dopóki nie odkupi tego nowemi próbami, które mogą być i większe i cięższe. Przez swe zamiłowanie w uciechach materjalnych, oddaje się on pod władzę Duchów nieczystych; jest to umowa pokryjoma prowadząca go do zguby, lecz która łatwo zerwać przy pomocy dobrych Duchów, gdy ma silną wolę po temu.“
551. Zły człowiek przy pomocy złego Ducha, czy może szkodzić swemu bliźniemu?
„Nie; Bóg na to nie pozwala.“
552. Jak trzeba pojmować wiarę w nadprzyrodzoną siłę pewnych osób, mających jakoby władzę rzucania uroku za jej pośrednictwem?
„Niektóre osoby posiadają bardzo wielką władzę magnetyczną, której nadużywać mogą, gdy Duch ich jest zły, bo wtedy przybywają mu w pomoc inne złe Duchy; nie powinniście jednak wierzyć nigdy w tak zwaną władzę czarowniczą, która istnieje tylko w wyobraźni ludzi zabobonnych, nieznających praw właściwych natury. Zjawiska cytowane na potwierdzenie tego, są zwykle źle badane i źle pojęte.“
553. Jaki jest istotny skutek niektórych zaklęć i praktyk, za pomocą których niektóre osoby zdają się posiadać władzę nad Duchami?
„Gdy są uczciwe, to zasługują na wyśmianie; w razie przeciwnym, są to oszuści zasługujący na karę. Wszystkie zaklęcia są kuglarstwem; nie ma żadnego słowa świętego, żadnego znaku kabalistycznego, żadnego talizmanu, które mogłyby wywierać wpływ jakikolwiek na Duchy, albowiem możecie takowe przyciągać ku sobie myślą tylko, a nie żadnemi znakami materjalnemi.“
— Pewne Duchy dyktowały same przepisy kabalistyczne?
„Tak jest, macie Duchy pokazujące wam znaki, słowa dziwaczne, albo przepisujące niektóre czynności, za pomocą których jakoby będziecie mogli robić tak zwane zaklęcia; lecz wierzajcie mi, wszystkie te Duchy, stroją tylko żarty z waszej łatwowierności.“
554. Mając słuszną czy niesłuszną wiarę w moc talizmanów, czy przez samą wiarę nie dałoby się sprowadzać ku sobie Duchy: myśl bowiem wtedy już działa, a talizman będzie tylko znakiem, służącym do skierowania myśli?
„To prawda; lecz natura Duchów zależeć będzie od czystości zamiaru i wzniosłości uczuć, jakiemi je tutaj pociąga się; owóż rzadko zdarza się, by ten kto jest o tyle prostym, że wierzy w moc talizmanów, miał inny cel po nad cele materjalne, w każdym razie widać tutaj ciasnotę i słabość pojęć, dające przystęp Duchom niedoskonałym i szyderczym.“
555. Jakie znaczenie trzeba przypisywać nazwisku czarownik?
„Ludzi zwanych pospolicie czarownikami, jeśli są ludźmi dobrej wiary, trzeba uważać za obdarzonych pewnemi zdolnościami władzy magnetycznej lub wzroku podwójnego; mogą oni wtedy dokonywać wiele rzeczy wam niepojętych, co daje do myślenia, że są obdarzeni siłą nadprzyrodzoną. Wasi uczeni czy nie uchodzili w oczach ludzi ciemnych za czarowników?“
Duchownictwo i magnetyzm podają klacz do rozwiązania zagadki najrozmaitszych zjawisk, które ciemna zabobonność ubarwiła nieskończoną ilością baśni z czynami przesadnemi. Znajomość tych dwóch nauk, stanowiących poniekąd jedną całość, wykazując istotę rzeczy i ich prawdziwe źródło, jest najlepszym środkiem zapobiegającym przeciwko zabobonności: widać z nich bowiem, co jest możebnego, a co nie jest; co jest prawem natury, a co śmiesznym zabobonem.
556. Pewne osoby czy posiadają istotnie władzę uzdrawiania za dotknięciem rąk?
„Siła magnetyczna może być tak dalece w nich rozwiniętą, a gdy do tego będzie poparta czystością uczuć i gorącą chęcią czynienia dobrego, że Duchy dobre stają im wtedy chętnie do pomocy; trzeba jednak nie dawać wiary wszystkim opowiadaniom łatwowiernych osób, skorych widzieć w rzeczach najprostszych i najpospolitszych same cuda. Macie też wystrzegać się przed opowiadaniami osób chciwych zarobku, chętnie wyzyskujących na swą korzyść łatwowierność ludzką.“
557. Błogosławieństwo lub przekleństwo czy jest w stanie ściągać na nas szczęście lub nieszczęście?
„Bóg nigdy nie słucha przekleństw niezasłużonych, a kto je wymawia, jest winnym w oczach Jego. Ponieważ mamy dwa rodzaje genjuszów przeciwnych sobie, dobrego i złego, może przeto wypaść ich chwilowy wpływ na materję; wpływ ten wszakże może dziać się tylko za wolą Boską, jako nowy dodatek do pewnych prób. Ani błogosławieństwo, ani przekleństwo nie są w stanie powstrzymać lub odwrócić sprawiedliwości Opatrzności; przeklętego dotknie Ona wtedy, gdy na to złością swoją zasłużył, a opieka Jej łaski rozciąga się tylko nad sprawiedliwym.“
558. Duchy oprócz doskonalenia się osobistego czy mają jakie inne przeznaczenie?
„Współubiegają się o utrzymanie harmonji we wszechświecie, wypełniajac roskazy Boga, którego są wykonawcami. Życie duchownicze jest nieustannem zatrudnieniem, chociaż wcale nie utrudzającem jak na ziemi, albowiem nie znane jest tam ani utrudzenie, ani trapienie się o zaspokojenie swych potrzeb doczesnych.“
559. Duchy niższe i niedoskonałe czy spełniają jaką pracę korzystną we wszechświecie?
„Wszystkie mają obowiązki. Ostatni mularz bierze udział w budowie gmachu jak i architekta.“
560. Czy każdy z Duchów ma sobie przydzielony jaki wydział szczególny?
„Każdy z nas musi przemieszkiwać wszędzie i nabywać wiadomości o wszystkiem, przewodnicząc z kolei wszystkim częściom wszechświata. Lecz jak powiedziano u Eklezjasty — czasy przychodzą na wszystko; gdy przeto jeden dziś dopełnił już swego przeznaczenia na tym świecie, inny pełni go lub spełni później na ziemi, w wodzie, w powietrzu i t. d.“
561. Czynności wykonywane przez Duchy czy są stale przywiązane do każdego z nich, albo są wyłącznym przymiotem pewnych klas?
„Wszystkie powinny przechodzić rozmaite szczeble udoskonalenia. Bóg, który jest sprawiedliwy, nie pozwala jednym nabywać wiedzy darmo, gdy inni mieliby ją nabywać mozolną pracą.“
Podobnież dzieje się i z ludźmi; nikt nie może dostąpić wyższego wydoskonalenia w sztuce jakiejkolwiek, gdy nie poczerpnął naprzód potrzebnej wiedzy, poczynając praktykę od najniższego zawodu.
562. Duchy stopnia najwyższego, nie potrzebujące nic więcej nabywać, czy mają spokój bezwzględny, albo i one miewają jakie zatrudnienia?
„Jak myślisz, cóżby miały robić przez całą wieczność? Próżniactwo wieczne, byłoby wieczną męczarnią.“
— Jakiego rodzaju są ich zatrudnienia?
„Odbierają wprost od Boga rozkazy, oddają je całemu wszechświatu i czuwają nad ich wykonaniem.“
563. Zajęcia Duchów czy są nieustające?
„Tak jest, nieustające, gdy pod tem chcecie rozumieć, że myśl ich zawsze jest czynną, żyją one bowiem ciągle myślami. Lecz wcale nie wypada upodobniać zajęcia Duchów do zajęć ludzkich, materjalnych; czynność ta jest uciechą dla nich, w skutek samowiedzy o jej użyteczności.“
— To się stosuje do Duchów dobrych, lecz czy to samo spotyka się i u Duchów niższych?
„Duchy niższe mają też odpowiednie ich naturze zajęcia. Czy zawierzacie wyrobnikowi ciemnemu roboty człowieka uczonego?“
564. Pomiędzy Duchami czy znajdują się próżnujące albo takie, co nie chcą zająć się żadną rzeczą użyteczną?
„Znajdują się; stan ten atoli jest przechodowym i podlegającym rozwojowi umysłowemu. Zapewne są pomiędzy niemi jak i pomiędzy ludźmi, żyjące tylko dla siebie; próżniactwo jednak pomału zaczyna im ciężyć, i wcześniej czy później chęć postępu zmusza je do poznania potrzeby zatrudnienia, i wtedy bywają uszczęśliwione, że mogły stać się pożytecznemi. Mówimy o Duchach posiadających już samowiedzę swej istoty i wolnej woli; na początku bowiem są one podobne do dzieci nowonarodzonych, działających więcej instynktowo jak wyrobioną wolą.“
565. Duchy czy rozpatrują się w naszych dziełach sztuki i czy to je zajmuje?
„Siedzą w nich to, co może podnieść i posunąć naprzód ducha.“
566. Duch gdy był specjalistą w jakiej gałęzi sztuki na ziemi, n. p. malarzem, architektem i t. p., czy i w życiu duchowem przekłada po nad inne pracę około rozwoju swej gałęzi?
„Wszystko się zlewa w celu ogólnym. Gdy jest dobrym, zajmuje się tem, o ile to może pomódz do wzniesienia się dusz do Boga. Nie zapominajcie jednak, że Duch co się oddawał w swej ostatniej egzystencji pewnemu zawodowi, mógł był w uprzedniej poświęcać się innemu, bo dla dojścia do doskonałości, musi wszystko umieć, stosownie więc do swego stopnia, może i nie mieć żadnej specjalności; oto co rozumiałem, gdym mówił: wszystko się zlewa w celu ogólnym. Zauważcie jeszcze, że co jest dla was szczytnego, w waszym świecie zacofanym, to dla światów więcej posuniętych jest dzieciństwem. Takżebyście chcieli, by Duchy zamieszkujące światy, gdzie istnieją nieznane wam sztuki, mogły zachwycać się tem, co jest dla nich pracą ucznia tylko? Powiedziałem: zważają one tylko na to, co prowadzi do postępu.“
— Pojmujemy, że tak być musi z Duchami wyższemi, bardzo rozwiniętemi, lecz my chcemy mówić o Duchach pospolitych, które nie wyniosły się po nad poziom pojęć ludzkich?
„Z temi dzieje się inaczej; ich sposób zapatrywania się jest więcej ograniczony, i mogą podobnie wam zachwycać się waszemi utworami.“
567. Duchy czy się wdają w nasze zajęcia i zabawy?
„Duchy pospolite jak je nazywasz, wdają się; te są zawsze koło was, i zajmują się wszystkiem w życiu waszem, niekiedy nawet bardzo czynnie, a to stosownie do swej natury, potrzeba bowiem temi środkami popychać ludzi po drodze życia, zachęcając lub studząc ich zapał.“
Duchy zajmują się rzeczami tego świata, stosownie do ich podniosłości lub niższości. Niezawodnie Duchy wyższe mogłyby mieć władzę rozpoznawać takowe w najdrobniejszych szczegółach, nie czynią jednak tego, chyba o tyle, o ile sprawa postępu tego wymaga; Duchy niższe zajmują się niemi względnie, t. j. na ile to związane bywa z wspomnieniami jeszcze przytomnemi w ich umyśle i z niewygasłemi w nich jeszcze pojęciami materjalnemi.
568. Duchy, którym poruczone zostało posłannictwo, czy pełnią je w stanie błąkania się czy jako Duchy wcielone?
„Mogą je mieć tak w jednym jak w drugim stanie; jest to ogromne zajęcie dla pewnych błąkających się Duchów.“
569. Na czem może polegać posłannictwo Duchów błąkających się?
„Zachodzi w tem taka rozmaitość, iż niepodobna wszystkiego opisać; pomiędzy niemi są i takie, którychbyście pojąć nawet nie potrafili. Duchy są wykonawcami woli Boga, a wy nie jesteście w stanie zbadać wszystkich Jego zamiarów.“
Dobro jest celem posłannictwa Duchów, bądź jako Duchów bądź jako ludzi, obowiązkiem ich przeto będzie dopomagać rozwojowi ludzkości, narodów lub jednostek, w zakresie pojęć mniej więcej szerokim, mniej więcej wyłącznym; przygotować drogi pewnym wypadkom; pilnować wykonania pewnych spraw. Niektóre z nich mają posłannictwa więcej ścisłe i poniekąd osobiste albo zupełnie miejscowe, jak pilnowanie chorych, konających, w utrapieniu zostających, opiekowanie się i czuwanie nad oddanymi ich pieczy i kierownictwu, kierując ich radami lub dobremi pomysłami podsuwanemi ich myślom. Rzec można, że jest tyle posłannictw, ile jest spraw do pilnowania, bądź w świecie fizycznym, bądź w świecie moralnym. Duch postępuje w miarę wykonania swego zadania.
570. Duchy czy zawsze są w stanie zbadać zamiary tego, co bywa poruczone ich wykonaniu?
„Nie; niektóre z nich są użyte jako ślepe narzędzia, lecz bywają i takie, co bardzo dobrze pojmują cel swej czynności.“
571. Czy tylko Duchy wyższe mogą odbierać posłannictwo?
„Doniosłość posłannictwa jest przywiązaną do zdolności i podniosłości Ducha. Kurjer wiozący depeszę jenerała, spełnia posłannictwo, wcale jednak odmienne od posłannictwa jenerała.“
572. Posłannictwo czy bywa Duchowi z góry nadanem albo może zależeć i od jego własnej woli?
„Prosi o nią, a gdy mu zostanie udzieloną, bywa uszczęśliwiony“.
— O jedno i to samo posłannictwo czy może się współubiegać kilka Duchów na raz?
„Może; bywa często kilku kandydatów, lecz nie każdy bywa przyjęty.“
573. Na czem zależy posłannictwo Duchów wcielonych?
„Na nauczaniu ludzi, dopomaganiu ich postępowi, polepszaniu ich ustaw środkami wprost ku temu zmierzającymi, materjalnemi; posłannictwa atoli bywają mniej więcej ogólne i doniosłe; kto uprawia rolę, spełnia posłannictwo jak i ten, co rządzi lub naucza. Wszystko się łączy w naturze; w tym samym czasie, gdy Duch się oczyszcza za pomocą wcielenia, i wtedy nawet dopomaga widokom Opatrzności. Każdy ma na ziemi swe posłannictwo, bo każdy może być użytecznym w czemkolwiek.“
574. Jakie posłannictwo mają na ziemi ludzie z zasady niepotrzebni?
„Istotnie, bywają ludzie żyjący dla siebie i niezdolni do akiegokolwiek użytku. Są to istoty nieszczęśliwe, nad któremi trzeba ubolewać, a kara ich rozpoczyna się częstokroć jeszcze na ziemi, gdzie już poczynają czuć nudy i obrzydzenie życia.“
— Ponieważ Duchy same wybierają ten rodzaj istnienia, co za cel mógły mieć w wyborze nieprzynoszącym żadnej korzyści w życiu?
„Pomiędzy Duchami zdarzają się i leniwe, cofające się przed życiem pracy. Bóg pozwala im wybierać; nieco później nauczą się własnym kosztem, jak źle być nieużytecznemi, i pierwsze będą napraszały się o życie użyteczne, by tem samem odzyskać czas stracony. Być może, że na początku wybrały sobie życie pożyteczniejsze, lecz gdy przyszło do pracy, wtedy się cofnęły, i dały się uwieść podszeptom Duchów zachęcających do próżniactwa.“
575. Zajęcia powszednie zdają się być raczej obowiązkami jak posłannictwem właściwem. Posłannictwo, w znaczeniu właściwem, musi nosić na sobie piętno mniej wyłączne i mniej osobiste. Zapatrując się z tego stanowiska, jak poznać człowieka obdarzonego posłannictwem?
„Po wielkich czynach, które dokonywa i po postępie jaki w skutek tego dokonali jego bliźni.“
576. Ludzie przeznaczeni do spełnienia ważnego posłannictwa czy odbierają takowe przed narodzeniem jeszcze i czy o tem wiedzą?
„Czasami wiedzą, lecz najczęściej nie wiedzą. Przychodząc na ziemię, mają jakiś cel nieokreślony; posłannictwo ich zarysowuje się dopiero po ich urodzeniu i stosownie do okoliczności. Bóg je popycha na drogę, na której mają spełnić swe posłannictwo, a tem samem i Jego zamiary.“
577. Gdy człowiek popełnia cokolwiek użytecznego, czy jest to zawsze skutek poprzednio oznaczonego posłannictwa, i czy może otrzymywać posłannictwa nieprzewidziane?
„Wszystko, co człowiek czyni, nie zawsze należy do jego posłannictwa; częstokroć bywa tylko narzędziem innego Ducha, który go używa do wykonania rzeczy mogących być korzystnemi. Duch sądzi n. p., że byłoby korzystnem napisać dzieło, któreby napisał sam, gdyby był wcielonym; szuka wtedy pisarza nojzdolniejszego do pojęcia jego myśli i do wykonania takowej; podaje mu pomysł, i dalej kieruje nim. Takim sposobem człowiek ten nie miał widocznie posłannictwa dokonania tego dzieła przed przyjściem na ziemię. Tak samo dzieje się z niektóremi dziełami sztuki i z wynalazkami. Trzeba nie zapominać, że podczas snu Duch może znosić się bezpośrednio z Duchami błąkającemi się, i wtedy może porozumiewać się, co do wykonania podsuwanych mu pomysłów.“
578. Duch czy może sprzeniewierzyć się swemu posłannictwu z własnej winy?
„Tak jest; wyjąwszy chyba Duchy wyższe.“
— Jakie mogą go spotkać za to następstwa?
„Musi na nowo rozpoczynać swe zadanie: na tem zależy kara; następnie będzie musiał ponieść i skutki złego, jakie ztąd wynikły.“
579. Ponieważ Duchy otrzymują posłannictwo z rąk Boga, jakim sposobem przeto mógłby Bóg powierzać je takim, szczególniej w sprawach ważnych, doniosłości powszechnej, któreby mogły im się sprzeniewierzać?
„Bogu wiadomo, że wódz Jego może zwyciężyć lub przegrać. Wie o tem dobrze, bądźcie pewni, a zamiary Jego gdy są wielkiej doniosłości, nie spoczywają wcale na takich, co je mogliby opuścić przed ich dokonaniem. Wiedza przyszłości, którą Bóg posiada, jest dla was zagadką, której odgadnąć nigdy nie potraficie.“
580. Duch wcielający się dla spełnienia posłannictwa czy miewa te same obawy jak i ten, co wciela się tylko dla samych prób?
„Nie; posiada on już doświadczenie.“
581. Ludzie przyświecający ludzkości cnotą i przodujący genjuszem, zapewne muszą mieć posłannictwo; pomiędzy nimi wszakże bywają tacy, co błądzą, i którzy obok wielkich prawd, rozsiewają wielkie fałsze. Jak pojmować ich posłannictwo?
„Jako skrzywione przez nich samych. Pokazali się oni być niższymi od zadania, którego się podjęli. Trzeba jednak zwracać uwagę i na zbieg okoliczności; ludzie genjuszu mogli przemawiać językiem współczesnych, i nauka wydająca się dziecinną w wiekach późniejszych, mogła była być zupełnie wystarczającą w swoim czasie.“
582. Rodzicielstwo czy można uważać za posłannictwo?
„Niezaprzeczenie jest to posłannictwo i razem wielki obowiązek, wkładający na człowieka nierównie większą odpowiedzialność, jakby to nie jednemu zdawać się mogło, a która ciężyć będzie na jego przyszłości. Bóg oddał pieczy rodziców dziecko, by pod ich opieką postępowało po drodze dobrego, i dla tego obdarzył je organizmem słabym i delikatnym, dającym się łatwo nakłaniać ku wszelkim wrażeniom; zdarzają się jednak tacy, co się więcej zajmują pielęgnowaniem swych drzew w ogrodzie, by te im lepsze owoce wydawały, jak pielęgnowaniem charakteru swego dziecka. Gdy upadnie ono, w skutek ich winy, będą musieli za to odpokutować, i cierpienia dziecka będą musiały spaść na nich, ponieważ nie uczynili tego, co potrzebne było do wprowadzenia go na drogę dobrą, prowadzącą do postępu.“
583. Dziecko, gdy się źle pokieruje, pomimo zabiegów rodziców, czy za to odpowiedzialność spadnie na nich?
„Nie; lecz im gorsze jest usposobienie dziecka, tem jest trudniejsze zadanie, a tem samem większą będzie zasługa, odwrócenia go ze złej drogi.“
— Jeśli dziecko zostanie dobrą istotą, pomimo niedbalstwa lub złych przykładów swych rodziców, czy ci ostatni odbierają z tego jakiekolwiek korzyści dla siebie?
„Bóg jest sprawiedliwy.“
584. Jaki cel może mieć posłannictwo zaborcy, dążącego tylko do zaspokojenia swych ambitnych celów, który dla osiągnięcia ich, nie cofa się przed żadną klęską, mogącą stąd spaść na naród?
„Najczęściej bywa to narzędzie, którem Bóg posługuje się dla spełnienia swych zamiarów, a klęski są częstokroć środkami pomocniczemi dla przyspieszenia postępu u pewnych narodów.“
— Kto był narzędziem klęsk przemijających, bywa obcym dobru z nich powstającemu jako mający w tem wszystkiem cel tylko osobisty, czy będzie jednak pomimo to korzystał z tego moralnie?
„Każdy bywa wynagrodzony podług dzieł swoich, podług dobrego, które miał w zamiarze i podług szczerości swych chęci.“
Duchy wcielone mają zatrudnienia odpowiednie istnienia cielesnemu. W stanie błąkania się lub obezcieleśnienia, zatrudnienia bywają zastosowane do stopnia ich rozwoju.
Jedne przebiegają światy, uczą się i przygotowują się do ponownego wcielenia.
Inne więcej rozwinięte, zajmują się postępem, kierując wypadkami i podsuwając pomysły zbawienne: stają do pomocy ludziom genjalnym, dopomagając im prowadzić ludzkość do postępu.
Inne znowuż wcielają się, mając posłannictwo postępu.
Inne jeszcze opiekują się jednostkami, familjami, zgromadzeniami, miastami i narodami, których są aniołami stróżami, opiekuńczemi genjuszami lub Duchami zażyłemi.
Inne kierują zjawiskami natury, których są aniołami bezpośredniemu.
Duchy pospolite wtrącają się do naszych zabaw i zatrudnień.
Duchy nieczyste oczekują w utyskiwaniu i cierpieniach chwili, gdy Bóg im dozwoli zdobyć środków do swej poprawy. Gdy robią one zło, to dla tego tylko jedynie, że dobro przypomina im ciągle, iż niem się cieszyć nie mogą.
585. Jak się wam wydaje nasz podział przyrody na trzy królestwa, w dwóch działach: istot organicznych i nieorganicznych? Niektórzy robią z człowieka osobny czwarty dział, który z tych podziałów jest najodpowiedniejszym?
„Wszystkie są dobre; zależy to od zapatrywania się. Pod względem materjalnym macie tylko istoty organiczne i nieorganiczne; ze stanowiska zaś moralnego będziecie mieli istotnie cztery stopnie.“
Cztery te stopnie noszą na sobie cechę wybitną, chociaż granice pomiędzy niemi zdają się zacierać: materja nieożywiona, tworząca królestwo mineralne, posiada w sobie tylko siły mechaniczne; rośliny stworzone z materji nieożywionej, obdarzone życiem, posiadają nadto rodzaj rozumu instynktowego, graniczącego z samowiedzą swej osobistości i swego istnienia; człowiek posiadający to wszystko, co mają rośliny i zwierzęta, panuje po nad innemi klasami rozumem odrębnym, nieograniczonym, który daje mu samowiedzę o jego przyszłości, poczucie rzeczy nadzmysłowych i poznanie Boga.
586. Rośliny czy posiadają samowiedzę o swem istnieniu?
„Nie, nie myślą one; posiadają tylko życie organiczne.“
587. Rośliny czy doznają jakich wrażeń? czy cierpią, gdy się je kaleczy?
„Rośliny odbierają wrażenia fizyczne działające na materję, lecz nie posiadają daru pojmowania zmysłami, poczucia, w skutek czego nie mogą i doznawać bólu.“
588. Siła przyciągająca rośliny jedną do drugiej czy jest niezależną od ich woli?
„Tak jest, ponieważ nie myślą one. Jest to siła mechaniczna, materjalna, działająca na materję: opór tutaj nie może mieć miejsca.“
589. Pewne rośliny jak mimoza i muchołówka, posiadają odruchy zdradzające w nich wielką czułość; w niektórych razach okazują nawet pewien rodzaj woli, mianowicie u ostatniej klapki porywają muchę, by wyssać z niej soki, a na którą zdaje się umyślnie nastawia sidła, aby ją porwać i zabić. Rośliny te czy są obdarzone władzą myślenia? czy posiadają wolę, i czy nie stanowią działu pośredniego pomiędzy rośliną a zwierzęciem? czy nie jest to przejście od jednej do drugiego?
„Wszystko jest przejściem w przyrodzie, albowiem chociaż nic nie ma do siebie podobnego, tymczasem jednak wszystko się razem trzyma. Rośliny nie myślą, dla tego i woli mieć nie mogą. Muszla, co się rozwiera i wszystkie zwierzokrzewy też nie myślą: posiadają one tylko ślepy instynkt wrodzony.“
Organizm ludzki przedstawia nam podobneż przykłady, gdzie wola nie przyjmuje żadnego udziału, a do tych należą: proces trawienia i krążenia krwi, ściskanie się odźwiernika w żołądku przed niektóremi ciałami, by nie dać im przystępu do takowego. To samo dzieje się i z mimozą, której ruchy wcale nie dowodzą potrzeby istnienia siły pojętnej, a tem mniej woli.
590. Rośliny podobnie zwierzętom czy mają instynkta zachowawcze popychające je do tego, co jest użyteczne, i zmuszające odwracać się od tego, co im szkodzić może?
„Jeśli chcecie jest to też rodzaj instynktu: zależeć będzie od rozciągłości, jaką nadacie temu wyrazowi; w tym atoli wypadku jest on ściśle mechanicznym. Gdy w doświadczeniach chemicznych, widzicie dwa ciała łączą się z sobą, zkąd wypada, że przypadają sobie do smaku, czyli że zachodzi powinowactwo pomiędzy niemi, czyż dla tego nazywacie to instynktem?“
591. W światach wyższych, rośliny jak i inne istoty czy mają naturę doskonalszą?
„Wszystko tam jest doskonalsze; rośliny jednak pozostają zawsze roślinami, jak zwierzęta zwierzętami, a ludzie ludźmi.“
592. Gdy zechcemy przeprowadzić porównanie pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem pod względem rozumu, rozgraniczenie okaże się tutaj przytrudnem, ponieważ u niektórych zwierząt bywa on lepiej rozwinięty jak u niektórych ludzi. Rozgraniczenie to czy da się ściśle przeprowadzić?
„Filozofowie wasi na tym punkcie nie mogą się pogodzić; jedni chcą zrobić z człowieka zwierzę, inni ze zwierzęcia człowieka; wszyscy są oni w błędzie, człowiek jest istotą odrębną, mogącą upadać bardzo nisko, albo wznosić się bardzo wysoko. Pod względem fizycznym człowiek jest zwierzęciem, daleko gorzej uposażonem od wielu innych; przyroda obdzieliła ostatnie tem wszystkiem, co człowiek powinien zdobywać rozumem, dla przechowania siebie; ciało jego jest to samo co i zwierzęce, to prawda, lecz Duch jego posiada przeznaczenie zrozumiałe tylko jemu samemu, jako całkowicie wolnemu. Biedni ludzie, poniżacie siebie niżej bydlęcia! czyżbyście siebie już nie potrafili od niego odróżnić? Poznajcie człowieka w myśli jego o Bogu.“ 593. Zwierzęta czy działają na mocy tylko instynktu?
„Będzie i to zależeć od systematu. Istotnie instynkt panuje u większej części zwierząt, ale czy nie widzicie i takich, które działają za pomocą ustalonej woli? Jest to rozum, tylko ograniczony.“
Oprócz instynktu nie podobna odmawiać niektórym zwierzętom i rozumnych czynów, w których przebija się wola, działająca w pewnym wytkniętym kierunku, i stosownie do okoliczności. Mają więc one rozum, działalność którego odwróconą została wyłącznie w kierunku zaspokojenia potrzeb i zachowania ich bytu. Nie ma w nich ani twórczości, ani popędu do doskonalenia się; jakbyśmy nie podziwiali ich prace, to jednak co robiły ongi, robią i dzisiaj, ani lepiej ani gorzej, podług pewnych stałych i niezmiennych, z góry określonych form. Piskle, oddzielone od swoich, zbuduje gniazdo zupełnie takie same jak i rodzice, chociaż o tem żadnej nauki nie pobierało. Jeśli niektóre z nich są zdolne do przyjęcia pewnego wychowania, rozwoju umysłowego zacieśnionego w ciasne szranki, to tu występuje człowiek, korzystający z ich podatnej natury, bo postęp nie leży wcale w ich zakresie; a pozorny rozwój jest ułudą tylko i zupełnie jednostkowym; zawsze bowiem zostawiony samemu sobie, wraca na powrót w granice przez naturę mu nakreślone.
594. Zwierzęta czy posiadają jaką mowę?
„Kiedy chcecie rozumieć przez to mowę zgłoskowaną, to nie; ale gdy zapytujecie o sposobie porozumiewania się za pomocą głosu, więc tak; mówią one do siebie daleko więcej, jakby się to wam zdawać mogło; język ich jednak jak i pojęcia są ograniczone do wyłącznego zaspokojenia ich potrzeb.“
— Zwierzęta nieme, zapewne nie mają mowy?
„Za to porozumiewają się w inny sposób. Pomiędzy ludźmi, czyż nie ma innych sposobów do porozumiewania się oprócz słowa? A o niemych co powiesz? Zwierzęta, będąc obdarzone odruchami duszy, pociągającemi do utrzymania stosunków pomiędzy sobą, maja i środki do porozumiewania się i wyrażania uczuć. Sadzisz, że ryby nie porozumiewają się pomiędzy sobą? Człowiek nie dostał wyłącznego przywileju na mowę tylko że zwierzęca jest instynktowa, ograniczona do pewnych potrzeb i pojęć, ludzka zaś jest zdolną kształcić się i nacinać do wszystkich potrzeb umysłowych.“
Ryby wędrujące masami, jak i jaskółki muszą słuchać przewodnika, do czego muszą też posiadać sposób porozumiewania się, dla zjednoczenia się. Być może odbywa się to za pomocą bystrzejszego wzroku, dozwalającego im postrzegać znaki, jakie sobie podają; być może też i woda jest pośrednikiem, który im udziela pewnego rodzaju drgań. Bądź co bądź, posiadają one środki do porozumiewania się, tak samo jak i inne nieme zwierzęta, wykonywujące spólną pracę. Czy dziwić się potem, że się Duchy znoszą pomiędzy sobą, nie używając do tego żadnych słów zgłoskowanych? (282).
595. Czynności zwierząt czy się na ich wolnej woli opierają?
„Nie są to proste machiny, jak się to wam zdawać może; swoboda ich działań jest jednak ograniczoną do ich potrzeb, i nie może porównać się ze swobodą ludzką. Będąc o wiele niższemi od człowieka, nie mają jednakich z nim obowiązków. Ich swoboda ogranicza się do czynności życia materjalnego.“
596. Zkąd pochodzi szczególna zdolność u niektórych zwierząt do naśladowania mowy ludzkiej, i czem się to dzieje, że zdolność ta prędzej ukazuje się pomiędzy ptakami jak po między małpami n. p., które z powierzchowności najwięcej bywają do niego podobne?
„Z podobieństwa organu głosowego, w połączeniu ze szczególniejszą zdolnością naśladownictwa; małpa naśladuje ruchy, ptaki naśladują głos.“
597. Ponieważ zwierzęta posiadają rozum dopuszczający niejaką swobodę w ich postępkach, czy mają przezto jaki pierwiastek niezależny od materji?
„Mają, taki, który ciało przeżyje.“
— Pierwiastek ten czy ma jakie podobieństwo do duszy ludzkiej? J
„Jeżeli chcecie i to będzie dusza; zależy to od znaczenia jakie nadawać będziecie temu wyrazowi; jest ona tylko niższą od ludzkiej. Pomiędzy duszą zwierzęcia a duszą człowieka jest taka przestrzeń, jak pomiędzy duszą człowieka a Bogiem.
598. Dusza zwierzęca czy zachowuje po śmierci swą osobistość i samowiedzę istoty?
„Co do osobistości, tak; wyraźnego atoli zeznania o swem ja nie posiada. Życie rozumne pozostaje u niej w stanie ukrytym.“
599. Dusza zwierzęca czy może robić wybór wcielania się w gatunek?
„Nie; bo nie posiada wolnej woli.“
600. Dusza zwierzęca po śmierci ciała czy błąka się podobnie duszy ludzkiej?
„Zapewne, jest to błąkanie się, bo wtedy nie jest połączona z ciałem, ale nie jest to Duch błąkający się. Duch błąkający się jest to istota myśląca i obdarzona wolną wolą; należący zaś do zwierząt, nie posiada tej własności; samowiedza jest główną cechą i przymiotem Ducha. Duch zwierzęcia bywa odpowiednio umieszczanym po swej śmierci przez Duchy, do których to należy, i prawie natychmiastowo znowu użytym; nie pozostawia się mu czasu do obcowania z innemi istotami.“
601. Czy i zwierzęta mają prawo postępu podobnie jak ludzie?
„Mają, a w światach wyższych, gdzie człowiek jest więcej rozwinięty, zwierzęta też posiadają środki do porozumiewania się doskonalsze; lecz zawsze są one niższe od człowieka i poddane jemu; są to jego sługi rozumne.“
Nie ma w tem nic nadzwyczajnego; przypuśćmy, że nasze najrozumniejsze zwierzęta: pies, słoń, koń, posiadają odpowiednie organa do pracy ręcznej, ileż by wtedy człowiek potrafił z niemi dokazać?
602. Zwierzęta czy rozwijają się na mocy swej woli, czy w skutek naturalnego toku rzeczy?
„W skutek naturalnego toku rzeczy, i dla tego nie ma dla nich pokuty.“
, 603. W światach wyższych, zwierzęta czy poznają Boga?
„Nie; człowiek jest bogiem dla nich, jak ongi Duchy były bogami dla ludzi.“
604. Ponieważ zwierzęta, nawet w światach wyższych, są niższe od człowieka, wypływa ztąd, że Bóg potworzył istoty rozumne przeznaczone na wieczną niższość, co zdaje się sprzeciwiać z jednością widoków i prawem postępu przestrzeganym we wszystkich Jego dziełach?
„Wszystko się wiąże w naturze węzłami, których pochwycić obecnie nie możecie, a rzeczy pozornie najwięcej rozstrzelone mają swój wspólny punkt zetknięcia, nie pojęty dla człowieka w jego stanie dzisiejszym. Może go przewidywać swym rozumem, lecz wtedy gdy się całkowicie rozwinie i pozbędzie wszystkich przesądów pychy oraz nieuctwa, a dopiero stanie się dla niego wszystko jasnem w dziełach boskich; dopóki jednak to nie nastąpi, będzie zawsze widział wszystko ze stanowiska lichego i ciasnego. Wiedźcie o tem, że Bóg sam sobie nie może przeczyć, i że wszystko w przyrodzie godzi się z prawami powszechnemi, które się nigdy nie oddalają od szczytnej mądrości Stworzyciela“.
— Rozum jest tedy udziałem wspólnym, punktem stycznym, pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem?
„Tak jest, lecz zwierzęta mają tylko pojęcie o życiu materjalnem, gdy u człowieka pojęcie to rozwija i życie moralne.“
605. Przyjąwszy na uwagę wszystkie podobieństwa, istniejące pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem, czy nie możnaby przypuścić, że człowiek posiada dwie dusze: duszę zwierzęcą i duszę duchowniczą, a gdyby tej ostatniej nie posiadał, mógłby więc wtedy żyć jako zwierzę; inaczej mówiąc, zwierzę czy jest istotą podobną do człowieka, tylko bez duszy duchowniczej? Czy wypływałoby stąd, że tak dobre jak i złe instynkta są dziełem jednej lub drugiej duszy?
„Nie, człowiek nie ma dwóch dusz; ciało tylko ma swe instynkta pochodzące z wrażeń organów. Ma podwójną naturę zwierzęcą i duchowną: przez ciało przyjmuje udział w naturze zwierzęcej i w jej instynktach; przez duszę podziela naturę Duchów.“
— Takim sposobem oprócz własnych niedostatków, z których Duch ma się rozebrać, musi jeszcze walczyć i z wpływem materji?
„Tak jest, im niżej stoi, tem więcej bywają ciasne węzły pomiędzy nim a materją; wszak możecie to widzieć sami? Nie, człowiek nie może posiadać podwójnej duszy; dusza zawsze może być tylko jedna w jednem ciele. Dusza zwierzęca wcale się różni od duszy ludzkiej, i dla tego dusza jednego, nie może ożywiać ciała spłodzonego dla drugiego. Ale chociaż człowiek nie posiada duszy zwierzęcej, któraby namiętnościami swemi stawiła go na równi ze zwierzętami, natomiast ma ciało, które go częstokroć stawia niżej od nich, ponieważ ciało to jest istotą obdarzoną żywotnością i instynktami nierozumnemi i ograniczonemi samozachowania.“
Duch przy wcielaniu się w ciało człowieka, przynosi z sobą pierwiastek rozumny i moralny, stawiający go wyżej po nad wszystkie zwierzęta. Podwójna natura człowieka daje dwa rozmaite źródła jego namiętnościom: jedne pochodzą z instynktów natury zwierzęcej, inne z nieczystości Ducha wcielonego, które mniej więcej sympatyzują z grubemi chuciami zwierzęcemi. Duch oczyszczając się, powoli się oswobadza od wpływu materji; wpływ ten przybliża go do bydlęcia; uwolniony od tego wpływu, wznosi się ku prawdziwemu celowi swego przeznaczenia.
606. Zwierzęta gdzie poczerpują pierwiastek rozumny, stanowiący rodzaj duszy właściwej, którą są obdarzone?
„W żywiole rozumnym wszechświata.“
— Rozum więc człowieka jak i zwierzęcia wypływa z jednego pierwiastka?
„Bez wątpienia, w człowieku jednak bywa wyrobiony doskonalej od zwierzęcego.“
607. Powiedziano było, że dusza ludzka na początku znajduje się w stanie równym dziecięctwu cielesnemu, że pojętność jej zaledwo wykluwa się, i że próbuje żyć (190); Duch gdzie odbywa tę pierwszą dobę?
„W ciągu istnień, które poprzedziły perjod zwany przez was człowieczeństwem.“
— Dusza tym sposobem wydaje się być pierwiastkiem rozumnym istot niższych stworzenia?
„Wszak powiedzieliśmy, że w naturze wszystko się łączy, i dąży do zjednoczenia? Z tych istot, których bardzo nie wiele znacie, wyrabia się pierwiastek rozumny, uosabiający się powoli i próbujący życia, jak o tem dawniej mówiliśmy jest to rodzaj pracy przygotowawczej, coś w rodzaju kiełkowania, poczem pierwiastek rozumny przetwarza się w Ducha. Wtedy rozpoczyna się dla niego perjod człowieczeństwa, a z nim poznanie jego przyszłości, odróżnienie dobrego od złego, i odpowiedzialność za jego czyny; tak samo jak po wieku niemowlęctwa następuje wiek dziecięcy, wiek młodzieńczy i wiek dojrzały. Zresztą nic w tem nie ma takiego, coby mogło człowieka upokarzać. Najwięksi genjusze czy się czują przezto upokorzonymi, że się znajdywali w łonie swej matki w stanie zarodka bezkształtnego? Kiedy jest cokolwiek, co może go upokarzać, to jego niższość w obliczu Boga, i nieudolność zgłębienia zamiarów tudzież mądrości praw stanowiących harmonję we wszechświecie. Poznawajcie wielkość Boga w tej cudownej harmonji, co wszystko tak ściśle z sobą łączy. Przypuszczać, że Bóg mógł stworzyć cośkolwiek bez celu, a szczególniej istoty rozumne bez przyszłości, jest to miotać bluźnierstwo na Jego dobroć, jako nie rozciągającą się na wszystkie Jego stworzenia.“
— Perjod człowieczeństwa czy się musi zaczynać na ziemi?
„Nie; ziemia nie zawsze jest miejscem pierwotnego wcielenia ludzkiego; perjod człowieczeństwa rozpoczyna się w ogóle w światach jeszcze niższych od ziemi; nie jest to jednak prawidło niezmienne, może się zdarzyć, że pewien Duch na wstępie w człowieczeństwo może zacząć żyć od razu na ziemi. Wypadek ten bywa rzadki, i właściwie wypada go uważać za wyjątkowy.“
608. Duch ludzki, po śmierci ciała czy posiada samowiedną pamięć o dobach, które poprzedziły jego człowieczeństwo?
„Nie; albowiem z tą dobą właściwie rozpoczyna się życie jego jako Ducha; z trudnością tylko może sobie przypomnieć pierwsze swoje istnienie ludzkie, zupełnie tak samo jak człowiek nie może przypomnieć pierwszych chwil swego dzieciństwa, a tem mniej chwil spędzonych w łonie matki. Oto przyczyna, dla której Duchy mówią wam, że nie pamiętają swego początku.“
609. Duch wstępując w dobę człowieczeństwa, czy zachowuje na sobie ślady tego czem był uprzednio, t. j. przed czasem, który poprzedził jego człowieczeństwo?
„Zależy to od długości czasu pomiędzy dobami i od postępu w nim dokonanego. W ciągu kilku pokoleń może istnieć mniej więcej wyraźne odźwierciadlenie się stanu pierwotnego, nic się bowiem raptownie nie odbywa w przyrodzie; muszą istnieć zawsze ogniwa łańcucha, wiążące początek i koniec istnień i istot; ślady te jednak zacierają się z rozwojem wolnej woli. Pierwsze postępy odbywają się powoli, ponieważ im jeszcze nie towarzyszy wola; następnie postępują szybciej, w miarę tego jak Duch zaczyna nabierać przekonania dokładniejszego o samym sobie.“
610. Duchy, które mówiły, że człowiek jest istotą wyłączną w szeregu stworzeń, musiały się przeto omylić?
„Nie; lecz pytanie nie było dostatecznie jasno postawionem, a zresztą są rzeczy, które mogą być podane tylko we właściwym czasie. Rzeczywiście człowiek jest istotą wyłączną, bo posiada władze wyróżniające go od wszystkich innych istot, oraz ma odrębne przeznaczenie. Rodzaj ludzki jest tym, który Bóg obrał dla wcielania weń istot, zdolnych Go poznawać.“
611. Spólność pochodzenia pierwiastku rozumnego u wszystkich istot żyjących czy nie służy do potwierdzenia doktryny przechodzenia dusz?
„Dwie rzeczy mogą mieć jednaki początek, lecz później pomimo to mogą być zupełnie nie podobne do siebie. Któżby poznał drzewo z jego liśćmi, z kwiatami i z owocami, w zarodku bezkształtnym, zawartym w nasionku, z którego powstało? Z chwilą gdy pierwiastek rozumny dojdzie do stopnia, by zostać Duchem i rozpoczyna swój perjod człowieczy, nie ma już wtedy żadnego stosunku ze swym stanem pierwotnym, i przestaje być duszą zwierzęcą jak drzewo nie jest ziarnkiem. Człowiek ma tylko w sobie zwierzęce ciało swoje i namiętności, rodzące się z wpływu tego ostatniego, oraz z instynktu zachowawczego nieodłącznego od materji. Nie można tedy mówić, że taki to człowiek pochodzi od wcielenia się Ducha w takie to zwierzę, w skutek czego i metampsychoza jak ją pospolicie pojmują, nie ma znaczenia prawdziwego.“
612. Duch co ożywiał człowieka, czy może wcielać się w zwierzę?
„Byłoby to cofać się wstecz, a Duch się nie cofa. Rzeka nie płynie w górą do źródła.“ (118).
613. Jakkolwiek błędną jest nauka metampsychozy czy nie jest ona jednak wynikiem intuicyjnego przeczucia poprzednich bytowań człowieka?
„To przeczucie wewnętrzne znajduje się w tem wierzeniu jak i w wielu innych; ale jak większą część przeczuć wewnętrznych, tak i to człowiek całkiem wykrzywił.“
Metampsychoza miałaby rację bytu, gdyby pod nią pojmowano stopniowe rozwijanie się duszy, ze stopni niższych na wyższe, w których ma nabyć ostatecznego rozwoju potrzebnego do przeobrażenia jej istoty; lecz jest zupełnie fałszywą, gdy dopuszcza przechodzenie dusz z człowieka w zwierzę i odwrotnie — zkądby przypuścić wypadało prawo wstecznego cofania się i mięszania się; owóż mięszanie się niema miejsca nawet w odrodzeniu się cielesnem, co jest dowodem, że są to dwa pierwiastki nie mające powinowactwa pomiędzy sobą, i że tak samo musi być z Duchami je ożywiającemi. Gdyby jeden i ten sam Duch mógł je ożywiać na przemian, ztąd dałoby się wywnioskować podobieństwo jestestw i możebność wzajemnego zapładniania się cielesnego. Powtórne wcielenie, podane nam przez Duchy, przeciwnie jest opartem na postępowem wznoszeniu się natury, oraz na postępowem rozwijaniu się człowieka w jego własnym rodzie, co mu wcale nic nie odbiera z jego godności. Poniżyć go może tylko zły użytek zdolności jakiemi go Bóg obdarzył dla jego wydoskonalenia. Bądź co bądź, starożytność jednak nauki o przechodzeniu dusz i jej powszechność, jako też i powaga ludzi znakomitych, którzy ją wyznawali, jest jednym dowodem więcej, że zasada powtórnego wcielenia ma swój początek w naszej naturze; są to prędzej dowody jej prawdziwości jak czegoś przeciwnego.
Początkowe zjawienie się Ducha czyli pytanie dotyczące pierwiastku rzeczy, pozostanie na zawsze tajemnicą Boga. Człowiekowi nie dano tego poznać, może w tej mierze tylko robić przypuszczenia mniej więcej prawdopodobne. Duchy same dalekie są od wiadomości wszystkiego; o tem, co jest wyższe po nad ich wiedzę, mogą tylko mieć zdania osobiste, mniej więcej zgodne z prawdą.
Takim sposobem nie wszystkie myślą zgodnie o stosunku człowieka do zwierząt. Podług jednych Duch przed doścignięciem doby człowieczeństwa wypracowuje swą osobistość w niższych stopniach istot stworzonych. Podług innych Duch człowieka zawsze należał do rodzaju ludzkiego, nie przechodząc przez ciężką próbę zwierzęcia. Systemat pierwszy miałby to przed innemi, że w nim ujawnia się racja bytu zwierząt i cel ich ostateczny, które takim sposobem formowałyby pierwsze ogniwo w łańcuchu istot myślących; drugi jest daleko zgodniejszy z pojęciem o godności człowieka, i da się objaśnić w sposób następujący.
Rozmaite gatunki zwierząt nie następują wcale w pierwiastku swym rozumnym stopniowo jedne po drugich; takim sposobem rozum muszli nie przetwarza się następnie w rozum ryby, ptaka, czworonogiego i czwororękiego; każdy gatunek jest typem zupełnym, fizycznie i moralnie, gdzie każda jednostka poczerpuje z powszechnego źródła rozumnego, pewną część pierwiastku rozumnego, stosowną do jego organizmu, dla wydoskonalenia organów i do czynów, które ma odbyć w zjawiskach natury; część tę po swej śmierci powinien zwrócić do powszechnego zbiornika. Należące do światów wyższych od naszego (patrz nr. 188), tak samo są rasami odrębnemi, uzdolnionemi odpowiednio do warunków tamtych światów i do stopnia rozwoju człowieka, którego bywają pomocnikami: wcale jednak nie pochodzą od zwierząt ziemskich, mówiąc o tem ze stanowiska duchowego. Ze stanowiska fizycznego, stanowią one prawdziwe ogniwo w łańcuchu istot żyjących; ale ze stanowiska moralnego, pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, następuje przerwa; człowiek posiada duszę czyli Ducha, iskrę boską, dającą mu znaczenie moralne i potęgę umysłową, jakiej zwierzę nigdy mieć nie może, jest to jego istota główna, przechowująca swój byt i swoją osobistość po śmierci ciała. Jaki jest początek Ducha? od czego się życie jego rozpoczęło? i czy się kształci z uosobionego pierwiastku rozumnego? Oto tajemnica, którą napróżno staralibyśmy się zgłębiać, i dozwalająca budować nam chyba same systemata. Co jest w tem pewnego i co wynika jednocześnie z rozumowania i z doświadczenia, to pośmiertne istnienie Ducha; zachowanie jego osobistości po śmierci, jego zdolność rozwijania się postępowego, stan jego szczęśliwy lub nieszczęśliwy, zastosowany do postępu na drodze dobrego, i wszystkie prawdy moralne ztąd wynikające. Co się zaś tyczy tajnego stosunku zwierzęcia do człowieka, to pozostaje tajemnicą Boską, jak i wiele innych rzeczy, wiadomość których obecnie nie ma doniosłości dla naszego rozwoju dalszego, a nad którą niepotrzebniebyśmy się tylko mozolili.
614. Co mamy rozumieć pod prawem przyrodzonem?
„Prawo natury i prawo Boskie; jest to jedyne i prawdziwie zdolne uszczęśliwić człowieka; wskazuje mu ono, co ma robić i czego ma unikać, i że jest nieszczęśliwym, gdy zbacza od niego.“
615. Prawo Boskie czy jest wieczne?
„Jest ono wieczne i niezaprzeczone jak sam Pan Bóg.“
616. Bóg czy mógłby nakazywać ludziom pełnić dzisiaj to, co w innych czasach zabraniał?
„Bóg jest nieomylny; ludzie tylko muszą zmieniać swe prawa, albowiem takowe bywają niedoskonałe. Prawa rządzące wszechświatem materjalnym i moralnym są oparte na prawach, które Bóg przed wiekami ustanowił.“
617. Jakie przedmioty obejmują prawa Boskie? Czy zawierają one w sobie jeszcze co innego oprócz postępowania moralnego?
„Wszystkie prawa przyrody są prawami boskiemi, ponieważ Bóg jest twórcą wszystkiego. Uczeni zajmują się badaniem praw materji, a człowiek sprawiedliwy zajmuje się prawami duszy, i je wykonywa.“
— Czy danem zostało człowiekowi zgłębić tak jedne jak drugie?
„Może zgłębić; lecz jednego istnienia na to nie wystarcza.“
Co może znaczyć kilka lat do zdobycia tego wszystkiego, co posiada istota doskonała, gdyby nawet nie o więcej chodziło, jak o zbadanie różnicy pomiędzy człowiekiem ucywilizowanym a człowiekiem dzikim? Najdłuższe nasze życie na to nie wystarczy, a cóż mówić dopiero o skróconem, jak to u nas zdarza się zwykle.
Pomiędzy prawami boskiemi, jedne regulują ruchy i stosunki materji surowej: są to prawa fizyczne; nauczenie się ich leży w granicach nauki.
Inne dotyczą wyłącznie człowieka w jego stosunkach z Bogiem, z bliźnimi i z samym sobą. Zawierają one w sobie tak dobrze prawidła życia cielesnego jak i życia duszy: są to prawa moralne.
618. Prawa Boskie czy są obowiązujące dla wszystkich?
„Sam rozsądek powiada, że powinny być zastosowane do natury każdego świata, i miarkowane podług stopnia rozwoju, istot zamieszkujących.“
619. Czy wszystkim ludziom Bóg dał środki poznania prawa swego?
„Wszyscy mogą je znać, lecz nie wszyscy rozumieć; ci co je najlepiej poznają, są to ludzie sprawiedliwi i ci, co dążą do ich poznania; wszyscy jednak będą musieli je poznać, bo postęp musi być dokonanym.“
Sprawiedliwość powtórnego wcielenia jest wynikiem tej zasady, ponieważ za każdem ponownem wcieleniem umysł musi się rozwijać, i w ten sposób staje się coraz zdolniejszym do zrozumienia, co dobre a co złe. Gdyby się wszystko kończyło na jednem istnieniu, jakiżby los musiał spotykać te miljony istot ludzkich umierających co dnia w ciemnocie i zezwierzęceniu dzikiego, albo w grubej mgle nieuctwa, chociaż w tem żadna ich wina nie leżała? (171, 222).
620. Dusza przed swem wcieleniem czy lepiej pojmuje prawa Boskie, jak po wcieleniu?
„Pojmuje takowe w stosunku do stopnia doskonałości, do jakiego dójść zdołała; pozostaje jej intuicyjne wspomnienie po złączeniu się z ciałem; tylko złe instynkta człowieka częstokroć zniewalają go do zapomnienia o tem.“
621. Prawa Boskie, gdzie są zapisane?
„W sumieniu każdego.“
— Ponieważ człowiek nosi prawo Boskie w swem sumieniu, po co zdało się je objawiać?
„Zapomniał o niem i zapoznał je: Bóg chce, by mu na nowo przypomnianem zostało.“
622. Bóg czy dał posłannictwo niektórym ludziom, by te prawa Jego objawili?
„Zapewne; po wszystkie czasy ludzie dostawali podobne posłannictwa. Są to Duchy wyższe, wcielone w celu posunięcia ludzkości na drodze postępu.“
623. Ci co poczuwali się do nauczania ludzi o prawie boskiem czy nie błądzili niekiedy, i czy nie zwodzili ludzkości rozsiewając fałszywe zasady?
„Ci, co prawdziwie nie byli natchnionymi od Boga i wydawali siebie dla miłości własnej za posiadających posłannictwo, którego w istocie nie mieli, zapewne, mogli w błąd wprowadzać, ostatecznie jednak zawsze byli to ludzie genjuszu, a więc i wśród błędów jakie nauczali znajdują się częstokroć wielkie prawdy.“
624. Jakie są cechy prawdziwego proroka?
„Prawdziwy prorok jest to człowiek sprawiedliwy, natchniony przez Boga. Poznać go można ze słów jego i z czynów. Bóg nie będzie posługiwał się ustami kłamliwemi, by swe prawdy wygłaszać i nauczać.“
625. Gdzie jest ów wzór najdoskonalszy do naśladowania, podany ludziom przez Boga, by podług niego mieli kierować się i postępować?
„Macie go w Jezusie.“
Jezus jest typem doskonałości moralnej dla człowieka, jakiej może doścignąć na ziemi. Bóg go nam ofiarował jako wzór najdoskonalszy, a nauka, którą nauczał, jest najczystszym wyrazem praw Jego, był on bowiem ożywiony duchem Bożym, i istotą najczystszą, jaka ukazać się mogła na ziemi.
Gdy niektórym, mającym zachcenia pouczanie prawa Bożego, zdarzało się tłumaczyć je opacznie, pochodziło to ztąd, że dali się uwieść widokom ziemskim, i dla tego pomięszali razem prawa rządzące duszą z prawami rządzącemi materją. Niektórzy ogłaszali za prawo Boskie proste ustawy ludzkie służące tylko do rozwijania namiętności i panowania w ludzkości.
626. Prawa boskie i przyrodzone przed Jezusem czy były kiedy objawione człowiekowi, i prócz niego czy był jeszcze kto inny w tem samem posłannictwie?
„Powiedziano było wyżej, że są one zapisane wszędy. Wszyscy przeto ludzie od wieków zdolni zastanawiać się nad mądrością, mogli je pojmować i uważać. W skutek ich nauk, chociażby nie zupełnych, przygotowaną została rola do przyjęcia zasiewu. Prawa boskie są zapisane w księdze przyrody, człowiek mógł je poznać, starając się je odszukać, i oto dla czego przepisy uświęcone przez nie były wygłaszane po wszystkie czasy przez ludzi sprawiedliwych; jest to jeszcze przyczyna, dla której znajdujemy zasady moralne w naukach wszystkich narodów wyszłych z barbarzyństwa, ale które zostały uszczuplone lub spaczone przez ciemnotę i przesądy.“
627. Ponieważ Jezus dał ludzkości naukę prawdziwego prawa Bożego, jaka może być przeto korzyść z nauki Duchów? Czy miałyby one nauczać jeszcze coś więcej?
„Język Jezusa był w wielu miejscach alegoryczny i przypowieściowy, musiał go bowiem stosować do czasu i do miejsca. Dzisiaj trzeba prawdę uczynić zrozumiałą dla wszystkich. Potrzeba wytłumaczyć i rozwinąć te prawa, albowiem za mało jest ludzi, co je pojmują, a tem mniej takich, coby je wykonywali. Posłannictwem naszem jest zdumieć oczy i uszy pysznych i zedrzeć zasłonę z oblicza fałszywych: tych co to udają na zewnątrz cnotę i religję, by tem łatwiej pokryć swe bezeceństwa. Nauka Duchów musi być jasną i niedwuznaczną, by się nikt zasłaniać nie mógł nieświadomością, i każdy potrafił ją ocenić. Zostaliśmy przeznaczeni do przygotowania panowania sprawiedliwości, zapowiedzianej przez Jezusa; oto dla czego prawa Boże nie powinny być tłumaczone namiętnie ani też fałszowane, bo z natury swojej są nacechowane wyłącznie miłością i miłosierdziem.“
628. Dla czego prawda nie zawsze była dostępną dla wszystkich?
„Wszystko przychodzi w swoim czasie. Prawda jest jako światło; trzeba się do niego przyzwyczajać powoli, inaczej olśni.
„Nigdy jeszcze nie było dozwolone człowiekowi od Boga otrzymywać udzielań tak zupełnych i tyle pouczających jak obecne. Bywali ludzie i w starożytności, posiadający znajomość tego, co nazywano nauką świętą, z której robili dla niepoświęconych tajemnicę. Możecie zrozumieć z tego, co wiecie o prawach rządzących temi zjawiskami, że otrzymywali oni prawdy luźne, rozrzucone pośród całości zagadkowej i symbolicznej. Człowiek nauki nie powinien pogardzać żadną starożytną filozofią, żadnem podaniem, żadną religją; wszystkie one zawierają w sobie zaród prawd wielkich, sprzecznych na pozór jedne drugim, porozrzucanych wśród dodatków niepotrzebnych, ale łatwych do zestawienia, dzięki kluczowi, jaki daje duchownictwo otwierające mnóstwo rzeczy, które dotąd mogły uchodzić za nieprawdziwe, a dzisiaj są dowiedzione wam w sposób niezbity. Nie zaniedbujcie poczerpywać z tych źródeł przedmiotów godnych nauki; macie ich tu sporo, a mogą one znacznie dopomódz do waszego oświecenia i nauczenia.“
629. Jakie określenie wypada dać moralności?
„Moralność, to przepisy dobrego postępowania, to jest odróżnienie dobrego od złego. Opiera się ona na przestrzeganiu prawa Boskiego. Człowiek postępuje dobrze, gdy działa we wszystkiem w widokach dobra powszechnego, albowiem wtedy przestrzega prawo Boże.“
630. Jak można odróżnić dobro od złego?
„Dobrem jest wszystko, co się zgadza z prawami Bożemi, a złem, wszystko co się od nich uchyla. Robić dobrze, to stosować się do praw Boskich; a źle, jest to naruszać te prawa.“
631. Człowiek sam przez się czy ma jakie środki do poznawania dobrego i złego?
„Tak jest, gdy wierzy w Boga i pragnie Go poznać. Bóg na to dał mu rozum, by umiał odróżnić jedno od drugiego.“
632. Człowiek ulegający często błędom czy nie może się mylić w odróżnianiu złego od dobrego, i sądzić, że postępuje dobrze, gdy w istocie źle czyni?
„Ażali Jezus nie powiedział nam: „Wszystko tedy cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, tak i wy czyńcie im: tenci bowiem jest zakon i prorocy,“ macie tu wszystko. Nie omylicie się nigdy trzymając się tego przepisu.“
633. Prawidło dobrego i złego możnaby nazwać prawidłem wzajemności czyli łączności, nie może ono jednak stosować się do zachowania się człowieka względem siebie samego. Czy może on znaleźć dla siebie samego w prawach przyrody pewnego przewodnika?
„Gdy jecie za dużo, szkodzi to wam. Bóg dał miarę waszym potrzebom. Gdy je przekraczacie, bywacie za to karani. Powtarza się to we wszystkiem. Prawo przyrodzone zakreśla człowiekowi granice jego potrzeb; gdy przekracza je, bywa karanym cierpieniami. Gdyby człowiek we wszystkiem słuchał głosu, co mu mówi dosyć, uniknąłby większej części cierpień z powodu których narzeka dzisiaj na swa naturę.“
634. Złe po co istnieje na świecie? Mówię o złem w moralności. Bóg czy nie mógłby stworzyć człowieka w lepszych warunkach?
„Jużeśmy powiedzieli: Bóg stworzył Duchy nieświadomemi i prostemi (115). Bóg pozwala człowiekowi wybierać drogę postępowania; tem gorzej dla niego, jeśli obierze sobie złą: pielgrzymka jego będzie tem dłuższą. Gdyby nie było gór, człowiek nie wiedziałby o tem, że trzeba iść na górę i schodzić z góry; gdyby nie było kamieni, nie domyślałby się, że ciała twarde istnieć mogą. Duchowi potrzebne jest doświadczenie, musi więc poznać dobre i złe; oto przyczyna, dla której Duch bywa łączony z ciałem.“ (119)
635. Rozmaite stopnie towarzyskie tworzą potrzeby, które nie są jedne i te same u wszystkich ludzi. Prawo przyrodzone nie wydaje się przeto być prawidłem jednostajnem?
„Rozmaitość stopni w przyrodzie jest zgodną z prawami rozwoju. Nie przeszkadza to wcale jedności prawa przyrodzonego, dającego się zastosowywać do wszystkiego.“
Warunki bytu człowieka zmieniają się stosownie do miejsca i do czasu, zkąd wypływają rozmaite potrzeby, zastosowane do rozmaitych stopni towarzyskich. Ponieważ ta rozmaitość istnieje w porządku rzeczy, jest ona przeto opartą na prawie Bożem, zawsze jednakiem w zasadzie. Rozsądek powinien odróżniać potrzeby istotne od wymarzonych lub umówionych.
636. Dobre i złe, czy jest bezwzględnem dla wszystkich ludzi?
„Prawo Boże jest jedno dla wszystkich, złe atoli zależy przedewszystkiem od postanowienia, jakie poweźmie się do zrobienia go. Dobro będzie zawsze dobrem, złe będzie złem, nie zważają na stanowisko człowieka; różnica będzie tylko w stopniu odpowiedzialności.“
637. Dziki, ustępujący głosowi swego instynktu, co się pasie ciałem ludzkiem, czy jest winowajcą?
„Powiedziałem, że złe zależy od woli; a człowiek jest winnym w miarę wiadomości tego, co czyni.“
Okoliczności nadają dobremu i złemu wartość względną. Człowiek popełnia częstokroć błędy wynikające z jego stosunku towarzyskiego, które jednak nie przestają ciężyć na nim; odpowiedzialność wszakże za nie stosuje się do środków jakie posiadał, dla odróżnienia dobrego od złego. Takim sposobem człowiek oświecony, popełniający zwykłą niesprawiedliwość, jest więcej winnym w oczach Boga jak dziki, oddający się popędom swego instynktu.
638. Złe częstokroć zdaje się być prostem następstwem porządku rzeczy. Taką jest n. p. potrzeba niszczenia się niekiedy wzajemnego. Czy słusznie przeto mówimy tutaj o sprzeniewierzeniu się prawu Bożemu?
„Nie przestaje i to być złem, chociaż koniecznem; konieczność ta znika w miarę tego, jak dusza się oczyszcza, przechodząc z jednego istnienia w drugie; w miarę rozwoju człowiek staje się jednak winniejszym, ponieważ jest w stanie lepiej to zrozumieć.“
639. Złe czy nie jestto skutek położenia, w które nas stawiają inni ludzie; a w tym razie, kto bywa winniejszym?
„Złe zawsze spada na tego, kto jest jego przyczyną. Takim sposobem człowiek źle prowadzący się, w skutek złego położenia swego, jest mniej winnym od tych, co go do tego doprowadzili; każdy bowiem odnosi karę, nie tylko za złe przez siebie popełnione, ale i za to, które swem postępowaniem wywołał.“
640. Kto sam złego nie robi, a tylko ciągnie korzyść ze złego popełnionego przez innych, czy jest winnym w tym samym stopniu?
„Równa się temu, jakby je sam popełnił; korzystać, znaczy mieć udział. Przed czynem być może cofnąłby się, ale gdy znalazł gotowe, zaczyna używać czyli że to pochwala i popełniłby sam, gdyby mógł albo gdyby śmiał.“
641. Chęć złego czy jest również naganną jak i zło samo?
„Zależeć to będzie; jeżeli opieracie się dobrowolnie nagabywaniu złego, szczególniej gdy macie środki do jego wykonania, będzie to wtedy cnotą; jeżeli zaś nie robicie tego, dla zbiegu niesprzyjających okoliczności, to wina nie przystaje ciążyć na was.“
642. Czy wystarcza nie robić złego, by stać się miłym Bogu, i czy można tym sposobem zapewnić sobie przyszłość szczęśliwą?
„Nie; trzeba prócz tego dobrze czynić w miarę sił swoich, każdy bowiem odpowie za całe złe, jakie tem spowodował, bo nie robił tyle dobrego, aby temu zapobiedz.“
643. Czy istnieją osoby, któreby w skutek swego stanowiska nie mogły świadczyć dobrego?
„Nie ma nikogo, coby dobrego pełnić nie mógł: jeden samolub nie znajduje po temu zręczności. Wystarcza tylko mieć stosunki z ludźmi, by znaleźć sposobność świadczenia dobrego; każdy dzień podaje taką zręczność każdemu, kto nie jest zaślepiony sobkowstwem; dobre uczynki nie zależą na miłosierdziu, lecz na stawianiu się na każde zawołanie, gdzie obecność wasza potrzebną będzie.“
644. Środek, w którym obracają się niektórzy ludzie, czy nie jest źródłem wszystkich ich zbrodni i występków?
„Tak jest, ale jest to znowu rodzaj próby, jaką sobie Duch obrał w stanie swobodnym; jego żądaniem było być wystawionym na pokusy, by mieć tem większą zasługę, przez opieranie się takowym.“
645. Gdy człowiek bywa pogrążony w żywiole zbrodni, czy złe ma wtedy dla niego nieprzezwyciężony pociąg?
„Pociąg, tak, nieprzezwyciężony, nie, w otoczeniu bowiem zbrodni znajdują się często i wielkie cnoty. Są to Duchy, co miały moc oparcia się złemu, i które za to otrzymały posłannictwo wywierania wpływu dobrego na swe otoczenie.“
646. Zasługa dobrego czy bywa ograniczoną pewnemi warunkami, czyli są to może rozmaite stopnie złego i dobrego?
„Zasługa dobrego leży w trudnościach; nie ma jej wcale tam, gdzie się do niej bez wysileń i kosztów przychodzi. Bogu więcej się podoba biedny, dzielący się jedynym swym kawałkiem chleba jak bogacz oddający część swych zbytków. Jezus powiedział o tem w przypowieści o „szelążku wdowim.“
647. Czy całe prawo Boże zawiera się w przypowieści Jezusa o miłości bliźniego?
„Zapewne, zawiera ona w sobie wszystkie ludzkie obowiązki wzajemne, wypada atoli ukazać i na zastosowanie ich; inaczej bowiem będą one zapoznane, jak to widać dzisiaj; zresztą prawo przyrodzone obejmuje wszystkie okoliczności życia, a te przepisy są tylko częścią ich. Ludzie potrzebują przepisów ścisłych, gdyż prawidła ogólne i zbyt niejasne, dają się zbyt łatwo nachylać do wszelkich tłumaczeń.“
648. Jakie jest wasze zdanie o podziale prawa przyrodzonego na dziesięć części, zawierających przykazania: o czci Bogu należnej, o pracy, o rozplenianiu się rodu ludzkiego, o prawie zachowawczem, o zniszczeniu, o obowiązkach społecznych, o postępie, o równości, o wolności, i o sprawiedliwości, miłości i miłosierdziu?
„Podział ten prawa Bożego na dziesięć części jest ten sam, co u Mojżesza, i może obejmować wszystkie okoliczności życia; można rządzić się podług nich, nie przywiązując jednak do niego znaczenia bezwarunkowego, większego jak i w każdem systemizowaniu w ogóle, zależnem od stanowiska, z którego na rzecz się zapatrujecie. Ostatnie prawo jest najdonioślejsze; przez nie może człowiek najwięcej postępować w życiu duchowem, albowiem w niem się cała treść jego zawiera.“
649. Na czem zależy cześć Boga?
„Na podnoszeniu myśli do Niego. Przez cześć Boga zbliżacie duszę waszą ku Niemu.“
650. Cześć Boga czy leży w uczuciu wrodzonem lub jest skutkiem nauki?
„Jest to uczucie wrodzone, jak i pojęcie o Bogu. Poznanie swej słabości nakazuje człowiekowi uginać się przed Tym, który Go swą opieką osłonia.“
651. Czy znajdują się narody, coby nie czciły Boga?
„Nie; nigdy nie istniał naród ateistów. Wszyscy pojmują, że jest istota najwyższa.“
652. Czy wypada uważać prawo czci jako mające swe źródło w prawie przyrodzonem?
„Leży ono w prawie przyrodzonem, albowiem jest czynnikiem pojęcia wrodzonego człowieka; oto dla czego znajduje się ono u wszystkich narodów, chociażby pod rozmaitemi postaciami.“
653. Cześć Boga czy potrzebuje jakich oznak zewnętrznych?
„Prawdziwa cześć spoczywa w sercu. We wszystkich czynnościach waszych pamiętajcie, że Pan na was spogląda.“
— Cześć zewnętrzna czy jest pożyteczną?
Zapewne, gdy nie jest pozorną. Pożytecznem jest dawać z siebie dobry przykład; ci jednak, co to czynią przez udawactwo lub miłość własną, a których postępki zaprzeczają ich pozornemu nabożeństwu, podają tem samem przykład zgorszenia, zamiast pożytku, i robią więcej złego jakby się to im zdawać mogło.“
654. Czy mają u Boga piewrszeństwo ludzie czczący Go raczej w sposób ten jak ów?
„Bóg oddaje pierwszeństwo tym, co chwalą Go z głębi serca, w szczerości; postępują dobrze, a unikają złego; tym co wierzą w uczczenie Go obrzędem, lecz nie mają na celu wyniesienia się przez to po nad bliźniemi.“
„Wszyscy ludzie są braćmi i dziećmi Boga; powołuje On do siebie wszystkich, którzy pełnią prawa Jego, nie zważając na wyraz zewnętrzny pod jakim to wyrażają.
„U kogo nabożeństwo jest powierzchowne tylko, ten jest obłudnikiem; kto czci przesadnie i sprzecznie ze swemi postępkami, ten daje nadto zły przykład.
„Kto wygłasza, że z obowiązku musi chwalić Chrystusa a jest pysznym, chciwym i zazdrośnym, nieużytym i nieubłaganym dla innych, lub jest pożądliwym dóbr tego świata, powiadam wam, religia jego na języku, ale nie w sercu; Bóg wszystkowidzący powie: ten co pojmuje prawdę i zawini w złem, jest stokrotnie winniejszym od dzikiego na pustyni, i tak też postąpię z nim w dniu sądu ostatecznego. — Przebaczacie ślepemu, co przechodząc wywrócił was; lecz jeśli to uczynił człowiek widzący, wtedy złorzeczycie mu, i macie słuszność.
„Nie pytajcie czy ten albo ów sposób składania hołdów zewnętrznych jest więcej odpowiednim, bo byłoby prawie to sarno, co dowodzić, że dla Boga więcej jest przyjemnem być chwalonym raczej w tym jak w owym języku. Powtarzam wam: pieśń chwały waszej dochodzi do Niego drogą tylko serca waszego.“
655. Czy będzie to nagannem wyznawać powierzchownie religję, której w głębi serca nie uznaje się, dla tego jedynie by nie obrażać godności ludzkiej i nie oburzać tych, którzy są przeciwnych przekonań?
„Tutej, jak i w wielu innych razach, zamiar jest wszystkiem. Jeśli tak postępuje, dla tego ażeby nie obrażał obcej wiary, źle nie czyni; robi lepiej jak ci, co wyszydzają, tym ostatnim bowiem braknie miłosierdzia; kto jednak czyni to dla miłości własnej lub dla widoków materjalnych, jest wart pogardy w oczach Boga i ludzi. Bóg wcale nie miłuje tych, co powierzchownie korzą się przed Nim, by otrzymać pochwały od ludzi.“
656. Cześć czy powinna być oddawaną wspólnie lub pojedyńczo, jak będzie właściwiej?
„Ludzie zgromadzeni wspólnością myśli i uczuć mają więcej siły do ściągania ku sobie dobrych Duchów. To się powtarza i wtedy, gdy się gromadzicie w celu składania hołdów Najwyższemu. Nie sądźcie atoli, by cześć pojedyńczo składana, miała być w czemkolwiek gorszą; każdy może chwalić Boga myśląc tylko o Nim.“
657. Ludzie poświęcający życie rozmyślaniom pobożnym, nie robiący nic złego i nie myślący o niczem tylko o Bogu, czy mają zasługę w oczach waszych?
„Żadnej, bo jeśli nic nie czynią złego, za to nic nie robią dobrego, i są przeto nieużytecznymi; zresztą nie robić dobrego, jest już samo przez się złem. Bóg życzy, aby myślano o Nim, lecz wcale nie wymaga, by myślano o Nim tylko wyłącznie, dla tego przeznaczył człowiekowi obowiązki do spełnienia na ziemi. Kto trawi czas cały na rozmyślaniach i rozpamiętywaniach, w oczach boskich nic nie czyni pochwalnego, życie jego bowiem skupia się wtedy wewnątrz jego osoby wyłącznie, i staje się nieużytecznem dla ludzkości; zapytanym będzie o dobro, którego w skutek tego nie dopełnił.“ (640.)
658. Modlitwa czy jest przyjemną Bogu?
„Modlitwa bywa zawsze przyjemną Bogu, gdy pochodzi z czystego serca, albowiem zamiar dla Niego stanowi wszystko; modlitwa odmówiona w myśli jest pożądańszą dla Niego, od tej którą odczytujesz z książki, nie zważając na jej piękność, i gdy ją czytasz ustami tylko, lecz nie sercem. Modlitwa bywa przyjemną Bogu, gdy jest odmówiona z wiarą, zapałem i szczerością, lecz nie sądź, by go miała obchodzić modlitwa człowieka próżnego, pysznego i samolubnego, chybaby była z jego strony dowodem szczerej skruchy i żalu za grzechy.“
659. Jakie są cechy ogólne modlitwy?
„Modlitwa jest to czynne uczczenie Boga. Modlić się do Boga, jest to myśleć o Nim, przybliżać się do Niego, wchodzić w obcowanie z Nim. W modlitwie można wyrażać trzy rzeczy: uwielbienie, prośbę i podziękowanie.“
660. Modlitwa czy poprawia człowieka?
„Tak jest, bo kto modli się gorąco i z ufnością, jest silniejszym przeciwko wszelkim pokusom złego, i Bóg przysyła mu do pomocy dobre Duchy. Jest to pomoc nigdy nie odmawiana, gdy się o nią szczerze prosi.“
— Czem się to dzieje, że pewne osoby, modlące się dużo, pomimo to miewają bardzo złe charaktery, bywają chciwe, zazdrośne, przykre, nieżyczliwe i bez pobłażania; a czasami nawet występne?
„Istota leży nie w ilości czasu poświęconego modlitwie, lecz w wartości samej modlitwy. Osobom tym zdaje się że cała zasługa leży w długości modlitwy, dla tego zamykaja oczy na błędy swoje. Modlitwa dla nich jest zatrudnieniem, zabiciem czasu, a wcale nie nauką samych siebie. Nieskutecznem tutaj bywa nie lekarstwo, lecz sposób użycia jego niewłaściwy.“
661. Czy jest korzystnem prosić Boga o przebaczenie naszych win?
„Bóg umie odróżniać dobre od złego: modlitwa nie zmaże błędów. Kto uprasza Boga o przebaczenie, otrzyma je, zmieniając swe postępowanie. Dobre postępki są najlepszą modlitwą, uczynki bowiem więcej znaczą jak słowa.“
662. Czy można z korzyścią modlić się za innych?
„Duch tego, co się modli, oddziaływa chęcią robienia dobrego. Modlitwą ściąga on do nich Duchy dobre, które dopomagają do dokonania dobrego, jakie mogli mieć w zamiarze.“
Za pośrednictwem myśli i woli posiadamy w sobie potęgę działania, przechodzącą po za obręb naszej sfery cielesnej. Modlitwa za innych jest czynem tego rodzaju. Kiedy jest gorącą i szczerą, może wywołać współudział Duchów dobrych, dla podania nam dobrych myśli i obudzenia potrzebnej siły ciała, oraz duszy. Lecz i w tym wypadku modlitwa z serca jest wszystkiem, a odmawiana tylko ustami, jest niczem.
663. Modlitwy za siebie, czy mogą zmienić naturę prób naszych i odwrócić bieg ich?
„Próby wasze są w ręku Boga, a pomiędzy niemi bywają takie, które powinny być wyczerpane do dna: w tym wypadku atoli zalicza On i poddanie się, z jakiem je przenosicie. Modlitwa ściąga do was dobre Duchy, które wam dodają sił, by je znosić z odwagą, i wtedy wydają się one wam mniej ciężkiemi. Powiedzieliśmy, że modlitwa nigdy nie jest bezskuteczną, gdy jest dobrze odmawianą; dodaje ona siły, co jest już wielkim skutkiem. „Kto o sobie nie pamięta, o tym Bóg zapomina“ wszak wiecie to dobrze. Zresztą Bóg nie może zmieniać porządku rzeczy na żądanie każdego, a to co jest w oczach waszych złem, zapatrując się ze stanowiska waszego lichego i przelotnego życia, jest częstokroć wielkiem dobrodziejstwem w ogólnym porządku wszechświata; zresztą ileż to jest złego, którego człowiek sam jest twórcą przez swą nieoględność lub przez swe błędy! Czem zgrzeszył, tem karany bywa. Słuszne jednak prośby bywają częściej wysłuchane jakby się to wam zdawać mogło; zdaje się wam, że Bóg nie wysłuchał was, ponieważ cudu na wasze zawołanie nie okazał, gdy tymczasem w istocie dopomaga środkami zwyczajnemi, które wam zdają się prostym wypadkiem albo naturalnym wynikiem biegu rzeczy; częstokroć też, i to najczęściej, poddaje pomysły, za pomocą których możecie sami sobie doradzać w waszych kłopotach.“
664. Czy jest jaka korzyść z modlitw za umarłych i za Duchy cierpiące, a w tym razie w jaki sposób mogą modlitwy nasze dopomagać do ulżenia ich cierpień; czy miałyby one moc naginania sprawiedliwości Bożej?
„Modlitwa nie jest w stanie zmienić zamiarów boskich, lecz dusza, za którą modlicie się, doznaje ulgi, widząc dowód zajęcia się nią, i nieszczęśliwy zawsze uczuje ulgę, gdy napotka duszę litościwą ubolewającą nad jego niedolą albo cierpieniem. Z innej strony, modlitwa pobudza go do żalu za grzechy i do chęci robienia dobrego, co daje mu nadzieję zostania szczęśliwym; w tem tylko znaczeniu można umniejszyć jego cierpienia, t. j. gdy i ze swej strony zechce sobie dopomagać własną wolą. Chęć poprawy, wywołana modlitwą, ściąga ku niemu lepsze Duchy, które przybywają, by go pocieszać, oświecać i dodać nadziei. Jezus modlił się za zbłąkane owieczki, i przez to samo nauczał, że staniecie się winnymi, gdy będziecie odmawiali tej pociechy potrzebującym.“
665. Jak trzymać o zdaniu odrzucającem potrzebę modlitwy za umarłych, albowiem o nich wzmianki nie ma w ewangielji?
„Chrystus mawiał do ludzi: miłujcie się wzajem. Przepis ten zawiera w sobie skazówkę użycia wszelkich możebnych środków okazania miłości,, nie wchodząc bynajmniej w szczegóły jakiemi do tego przyjść można. Jeśli jest prawdą, że nic nie jest w stanie odwrócić Stwórcę od wymierzenia sprawiedliwości, której On sam jest wzorem dla wszystkich postępków Ducha, nie mniej słusznem będzie i to, że modlitwa, jaka zasyłacie do Niego za tymi kogo kochacie, jest dowodem pamięci mogącej zmniejszać cierpienia i dodawać otuchy. Ta pomoc wszakże okaże się wtedy tylko skuteczną, skoro okaże chociażby najlżejszą skruchę — w każdym razie jednak daje mu się poznać, że jakaś dusza współczująca zajmowała się nim, i ztąd powstaje słodka myśl, że to wstawienie się może ulgę przynieść. Wywołuje to i z jego strony uczucie wdzięczności tudzież przywiązania, dla tego kto mu złożył dowody przywiązania lub litości; a miłość jaką nakazywał Chrystus pomiędzy ludźmi, przez to się zwiększyła, bo usłuchali obaj głosu prawa miłości i pojednania wszystkich istot, prawa Boskiego, które powinno doprowadzić do jedności, ostatecznego celu Ducha.“
666. Czy można modlić się do Duchów?
„Modlić się można do Duchów dobrych jako posłańców bożych i wykonawców woli Jego; moc ich jednak jest zależną od doskonałości, i od pozwolenia Pana wszech rzeczy, bez zezwolenia którego nic się stać nie może; oto dla czego prośby zasyłane do nich są skutecznemi wtedy tylko, gdy są Bogu miłe.“
667. Wielobóstwo dla czego jest najstarszą i najwięcej upowszechnioną religją, chuciaż w gruncie jest fałszywą?
„Pojęcie o jednym Bogu mogło tylko powstać u człowieka, którego pojęcia doścignęły pewnego rozwoju. Był on nie zdolnym wtedy, gdy nie mógł jeszcze przedstawić sobie istoty materjalnej, bez kształtów ograniczonych i oddziaływającej na materję, której dotąd przywykł nadawać przymioty cielesne, t. j. kształt i postać, w skutek czego wszystko, co przechodziło rozmiary zwykłego pojęcia, stawało się dla niego bóstwem Wszystko czego pojąć nie mógł, musiało być dziełem nadprzyrodzonem, a ztąd każdy czynnik, co te zjawiska wywołał, stawał się dla niego bóstwem. We wszystkich czasach atoli, znajdywali się ludzie światli, którzy pojmowali niepodobieństwo rządzenia światem przez mnogość bez jednej zwierzchnej najwyższej woli, zkąd wznieśli się do pojęcia o jedynym Bogu.“
668. Ukazywanie się zjawisk duchowniczych, sięgające w najodleglejsze czasy, czy nie było powodem upowszechnienia się wielobóstwa?
„Bez wątpienia, ludzie bowiem nazywali wszystko to, co było nadludzkiego bogiem, a więc i Duchy musiały stać się dla nich bogami, i oto dla czego człowiek, który wyróżniał się z pomiędzy innych swemi czynami, swym genjuszem, albo władzą nadprzyrodzoną, nie pojętą dla ogółu, zostawał także u nich bogiem, i oddawano mu cześć po śmierci.“ (603).
Wyraz bóg miał u starożytnych znaczenie bardzo rozległe; nie znaczył on u nich, tak jak za naszych czasów, uosobienie Pana przyrody, lecz było to nazwisko rodzajowe, dawane wszystkiemu, co stało po za obrębem ludzkości; owóż objawienia duchownicze odkrywające istnienie istot bezcielesnych, działających jako siły przyrody, skłoniło do nazwania ich bogami, jak dzisiaj nazywamy je Duchami; jest tutej tylko prosta kwestya słów, z tą różnicą, że w ich nieświadomości, utrzymywanej umyślnie przez tych, komu było to na rękę, stawiali im ołtarze i świątynie bardzo zyskowne; tymczasem dla nas, dzisiaj, są to istoty pospolite jak i my sami, mniej więcej doskonałe, a które tylko zwlokły z siebie swą powłokę ziemską. Gdy zechcemy gruntownie zbadać przymioty bóstw pogańskich, z łatwością wtedy przyjdziemy do poznania w nich naszych Duchów wszelkich stopni drabiny duchowniczej, z ich stanem fizycznym w światach wyższych, z wszystkiemi właściwościami uźroczy, jako też i czynnościami jakie odegrywają w porządku rzeczy ziemskich.
Chrystjanizm oświecając świat światłem boskiem, nie mógł był tego zniszczyć, co leży w porządku rzeczy, lecz odniósł tylko cześć Bogu należną do jej właściwego źródła. Co zaś się tyczy Duchów, to pamięć o nich przechowała się pod rozmaitemi nazwiskami u narodów, a ich objawienia, które nigdy nie ustawały, były rozmaicie tłumaczone, i częstokrotnie wyzyskiwane przy panowaniu tajemnicy; gdy religje widziały w tera zjawiska cudowne, to umysły niedowierzające oceniały takowe jako proste kuglarstwa. Dzisiaj, dzięki głębszej nauce, przeprowadzonej przy największej jawności, duchownictwo pozbawione wszelkich naleciałości zabobonnych, co je zaciemniały w ciągu długich wieków, objawia nam jeden z największych i najszczytniejszy pierwiastków przyrody.
660. Zwyczaj składania ofiar odnosi się do najstarszych czasów; jak mógł człowiek przypuszczać i uwierzyć, że coś podobnego może być przyjemnem Bogu?
„Pochodzi to najpierw ztąd, że nie pojmował Boga jako źródło dobrego; u ludów pierwotnych, materja przoduje zawsze przed duchem; oddają się one instynktom bydlęcym, i oto przyczyna, dla czego są w ogóle okrutne, uczucie bowiem moralne nie jest w nich jeszcze dostatecznie rozwinięte. Ludzie tedy pierwotni musieli uwierzyć naturalnie, że istota żyjąca miała więcej znaczenia w oczach Boga jak rzecz materjalna, nieożywiona. To skłoniło ich najprzód do zabijania w ofierze zwierząt, a potem ludzi; bo w skutek fałszywego pojęcia o wierze, zdawało się im, że wartość ofiary podnosiła się w miarę wartości przedmiotu ofiarowanego. W życiu waszem materjalnem, gdy chcecie zrobić komu podarunek, wybieracie go tem cenniejszy, jm więcej przywiązujecie znaczenia do osoby, i im więcej chcecie jej złożyć dowodów przywidzenia oraz szacunku. Tak samo działo się i z ludźmi nieoświeconemi względem Boga.“
— Ofiara zwierząt poprzedzała więc ofiary ludzkie?
„O tem wątpić nie powinniście.“
— Ofiary ludzkie przeto nie miałyby źródła swego w okrucieństwie?
„Nie; w skrzywionem tylko pojęcia o przypodobaniu się Bogu. Przypomnijcie sobie Abrahama. Ludzie atoli zaczęli nadużywać tego prawa, zabijając w ofierze swych nieprzyjaciół. Zresztą Bóg nigdy nie wymagał ofiar krwawych, ani ze zwierząt ani z ludzi; nie można Go czcić niszcząc bezpożytecznie Jego stworzenia.“
670. Czy ofiary ludzkie, dokonywane w zamiarach pobożnych, mogły być w czemkolwiek przyjemnemi Bogu?
„Przenigdy; Bóg atoli potrafi ocenić intencję. Ludzie nieoświeceni mogli sądzić, że popełniali uczynek Bogu miły, przynosząc w ofierze życie jednego z bliźnich; w tych wypadkach Bóg nie zwracał uwagi na ich czyny, lecz oceniał ich zamiary. Ludzie z postępem wieku musieli przyjść do poznania, i poprawiwszy się, potępili myśl ofiar niedostojnych umysłu oświeconego; powiadam oświeconego, albowiem uprzednio umysły ich były zasłonięte grubą zasłoną materjalną, za pomocą jednak wolnej woli mogli sobie urobić pojęcie o swym początku i końcu, i wielu już pojmowało na mocy przeczucia intuicyjnego złe jakie popełniali, pomimo to nie mogli powstrzymywać się od panujących namiętności.“
671. Jak trzeba pojmować tak zwane wojny święte? Uczucie fanatyczne popychające ludzi do najsroższego tępienia swych nieprzyjaciół, dla tego aby stać się miłymi Bogu, za to, że nie uznają ich wiary — musiało ono zapewne brać swój początek ztąd, zkąd pochodziło i pragnienie przynoszenia ofiar ludzkich?
„Bywają oni popychani do tego przez złe Duchy, bo rozpoczynając wojnę przeciwko bliźnim, postępują przeciwko woli Bożej, która nakazuje kochać bliźniego swego jako siebie samego. Wszystkie ludy wyznają jednego i tego samego Boga, nie zważając na nazwisko jakie się podoba komu Mu dawać. Po cóż tedy wypowiadać wojny, posuwane częstokroć do całkowitego wytępienia ludności, czy nie za to, że ich religją jest odmienną i nie doścignęła tego stopnia na jakim stanęły religje narodów oświeconych? Trzeba przebaczać ludom, nie chcącym wierzyć słowu tego, co był ożywiony Duchem Bożym i posłany przez Niego, szczególniej gdy o tem nie słyszały i nie były świadkami jego czynów; a skądże chcecie, by uwierzyły waszym słowom pokoju, gdy widzą, że zamiast niego idziecie na nie z żelazem w ręku? Powinny się one oświecać, a wy powinniście nauczać przekonaniem i łagodnością, nie zaś krwią i żelazem. Po większej części nie wierzycie naszym udzieleniom, objawionym niektórym z was, a zacożbyście chcieli, by obcy mieli wierzyć wam na słowo, zwłaszcza gdy słowa wasze sprzeciwiają się nauce, którą opowiadacie?“
672. Ofiary składane Bogu w płodach ziemi czy były milsze w oczach Jego od ofiar zwierzęcych?
„Powiedziałem wam, że Bóg sądzi podług zamiarów; nie chodzi mu tyle o środki jakiemi takowe dokonane zostaną. Widocznie, że ofiary w płodach musiały być przyjemniejsze od ofiar krwawych. Nie raz już mówiliśmy, że Bogu jest najmilszą modlitwa wymówiona z głębi serca; ma ona więcej wartości nad wszelkie ofiary jakiebyście złożyć Mu potrafili. Powiadam jeszcze, zamiar, chęć, jest tu wszystkiem, a czyn niczem.“
673. Ofiary czy nie byłyby przyjemniejszemi Bogu, gdyby je poświęcano dla ulżenia nędzy cierpiących niedostatek, a w tym wypadku czy nie miałyby one znaczenia dodatniego, zamiast ujemnego, pochodzącego z odwracania lub szafowania pomiędzy tych, którym na niczem nie zbywa?’Czy nie miałoby to więcej pobożnej cechy, gdybyśmy składali Opatrzności pierwociny z darów naszych na korzyść ubogich?
„Bóg zawsze błogosławi dobroczynnych; nieść ulgę biednym i potrzebnym, jest to najlepszy sposób uczczenia Go. Nie mówię, abym miał ganić wasze ceremonje na cześć Boga, lecz mówię przez wzgląd na niepotrzebny wydatek, który może być korzystniej użytym. Bóg lubi prostotę we wszystkiem. Człowiek przywiązujący się do powierzchowności osoby a nie do jej serca, jest umysłem ciasnym; osądźcież sami, czyżby Bóg mógł stawiać wyżej formę nad istotę rzeczy?“
674. Potrzeba pracy czy jest prawem przyrodzonem?
„Praca jest prawem przyrodzonem, bo jest konieczną; a cywilizacja wymaga od człowieka większej pracy, albowiem takowa powiększając jego potrzeby pobudza do używania.“
675. Pod pracą czy powinniśmy tylko rozumieć zajęcia materjalne?
„Nie; Duch pracuje zarowno jak i ciało. Każde zajęcie pożyteczne jest pracą.“
676. Praca po co została nakazaną człowiekowi?
„Jest ona następstwem jego właściwości cielesnej; a razem rodzajem pokuty, i środkiem do kształcenia umysłu. Człowiek bez pracy pozostawałby zawsze w kolebce rozwoju umysłowego; oto dla czego musi pracować: na pokarm, bezpieczeństwo i dobrobyt. Słabego ciała ludziom Bóg zwykle daje siłę umysłu dla równowagi, chociaż i tu będzie w gruncie praca.“
677. Natura dla czego zapobiega sama wszystkim potrzebom zwierzęcia?
„W przyrodzie wszystko pracuje; zwierzęta pracują podobnie wam, praca ich atoli jest odpowiednią do ich rozumu: ogranicza się do samo-zachowania; oto dla czego nie prowadzi za sobą postępu, gdy przeciwnie u człowieka ma ona cel podwójny: zachowanie ciała i rozwój myśli, która jest potrzebną do wyniesienia go, po nad niego samego. Gdy mówię, że praca zwierząt ogranicza się do ich samozachowania, to rozumiem pod tem cel, jaki one same sobie wytknęły; albowiem pomimo wiedzy zaspakajając tylko swe potrzeby materjalne są one czynnikami działającemi w widokach Stwórcy, i praca ich nie mniej dopomaga celom ostatecznym przyrodzenia, chociaż bardzo często nie możecie poznawać jej doniosłości na razie.“
678. W światach doskonalszych, człowiek czy musi też pracować?
„Rodzaj pracy stosuje się do natury potrzeb; im mniej są materjalne potrzeby, tem mniej materjalna jest i praca; przezto nie rozumiej jednak, aby człowiek mógł być zupełnie bezczynnym i bez potrzeb: próżnowanie byłoby dla niego prędzej męczarnią niż dobrodziejstwem.“
679. Człowiek posiadający majątek dostatni czy jest wolnym od pracy?
„Od pracy materjalnej, być może, nie jest atoli wolnym: od potrzeby być użytecznym stosownie do swych środków, od uprawy i doskonalenia swego umysłu, oraz od kształcenia bliźnich, co wszystko też powinno być uważane jako praca. Gdy Bóg obdarza kogo majątkiem uwalniającym go od troski o chleb powszedni, tera większym natenczas staje się jego obowiązek być użytecznym swym bliźnim, a to w miarę tego, ile ma wolnego czasu do pełnienia tej posługi.“
680. Czy znajdują się ludzie do żadnej pracy nie użyteczni, których istnienie w skutek tego byłoby niepotrzebne?
„Bóg jest sprawiedliwy, potępia tych tylko, których istnienie z własnej winy staje się nieużytecznem, albowiem tacy żyją kosztem innych. Chce On, aby każdy sam sobie wystarczał na tyle, ile mu sił własnych wystarcza.“ (643.)
681. Prawo natury czy wymaga od dzieci, by pracowały na rodziców?
„Zapewne, tak samo jak rodzice są obowiązani pracować na dzieci; oto dla czego Bóg uczynił z przywiązania synowskiego i rodzicielskiego uczucie wrodzone; przywiązanie to wzajemne ma na celu umocnienie węzłów pomiędzy członkami jednej rodziny, tak, by się mogli wzajemnie wspierać; w dzisiejszem waszem społeczeństwie bywa to często jednak zapoznawanem.“ (205.)
682. Odpoczynek po pracy będąc koniecznością, czy jest przez to samo prawem przyrodzonem?
„Bez wątpienia, wypoczynek służy do odnowienia sił w organizmie, a prócz tego jest potrzebny do uwolnienia umysłu, dla wznoszenia się myślą po nad materję.“
683. Gdzie są granice pracy?
„Ogranicza się ona siłami; zresztą Bóg pozostawia tu człowiekowi swobodę.“
684. Jak myśleć o tych, co nadużywając swej władzy, wymagają zbytecznej pracy od swych podwładnych?
Jest to jeden z najgorszych uczynków. Każdy kto ma prawo“rozkazywać, jest odpowiedzialny za zbytek pracy, jakim obciąża swych podwładnych, bo przekracza prawo Boże.“ (273.)
685. Na starość czy wolno odpoczywać człowiekowi?
„Tak jest, ma prawo do tego w miarę sił swoich.“
— Gdzie szukać wypada źródeł do utrzymania starca, który już pracą sam sobie wystarczyć nie może?
„Silniejszy pracuje na słabszego; w braku rodziny, społeczność powinna zastępować jej miejsce: jest to prawo miłosierdzia.“
Niedostatecznem jest powiedzieć człowiekowi, że obowiązkiem jego pracować, trzeba jeszcze, aby każdy znajdywał zatrudnienie, co jednak nie zawsze się zdarza. Gdy ustanie pracy rozciąga się na powszechność, działa ono wtedy podobnie innym klęskom, jak n. p. głód powszechny. Nauki ekonomiczne szukają, na to lekarstwa w ustanowieniu równowagi pomiędzy podażą a pokupem; lecz równowaga ta, przypuszczając ją za możebną, będzie miała zawsze pewne przestanki, w których zawsze trzeba będzie żyć robotnikowi. Jest jeden pierwiastek, dotąd niedostatecznie rozważony, bez którego nauka ekonomiczna staje się tylko teorją, takowym jest wychowanie, nie mówimy tutaj o wychowaniu umysłowem, lecz o wychowaniu moralnem; nie mówimy o wychowaniu moralnem z książek, lecz o takim, które zależy na kształceniu charakterów i które dają zwyczaje, albowiem wychowanie jest sumą zwyczajów nabytych. Gdy pomyślimy o mnóstwie osób rzucanych co dnia w nurty mas ludowych, bez zasad, bez hamulca, i porzuconych własnemu instynktowi, czy powinniśmy dziwić się niszczącym skutkom, jakie ztąd wypływają? Gdy nauka ta zostanie poznaną, pojętą i nprawianą, człowiek wtedy sam wniesie pierwiastek porządku i oględności, tak dla siebie jak zarównież i dla tych, co go otaczają; szacunek dla tego, co zasługuje być szanowanem; obyczaje, które mu łatwiej dopomogą przebywać nieuniknione ciężkie dnie. Nieporządek i nieoględność są to dwie rany społeczne, dające się uleczyć za pomocą dobrze pojętego wychowania; na tem się głównie opiera wszystko, i z tąd bierze swój początek: istotny dobrobyt oraz powszechne bezpieczeństwo.
686. Mnożenie się istot żyjących czy jest prawem przyrodzonem?
„To widoczne; bez mnożenia się, świat cielesny musiałby zniknąć.“
687. Gdyby ludzkość postępowała zawsze w stosunku pomnażającym się, jak to obecnie widzimy, czy może przyjść do przeludnienia na ziemi?
„Nie; Bóg temu zapobiega, i utrzymuje zawsze równowagę; nie ma u Niego nic niekorzystnego; człowiek widzący tylko mały zakątek natury, nie może pojąć harmonji panującej w całości.“
688. Mamy obecnie niektóre rasy ludzkie, widocznie niknące z powierzchni ziemi, czy przyjdzie na nie chwila, w której znikną zupełnie?
„Znikną, dla tego że inne zajęły ich miejsce, tak samo, jak się to stanie kiedyś i z wami.“
689. Ludzie dzisiejsi czy są nowszemi stworzeniami, albo są to potomkowie wydoskonaleni istot pierwobytnych?
„Są to te same Duchy, co powróciły do nowych ciał, by się w nich doskonalić, lecz które są jeszcze dalekiemi od doskonałości. Rasa obecna przy ciągiem rozradzaniu się, zajmująca coraz większe obszary, i dążąca do owładnięcia całą ziemią — będzie miała kres swemu powiększaniu się, i na ostatku zniknie zupełnie. Inne rasy więcej doskonałe po niej nastąpią, chociaż początek swój wezmą od teraźniejszej, jak ludzie ucywilizowani biorą początek od istot nieokrzesanych i dzikich pierwotnych wieków.“
690. Ze stanowiska czysto fizycznego czy ciało rasy dzisiejszej jest stworzeniem odrębnem lub pochodzi ono w drodze zwyczajnego rozplenienia się od pierwotnych ras.“
„Początek ras gubi się w zamroku dziejów, lecz ponieważ należą one wszystkie do rodu ludzkiego, nie zważając na pień pierwotny każdego, mogły przeto mięszając się pomiędzy sobą wytwarzać i nowe typy.“
691. Ze stanowiska fizycznego, jaka cecha góruje w rasach pierwotnych?
„Rozwój siły zwierzęcej kosztem siły umysłowej; dzisiaj dzieje się odwrotnie: człowiek więcej dokazuje umysłem jak siłą ciała, a pomimo to robi sto razy więcej, bo potrafił skorzystać z sił przyrody, czego nie są w stanie dokazać zwierzęta.“
692. Doskonalenie roślin i zwierząt drogą naukową czy się sprzeciwia prawom natury? Czy byłoby właściwiej pozostawiać je własnemu normalnemu rozwojowi?
„Wszystko powinniście robić, by dójść do doskonałości, a człowiek jest tylko narzędziem w ręku Boga do spełnienia Jego widoków. Udoskonalenie jest prawem natury, przeto odpowiadacie Jego widokom tak postępując.“
— Ależ człowiek tutaj w ogóle kieruje się więcej widokami osobistemi, i nie ma innych celów, prócz pomnożenia swych wygód, czy to nie umniejsza jego zasługi?
„Na tem nic nie zależy, że zasługi tutaj jego nie ma; chodzi o to, aby postęp się rozwijał, a od niego zawisło uczynić pracę zasługą. Zresztą w skutek pracy rozwija on swój umysł, i pod tym względem na razie daje mu to korzyść największą.“
693. Prawa czyli zwyczaje ludzkie dążące do powstrzymania mnożenia się rodzajów żyjących, czy mają w sobie co przeciwnego prawu przyrodzonemu?
„Wszystko co powstrzymuje bieg przyrodzenia jest przeciwnem prawu powszechnemu.“
— Znajdują się jednak niektóre istoty żyjące: zwierzęta, rośliny, których mnożenie się nieograniczone byłoby szkodliwem dla innych gatunków, a nawet sam człowiek padłby ich ofiarą czy staje się więc występnym, gdy powstrzymuje tę zbyteczną płodność?
„Bóg nadał człowiekowi nad wszystkimi istotami żyjącemi prawo, którego może używać na dobre, nie nadużywając go wszakże. Mnożenie się może on stosować do swych potrzeb; bez potrzeby, nie powinien jednak go powstrzymywać. Działanie rozumne człowieka jest rodzajem przeciwwagi ustanowionej przez Opatrzność, dla utrzymania równowagi w przyrodzie; i oto jeszcze jedna cecha wyróżniająca go od zwierząt, albowiem czyni to wszystko ze świadomością celu; lecz i zwierzęta same dopomagają do utrzymania tej równowagi, instynkt bowiem niszczenia, jakim zostały obdarzone, czyni, że zapobiegając przyczynom mogącym szkodzić ich przechowywaniu się, powstrzymują rozwój zbyteczny, a może i niebezpieczny innych gatunków zwierzęcych lub roślinnych, obracając takowe na swój pokarm.“
694. Jak trzymać o zwyczaju powstrzymującym płodność, w celu nasycenia chuci cielesnych?
„Dowodzi się tem panowania ciała nad duszą, i jak dalece człowiek jest ugrzęzłym w materji.“
695. Małżeństwo czyli stałe połączenie dwóch osób, czy się sprzeciwia prawu przyrodzonemu?
„Jest ono postępem w rozwoju ludzkości.“
696. Jakie skutki mogłyby spłynąć na ludzkość, w razie zniesienia ustawy o małżeństwie?
„Powrót do życia zwierzęcego.“
Połączenie wolne i przypadkowe płci, jest to stan naturalny. Małżeństwo to pierwszy czyn postępowy w społeczeństwie ludzkiem, ponieważ ustanawia węzeł braterstwa i takowy wzmacnia; znajduje się ono upowszechnionem pomiędzy wszystkiemi ludami, chociaż pod rozmaitemi postaciami. Zniesienie tedy małżeństwa, byłoby powrotem ludzkości do kolebki, i postawiłoby człowieka niżej od pewnych zwierząt, dających przykład nierozerwalnego związku.
697. Bezwarunkowa nierozerwalność ślubów małżeńskich czy leży w prawie natury lub jest tylko ustanowieniem ludzkiem?
„Jest to prawo ludzkie, bardzo przeciwne prawu natury. Ludzie atoli mogą zmieniać swe prawa: jedne prawa natury są niezmienne.“
698. Dobrowolny stan bezżeństwa czy jest zasługą doskonałą w oczach Boskich?
„Nie; a ci co tak żyją, w skutek sobkowstwa, nie są miłymi Bogu, i oszukują wszystkich.“
699. Bezżeństwo czy można uważać za rodzaj poświęcenia u tych, którzy takowe dochowują, dla zupełnego oddania się służeniu ludzkości?
„To wcale co innego; mówiłem tylko o sobkowstwie. Każde poświęcenie jest zasługą, gdy się takowe popełnia w celu dobrym; im większe jest poświęcenie, tem większą zasługa.“
Bóg sam sobie przeczyć nie może, ani też uważać tego za złe, co raz zrobił; nie widzi tedy żadnej zasługi w pogwałceniu praw Jego; kiedy jednak bezżeństwo samo dla siebie nie jest stanem zasługi, wcale odmiennie z tem się ma, gdy się kto zrzeka uciech rodzinnych, w celu poświęcenia swych usług ludzkości. Każde poświęcenie osobiste w widokach dobrego, bez żadnych ukrytych widoków samolubnych, wynosi człowieka po nad jego zwykle warunki materjalne.
700. Równość liczebna pomiędzy obiema płciami istniejąca prawie zawsze, czy jest skazówką sposobu w jaki mają się kojarzyć pomiędzy sobą co do liczby?
„Tak jest, wszystko ma cel określony w przyrodzie.“
701. Które z dwojga, wielożeństwo czy jednożeństwo jest więcej odpowiednie prawom przyrodzenia?
„Wielożeństwo jest ustanowieniem ludzkiem, którego zniesienie jest dowodem postępu społeczności. Małżeństwo zgodnie z widokami Bożemi, powinno być zawarte na mocy miłości istniejącej pomiędzy dwiema istotami. W wielożeństwie nie istnieje prawdziwa miłość: panuje tam sama zmysłowość.“
Gdyby wielożeństwo zgadzało się z prawami przyrodzenia, natenczas powinnoby ono stać się powszechnem, czego jednak nie widać, zważywszy na liczebną ilość płci.
Wielożeństwo wypada uważać jako zwyczaj lub prawodawstwo zastosowane do szczególniejszych zwyczajów i obyczajów niektórych narodów; lecz i u nich zaczyna ono powoli ustępować w skutek doskonalenia się społecznego.
702. Instynkt zachowawczy czy jest prawem natury?
„Bez wątpienia; dany on został wszystkim istotom żyjącym, nie zważając na ich stopień rozwoju umysłowego; u jednych znajduje się w stanie czysto mechanicznym, u innych jest oparty na podstawach rozumowanych.“
703. Bóg w jakim celu nadał wszystkim istotom żyjącym instynkt zachowawczy?
„Wszystkie bowiem powinny współubiegać się w wykonaniu widoków Opatrzności, w skutek czego i nadał im Bóg potrzebę żywota. Prócz tego życie jest potrzebne do kształcenia i doskonalenia istot; czują to one instynktowo, nie mogąc z tego zdać sobie dokładnie sprawy.“
704. Bóg obdarzając życiem człowieka czy daje mu zawsze i środki do niego?
„Daje; a kiedy człowiek zdobyć ich nie może, to dla tego że ich wynaleźć nie umie. Bóg nie mógł wlać potrzeby życia w człowieka, nie dając mu środków odpowiednich do przechowania takowego, i oto dla czego nakazuje ziemi zaopatrywać potrzeby wszystkich jej mieszkańców, potrzebne bowiem jest tylko korzystnem: zbytek nigdy niem nie jest.“
705. Dla czego ziemia nie zawsze dostarcza człowiekowi potrzebnych środków do życia?
„Dla tego że ją zaniedbuje, niewdzięcznik! ale jakaż to dobra matka. Częstokroć obwinia on przyrodę za to, co jest skutkiem jego własnego niedbalstwa lub niezapobiegliwości. Ziemia zawszeby zaspokajała jego potrzeby, gdyby umiał kontentować się niezbędnem. Jeśli dostatecznie nie wydaje, to dla tego że zamiast zaspokoić prawdziwe potrzeby, rzuca się on na drogę zbytku. Bierzcie przykład z Araba w pustyni, zawsze znajdującego tam potrzebne środki do wyżywienia się, alowiem nie tworzy sobie potrzeb urojonych; gdy atoli połowę swych płodów człowiek roztrwoni na zaspokojenie wymysłów nic dziwnego, że na jutro nic mu nie zostaje, i dla tego nie ma najmniejszego prawa do narzekania w dniach głodu. Zaprawdę powiadam wam, przyrodzenie nie jest nieoględnem, człowiek tylko nie umie miarkować swych potrzeb.“
706. Pod darami ziemi czy powinniśmy pojmować tylko płody ziemskie?
„Ziemia jest pierwszem źródłem, dającem wszelkie inne środki, które ostatecznie są niczem innem tylko płodami ziemskiemi przerobionemi; oto dla czego pod darami ziemskiemi trzeba pojmować wszystko, co pozwala cieszyć się używaniem na ziemi.“
707. Braknie niekiedy środków do utrzymania swego istnienia niektórym istotom, nawet wśród obfitości je otaczającej, czemu to przypisać?
„Sobkostwu ludzkiemu, które zawsze nie dopełnia powinnych obowiązków względem bliźniego, najczęściej jednak pochodzi to z własnej winy. Szukajcie a znajdziecie, w tych słowach wszakże nie jest bynajmniej powiedzianem, że wystarcza rzucić wzrokiem, by znaleźć to, czego potrzebujecie, lecz że trzeba szukać z zapałem i wytrwałością, bez chwiejności, nie zrażając się przeciwnościami, które częstokroć służą tylko do wypróbowania waszej stałości, cierpliwości i wytrwałości.“ (534).
Jeśli cywilizacja pomnaża potrzeby nasze, to jednocześnie pomnaża i źródła pracy oraz środki do życia; powinniśmy jednak zgodzić się z tem, że dużo jeszcze brakuje jej pod tym względem; gdy będzie wszystko wypełnione, nikt wtedy nie będzie miał prawa uskarżać się na nią; powinien będzie winić tylko siebie samego. Dla wielu jest nieszczęściem, że wchodzą na drogi, których im wcale natura nie wytknęła, i gdzie umysł odmawia im posłuszeństwa. Miejsca pod słońcem wystarcza dla wszystkich, pod tym jednak warunkiem, że każdy powinien zająć swe właściwe stanowisko, nie zajmując cudzego. Przyroda nie jest odpowiedzialną za wady organizacji społecznej, za następstwa żądzy wyniesienia się i miłości własnej.
Ślepym jednakże trzebaby być, aby nie dostrzedz postępu jaki już dokonał się pod tym względem u ludzkości najwięcej posuniętej naprzód. Dzięki chwalebnym usiłowaniom filantropów i zapobiegliwości nauki, działających wspólnie dla ulepszenia doli materialnej człowieka, nie zważając na ciągłe wzrastanie ludności, zapobieżono w znacznej części niedostateczności produkcji, tak, że lata klęsk powszechnych teraz nie są wcale podobne do dawniejszych; troskliwość o zdrowie publiczne, warunek utrzymania zdrowia i siły w czerstwości, nieznany wcale przez naszych ojców, jest dzisiaj przedmiotem światłej troskliwości; nędza i cierpienie znajdują przytułek; nauka wszędzie została zawezwaną do złożenia swego doświadczenia na korzyść dobrobytu. Czyżby to miało> znaczyć, że doścignęliśmy kresu doskonałości? Z pewnością nie; lecz to co już dokonanem zostało, daje miarę tego, czego wytrwałością dopiąć potrafimy, gdy zawsze postępować zechcemy po drodze poszukiwań użytecznych i poważnych, nie rzucając się do utopij, które nas wstecz popychają, zamiast posuwać naprzód.
708. Czy może być takie położenie, w któremby wynalezienie środków utrzymania byłoby wcale niezależnem od woli człowieka, i gdzie brak najpierwszych potrzeb jest wynikiem przyrodzonego porządku rzeczy?
„Częstokroć bywa to ciężkiem doświadczeniem, które powinien przejść, a o czem uprzednio jeszcze wiedział, że na to zostanie wystawionym; zasługa leży tu w poddaniu się woli Bożej, gdy już rozumem swym zapobiedz temu nie jest w stanie. Gdyby go śmierć nawet miała spotkać, powinien i wtedy poddać się bez szemrania, widząc w niej swe tylko oswobodzenie, bo rozpacz w chwili ostatniej może się przyczynić do z niszczenia owoców całego poddania się losowi“.
709. Ci co w ostateczności zmuszeni byli żywić się ciałem ludzkiem, by zagłuszyć głód, czy stają się winnymi zbrodni, i gdyby tak było, czy może ją łagodzić okoliczność potrzeby zachowania swego życia na mocy instynktu zachowawczego?
„Odpowiedziałem już na to, że daleko większą będzie zasługą, gdy przeniesiecie wszystkie próby z odwagą i zaparciem się. Jest tutaj mężobójstwo i zbrodnia przeciwko naturze, które podwójnie winne być karane.“
710. W światach doskonalszych, gdzie organizm bywa więcej oczyszczony, istoty żyjące czy potrzebują pokarmu?
„Potrzebują, lecz pokarmy ich są odpowiednie do ich przyrodzenia. Pokarmy te nie byłyby dostatecznie pożywne dla waszych grubych żołądków; zarównież i one nie potrafiłyby strawić waszego jadła i napoju.“
711. Użytek z darów ziemskich czy się przynależy wszystkim ludziom?
„Prawo to wypływa z konieczności życia. Bóg nie wkłada obowiązków, do którychby spełnienia nie dał środków.“
712. W celu jakim Bóg przywiązał powab przyjemności do używania darów ziemskich?
„Jest to sposób pobudzania człowieka do pełnienia jego posłannictwa, i do wypróbowania go, przez wystawienie na pokusy.“
— Jaki jest cel pokusy?
„Ma ona rozwijać umysł, który go przestrzega przed zbytkiem.“
Gdyby człowiek nie czuł żadnej innej zachęty do używania dóbr ziemskich prócz tylko użyteczności, obojętność jego mogłaby często naruszać harmonię wszechświata: Bóg dał mu pociąg do przyjemności, by go nakłonić do pełnienia swych widoków. Za pomocą tegoż samego powabu przyjemności, Bóg go próbuje, kładąc mu na drodze i pokusę, która go pociąga do nadużyć, na straży czego staje jego rozsądek.
713. Uciechy czy maja granice zakreślone przez przyrodę?
„Mają, te same które wam oznaczają granicę potrzeby; w skutek waszych zbytków atoli bywacie przesyceni, i takim sposobem karzecie samych siebie.“
714. Co myśleć o człowieku, szukającym w rozmaitego rodzaju zbytkach zaspokojenia swych wyrafinowanych zachceń?
„Jest to biedna natura, nad którą wypada ubolewać raczej jak zazdrościć, bo jest blizką śmierci!“
— Czy mowa tutaj tylko o śmierci cielesnej albo może i o śmierci moralnej?
„Tak o jednej jak o drugiej.“
Człowiek szukający zaspokojenia swych zachceń w wyrafinowanych rozkoszach, stawi się niżej bydlęcia, ponieważ bydlę zatrzymuje się, gdy zaspokoi potrzebę. Zrzeka się swego rozsądku, który mu został dany na kierownika przez Boga, a pozwala się opanowywać naturze zwierzęcej. Choroby, słabości i śmierć sama, jako skutki zbytków, są razem dla niego karą za przekroczenie prawa Bożego.
715. Jak może człowiek poznać granicę potrzeby?
„Mądry pojmuje ją za pomocą głosu wewnętrznego; wielu naucza się z doświadczenia, zdobytego własnym kosztem.“
716. Przyroda czy nie naznaczyła sama nam granic w organizmie naszym?
„Tak jest, człowiek atoli bywa nienasyconym. Przyroda oznaczyła granicę potrzeb jego organizmu, lecz wady jego skaziły ten organizm, i potworzyły w nim takie potrzeby, jakich istotnie mieć nie powinien.“
717. Co myśleć o tych, co gromadzą w około siebie dobra ziemskie, by cieszyć się ich zbytkownym używaniem z pokrzywdzeniem potrzebujących?
„Zapoznają oni prawo Boże, i będą musieli odpowiedzieć za niedostatek jaki przez nich inni cierpieli.“
W ograniczeniu potrzeb nic nie ma bezwarunkowego. Cywilizacja potworzyła takie potrzeby, jakich wcale nie czuje człowiek dziki, a Duchy, co podawały te przepisy, nie zgadzają się, by ludzie ucywilizowani mieli poprzestawać na tem samem, co i dzicy. Wszystko jest względnem, a do rozumu należy zrobić wybór. Cywilizacja rozwija uczucia moralne tudzież uczucie miłosierdzia, pobudzające ludzi do niesienia sobie wzajemnej pomocy. Ci, co żyją kosztem innych, wyzyskują dobrodziejstwa cywilizacji po sobkowsku; cywilizacja do nich przylgnęła tylko po wierzchu, podobnie jak nabożeństwo do ludzi przywdziewających na siebie maskę religijną.
718. Prawo zachowawcze czy obowiązuje zaspokojenie potrzeb ciała?
„Tak jest, bez zdrowia i siły ciała nie można pracować.“
719. Czy nie jest nagannem starać się o dobrobyt?
„Pragnienie dobrobytu jest wrodzone; Bóg wzbrania tylko nadużycia, ponieważ takowe sprzeciwia się prawu zachowawczemu; nie uważa tego wcale za występne, abyście szukali dobrobytu, gdy takowy staracie się zdobyć bez krzywdy niczyjej, i gdy ten nie wpływa szkodliwie na rozwój waszych sił moralnych albo i fizycznych.“
720. Utrzymywanie się w dobrowolnem ubóstwie, w celu odbycia pokuty dobrowolnej czy jest zasługą w oczach Boga?
„Więcej czyńcie dobrego swym bliźnim, a nierównie będzie to większą dla was zasługą.“
— Gdy dobrowolnie odmawiamy sobie czegokolwiek czy wypada to liczyć za zasługę?
„Tak jest, jest to wstrzemięźliwość od uciech niepotrzebnych, która odrywa człowieka od materji i podnosi duszę. Zasługa będzie powstrzymywać się od wszelkich pokus wiodących do zbytków, albo do bawienia się rzeczami niekorzystnemi; jest to pozbawienie się niezbędnego, dla dzielenia się z niemającym. Gdy wstrzemięźliwość jest tylko czczą oznaką, zasługuje wtedy na wyśmianie.“
721. Życie umartwień ascetycznych było rozpowszechnione pomiędzy wszystkiemi narodami od najdawniejszych czasów czy ma ono jakąkolwiek zasługę rzeczywistą?
„Zapytajcie kto się niem posługiwał, a będziecie mieli na to odpowiedź. Gdy służy tylko temu, kto je sobie sam obrał, i przeszkadza robieniu dobrego, natenczas będzie to sobkowstwo pomimo wszelkich pozorów zaprzeczających temu. Odmawiać sobie i pracować na innych, oto prawdziwe umartwienie, zgodne z nauką miłosierdzia chrześcijańskiego.“
722. Wstrzemięźliwość od pewnych pokarmów, u pewnych narodów, czy ma rozsądną podstawę?
„Wszystko co zdrowiu człowieka nie szkodzi jest razem i dozwolonem; prawodawcy atoli mogli bronić użycia tych pokarmów w jakichś innych celach, a chcąc nadać większą powagę swemu prawu, dowodzili, że jest ono prawem Bożem.“
723. Zwierzęce pokarmy czy sprzeciwiają się naturze ludzkiej?
„W waszej budowie fizycznej, ciało żywi ciało, inaczej człowiek niszczeje. Prawo zachowawcze nakazuje człowiekowi strzedz sił i zdrowia, by pełnił to, do czego prawo pracy go zobowiązuje. Powinien więc używać pokarmu takiego, jakiego potrzebuje jego organizm.“
724. Powstrzymywanie się od użycia pokarmów mięsnych i innych za pokutę czy ma jakąkolwiek wartość?
„Tak jest, skoro się powstrzymujecie dla oddania takowych innym; Bogu wszakże wcale się nie podoba umartwienie gdy wstrzemięźliwość nie jest użyteczną ani poważną; oto dla czego powiadamy, że ci co są wstrzemięźliwymi pozornie, są obłudnikami.“ (720.)
725. Jak trzeba zapatrywać się na rozmyślne kaleczenie ludzi i zwierząt?
„Po co to pytanie? Chcecie widzieć, co jest pożyteczne? Wszystko, co nie jest pożyteczne, jest razem i nieprzyjemne Bogu, a to co jest szkodliwe, jest Mu wstrętnem, albowiem wiedzcie, że Bóg jest czuły tylko na uczucia, podnoszące duszę ku Niemu przez spełnienie prawa Jego; a choć będziecie wymijać takowe lub łamać, to nigdy nie zdołacie wyzwolić się z pod zależności materji ziemskiej.“
726. Gdy cierpienia tego świata podnoszą nas w miarę jak je umiemy znosić, czy mogą podnosić i takie, którebyśray sobie dobrowolnie tworzyli?
„Jedyne cierpienia podnosić mogące — to cierpienia naturalne, pochodzące od Boga; cierpienia dobrowolne nie służą do niczego, gdyż nie mają na celu ulgi niczyjej. Czy sądzisz, że ci co skracają sobie życie przez dobrowolne surowe nadludzkie zachowanie się, jak bonzowie, fakirowie i t. p. fanatycy rozmaitych sekt — że postępują, choć w czemkolwiek na drodze prawdziwego postępu? Wolej niech pracują na korzyść bliźnich; odziewają ubogiego; pocieszają płaczącego; znoszą umartwienie ciała, dla ulżenia bliźniemu swemu, a wtedy dopiero staną się niezawodnie miłymi Bogu. Gdy zaś w cierpieniach wkładanych na siebie dobrowolnie, ma się zbawienie swoje wyłącznie na celu, będzie to tylko sobkowstwem; gdy zaś się cierpi za innych, będzie to miłosierdzie; podobneż znajdziecie przepisy i u Chrystusa.“
727. Gdy nie ma potrzeby tworzyć cierpień dobrowolnych, nie mających na celu korzyści czyjejkolwiek, czy wypada chronić się przed temi, które można przewidywać?
„Instynkt zachowawczy danym został wszystkim istotom żyjącym. Biczujcie wasz rozum, lecz nie wasze ciało; upokarzajcie waszą pychę; zduście wasze sobkowstwo, które podobne wężowi gryzie wam serce, lecz nie używajcie żadnych katuszy do kształcenia się, które nie są wcale potrzebne w wiekach teraźniejszych.“
728. Niszczenie czy należy do praw natury?
„Wszystko musi rozkładać się, by się później na nowo mogło odradzać, a to co wy nazywacie zniszczeniem, nie jest tem w istocie, lecz jest tylko przeobrażeniem, które ma na celu odnowienie i ulepszenie istot żyjących.“
— Instynkt niszczenia dany więc został istotom żyjącym w celach opatrznościowych?
„Stworzenia Boskie są narzędziami do spełnienia Jego widoków. By się żywić, muszą się niszczyć wzajemnie istoty żyjące a to w podwójnym celu: najprzód, by utrzymywać równoważ w rozmnażaniu się, które mogłoby stać się nadmiernem i następnie, by zużytkować resztki powłoki zewnętrznej. Zniszczoną może być tylko powłoka zewnętrzna, dodatek do części istotnej, myślącej; część istotną, niepodlegającą zniszczeniu, stanowi pierwiastek rozumny, wyrabiający się w rozmaitych przemianach, jakie przechodzić musi.“
729. Kiedy zniszczenie jest potrzebne do odradzania się po co przyroda otacza istoty żyjące środkami zapobiegającemu i zachowującemi ich istnienie?
„Czyni to dla tego, by zniszczenie nie mogło nastąpić wcześniej jak w czasie właściwym. Każcie przedwczesne zniszczenie, tamuje bieg rozwoju pierwiastku rozumnego, oto dla czego Bóg dał potrzebę każdej istocie życia i rozmnażania się.“
730. Ponieważ śmierć ma nas zaprowadzić do życia lepszego, uwalniając od cierpień bytu tutejszego, musiałaby przeto być rzeczą pożądaną, nie zaś przerażającą, jak to dowodzi instynkt strachu wkorzeniony w każdym człowieku na jej wspomnienie?
„Powiedzieliśmy wam, że człowiek powinien starać się przedłużać swe życie, by dokonać dzieła przeznaczonego; oto dla czego Bóg wlał w niego instynkt zachowawczy, co go podtrzymuje we wszystkich jego próbach; gdyby tego nie było, poddawałby się bardzo często zwątpieniu. Głos tajny wewnętrzny każe mu odpychać od siebie śmierć i mówi zarazem, że może jeszcze coś dokonać dla swego postępu. Gdy mu co zgubą grozi, jest to dla niego ostrzeżenie, aby nie omieszkał skorzystać ze zwłoki, jaką mu Bóg daje; lecz niewdzięcznik prędzej gotów jest dziękować za to swej gwiaździe jak Stwórcy.“
731. Dla czego obok środków zachowawczych, przyroda jednocześnie potworzyła i środki zniszczenia?
„Lekarstwo obok choroby; powiedzieliśmy już, że dla utrzymania równowagi ma to służyć za przeciwwagę.“
732. Potrzeba zniszczenia czy się okazuje jednaką we wszystkich światach?
„Jest ona zastosowaną do stanu mniejszej lub większej materjalności świata i ustaje zupełnie w więcej oczyszczonym stanie fizycznym i moralnym. W światach więcej posuniętych od waszego, warunki istnienia są wcale odmienne.“
733. Potrzeba niszczenia czy zawsze pozostanie pomiędzy ludźmi na ziemi?
„Potrzeba niszczenia ginie w człowieku, w miarę jak jego Duch zaczyna brać górę nad materją; oto dla czego doznajecie przerażenia przed zniszczeniem, w chwili tylko, gdy się umysłowie i moralnie już rozwiniecie.“
734. W stanie obecnym czy przysługuje człowiekowi prawo bezgranicznego niszczenia istniejących zwierząt?
„Prawo to miarkuje się potrzebą zaopatrzenia was w żywność i dla zachowania waszego bezpieczeństwa; nadużycie nigdy nie może być uważanem jako prawo.“
735. Jak trzymać o zniszczeniu przechodzącem granice potrzeby i bezpieczeństwa; o polowaniu n. p. gdy takowe ma na celu samą przyjemność bez wszelkiego pożytku?
„Panowanie zbydlęcenia nad rozwojem duchowym. Każde zniszczenie przechodzące granice potrzeby, jest naruszeniem prawa Bożego. Zwierzęta niszczą tyle tylko, ile im potrzeba nakazuje; ale człowiek obdarzony swobodną wolą, niszczy bez potrzeby, i będzie musiał zdać rachunek z nadużycia wolności sobie udzielonej; okaże się bowiem później, że ustępował swym złym instynktom, a nie żadnej potrzebie.“
736. Narody posuwające do ostateczności uprzedzenie co do przechowywania zwierząt czy mają jakąkolwiek szczególną zasługę?
737. Za co Bóg karze ludzkość klęskami powszechnemi?
Dla tego by się prędzej postęp w niej dokonywał. Wszak powiedzieliśmy, że zniszczenie jest potrzebne do odradzania się moralnego Duchów, które czerpią z każdego nowego istnienia coraz ta większe środki, dojścia do doskonałości ostatecznej. Trzeba widzieć koniec, wtedy sądzić można i o rezultacie. Zapatrujecie się na to z waszego wyłącznego stanowiska, i nazywacie to klęską powszechną, dla szkód jakie sprowadza na was, przewrót ten atoli potrzebnym był dla prędszego dokonania pewnej rzeczy, lepszej od obecnych, na co, zamiast roku lub kilku lat, trzeba byłoby czekać całe wieki.“ (744.)
738. Dla ulepszenia ludzkości czy nie mógłby Bóg używać innych środków zamiast klęsk powszechnych?
„Tak jest, i używa ich codziennie dając każdemu środki do kształcenia się przez wiadomość złego i dobrego. Ale człowiek nie spieszy korzystać, dla tego trzeba karać jego pychę, i dawać mu uczuwać jego słabość.“
— Lecz w czasie klęsk ludzie sprawiedliwi giną tak samo jak i przewrotni czy jest to sprawiedliwość?
„Za życia człowiek odnosi wszystko do swego ciała; lecz po śmierci myśli wcale inaczej, i jak to już mówiliśmy: życie cielesne nie ma dla niego wielkiej wartości, wiek życia na naszym planecie tyle znaczy, co błyśnięcie błyskawicy w wieczności; a więc cierpienie kilku dni albo kilku miesięcy jest niczem, jest to nauka dla was na przyszłość. Duchy, to świat istotny, który istniał przedewszystkiem, i istnieć będzie po wszystkie czasy (85); są to dzieci Boże, nad któremi rozciągnęła się cała Jego opieka; ciała są to tylko stroje, w których przebrane zwykły one pokazywać się w świecie Wielkie powszechne nieszczęścia, co wytępiają ludzkość, przedstawiają się na kształt wojska, które w ciągu wojny przygląda się swej podartej albo zużytej odzieży. Jenerał jednakowo troszczy się więcej o swych żołnierzy jak o ich odzieży.“
— Pomimo to ofiary tych klęsk pozostaną zawsze ofiarami?
„Gdyby brano życie za to, czem jest ono w istocie, i jak mało znaczy w porównaniu do wieczności, natenczas raniej przywiązywanoby do tego znaczenia. Ofiary te zostaną hojnie wynagrodzone w innem życiu, jeśli umiano znosić bez szemrania cierpienia.“
Śmierć czy nastąpi w skutek klęski powszechnej, czy z przyczyn zwyczajnych, niemniej przeto umierać potrzeba, gdy ostatnia godzina wybije: różnica cała zachodzi w tem, że w pierwszym wypadku skonów bywa więcej w jednym czasie, na raz.
Gdybyśmy potrafili objąć myślą ludzkość całą, to te straszne klęski powszechne wyglądałyby i dla nas, jako chwilowe przemijające burze w przeznaczeniu światów.
739. Klęski powszechne pomimo szkód jakie sprawują czy są korzystne pod względem fizycznym?
„Tak jest, zmieniają one niekiedy stan całych okolic; lecz dobrodziejstwa wypływające ztąd, zwykle bywają oceniane przez późniejsze pokolenia.u
740. Klęski powszechne zarównież czy nie są próbami moralnemi wystawiającemi go do walczenia z najtrudniejszemi przejściami?
„Klęski są to próby dla człowieka, w których może ćwiczyć swój umysł, wykazać poddanie się woli Bożej i swą cierpliwość, a które nadto stawią go w możności rozwijania szeroko uczucia poświęcania i wyrzeczenia się samego siebie, oraz wykazania bezinteresownej miłości bliźniego, skoro nie jest samolubem.“
741. Człowiek czy może stworzyć siłę do zwalczenia klęsk powszechnych?
„Tak jest. po części; lecz wcale nie tak jak to pojmujecie powszechnie. Wiele klęsk powstaje w skutek waszej nieoględności; lecz w miarę jak zaczynacie nabywać wiadomości i doświadczenia, możecie je w części zażegnywać, t. j. uprzedzać albo zaradzać, gdy poznacie przyczyny wywołujące takowe. Lecz pomiędzy klęskami powszechnemi są i takie, które leżą w widokach Opatrzności, i od których żaden śmiertelnik usunąć się nie jest w stanie; przeciwko tym może człowiek postawić tylko poddanie się woli Bożej, ale i te cierpienia bywają częstokroć pogorszone, w skutek jego nietroskliwości.“
Do plag niszczących i działających niezależnie od woli ludzkiej, trzeba zaliczyć w pierwszym rzędzie: morowe powietrze, głód, wylewy, szkodliwy urodzajom stan atmosferyczny. Ależ człowiek czy nie zapobiegł tym klęskom: za pomocą robót sztucznych, udoskonalonego gospodarstwa rolnego, osuszenia i nawodnienia gruntów, zbadania warunków hygjenicznych, jeśli nie w zupełności, to przynajmniej w bardzo znacznej części? Niektóre okolice pustoszone dawniej przez pewne plagi powszechne czy nie zostały dzisiaj od nich uwolnione? Czegóż nie potrafi dokazać człowiek dla swego dobrobytu, gdy zechce do wszystkich zdobyczy wiedzy, dodać jeszcze i troskliwość o dobro swego bliźniego obok osobistego interesu? (707).
742. Co sprowadza wojny?
„Panowanie w człowieku przyrody zwierzęcej nad duchową, i chęć nasycenia swych namiętności. W stanie barbarzyństwa ludy pojmują tylko prawo pięści, i oto dla czego wojna jest dla nich stanem normalnym. W miarę rozwoju postępu człowieka bywają one mniej częste, stara się on bowiem unikać powodów prowadzących do niej; a gdy staje się konieczną, umie wtedy wciągać do niej całą ludzkość.“
743. Wojny czy ustaną kiedy na ziemi?
„Ustaną, gdy człowiek pojmie sprawiedliwość, i zechce postępować podług prawa Bożego; wszystkie narody natenczas staną się braćmi.“
744. Jaki cel miała Opatrzność tworząc potrzebę wojny?
„Wolność i postęp.“
— Gdy skutkiem wojny ma być wolność i postęp, jakim sposobem dzieje się, że często miewa ona na celu i w skutkach podbój i niewolę?
„Ujarzmienie chwilowe, by zniecierpliwić ludy, i zmusić tem samem je do pośpiechu.“
745. Jak trzymać o tych, co wywołują wojny dla widoków osobistych?
„Są to prawdziwi zbrodniarze, potrzebujący mnóstwa istnień, by odkupić swe winy za wszystkie zbrodnie, których byli przyczyną; albowiem stają się odpowiedzialnymi za śmierć każdego człowieka, co zginął dla nasycenia ich pychy.“
746. Morderstwo czy jest zbrodnią w obec Boga?
„Tak jest, wielką zbrodnią; bo ten kto przecina czyjekolwiek życie, przerywa tem samem zadanie odbycia przeznaczonej pokuty lub posłannictwa, co jest największem złem.“
747. Czy w morderstwie stopień winy jest zawsze jednakim?
„Powiedzieliśmy już, Bóg jest sprawiedliwy; uważa więcej na zamiar jak na sam czyn.“
748. Bóg czy przebacza morderstwo w razie prawnej obrony?
„Konieczność jedna może tylko służyć za wystarczające tłumaczenie; gdyby jednak dało się zachować życie napastnika, trzeba go takowego nie pozbawiać.“
749. Człowiek czy staje się winnym morderstwa w czasie wojny?
„Nie, gdy do tego zmuszony jest siłą; lecz staje się winnym, gdy popełnia okrucieństwa, i za to będzie musiał odpowiadać.“
750. W oczach boskich kto jest większym winowajcą: ojcobójca czy dzieciobójca?
„Obaj są jednostajnie winni, zbrodnia bowiem nigdy nie przestaje być zbrodnią.“
751. Czem się to dzieje, że u pewnych ludów, które już postąpiły na drodze rozwoju umysłowego, dzieciobójstwo stało się zwyczajem uświęconym przez prawodawstwo?
„Rozwój umysłowy nie pociąga za sobą potrzebę dobrego; Duchy umysłowo wyższe mogą być złe, są to takie, które długo żyjąc zaniechują poprawy: wiedzą one o tem.“
752. Uczucie okrucieństwa czy da się wyprowadzić z instynktu niszczenia?
„Jest to instynkt niszczenia, w tem co ma w sobie najohydniejszego: gdy bowiem niszczenie bywa czasami koniecznością, okrucieństwo nigdy nią nie jest; wypływa ono zawsze ze złego przyrodzenia.“
753. Czem się to dzieje, że okrucieństwo cechuje zawsze dzieje i charakter narodów pierwotnych?
„U narodów pierwotnych jak je nazywasz, materja zawsze góruje po nad Duchem; oddają się one instynktom bydlęcym, a ponieważ nie znają innych potrzeb prócz cielesnych, troszczą się więc o przechowanie tylko osobiste, co bywa przyczyną główną ich okrucieństwa. Oprócz tego narody stojące na niższym stopniu rozwoju bywają opanowywane przez Duchy niedoskonałe, od których uwalniać je zupełnie albo osłabiać ich wpływ szkodliwy mogą tylko narody więcej postępowe.“
754. Okrucieństwo pochodzi tedy z braku uczucia moralnego?
„Mów raczej, że się jeszcze uczucie moralne tutaj nie rozwinęło, lecz nie powiadaj o jego nieistnieniu — istnieje ono w zarodzie w każdym człowieku; z tego zarodka powstają potem istoty dobre i ludzkie. Istnieje ono i u dzikiego tak samo w stanie zarodka, jak zapach kwiatu spoczywa już w nasionku, z którego ma wyrosnąć.“
Wszystkie zdolności, znajdujące się u człowieka w stanie pierwotnym czyli w stanie ukrytym rozwijają się w miarę rozwoju okoliczności sprzyjających. Rozwój wygórowany jednych zdolności bywa przyczyną powstrzymania albo i zatarcia innych. Nadmierne rozbudzenie uczuć zmysłowych zagłusza uczucie moralności, i na odwrót, rozwój tego ostatniego osłabia stopniowo przymioty czysto zwierzęce.
755. Skąd się biorą istoty pośród najwięcej ucywilizowanego społeczeństwa, które w swem okrucieństwie przechodzą nawet dzikich?
„Dzieje się tutaj to samo, co i z drzewem owocowem, które obok pięknych owoców może wydawać dziczki. Jeśli chcesz, są to dzicy, mający tylko powierzchowną cywilizacyę; są to wilki zabłąkane pomiędzy owcy. Duchy porządków niższych i bardzo zacofane mogą wcielać się pomiędzy ludzi, w chęci zrobienia postępu; lecz gdy próba jest za ciężką, pierwotna ich natura znowu je opanowywa.“
756. Społeczność ludzi sprawiedliwych czy zostanie kiedy oczyszczoną od istot szkodliwych?
„Ludzkość postępuje; ludzie poddani instynktowi złego, którzy nie znajdują miejsca pomiędzy ludźmi sprawiedliwymi, powoli znikną, jak niknie złe nasienie ze zboża wywianego, by się na nowo odrodzić pod nową powłoką; i tak gdy zdobędą więcej doświadczenia, będą posiadać i większą zdolność do odróżnienia złego od dobrego Przykłady tego znachodzisz w roślinach wydoskonalonych przez człowieka, w których rozwijają się nowe przymioty dodatnie. Ale doskonalenie się to może od być się zaledwo w ciągu kilku pokoleń. Widać tu obraz rozmaitych żywotów człowieka.“
757. Pojedynek czy może być uważany za prawny środek obrony?
„Nie; jest to morderstwo i zwyczaj niedorzeczny, godny barbarzyńców. Z cywilizacją więcej rozwiniętą i więcej moralną, ludzie poznają, że pojedynek jest coś tak śmiesznego jak i walka znana niegdyś pod nazwą sądów bożych.“
758. Pojedynek czy powinien być uważanym za morderstwo i ze strony tych, co znając swą niższość fizyczną, są pewni, że muszą zginąć?“
— Gdy warunki są równe dla obydwóch stron, będzie to morderstwo czy samobójstwo?
„Będzie jednem i drugiem.“
W każdym razie, gdyby nawet warunki były równe dla obydwóch stron, pojedynkujący się jest winowajcą: najprzód, że z rozwagą i z zimną krwią napastuje na życie swego bliźniego, a powtóre, że naraża swe życie niepotrzebnie, bez niczyjej korzyści.
759. Jaką jest istotna wartość punktu honoru w sprawach pojedynkowych?,
„Pycha i próżność, dwie rany w ludzkości.“
— Ależ czy nie ma wypadków, gdzieby honor istotnie mógł być narażonym do tego stopnia, że odmowa dania satysfakcji musiałaby oznaczać chyba spodlenie?
„Zależy to od obyczajów i zwyczajów; każdy kraj i każdy wiek maja na to swój odrębny sposób zapatrywania się; gdy ludzie staną się lepsi i w moralności postąpią, zrozumieją natenczas, że prawdziwy punkt honoru unosi się po nad rzeczami ziemskiemi, i że zabijając albo się dając zabić, nie można naprawić żadnej krzywdy.“
Jest w tem niezrównana wielkość i prawdziwy honor, gdy przyznajemy się do krzywdy, albo gdy przebaczamy; w każdym razie pogardźmy raczej zniewagą, która nas dosięgnąć nie może.
760. Kara śmierci czy zniknie kiedy z prawodawstwa ludzkiego?
„Niezaprzeczenie musi zniknąć, i jej zniesienie oznaczy postęp w ludzkości. Gdy ludzie staną się więcej oświeconymi, kara śmierci zostanie zupełnie zniesioną na ziemi; ludzie wtedy nie będą potrzebowali sądu ludzkiego. Mówię o czasach nieco jeszcze oddalonych od was.“
Postęp społeczny bez wątpienia pozostawia jeszcze wiele do życzenia, lecz trzeba oddać słuszność społeczności tegocześnej, że zastosowanie kary śmierci staje się coraz rzadszem u narodów najwięcej posuniętych w cywilizacji. Gdy się weźmie na uwagę wszystkie zastrzeżenia, jakie sprawiedliwość daje u tych narodów oskarżonemu, ludzkość z jaką postępuje względem niego, nawet w razie winy i porówna się do tego, co się jeszcze przed niedawnemi czasy działo, to niepodobna nie uznać postępu, dokonanego przez obecną społeczność.
761. Prawo zachowawcze obowiązuje człowieka do bronienia swego życia; czy to daje mu prawo odcinać szkodliwy członek społeczeństwa?
„Zamiast zabijać, można użyć innych środków zabezpieczenia życia. Zresztą trzeba zbrodniarzowi otworzyć podwoje żalu za grzechy, a nie zamykać je.“
762. Jeśli kara śmierci może być zniesiona w społeczeństwach ucywilizowanych, czyż nie jest ona koniecznością w czasach mniej oświeconych?
„Koniecznością, to nie właściwe wyrażenie; człowiekowi zdaje się wszystko koniecznem, gdy nic lepszego wynaleźć nie zdoła; w miarę oświaty, pojmuje on coraz lepiej, co jest sprawiedliwe, i potępia wszystkie zbytki popełnione w czasach ciemnoty w imię sprawiedliwości.“
763. Umniejszenie wypadków, w których kara śmierci bywa zastosowaną czy nie jest dowodem postępu cywilizacji?
„Jak możesz wątpić o tem? Czy się nie oburza twój Duch, gdy odczytujesz powieści o rzeziach ludzkich, które ongi popełniano w imię sprawiedliwości, a często nawet i na cześć Bóstwa; o torturach, którym poddawano skazanych albo nawet i obwinionych, w celu wymożenia na nich zeznań, za pomocą najgwałtowniejszego bolu, zeznania zbrodni, której częstokroć nie popełnili? Otóż gdybyś żył w tamtych czasach, znalazłbyś to wszystko bardzo naturalnem, i być może, gdybyś sam był sędzią, robiłbyś to samo. Takim sposobem co wydaje się sprawiedliwem w jednych czasach, to w innych będzie uważanem za barbarzyństwo. Prawa boskie są jedynie wieczne; prawa ludzkie zmieniają się z postępem, i będą się ciągle zmieniały, dopóki nie zostaną w zgodzie z prawami Boskiemi.“
764. Jezus rzekł: „wszyscy, którzy miecz biorą od miecza poginą.“ Przez te słowa czy nie zostało uświęcone prawo odwetu, a śmierć jaką ponosi morderca czy nie jest prostem tego zastosowaniem?
„Strzeżcie się! mylnie pojmujecie te słowa jak i wiele innych. Prawo odwetu, to sprawiedliwość Boga: On tylko ma prawo ją wymierzać. W każdej chwili jesteście niem karani, czemeście bowiem zgrzeszyli, tem samem odpokutować musicie, w tem lub w przyszłem życiu; kto był powodem cierpienia innych, będzie postawiony w położeniu takiem, w którem odbierze wszystko to, co znosić dawniej innych zmuszał; takie jest znaczenie tych słów Jezusa; wszakże powiedział wam przebaczajcie waszym nieprzyjaciołom, jak zarównież kazał prosić Boga o przebaczenie waszych win, jako i wy je przebaczyć obiecujecie waszym winowajcom, t. j. w tymże samym stosunku w jakim do przebaczenia jesteście skłonni: chciejcie to zrozumieć dobrze.“
765. Jak wypada sądzić o karze śmierci zadawanej w imię Boga?
„Jest to chęć zastąpienia Go w wymiarze sprawiedliwości. Ci co tak postępują, wykazują sami jak dalecy są od poznania Boga, i że pozostaje im wiele jeszcze do odkupienia swych win. Kara śmierci jest zbrodnią, gdy jest wykonywaną w imieniu Boga, a ci co nakazują jej spełnienie, uważani powinni być jako mordercy.“
766. Potrzeba życia towarzyskiego czy pochodzi z pobudek przyrodzonych?
„Zapewne; Bóg stworzył człowieka do życia w towarzystwie. Obdarzając go mową i innemi przymiotami potrzebnemi do utrzymywania życia opartego na stosunkach, Bóg napróżno tego uczynić nie mógł.“
767. Odosobnienie bezwarunkowe czy się sprzeciwia prawom przyrodzenia?
„Tak jest, człowiek w skutek pociągu naturalnego szuka życia towarzyskiego, bo musi na równi z innymi przyczyniać się do postępu.“
768. Człowiek szukając życia społecznego czy postępuje z pobudek osobistych, albo jest w tem jakiś powszechny opatrznościowy cel?
„Człowiek musi się kształcić; sam jeden dokazać tego nie może, ponieważ nie posiada wszystkich potrzebnych zdolności; zetknięcie więc z innymi ludźmi jest dla niego koniecznem. W odosobnieniu bydlęceje on i niszczeje.“
Nikt z ludzi nie posiada wszystkich zdolności; za pomocą łącznika społecznego dopomagają oni sobie do zapewnienia postępu i dobrobytu; oto dla czego, potrzebując jedni drugich, są stworzeni do życia w towarzystwie, lecz nie pojedynczo odosobnieni.
769. W zasadzie można się zgodzić, że życie społeczne jest stanem przyrodzonym, lecz i rozmaite upodobania pochodzą z przyrodzenia, dla czegóż samotność zasługuje na potępienie, jeśli człowiek w niej znajduje upodobanie?
„Będzie to upodobanie samolubne. Są ludzie, znajdujący przyjemność w upijaniu się, czy ich pochwalasz? Nie może być miłem Bogu takie życie, przez które skazujecie siebie na zupełną nieużyteczność.“
770. Jak trzymać o osobach, co żyją w obosobnieniu od świata, dla tego by unikać zgubnych wpływów ludzkich?
„Są to podwójne samoluby.“
— Gdy życie w osamotnieniu ma na celu pokutę w połączeniu z ciężkim niedostatkiem, czy i wtedy czyn ten nie jest zasługą?
„Niech robi więcej dobrego jak zrobił złego, oto najlepsza pokuta. Unikając jednego złego, wpada w inne, albowiem zapomina o prawie miłości i miłosierdzia.“
771. Co myśleć o tych, co uciekają od świata; w celu niesienia ulgi cierpiącym i nieszczęśliwym?
„Ci poniżając siebie, wznoszą się. Mają oni podwójną zasługę, jako wywyższający się po nad uciechy materjalne, i jako wykonawcy prawa pracy w wykonywaniu dobrego.“
— A ci co szukają w osamotnieniu ciszy i spokoju, potrzebnych dla wykonania pewnych prac?
„I to nie jest usuwanie się bezwarunkowe samoluba; usuwają się oni od towarzystwa, pracując dla niego.“
772. Jak trzymać o ślubie milczenia nakazywanym od najdawniejszych czasów u pewnych sekt?
„Pytajcie raczej, ażali słowo zostało wam dane od przyrodzenia, i po co Bóg niem was obdarzył? Bóg potępia nadużycie, lecz nie używanie władzy jaką obdarzył. Milczenie jednak jest korzystnem, ponieważ w milczeniu możesz skupiać ducha; umysł twój staje się swobodniejszym, i przez to samo możesz łatwiej wejść z nami w porozumienie; ślub milczenia atoli jest głupstwem. Zapewne ci, którym zdaje się, że za pomocą tego dobrowolnego pozbawienia się uciech przyjdą do cnoty, muszą mieć dobre zamiary; lecz w rzeczy samej oszukują się, albowiem nie pojmują dostatecznie prawdziwych praw Bożych.“
Ślub milczenia bezwarunkowego podobnież jak i ślub samotności, pozbawiają człowieka stosunków społecznych, które mogą mu nadarzać sposobność czynienia dobrego, i przyczynienia się do ogólnego postępu.
773. Dla czego u zwierząt rodzice i dzieci nie poznają się w chwili, gdy ustaje potrzeba pieczy?
„Zwierzęta żyją życiem materjalnem, a nie życiem duchowem. Czułość matki do dzieci jest u nich tylko instynktem przechowania istot przez siebie spłodzonych; gdy istoty te mogą już sobie wystarczyć, zadanie jej zostało dokonanem, bo natura nad to nic więcej jej nie dała; i oto dla czego opuszcza je zaraz, aby zająć się na nowo spłodzonemi.“
774. Niektórzy robią wnioski z opuszczania dzieci przez zwierzęta, że i u człowieka węzły rodzinne są tylko wynikiem obyczajów społecznych, a nie prawem przyrodzonem; jak mamy o tem myśleć?
„Człowiek ma inne przeznaczenie jak zwierzęta, po cóż ta chęć przyrównywania się do nich? Ma on inne potrzeby prócz fizycznych: jest w nim potrzeba rozwijania się postępowego; węzły społeczne są potrzebne do postępu, a węzły rodzinne zacieśniają węzły społeczne: oto dla czego węzły rodzinne są prawem przyrodzonem. Za pomocą ich Bóg chce, by się ludzie nauczyli miłować pomiędzy sobą jak bracia.“ (205 )
775. Jakie skutki mogłyby nastąpić w społeczeństwie, gdyby się węzły rodzinne zaczęły osłabiać?
„Spotęgowałoby się samolubstwo.“
776. Stan przyrodzony a prawo natury czy jest to jedno i to samo?
„Nie; stan przyrodzony jest stanem pierwotnym. Cywilizacja jest niemożliwą w stanie przyrodzonym, przeciwnie, prawo natury dopomaga do rozwoju ludzkości“
Stan przyrodzony jest dziecięcym początkiem ludzkości, oraz punktem wyjścia rozwoju umysłowego i moralnego. Człowiek posiadając przymioty doskonalenia się, i nosząc w sobie zarody tego ulepszania się, nie jest przeznaczony do życia ciągłego w stanie przyrodzenia, podobnież jak nie ma przeznaczenia zostawać zawsze w dzieciństwie; stan przyrodzony jest stanem przechodowym, z którego wychodzi za pomocą postępu i cywilizacji. Prawo natury, przeciwnie, rządzi całą ludzkością, a człowiek doskonali się w miarę jak naucza się postępować podług tego prawa.
777. W stanie przyrodzonym, człowiek mając mniej potrzeb nie ma tych męczarni jakie sobie potworzył w stanie więcej rozwiniętym; co myśleć o tych, którzy uważają ten stan, jako stan doskonałej błogości na ziemi?
„Cóż chcesz! jest to szczęście bydlęcia, a znajdują się ludzie, co innego nie pragną. Jest to być szczęśliwym nakształt zwierzęcia. Dzieci też są niby szczęśliwsze od ludzi dojrzałych.“
778. Człowiek czy może się wstecz cofać, do stanu przyrodzonego?
„Nie; człowiek musi postępować nieustannie, i nie może powracać do stanu dziecięctwa. Jeśli postępuje, to dla tego że Bóg tak chciał; myśleć, że może wstecz cofać się, jest to odrzucać prawo postępu.“
779. Człowiek czy czerpie postęp z samego siebie, albo też może w skutek nauki?
„Naturalnie, że człowiek rozwija się sam z siebie; lecz nie wszyscy postępują równocześnie, i w jednaki sposób; więcej rozwinięci dopomagają do postępu mniej rozwiniętym przez zetknięcie się społeczne.“
780. Postęp moralny czy zawsze idzie w ślad za postępem umysłowym?
„Jest to jego proste następstwo, chociaż nie zawsze daje się ono postrzegać natychmiastowo.“ (192 — 365.)
— Postęp umysłowy w jaki sposób prowadzi do postępu moralnego?
„Nauczając poznawać dobro i złe; wybór pozostaje człowiekowi do zrobienia. Rozwój wolnej woli następuje po rozwoju umysłowym, i zwiększa odpowiedzialność za postępowanie.“
— Jakże to wytłómaczyć, że narody najwięcej oświecone bywają częstokroć i najwięcej zepsute?
„Postęp zupełny jest celem ostatecznym, lecz narody podobnie jednostkom dochodzą do niego tylko krok za krokiem. Dopóki uczucie moralne w nich się nie rozwinie zupełnie, mogą one używać swego rozumu na złe Moralność i rozum sa to dwie siły, które przychodzą do równowagi zaledwie po długiem wahaniu się.“ (365 — 751.)
781. Czy w mocy człowieka zatrzymać rozwój postępu?
„Nie; niekiedy tylko przeszkadzać może.“
— Jak trzymać o ludziach, co usiłują powstrzymać postęp, i chcą ludzkość wstecz cofnąć?
„Biedne istoty, które Bóg ukarze; obali je potok, który pragną powstrzymać.“
Postęp należy do warunków przyrodzenia ludzkiego, nikt więc oprzeć się mu nie jest w stanie. Jest to żywa siła, którą złe ustawy mogą powstrzymywać, lecz nigdy zgnieść nie potrafią. Gdy ustawy te staną się nieznośnemi, kruszy on je razem z tymi, co je starali się utrzymywać, i tak będzie ciągle działo się, dopóki człowiek swe ustawy nie zastosuje do sprawiedliwości boskiej, która pragnie szczęścia dla wszystkich, nie zaś praw wyjątkowych na korzyść silniejszych z pokrzywdzeniem słabszego.
782. Czy są tacy, coby w dobrej wierze przeszkadzali postępowi, sądząc, że mu dopomagają gdy widzą go tam, gdzie takowego wcale nie ma?
„Jest to mały kamyk położony w poprzek drogi pod koła wielkiego wozu, któremu toczyć się wcale to nie przeszkodzi.“
783. Doskonalenie się ludzkości czy zawsze odbywa się w postępowym, powolnym ruchu?
„Jest to postęp prawidłowy i powolny, wypływający z porządku rzeczy, lecz gdy naród jaki nie postępuje dosyć szybko, Bóg wtedy wywołuje wstrząśnienia fizyczne lub moralne, co go szybko przerabiają, posuwając naprzód.“
Człowiek nie może pozostawać wiecznie w ciemnocie, i powinien dopiąć celu przeznaczonego sobie przez Opatrzność: sam bieg rzeczy może go o tem oświecić. Przewroty moralne, jak i przewroty społeczne, muszą się wpajać powoli w pojęcia; kiełkują one w ciągu wieków i naraz wybuchają, burząc strupieszały gmach przeszłości, który nie był w zgodzie z potrzebami nowemi i nowemi pragnieniami.
Człowiek często widzi w tych wstrząśnieniach same tylko nieporządki i zamęt chwilowy, dotykający go boleśnie w jego interesach materjalnych; kto się jednak wznieść potrafił po nad osobistość, zachwyca się zamiarami Opatrzności, która ze złego każe powstawać dobremu. Są to burze i nawałnice odświeżające powietrze przez gwałtowne poruszenie.
784. Niepewność człowieka jest wielką, i zdaje się, że nie postępuje, lecz cofa się on wstecz, przynajmniej tak to wygląda zapatrując się ze stanowiska moralnego?
„Mylisz się; zastanawiaj się więcej nad całością, a wtedy dopatrzysz, że postępuje i coraz lepiej pojmuje, co jest złego, oraz co dnia przerabia swe nadużycia na coś pożytecznego. Zbytek złego — jest koniecznie potrzebny do poznania dobrego i do wywołania reform “
785. Co jest największą zawadą do postępu?
„Pycha i samolubstwo, mówię o postępie moralnym, postęp bowiem umysłowy iść musi ciągle naprzód, na pierwsze spojrzenie zdaje się on dawać nawet jakąś zdwojoną czynność tym wadom, rozwijając miłość własną i zamiłowanie bogactwa, które atoli ostatecznie pobudzają człowieka do poszukiwań i oświecają jego Ducha. Takim sposobem wszystko się utrzymuje w świecie moralnym jak i w świecie fizycznym, a z samego złego może powstać dobro; ten porządek rzeczy atoli będzie zachowany tylko do czasu; zacznie się on zmieniać w miarę jak ludzie zrozumieją lepiej, że po za obrębem uciech z używania ziemskiego leży nieskończenie większe i trwalsze szczęście.“ (Patrz Samolubstwo, rozdz. XII.)
Są dwa rodzaje postępu wzajemnie wspierające się, nie występują one atoli jednocześnie i równolegle; takowymi są: postęp umysłowy i postęp moralny. U narodów ucywilizowanych ten pierwszy w teraźniejszym wieku, jest popierany; ztąd jego wzrost do rozmiarów nieznanych. Potrzeba by i ostatni, t. j. moralny był na tejże wysokości, porównawszy atoli obyczaje o kilka wieków wstecz, w każdym razie trzeba przyznać postęp wiekowi obecnemu i pod tym względem. Posuwanie się naprzód, dla czegożby miało prędzej stosować się do postępu umysłowego jak moralnego? Dla czegożby nie miała być taka sama różnica pomiędzy dziewiętnastym a dwudziestym czwartym wiekiem, jak pomiędzy czternastym a dziewiętnastym? Wątpić o tem, byłoby to dowodzić, że ludzkość stanęła u szczytu doskonałości, co będzie widoczną niedorzecznością, czyli że nie daje się udoskonalać się pod względem moralnym, co również zostało zaprzeczona przez doświadczenie.
786. Historja wskazuje nam mnóstwo narodów, które w skutek doznanych wstrząśnień, powróciły znowu do stanu barbarzyństwa; gdzie odszukać tutaj prawa postępu?
„Gdy dom twój grozi zwaleniem się, burzysz go wtedy aby zamiast niego postawić nowy, trwalszy i wygodniejszy, dopóki jednak nie odbudujesz go, panuje w mieszkaniu twem zamęt i nieporządek.“
„Rozumiesz: będąc biednym, zamieszkiwałeś lepiankę, a gdyś został bogaczem, opuszczasz ją, by mieszkać w pałacu. Po tobie zamieszkuje twoją lepiankę inny biedak, co się z niej cieszy, bo przedtem nic miał żadnego dachu, gdzie by głowę swoją ukrył. Wiedz i o tem, że Duchy, co się wcieliły w naród upadły, nie są te same, które się wcielały za czasów jego świetności; te co przebywały ongi, i które należały do więcej postępowych, poszły do przybytków doskonalszych, gdzie się dalej rozwijały, gdy tymczasem ich miejsca zajęły inne, mniej posunięte, by takowe w swoją kolej opuścić.“
787. Czy istnieją rasy z przyrodzenia przeciwne postępowi?
„Tak jest, lecz takie nikną cielesnie z dniem każdym.“
— Jaki jest los przyszły dusz, co ożywiały te rasy?
„Przyjść muszą i ono do doskonałości, przechodząc przez inne żywoty; Bóg nikogo nie wydziedziczył.“
— Takim sposobem mogli być dawniej ludożercami ludzie najucywilizowańsi?
„Sam byłeś nim kilkakrotnie, zanim zostałeś tem, czem jesteś obecnie.“
788. Narody są to jednostki zbiorowe, podobnie pojedynczej jednostce przechodzące przez stan dziecięcy, wiek dojrzały i zgrzybiałość; prawda ta została sprawdzoną dziejami w starożytności, czy ztąd nie wypada wnosić, że i narody najucywilizowańsze, wieku obecnego, spotkać musi upadek i koniec na ostatku?
„Narody żyjące tylko życiem cielesnem. te których potęga oparta“ na samej sile i przestrzeni, rodzą się, rosną i umierają, albowiem siła w narodzie wyczerpuje się podobnie jak i w pojedynczym człowieku; te których prawa samolubne sprzeciwiają się szerzeniu światła i miłosierdzia, muszą zniknąć, światłość bowiem niszczy ciemności, a miłosierdzie wytępia samolubstwo; ludy mają jak i pojedynczy ludzie życie duchowe, a te, których prawa zgadzają się z prawami Przedwiecznego, będą żyły i staną się świecznikami dla innych narodów.“
789. Postęp czy zleje kiedy wszystkie narody w jeden naród?
„Nie; w jeden naród jest to niemożebne, bo z rozmaitości klimatów powstają obyczaje i rozmaite potrzeby, składające się na narodowość; oto dla czego będą one zawsze potrzebowały osobnych praw, zastosowanych do tych potrzeb i zwyczajów; miłosierdzie atoli nie powinno znać granic i robić różnicę pomiędzy ludźmi. Gdy się prawo Boskie stanie powszechną podstawą do prawodawstwa ludzkiego, ludy będą wtedy pełniły obowiązki miłosierne jedne względem drugich, jak człowiek pojedynczy względem innego człowieka; żyć będą w spokoju i szczęśliwe, bo nikt nie zechce szkodzić swemu sąsiadowi albo żywić się jego kosztem.“
Ludzkość postępuje za pomocą jednostek, powoli się oświecających i poprawiających; a gdy ich narośnie dostateczna ilość, pociągają, wtedy za sobą i innych. Od czasu do czasu powstają ludzie genjuszu, co wywołują zapał, a następnie przychodzą ludzie władzy, narzędzia Boże, którzy w ciąga lat kilku posuwają ludzkość o kilka wieków naprzód.
Postęp ludów jest nowym dowodem prawdziwości powtórnego wcielenia. Ludzie prawi czynią chwalebne wysiłki, by zachęcić naród do postępu moralnego i umysłowego; naród przeobrażony nietylko będzie szczęśliwszym na tym, ale i na tamtym świecie; w ciągu atoli jego pochodu przez wieki, tysiące jednostek umiera codziennie; jaki tedy los dostaje się w udziale tym, co polegli w czasie tego pochodu? Ich względna niższość czy pozbawia ich szczęścia jak i ostatnich przybyszów występnych? Albo może szczęście to jest względne? Sprawiedliwość Boża nie mogła uświęcić podobnej niesprawiedliwości. Za pomocą wielorakości żywotów prawo do szczęścia staje się jednakiem dla wszystkich, i nikt nie jest wydziedziczonym z prawa postępu: ci co żyli w czasach barbarzyńskich, mogą powrócić w czasach ucywilizowanych, do tego samego narodu lub do innego, zkąd wypływa, że wszyscy korzystują z prawa posuwania się naprzód.
Systemat pojedynczego istnienia przedstawia inną jeszcze niedogodność. Podług niego dusza ma się tworzyć w chwili narodzenia, otóż gdy jeden człowiek rodzić się może z duszą więcej postępową jak inny, wychodzi na to, że Bóg tworzy dusze nierówne: jedne więcej rozwinięte, inne mniej. Za co ta łaska? Jaka ich zasługa, ich, co nie żyły dłużej od innych, mniej nawet częstokroć jak inne, aby miały być obdarzone wyższemi przymiotami? Lecz nie w tem główna trudność. Naród przechodzi w ciągu tysiąclecia od barbarzyństwa do cywilizacji. Gdyby ludzie pojedyńczy mogli żyć po I tysiąc lat, wtedy zrozumiałem byłoby, że mają czas do rozwinięcia się; co dnia atoli umierają w rozmaitym wieku, zmieniają się nieustannie, a codziennie widzimy przybywających i ubywających. Z upływem tysiąca lat, nie ma śladu dawniejszych mieszkańców; z narodu barbarzyńskiego, powstał naród ogładzony; cóż tutaj postępowało? Czy jednostki dawniej barbarzyńskie? — ależ te poumierały od dawna. Albo może są to nowo przybyli? — lecz dusze ich zostały stworzone w chwili ich narodzenia, i nie mogły one istnieć w czasach barbarzyńskich, potrzebaby przypuścić w takim razie: że wysilenia czynione w celu ucywilizowania narodu nie mają mocy doskonalenia dusz niedoskonałych, ale zmuszają samego Boga do tworzenia dusz doskonalszych.
Porównajmy tę teorję z teorją podaną przez Duchy. Dusze przybyłe na świat w czasach ucywilizowanych miały podobnie innym swój wiek dziecięcy, lecz żyły już i weszły na świat udoskonalone postępem dawniejszym; przybywają one będąc przyciągane do środka sympatycznego, w stanie odpowiednim do ich obecnego usposobienia; tym sposobem usiłowania podejmowane w celu podniesienia cywilizacji w narodzie, nie mają za zadanie tworzenia dusz doskonalszych na przyszłość, lecz pociągają ku sobie dusze więcej rozwinięte, bądź te, co żyły w nim za czasów barbarzyńskich, bądź pochodzące z innych miejsc. Tutaj leży klucz do postępu całej ludzkości; gdy wszystkie narody staną na jednym poziomie poczucia dobra, ziemia wtenczas stanie się przybytkiem tylko dobrych Duchów, które będą żyły z sobą w związkach braterskich, a złe będąc odepchnięte i wygnane, pójdą sobie szukać środków w innych niższych światach, które im do gustu więcej przypadną, dopóki się godnemi nie okażą znowu zawitać na naszym świecie. Teorje zwyczajne mają to jeszcze do siebie, że praca udoskonalenia rozciąga się tylko na żyjące i przyszłe pokolenia; ich skutki są żadne, dla tych co miały nieszczęście przybyć pierwiej, jakby chciano puścić je w zapomnienie, ponieważ na nich leży całe brzemię barbarzyństwa. Podług nauki Duchów, z postępu poprzedniego korzystają następne pokolenia, przychodzące do życia w lepszych warunkach, i tym sposobem mogą się doskonalić u ogniska cywilizacyjnego. (222).
790. Cywilizacja czy jest oznaką postępu, czy dowodem upadku ludzkości, jak to twierdzą niektórzy filozofowie?
„Jest to postęp niezupełny; człowiek nie może przejść nagle od dziecięctwa do wieku dojrzałego.“
— Czy słusznie jest potępiać cywilizację?
„Potępiajcie właściwie tych, co się dopuszczają nadużyć, ale nie samo dzieło Boże.“
791. Cywilizacja czy się oczyści kiedy do tego stopnia, aby miała dostatecznie sił do usunięcia tego złego, jakie dotychczas narobiła?
„Oczyści się wtedy, gdy moralność doścignie równego rozwoju, co i umysłowość. Po kwiatach następują owoce.
792. Dla czego cywilizacja nie sprowadza natychmiastowo tego wszystkiego czego jest w stanie dokazać?
„Dla tego że ludzie nie są jeszcze ani gotowi, ani usposobieni do przyjęcia jej dobrodziejstw.“
— Czy nie pochodzi to ztąd, że wytwarzając nowe potrzeby, wytwarza ona i nowe namiętności?
„Tak jest, a nie wszystkie zdolności Ducha rozwijają się jednocześnie; potrzeba czasu do wszystkiego. Nie możecie się spodziewać owoców doskonałych od cywilizacji niezupełnej.“ (751 — 780.)
793. Jakie są oznaki cywilizacji doskonałej?
„Poznacie ją po rozwoju moralnym. Wyobrażacie siebie wielce posuniętymi na drodze postępu, ponieważ porobiliście wielkie odkrycia i cudowne wynalazki; że mieszkacie lepiej i lepiej jesteście odziani jak dzicy; prawdziwie jednak będziecie mogli nazwać się ucywilizowanymi, gdy z waszego społeczeństwa wyrzucicie te wady, co je upadlają dzisiaj, i gdy żyjąc z sobą jak bracia, będziecie sprawować miłosierdzie chrześcjańskie; dotąd jesteście tylko narodem oświeconym, co przebiegł dopiero pierwszą dobę cywilizacyjną.“
Cywilizacja ma swe stopniowania jak i każda rzecz. Niezupełna cywilizacja jest stanem przejściowym, który wywołuje właściwe sobie cierpienia, nieznane w stanie pierwotnym: niemniej przeto stanowi ona postęp naturalny, konieczny, przynoszący z sobą lekarstwo na złe, jakie wywołać mogła. W miarę doskonalenia się cywilizacji, zmniejszają się i cierpienia z niej powstałe, które całkowicie znikną z postępem w moralności.
Z dwojga narodów doszłych do najwyższego szczebla cywilizacji, ten będzie ucywilizowańszym, w prawdziwem znaczeniu tego słowa, który będzie miał mniej samolubstwa, chciwości i pychy; gdzie zwyczaje są więcej umysłowe i moralne jak materjalne; gdzie umysł może rozwijać się z większą swobodą; gdzie jest więcej dobroci, zaufania, życzliwości i szlachetności wzajemnej; gdzie przesądy urodzenia i kastowości są najmniej zakorzenione, jako nie zgadzające się z prawdziwą miłością bliźniego; gdzie prawa nie uświęcają żadnego przywileju, i są jednakiemi dla największych i dla najmniejszych; gdzie sprawiedliwość wykonywa się z większą beztsronnością; gdzie słaby zawsze znajdzie poparcie przeciwko silniejszemu; gdzie życie człowieka, jego wierzenia i zdania są najwięcej szanowane; gdzie najmniej nieszczęśliwych i na ostatku tam, gdzie każdy człowiek dobrej wiary jest zawsze pewnym, iż mu nie zabraknie nigdy na środkach koniecznych do życia.
794. Społeczność czy może być rządzoną samemi prawami przyrodzonemi bez prawa ludzkiego?
„Mogłaby, gdyby je dobrze pojmowano, i gdyby chciano postępować podług nich; byłyby one wystarczające, społeczność atoli“ ma swe wymagania, i dla tego są potrzebne dla niej prawa wyłączne.“
795. Jaka jest przyczyna niestałości praw ludzkich?
„Za czasów barbarzyńskich, mocniejsi stanowili o prawie i ustanawiali je dla samych siebie. Potrzeba było takowe zmienić z czasem, gdy ludzie poznali się lepiej na sprawiedliwości. Prawa ludzkie stają się coraz trwalsze, w miarę ich przybliżania się do prawdziwej sprawiedliwości, t. j. w miarę, jak zaczynają być ustanawiane dla wszystkich i przez wszystkich, oraz gdy się zaczną przybliżać do prawa przyrodzonego.“
Cywilizacja potworzyła dla człowieka nowe potrzeby, względne do stanowiska społecznego jakie zajmuje. Prawa i obowiązki tego stanowiska musiał on określić prawami ludzkiemi; tylko uczynił to pod wpływem swych namiętności, tworząc częstokroć prawa i obowiązki zmyślone, potępiające prawo natury, a które narody wykreślają ze swych prawodawstw w miarę ich postępu. Prawo natury jest niewzruszone, i jedno dla wszystkich; prawe ludzkie jest zmienne, i rozwijające się z postępem czasu; ono też jedno mogło uświęcić w dzieciństwie społeczeństwa prawo silniejszego.
796. Srogość teraźniejszego prawa karnego czy jest koniecznością w stanie obecnym społeczeństwa?
„Społeczność zepsuta, zapewne, ma potrzebę prawa surowszego; nieszczęściem tylko, że się te prawa przywiązują więcej do karania występku, jak do zapobiegania takowemu. Wychowanie tylko może zreformować świat ludzki; i wtedy dopiero okażą się niepotrzebnemi srogie prawa.“
797. Jakiemi drogami może przyjść człowiek do zreformowania swych praw?
„Przychodzi to samo z siebie, oraz za wpływem ludzi sprawiedliwych, prowadzących na drogę postępu. Wiele już zostało zmienionych, pozmienia się i resztę“ Nie długo macie jeszcze na to czekać.“
798. Duchownictwo czy stanie się wiarą powszechną, albo może pozostanie ono udziałem tylko niektórych osób?
„Z pewnością stanie się wiarą powszechną i zaznaczy sobą nową erę w dziejach ludzkości, albowiem pochodzenie jego jest przyrodzone, a oto przyszedł czas, w którym musi zająć prawdziwe miejsce pomiędzy naukami ludzkiemi; będzie jednak musiało stoczyć wiele walk ciężkich, więcej przeciwko chciwości jak przekonaniu; nie ma co taić, jest wielu ludzi mających interes walczenia przeciwko niemu: jedni przez miłość własną, inni dla przyczyn całkowicie materjalnych, w skutek atoli odosobnienia się przeciwników od większości, będą i oni w końcu musieli myśleć jak świat cały, pod karą okrycia się śmiesznością w przeciwnym razie.“
Pojęcia przetwarzają się powoli, a nigdy raptownie; osłabiają się one z pokolenia w pokolenie, i nikną powoli z tymi, co je wyznawali, a których miejsce zastępują inne jednostki napojone innemi zasadami, jak to się zdarza n. p. z pojęciami politycznemi. Zajrzyjmy do pogaństwa zapewne nikt się dzisiaj nie znajdzie, ktoby wyznawał pojęcia religijne ówczesne; pomimo to w kilka wieków po przyjściu chrystjanizmu, zostawiło ono po sobie ślady, które zatrzeć zdołały tylko występujące na widownię dziejową nowe rasy. Tak samo musi się stać i z duchownictwem; robi ono teraz wielki postęp, lecz pozostanie jeszcze przez dwa albo trzy pokolenia zaród niewiary w nie, ale i ten z czasem zniknąć będzie musiał. W każdym razie pochód jego odbędzie się daleko szybciej jak chrystjanizmu, sam chrystjfinizm bowiem otwiera mu drogę, i daje swe poparcie. Do chrystjanizmu należało zburzyć, odbudowanie zaś należy do duchownictwa.
799. W jaki sposób duchownictwo może dopomódz do postępu?
„Przez zburzenie materializmu, największej plagi społeczeństwa, da ono poznać ludziom, gdzie spoczywa ich cel prawdziwy. Życie przyszłe, bez zasłony wątpliwości, będzie lepszą skazówką dla człowieka, jak sobie ma przyszłość zapewnić za pomocą teraźniejszości. Niszcząc przesądy sekt, kast i barwy skóry, nauczy ludzkość tej wielkiej łączności, jaka ich w bratnią całość związać powinna.“
800. Czy nie zachodzi obawa, aby duchownictwo nie potrafiło zapanować nad lekkością ludzką i przywiązaniem jej do rzeczy materjalnych?
„Jest to za mało znać ludzi, by przypuszczać, że się dadzą przerobić na skinienie rószczki czarodziejskiej. Pojęcia zastępują się u nich stopniowo, w miarę rozwoju jednostek; potrzeba całych pokoleń, aby zatrzeć zupełnie dawniejsze nawyknienia. Przeobrażenie to może nastąpić tylko w ciągu dłuższego przeciągu czasu, stopniowo i w niewielkich odstępach; z każdem pokoleniem część zasłony musi odpadać; duchownictwo ją całkiem zdziera; na poczekaniu atoli, gdyby miało ono tylko za cały skutek poprawę błędów chociażby w jednym człowieku, będzie to krok naprzód, który uważać wypada za dobrodziejstwo, bo za tym pierwszym pójdą inne z łatwością.“
801. Duchy dla czego i dawniej nie nauczały tego, co dzisiaj uczą?
„Nie uczycie tego dzieci, co wykładać macie dorosłym, i nie dajecie nowonarodzonemu pokarmu, któregoby strawić nie potrafił; każda rzecz ma swoją porę. Uczyły one i dawniej wiele rzeczy, których wtedy człowiek pojąć nic mógł, lecz dzisiaj pojmuje. Za pomocą swych nauk, nawet niezupełnych, przygotowały one rolę do zasiewu, co ma obecnie plon wydać.“
802. Ponieważ duchownictwu przeznaczono nadanie nowej cechy postępowi, dla czego Duchy nie chciały przyspieszyć postępu za pomocą, objawień tak powszechnych i tak jawnych, że największe nawet niedowiarki musieliby ostatecznie w nie uwierzyć?
„Chcielibyście cudów; ależ Bóg je rozsiewa garściami pomiędzy wami, a tymczasem macie wielu takich, co ich wcale uznawać nie chcą, Sam Chrystus czy przekonał spółczesnych cudami jakie dokazywał? Czyż nie macie pomiędzy sobą ludzi, którzy zaprzeczają czynom jawnym, odbywającym się przed ich oczyma? Czy nie macie i takich co powiadają, że nie uwierzą nawet wtedy, gdyby to widzieli na własne oczy? Nie; nie przez cuda Bóg chce naprowadzić na drogę prawdy człowieka, w swej dobroci pozostawia im On zasługę wynalezienia jej ze pomocą własnego rozsądku.“
803. Wszyscy ludzie czy są równi w obec Boga?
„Tak jest, bo wszyscy dążą do jednego celu, a Bóg ustanowił swe prawa dla całego świata Macie przysłowie: słońce świeci dla wszystkich, w tem powiedzeniu mówicie więcej jakby się to wam mogło zdawać.“
Wszyscy ludzie są poddani jednakim prawom natury, wszyscy rodzą się w jednakiej niemocy, są poddani jednakowym boleściom; a ciało bogacza tak samo niszczy się jak i ciało nędzarza Bóg nie dał żadnemu człowiekowi wyższości przyrodzonej, ani przy urodzeniu, ani przy śmierci: wszyscy są równi w obec Niego.
804. Dla czego Bóg nie obdarzył wszystkich ludzi jednakowemi zdolnościami?
„Bóg stworzył wszystkie Duchy równemi, ale każdy z nich żył dłużej lub króciej, w skutek czego i potrafił mniej więcej nabyć od innego wiedzy; różnica cała zależy od stopnia doświadczenia, oraz od ich woli, która jest wolną wolą: ztąd też jedne prędzej się kształcą od innych, i to stanowi rozmaitość zdolności. Mięszanie się zdolności jest potrzebne, dla tego by każdy mógł przyjąć współudział w wykonaniu widoków Opatrzności w miarę swych sił fizycznych i umysłowych: co się jednemu nie udaje, zrobić może inny; takim sposobem każdy może być użytecznie spożytkowanym. Solidarna łączność światów też potrzebuje, by mieszkańcy światów wyższych, którzy zostali po większej części przed wami stworzeni, przybywali tutej mieszkać, dla dania z siebie wam przykładu.“ (361).
805. Przechodząc ze świata wyższego w świat niższy, Duch czy przechowuje całość nabytych zdolności?
„Zachowuje; mówiliśmy o tem, że Duch gdy się raz wydoskonali, to upaść nie może; w stanie Ducha może sobie wybrać powłokę grubszą lub stanowisko nędzniejsze od tego jakie pierwej zajmował, ale to wszystko służy tylko do nauczenia go. i dania sposobności do dalszego rozwoju.“ (108.)
Rozmaitość zdolności nie zależy wcale od wewnętrznej natury stworzenia, ale od stopnia doskonałości Ducha w niego wcielonego. Bóg nie tworzył nierówności w zdolnościach, chciał tylko, aby rozmaite stopnie rozwoju mogły z sobą się stykać, a to dla tego by więcej rozwinięte, mogły dopomagać mniej ukształconym, i ludzie potrzebując jedni drugich, by tem łatwiej zrozumieli prawo miłości bliźniego, które ich jednoczyć powinno.
806. Nierówność warunków społecznych czy jest prawem natury?
„Nie; jest ona dziełem człowieka, ale nie Boga.“
— Nierówność ta czy zniknie kiedy na ziemi?
„Wiecznemi są tylko prawa Boże. Czy nie widzisz jak się ona zaciera z dniem każdym? Nierówność ta całkiem zniknie razem z panowaniem pychy i samolubstwa; pozostanie tylko różnica zasługi. Przyjdzie dzień, w którym członkowie tej wielkiej rodziny, dzieci Boga, przestaną uważać za coś lepszego krew jednego od drugiego; Duch może być mniej więcej czystym, ale to wcale nie zależy od położenia towarzyskiego.“
807. Co trzymać o tych, którzy nadużywając stanowiska społecznego uciskają i wyzyskują słabszego na swą korzyść?
„Zasługują oni na klątwę: biada im! będą kiedyś sami uciskani odradzając się w takiem istnieniu, w którem będą zmuszeni wycierpieć to wszystko, co inni przez nich cierpieli.“ (684.)
808. Nierówność bogactw czy bierze swe źródło w nierówności zdolności, dających jednym więcej środków do nabycia jak innym?
„Tak i nie; a podstęp i kradzież, co powiesz o nich?
— Bogactwo sukcesyjne nie jest przecie owocem złych namiętności?
„Zkąd wiesz o tem? pójdź do źródła a zobaczysz, że nie zawsze jest ono czystem. Czy możesz wiedzieć, że nie powstało pierwiastkowo z grabieży lub niesprawiedliwości? ale pomijając początek, mogący być złym, czyż sądzisz, że pragnienie dóbr ziemskich, nawet najlepiej nabytych, i chęć ukryta nabycia ich najprędzej, są to uczucia chwalebne? Nastąpi sąd Boży, a zapewniam cię, że jest on daleko sroższy od sądu ludzkiego.“
809. Gdy bogactwo zostało źle nabytem w początkach czy odpowiedzialność spada i na spadkobierców?
Bez wątpienia, że nie odpowiedzą, za to co inni złego zrobili, i tem mniej skoro o tem nic nie wiedzieli; lecz wiedz o tem, że często bogactwo spada na człowieka, by mu dać zręczność wypróbowania siebie i naprawienia wyrządzonych niesprawiedliwości. Szczęście jego, gdy to umie zrozumieć! a jeśli to czyni w imieniu tego, kto nieprawiedliwość popełnił, będzie to zasługą dla obojga, częstokroć bowiem ostatni bywa do tego pobudką.“
810. Nie zbaczając z drogi prawej, można używać swych bogactw w sposób mniej więcej słuszny. Czy spada jaka odpowiedzialność po śmierci za rozporządzenie, jakie z nich uczyniliśmy?
„Każdy uczynek ma swe owoce; owoce dobrych uczynków są słodkie; pochodzące zaś od innych, bywają zawsze gorzkie, zawsze — pojmujesz to dobrze!“
811. Bezwarunkowy podział bogactw czy jest możebny i czy istniał kiedykolwiek dawniej?
„Nie; jest to niepodobieństwo. Różnica zdolności sprzeciwia się temu.“
— Znajdują się jednak ludzie, którym zdaje się to być lekarstwem na wszystkie choroby społeczne; co myślicie o nich?
„Są to teoretycy albo ludzie chciwi zaszczytów; nie pojmują oni tego, że równość ich musiałaby prędko runąć w obec biegu przyrodzonego rzeczy. Walczcie przeciwko samolubstwu, oto jest wasza rana społeczna, a nie uganiajcie się za mrzonkami.“
812. Gdy równość bogactw jest niemożebna, czy się to samo stosuje i do dobrobytu?
„Nie: dobrobyt jest względny, i każdy potrafiłby cieszyć się nim, gdyby go raz pojęto dobrze; prawdziwym bowiem dobrobytem, jest możność rozrządzania swobodnie swym czasem i podług swego upodobania, ale nie praca do której się ochoty nie czuje; a ponieważ każdy jest obdarzony pewnemi zdolnościami nie pozostawałaby przeto żadna robota nie wykonana. We wszystkiem jest ustanowiona równowaga, człowiek tylko ją psuje.“
— Czy jest tutej jaka możebność porozumienia się?
„Ludzie zrozumieją wtedy, gdy się nauczą być sprawiedliwymi jedni względem drugich.“
813. Znajdują się ludzie, popadający w biedę i nędzę w skutek własnej winy, czy społeczność jest odpowiedzialna za nich?
„Niezawodnie; już mówiliśmy o tem wyżej, że bieda bywa główną przyczyną błędów; a zresztą czy nie powinna czuwać nad ich wychowaniem moralnem? Często jest to skutek złego wychowania, które skrzywiło prawdziwy sąd o rzeczach, zamiast głuszyć zgubne dążności.“ (685.)
814. Bóg po co dał jednym bogactwo a innym przeznaczył żyć w nędzy?
„By każdego wypróbować w sposób odmienny. Zresztą wiecie, że próby te bywają wybierane przez Duchy same, których jednak częstokroć wytrzymać nie chcą i upadają pod niemi.“
815. Z dwojga prób, która będzie niebezpieczniejsza: próba nieszczęścia czy próba powodzenia?
„Są one jednakowe. Nędza pobudza do szemrania przeciwko Opatrzności, a bogactwo popycha do wszelkiego rodzaju zbytków.“
816. Jeśli bogactwo ma w sobie więcej pokus czy nie ma za to więcej sposobności świadczenia dobrego?
„Jest to właśnie czego się ono najczęściej trzymać nie lubi; bogaty staje się samolubem, pysznym i nienasyconym; potrzeby jego wzrastają w miarę wzrostu jego bogactw, i zdaje mu się, że ich nigdy dosyć nie ma.“
Wyniesienie się na tym świecie, i władza nad swemi bliźniemi, są to próby równie ślizkie i niebezpieczne jak i nędza; ponieważ im się więcej jest bogatym i możnym, tem więcej ma się przed sobą obowiązków do spełnienia, i tem się większa nasuwa zręczność robienia złego lub dobrego. Bóg wystawia rezygnację biednego na próbę, zarównież jak i bogacza za użytek z jego majątku i władzy.
Bogactwo i władza rodzą w nas najpotężniej wszystkie namiętności, przykuwające nas najsilniej do materji, i oddalające od doskonalenia się duchowego: oto dla czego Jezus powiedział: „I zasię powiadam wam: Że łatwiej wielbłądowi przez ucho igielne przejść, niż bogatemu do królestwa Bożego.“ (266.)
817. Mężczyzna i kobieta czy są równi w obec Boga, i czy mają jednakie prawa?
„Bóg dał obojgu zdolność poznania dobrego i złego, oraz zdolność kształcenia się postępowego.“
818. Zkąd pochodzi niższość moralna kobiety w niektórych krajach?
„Pochodzi z panowania niesłusznego, jakie sobie nad nią przywłaszczył mężczyzna. Jest to skutek wadliwych ustaw społecznych i nadużycie prawa silniejszego. U ludzi mało rozwiniętych moralnie, siła staje się prawem.“
819. W celu jakim kobieta została stworzoną słabszą od mężczyzny?
„Dla tego by naznaczyć jej właściwy zakres działalności. Mężczyzna jest przeznaczony do prac ciężkich, jako silniejszy; kobieta do robót lżejszych, a oboje razem do wspierania się w próbach życiowych, pełnych goryczy.“
820. Fizyczna bezsilność kobiety czy nie stawia ja w zależności naturalnej od mężczyzny?
„Bóg dał siłę fizyczną ludziom, nie dla tego by mieli uciskać i brać w niewolę słabszego.“
Bóg zastosował organizm każdego do zatrudnień właściwych. Jeśli dał kobiecie daleko mniejszą siłę fizyczną, za to obdarzył ją bez porównania większą czułością, zostającą w związku z macierzyństwem i z opieką nad powierzonemi jej opiece słabemi istotami.
821. Zadanie powierzone kobiecie czy jest również wielkie, jak to, które spełnia mężczyzna?
„Jest ono nawet większe, bo kobieta daje pierwsze nauki życia.“
822. Ludzie będąc równymi w obec prawa Bożego czy przez to samo powinni być równymi i w obec prawa ludzkiego?
„Jest to pierwsza zasada sprawiedliwości: nie czyń bliźniemu twemu tego, co tobie nie milo “
— Sprawiedliwe prawodawstwo powinnoby uświęcić równe prawo dla kobiet i mężczyzn?
„Prawa, tak; czynności, nie. Każdy powinien mieć swe stanowisko właściwe; niech mężczyzna zajmuje się na zewnątrz a kobieta wewnątrz domu, każdy podług zdolności swoich. Prawo ludzkie, w imię sprawiedliwości, powinno ustanowić równouprawnienie pomiędzy kobietą a mężczyzną; wszelki przywilej nadany jednej albo drugiej stronie jest niesprawiedliwością. Wyzwolenie kobiety jest skutkiem rozwoju cywilizacji, a jej ujarzmienie jest wynikiem barbarzyństwa. Płcie należą tylko do organizacji fizycznej, Duchy bowiem mogą przyjmować jedną albo drugą dowolnie; nie ma więc różnicy pomiędzy niemi pod tym względem, w skutek czego powinny im przysługiwać jednakie prawa.“
823. Zkąd pochodzi pragnienie u człowieka utrwalenia swej pamięci przez pomniki i nagrobki?
„Czyn ostatni pychy.“
— Ależ przepych w pomnikach nagrobkowych jest najczęściej świadectwem hołdu składanego przez krewnych zmarłego, a nie własne jego dzieło?
„Duma krewnych, którzy przez to samo chcą się wynosić. Tak jest, nie zawsze się dla umarłego robi cała wystawa: więcej dla zaspokojenia miłości własnej, i dla świecenia swym bogactwem. Czy sądzisz, że wspomnienie osoby drugiej jest mniej trwałem w sercu biednego, dla tego że nie był w stanie nic więcej nad kwiatek posadzić na mogile zmarłego? Czy sądzisz, że marmur może przechować czyjąkolwiek pamięć, kto nie był użytecznym na ziemi?“
824. Potępiacie więc bezwarunkowo wystawę przy pogrzebach?
„Nie; jeśli ona jest użytą do uczczenia pamięci człowieka sprawiedliwego, jest wtedy słuszną i może służyć za przykład dla innych.“
Mogiła jest miejscem ostatecznej schadzki wszystkich ludzi; przed nią kończą się wszystkie dostojeństwa i zaszczyty ludzkie. Napróżno stara się bogacz uwiecznić swą pamięć za pomocą marmurów: czas poniszczy je jak zniszczył jego ciało; takie jest prawo natury. Pamięć jego dobrych i złych uczynków jest daleko trwalszą od nagrobków; przepychem pogrzebu nie zakasują się jego bezeceństwa, i nie posunie się go ani na włos w hierarchji duchowniczej. (320 i następ.)
825. Czy jest w świecie stanowisko, na któremby człowiek mógł zdobyć swobodę bezwarunkową?
„Nie; potrzebujecie jedni drugich, wielcy i mali.“
826. W jakich warunkach mógłby człowiek cieszyć się swobodą bezwzględną?
„W warunkach pustelnika na pustyni. Od chwili gdy dwaj ludzie znajdą się razem, mają już pewne prawa do poszanowania, w skutek czego nie mogą już mięci swobody bezwarunkowej.“
827. Potrzeba uszanowania praw innego czy pozbawia człowieka prawa niepodległości?
„Wcale nie; bo jest to prawo przyrodzone.“
828. Jak można pogodzić u niektórych osób sprzeczność, zachodzącą pomiędzy ich despotycznem obejściem się z ludźmi a wolnomyślnemi zasadami?
„Posiadają oni zdolność pojmowania praw natury, lecz ją zaćmiewają pychą i samolubstwem. Rozumieją jak być powinno, jeśli zasady wygłaszane przez nich nie są prostem kuglarstwem, ale robić tego nie chcą.“
— Na tamtym świecie czy będą policzone i zasady, wyznawane tutej przez nich?
„Im większą zdolność kto posiada, tem większa odpowiedzialność spada na niego za niedopełnienie tego, co mógł dokonać; zaprawdę powiadam wam, szczery prostak, jest więcej posuniętym na drodze ku Bogu jak ten kto usiłuje być tem, czem nie jest.“
829. Czy są ludzie, którychby przeznaczeniem było być własnością innych?
„Wszelkie poddaństwo jednego człowieka względem drugiego jest przeciwne prawu Bożemu. Niewolnictwo jest to nadużycie siły; zniknie ono z postępem, jak zniknąć muszą wszelkie nadużycia.“
Prawo ludzkie uświęcające niewolnictwo jest prawem przeciwnem naturze, ponieważ przyrównuje ono człowieka do bydlęcia i poniża go fizycznie i moralnie.
830. Gdy niewolnictwo jest w zwyczajach pewnego narodu, korzystający z niego czy są odpowiedzialni, gdyż czynią to w skutek zwyczaju, który im zdaje się być zupełnie w porządku rzeczy?
„Złe jest zawsze złem, a wszystkie wasze sofizmaty nie potrafią go przerobić na dobre; odpowiedzialność atoli za złe mierzy się podług tego, o ile byliście w możności pojąć takowe. Ci co korzystają z praw niewolnictwa, będą zawsze winni gwałcenia prawa natury; lecz i tutej jak we wszystkiem w ogóle, wina jest zawsze względną. Niewolnictwo wchodząc w zwyczaje pewnego narodu, mogło wpoić przekonanie w człowieka, że korzysta z niego jak z każdej innej rzeczy, w sposób bardzo naturalny; w chwili jednak gdy się rozwinie umysł jego, i nadto oświeci się nauką chrześcjańską, która mu w niewolniku ukazuje równego w obec Boga, nie ma wtedy dla niego żadnej wymówki.“
831. Niejednakowość zdolności przyrodzonych czy daje niektórym rasom ludzkim prawo panowania nad innemi, niższemi od nich zdolnościami obdarzonych?
„Tak jest, ale tylko by je podnieść, lecz wcale nie dla tego, by je zbydlecać jeszcze więcej przez niewolę. Ludzie przez długi czas przyzwyczaili się uważać niektóre rasy ludzkie za bydlęta robocze, opatrzone dwojgiem rąk, któremi mogli handlować jak wszelkim innym towarem. Uważają siebie oni za potomków czystszej krwi; bezmyślni, widzą tylko samą materję! wcale nie krew jest mniej więcej czysta, ale Duch wasz.“ (361 — 803).
832. Bywają tacy, co postępują ze swymi niewolnikami po ludzku; co pilnują, by im nie zbywało na niczem, i którym zdaje się, że wolność wystawićby musiała niewolnika na nędzę, której nie dozna w niewoli; jak trzymać o nich?
„Powiadam ci, pojmują oni lepiej od innych swój interes; doglądają również starannie swe woły i konie, by z nich lepszy mieć użytek. Nie są oni tyle winni jak ci, co się źle obchodzą; wszelakoż rozporządzają się ludźmi jak towarem, nie dając im prawa należeć do siebie samych.“
833. Czy znajduje się w człowieku cokolwiek, coby znosić nie mogło najmniejszego przymusu i za pośrednictwem czego mógłby używać bezwarunkowej swobody?
„Myśl człowieka cieszy swobodą bezgraniczną, i nie znosi żadnych pęt. Można powstrzymać jej polot, ale nie podobna ją zniszczyć.“
834. Człowiek czy jest odpowiedzialnym za swe myśli?
„Odpowiada za nie tylko przed Bogiem; Bóg jeden zna je, a więc On jeden może je potępiać albo rozgrzeszać.“
835. Wolność sumienia czy wypływa z wolności myśli?
„Sumienie jest to myśl wewnętrzna człowieka, jak i wszelka inna myśl.“
836. Człowiek czy ma prawo stawić jakie zapory swobodzie sumienia?
„Nie ma prawa, tak samo jak i wolność myślenia, albowiem Bóg jeden ma prawo sądzić sumienie. Człowiek ustanawia stosunek pomiędzy jednym a drugim; człowiek za pomocą prawa, a Bóg ustanawia stosunek pomiędzy sobą a człowiekiem za pomocą praw przyrodzonych.“
837. Jakie są skutki tamowania wolności sumienia?
„Zmuszać ludzi, by inaczej postępowali jak myślą, jest to robić z nich obłudników. Wolność sumienia jest cechą prawdziwej cywilizacji i postępu.“
838. Czy każdą wiarę wypada szanować, chociażby nawet była fałszywą?
„Każda wiara jest godną poszanowania, gdy jest wyznawaną szczerze, i gdy prowadzi do dobrych uczynków. Wiary godne nagany są te, co prowadzą do złych uczynków.“
839. Czy jest jakie tłumaczenie, dla tych co obrażają wiarę innych, za to, że ci nie myślą jak oni?
„Okazują przez to brak litości, i naruszają prawo swobody myślenia.“
840. Czy byłoby i wtedy pogwałceniem wolność sumienia, gdyby przeszkadzano wykonywania obrzędów szkodliwych społeczeństwu?
„Można zabraniać czynów, lecz wierzenie wewnętrzne powinnno pozostać nietykalnem.“
Przeszkadzaniem wykonywania pewnych szkodliwych zewnętrznych czynności odnoszących się do wiary, nie zadaje się wcale gwałtu wolności sumienia, bo tutej nie ma zamiaru zupełnego krępowania wyznawania samejże wiary.
841. Wychodząc z zasady szanowania wolności sumienia czy wypada pozwalać szerzyć się i szkodliwym naukom, albo nie naruszając tej swobody czy nie lepiej byłoby naprowadzić zbłąkanych na drogę prawdy?
„Zapewne, nie tylko można to czynić, ale jest to prostym obowiązkiem; lecz nauczając, naśladujcie Jezusa, działajcie słodyczą i przekonaniem, a nie siłą, bo ta ostatnia jest daleko gorszą jak sama wiara nawróconego. Jedno, do czego zmuszać wolno innych, oto do braterstwa i dobrych uczynków, ale nie wierzcie temu, by gwałt mógł je ustalić; siłą nie wraża się nikomu przekonania.“
842. Wszystkie nauki każą siebie uważać za ostateczny wyraz prawdy, po jakich znakach można poznać istotnie prawdziwą naukę?
„Będzie nią ta, która najmniej robi z ludzi obłudników a najwięcej sprawiedliwych, ta co podaje w najczystszem znaczeniu miłość i miłosierdzie, w najszerszem ich zastosowaniu. Po tych znakach poznacie, że nauka jest dobrą, ponieważ każda inna nauka, siejąca rozdwojenie i naznaczająca rozgraniczenia pomiędzy dziećmi Bożemi, jest fałszywą i szkodliwą.“
843. Człowiek czy ma sobie pozostawiona wolna wolę w wyborze swych czynów?
„Ponieważ ma wolność myślenia, a za tem mają i w wyborze czynności. Bez wolnej woli człowiek stałby się machiną.“
844. Człowiek czy cieszy się używaniem wolnej woli od samego urodzenia?
„Swoboda działania powstaje wtedy, gdy obudzi się w nim chęć robienia. W pierwszych chwilach życia wola jest prawie nijaką; rozwija się ona i zmienia swój cel w miarę rozwoju zdolności. Dziecko mające myśli odpowiednie potrzebom swego wieku, zastosuje wolną wolę do przedmiotów sobie potrzebnych.“
845. Wrodzone skłonności jakie człowiek przynosi z sobą. na świat czy przeszkadzają swobodnemu rozwijaniu się wolnej woli?
„Wrodzone skłonności są to te, co należały do Ducha przed jego wcieleniem; w miarę więc jego postępu mogą one jego nakłaniać do czynów nagannych, a wtedy przyjdą mu w pomoc Duchy sprzyjające podobnym skłonnościom; nie ma jednak tak silnej pokusy, której by siłą woli nie można było pokonać. Pamiętajcie o tem, że chcieć, to módz.“ (361.)
840. Organizm czy ma jaki wpływ na czynności życia, a jeśli ma, musi to dziać się zapewne kosztem wolnej woli?
„Duch rzeczywiście zostaje pod wpływem materji, która mu zawadza w jego objawach; i oto dla czego, w światach, gdzie ciała są mniej materjalne jak na ziemi, zdolności rozwijają się daleko swobodniej, lecz nie jest to dziełem narzędzia. Zresztą trzeba wyróżnić tutaj zdolności moralne od zdolności umysłowych; jeśli człowiek posiada instynkt mordercy, to z pewnością posiada go i Duch jego, podsuwający mu takowy, a wcale nie jest to dziełem jego organów. Ten, kto zajmując się materją wyłącznie, unicestwia myśl swoją do tego stopnia, że staje się podobnym bydlęciu, jest gorszym jeszcze od tego ostatniego, ponieważ nie stara się nawet o zapobieżenie złemu, i w tem jego wina, bo działa tak w skutek nieprzymuszonej woli.“ (Patrz nr. 367 i następne Wpływy organiczne.)
847. Obłąkanie czy pozbawia człowieka swobody władania wolną wolą?
„Czyje zdolności umysłowe porażone zostały w skutek jakiejbądź przyczyny, ten nie jest panem swej myśli i nie posiada jej wolności. Pomięszanie jest częstokroć karą dla Ducha, który w innem istnieniu, mógł być próżnym i pysznym, oraz robił zły użytek ze swych zdolności. Może on odrodzić się w ciele idjoty, jak despota w ciele niewolnika, a zły bogacz w ciele żebraka; Duch przez to nie przestaje cierpieć, ponieważ posiada samowiedzę swego położenia najdokładniejszą; tutaj uwydatnia się namacalnie działanie materji.“ (371 i następ.)
848. Odjęcie władz umysłowych w skutek pijaństwa czy może usprawiedliwiać czyny naganne?
„Nie; pijak bowiem dobrowolnie pozbawia się swych władz umysłowych, by tem lepiej nasycić swe bydlęce namiętności; zamiast jednego, popełnia dwa błędy.“
849. U dzikiego, która zdolność jest panująca: instynkt czy wolna wola?
„Instynkt; wszakże to nie przeszkadza im działać z zupełną swobodą w niektórych wypadkach, tylko podobnie dziecku, zastosowuje on tę swobodę od swych potrzeb, które rozwijają się w miarę rozwoju jego umysłu; w skutek czego ty, co jesteś więcej oświeconym od dzikiego, będziesz musiał więcej odpowiadać od niego.“
850. Nasze położenie towarzyskie czy nie jest przyczyną przeszkadzającą zupełnemu wyzwoleniu się naszych czynów?
„Świat niezawodnie ma swe wymogi; Bóg jest sprawiedliwy; uwzględnia On wszystko, lecz pozostawia wam odpowiedzialność za słabe usilności, jakich dokładaliście dla zwalczenia przeszkód.“
851. Czy istnieje jaki fatalizm w wypadkach życia, w znaczeniu jakie pospolicie temu słowu przypisują, t. j. czy istotnie wszystkie wypadki naszego życia są naprzód układane, a w tym razie, co się staje z naszą wolną wolą?
„Fatalizm zawiera się w tem tylko, że Duch obiera sam sobie przed wcieleniem się rodzaje prób, jakie zamierza przebyć; wybierając je, wyznacza sobie tem samem pewien rodzaj losu który jest prostym wynikiem stanowiska, na jakiem się znajduje; mówię tutaj o próbach fizycznych, ponieważ to co się tyczy prób moralnych i pokus, Duch posiadając swą wolną wolę w nachylaniu się ku dobremu albo ku złemu, jest zawsze panem ustąpić lub oprzeć się takowym. Widząc go upadającym, Duch dobry może pośpieszyć na pomoc, ale w każdym razie nie może zapanować nad nim do tego stopnia, aby zagłuszył i jego wolę. Duch zły, t. j. niższy, pokazując i zwiększając doniosłość cierpień fizycznych, może nim zachwiać i przerazić, ale pomimo to wolna wola Ducha wcielonego pozostaje zawsze nieskrępowaną.“
852. Są ludzie, których fatalizm zdaje się prześladować we wszystkich ich czynnościach; nieszczęście czy nie jest ich udziałem?
„Mogą to być próby, dobrowolnie wprzódy obrane, ale trzeba i to wiedzieć, że częstokroć zwalacie na los takie rzeczy, które są po prostu skutkiem waszych własnych błędów. W cierpieniach jakie ci dolegają, staraj się tylko o to, aby sumienie twoje było czyste, a niezawodnie już przez połowę zostaniesz pocieszonym.“
Wyobrażenie dobre lub złe powzięte o rzeczy jest przyczyną udawania się lub nie udawania się naszych zamiarów, i to stosownie do stanowiska, jakie w społeczeństwie zajmujemy. Znajdujemy daleko wygodniejszem dla naszej miłości własnej, gdy przypisujemy ślepemu trafowi wszystkie nasze niepowodzenia, które najczęściej bywają wynikiem naszych własnych błędów. Jeśli kiedy wpływ Duchów przyczynia się do tego, zawsze możemy uwolnić się od nich. odpychając pomysły jakie one nam podsuwają, jeśli takowe złe bywają.
853. Niektórym udaje się unikać niebezpieczeństwa grożącego utratą życia, a tu jakby naumyślnie zaraz w inne znowu popadają; zdaje się, iż śmierć zasadziła się na nich. Czy nie ma w tem fatalizmu?
„Prawdziwie fatalną, we właściwem znaczeniu tego wyrazu bywa tylko chwila zgonu: gdy chwila ta nadejdzie, nie ma żadnego sposobu, za pomocą któregobyście mogli uchylić się od niej.“
— Tym sposobem, jakieby niebezpieczeństwo nam nie groziło, pomrzeć nie możemy, jeśli nasza godzina nie wybiła?
„Nie; nie zginiesz, i masz na to tysiączne przykłady: gdy atoli godzina rozstania wybiła, nic cię tutaj więcej zatrzymać nie zdoła. Bóg wie naprzód jakiego rodzaju śmierć spotkać cię musi, a częstokroć o tem wie i Duch twój, bywa to mu bowiem objawiane w chwili wyboru przyszłego istnienia.“
854. Z nieomylności śmierci czy wypływa by zaniechać wszelkich środków ostrożności, jakie dla jej uniknienia przedsiębrane bywają?
„Nie; albowiem zachowanie ostrożności podpowiadane wam bywa właśnie w celu unikania możebnej śmierci: jest to jeden ze środków przeciwko narażaniu się na rozmyślne niebezpieczeństwa.“
855. Jakiż znowu ma cel Opatrzność, gdy każe nam narażać się na niebezpieczeństwa, które za sobą żadnych skutków nie pociągają?
„Gdy życiu twemu zagrozi niebezpieczeństwo, będzie to ostrzeżenie jakiego sam się domagałeś, w celu odwrócenia cię od złego i uczynienia lepszym. Jeśli wydobyłeś się z tego niebezpieczeństwa, wtedy pod wpływem tego wrażenia, postanawiasz mniej więcej stanowczo, stosunkowo do oddziaływania na ciebie złych albo dobrych Duchów, stać się lepszym jak dotąd. Gdy cię zły Duch zaskoczy (mówiąc zły, rozumiej złe chwilowe) może się zdać wtedy, że również potrafisz ujść przed każdem innem jak i przed tem niebezpieczeństwem, i znowu pozwalasz szaleć twym namiętnościom. Przez niebezpieczeństwa, na które narażeni bywacie. Bóg chce wam przypomnieć bezsilność i kruchość waszego istnienia. Zastanawiając się nad przyczyną i naturą niebezpieczeństwa, można częstokroć rozpoznać, czy jest ono skutkiem kary przeznaczonej za błąd jakiś czy za zaniedbanie pewnego obowiązku. Tym sposobem Bóg rozkazuje wam wchodzić w samych siebie i poprawiać się.“ (520 — 532.)
856. Duch czy wie o rodzaju śmierci, jaki go spotka?
„Wie, że rodzaj życia jaki sobie obiera, wystawia go na taki to rodzaj śmierci; wiadome mu są atoli i walki, które będzie musiał stoczyć w obronie jego, i gdy Bóg na to pozwoli, wyjdzie z nich zwycięzko.“
857. Zdarzają się ludzie, występujący do boju z pewnością, że nie polegną; czy ufność ta jest uzasadnioną?
„Bardzo często zdarza się, że człowiek ma przeczucie swej śmierci, tak samo więc może mieć i przeczucie, że nie umrze. To przeczucie bywa skutkiem ostrzeżenia Ducha opiekuńczego o nadchodzącej chwili rozstania się z ciałem, a w której podnosi odwagę jego jako w chwili ostatecznej. Może mu to podpowiedzieć i głos wewnętrzny, przypominający o obranem przez niego istnieniu lub posłannictwie jakie na siebie przyjął, i które czuje się obowiązanym spełnić.“ (411 — 522.)
858. Zkąd pochodzi, że ci co przeczuwają swoją śmierć, zwykle się mniej jej boją jak inni?
„Człowiek się boi śmierci, ale nie Duch; ten kto ją przeczuwa, myśli więcej jako Duch, a nie jako człowiek: pojmuje on, że uwolnienie jego nadeszło, oczekuje więc tego spokojnie.“
859. Jeśli śmierci uniknąć nie możemy czy coś podobnego powtarza się i z wypadkami, które nas w życiu napotykają?
„Bywają to zwykle za małe rzeczy, abyśmy mogli was o nich ostrzegać, i abyśmy zwracając myśli wasze mogli dopomagać do uniknienia ich; nie lubimy cierpień materjalnych; to ma za mało związku z celem, jaki swem życiem zamierzyliście osiągnąć. Przeznaczenie występuje tylko w chwili waszego przyjścia i zejścia ze świata.“
— Czy bywają wypadki, nieodzownie nastąpić mające, którym Duchy zapobiedz nie mogą?
„Bywają, ale te któreś sam w stanie Ducha widział i przeczuwał, gdyś swój wybór robił. Nie sądź jednak, by wszystko, co się staje u was, miało być zapisanem naprzód, jak to zwykle sądzą; wypadek bywa częstokroć wynikiem twych postępków, pochodzących z wolnej woli, a to w ten sposób, że gdybyś czynu tego nie popełnił, to i wypadek nie miałby miejsca. Jeśli sparzysz sobie palec, będzie to niczem; jest to skutek twej nieostrożności i wynikłości materji: tylko większe boleści, ważne wypadki mogące wpływać na twoją moralność, bywają przewidywane przez Boga, są one bowiem użyteczne do twego oczyszczenia i oświecenia.“
860. Człowiek wolą swoją czy może wpłynąć na wypadki, tak, by się jedne stały a inne, nie?
„Może, jeśli to pozorne zboczenie ujdzie w życiu, które sobie obrał. By postępować jednak dobrze, jak się należy, co jest istotnie głównym celem życia, może przeszkodzić złemu, szczególniej takiemu, któreby w stanie było wywołać jeszcze większe złe.“
861. Człowiek popełniający morderstwo czy wie o tem w chwili obrania swego przyszłego istnienia, że zostanie mordercą?
„Nie; wie tylko, że wybierając życie walk, może się nadarzyć okoliczność, przy której może przyjść do zabójstwa, ale nie wie jak postąpi w danym razie, a przed spełnieniem zbrodni odbywa zawsze naradę z sobą: owóż ten kto naradza się, może zrobić albo nie zrobić. Jeśliby Duch wiedział naprzód, że jako człowiek będzie musiał popełnić morderstwo, to znaczyłoby, że został do tego przeznaczonym. Wiedźcie o tem, że nikt nie ma przeznaczenia zbrodni, i że każda zbrodnia i każdy postępek jakibądź jest czynem wolnej woli i woli.
„Zresztą mięszacie dwie rzeczy odrębne: wypadki materjalne życia z wypadkami moralnemi. Jeśli jest jakie przeznaczenie, bywa ono tylko w wypadkach życia materjalnego, których przyczyny leżą po za obrębem was, i są niezależne od woli waszej. Co zaś do czynów życia moralnego, to te zawsze wypływają u człowieka z samego siebie, a w skutek tego pozostaje mu zawsze i swoboda wyboru; dla tych to czynów przeznaczenia nigdy nie ma.“
862. Znajdują się tacy, którym nic się nie udaje, i których zdaje się przesiadywać zły genjusz we wszystkiem; czy nie ma tutej właściwie tego, co fatalizm stanowi?
„Jest to fatalizm, jeśli ci się to podoba tak nazywać, bo jest w związku z wyborem rodzaju istnienia, które się podobało człowiekowi obrać dla prób i zawodów, w celu wypróbowania cierpliwości, poddania się wyrokom Bożym. Nie sądź jednak, aby fatalizm ten miał być bezwarunkowym; bywa on najczęściej skutkiem fałszywej drogi jaką sobie człowiek obrał, i która niezgadza się ani z jego zdolnościami umysłowemi, ani siłami do pracy. Nie umiejący pływać, gdy poweźmie zamiar przepłynięcia rzeki wpław, ma wszelkie prawdopodobieństwo, że utonie; to samo powtarza się w większej części wypadków życia. Gdyby człowiek zmierzał tylko ku rzeczom, którym podołać może, niezawodnie wszystkoby się mu udawało; ale gubią go: miłość własna i żądza wyniesienia się, zmuszające do wyjścia z właściwej kolei, i uznania za powołanie nasycenie niektórych swoich namiętności. Nie udaje mu się z jego własnej winy, ale woli w tem obwiniać swoją gwiazdę jak siebie samego. Nie jeden mógłby zostać dobrym rzemieślnikiem i zarabiałby uczciwie na życie, ale chce mu się zostać poetą, i dla tego musi ginąć z głodu. Wszystkim wystarczyłoby zatrudnienia, gdyby każdy był na swojem miejscu.“
863. Obyczaje towarzyskie zmuszają często człowieka obierać pewien kierunek, podlegający słusznej kontroli opinji. Czy to co nazywają szacunkiem u ludzi, nie jest przeszkodą do swobodnego działania wolnej woli?
„Ustanowienie zwyczajów towarzyskich jest dziełem człowieka a nie Boga; kto się im poddaje, to dla tego że mu z tem wygodniej, a ztąd jest czynem jego wolnej woli, bo gdyby tego nie życzył, mógłby wyzwolić się z pod ich wpływów; po coż tedy te skargi? Nie na zwyczaje towarzyskie powinniście narzekać, ale na niedorzeczną miłość własną, która nakazuje wam prędzej umrzeć z głodu, niż opuścić stanowisko towarzyskie. Tej ofiary dla opinji nikt nie bierze za zasługę, a Bóg policzy ofiary składane ich próżności. Ztąd nie wypływa, aby pomiatać opinją bez potrzeby, jak to czynią niektórzy, mający więcej oryginalności jak charakteru; jest o tyle nierozumem wystawiać się na wytykanie palcami, o ile prawdziwie mądrem, dobrowolne zejście na dół bez szemrania, kiedy nie jest się w stanie utrzymać na wysokości.“
861. Jeśli znajdują się ludzie, którym się nic nie udaje, za to mamy innych, którym udaje się wszystko; czemu to przypisać?
„Częstokroć zależy od tego, że posiadają pewien spryt; ale może być to i pewnego rodzaju próbą, powodzenie bowiem może ich odurzyć; spuszczają się oni częstokroć na los swego szczęścia, i za to później przypłacają gorzko, bo zapomnieli zachowywać pewnych ostrożności mogących takowe utrwalić.“
865. Jak tłumaczyć powodzenie niektórych osób w takich wypadkach, gdzie ani umysł ani wola nie odegrywają żadnego znaczenia: w grze n. p?
„Niektóre Duchy obierają sobie naprzód pewne zabawy; powodzenie bywa tu pokusą dla nich. Ten kto wygrywa jako człowiek, traci jako Duch: jest to próba jego pychy i jego chciwości.“
866. A więc fatalizm, który zdaje się kierować losami naszego życia materjalnego, to skutek też naszej wolnej woli?
„Wybierasz sam sobie próbę: im jest ona cięższą, i im lepiej ją odbędziesz, tem wyżej się podniesiesz. Ci co przepędzają swe życie w szczęściu i w dostatku, są to Duchy podłe, zostające w stanie nieruchomym. Takim sposobem liczba nieszczęśliwych zawsze jest większą od szczęśliwców, zważywszy na to, że Duchy po większej części szukają prób najwięcej korzyści przynoszących. Wiedzą one aż nadto dobrze o marności waszej wielkości i waszych uciech. Zresztą życie, jakby szczęśliwem nie było, jest zawsze niespokojne, zawsze zamącone: choćby nawet dla braku boleści samych.“ (525 i nast.)
867. Zkąd pochodzi wyrażenie: urodzić się pod szczęśliwą gwiazdą?
„Starożytny zabobon, co przyczepiał gwiazdy do losów człowieka; jest to alegorja, której sens niektórzy mają niedorzeczność brać dosłownie.“
Przyszłość czy może być objawiona człowiekowi?
„Przyszłość w zasadzie bywa przed nim ukryta, tylko w rzadkich, wyjątkowych razach Bóg zezwala na jej objawienie.“
869. W jakim celu przyszłość została zakryta przed człowiekiem?
„Gdyby była wiadomą przyszłość, zaniedbywałby teraźniejszość, i nie działałby z tą samą swobodą, myśląc, że co ma się stać, o to wcale troszczyć się nie potrzebuje, albo nawet usiłowałby temu przeszkadzać. Bóg tego nie chce; w zamiarze aby każdy przyjmował udział w wypełnieniu obowiązków, nawet takich, które nie koniecznie po myśli wypadną; tym sposobem możesz częstokroć przygotowywać wcale nie podejrzywając wypadki, które cię spotkają w dalszym ciągu życia.“
870. Ponieważ jest korzystnem, aby przyszłość była zakrytą przed nami, po co niekiedy pozwala Bóg jej odkrycie?
„Bywa to wtedy, gdy te wyprzedzające wiadomości mają ułatwić zadanie, zamiast przeszkadzać, przez namowy do odmiennego postępowania. Częstokroć bywa to też próbą. Widoki pewnego wypadku mogą budzić dobre albo złe myśli; jeśli n. p. człowiek wie, że ma odziedziczyć spadek, na który nie liczy, może mu wtedy doradzać chciwość, w celu powiększenia przyjemności przez przyspieszenie spadku, życzyć śmierci temu, kto mu swój majątek zapisuje; albo nadzieje te mogą też obudzić w nim i szlachetne myśli. Jeśli przepowiednia nie spełni się, jest to znowu próba: jak potrafi znieść ten zawód? w każdym razie pozostanie przy nim nie mniej zasługa lub wina za wszystkie dobre albo złe myśli, jakie oczekiwanie tego wypadku mogło w nim wywołać.“
871. Ponieważ Bogu wiadomo wszystko, musi przeto wiedzieć i o tem czy człowiek wytrzyma próbę albo nie; po cóż tedy ta próba, gdy nie jest w stanie nic takiego odkryć, o czem by już On nie wiedział?
„Jest to zapytanie podobne do tego, dla czego Bóg nie stworzył człowieka doskonałym (119), albo dla czego człowiek musi przechodzić przez dziecięctwo, by dójść wieku męzkiego (379)? Próba nie ma wcale na celu oświecać Boga o zasługach człowieka, albowiem Bogu jest znaną doskonale jego wartość, chodzi tylko tu o pozostawienie całkowitej odpowiedzialności człowiekowi za jego czyny, gdyż daną mu została swoboda robienia albo nie robienia czego. Człowiek może wybierać pomiędzy dobrem a złem, zadaniem więc próby jest wystawiać go na pokusę złego, nie odbierając zasługi opierania się takowemu, owóż chociaż Bóg wie naprzód czy wytrwa człowiek lub nie, nie może go jednak w swej sprawiedliwości ani karać ani nagradzać za czyny niedokonane“ (258.)
Podobnież dzieje się i z ludźmi. Niech sobie będzie jaknajzdolniejszy współubiegający się, pomimo jednak całej pewności jaką mają w jego powodzenie, nie dadzą mu nigdy stopnia przed egzaminem, t. j. bez próby; tak samo i sędzia potępia obwinionego na mocy tylko czynu dokonanego, ale nie za to, że mógł popełnić tę winę w przypuszczeniu.
Im więcej zastanawiamy się nad skutkami, jakie wypadłyby dla człowieka, w skutek wiedzy o swej przyszłości, tem mocniej czujemy jak mądrze Opatrzność uczyniła, zakrywając takową przed nami. Pewność wypadku nastąpić mającego pogrążyłaby nas w bezczynność; przeczucie nieszczęścia, pogrążałoby nas w rozpacz; tak w jednym jak w drugim wypadku siły nasze zostałyby unicestwione. Oto dla czego przyszłość została wystawioną przed nami jako cel, który potrzeba osiągnąć własnemi siłami, ale bez wiadomości prób, przez które mamy przejść zanim go dopniemy. Wiadomość wszystkich przejść odjęłaby nam siłę inicjatywy i użycie wolnej woli; pozwalalibyśmy się porywać wypadkom z obojętnością, nie używając wcale do tego swych zdolności. Gdy powodzenie jest zapewnione, wtedy przestajemy troszczyć się o nie.
872. Pytanie wolnej woli może być streszczone w sposób następujący: przeznaczenie nie prowadzi człowieka do złego: czyny jego nie są naprzód zapisane; zbrodnie jakie popełnia nie są skutkiem jakiegoś wyroku losu. Jako próbę i pokutę może on wybierać żywot, w którym może być popychany ku zbrodni, bądź przez otoczenie, wśród którego pozostaje, bądź na mocy zbiegu okoliczności, w każdym jednak razie pozostaje nam swoboda robić to, albo nie robić. Takim sposobem w stanie Ducha wolna wola istnieje w wyborze żywota i prób, a w stanie cielesnym, w zdolności opierania się albo w uleganiu skłonnościom, którym się dobrowolnie poddajemy. Do wychowania należy zwalczyć złe skłonności; może ono skutecznie oddziaływać, gdy będzie oparte na głębszem poznaniu strony moralnej człowieka. W skutek znajomości praw, rządzących stroną moralną, dojdzie się do jej zmienienia, podobnież jak zmienia się umysł przez naukę, temperament przez hygjenę.
Duch wyzwolony z materji, w stanie błąkania się, robi wybór przyszłego swego żywota cielesnego stosownie do stopnia doskonałości, do jakiego dójść potrafił, i w tem jak powiedzieliśmy okazuje się jego wolna wola. Wolność ta nie ginie przy wcielaniu się; jeśli się podda wpływowi materji, to jest dowodem, że wybrał próby po nad siły swoje, w takim razie wolno mu prosić o pomoc Boga do przebycia ich. (337).
Bez wolnej woli nie ma przewinienia w złym uczynku, ani zasługi w dobrym; jest to tak powszechnie znane, że w świecie mierzą zawsze naganę lub pochwałę w stosunku do zamiaru t. j. do woli; owóż, kto powiada wola, ten mówi wolność. Człowiek nie powinien szukać obrony dla swych występków w organizmie, pod warunkiem zrzeczenia się rozumu i człowieczeństwa oraz zaliczenia siebie pomiędzy bydlęta. Jeśli tak się dzieje ze złem, podobnież ma się i z dobrem; lecz gdy człowiekowi uda się zrobić co dobrego, dokłada wtedy wszelkich usilności do podniesienia takowego, co dowodzi, że się instynktowo nie zrzeka, pomimo zdania teoretyków, najpiękniejszego przywileju swego rodu: wolność myślenia.
Przeznaczenie tak jak go pospolicie pojmują, przypuszcza naprzód powzięte i nieodwołalne postanowienie wszystkich wypadków życia, jaką by nie była ich doniosłość. Gdyby istniał taki stan rzeczy, natenczas człowiek byłby prostą machiną. Po co mu wtedy mieć rozum, gdy zostaje pod panowaniem losu we wszystkich swych czynnościach? Podobna nauka jeśliby była prawdziwą, musiałaby zniszczyć wszelkie pojęcie o wolności; człowiek wtedy nie byłby za nic odpowiedzialnym, a w skutek tego nie byłoby ani zbrodni, ani cnoty; ani złego ani dobrego. Wszechmocnie sprawiedliwy Bóg, nie mógłby karać swego stworzenia za błędy, popełnienie których nie od niego zależało; ani też wynagradzać za cnoty, nie mające za sobą żadnej zasługi. Prawo takie zresztą byłoby przeczeniem prawa postępu, człowiek bowiem wyczekujący wszystkiego od losu, nie próbowałby ulepszenia swego położenia, będąc pewnym, że musi zawsze być przecie czemśkolwiek.
Przeznaczenie zresztą nie jest próżnem słowem; istnieje ono w stanowisku jakie człowiek zajmuje na ziemi i rodzaju zajęcia jakie spełnia, w skutek wyboru, który jako Duch zrobił, czy to dla próby, czy pokuty czy też posłannictwa; wszystkie więc przygody tego żywota musi przebywać nieuchronnie, jak i wszelkie popędy złe lub dobre do nich przywiązane; na tem atoli kończy się przeznaczenie, bo wolno mu przed temi popędami ustąpić albo nie. Szczegóły wypadków zależą od okoliczności jakie sam wywołuje swemi czynami, a na które mogą wpływać Duchy za pomocą myśli jakie mu poddają. (459.)
Przeznaczenie więc okazuje się tylko w wypadkach, są one bowiem następstwem wyboru uczynionego przez Ducha; ale może go nie być w skutkach tych wypadków, albowiem zapobiedz im jest w mocy człowieka za pomocą ostrożności; nigdy jednak nie ma go w życiu moralnem.
Co do śmierci tylko człowiek bywa poddany nieubłaganemu prawu przeznaczenia, i nie może powstrzymać ani wyroku naznaczającego kres jego istnienia, ani rodzaju śmierci mającego zamknąć takowy.
Podług nauk zwykłych, człowiek poczerpuje wszystkie swe instynkta w samym sobie; mogą one pochodzić bądź z ustroju fizycznego, za który nie odpowiada, bądź z własnych jego popędów, które też może tłumaczyć, mówiąc, że nie jego to wina, skoro tak został stworzonym. Nauka duchownicza widocznie jest moralniejszą: przypuszcza ona w człowieku wolną wolę w całej rozciągłości, i powiada, że jeśli kto źle czyni, to ustępuje namowom obcym, za co pozostaje przy nim cała odpowiedzialność, bo uznaje władzę opierania się takowym, rzecz daleko łatwiejszą, aniżeli opieranie się własnej naturze. Tak więc podług nauki duchowniczej, nie ma nieprzezwyciężonego pociągu: człowiek może zawsze zamknąć ucho na wszelkie tajne podszepty, wzywającego do złego z jego wnętrza najgłębszego, tak samo jak może nie słuchać głosu materjalnego, mówiącego; i może to uskutecznić za pomocą swej woli, prosząc Boga o udzielenie mu sił potrzebnych, albo wzywając pomocy dobrych Duchów. Poucza nas o tem Jezus w swej szczytnej Modliwie Pańskiej, gdy nam każe mówić: „i nie wodź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od złego.“
Teorja istnienia przyczyny we wszystkich czynach człowieka, wypływająca najoczywiściej ze wszystkich nauk podanych przez Duchy, nie tylko jest szczytną pod względem moralnym, ale rzecby można, podnosi człowieka w jego własnych oczach; pokazuje go zdolnym do zrzucenia jarzma, podobnie jak to czyni, ażeby nie dopuszczać natrętów do domu swego; nie jest to już machina działająca pod wpływem popędów niezależnych od jego woli, ale istota rozumna, która słucha, sądzi i swobodny robi wybór z pomiędzy dwóch rad. Dodajmy jeszcze, że człowiek prócz tego nie jest pozbawionym i głosu wewnętrznego; działa na mocy własnego popędu, ponieważ ostatecznie jest on niczem innem jak tylko Duchem wcielonym, zachowującym pod powłoką cielesną wszystkie zalety i wady, które posiadał jako Duch. Błędy więc jakie popełniamy, mają swe pierwsze źródło we własnym naszym Duchu, który nie doścignął jeszcze tej wyżyny moralnej do jakiej wzniesie się później, chociaż i teraz posiada swą wolną wolę; życie cielesne zostało mu danem w celu oczyszczenia go od niedoskonałości za pomocą prób, ale te niedoskonałości właśnie dają przystęp niedoskonałym Duchom, które korzystając z tego, starają się go obalić w tej walce. Jeśli wyjdzie z wy ciężko, to się wznosi; jeśli zaś przegra, to zostaje tyra kim był uprzednio, ani gorszym, ani lepszym: jest to próba do rozpoczęcia na nowo, i tak może trwać bardzo długo. Im więcej się oczyszcza, przez to coraz zmniejsza się jego strona słaba, w skutek czego mniej się poddaje tyra, co go wzywają do złego; siła jego moralna wzrasta w miarę podnoszenia się w górę, i złe Duchy oddalają się.
Wszystkie Duchy mniej więcej złe, gdy są wcielone, stanowią ród ludzki; a ponieważ ziemia nasza jest jednym ze światów najmniej posuniętych, przeto znajduje się tutej więcej złych, jak dobrych Duchów, i oto dla czego widzimy pomiędzy sobą tyle przewrotności. Używajmy wszelkich naszych starań, abyśmy nie powracali na nią, a zasłużyli pójść wypoczywać w innych lepszych światach, w tych światach, gdzie sprawiedliwość panuje dla wszystkich bez wyjątku, i gdzie będziemy przypominać o pobycie tutejszym, jak o czasie naszego wygnania.
873. Uczucie sprawiedliwości czy leży w przyrodzeniu naszem, albo jest skutkiem pojęć nabytych?
„Leży ono tak głęboko w waszem przyrodzeniu, że się oburzacie na samą myśl niesprawiedliwości. Postęp moralny niezawodnie potęguje to uczucie, lecz nie on go daje: Bóg go wlał w serce człowieka; i oto dla czego częstokroć znajdujecie w sercach prostaczków pojęcie o niem daleko czystsze, jak u tych co dużo mają wiedzy.
874. Jeśli sprawiedliwość jest prawem przyrodzonem, dla czegoż ją ludzie pojmują tak rozmaicie, a co jeden uznaje za słuszne, to dla innego będzie niesłusznem?
„Oto dla tego że się domięszywają częstokroć namiętności, paczące to uczucie, podobnie jak i inne uczucia wrodzone, każąc patrzeć na rzeczy ze stanowiska fałszywego.“
875. Jak wypada określić sprawiedliwość?
„Sprawiedliwość zasadza się na uszanowaniu praw każdego.“
— Co określa te prawa?
„Dwie rzeczy: prawo ludzkie i prawo przyrodzone. Ludzie postanowili prawa, zastosowane do ich zwyczajów i charakterów, a te prawa nadały przywileje, które mogły się zmieniać z postępem oświaty. Czy dzisiejsze wasze prawa, lubo niedoskonałe, potwierdzają prawa średniowieczne? te prawa przestarzałe, potworne dla was dzisiaj, nie raziły jednak spółcześnych. Prawa więc ustanowione przez ludzi nie zawsze się zgadzają ze sprawiedliwością; porządkują one tylko pewne stosunki społeczne, podczas gdy w życiu prywatnem zachodzi mnóstwo wypadków, w których sędzią najwyższym jest samo sumienie.“
876. Po za obrębem prawa uświęconego przez prawodawstwo ludzkie, jaka jest podstawa dla sprawiedliwości opartej na prawie przyrodzonem?
„Chrystus wam na to odpowiedział: „I cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, tak i wy im czyńcie.“ Bóg włożył w serce każdego człowieka przepis prawdziwej sprawiedliwości, wyrażającej się w chęci każdego widzieć swe prawa szanowane. W niepewności, co ma począć względem swego bliźniego w pewnym wypadku, niech siebie tylko samego zapyta, jak życzyłby, aby z nim postąpiono w podobnym razie: Bóg nie mógł mu dać pewniejszego kierownika nad jego własne sumienie.“
Kamieniem probierczym prawdziwej sprawiedliwości jest to życzyć tego innym, czego sami sobie życzymy, ale nie pożądać dla siebie tego, czegobyśmy życzyli innym, co wcale nie jest tem samem. Ponieważ nie leży w porządku rzeczy, życzyć sobie źle, biorąc tedy ze wzór albo za punkt wyjścia chęć swą osobistą, można być pewnym, że nigdy nie będziemy źle życzyć swemu bliźniemu. Po wszystkie czasy i we wszystkich religjach, człowiek starał się zawsze wystawiać przed innemi swe prawa osobiste, zasługą religji chrześcjańskiej było, że wzięła za podstawę do prawa, prawo osobiste bliźniego.
877. Potrzeba życia w towarzystwie czy wkłada na człowieka jakie szczególniejsze obowiązki?
„Tak jest, a pierwszym jest uszanowanie prawa swego bliźniego; kto szanuje to prawo, zawsze będzie sprawiedliwym. W świecie waszym tylu nie chce wykonywać prawa sprawiedliwości, każdy chce uciskać, oto dla czego społeczność wasza jest wzburzoną i zamąconą. Życie społeczne nadaje prawa, ale w zamian wkłada i obowiązki.“
878. Człowiek może łudzić się, co do rozciągłości swych praw, kto mu tutaj granice wskaże?
„Granica, którą on przyznaje bliźniemu względem siebie samego w podobnychże okolicznościach, i odwrotnie.“
— Lecz gdy każdy przyzna sobie prawa swego bliźniego, co stanie się wtedy z posłuszeństwem względem przełożonych? Czyż nie będzie to zaprzeczeniem zupełnem pojęcia o władzy?
„Prawa przyrodzone są jednakie dla wszystkich ludzi, poczynając od największego a kończąc na najmniejszym; Bóg nie ulepił jednych z gliny czyściejszej jak innych, i wszyscy są równi w obliczu Jego. Prawa te są wieczne; ale te, co zostały ustanowione przez człowieka, giną podobnie innym jego ustanowieniom. Zresztą każdy czuje dobrze swą słabość lub swą siłę i potrafi oznaczyć stopień posłuszeństwa, winny od niego cnocie i mądrości. Trzeba o tem dobrze pamiętać, a ci, co mają siebie za przełożonych, niech wiedzą o swych obowiązkach, które nadają im prawo domagać się uległości. Posłuszeństwo wcale nie będzie narażone na szwank, gdy władzę będzie sprawować prawdziwa mądrość.“
879. Kogo można wziąć za wzór, kto najczyściej pojmował i wykonywał prawo sprawiedliwości?
„Prawdziwie sprawiedliwym byłby ten, ktoby naśladował Jezusa; albowiem wypełniałby doskonale prawo miłości bliźniego i prawo miłosierdzia, bez których prawdziwa sprawiedliwość nie istnieje.“
880. Które z praw przyrodzonych człowieka jest najpierwszem?
„Prawo życia; i oto dla czego nikt nie ma prawa napastować na życie swego bliźniego, albo mu szkodzić w czemkolwiek, co ma związek z jego istnieniem cielesnem.“
881. Prawo życia czy nadaje człowiekowi prawo gromadzić środki dla zabezpieczenia sobie życia w odpoczynku, wtedy gdy już nie ma sił więcej pracować?
„Tak jest, lecz powinien to uczynić po bratersku, jak pszczoła, przez pracę uczciwą, a nie gromadzić jako samolub. Pewne nawet zwierzęta dają mu przykład zapobiegliwości na przyszłość.“
882. Człowiek czy ma prawo stawać w obronie tego, co uzbierał?
„Bóg przecie powiedział: „nie kradnij“; a Jezus: „oddawajcież tedy, co jest cesarza, cesarzowi.“
To co człowiek uzbiera pracą uczciwą jest jego prawowitą własnością, którą ma prawo bronić; albowiem własność będąc owocem pracy, jest również świętą jak praca i życie.
883. Chęć posiadania czy leży w przyrodzeniu ludzkiem?
„Tak jest, ale jeśli się to robi dla przyjemności osobistej, staje się wtedy samolubstwem.“
— Chęć posiadania czy jest prawowitą, gdy prowadzi do zabezpieczenia życia, aby niem nie obarczać innych?
„Znajdują się ludzie nienasyceni, co gromadzą bogactwa bez żadnej korzyści, tylko dla nasycenia swych namiętności. Czy sądzisz, że Bóg na to patrzy pobłażliwie? Ten zaś kto uzbiera pracą, w celu niesienia pomocy swym bliźnim, uprawia prawo miłości i miłosierdzia, i jest sam i jego praca błogosławieni przez Boga.“
884. Jakie są cechy prawowitej własności?
„Prawowitą własnością jest ta, która została nabytą bez niczyjej krzywdy.“ (808).
Prawo miłości i sprawiedliwości zabrania nam czynić to innym, czegobyśmy nie chcieli, by nam czyniono, a przez to samo potępia każdy rodzaj nabytku, stojący w sprzeczności z tem prawem.
885. Prawo własności czy jest nieograniczone?
„Wszystko co zostało nabytem prawowicie, bez wątpienia jest własnością; ale jakeśmy to już mówili, prawodawstwo ludzkie, będąc niedoskonałem, uświęca częstokroć prawa stronnicze, które “sprawiedliwość przyrodzona potępia. Oto dla czego w miarę postępu waszego musicie zmieniać i prawa wasze, nie odpowiadające więcej waszym pojęciom o sprawiedliwości. To co się wydaje doskonałem w jednym wieku, jest uważanem za barbarzyństwo w wieku następnym.“ (795.)
886. Jak mamy pojmować miłosierdzie, czy w tem znaczeniu jak je rozumiał Jezus?
„Życzliwość dla wszystkich, pobłażliwość dla ułomności bliźniego, przebaczenie uraz.“
Miłość i miłosierdzie są dopełnieniem prawa sprawiedliwości, kochać bowiem swego bliźniego jest to świadczyć mu wszelkie dobro jakie jest w naszej mocy, a które życzylibyśmy, aby było wykonywanem względem nas samych. Takie jest znaczenie słów Jezusa: Kochajcie się wszyscy jako bracia.
Miłosierdzie podług Jezusa nie ogranicza się na jałmużnie; obejmuje ono wszystkie nasze stosunki, jakie mamy z naszymi bliźnimi, bądź jako z podwładnymi, czy też równymi, albo-li przełożonymi. Obowiązuje nas ono do pobłażliwości, ponieważ potrzebujemy jej dla siebie samych; zabrania nam upokarzać nieszczęście, wbrew temu jak to się zwykle dzieje u nas. Niech się tylko bogaty pokaże, znajdzie się dla niego tysiące względów, tysiące uprzejmości, ale jeśli to biedny, wtedy nie robić z nim ceremonji, należy do najpowszechniejszych rzeczy; im więcej czyje położenie jest ubolewania godnem, tem więcej trzeba bać się go powiększać przez upokorzenie. Człowiek prawdziwie dobry, stara się podnosić niższych w swoich oczach, zmniejszając odległość pomiędzy sobą a nimi.
887. Jezus powiedział także: „miłujcie nieprzyjacioły wasze.“ Owóż miłość nieprzyjaciół czyż nie jest przeciwną naszemu przyrodzeniu, a ta zawziętość zapewne pochodzi z braku sympatji pomiędzy Duchami?
„Bez wątpienia nie można mieć czułej i namiętnej przyjaźni dla swych nieprzyjaciół, nie to chciał on powiedzieć: kochać swych nieprzyjaciół, to przebaczać im i oddawać dobre za złe; przezto samo staje się wyższym od nich; mszcząc się zaś, staje się niższym od nich.“
888. Jałmużnę jak trzeba uważać?
„Człowiek schodzący na żebraka, poniża się moralnie i fizycznie: bydlęcieje. W społeczeństwie opartem na prawie Bożem i na sprawiedliwości, potrzeby słabszego powinne być zaopatrzane bez poniżania go. Powinno ono zabezpieczać byt tych, co pracować nie mogą, nie rzucając ich istnienia na pastwę losu i dobre chęci obcych.“
— Ganicie przeto jałmużnę?
„Nie; jałmużny nie ganimy, ale sposób w jaki ona bywa podawaną. Człowiek prawy, pojmujący miłosierdzie podług Jezusa, idzie na spotkanie nieszczęśliwego, nie oczekując, aż ten rękę wyciągnie.“
„Miłosierdzie prawdziwe jest zawsze łagodne i życzliwe; odbija się ono w słowie i w czynie. Usługa oddana w sposób delikatny podwaja cenę dobrego uczynku; gdy zaś jest ofiarowaną z wyniosłością, potrzeba może nakazać jej przyjęcie, lecz serce ją odepchnie.“
„Pamiętajcie i o tem, że kto daje uczuć swą pomoc, ujmuje sobie zasługi w oczach Bożych. Jezus powiedział: „niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja;“ tem samem uczy was jak macie zachować w czystości miłosierdzie przed pychą.“
„Odróżniać trzeba właściwą jałmużnę od miłosierdzia. Najpotrzebniejszym nie zawsze jest ten, kto prosi; bojaźń upokorzenia powstrzymuje prawdziwego ubogiego, i częstokroć więcej on cierpi, chociaż nie narzeka; oto ten, kogo idzie szukać człowiek poczciwy, skromny.“
„Kochajcie jedni drugich; oto całe prawo, prawo cudowne, za pomocą którego Bóg światem rządzi. Miłość jest prawem przyciągania dla istot żyjących, organicznych, jak przyciąganie jest prawem miłości dla ciał nieorganicznych.
„Nie zapominajcie o tem nigdy, że Duch nie zważając na jego stopień doskonałości, jego położenie podczas wcielenia i w stanie błąkania się, jest zawsze postawionym między starszym, który nim kieruje tudzież kształci go, i niższym, względem którego ma te same obowiązki do spełnienia. Bądźcie więc miłosierni, nietylko miłosierdziem, co was popycha do obojętnego wydobycia szeląga z waszej sakiewki, ale przedewszystkiem szukajcie nędzy ukrytej. Bądźcie pobłożliwymi dla ułomności bliźniego; zamiast pogardzać nieuctwem i występkiem, oświecajcie ich i poprawiajcie środkami moralnemi; bądźcie łagodni i życzliwi dla tych wszystkich, którzy za waszymi podwładnymi, zachowujcie te względy nawet dla najdrobniejszych istot stworzenia, a natenczas spełnicie godnie prawa Boże.“
889. Czy bywają tacy pomiędzy nimi, którzyby przez własne winy byli skazani na żebractwo?
„Bez wątpienia; gdyby jednak dobre wychowanie wpoiło w nich silną zasadę jak mają przestrzegać prawo Boże, natenczas nie wpadaliby w stan przyprawiający ich o zgubę; wydoskonalenie waszej kuli planetarnej polega na tem przedewszystkiem.“ (707.)
890. Miłość rodzicielska czy jest cnota, alboli też uczuciem instynktowem, właściwem tak zwierzętom jak i ludziom?
„Jest jednem i drugiem. Natura wlała w matkę uczucie miłości dla swych dzieci w celu ich przechowania; ale u zwierzęcia uczucie to ogranicza się do potrzeb zmysłowych; ustaje ono z chwilą, gdy te potrzeby ustąpią; u człowieka przechowuje się ono przez całe życie i prowadzi za sobą poświęcenie i wyrzeczenie się samego siebie, prowadzące go do cnoty; pozostaje ono nawet i po śmierci, i idzie w ślad za dzieckiem nawet po za grób; z tego możesz widzieć, że się ono wcale wyróżnia od tego jakie mają zwierzęta.“ (205 — 385.)
891. Ponieważ miłość macierzyńska jest w naturze, zkądże pochodzi to, że znajdują się matki nienawidzące swe dzieci, i to nawet często zaraz po ich urodzeniu?
„Jest to częstokroć próba wybrana przez Ducha dziecka albo pokuta dla niego, jeżeli sam był złym ojcem, złą matką lub złem dzieckiem w poprzednich istnieniach. (392.) W każdym razie taka matka musi być ożywioną przez złego Ducha, co stara się stawić przeszkody Duchowi swego dziecięcia, aby nie zdołał wytrzymać próby, którą sam sobie obrał; to pogwałcenie atoli prawa natury nie pozostaje nie ukaranem, a Duch dziecka zostanie wynagrodzony za przeszkody, które przezwyciężył.“
892. Gdy rodzice mają dzieci, które sprawują im same smutki, czy będzie im przebaczono, gdy nie będą mieli dla nich tej samej czułości, jakby to mogło nastąpić w przeciwnym wypadku?
„Nie; jest to ciężar, który został im powierzony, a ich posłannictwem jest napowrót dzieci ku dobremu zawrócić. (582 — 583.) Smutki te mogą być też skutkiem złych nawyknień, którym pozwolili zakorzenić się w nich jeszcze w kołysce: zbierają to, co zasiali.“
893. Która z cnót jest najchwalebniejszą?
„Każda cnota ma wartość niezaprzeczoną, wszystkie bowiem są oznaką postępu w dobrem. Cnotą zawsze będzie taki czyn, za pomocą którego dobrowolnie powstrzymujemy się od złych skłonności; szczytnością atoli w cnocie jest ofiara swego osobistego interesu dla dobra bliźniego swego, bez żadnej ukrytej myśli; a najwięcej chwalebną będzie ta, co się opiera na miłosierdziu i bezinteresowności.“
894. Znajdują się ludzie, co dobrze robią, w skutek jakiegoś popędu wrodzonego, nie potrzebując wcale walczyć z uczuciami przeciwnemi; czy mają oni tyleż zasługi jak i ci, co muszą walczyć przeciwko swej naturze, aby przyjść do tego?
„Ci, co nie potrzebują walczyć, znaczy się, że już postąpili znacznie; dawniej walczyli i zwyciężyli; oto dla czego dobre uczynki nic ich nie kosztują, a ta czynność jest dla nich przyzwyczajeniem. Trzeba więc ich uważać jako starych bojowników, co wysłużyli już swe stopnie.“
„Ponieważ dalekimi jeszcze jesteście od doskonałości, dziwią więc was przeto te wyjątkowe przykłady, i zachwycacie się niemi, tem więcej im rzadsze są pomiędzy wami; ale wiedźcie i o tem, że to, co u was jest wyjątkiem, w światach wyższych jest prawidłem powszechnem. Uczucia dobre płyną tam zawsze z własnego popędu; ponieważ tam mieszkają same dobre Duchy, a gdyby jedna wyjątkowie zła chęć mogła się zdarzyć pomiędzy niemi byłoby to okropne. Oto dla czego ludzie tam są szczęśliwi; tak samo będzie i na ziemi, gdy się ludzie przerobią, i gdy zechcą pojmować i wykonywać miłosierdzie w prawdziwem jego znaczeniu.“
895. Oprócz ułomności i występków dających się każdemu poznać, jaka jest oznaka wyszczególniająca osoby niedojrzałe moralnie?
„Interesowność. Przymioty moralne u nich wyglądają jak pozłotana naczyniu miedzianem, która nie może wytrzymać próby kamienia probierczego. Człowiek może posiadać cnoty, wystawiające go przed światem jako człowieka prawego, lecz te zalety jakkolwiek są postępem, nie wytrzymują zawsze próby, i wystarcza tylko dotknąć strony interesu, a natychmiast odezwie się w nich interes osobisty. Prawdziwa bezinteresowność jest rzeczą tak rzadką, że nią się wszyscy zachwycają, jakby jakiemś zjawiskiem nadzwyczajnem.
„Przywiązywanie się do rzeczy materjalnych jest wyraźnym znakiem niższości, a im więcej człowiek jest przywiązanym do dóbr tego świata, tem mniej pojmuje swe przeznaczenie; przez bezinteresowność, przeciwnie dowodzi, że widzi przyszłość swą ze stanowiska więcej wzniosłego.“
896. Są ludzie bezinteresowni, lecz nieoględni, którzy rozsiewają swój majątek bez korzyści istotnej, nie umiejąc go użyć w sposób rozważny; czy mają oni jakąkolwiek zasługę?
„Mają zasługę bezinteresowności, lecz nie mają tej, jakaby należała się i za dobro przy tem wyświadczone. Jeśli bezinteresowność jest cnotą, to hojność nierozważna jest dowodem braku sądu. Majątek nie daje się jednym, by go rozrzucać na wiatr, tak samo jak inni nie powinni go zamykać do kufrów; jest to rzecz oddana im do schowania, z której będą musieli zdać rachunek, albowiem są odpowiedzialni za całe dobro, jakie mogliby za pomocą jego wyświadczyć, a którego jednak nie dokonali; za wszystkie łzy, które mogliby osuszyć pieniędzmi, a które szafowali pomiędzy niepotrzebujących.u
897. Ci co świadczą dobrodziejstwa, nie w widokach jakichś korzyści ziemskich lecz na rachunek przyszłego życia, dla tego że przez to położenie ich tam się polepszy, czy zasługują na naganę, a myśl ta czy nie szkodzi ich rozwojowi?
„Dobroczynnym trzeba być przez miłosierdzie, to jest bezinteresowność.“
— Ależ każdy czuje potrzebę naturalną postępu, dla tego by wyjść z trudnego położenia życia tutejszego; Duchy same nauczają nas, abyśmy na ten cel sprawowali się dobrze; czy będzie przeto nagannem, jeśli myślimy, że można mieć za to nadzieję czegoś lepszego jak na ziemi?
„Zapewne nie; lecz kto świadczy dobrodziejstwa bez namysłu, dla tego tylko, aby być przyjemnym Bogu i cierpiącemu, jest już na pewnym szczeblu doskonałości, który mu wcześniej dozwoli doścignąć szczęścia, aniżeli jego bratu, co będąc więcej rozważnym, świadczy dobrodziejstwa przez wyrozumowanie, i nie jest ku niema popychany naturalnym zapałem serca.“ (894.)
— Czy nie wypadałoby uczynić tutaj różnicy pomiędzy dobrodziejstwem wyświadczonem bliźniemu, a zamiarem naszej poprawy? pojmujemy to, że czynić dobrze, dla tego by mieć zasługę na tamtym świecie, nie jest wielce pochwalnem; ale poprawiać się, pokonywać swe namiętności, poprawiać swój charakter w celu zbliżenia się do Duchów dobrych, i do wyniesienia się wyżej, czyżby to miało być oznaką niższości?
„Wcale nie; ale pod dobrem rozumiemy tutaj tylko samo miłosierdzie. Kto oblicza każdy swój postępek, ile mu przynieść może korzyści w życiu przyszłem i w życiu doczesnem, ten jest samolubem; nie ma jednak żadnego samolubstwa, gdy poprawiacie się w chęci zbliżenia się do Boga, albowiem jest to cel, ku któremu zdążać powinni wszyscy.“
898. Ponieważ żywot nasz cielesny jest tylko chwilowym pobytem na ziemi, a nasza przyszłość powinna nas zajmować przeważnie, czy jest przeto korzystnem nabywanie usilne wiadomości naukowych zastosowanych wyłącznie do potrzeb naszych materjalnych?
„Bez wątpienia korzystne; bo już na wstępie macie przez to moc czynienia dobrego swym braciom; następnie Duch wasz tem szybciej postępować będzie, im więcej nabyć zdołał wiedzy pomiędzy wcieleniami, i jedna godzina was więcej nauczy, jak kilka lat na ziemi. Żadna wiadomość nie jest nieużyteczną; wszystkie służą mniej więcej do postępowego rozwijania się, bo Duch doskonały powinien wszystko umieć, a postęp powinien być dokonanym we wszystkich kierunkach, wszystkie bowiem zdobyte pojęcia służą do rozwoju Ducha.“
899. Z dwojga ludzi bogatych, jeden urodził się w zbytkach i nie znał potrzeby, drugi zawdzięcza swój majątek swej pracy, obaj używają go tylko wyłącznie dla swych potrzeb osobistych, który z dwojga jest winniejszym?
„Ten co zaznał cierpienia; wie on co to cierpieć, zna boleść, której nie obce ulgi przynieść, i często zapomina o niej umyślnie.“
900. Kto gromadzi bogactwa nieustannie nie świadcząc nikomu czy znajdzie dla siebie tłumaczenie w tem, że czynił tak, aby swym sukcessororn więcej zostawił?
„Jest to skwitowanie się tanim kosztem z obowiązków.“
901. Z dwojga skąpców jeden odmawia sobie najpotrzebniejszego, i umiera w niedostatku na swych skarbach; inny jest skąpym tylko dla ubogich, a dla siebie nic nie odmawia: podczas gdy usuwa się od najlżejszej ofiary, mogącej zrobić komu przysługę albo stworzyć rzecz pożyteczną, nic go nie powstrzyma od zaspokojenia swych żądz i namiętności. Prosi kto o jaką usługę, zawsze mu coś przeszkadza; gdy zaś chce zaspokoić jaki wymysł własny, cały się temu oddaje. Który z dwojga jest winniejszym, i któremu należy się gorsze miejsce w świecie Duchów?
„Ten co używa; jest on więcej samolubem jak skąpcem; drugi znalazł już swoją karę.“
902. Czy jest nagannem ubiegać się o bogactwa, w celu świadczenia dobrodziejstw?
„Zamiar godny pochwały, gdy jest czystym; lecz czy tylko zawsze jest bezinteresownym, i czy nie ukrywa za sobą interesu czysto osobistego? Pierwsza osoba, której świadczyć pragniemy dobrodziejstwa, czy nie jest to swoja własna?
903. Czy jest jaka wina w zastanawianiu się nad błędami swego bliźniego?
„Jeśli to tylko potrzebne do krytyki jego i do nadania temu rozgłosu, będzie wtedy dowodem braku miłości bliźniego; jeśli zaś dla korzyści własnej i dla uniknienia samemu od czegoś podobnego, może to być i korzystnem niekiedy; lecz w ogóle nie trzeba zapominać o tem, że pobłażliwość jest jedną z cnót wypływających z miłości bliźniego. Nim zaczniesz robić innym wyrzuty ich niedoskonałości, zajrzyj naprzód w samego siebie — czy i o tobie nie da się powiedzieć coś podobnego? Staraj się najprzód posiąść zalety przeciwne błędom wytykanym, a będzie to najlepszy środek do podniesienia się wyżej nad niego; gdy wyrzucasz mu, że źle jest być skąpym, bądź hojny; że jest pyszny, bądź kornym i skromnym; że jest surowym, bądź łagodnym; że postępuje małodusznie, bądź wielkim we wszystkich twoich czynach; słowem rób tak, aby nie dało się zastosować do ciebie słów Jezusa: „widzisz źdźbło w oku brata twego, a bal ki, która jest w oku twojem nie baczysz?“
904. Czy będzie to winą, gdy odkrywamy rany społeczeństwa w celu ich ujawnienia?
„Zależeć to będzie od uczucia, które do tego popycha; jeśli pisarz ma na celu wywołanie tylko zgorszenia, będzie to dla niego zabawą osobistą, której doznaje przedstawiając obrazy, częstokroć dające więcej zgorszenia jak dobrych przykładów. Duch tu uczy się oceniać, lecz może być i ukaranym za przyjemność, jakiej doznaje w wyświetlaniu złego.“
— W tych razach jak można ocenić szczerość i czystość zamiarów piszącego?
„Nie zawsze to korzystne; jeśli pisze dobre rzeczy, to robi z nich użytek i dla siebie; jeśli zaś złe, odpowie za to jego sumienie. Zresztą jeśli chodzi o przekonanie się o jego szczerości, to trzeba uważać czy jego postępki godzą się z zasadami jakie wygłasza.“
905. Niektórzy autorowie poogłaszali dzieła wysokiej wartości literackiej i moralnej, pomagające do postępu ludzkości, lecz sami z nich nic nie skorzystali; czy policzone im zostanie w zasługę jako Duchom, to dobro jakie ich prace wyświadczyły?
„Moralność bez czynów, jest to zasiew bez pracy. I cóż po zasiewie, jeśli nie użyjecie doń pracy, by was nakarmił? Na tych ludziach cięży większa wina, bo mogli wiele zrozumieć; nie postępując atoli podług zasad jakie wygłaszali, zrzekli się przeto i owoców, jakich kosztowaćby mogli w przeciwnym razie.“
906. Kto postępując dobrze, posiada samowiedzę, t. j. przyznaje się do tego przed samy sobą, czy zasługuje na naganę4
„Jeżeli może posiadać samowiedzę o złem, jakie popełnia, dla czegóżby nie miał jej mieć i w dobrem, dla tego aby módz odróżnić dobre od złego. Tylko ważąc wszystkie swoje czynności na szalach prawa Bożego, a szczególniej na szali sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia, będzie on mógł zawyrokować czy są dobre albo złe, pochwalić je lub zganić. Nie może nigdy być nagannem, gdy pozna na sobie, że zwyciężył jedną ze swych złych skłonności, i że z tego jest zadowolonym; byleby tylko nie szukał w tem zadowolenia dla swej próżności, bo wtedy popadłby w inną zdrożność.“ (919).
907. Zaród namiętności leży w naturze naszej, czy wypada przeto je uważać jako złe?
„Nie; namiętność jest to tylko połączenie nadmiaru chęci z wolą, a pierwiastek ten został udzielonym dla dobra ludzkiego, i może porywać ludzi do wielkich rzeczy; tylko nadużycie jej prowadzi do złego.“
908. Jak oznaczyć granicę, gdzie namiętność przechodzi z dobrej drogi na złą?
„Namiętności podobne są do konia, użytecznego dopóki się nim kieruje, a który staje się niebezpiecznym, gdy sam zacznie panować. Wiedźcież, że namiętność staje się zgubną od tej chwili, gdy nad nią zapanować nie możecie, i że wtedy przynosi szkodę, zamiast korzyści.“
Namiętności są to dźwignie w dziesięcioro powiększające siły człowieka, i dopomagające mu do spełnienienia wyroków Opatrzności; jeśli jednak zamiast panować nad niemi, da się im opanować, przebiera wtedy miarę, a siła co dobroczynnie działała w jego ręku, odwraca się, i gruchocze go.
Wszystkie namiętności biorą swój początek albo w jakimkolwiek uczuciu albo w potrzebach natury. Początek tedy namiętności nie jest wcale szkodliwym, bo opiera się na jednym z opatrznościowych warunków naszego bytu. Właściwą namiętnością jest przesada w jakiemkolwiek uczuciu lub potrzebie: leży ona w nadmiarze, lecz nie w przyczynie, i nadmiar ten staje się złym, skoro wywołuje złe skutki.
Wszelka namiętność zbliżająca człowieka do natury zwierzęcej, oddala go od natury moralnej.
Wszelkie uczucie wynoszące człowieka po nad jego naturę zwierzęcą, oznacza panowanie Ducha nad materją i przybliża go do doskonałości.
909. Człowiek czy zawsze jest w stanie pokonać własnemi usiłowaniami swe namiętności?
„Tak jest, a częstokroć nawet bardzo słabemi usiłowaniami; woli mu tylko braknie. Niestety! jakże rzadki wśród was robi podobne usiłowania.“
910. Człowiek czy może znaleźć skuteczną pomoc w Duchach do zwyciężenia swych namiętności?
„Jeśli wzywa o to szczerze do Boga i do swego Ducha opiekuńczego, zapewne że Duchy dobre pośpieszą mu na pomoc, albowiem jest to ich posłannictwem.“ (459.)
911. Czyż nie ma namiętności tak silnych i tak nieprzezwyciężonych, gdzieby wola sama nie była dostateczną do opanowania ich?
„Mnóstwo jest osób, które mówią: chcę, ale ta wola jest tylko u nich w słowie; chcą one, ale bardzo zadowolone z tego, że się to nie stanie. Gdy się zdaje, że namiętność nie jest do pokonania, to oznaka, że Duch znajduje w niej upodobanie, w skutek swej niższości. Kto stara się je hamować, pojmuje swą istotę duchową, a pokonanie ich jest tryumfem Ducha nad materją.“
912. Jaki będzie środek najskuteczniejszy do zwalczenia przewagi cielesnej?
„Wyrzeczenie się samego siebie.“
913. Która wada jest najgorszą?
„Mówiliśmy niejednokrotnie, że jest nią samolubstwo: jest to źródło wszego złego. Badajcie każdą wadę, a niezawodnie na dnie jej znajdzie się samolubstwo; napróżno będziecie walczyli przeciwko niej, bo nie potraficie przezwyciężyć złego, dopóki jej z korzeniem nie wyrwiecie, t. j. póki nie zniszczycie przyczynę. Niechże wszystkie wasze usilności zostaną skierowane ku temu celowi, bo to jest prawdziwa rana społeczeństwa. Kto jeszcze w tem życiu chce się przybliżyć do doskonałości moralnej, powinien wyrwać z serca wszelkie uczucie samolubne, samolubstwo bowiem nie zgadza się ze sprawiedliwością, miłością i miłosierdziem: unicestwia ono wszystkie inne zalety.“
914. Ponieważ samolubstwo wypływa z potrzeb osobistych człowieka, przeto zdaje się być za nadto trudnem do wykorzenienia z serca; czy dojdziemy kiedykolwiek do zwalczenia go?
„W miarę oświaty człowieka w rzeczach duchowych zmniejsza się i przywiązanie jego do rzeczy materjalnych; a następnie wypadnie zmienić i ustawy ludzkie, utrzymujące i zachęcające do tej wady. Zależy to wszystko od wychowania.“
915. Samolubstwo zrosło się z rodzajem ludzkim czy nie stanie ono na zawadzie w przyszłości do ustalenia panowania dobrego?
„Zapewne, samolubstwo jest waszą największą chorobą, ale jest ono tylko właściwością niższych Duchów wcielonych na ziemi, a nie całej ludzkości; owóż Duchy wcielając się stopniowo, oczyszczają się i tracą samolubstwo, podobnie jak i inne przywary. Czy nie posiadacie nikogo na ziemi, ktoby nie był samolubem i nie świadczył miłosierdzia swemu bliźniemu? Macie ich więcej, jakby się to wam zdawać mogło, ale znacie ich mało, albowiem cnota nie szuka blasku dziennego; jeśli jest jeden, dla czegożby nie miałaby być ich i dziesięciu; kiedy dziesięciu, dla czegożby i tysięcy i t. d.?“
916. Samolubstwo zdaje się wzrasta w miarę cywilizacji, która jakby pobudza je i utrzymuje, coraz to rozrasta się; jakimże sposobem przyczyna potrafi zniszczać swój skutek?
„Im większe jest złe, tem bywa odraźliwszem; samolubstwo musi dużo złego narobić, aby ostatecznie pojęto potrzebę wykorzenienia go. Gdy ludzie pozbędą się samolubstwa, będą wtedy żyli pomiędzy sobą jak bracia, nie szkodząc jedni drugim a pomagając tylko sobie na wzajem w skutek uczucia spólności; natenczas silny stanie się podporą a nie ciemiężycielem słabszego, i więcej nie spotkacie ludzi, którymby brakło na niezbędnem, albowiem wszyscy będą wykonywać prawo sprawiedliwości. Duchy mają przygotować panowanie dobrego na ziemi.“ (784.)
917. Jakim sposobem da się wykorzenić samolubstwo?
„Ze wszystkich ułomności ludzkich najtrudniejszem do wykorzenienia bez wątpienia jest samolubstwo, ponieważ zależy od wpływu materji, z którą człowiek jest bardzo blizko spokrewniony i dotąd nie może się jeszcze wyzwolić, a wpływowi temu dopomagają: jego prawa, ustrój społeczny i wychowanie. Samolubstwo osłabi się w skutek przewagi życia moralnego nad życiem zmysłowem, a szczególniej tej wiedzy jaką wam daje duchownictwo, co do waszej istotnej przyszłości, nie skrzywionej żadnemi zmyśleniami alegorycznemu Duchownictwo należycie pojęte, gdy się zleje z pojęciami i obyczajami społecznemi, przeobrazi zwyczaje, nawyknienia i stosunki społeczne. Samolubstwo jest oparte na znaczeniu osoby; owoż duchownictwo dobrze pojęte, powtarzam, każe patrzeć na rzeczy z tak wysoka, że uczucie osobistości ginie niemal w obec nieskończoności. Niszcząc tę ważność, albo lepiej pokazując jej prawdziwą wartość, walczy przez to samo i z samolubstwem.“
„Człowiek doznający na sobie skutków samolubstwa, zostaje sam często samolubem, ponieważ czuje potrzebę stanowiska obronnego. Widząc, że inni myślą tylko o sobie a nie o nim, podobnież występuje i względem innych. Niech zasady miłosierdzia i braterstwa staną się podstawami ustaw społecznych, stosunków prawnych narodu do narodu i człowieka do człowieka, a człowiek przestanie wtedy zaprzątać się wyłącznie swą osobą, widząc, że już inni gotowi o nim pomyśleć; dostanie się on pod wpływy umoralniające przykładu przez zetknięcie się. W obec tego prawdziwego wylewu samolubstwa, trzeba posiadać prawdziwą cnotę, aby zapominać przez wzgląd na korzyść innych o swej osobie, za co ci nie poczuwają się do najmniejszego nawet obowiązku; dla posiadających tę cnotę, przedewszystkiem jest otwarte królestwo niebieskie; oni to właściwie dostąpią błogosławionego starm wybranych, albowiem zaprawdę powiadam wam, że w owym dniu sprawiedliwości ostatniej, każdy kto myślał tylko o sobie, będzie odsądzonym od wspólnych praw, i będzie musiał cierpieć w skutek swego osamotnienia.“ (785.)
Niezaprzeczenie, robią się chwalebne usiłowania dla posunięcia ludzkości: zachęcają, podniecają, zaszczycają wszelkie dobre uczynki więcej jak kiedykolwiek, nie mniej przeto pozostaje zawsze samolubstwo robakiem toczącym rany społeczeństwa. Jest to złe istotne, rozlewające się na wszystkich, a którego każdy, staje się mniejszą lub większą ofiarą; trzeba więc walczyć z niem jak z chorobą epidemiczną. Musimy z niem postępować naśladując lekarzy, wyszukując źródło choroby. Niechże się rozpoczną poszukiwania we wszystkich częściach społeczeństwa, począwszy od rodziny a kończąc na narodzie, od chałupy aż do pałacu. Gdzie znajdują się te wszystkie przyczyny, wszystkie te wpływy jawne lub ukryte, co zachęcają, utrzymują i rozwijają uczucie samolubstwa? Raz gdy poznamy przyczyny, nie trudno będzie wtedy i o lekarstwo; trzeba będzie walczyć, kiedy nie ze wszyskiemi naraz, to przynajmniej z częścią, aż powoli trucizna zniszczoną zostanie. Uleczenie wtedy będzie nie trudne, bo jakkolwiek przyczyny są liczne, ale mogą być wszystkie usunięte. Zresztą da się to uskutecznić wtedy, gdy weźmiemy się do wyrwania z korzeniem złego, t. j. do wychowania; nie tego wychowania, co usiłuje wydawać ludzi oświeconych, lecz tego któreby wydawało ludzi prawych. Wychowanie dobrze pojęte, jest kluczem do postępu moralnego; gdy poznamy się na sztuce wyrabiania charakterów, jak się znamy obecnie na sztuce kształcenia umysłów, można je będzie wtedy odprostowywać, jak się prostuje młode latorośle; sztuka ta atoli potrzebuje wiele taktu w obejściu się, wiele doświadczenia i głębokiej zdolności spostrzegawczej; jest to gruby błąd, gdy się wierzy, że dostatecznie posiadać wiedzę, aby wychowanie wydawało pożądane owoce. Kto śledził za rozwojem dziecięcia tak bogatego jak biednego od chwili jego urodzenia, i bada wszelkie skutki szkodliwe, które oddziaływają na niego w skutek słabości, niedbałości i nieuctwa tych, którym kierownictwo powierzone zostało, oraz jak często środki używane do ich umoralniania zawodzą — ten się nie będzie dziwił wszystkim zdrożnościom jakie w świecie napotykamy. Niech się tyle robi dla moralności, ile czynimy dla oświaty, a wtedy przekonamy się, że jeśli znajdą się natury oporne, to znajduje się więcej jakby o tem myślano i takich, które wyczekują tylko dobrej uprawy, by wydać rychło pomyślny plon. (872.)
Człowiek pragnie być szczęśliwym, uczucie to leży w jego naturze: oto dla czego tak usilnie pracuje na ziemi; szuka przyczyny swych cierpień, aby im zaradzić. Gdy się pozna na tem, że samolubstwo jest przyczyną, która rodzi: pychę, żądzę wyniesienia się, chciwość, zazdrość, nienawiść, zawiść, z któremi ciągle musi ucierać się, a które wnosząc zamęt we wszystkie stosunki społeczne, wywołują tem samem zamęt w społeczeństwie i niezgody, niszczą zaufanie, zmuszają do wystrzegania się swego sąsiada, z przyjaciół robią nieprzyjaciół — natenczas zrozumie, że ta przywara nie zgadza się i z jego własnem szczęściem, a nawet z jego spokojem; im więcej ucierpi od niego, tem mocniejszą uczuje potrzebę zwalczenia go, tak samo jak walczy przeciwko zarazie, przeciwko zwierzętom szkodliwym i przeciwko wszelkim innym klęskom powszechnym, a do czego nakłoni go własny interes. (784.)
Samolubstwo to źródło wszystkich przywar, jak miłość bliźniego jest źródłem wszystkich cnót; zniszczyć jedno, rozwinąć drugie, oto zadanie ostateczne człowieka, jeśli chce zapewnić sobie szczęście tutaj i na tamtym świecie.
918. Jak odkryć w człowieku postęp, co go ma wynieść w górę po szczeblach hierarchji duchowniczej?
„Duch dowodzi swej doskonałości, gdy wszystkie czynności cielesne wykonuje podług prawa Bożego i przewiduje zawczasu życie duchowe.“
Prawdziwie sprawiedliwym, prawym człowiekiem, jest ten, kto wykonuje prawo sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia z najczystszych pobudek. Jeśli zechce zapytać swego sumienia o czyny dokonane, niech pyta siebie: czy nie przekroczył w ogóle tego prawa; czy nie zrobił czego złego; czy uczynił wszystkie dobro jakie było w jego mocy; czy nikt nie miał powodu uskarżać się na niego, na ostatku czy świadczył innym, czego życzyłby samemu sobie?
Człowiek przejęty uczuciem miłosierdzia i miłości bliźniego czyni dobrze dla samego dobra, bez wszelkiej nadziei odebrania tego napowrót, i poświęca swój interes dla sprawiedliwości.
Jest dobrym, ludzkim i życzliwym dla wszystkich, bo widzi braci we wszystkich ludziach, nie zważając na rasy i na religje.
Jeśli Bóg obdarzył go władzą i bogactwem, to uważa te rzeczy jako depozyt, z którego użytkuje na korzyść dobrego; nie chełpi się z tego, ponieważ wie, że Bóg, który go tem obdarzył, może natychmiast mu to odebrać.
Jeśli z porządku społecznego dostają się ludzie pod jego władzę, to obchodzi się z nimi po ludzku i życzliwie, albowiem są oni mu równi w obliczu Boga; używa swej władzy do podniesienia w nich moralności, a nie dla tego by przygniatać ich swoją dumą.
Jest on pobłażliwym na ułomności innych, a ponieważ wie, że i jemu potrzebne pobłażanie innych, pamięta o słowach Chrystusa: „Kto z wras jest bez grzechu, niech na nię pierwszy kamieniem rzuci.“
Nie bywa nigdy mściwym, i na podobieństwo Chrystusa zapomina urazy, pamiętając tylko o dobrodziejstwach, których od innych doświadczył; ponieważ wiadomo mu, że będzie mu przebaczono tyle, ile przebaczał innym.
Ostatecznie szanuje on wszelkie prawa przyrodzone w swym bliźnim, które chciałby, aby uszanowano i w nim samym.
919. Jaki jest najskuteczniejszy środek do poprawienia się w tem życiu i do opierania się pokusom?
„Jeden z mędrców starożytnych odpowiedział wam na to: poznaj siebie samego.“
— Uznajemy całą mądrość tego zdania, lecz trudność właśnie cała zależy na poznaniu siebie samego; jak można dójść do tego?
„Czyń to samo, co czyniłem za życia na ziemi: z końcem każdego dnia robiłem rachunek sumienia, przebiegałem w pamięci wszystkie moje czynności dnia całego, i zastanawiałem się, czy nie uchybiłem w czemkolwiek i czy nie zaszkodziłem komukolwiek. Oto sposób, w skutek którego poznałem samego siebie i widziałem, co jest do przerobienia we mnie. Kto co wieczór będzie przypominał sobie wszystkie dzienne swoje sprawy i będzie siebie zapytywał, co zrobił złego lub dobrego, prosząc o to Boga albo anioła stróża, aby raczyli go w tem oświecać, ten nabędzie wielkiej siły, potrzebnej do doskonalenia się; albowiem wierzajcie, Bóg mu dopomoże. Zadawajcie sobie pytania, zapytując coście zrobili, i w jakim celu działaliście tak a nie inaczej; czy nie zrobiliście czego, coby zganić wypadało u innych, czy nie popełniliście czego, do czegobyście przyznać się otwarcie nie mogli? Zapytaj siebie jeszcze i o to: gdyby podobało się Bogu powołać cię przed siebie, czy nie potrzebowałbyś, powracając w świat Duchów, gdzie nic nie ma ukrytego, obawiać się wzroku czyjegokolwiek? Przejrzycie to wszystko, coście popełnili względem Boga, względem bliźniego waszego, i względem siebie samych. Odpowiedź na to znajdziecie: w spokoju waszego sumienia, albo w skazówkach złego potrzebnego do uleczenia.
„Poznanie więc samego siebie jest kluczem do poprawy osobistej, ależ, powiecie, jak można osądzić samego siebie? Czyż nie mamy złudzeń miłości własnej, która umniejsza błędy nasze i je tłumaczy? Skąpiec uznaje siebie tylko za oszczędnego i przezornego; pysznemu zdaje się, że zachowuje w sobie tylko potrzebną godność osobistą. Jest to aż nadto prawdziwem, atoli macie inny środek do sprawdzania się, na którym się zawieść nie podobna. Jeśli zachodzi jaka niepewność w ocenieniu jakiego postępku waszego, stawcie wtedy na miejscu siebie kogo innego; jeśli go potępiacie, to i dla was nie może być pobłażliwym, albowiem Bóg nie używa dwojakiej miary do wymierzenia sprawiedliwości; starajcie się też dowiadywać, co o was myślą inni, i nie pomiatajcie zdaniem waszych nieprzyjaciół, ponieważ oni nie mają żadnej potrzeby oszczędzać was, i częstokroć Bóg stawi ich obok was jakby zwierciadło, ostrzegające was o tem, o czem was ostrzedz nie potrafi przyjaciel. Niech każdy, kto ma szczery zamiar poprawiać się, bada swe sumienie, aby z niego wyrwać złe skłonności, jak wyrywa zielska ze swego ogrodu; niech oblicza straty i korzyści dnia moralnego, jak kupiec robiący rachunki dzienne strat i zarobku, a zaręczam, że w wyniku okaże się drugiego więcej jak pierwszych. Jeśli może sobie powiedzieć, że dzień jego był dobrym, może wtedy zasnąć spokojnie, i oczekiwać przebudzenia w lepszem życiu.
„Stawcie więc sobie pytania jasne i treściwe, i nie bójcie się je pomnażać: bo warto poświęcić kilka minut, aby zdobyć sobie wieczną szczęśliwość. Czy nie pracujecie co dnia, na uzbieranie sobie tyle, aby mieć spokój na starość? Spokój ten czy nie jest przedmiotem wszystkich waszych zabiegów, dla którego chętnie ponosicie wszelkie trudy i odmawiacie sobie wielu rzeczy na razie? Albo co może znaczyć ten odpoczynek kilkodniowy, zakłócony słabością ciała, w porównaniu do tego jaki oczekuje człowieka sprawiedliwego? Czy to nie warte, aby zadać sobie odrobinę pracy? Wiem, iż jest wielu, którzy twierdzą, że teraźniejszość jest pewną a przyszłość niepewną, owóż tkwi tu wyraźnie ta myśl, którą podjęliśmy się zwalczyć, ponieważ chcemy dać wam poznać tę przyszłość, tak, ażeby zniszczyć wszelkie powątpiewanie pod tym względem w waszej duszy; oto dla czego usiłowaliśmy zwrócić waszą uwagę za pomocą zjawisk działających na wasze zmysły, następnie podajemy wam naukę, którą obowiązkiem jest każdego szerzyć dalej.“
Nie dostrzegamy wielu własnych błędów, które dla tego się usuwają z pod naszego sądu; gdybyśmy, istotnie, idąc za radą powyższą, częściej zapytywali swoje sumienie, spostrzeglibyśmy wtedy jak często upadaliśmy nie spostrzegając tego, przez brak zastanowienia nad początkiem i sprężynami poruszającemi naszemi czynnościami. Forma zapytania ma w sobie coś dokładniejszego jak zdania, które nie tak łatwo zastosowuje się do siebie. Wymagają one odpowiedzi stanowczych tak albo nie, które nie pozostawiają żadnej wątpliwości; jest to tyleż dowodów osobistych, a przez całość odpowiedzi można wnosić o ilości dobrego lub złego, zawierającego się w nas.
920. Człowiek czy może się cieszyć na ziemi szczęściem zupełnem?
„Nie; życie zostało mu tylko dane jako próba lub pokuta, a od niego samego zależy przynieść ulgę swym cierpieniom i być o tyle szczęśliwym, na ile to jest możebne na ziemi.“
921. Pojmujemy, że człowiek będzie mógł być szczęśliwym, wtedy gdy ludzkość zostanie przeobrażoną; na poczekanie jednak czy jest dozwolone zapewnić sobie szczęście względne przynajmniej?
„Najczęściej bywa, że człowiek staje się sam sprawcą swego nieszczęścia. Wykonując prawa Boże; oszczędza sobie wiele cierpień, i może zdobyć szczęścia tyle, ile takowego znieść może jego grube istnienie.“
Człowiek przejęty swem przyszłem przeznaczeniem, widzi tylko w życiu cielesnem przejście doczesne. Będzie to dla niego popas chwilowy w złym zajeździe; pociesza się łatwo w niektórych nieprzyjemnościach podróży, która go zaprowadzi na lepsze stanowisko; a to w miarę tego, o ile się lepiej do tej podróży przysposobił.
Bywamy karani jeszcze za życia za nadużycia cielesne przez rozmaite cierpienia, które pochodzą w skutek nadużycia praw natury i naszych własnych skutków. Jeśli zechcemy wniknąć z bliska w początek tego, co nazywamy naszemi nieszczęściami ziemskiemi, to ujrzymy, że w większej części są one skutkiem naszych zboczeń z prostej drogi. Przez te zboczenia weszliśmy na złą drogę, i brnąc z następstwa w następstwo wpadamy w nieszczęście.
922. Szczęście ziemskie jest względne do stanowiska każdego; to co wystarcza dla szczęścia jednego, nie wystarcza dla innego, a nawet bywa nieszczęściem. Czy znajdzie się jednaka ogólna miara szczęścia ludzkiego?
„W życiu materjalnem będzie nią posiadanie niezbędnego, a w życiu moralnem: czyste sumienie i wiara w przyszłość.“
923. To co jest zbytkiem dla jednego czy nie jest potrzebą dla innego, i odwrotnie, a to stosownie do stanowiska zajmowanego przez każdego w świecie?
„Tak jest, podług waszych pojęć zmysłowych, waszych przesądów, waszych chęci wyniesienia się i wszystkich waszych dziwactw śmiesznych, które tylko w przyszłości sprawiedliwie osądzicie, skoro będziecie w stanie lepiej pojmować prawdę. Bez wątpienia, ten co posiadał pięćdziesiąt tysiące złotych, i zejdzie z nich na dziesięć tysięcy, będzie uważał siebie za nieszczęśliwego, albowiem nie jest w stanie: występować jako znakomita osoba, utrzymywać to co nazywacie właściwe stanowisko, mieć konie, sługi, zadawalniać wszystkie swoje namiętności, i t. d. Zdaje się, że mu braknie na niezbędnem; ale otwarcie mówiąc czy uważasz go za godnego politowania, gdy obok niego widzisz umierającego z głodu i zimna, i nie mających gdzie ukryć swej głowy? Mądry gdy szuka szczęścia, przypatruje się na dół, a nigdy w górę, chyba tylko wtedy, gdyby zapragnął wznieść się duszą w nieskończoność.(715.)
924. Bywają cierpienia niezawisłe od sposobu postępowania, które dotykają ludzi najsprawiedliwszych; czy jest jaki sposób uchronić się przed niemi?
„Musi poddać się im i uledz bez szemrania, jeśli chce postąpić naprzód: w każdym atoli razie poczerpuje w swem sumieniu pociechę, która daje mu nadzieję lepszej przyszłości, jeśli czyni to wszystko, co jest potrzebne do jej osiągnięcia.“
925. Po co Bóg obdarza niektórych bogactwem, skoro na to nie zasługują?
„Jest to łaska, dla tych którzy widzą wszystko oczami tylko doczesności; atoli wiedz i o tem, że bogactwo jest próbą daleko niebezpieczniejszą jak nędza.“ (814, i następ.)
926. Cywilizacja tworząc nowe potrzeby czy nie jest sama źródłem nowych utrapień?
„Cierpienia mają się w stosunku prostym do potrzeb sztucznych, które sobie wytwarzacie. Ten kto umie miarkować swoje żądze, i patrzy bez zazdrości na to wszystko, co jest po nad nim, oszczędza sobie wiele zawodów w tem życiu. Najbogatszym jest ten, kto ma najmniej potrzeb.“
„Zazdrościcie uciech świata tym, którzy zdają się szczęśliwcami tej ziemi; ale czy wiecie, co dla nich zgotowane w przyszłości? Jeśli uciechy jakich używają, obracają tylko na wyłączny pożytek, są to samoluby, na których spaść musi klęska kary później. Litujcie się prędzej nad nimi. Bóg dozwala niekiedy, aby niesprawiedliwy opływał w dostatkach, szczęście jego atoli nie jest do zazdrości, ponieważ zapłaci za to wszystko gorzkiemi łzami. Jeśli człowiek prawy jest nieszczęśliwym, jest to próba, którą mu przeznaczono przebyć, a za co zostanie wynagrodzonym, jeśli takową z męztwem przenieść potrafił. Pamiętajcie o słowach Chrystusa: „Błogosławieni, którzy cierpią, albowiem ich jest królestwo niebieskie.“
927. Zbytek zapewne nie jest nieodbicie potrzebnym do szczęścia, wszakże tak nie jest z niezbędnem; owóż nieszczęście tych, co są takowego pozbawieni, czyż nie jest istotnem?
„Człowiek jest wtedy istotnie nieszczęśliwym, gdy mu zabraknie na niezbędnem do utrzymania siebie przy życiu i zdrowiu. Ten niedostatek może pochodzić czasami z jego winy, a wtedy niech obwinia samego siebie; jeśli jest winą innych, to wina spada na tych, którzy są jego sprawcami.“
928. W skutek odrębności naszych zdolności wrodzonych, Bóg widocznie wskazuje każdemu jego powołanie w świecie. Wiele cierpień naszych czy nie pochodzi ztąd, że nie idziemy w ślad za naszem powołaniem?
„Prawda; a najczęściej winni są tutaj rodzice, którzy bądź przez dumę, bądź przez skąpstwo odwracają dzieci z drogi właściwie im wytkniętej przez naturę, a przez to samo narażają i szczęście ich; za to będą musieli odpowiedzieć później.“
— Czy uznalibyście za słuszne, ażeby syn rodziców wysoko postawionych, był szewcem n. p. jeśli ma do tego zdolność?
„Nie potrzeba popadać w ostateczności, ani powiększać rzeczy: cywilizacja ma swe potrzeby. Po co syn człowieka wysoko postawionego, jak powiadasz miałby robić buty, jeśli jest w stanie robić co innego? Może on zawsze stać się użytecznym w miarę swych zdolności, jeśli takowych nie używa na złe. I tak n. p. zamiast być złym adwokatem, mógłby zostać dobrym mechanikiem i t. d.“
Stawianie ludzi po za obrębem ich właściwej sfery umysłowej jest bez wątpienia jedną z głównych przyczyn ich zawodów. Niezdolność wykonywania obranego przez siebie zawodu jest źródłem nieustających niepowodzeń, a gdy się do tego miłość własna dołączy, przeszkadza mu szukać utrzymania w zawodzie skromniejszym, i wskazuje na samobójstwo, jako na lekarstwo najskuteczniejsze dla uniknięcia tego, co dla niego zdaje się być upokorzeniem. Jeśliby wychowanie moralne postawiło go było wyżej po nad niedorzeczne przesądy dumy, wtedy nigdyby nie mógł być zaskoczonym z nienacka.
929. Są ludzie pozbawieni wszelkich środków do życia, nawet wtedy, gdy na około nich panuje dostatek, i nie mający nic innego do wyboru, prócz śmierci; co wypada im robić? czy się powinni zgodzić na śmierć głodową?
„Nie trzeba nigdy przypuszczać, że można umrzeć z głodu; pokarm zawsze mógłby się znaleźć, gdyby duma nie stawała pomiędzy pokarmem a pracą. Powiadają często: nie ma tak głupiego rzemiosła, któreby wykarmić nie potrafiło, — stan nie jest ujmą, — ale mówi się tak do innych, a nie do siebie samego.“
930. Jest pewnem, że bez przesądów towarzyskich, którym pozwalamy się opanowywać, dałoby się zawsze wynaleźć jakąś pracę do wyżywienia siebie, chociażby dla tego trzeba było opuścić dotychczasowe stanowisko; zdarza się jednak pomiędzy ludźmi, nie mającymi żadnych przesądów, albo którzy je odrzucają, że nie są w stanie zadość uczynić swym potrzebom, w skutek choroby lub innej jakiej przyczyny nie zależnej od ich woli?
„W społeczeństwie urządzonem podług praw Chrystusa, nikt z głodu nie powinien umierać.“
Przy mądrej i zapobiegliwej organizacji społecznej, człowiekowi nie powinno zabraknąć na potrzebnem, chyba w skutek jego własnej winy; błędy jego atoli pochodzą często z otoczenia, w którem przebywa. Gdy człowiek będzie postępował podług prawa Bożego, wtedy posiadać będzie porządek społeczny, oparty na sprawiedliwości i solidarności, i sam się też poprawi.
931. Dla czego w społeczeństwie ludzkiem klasa cierpiących jest daleko liczniejszą od szczęśliwych?
„Żadna nie jest zupełnie szczęśliwą, a to co nazywacie szczęściem, ukrywa w sobie częstokroć dotkliwe cierpienia; cierpienie jest wszędzie. Aby jednak odpowiedzieć na twoje pytanie, muszę ci powiedzieć, że klasa cierpiących u was jest liczniejszą, albowiem ziemia jest miejscem pokuty. Gdy człowiek z niej uczyni przybytek dobrego i dobrych Duchów, nie będzie już więcej nieszczęśliwym, i stanie się ona dla niego rajem ziemskim.“
932. Złe wpływy przewyższają w towarzystwie wpływy dobre, dla czego tak się dzieje?
„Dzieje się to w skutek słabości dobrych; źli są przewrotni i zuchwali, dobrzy są bojaźliwi; gdy ci ostatni zechcą być odważnymi, natenczas i oni zapanują.“
933. Jeśli człowiek bywa sam sprawcą swych cierpień materjalnych czy tak samo dzieje się i z cierpieniami moralnemi?
„Jeszcze więcej, ponieważ cierpienia materjalne bywają częstokroć od niego niezależne, lecz duma zraniona, zawiedziona miłość własna, niepokój skąpstwa, chciwości, zazdrości, słowem wszystkie namiętności, są to męczarnie duszy.
„Chciwość i zazdrość! Szczęśliwy ten, komu nieznane są te robaki toczące serca ludzkie! Przy chciwości i zazdrości, nie ma spokoju, nie ma odpoczynku, dla tego kto przez nie został dotknięty; przedmioty, których pożąda, które nienawidzi, które żałuje, ciągle stoją przed nim, jakby widma, nie dające mu odpoczynku i prześladujące go nawet we śnie. Chciwiec i zazdrośnik znajdują się ciągle w nieustannej gorączce. Czy może być pożądanem podobne położenie i czy nie pojmujecie tego, że przez swe namiętności człowiek samochcąc dręczy się, a ziemia staje się dla niego prawdziwem piekłem?“
Niektóre wyrażenia malują dosadnie skutki pewnych namiętności, powiadają n. p.: nadymać się pychą, umierać z chciwości, schnąć z zazdrości, albo ze złości, przestać dla tego pić i jeść i t. d., obraz ten jest aż nadto prawdziwy. Zdarza się nawet czasami, że zazdrość nie ma żadnego przedmiotu określonego. Są ludzie z natury zazdrośni do wszystkiego tego, co się wznosi, co przekracza granicę powszedniości, nawet wtedy, gdy w tem nie mają żadnego widoku osobistego, a jedynie tylko że tego dopiąć nie są w stanie; wszystko, co się wznosi po nad ich poziom, razi ich, a gdyby stanowili większość w społeczeństwie, natenczas usiłowaliby sprowadzić wszystko do swego poziomu. Jest to połączenie zazdrości z miernością.
Człowiek bywa częstokroć nieszczęśliwy, tylko w skutek wartości, jaką przywiązuje do rzeczy ziemskich, a próżność, zawiedziona miłość własna i chciwość bogactw, bywają przyczynami jego nieszczęść. Jeśli postawi się wyżej po nad ciasne koło potrzeb materjalnych; jeśli wzniesie się myślą ku nieskończoności, która jest jego przeznaczeniem, natenczas przygody ludzkie zdają mu się być nędznemi i dziecinnemi, jak żale dziecka po utracie zabawek, które stanowiły jego szczęście najwyższe.
Kto upatruje całe szczęście w zadowoleniu swej pychy i swych grubych chuci, jest nieszczęśliwym, gdy ich zaspokoić nie może; podczas gdy ten, co nie potrzebuje więcej nad niezbędne, jest zadowolonym z tego, co dla innych zdaje się być nieszczęściem.
Mówimy o człowieku ucywilizowanym, ponieważ dzicy mający potrzeby więcej ograniczone, nie mają tych samych pożądliwości ani udręczeń; zapatrują się oni na wszystko odmiennie. W stanie ucywilizowanym człowiek stara się wytłumaczyć sobie swe nieszczęście i zastanawia się nad niem: oto dla czego dotyka go ono więcej; lecz może się z innej strony zastanawiać i rozpatrywać w środkach zaradczych. Tę pociechę czerpie on w uczuciu chrześcjańskiem, dającem nadzieję lepszej przyszłości, oraz w duchownictwie, które podaje pewność tej przyszłości.
934. Utrata osób ukochanych czy nie jest taką, która słusznie przyprawia nas o żal, albowiem strata podobna jest niepowetowaną i niezależną od naszej woli?
„Przyczyna żalu dotyka tak biednego jak i ubogiego, jest to próba lub pokuta, prawo spólne; lecz jest i pociecha na to, w możności udzielania się waszym przyjaciołom, za pomocą środków jakie teraz posiadacie, na poczekaniu innych, za pomocą których będziecie mogli wprost się udzielać i lepiej zmysłami to pojmować jak obecnie.“
935. Jak sądzić o zdaniu, które uważa udzielanie się ze światem zagrobowym, jako zniewagę pamięci umarłych?
„Zniewagi nie może być żadnej, gdy się to robi w skupieniu ducha i gdy się wywoływanie odbywa z uszanowaniem; dowodem tego jest to, że Duchy miłujące was przybywają na nasze wezwanie z przyjemnością; są one uszczęśliwione z pamięci, jaką przechowujecie o nich, i ze zręczności mówienia z wami; byłoby to zniewagą, wtedy, gdyby się robiło z lekkomyślnością.“
Możebność udzielania się jest dla Duchów nader słodką pociechą, ponieważ podaje możność utrzymywania stosunków z krewnymi i znajomymi, którzy pierwej od nich opuścili ziemię. Przez wywoływanie, zbliżamy ich do siebie; są one koło nas, słyszą nas i odpowiadają nam; rzecby można, rozdział nie istnieje już pomiędzy nami a niemi. Pomagają nam swemi radami, oświadczają swoją miłość i zadowolenie z naszej pamięci o nich. Dla nas jest to szczęście wiedzieć, że są szczęśliwe; dowiadywać się od nich samych o nowym rodzaju ich istnienia, i nabierać przekonania, że w swoją kolej połączymy się z niemi.
936. W jaki sposób oddziaływa nieutulony żal żyjących na Duchy, które są przedmiotem takowego?
„Duch jest czułym na wspomnienia i żale, tych kogo kochał, lecz żal nieutulony i nieuzasadniony dotyka go przykro, albowiem widzi w tym bolu nieustannym brak wiary w przyszłość i brak ufności w Boga, w skutek czego przeszkody do postępu, a być może i do połączenia się razem.“
Duch po wyjściu z ciała jest szczęśliwszy, aniżeli na ziemi; gdyby żałował życia, byłoby to samo, jakby żałował, że jest szczęśliwym. Dwaj przyjaciele są uwięzieni w jednem więzieniu; obaj muszą kiedyś zostać wolnymi, lecz jeden z nich ma być pierwej uwolniony. Czy zgadzałoby się to z miłością bliźniego, gdyby ten, co pozostaje, był niekontent z tego, że przyjaciela pierwej od niego uwolniono? Czy nie byłoby w tem więcej samolubstwa jak przywiązania, chcieć aby ten podzielał z nim dłużej więzienie i cierpienia? Podobnież dzieje się i z dwojgiem istot kochających się na ziemi; ta która pierwej odejdzie, jest pierwej uwolnioną, i powinniśmy jej tego winszować, oczekując cierpliwie chwili, kiedy i takowa dla nas zawita.
W tym celu zrobimy jeszcze jedno porównanie. Mamy przy sobie przyjaciela, znajdującego się w bardzo przykrem położeniu; zdrowie jego lub jego interesa wymagają, aby się oddalił do innego kraju, gdzie mu pod każdym względem będzie lepiej. Nie będzie jego chwilowo przy nas, lecz zawsze będziemy mogli z nim korespondować: rozłąka byłaby tylko materjalną. Czy bylibyśmy niekontenci z jego oddalenia, które stało się korzystnem dla niego?
Nauka duchownicza, w skutek dowodów jawnych o życiu przyszłem, o przytomności przy nas tych, których kochaliśmy, o nierozerwalności węzła miłości i pieczołowitości, w skutek obcowania jakie z niemi ciągle utrzymujemy, daje przytem i nam największą pociechę w jednym z najsłuszniejszych naszych żalów. Przy duchownictwie nie ma samotności, nie ma rozłąki, człowiek najwięcej odosobniony ma zawsze przyjaciół obok siebie, z którymi może rozmawiać.
Niecierpliwie znosimy udręczenia życia; wydają się nam one tak nieznośnemi, że zdają się być nie do zniesienia, a jednak, jeśli je przenieśliśmy z odwagą, jeśliśmy nakazali zamilknąć naszym narzekaniom, będziemy z nich zadowoleni, gdy opuścimy ziemską niewolę, tak samo jak cieszy się chory, co się wyleczył po ciężkiej kuracji, na jaką się zgodził wystawić.
937. Złudzenia, doznawane w skutek, niewdzięczności i kruchości węzłów przyjaźni, wszak to prawdziwe źródło goryczy dla człowieka serca?
„Tak jest, ale my uczymy was litować się nad niewdzięcznikami i nad niewiernymi przyjaciółmi; będą oni nieszczęśliwsi od was. Niewdzięczność jest córą samolubstwa, a samolub później znajdzie serce jeszcze nieczulsze od swego. Pomyślcie o tych wszystkich, którzy więcej dobrego zrobili od was, a których pomimo to spotykała niewdzięczność. Pomyślcie, że sam Jezus za życia był wyszydzanym i pogardzonym, uważanym za oszusta oraz fałszywego proroka, i nie dziwujcie się temu, że i z wami coś podobnego się dzieje. Niech dobrodziejstwa świadczone przez was będą nagrodą dla was na tym świecie, i nie zważajcie na to, co mówią ci, co je otrzymali. Niewdzięczność jest próbą waszej wytrwałości w dobrem; będzie to wam policzone, a ci, co was zapoznawali, zostaną tem surowiej ukarani, o ile była większą ich niewdzięczność.“
938. Rozczarowanie wywołane niewdzięcznością czy nie jest umyślnie stworzone, dla tego aby zatwardzić i zamknąć serca przed litością?
„Jest to zdanie błędne, albowiem człowiek uczynny, jak powiadasz, bywa szczęśliwym dla samego dobra, które popełnił. Wie on, że jeśli nie pamiętają tego w tem życiu, to będzie mu przypomniane w innem, a niewdzięcznik za to się wstydzić i gryźć się będzie.“
— Pomimo to serce jego pozostanie zranione na zawsze; uczucie to czy nie daje powodu do myślenia, że można być o tyle tylko szczęśliwym, o ile jest się mniej czułym?
„Tak jest, lecz w tym razie zażywałby szczęścia samoluba; smutne to szczęście! Niech pamięta, że niewdzięczni przyjaciele, którzy go opuszczają, nie są warci jego przyjaźni, i że się zawiódł na nich; od tej chwili nie ma co ich żałować. Później może spotkać innych, co go lepiej zrozumieć potrafią. Litujcie się nad tymi, co z wami źle postępują, jeśli do tego żadnego powodu nie daliście, bo spotkać ich musi w przyszłości to samo z lichwą; lecz nie.martwcie się nad tem, albowiem tu leży przyczyna waszego nad nimi przyszłego wywyższenia.“
Przyrodzenie wlało w człowieka potrzebę kochania i być kochanym. Największem szczęściem dla niego na ziemi, jest spotkać serce spółczujące, co daje zapowiedź szczęścia, jakie go oczekuje w świecie Duchów wyższych, gdzie wszystko jest miłością i życzliwością; szczęście, którego samolub nie zazna.
939. Ponieważ Duchy sympatyczne mają skłonność do kojarzenia się, czemże się to dzieje, że pomiędzy Duchami wcielonemi, przywiązanie zdaje się być udziałem tylko jednej strony, a miłość najgłębsza i najszczersza bywa przyjmowaną obojętnie lub też odpychaną za wstrętem; w skutek czego więc przywiązanie wzajemne dwóch istot zmienia się na wstręt, a niekiedy nawet na nienawiść?
„Możesz domyślić się łatwo, że jest to kara, lecz tylko doczesna. A ileż zresztą jest i takich, którym zdaje się, że są najszczerzej zakochani, sądząc o tem z powierzchownych oznak, gdy jednak przychodzi się rozpocząć pożycie wspólne, poznają wtedy, że miłość ta była tylko zaślepieniem materjalnem! Nie wystarcza być zakochanym w jakiej osobie, która wam się podoba, a w której upatrujecie same piękne zalety; pożycie tylko zdoła odkryć, czem jest ona istotnie. Ileż to znowu jest takich związków, które zdają się antypatycznemi na pierwsze spojrzenie, a jednak później, gdy się dobrze poznają i zbadają wzajemnie, kończą się na czułej i trwałej miłości, ponieważ ta jest na szacunku opartą! Nie trzeba zapominać, że to Duch się kocha, a nie ciało; gdy złudzenie materjalne zniknie, wtedy dopiero daje się to spostrzegać.
„Bywa dwa rodzaje przywiązania: jedno cielesne a drugie duchowe, często biorą jedno za drugie. Przywiązanie duszy, jeśli jest czyste i sympatyczne, bywa trwałe; cielesne zaś jest znikome; oto przyczyna, dla której ci, którym zdawało się, że kochać się wiecznie będą, zamiast miłości, na ostatku nienawidzą się, gdy już materialne złudzenie zniknie.“
940. Brak sympatji pomiędzy istotami przeznaczonymi do pożycia wspólnego czy nie jest też źródłem smutków tak gorzkich, że są one zdolne zatruć cały żywot?
„Istotnie, są one bardzo gorzkie, lecz jest to jedno z tych nieszczęść, do którego najczęściej dajecie sami powód; najprzód są winne w tem prawa wasze, bo nie powinniście przypuszczać, że Bóg może zmuszać ludzi do niesympatycznych związków; i następnie, że częściej szukacie w nich zaspokojenia waszej dumy i waszej próżności jak prawdziwego szczęścia; ulegacie zatem skutkom postępowania waszego i waszych przesądów.“
— W każdym razie padnie tutaj jedna ofiara?
Tak jest bedzie to dla niej ciężka pokuta; lecz odpowiedzialność za jej nieszczęście, spadnie na tego, kto je spowodował. Światło prawdy, jeśli przeniknęło do jej duszy, bodzie mogła wtedy poczerpnąć pociechę w wierze w przyszłość; zresztą w miarę upadania przesądów, znikną i przyczyny wywołujące nieszczęścia pojedyncze.“
941. Dla wielu osób obawa śmierci jest źródłem ciągłego niepokoju; zkąd pochodzi ta obawa, jeśli mamy przed sobą przyszłość?
„Ta ich obawa jest nieuzasadnioną; lecz cóż poczniesz! w ciągu całej ich młodości starają się im wrażać, że jest piekło i raj, oraz że jest pewniejszem, iż pójdą prędzej do piekła; takim sposobem usiłują im dowodzić, że wszystko co leży w waszem przyrodzeniu jest grzechem śmiertelnym dla duszy; nic dziwnego, że dojrzewając, jeśli do tego posiadają jeszcze odrobinę własnego sądu, nie mogą zgodzić się na to, i zostają albo materjalistami albo ateistami; a tak sprowadza się ich wiarę do tego, że po za żywotem tutejszym w nic nie wierzą. Ci zaś co pozostali wiernymi przesądom wyniesionym z młodości, są przerażeni ogniem wiecznym, mającym ich pochłonąć.“
„Dla sprawiedliwego śmierć nie jest straszną wcale, albowiem mając wiarę, ma i pewność przyszłości; nadzieja każe mu spodziewać się lepszego życia, a miłość bliźniego wykonywana przez niego za życia, daje mu pewność, iż po śmierci nie ma potrzeby obawiać się niczyjego wzroku.“ (730.)
Człowiek zmysłowy, więcej przywiązany do życia cielesnego aniżeli do życia duchowego, na ziemi ma uciechy i utrapienia materjalne: szczęście jego polega na zaspokojeniu przelotnem chęci. Dusza jego, wciąż zajęta przygodami życia, jest w niepokoju i w męczarniach nieustannych. Śmierć go przeraża, ponieważ wątpi o przyszłości swojej, i dla tego że pozostawia wszystko, do czego przywiązanym był na ziemi.
Człowiek moralny, wynoszący się wyżej po nad wszelkie potrzeby sztuczne wywołane namiętnościami, ma już tutaj uciechy, o jakich człowiek zmysłowy nie ma pojęcia. Umiarkowanie w jego żądzach daje spokój i jasność jego Duchowi. Uszczęśliwiony z dobrych swych uczynków, nie zna wcale, co to jest zawód, a przeciwieństwa przesuwają się w jego duszy niepostrzeżenie, nie zostawiając po sobie głębokich śladów.
942. Te rady wydadzą się pewnym osobom jako błahe, czy nie będą widziały w nich tego, co się nazywa ogólnikami, prawdami wypłowiałemi i ostatecznie czy nie powiedzą, że się to wszystko streszcza do tego, że dla tego ażeby być szczęśliwym, dosyć umieć z cierpliwością znosić nieszczęście?
„Wielu będzie takiego zdania; ale są oni podobni do chorych, którym lekarz zaleca wstrzemięźliwość, a choć pragną wyzdrowieć, nie mogą jednak się powstrzymywać od pokarmów zakazanych, i tem samem podtrzymują chorobę dalej.“
943. Zkąd pochodzi wstręt do życia, który opanowuje pewne osoby bez żadnych widomych przyczyn?
„Jest to skutek próżniactwa, braku wiary, i częstokroć przesytu życia.“
„Kto obraca swe zdolności na cele pożyteczne i podług usposobienia wrodzonego, dla tego praca nie jest wcale ciężką, a życie szybko upływa; znosi on wszelkie przeciwieństwa z tem większą cierpliwością i poddaniem się, bo wie, że szczęście jego przyszłe tem pewniejsze i trwalsze, im z większą godnością przenieść to wszystko potrafił.“
944. Człowiek czy ma prawo rozporządzać swem życiem?
„Nie; to prawo należy do samego Boga. Samobójstwo dobrowolne jest złamaniem tego prawa.“
— Samobójstwo czy może być niedobrowolne?
„Zabijający się warjat nie wie co czyni.“
945. Co myśleć o samobójstwie, pochodzącym ze wstrętu do życia?
„Bezrozumni! dla czegóż lepiej nie pracują? istnienie dla nich nie byłoby wtedy ciężarem!“
946. Jak trzymać o samobójstwie przed nędzą i rozczarowaniem tego świata?
„Są to nieszczęśliwe Duchy, którym brakuje odwagi do przebycia swego istnienia na ziemi. Bóg pomaga tym, co cierpią, lecz nie tym, którym braknie sił i odwagi. Udręczenie życia bywa próbą lub pokutą; szczęśliwi ci, co umieją je znosić bez szemrania, zostaną bowiem wynagrodzeni za to! Biada tym, co szukają swego zbawienia w tem, co w swej bezbożności nazywają trafem losu albo szczęściem! Przypadek albo szczęście, może istotnie zapewnić im byt chwilowy, lecz dla tego tylko by dać im później uczuć tem głębiej i surowiej całą nicość tych wyrazów.“
— Ci co doprowadzają nieszczęśliwego do kroku rozpaczy czy podpadają za to odpowiedzialności?
„Biada im! albowiem odpowiedzą za to jak za morderstwo.“
947. Człowiek walczący z niedostatkiem i zagryzający się na śmierć, czy powinien być uważanym jako samobójca?
„Jest to samobójstwo, lecz ci co je spowodowali albo mogąc przeszkodzić nie przeszkodzili, są daleko winniejsi, i będzie mu przebaczono. Nie przypuszczajcie wszakże, by mu to było przebaczone całkowicie; szczególniej jeśli zabrakło wytrwałości oraz zapobiegliwości, i jeśli nie starał się użyć całego rozumu, dla wydobycia się z niedoli. Nieszczęśliwi! odpokutują zwłaszcza wtedy, gdy źródłem ich rozpaczy była duma; chcę mówić o ludziach, którym duma odbiera wszelkie zasoby wiedzy, którzy wstydzą się pracy ręcznej, i wolą umrzeć z głodu jak odstąpić od tego, co nazywają stanowiskiem towarzyskiem! Stokroć jest więcej godności i wielkości w walce z przeciwnościami, w narażaniu się na sądy dziecinne samolubnego świata, powodującego się tylko względami, dla tych którym nic nie braknie, a odwraca się od tych, którzy go potrzebują! Poświęcać życie dla względów tego świata jest głupstwem, albowiem nie dba on właściwie o nikogo.“
948. Samobójstwo ze wstydu za zły uczynek czy jest również nagannem jak i z rozpaczy?
„Samobójstwem nie zagładza się winy, przeciwnie przybywa jeszcze jedna. Kto miał odwagę na złe, trzeba ażeby przeniósł na sobie tego skutki. Bóg sądzi, a stosownie do pobudek może swą surowość złagodzić.“
949. Samobójstwo czy daje się wytłumaczyć wtedy, gdy zostało popełnionem w celu odwrócenia wstydu od swej rodziny albo od swych dzieci?
„Kto podobnie postępuje, źle czyni, lecz ponieważ wierzy w przeciwne, przeto Bóg mu to policzy, albowiem jest to rodzaj pokuty, którą odbył na sobie. Zamiar łagodzi błąd, ale pomimo to pozostaje zawsze błędem. Zresztą obalcie przesądy i nadużycia waszego świata, a pozbędziecie się samobójców.“
Kto odbiera sobie życie w celu uniknięcia wstydu za zły uczynek, dowodzi, że mu więcej chodzi o szacunek u ludzi jak o przebaczenie u Boga: wejdzie on na powrót do życia duchowego z całym ciężarem swych nieprawości, dla poprawy których nie chciał zachować swego życia. Bóg częstokroć bywa mniej nieubłaganym jak ludzie; przebacza za skruchę i żal szczery, i uwzględnia nasze zadośćuczynienia; samobójstwem niczemu zadośćuczynić nie można.
950. Jak trzymać o tych, co odbierają sobie życie w celu prędszego dostania się do lepszego świata?
„Inna warjacja! niech postępują dobrze, a niezawodnie prędzej do tego dójść potrafią; postępując bowiem inaczej, opóźniają tylko swój wstęp do lepszego świata, i sami następnie prosić będą o dokończenie tego życia, które samiż przerwali, w skutek swych fałszywych pojęć. Żaden błąd, nigdy nie jest w stanie otworzyć przybytku wybranych.“
951. Poświęcać życie swoje, musi być zapewne zasługą, jeśli takowe poświęcamy dla ocalenia kogo innego albo dla sprawy ogólnej bliźnich?
„Stosownie do zamiaru może to być szczytnem, a ofiara ze swego życia nigdy nie jest samobójstwem; Bóg atoli jest przeciwny ofiarom nieużytecznym, i nie może patrzeć na nie z przyjemnością, jeśli bywają przez dumę zaćmiewane. Poświęcenie ma wartości o tyle tylko, o ile jest bezinteresownem; mające zaś jakieś ukryte zamiary lub widoki, traci na wartości w oczach Boga.“.
Wszelkie poświęcenie opłacone kosztem własnego szczęścia, jest chwalebnem w oczach Boga, ponieważ jest wykonaniem prawa miłości bliźniego. Owóż, życie ziemskie będące dla nas rzeczą najdroższą na ziemi, kto się zrzeka go na pożytek swych bliźnich, nie popełnia żadnego zamachu, lecz ofiarę tylko. Pierwej jednak zanim przystąpi do poświęcenia swego życia, powinien zastanowić się czy życie nie może przynieść więcej korzyści od jego śmierci.
952. Człowiek gdy pada ofiarą nadużycia swych namiętności, o których wie, że muszą przyspieszyć zgon jego, lecz którym oprzeć się nie jest w stanie, ponieważ nawyknienie uczyniło z nich prawdziwą potrzebę fizyczną, czy powinien być uważanym jako samobójca?
„Jest to samobójstwo moralne. Przecie możecie zrozumieć, że człowiek w tym wypadku staje się podwójnie winnym? Braknie mu odwagi, okazuje zezwierzęcenie, a po nad tem wszyskiem zapomina o Bogu.“
— Czy wypada go uważać więcej winnym, jak tego co się zabija z rozpaczy?
„Niezaprzeczenie że jest winniejszym, albowiem ma więcej czasu do zastanowienia się nad swem samobójstwem, od tych, co doraźnie wykonywają na sobie zamachy; bywa to często rodzaj pomięszania albo obłąkania; pierwszy jest daleko winniejszym, i będzie mocniej ukaranym, ponieważ kara bywa zawsze wymierzoną stosownie do samowiedzy, jaką posiadamy o swych błędach.“
953. Jeśli kto widzi przed sobą śmierć nieuniknioną i okropną czy jest odpowiedzialnym za to, gdy odbiera sobie przedtem życie, dla uniknienia męczarni?
„Wina zawsze musi być, gdy się nie czeka na czas wyznaczony przez Boga. Zkąd ta pewność, że czas ten już nadszedł, i że pomimo wszelkich pozorów nie znajdzie się jakiego sposobu ocalenia?
— Pojmujemy, że samobójstwo w zwykłych przypadkach jest nagannym, lecz przypuszczamy wypadek, gdzie śmierć jest nieuniknioną, i gdzie życie może być skróconem o kilka chwil zaledwo?
„Widać tu zawsze brak rezygnacji i poddania się woli Stwórcy.“
— Jakie mogą być następstwa w tym wypadku?
„Pokuta stosowna do wysokości popełnionego błędu i stosownie do okoliczności, jak zawsze.“
954. Narażanie życia przez nieostrożność czy jest nagannem?
„Nie może być tam winy, gdzie nie ma zamiaru, albo gdzie nie ma samowiedzy złego.“
955. Kobiety dające się palić dobrowolnie w niektórych krajach na trupach swych mężów, czy wypada uważać jako samobójczynie, i jakie skutki ten postępek pociąga za sobą?
„Są one posłuszne przesądowi, a jeszcze częściej sile niż swej własnej woli. Mają przekonanie, że wypełniają obowiązek, nie można przeto je uważać za samobójczynie. Za tłumaczenie służy dla nich ich nicość moralna po większej części i ciemnota. Resztki głupich i barbarzyńskich zwyczajów, które znikną przed cywilizacją.“
956. Odbierający sobie życie w rozpaczy, po stracie drogich osób, w celu połączenia się z niemi, czy osiągną ten cel?
„Skutek bywa wcale odmiennym, od tego jaki się spodziewali osiągnąć, zamiast bowiem przybliżyć się do przedmiotu swego przywiązania, coraz dalej od niego się oddalają, ponieważ Bóg nie może wynagradzać za uczynek nikczemny, i za obrazę jaką mu się wyrządza, w skutek braku ufności w Jego miłosierdzie opatrzne. Będą musieli oni zapłacić za tę chwilę obłędu drożej, jakby warte nawet było te szczęście, za którem gonili, i za co nie znajda innego wynagrodzenia.“ (934 i nast.)
957. W ogólności jakie są skutki samobójstwa dla Ducha?
„Skutki samobójstwa są bardzo rozmaite; nie ma na to kar określonych, a w każdym razie są one odpowiednie do przyczyn, jakie wywołać je mogły; następstwo wszakże jakiego żadne samobójstwo uniknąć nie może, jest to odczarowanie. Zresztą los nie wszystkich jest jednakowym, zależy to od okoliczności; niektórzy pokutują natychmiast za swe błędy, inni zaś w nowym żywocie bez porównania gorszym od tego, który przerwali sami.“
Spostrzeżenia wykazują prawdziwie, że skutki samobójstwa nie zawsze te same bywają; mają one jednak właściwości spólne wszystkim przypadkom śmierci gwałtownej albo raptownej przerwy życia. Najprzód okazuje się to w uporczywszem utrzymywaniu się łącznika po śmierci pomiędzy ciałem a Duchem, albowiem uźrocza tu była całkowicie silną w chwili zerwania, gdy przeciwnie w śmierci naturalnej stopniowo osłabia się ona, i rozwiązuje się nawet często przed tem, zanim życie zgasło zupełnie. Następstwem takowego bywa dłuższe zamglenie duchowe i złudzenie, w skutek którego zdaje się Duchowi, że zawsze jeszcze pozostaje pomiędzy żyjącymi. (151 i 165.)
Powinowactwo jakie istnieje pomiędzy Duchem a ciałem, u niektórych samobójców, bywa powodem odbicia się stanu ciała na Duchu, który czuje na sobie skutki rozkładania się ciała, i doznaje uczucia pełnego udręczeń i przerażenia, a stan ten może trwać tak długo, jak długo mogło trwać jego życie, gdyby go dobrowolnie nie przerwał. Zjawisko to nie jest powszechnem; lecz w każdym razie samobójstwo nie jest wolne od następstw, jakie za sobą nikczemność pociąga, a wcześniej czy później musi odpokutować stosownie do swej winy. Takim sposobem niektóre Duchy, które za życia były bardzo nieszczęśliwe, opowiadały, że obierały sobie naprzód tę trudną próbę, aby zgładzić winę samobójstwa, popełnionego w przeszłem istnieniu. U innych objawia się to w postaci przywiązania do materji, od której na próżno usiłują oderwać się, aby módz wznieść się w światy lepsze, wstęp do których jest im zabroniony; po większej części bywa to żal za uczynek niepotrzebnie zrobiony, w skutek czego doświadczają rozczarowania, zamiast ulgi.
Religja, moralność, wszystkie filozofje, potępiają samobójstwo jako przeciwne naturze; wszystkie mówią, że nie wolno nam skracać dobrowolnie swego życia; ale nie mówią, dla czego tutaj nie mamy prawa? Co nam może przeszkadzać skrócić sobie życie, jeśli przez to możemy pozbyć się cierpień materjalnych? Duchownictwu dostało się w udziale wykazać przykładami, że nie jest to tylko błąd nadwerężający prawa moralne, wzgląd mało znaczący dla niektórych osób, ale że jest to postępek niedorzeczny, bo nic się na nim nie wygrywa, przeciwnie pogorsza się jeszcze przez to swój stan; nie jest to już teorja, ale fakt namacalny.
958. Zkąd pochodzi strach człowieka przed nicością?
„Ztąd że nicość nie istnieje.“
959. Zkąd człowiek ma przeczucie instynktowe o życiu przyszłem?
„Mówiliśmy przedtem, że Duch przed swem wcieleniem już wiedział o tem wszystkiem, a dusza przechowuje w sobie w stanie niejasnym to wszystko, co ją spotykało w życiu duchowem.“ (393.)
Człowiek po wszystkie czasy zajmował się swem istnieniem zagrobowem, co jest zresztą rzeczą bardzo naturalną. Nie zważając na znaczenie jakieby przywiązywał do swego życia obecnego, musi on przyjść koniecznie do przekonania, że jest ono krótkie i znikome, ponieważ może być skruszone w każdej chwili, a w skutek tego nigdy nie jest pewnym swego jutra. Co dzieje się z nim po tej nieuniknionej chwili? pytanie to ważne, albowiem nie chodzi tutaj o pewną ilość lat, lecz o całą wieczność. Kto ma pozostawać przez dłuższy czas w obcej krainie, frasuje się o stanowisko, jakie w niej ma zająć; jakimże sposobem nie mamy zajmować się tem, które mamy zająć opuszczając ten świat na zawsze?
Pojęcie o nicości ma w sobie coś takiego, co odpycha pomimowoli rozum. Człowiek najmniej troszczący się za życia, gdy przyjdzie chwila ostatnia, zapytuje siebie — co z nim się tam stanie? mimowolnie ma jakąś nadzieję.
Wierzyć w Boga, nie przypominając życia przyszłego, byłoby to niedorzecznością. Przeczucie lepszego istnienia leży w najgłębszych tajnikach serca ludzkiego, nie mógł go Bóg przeto dać napróżno.
Życie przyszłe pociąga za sobą zachowanie naszej osobistości po śmierci; zresztą cóżby mogło nas obchodzić, że żyjemy po śmierci ciała, jeśli nasza istota moralna musiałaby zniknąć w oceanie nieskończoności? Następstwo byłoby dla nas to samo co i z nicości.
960. Zkąd pochodzi wiara u wszystkich ludów w kary i nagrody w życiu przyszłem?
„Będzie to zawsze to samo: przeczucie rzeczywistości wniesione w człowieka przez Ducha w niego wcielonego, wiedzcie bowiem, że nie napróżno posiadacie głos wewnętrzny przemawiający do was; szkodą że go nie chcecie dostatecznie słuchać. Gdybyście nad tem lepiej i częściej zastanawiali się, bylibyście niezawodnie lepsi.“
961. W chwili śmierci jakie uczucie góruje w człowieku po nad innemi: zwątpienie, strach czy też nadzieja?
„Zwątpienie dla sceptyków zatwardziałych, strach dla winowajców, a nadzieja dla ludzi prawych.“
962. Sceptycy zkąd pochodzą, dusza przecież przynosi z sobą przeczucie rzeczy duchowych?
„Jest ich mniej jakby się to zdawać mogło, wielu z nich udaje niedowiarków za życia przez dumę, lecz w chwili śmierci fanfaronada ta opuszcza ich zwykle.“
Następstwem życia przyszłego jest odpowiedzialność za czyny nasze. Rozsądek i sprawiedliwość mówią, że w rozdawnictwie szczęścia, do którego człowiek wzdycha, podział ten nie może być równym pomiędzy złymi i dobrymi. Bóg zapewne nie może pozwalać, aby jedni cieszyli się szczęściem bez żadnego trudu, gdy innym takowe przychodzi się ciężką pracą zdobywać.
Pojęcie o sprawiedliwości i dobroci Boga, które odkrywa Jego mądre prawa, nie pozwala wierzyć, aby zły i niesprawiedliwy byli jednakowo przez Niego uważani, albo wątpić, że jednych oczekują nagrody, a innych kary, za dobro lub złe popełnione; otóż na mocy tego podaje nam wewnętrzny głos przeczucie kar i nagród w przyszłości.“
963. Bóg czy się zajmuje osobiście każdym człowiekiem? Czy nie jest On za nadto wielkim a my za nadto mali, aby miał zajmować się każdym z nas pojedynczo?
„Bóg zajmuje się wszystkiemi istotami przez siebie stworzonemi, chociażby najdrobniejszemi; dobroć Jego sięga najdrobniejszych tworów.“
964. By nagradzać lub karać Bóg zapewne nie zajmuje się wszystkiemi naszemi czynnościami, które muszą być za nadto nieznaczącemi dla Niego?
„Wszystkie wasze czynności podlegają prawom Bożym: jeśli je naruszycie, będzie to waszą winą. Nieulega wątpliwości, że gdy człowiek popełni jaki zbytek, to Bóg mu nie powie: popełniłeś grzech obżarstwa, ukarzę cię; na to wszystko są granice; choroby a częstokroć i śmierć bywają następstwem zbytków oto kara, czyli skutek naruszenia prawa. Podobnież dzieje się i ze wszystkiemi innemi czynnościami.“
Wszystkie nasze czynności są poddane prawom Bożym, i nie ma tak małej, w którejby one nie mogły być naruszone. Jeśli doznajemy skutków ich naruszenia, za to powinniśmy winić samych siebie i przekonać się, że jesteśmy dobrowolnymi sprawcami wszystkiego szczęścia lub nieszczęścia, jakie nas na tej drodze spotkać może.
Prawda ta jest dosadnie powiedzianą w następnej przypowieści:
„Pewien ojciec dał wychowanie i naukę swemu dziecku, t. j. dał mu środki do pokierowania sobą. Następnie oddając mu pole, mówi: oto prawidła, podług których musisz postępować, a i oto narzędzia potrzebne do jego uprawy, aby ono stało się dla ciebie urodzajnem i abyś mógł zapewnić sobie byt. Uczyłem cię; dla tego, abyś zrozumiał te przepisy; jeśli będziesz postępował podług nich, to pole będzie ci wydawać wiele i zapewni spokój na stare lata; w przeciwnym bowiem razie pole twoje zostanie i bezpłodnem i umrzesz z głodu. Powiedziawszy to, pozostawia mu zupełną swobodę działania.“
Nie prawdaż, że pole to wydawać będzie w stosunku do uprawy, a wszelka niedbałość musi odbić się na zbiorze? Syn więc będzie na starość szczęśliwym lub nieszczęśliwym, stosownie do tego, o ile starał się trzymać się przepisów podanych przez ojca. Bóg jest daleko więcej przewidującym, albowiem ostrzega nas na każdym kroku, o tem: czy dobrze czy źle postępujemy, posyła do nas Duchy, aby wlać natchnienie, lecz my nie chcemy ich słuchać. Zachodzi tutaj jeszcze ta różnica, że Bóg daje zawsze człowiekowi sposobność poprawienia się z poprzednich błędów w każdem nowem istnieniu, gdy tymczasem syn, o którym mówimy, nie ma nic przed sobą, jeśli nie umiał skorzystać z czasu.
965. Kary i nagrody dla duszy po śmierci czy mają w sobie cokolwiek materjalnego?
„Materjalnemi być nie mogą, albowiem dusza nie jest materjalną: zdrowy rozsądek to mówi. Kary i nagrody nic nie mają w sobie cielesnego, a pomimo to są tysiąckroć straszniejsze od waszych ziemskich, ponieważ Duch wyzwolony bywa więcej wrażliwy, materja bowiem nie przytępia już więcej jego uczuć.“ (237 do 257.)
966. Zkąd powstaje, że człowiek wyrabia sobie tak grube i niedorzeczne pojęcia o karach i nagrodach w życiu przyszłem?
„W skutek niedostatecznego rozwoju umysłowego. Czy dziecko może rozumieć to samo, co dorosły? Zresztą wiele zależy jeszcze i na tem, czego ich uczono: na tem polu, właśnie jest najpotrzebniejszą reforma.“
„Język wasz jest za nadto niedoskonały, aby mógł wyrażać to wszystko, co się znajduje po za obrębem was, dla tego potrzebowaliście używać porównań, i przyjęliście te obrazy i przenośnie za rzeczywistość, lecz w miarę jak człowiek nabiera oświaty, myśl jego zaczyna pojmować takie rzeczy, których wcale nie zna jego język.“
967. Szczęście Duchów dobrych na czem polega?
„Na wiedzy wszystkiego; na pozbyciu się nienawiści, zazdrości, chciwości i chęci wywyższenia się, słowem na pozbyciu się tych wszystkich namiętności, które ludzi nieszczęśliwymi czynią. Miłość, która je łączy, jest źródłem szczęścia najwyższego. Nie doznają one żadnych potrzeb, żadnych cierpień, żadnych utrapień życia materjalnego; są szczęśliwe ze szczęścia, jakie innym świadczą; zresztą szczęście to jest zawsze zastosowane do ich doskonałości. Duchy czyste, prawda, że cieszą się szczęściem najwyższem, lecz i inne nie są nieszczęśliwe; pomiędzy złemi a dobremi jest nieskończona ilość odcieni, gdzie szczęście jest odpowiedniem do stopnia doskonałości moralnej. Dostatecznie rozwinięte, pojmują szczęście tych, które przed niemi przybyły i pragną takowe osiągnąć; jest to dla nich przedmiotem współzawodnictwa, ale nigdy zazdrości; pojmują one, że to zależy od nich samych, i pracują w tym kierunku ze spokojem czystego sumienia, ciesząc się, że nie cierpią jak złe Duchy.“
968. W liczbie warunków umożebniających szczęście Duchów wystawiacie niezależność waszą od potrzeb materjalnych; ależ zaspokojenie tych potrzeb jest przecie nagrodą dla człowieka?
„Tak jest, nagrodą zwierzęcia; a jeśli nie możesz zaspokoić tych potrzeb, to będzie męką dla ciebie.“
969. Co trzeba rozumieć przezto, gdy mówią, że Duchy czyste obcują na łonie Boga i są zajęte wychwalaniem Jego?
„Przenośnia o wiedzy, jaką posiadają o doskonałości Boga, ponieważ widzą Go i pojmują, lecz i tutaj wszystkiego nie trzeba brać dosłownie. Począwszy od ziarnka prochu wszystko śpiewa w naturze, t. j. ogłasza potęgę, mądrość i dobroć Boską; lecz nie sądź, by Duchy błogosławione, pozostawały zawsze w rozmyślaniach; byłoby to szczęście samoluba, albowiem istnienie ich byłoby nieskończoną nieużytecznością. Udręczenia cielesne są im nieznane: już to jest nagrodą dla nich; następnie, jak to powiedzieliśmy, poznają wszystko i wiedzą o wszystkiem; korzystają z wiedzy nabytej przy kształceniu przez nich innych Duchów, a to jest zajęciem i nagrodą dla nich za razem.“
970. Na czem polega cierpienie Duchów niższych?
„Bywa ono tak urozmaicone, jak i przyczyny co je wywołały; wymierza się ono stosownie do stopnia niższości, jak nagrody stosują się do stopnia wyższości; można go tak określić: żądanie tego, co nie da się osiągnąć nigdy; żal, zazdrość, wściekłość do wszystkiego, co przeszkadza im być szczęśliwemi, zgryzoty, niepokój moralny do nieskończoności. Pragną wszystkich nagród, niemogąc tego pragnienia zaspokoić, co jest powodem ich udręczeń.“
971. Wpływ wywierany przez jedne Duchy na drugie czy zawsze jest dobry?
„Dobrym jest zawsze pod wpływem Duchów dobrych, to się ma rozumieć; lecz Duchy przewrotne starają się odwrócić z drogi dobrego i żalu za te grzechy, które częstokroć za życia jeszcze pociągały ich do złego.“
— Śmierć nie uwalnia nas tedy od pokus?
„Nie; oddziaływanie atoli złych Duchów jest daleko mniejsze na Duchy jak na ludzi, ponieważ nie towarzyszą im namiętności zmysłowe.“ (996)
972. Złe Duchy jak mogą kusić inne Duchy, skoro nie mają do pomocy namiętności?
„Namiętności, jeśli nie istnieją zmysłowe, to istnieją jeszcze w myślach niektórych Duchów zacofanych: złe podtrzymują te myśli, ciągnąc swe ofiary w miejsca, gdzie patrzeć mogą na podobne namiętności i na to wszystko, co ku temu pobudzać może.“
— Cóż im po tych namiętnościach, jeśli nie mają rzeczywistego celu?
„Kara ich właśnie na tem polega: skąpiec pasie swój wzrok na złocie, którego posiadać nie może; rozpustnik na orgjach, w których udziału przyjąć nie może; pyszny na zaszczytach, których pragnie, lecz których posiadać nie może.“
973. Jakie jest największe cierpienie, którego doznawać mogą złe Duchy?
„Opisać je niepodobna, wszystkie tortury moralne, któremi są karane pewne zbrodnie; nawet cierpiący je, nie są wstanie dać o nich dokładnego opisu; bez wątpienia jednak najstraszniejszą jest myśl o tem, że jest potępionym na wieki.“
Wyobrażenie, jakie sobie robi człowiek o karach i nagrodach dusznych, jest mniej więcej zastosowanem do poziomu jego pojęć umysłowych. Im więcej jest rozwiniętym, tem więcej oddziela to pojęcie od ciała; pojmuje rzeczy ze stanowiska daleko racjonalniejszego, nie bierze dosłownie przenośni i figur retorycznych. Więcej oświecony umysł poucza, że dusza jest istotą czysto duchową, a przezto powiada, że nie dotknie ją nic, co dotykać może materyę; wszakże nie wypływa ztąd, by wolną była od cierpień i od kar za swe błędy. (237.)
Duchownicze udzielenia mają na celu wykazanie przyszłego stanu duszy, nie w teorji, lecz w rzeczywistości; stawią one przed nami wszystkie przejścia życia zagrobowego, i dają poznać je jako następstwo loiczne życia ziemskiego; a chociaż nie ma w nich dodatków wyobraźni ludzkiej, nie mniej przeto mogą być uciążliwemi dla tych, co zły użytek zrobili za życia ze swych zdolności. Rozmaitość tych następstw jest nieskończoną; każdy jest ukaranym za to, czem zgrzeszył: jedni bywają karani nieustającym widokiem złego, jakie popełnili za życia; innych trapią zgryzoty, strach, wstyd, zwątpienie, osamotnienie, ciemność, rozdział od osób drogich, i t. d.
974. Nauka o ogniu wiecznym zkąd się wzięła?
„Jest to przenośnia jak i wiele innych, które niektórzy biorą w dosłownem znaczeniu.“
— Bojaźń przed nim czy nie ma swej dobrej strony?
„Patrz, czy wielu ona powstrzymuje, nawet pomiędzy tymi, co o tym ogniu nauczają? Gdy nauczacie rzeczy, które później umysł wasz odrzuca, tworzycie przez to pojęcia, które nie będą ani trwałe ani zbawienne.“
Nie mając właściwych wyrażeń, dla oddania swych cierpień, człowiek nie znalazł porównania dobitniejszego nad ogień, który jest dla niego obrazem najsroższej męki, i najgwałtowniejszego działania, dla tego wiara w ogień wieczny sięga najgłębszej starożytności, a ludy nowożytne dostały to w spadku od ludów starożytnych; oto dla czego powiada się w języku obrazowym: ogień namiętności, płonąć miłością, piec się z zazdrości, itd. itd.
975. Niższe Duchy czy rozumieją szczęście doskonałych?
„Tak jest, i to karę ich stanowi; pojmują bowiem, że w skutek swych błędów pozbawieni takowego zostali: Duch przez to wzdycha do nowego istnienia cielesnego, bo każde istnienie może skrócić czas trwania mąk, jeśli dobrze zużytem zostało. Natenczas dobiera sobie rodzaj prób, za pomocą których usiłuje zmazać swe winy; wiedźcie bowiem, że Duch cierpi za wszystkie złe, które popełnił albo którego był przyczyną; za całe dobro, które mógłby zrobić, a którego nie dokonał, i za wszystko złe, które powstało przez niewypełnienie dobrego.
„Duch błąkający się jest bez obsłony; jest on jakby ze mgły utworzony, i widzi to wszystko, co go od szczęścia oddala; cierpienia jego wtedy powiększają się, ponieważ pojmuje swoje winy. Nie masz dla niego więcej złudzeń: bo widzi istotę rzeczy.“
W stanie błąkania się Duch z jednej strony widzi wszystkie swe istnienia przeszłe a z innej przyszłość obiecaną, i pojmuje czego mu braknie, dla dopięcia takowej. Podobnym jest on do podróżnego, który wydostał się na wierzchołek góry i widzi całą przebieżoną drogę, oraz pozostająca jeszcze część do przebieżenia.
976. Widok Duchów cierpiących czy nie bywa przyczyną smutku dla dobrych; co wtedy po szczęściu, skoro jest ono zakłócone?
„Smutku w tem nie ma, wiadomo im bowiem, że złe musi się skończyć; pomagają one drugim do poprawienia się i podają im rękę: jest to ich zajęcie i szczęście, jeśli zadość się stanie ich zabiegom.“
— To się zapewne stosuje do Duchów obcych lub obojętnych; widok jednak żalu i cierpień tych, których kochały na ziemi, czy nie zakłóca ich spokoju?
„Jeśliby nie widziały tych cierpień, wtedy pozostawałyby zupełnie obojętnemi dla was po śmierci; lecz religja wam mówi, że dusze patrzą na was, tylko że spoglądają one na smutki wasze z innego stanowiska; wiedzą, że cierpienia bywają pożyteczne dla waszego postępu, jeśli przenosicie je z wytrwałością; zasmuca ich więcej brak odwagi, spóźniający postęp wasz, jak same cierpienia, które są przemijające.“
977. Ponieważ Duchy nie mogą ukrywać swych myśli wzajemnie, a z innej strony wszystkie czynności życia są im wiadome, czy wypływa ztąd, że zbrodniarz będzie zawsze miał przed sobą swą ofiarę?
„Inaczej być nie może, zdrowy rozum to dyktuje.“
— Ta jawność wszystkich naszych, nagannych czynności i wieczna obecność tych, co padli ofiarą czy to właściwie stanowi karę winowajcy?
„Większą, jakby się to zdawać mogło, i prześladuje go dotąd, dopóki nie odpokutuje za swe błędy, bądź jako Duch, bądź jako człowiek w nowem istnieniu.“
Gdy powracamy w świat Duchów, widzimy wtedy całą naszą przeszłość, tak dobrą jak złą. Napróżno usiłować będzie złoczyńca ujść wzroku swej ofiary: przytomność jej nieodstępna będzie karą dla niego i wyrzutem sumienia nieustającym, dopóki nie odpokutuje za swą winę, przeciwnie człowiek prawy spotyka wszędzie same życzliwe i przyjazne spojrzenia.
Nie ma większej męki dla złego nad obecność jego ofiary, od której gotów zawsze uciekać. Gdy znikną złudne namiętności zrozumie wtedy całe złe jakie popełnił; będzie widział odsłoniętemi wszystkie swoje najtajniejsze czyny, swą dwulicowość, a wzroku swego nie będzie mógł od nich odwrócić! Podczas gdy dusza człowieka przewrotnego oddaną bywa na pastwę wstydu, żalu i wyrzutów, dusza sprawiedliwego cieszy się błogością niezamąconą.
978. Wspomnienie błędów, które dusza popełniła, gdy była jeszcze niedoskonałą, czy nie zakłóca jej szczęścia i po oczyszczeniu?
„Nie; odkupiła ona bowiem swe błędy i wyszła zwycięzko z prób, którym się poddała w tym celu.“
979. Pozostające do wypełnienia i do skończenia próby oczyszczenia czy nie są przeczuciem ciężkiem, zakłócającem jej szczęście?
„Dla zmazanej duszy, tak; nie może cieszyć się szczęściem zupełnem, dopóki zupełnie się nie oczyści; lecz dla tej, co się wznieść potrafiła, myśl o próbach, które ma przebyć, nic nie ma w sobie przykrego.“
Dusza, gdy doszła do pewnego stopnia czystości, cieszy się szczęściem, uczucie miłego zadowolenia przenika ją; szczęśliwą jest z tego wszystkiego, co widzi, i z tego co ją otacza; podnosi się przed nią zasłona tajemnic i cudów stworzenia, a boska doskonałość przedstawia się jej w całej okazałości.
980. Łącznik sympatyczny łączący Duchy jednego porządku czy stanowi dla nich źródło szczęśliwości?
„Połączenie wspólne Duchów sympatyzujących w dobrem jest ich największem szczęściem, nie obawiają się one widzieć takowe zakłóconem przez samolubstwo. W świecie duchowym tworzą, one jednakie rodziny wspólnych uczuć, na czem polega ich szczęście duchowe; podobnie jak w waszym świecie dobieracie się podług stopni towarzyskich i ztąd doświadczacie pewnej przyjemności, gdy jesteście w równem towarzystwie. Przywiązanie czyste i szczere, jakiego doznają i nawzajem odpłacają, jest dla nich źródłem pomyślności; nie ma tam ani fałszywych przyjaciół ani dwulicowych ludzi.“
Szczęścia zaznaje na ziemi człowiek wtedy, gdy napotyka duszę, z którą się może połączyć węzłem czystym i świętym. W czystszem życiu niezmysłowe to szczęście nie będzie miało granic, ponieważ nie spotka tam nikogo innego prócz dusz spółczujących, których samolubstwo nie wyziębiło; wszystko jest miłością w przyrodzie: samolubstwo ją zabija.
981. Czy zachodzi jaka różnica pomiędzy tym, co się bał za życia swego śmierci, i tym dla którego była ona rzeczą obojętną, a nawet oczekiwaną z radością?
„Bardzo wielka; może być jednak unicestwioną, w skutek sztucznych pobudek odstraszających od życia lub wywołujących to żądanie, bądź przez strach, bądź że się tego życzy, słowem przez uczucia bardzo rozmaite, można wpłynąć na ten stan Ducha. U tych, co pragną śmierci, dla tego by kres swym cierpieniom położyć, jest widocznym pewien rodzaj szemrania przeciwko Opatrzności i przeciwko próbom, jakie mają do przebycia.“
982. Wyznawanie duchownictwa i wiara w objawienie czy są potrzebne, dla zapewnienia nam losu w życiu przyszłem?
„Gdyby to koniecznem było, wypływałoby ztąd, że ci wszyscy, co w to nie wierzą, albo w tem oświecić się nie mogli, są wydziedziczeni, co byłoby oczywiście niedorzecznością. Dobro jedno zapewnia wam przyszłość; owoż dobro jest zawsze dobrem, jakąby nie była droga, która do niego prowadzi. (165 — 799.)
Wiara w duchownictwo dopomaga do naszego ulepszenia, określając ściślej pewne pojęcia o przyszłości; przyspiesza ono postęp w jednostkach i w masach, ponieważ daje poznać, co się z nami stanie kiedyś; jest to punkt oparcia i światło kierujące krokami naszemi. Duchownictwo uczy znosić z cierpliwością, i rezygnacją, próby; odwraca od czynów, raogącyeh opóźnić szczęście przyszłe; przyczynia się w ten sposób do szczęścia naszego, ile przez to nie mówi się, ażeby bez niego do tego samego dójść nie można było.
983. Duch pokutujący czy doznaje w nowem istnieniu cierpień materjalnych, a wtedy czy jest prawdziwem orzeczenie, że dusza po śmierci cierpi tylko moralnie?
„Dusza prawdziwie cierpi, gdy zostanie wcieloną, bo cierpieniem dla niej są udręczenia życia; ale tylko samo ciało może cierpieć materjalnie.
„Mówicie często o umarłych, że cierpieć więcej nie potrzebują; nie zawsze jest to prawdą. Nie doznają oni wprawdzie boleści cielesnych jako Duchy, lecz za to mogą mieć stosowne do swych błędów tak piekące boleści moralne, że przez nie mogą być bardzo nieszczęśliwemi w swem nowem istnieniu. O jałmużnę będzie żebrał zły bogacz i oddany będzie na pastwę nędzy, a pyszny upokorzeń wszelkich dozna; kto nadużywa swej władzy w stosunkach ze swymi podwładnymi i obchodzi się z nimi z pogardą tudzież bez litości, zmuszony będzie słuchać pana surowszego jak był sam. Wszystkie znoje i udręczenia życia są pokutą za przewinienia z innego istnienia, jeśli nie są skntkiem błędów życia obecnego. Po waszem wyjściu ztąd zrozumiecie to lepiej. (273, 393, 399.)
„Człowiek, któremu zdaje się, że jest szczęśliwym na ziemi, bo jest w stanie zadawalniać swe namiętności, najmniej dokłada usilności do poprawy. Za to szczęście złudne pokutuje często w tem życiu jeszcze, prócz tego pokuta nie minie go z pewnością całkowicie materjalna i w przyszłem istnieniu.“
984. Przeciwności życia czy zawsze bywają pokutą za błędy doczesne?
„Nie; mówiliśmy już o tem: są to próby przez Boga na was włożone, lub przez was samych w stanie Ducha obrane, i przed waszem powtórnem wcieleniem, dla zagłady win pozostałych z innego istnienia; nigdy bowiem złamanie praw Bożych ujść bezkarnie nie może, szczególnie gdy dotyczy prawa sprawiedliwości; jeśli nie nastąpi to w obecnem życiu, za to spotkać może w przyszłem istnieniu; oto przyczyna dla czego uchodzących w oczach waszych za ludzi sprawiedliwych spotyka częstokroć prześladowanie za przeszłe istnienia.“ (393.)
985. Powtórne wcielenie duszy w świecie delikatniejszym czy wypada uważać jako nagrodę?
„Jest to skutek jej oczyszczenia; w miarę bowiem oczyszczania się Duchów, wcielają się one w światy coraz doskonalsze, dopóki z materji całkowicie się nie rozbiorą i ze wszelkich brudów nie obmyją, by cieszyć się szczęściem wiecznem Duchów czystych na łonie Boga.“
W światach, gdzie istnienie jest mniej materjalne jak u nas, potrzeby są mniej grube, a wszelkie cierpienia fizyczne mniej dolegliwe; nie znając złych namiętności światów niższych, ludzie nie są tam nieprzyjaciółmi jedni drugich. Nie mając przedmiotu żadnego do nienawiści lub zazdrości, żyją w pokoju między sobą, wykonywują bowiem prawa sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia; nie znane są im utrapienia i troski, powstające z zazdrości, pychy i samolubstwa, a które są udręczeniami istnienia naszego ziemskiego. (172 — 182.)
986. Duch, który postąpił w swem istnieniu ziemskiem, czy może być powtórnie wcielony w tymże samym świecie?
„Tak jest, jeśli nie wykonał swego posłannictwa, może domagać się sam o wypełnienie go w nowem istnieniu; wtedy nie będzie to dla niego pokutą.“ (173.)
987. Z tymi co nic złego ani dobrego nie robią i nie starają się pozbyć wpływu materji, co się dzieje?
„Ponieważ nie czynią żadnego postępu w doskonaleniu się, muszą rozpoczynać na nowo istnienie, podobne do tego, jakie opuścili; są oni w zastoju, i takim sposobem mogą przedłużać się cierpienia pokuty.“
988. Bywają ludzie, których w życiu nic nie spotyka, którzy nic nie potrzebują dla siebie, pozostają przez całe życie bez wszelkiej troski. Szczęśliwe to istnienie czy nie jest dowodem, iż nie mają żadnej pokuty w przyszłości do odbycia?
„Czy wielu znasz takich? Jeśli ich znasz, to się mylisz; spokój częstokroć jest tylko powierzchownym. Wybrać sobie mogli podobne istnienie, lecz gdy przyjdzie go opuścić, spostrzegą, że służyło im do niczego; a wtedy podobnie próżniakom żałują czasu zmarnowanego. Wiedzcie bowiem, że Duch nie może nabyć inaczej potrzebnej wiedzy i wznieść się jak tylko przez czyny; usypiając zaś bez troski, nie może postępować. Jest w tem podobieństwo do człowieka, co mając potrzebę pracowania, kładzie się spać lub idzie przechadzać się, ażeby tylko nic nie robić. Wiedzcie o tem, że każdemu przyjdzie zdać rachunek z dobrowolnie zmarnowanego czasu w swem istnieniu; to marnowanie dobrowolne jest zawsze fatalnem dla przyszłego szczęścia. Ilość szczęścia przyszłego zależy od ilości dobrego, jakie dokonanem zostało; a nieszczęście od złego, którego sprawcami byliście i od nieszczęśliwych przez was pokrzywdzonych.“
989. Znajdują się ludzie, co nie będąc zupełnie złymi, przez swój charakter robią nieszczęśliwymi wszystkich otaczających, co ich oczekuje za to?
„Z pewnością nie są oni dobrymi i odpokutują na widok tych, których nieszczęśliwymi uczynili; będzie to wyrzutem dla nich, a w nowem istnieniu będą musieli sami przecierpieć to, co inni przez nich wycierpieli.“
990. Żal za grzechy czy się odbywa w stanie cielesnym czy w duchowym?
„W stanie duchowym; lecz może odbyć się i w stanie cielesnym, jeśli pojmujecie dobrze różnicę pomiędzy dobrem a złem.“
991. Jakie bywa następstwo żalu za grzechy w stanie duchowym?
„Chęć nowego wcielenia się, dla oczyszczenia się zupełnego. Duch rozumie niedoskonałości, które pozbawiają go szczęścia, i oto dla czego wzdycha do nowego istnienia, “ aby mógł pokutować dalej za swe błędy. (332 — 975.)
992. W stanie cielesnym, jakie są skutki żalu za grzechy?
„Postęp w życiu obecnem, jeśli nie zabraknie czasu do naprawy błędów. Skoro sumienie robi wyrzuty i odkrywa ułomności, można zawsze się poprawić.“
993. Czy są tacy ludzie, coby posiadali tylko same instynkta złego i są niedostępni dla żalu za grzechy?
„Wiedz o tem, że każdy potrzebuje nieustannie postępować. Kto ma tylko instynkta złe za życia, będzie miał pragnienie dobrych w przyszłości, i ta jest przyczyna, dla której odradzać się pragnie po kilkakrotnie; potrzeba bowiem, aby wszyscy postępowali i dochodzili do celu, z tem jednak, że jedni dochodzą w krótszym czasie, kiedy inni do tego potrzebują dłuższego czasu; kto ma instynkta tylko dobre, jest już oczyszczonym, albowiem odbył już złe w poprzedniem istnieniu.“
994. Przewrotny, który nie postrzegał swych błędów za życia, czy je widzi po śmierci?
„Tak jest, zawsze je poznaje, a wtedy cierpi więcej, ponieważ czuje całe złe, jakie popełnił, albo którego był samowiedną przyczyną. Żal za grzechy nie zawsze jednak bywa natychmiastowym; bywają Duchy upierające się przy złej drodze pomimo cierpień swoich, lecz wcześniej czy później poznają fałszywość drogi, po której postępują i żałować będą. Duchy dobre pracują nad ich oświatą, i sami nad niemi pracować możecie.“
995. Czy znajdują się Duchy, które nie będąc złemi, są obojętne na swój los?
„Bywają Duchy, które nic użytecznego nie robią; znajdują się one w stanie wyczekiwania; mają za to odpowiednie cierpienia; a ponieważ postęp jest we wszystkiem, objawia się on tutaj przez powiększenie się ich boleści.“
— Czy nie pragną one skrócenia swych cierpień?
„Zapewne że pragną, brakuje im atoli dostatecznej energji, aby zdobyć się na to, co ulgę przynieśmy mogło. Iluż to macie ludzi wśród was, którzy wolą umierać z głodu jak pracować?“
996. Ponieważ Duchy widzą cale złe, jakie wypływa z ich niedoskonałości, czemże się to dzieje, że przewlekając swój stan niższości, robią złe jako Duchy i pogorszają swoje położenie, wciągając i ludzi na złą drogę?
„Tak postępują tylko te, co się spóźniły ze swym żalem za grzechy. Duch pokutujący może być wciągniętym na drogę złego przez innego Ducha, jeszcze więcej od niego zacofanego. (971.)“
997. Można widzieć Duchy bardzo niskie, do których dobre uczucia mają przystęp i których rozczula modlitwa zasyłana za nich. Dla czegóż inne Duchy, co się więcej oświeconemi wydawały, okazywały zatwardziałość i bezwstyd nieprzezwyciężony?
„Modły są skuteczne za te Duchy, które czują żal za grzechy, za opanowanego przez pychę, za powstającego przeciwko Bogu, i utrzymującego się przy swych błędach, powiększając takowe, jak to czynią i Duchy nieszczęśliwe; modlitwy nic nie pomagają, a będą mogły pomódz dopiero wtedy, gdy istotny okaże się u nich promyk żalu.“
Trzeba pamiętać, że Duch po śmierci ciała nie zaraz się przeobraża; owóż śmierć nie czyni go doskonałym natychmiast: może on pozostawać w swych błędach, przy swych fałszywych zasadach, przy swych przesądach, dopóki nie oświeci się za pomocą nauki, rozwagi i cierpienia.
998. Pokuta czy się odbywa w stanie cielesnym, czy w stanie Ducha?
„Dokonanie pokuty odbywa się podczas istnienia cielesnego przez próby, którym Duchy bywają poddawane; a w stanie duchowym przez cierpienie moralne, przywiązane do niższości Ducha.“
999. Szczery żal za grzechy za życia czy wystarcza do zagładzenia win, i czy pomaga do wyproszenia zmiłowania u Boga?
„Żal za grzechy pomaga do poprawy Duchów, lecz za przeszłość trzeba odpokutować.“
— Gdyby zbrodniarz powiedział: ponieważ w każdym razie muszę odpokutować za przeszłość, przeto nie potrzebuję żałować za swe winy, co ztąd wynikłoby dla niego?
„Jeśli pozostanie zatwardziałym w złem, pokuta jego tem dłuższą i tem cięższą będzie.“
1000. W życiu doczesnem czy możemy całkowicie odkupić nasze błędy?
„Tak jest, przez ich naprawę; lecz nie sądźcie, abyście je potrafili odkupić za pomocą dziecinnego odmawiania sobie potrzeb zwyczajnych, lub dając datki po śmierci, wtedy gdy już niczego więcej potrzebować nie będziecie. Bóg w rachunek nie przyjmuje żalu bezpłodnego, łatwego zawsze, i kosztującego tylko uderzania się w piersi. Utrata małego palca przy oddaniu komu usługi, może zmazać więcej win, niż męczarnie włosiennicy noszonej w ciągu długich lat dla korzyści własnej. (726.)
„Dobre może tylko naprawić złe; a naprawa ta żadnej zasługi nie ma, jeśli przez nią nie dotyka się własnej pychy lub spraw ziemskich.“
„I cóż po zwrocie majątku źle nabytego, dla usprawiedliwienia siebie, gdy ten stał się już nieużytecznym i jeśli się korzystało z niego za życia?
„Cóż po odmawianiu sobie niektórych dziecinnych uciech oraz zbytków, skoro krzywda jaką wyrządziłeś swemu bliźniemu pozostaje nie naprawioną?
„Cóż z korzenia się przed Bogiem, skoro pychę swą zachowują w obec ludzi? (720 — 721.)
1001. Czy jest jaka zasługa, gdy po śmierci zapewniamy korzystny użytek z majątku naszego?
„Nie można powiedzieć, aby nie było żadnej; więcej to warte jak nic; nieszczęściem jednak, ci co dają po śmierci, bywają częstokroć tylko samolubami, nie zaś wspaniałomyślnymi; pragną oni cieszyć się z zaszczytów bez ponoszenia trudów. Kto sobie odmawia za życia, miewa podwójną zasługę po śmierci i pociechę oglądania szczęścia dokonanego. Samolubstwo atoli czycha na niego i mówi: ile dajesz, tyle odbierasz ze swych uciech, a ponieważ samolubstwo głośniej woła na niego jak bezinteresowność i miłosierdzie, zachowuje przeto i nadal swój majątek pod pozorem potrzeb i wymagań stanowiska. Ubolewajcie nad tymi, którym nie znaną jest przyjemność rozdawania! ci istotnie są pozbawieni najczystszych i najsłodszych uciech. Wystawiając ich na próbę majątku, tak ślizką i tak niebezpieczną dla ich przyszłości, Bóg chciał dać im wynagrodzenie w szczęściu z wspaniałomyślności, którą się cieszyć tutaj mogą.“ (814.)
1002. Co ma począć ten, kto przed zgonem nie miał czasu naprawić swych błędów. Żałować za grzechy w tym razie czy jest wystarczającem?
„Żal za grzechy przyspiesza odpuszczenie, lecz nie daje całkowitego rozgrzeszenia. Czyż nie stoi przed nim przyszłość otworem?“
1003. Czas trwania cierpień grzesznika czy jest dowolnym w życiu przyszłem, albo bywa on podległy pewnemu prawu?
„Bóg nigdy nie rządzi się zachciankami, a wszystko we wszechświecie jest rządzone prawami, w których objawia się mądrość i dobroć Jego.“
1004. Czas trwania mąk grzesznika na czem się opiera?
„Na czasie potrzebnym do jego poprawy. Stan cierpienia czy błogości bywa zastosowanym do stopnia czystości Ducha, a ztąd wypływa, że czas trwania i właściwość jego cierpień zależą od czasu, jakiego użył do swej poprawy. W miarę postępu w miarę jak się uczucia jego oczyszczają, zmniejszają się jego cierpienia i odmieniają swą właściwość.“
1005. Czas trwania cierpień czy zdaje się również długim dla Ducha, jak dla żyjących?
„Prędzej dłuższym; sen nie istnieje dla niego. Dla doszłych do pewnego stopnia doskonałości Dachów, czas rzec można znika w obec nieskończoności.“ (240).
1006. Czas trwania mąk czy może być wiecznym?
„Możnaby męczyć się wiecznie, gdyby poprawy nie było, to jest gdyby ktoś nie chciał ani żałować ani poprawiać się nigdy; Bóg nie stworzył jednak żadnej istoty, na to aby się wiecznie męczyła; stworzył on je prostemi i nieoświeconemi, i wszystkie muszą postępować w czasie mniej więcej odległym, stosownie do ich woli. Wola może mniej więcej spóźniać się w rozwoju, tak samo jak dzieci, które mogą wcześniej lub później rozwijać się; przyjść musi atoli sama, w skutek nieprzezwyciężonej potrzeby, jaką ma Duch do wyjścia z niższości, wcześniej czy później i osiągnienia przezto szczęśliwości. Prawa rządzące trwaniem kar są przeto wysoce mądremi i dobrotliwemi, ponieważ poddają to trwanie dobrowolnym usiłowaniom Ducha; wolna wola nigdy nie bywa mu odejmowaną, a jeśli zły użytek z niej zrobi, skutki tego przeniesie na sobie.“
1007. Czy są Duchy, które nie żałują nigdy za grzechy?
„Zdarzają się takie, u których żal za grzechy następuje bardzo późno; lecz byłoby to przeczeniem prawu postępu, przypuszczać, że nigdy poprawić się nie potrafią, tak samo jak gdyby kto powiedział, że dziecko nigdy nie będzie człowiekiem dorosłym.“
1008. Czy czas trwania kar zawsze bywa zależnym od woli Ducha, albo może są kary, które wyznaczone bywają na pewien przeciąg czasu?
„Tak jest, niektóre kary mogą mieć wyznaczony przeciąg czasu; lecz Bóg, który chce tylko dobra swych stworzeń, zawsze jest gotów przyjąć żal za grzechy, a chęć poprawy nigdy nie jest bezpłodną.“
1009. Nie ma przeto kar wiecznych?
„Zapytajcie o to wasz zdrowy rozsądek, wasz rozum; zapytajcie siebie czy wieczne potępienie za chwilę błędu, nie jest przeczeniem dobroci Boskiej? Czemże jest trwałość życia, chociażby stóletniego, w porównaniu do wieczności? Wieczność! czy dobrze pojmujecie to słowo? cierpienia, męki bez końca, bez nadziei za trochę błędów! Podobnej myśli sąd wasz czyż nie odepchnie ze wstrętem? Starożytni mogli widzieć w Panu wszechświata Boga strasznego, zazdrosnego i mściwego; w swej ciemnocie mogli nadawać Bóstwu namiętności ludzkie; ale nie jest to Bóg chrześcjański, stawiający w pierwszym rzędzie cnót: miłość, miłosierdzie, przebaczenie i darowanie uraz! Zgodzicie się, że nie braknie i Jemu tych zalet, które sam stawia w rzędzie pierwszych obowiązków. Czy nie jest tedy błędem, przyznawać Mu dobroć nieskończoną obok mściwości nieskończonej? Przedewszystkiem mówicie, że jest On sprawiedliwym, i że ludzie Jego sprawiedliwości nie pojmują; sprawiedliwość atoli nie wyjmuje dobroci, a nie byłby dobrym, gdyby skazywał większą część swych stworzeń na kary straszliwe, wieczne! Nie dając środków do poznania sprawiedliwości czy mógłby ją nakazywać swym dzieciom? Zresztą nie jestże to cud sprawiedliwości w połączeniu z dobrocią, gdy się robi trwanie kary zależnem od usilności grzesznika poprawiania się? Mieści się tutaj prawda tych słów: „każdy ma wedle zasług swoich.“
„Usilnie starajcie się, wszelkiemi możebnerni środkami jakiemi rozporządzać możecie, walczyć i niszczyć pojęcie kary wiecznej, myśli, bluźniącej dobroci Boga i Jego sprawiedliwości; a przezto zatamować najobfitsze źródło niewiary, materjalizmu i obojętności, które owładać poczęło masami, od chwili, gdy oświata zaczęła się rozwijać. Duch nawet najmniej oświecony, pojąłby całą okropność tej niesprawiedliwości; rozum to odpycha; wtedy rzadko zdarza się, aby wspólnie z karą, która go oburza, nie odpychał i samego Boga, któremu to przypisuje; ztąd te cierpienia bez końca, co zwaliły się na was, a którym rady dać nie możecie. Zadanie, które tu podajemy, będzie tem łatwiejsze, o ile powagi, na których opierają się obrońcy tej przestarzałej wiary, unikały na tym punkcie stanowczo wypowiadać się: bo ani sobory, ani ojcowie kościoła tego pytania ważnego rozstrzygnąć nie potrafili. Jeśli zaś zechcecie brać dosłownie przenośnie Chrystusa, który groził grzesznikom ogniom wiecznym, to słowa te nie dowodzą wcale, aby potępiał ich istotnie na wieki.
„Biedne owieczki zbłąkane! wiedźcie, że Pasterz dobry zbliża się ku wam, który dalekim będąc od myśli odepchnięcia was z przed oblicza swego, idzie naprzeciwko wam, by napowrót wprowadzić do owczarni. Marnotrawne dzieci! opuśćcie wasze wygnanie dobrowolne; powróćcie do domu rodzicielskiego: ojciec wyciąga ku wam ramiona i jest gotów zawsze wyprawić ucztę za powrót wasz na łono rodziny.“
„Wojna za słowa! wojna o słowa, czy mało już za to przelaliście krwi? Spieracie się o słowa: wieczne męki, wieczne kary; a przecież wiecie, że to, co dzisiaj wiecznością nazywacie, było wcale odmiennie przez starożytnych pojmowanem? Teologowie niech udadzą się do źródeł oryginalnych; a podobnie wam, znajdą, że tekst hebrajski nie daje dosłownie tego znaczenia, co grecki, łaciński i nowożytny, mianowicie, w rzeczy kary nieskończonej, nie do przebaczenia. Wieczność kar odpowiada wieczności złego. Tak jest, dopóki pomiędzy ludźmi złe istnieć będzie, i kary istnieć będą; w znaczeniu odpowiedniem wypada tłumaczyć i tekst święty. Wieczność kar! To jakże? wypadałoby przypuszczać, że i złe może być wiecznem? Jeden Bóg jest tylko wiecznym, a On wiecznego zła nie mógł stworzyć, bo w razie przeciwnym, odpadałby Mu najwspanialszy przymiot: wszechmoc; nie jest ten bowiem wszechmocnym, kto stworzył żywioł burzący jego twory. Ludzkości! nie zagłębiaj wzroku twego smutnego w ciemne głębie ziemskie, jakbyś szukała tam kary swej; płacz, miej nadzieję, pokutuj, i zamykaj się w myśli nieskończonej dobroci Boga, wszechpotężnego i wszechmocnie sprawiedliwego.“
„Dążyć do zjednoczenia boskiego, oto cel ludzkości; by go dopiąć, potrzeba trzech rzeczy: sprawiedliwości, miłości i nauki; powstają przeciwko temu i przeszkadzają trzy rzeczy: nieuctwo, nienawiść i niesprawiedliwość. Zaprawdę powiadam wam, przekręcacie te główne zasady, wypaczając i przesadzając pojęcie o surowości Boga; wypaczacie je podwójnie, przypisując Duchowi, istocie stworzonej, więcej miłosierdzia, słodyczy i miłości i prawdziwej sprawiedliwości, od istoty nieskończonej; okrywacie je śmiesznością i burzycie nawet pojęcie o piekle, robiąc je niedorzecznem dla waszych pojęć, tak samo jak mierzi serce wasze widokiem kata, stosu i tortur średniowiecznych! Któżby się na to zgodził, aby w wieku, gdzie ślepy ucisk wygnanym został na zawsze z prawodawstwa ludzkiego, że znowu zechcecie utrzymywać się nadal przy tym starym ideale? Wierzajcie, bracia w Bogu i w Chrystusie, wierzajcie, że daleko lepiej jest pozwolić zaginąć wszystkim waszym dogmatom, skoro nie odmienicie ich zupełnie, albo odnówcie je, otwierając im ujście do nauk udzielanych wam przez dobre Duchy. Pojęcie piekła z jego ognistemi czeluściami, z kotłami wrzącemi, przebaczonem może być w żelaznych wiekach; ale w wiekach nowych, oświeceńszych, jest to postrach na małe dzieci, któremu i one nawet nieuwierzą, gdy wyrosną. Utrzymując się przy tej okropnej mitologji, dajecie rozrastać się niewiarze, matce, wszelkiego rozstroju społecznego; a widząc przy tem zachwiany i walący się w swych posadach porządek społeczny dla braku ustaw karnych, drżę na ten widok. Do pracy więc ludzie wrzącej wiary! wy będziecie tą jutrznią, co dzienne światło otworzy, nie dla utrzymywania słabych zachcianek, które już wiarę straciły, lecz dla odżywienia i wzmocnienia prawdziwych karnych ustanowień w postaci, odpowiedniej waszym obyczajom, waszym uczuciom i światłu waszej epoki.
„Winowajca czemże jest w rzeczywistości? Jest to ten, który w skutek zboczenia, w skutek fałszywego ruchu duszy, oddala się od prawdziwego celu stworzenia, zależącego na harmonijnej uprawie piękna i dobrego, zidealizowanych w arcywzorze ludzkości, w Bogu Człowieku, w Jezusie Chrystusie.
„Cóż to jest kara? Proste następstwo zboczenia od tego prawa; potrzebna ilość boleści, by obmierzić ułomności, przez doświadczenie cierpienia. Kara jest bodźcem pobudzającym duszę za pomocą goryczy do wejścia w siebie, i stania się brzegiem ocalenia. Celem kary jest tylko usprawiedliwienie się, uwolnienie. Pragnąć wiecznej kary za błąd, który nie jest wiecznym, jest to przeczyć jego racji bytu.
„Zaprawdę powiadam wam, przestańcie stawiać obok siebie: Dobro w jego wieczności, istotę Stwórcy, ze złem, istotą stworzenia; byłoby to tworzyć najniesprawiedliwszą podstawę do prawa karnego. Przeciwnie utwierdźcie wiarę w stopniowe umorzenie kar, za pomocą powtórnego wcielenia, a zapewne potraficie wtedy uświęcić takowe i za pomocą rozumu w połączeniu z uczuciem tudzież jednością boską.“
Za pomocą strachu przed karą i za pomocą ponęty nagród, chcemy pobudzić człowieka do dobrego, lecz jeśli kary te przedstawione będą w sposób, który rozum odpycha, wtedy nie będą miały na niego żadnego wpływu; przeciwnie odrzucać będzie wszystko: nie tylko formę, lecz i zasadę. Potrzeba przedstawić przyszłość w sposób jasny, a wtedy niezawodnie nie odepchnie jej. Duchownictwo klucz do tego podaje.
Nauka o karach wiecznych, w znaczeniu bezwzględnem, robi z istoty najwyższej, Boga, władcę nieprzebłaganego. O zwykłym mocarzu czy loicznie byłoby mówić, że jest bardzo dobrym, bardzo życzliwym, bardzo miłosiernym, pragnącym tylko szczęścia, tych co go otaczają; lecz razem, że jest zazdrośnym, mściwym, nieugiętym w swej srogości, i że trzy czwartych swych poddanych oddaje na najsroższe katusze za obrazą jego albo za naruszenie w czemkolwiekbądź praw jego, a nawet i tych, co o nich nie wiedzieli? Czyż to prawdopodobne? Owóż Bóg czy może być gorszym od człowieka?
Przedstawia się tutej prócz tego inne nieprawdopodobieństwo. Ponieważ Bogu wiadomo jest wszystko, przeto tworząc duszę musi wiedzieć, że ona upadnie; od poczęcia swego musiała przeto być skazaną na wieczne potępienie — czy jest to możebne i racjonalne? Za pomocą nauki o karach względnych, wszystko daje się usprawiedliwić. Bez wątpienia Bóg wiedział, że ona upadnie, lecz daje jej sposób do oświecenia się za pomocą własnego doświadczenia, i nawet przez same jej błędy; by zaś umocnić się w dobrem, musi ona odpokutować za swe winy, lecz podwoje nadziei przez to dla niej bynajmniej nie są. na zawsze zamknięte, ponieważ Bóg: czyni zależnem uwolnienie jej, od usilności jakich sama dokłada. Oto wszystko co każdy zrozumieć po. trafi, co najwybredniejsza nawet loika przyjąć musi. Gdyby kary w przyszłości w ten sposób były przedstawiane, natenczas byłoby mniej sceptyków.
W mowie potocznej wyraz wieczny bywa używany do oznaczenia czegoś, co trwa przez dłuższy czas, a czemu końca przewidzieć nie można, chociażby wiedziano nawet o zakreślonym dla niego terminie. Mówimy n. p. o lodach wiecznych gór wysokich, biegunów, chociaż wiadomo, że świat fizyczny musi skończyć się, i że zwykły stan tych stref może być zmieniony, przez zwichnięcie się osi ziemskiej lub w skutek innego jakiego przewrotu. Wieczny w tym razie więc, nie będzie oznaczał przeciągu czasu aż do nieskończoności. Gdy cierpimy podczas długiej choroby, powiadamy, że choroba nasza jest wieczną; cóż dziwnego, że Duchy cierpiące w ciągu długich lat, wieków, a nawet tysięcy lat, powtarzają to samo? Nie zapominajmy i o tem, że niższość ich, przeszkadza im widzieć koniec podróży; zdaje się im, że zawsze będą musiały cierpieć, i że jest to dla nich wieczną karą.
Zresztą, podanie o ogniu materjalnym, o piecach gorejących i o torturach, pożyczonych z pogańskiego Tartaru, jest już dzisiaj opuszczone nawet przez wyższą teologję; tylko po szkołach przerażające te obrazy wystawiane bywają, przez niektórych więcej gorliwych jak rozważnych ludzi, jako prawdy pozytywne, a to z krzywdą wielką, albowiem gdy te młode wyobraźnie ochłoną z przerażenia, powiększają wtedy sobą tylko liczbę niewierzących. Dzisiaj i teologja uznaje, że słowo ogień, powinno być uważane jako przenośnia, a że pod nią trzeba rozumieć ogień moralny. (874). Kto podobnie nam badał wszystkie zmiany i cierpienia życia zagrobowego za pomocą, udzielań duchowniczych, ten mógł się przekonać, że chociaż kary te nie mają w sobie nic materjalnego, nie mniej przeto są one dotkliwe. Nawet co do trwania ich niektórzy teologowie, wprawdzie z zastrzeżeniami, zaczynają przyjmować zasadę powyżej wyłuszczoną, i sądzą, że w istocie słowo wieczny stosuje się tylko do kary, wziętej jako pojęcie oderwane, jako skutek prawa niezmiennego, lecz nie w jej zastosowaniu do pojedynczej osoby. W dniu, w którym zostanie przyjętem to tłumaczenie przez religję jak zarównież inne pochodzące z postępu oświaty, powróci wtedy do niej wiele owieczek zabłąkanych.
1010. Dogmat zmartwychwstania ciała czy nie jest uświęceniem nauki Duchów o powtórnem wcieleniu?
„Czyżby mogło być inaczej? Dzieje się tutej z temi wyrazami podobnież jak i z wielu innemi, które zdają się być niedorzecznemi dla niektórych osób, ponieważ bywają brane dosłownie, a ztąd niewiara powstaje; lecz starajcie się je tłumaczyć w sposób zrozumiały, a ujrzycie, że i ci, których zowiecie niedowiarkami, chętnie zgodzą się na uznanie ich, właśnie dla tego że przyzwyczajeni są do zastanawiania się; wierzajcie, niedowiarkom tym o nic więcej nie chodzi, jak tylko o nabycie przekonania o wierze; pragną oni tyleż jak i inni przyszłości, a może być i więcej nawet, lecz przyznać się do tego nie mogą, co się sprzeciwia odkryciom nauki. Nauka o wielości żywotów, zgadza się z prawami sprawiedliwości Boskiej; ona tylko zdolną jest wytłumaczyć to wszystko, co dzisiaj jest nie wytłumaczonego; jakżebyście chcieli, by pierwiastek jej nie pochodził z religji samej?“
1011. Takim sposobem kościół, przez dogmat ciał zmartwychwstania, oświeca sam o nauce powtórnego wcielenia?
„Jest to widoczne, zresztą nauka ta jest następstwem bardzo wielu rzeczy, które niepostrzeżenie przechodziły, a które wkrótce znajdą rozwiązanie w tym kierunku; niezadługo powszechnie będzie wiadomem, że duchownictwo krok w krok postępuje za tekstem pisma świętego. Duchy nie przychodzą obalać religji, jak niektórym podoba się to dowodzić; przeciwnie przychodzą one ją utwierdzić, uświęcić za pomocą niezbitych dowodów; lecz ponieważ nastały czasy, gdzie przenośni używać więcej już nie wypada, dla tego muszą one wyrażać się nie alegorycznie, i nadają określeniom znaczenie jasne i dobitne, nie podlegające fałszywemu tłumaczeniu. I oto dla czego niezadługo będziecie mieli więcej szczerze religijnych i wierzących ludzi jak ich dotąd mieliście.“
Niepodobieństwo zmartwychwstania pojmowanego w znaczeniu pospolitem, istotnie przez naukę zostało udowodnionem. Gdyby resztki ciała ludzkiego, chociażby rozsypane i w popiół obrócone, pozostawały jednorodnemi, możnaby przypuszczać ich połączenie w danym razie; dzieje się tutej atoli wcale co innego. W skład? ciała wchodzą pierwiastki rozmaite: kwasoród, wodór, azot, węglik i t. d.; pierwiastki te w skutek rozkładania się ciała rozpraszają się, i służą do tworzenia nowych ciał, przez co jedna i ta sama cząsteczka węglika n. p. może raz po raz wchodzić w skład tysiąca najrozmaitszych ciał organicznych; mówimy tutej o ciele ludzkiem, nie wliczając w to bynajmniej ciał zwierzęcych; że pewna jednostka może nosić w sobie cząsteczkę, która mogła ongi należeć do ludzi pierwszych wieków; że cząsteczki te same, które weszły w skład spożytego pokarmu, mogły należeć do pewnych znajomych osób, itd. W jaki przeto sposób mogłoby być ciało odbudowanem z tych pierwiastków, skoro materja jest zawartą w ilości ograniczonej, a jej przeobrażenie w ilościach nieograniczonych? Okazuje się tutej materjalne niepodobieństwo. Zmartwychwstanie ciała racjonalnie może być przyjętem wtedy, gdy go uznamy jako symbolizujące powtórne wcielenie; tutej już nic nie razi rozumu, nic coby sprzeciwiało się naukowym danym.
Prawda że zmartwychwstanie to, stosownie do dogmatu, powinno nastąpić z końcem świata; gdy przeciwnie nauka duchownicza przypuszcza go codziennie; ależ za tym obrazem sądu ostatecznego, pod zasłoną alegorji, czy nie kryje się jeszcze jaka niewzruszona prawda, której wszyscy uwierzą, gdy zostanie wystawioną w prawdziwem świetle i w prawdziwem znaczeniu? Trzeba tylko lepiej przypatrzyć się teorji duchowniczej, co do przyszłości duszy i co do losu jaki ją ma spotykać w rozmaitych przejściach, ujrzymy wtedy, że wyjąwszy jednocześność, sąd potępiający lub rozgrzeszający, zmartwychwstanie wcale nie jest złudzeniem jak to przypuszczają niewierzący. Zanotujmy przytem następstwa naturalne wielości światów, pojęcia powszechnie dzisiaj przyjętego, gdy przeciwnie ziemia, stosownie do nauki o sądzie ostatecznym, jest uważaną za jedynie zamieszkały świat.
1012. Duchom czy jest wyznaczona jaka stała przestrzeń we wszechświecie dla odbywania kar i nagród?
„Już na to odpowiedzieliśmy gdzie indziej. Kary i nagrody są nieodłączne od stopnia doskonałości Ducha; pierwiastek szczęścia lub nieszczęścia każdy w sobie czerpie, a ponieważ znajdują się one wszędzie, przeto nie może istnieć jakaś stała przestrzeń, przeznaczona właściwie dla jednych albo dla drugich. Szczęście zaś Duchów wcielonych bywa zastosowane do mniejszej lub większej doskonałości światów przez nich zamieszkałych.“
— Stosownie do tego nie byłoby ani piekła, ani raju, tak jak je sobie wyobraźnia człowieka przedstawiać zwykła?
„Są to przenośnie: wszędzie są Duchy szczęśliwe i nieszczęśliwe. Duchy jednak stosownie do tego co mówiliśmy, gromadzą się w skutek węzłów sympatycznych, każde według porządku, do jakiego należą; lecz gdy dójdą do stopnia doskonałości, mogą wtedy zgromadzać się wszędzie, gdzie się im podoba.“
Tylko w wyobraźni ludzkiej istnieje bezwarunkowo ograniczone miejsce, gdzie się odbywają kary lub nagrody Duchów; pochodzi té z przyzwyczajenia uzmysłowiania i określania w granicach ujętych rzeczy, których istoty nieskończonej pojąć nie możemy.
1013. Przez czyściec co trzeba rozumieć?
„Boleści fizyczne i moralne: czas pokuty. Czyśccem dla was jest prawie zawsze ziemia, na której macie pokutować za grzechy wasze.“
To, co czyśccem nazywamy, jest właściwie tylko przenośnią, pod którą rozumieć należy nie jakieś pewne miejsce, ale pewien stan Duchów niedoskonałych, zostających na pokucie aż do ich zupełnego oczyszczenia się, za pomocą którego będą mogły wznieść się do rzędu Duchów błogosławionych. Oczyszczenie to odbywa się przez rozmaite wcielenia, czyściec zaś stanowią próby życia cielesnego.
1014. Zkąd pochodzi to, że niektóre Duchy, które sądząc z ich języka należą do rzędu wyższych, podawały w przedmiotach piekła i czyścca osobom bardzo poważnym opisy zupełnie zgodne z temi, jakie o tem powszechnie panują?
„Bo odpowiadają językiem odpowiednim do pojęcia zapytującej osoby, nie chcąc zbyt nagle popychać i obrażać ich przekonania, szczególnie jeśli te zdania były głęboko zakorzenione w umysłach tych osób. Gdyby Duch jaki chciał powiedzieć muzułmaninowi, bez poprzedniego złagodzenia, że jego Mahomet nie jest prorokiem, niezawodnie, że byłby najgorzej przyjętym.“
— Że tak postępują Duchy, które wzięły sobie za zadanie nauczać, jest to łatwe do pojęcia; ale jak wytłumaczyć, że Duchy zapytywane o ich własnem położeniu, odpowiadały, że cierpią piekielne lub czyścowe męki?
„Dla tego że jeszcze zachowują pojęcia ziemskie, jeśli należą do rzędu niższych i nie zupełnie pozbawionych materji, a wtedy naturalnie wrażenia swoje muszą oddawać w wyrażeniach, z któremi są obeznane. Znajdują się one w takim środku, który dozwala im na pół tylko zgłębiać przyszłość, i dla tego zdarza się często, że Duchy błąkające się albo świeżo wyzwolone, będą mówić o sobie, jakby za życia swego. Pod piekłem trzeba rozumieć istnienie pełne prób najcięższych, bez pewności poprawy na lepsze; istnienie zaś podległe próbom, lecz z nadzieją poprawy, będzie czyśccem. Gdy doznajesz wielkiego bolu, przecie używasz sam wyrażenia: że cierpisz piekielne męki? Są to tylko wyrażenia użyte jako przenośnia.“
1015. Co rozumieć trzeba przez duszę pokutującą?
„Cierpiącą i błąkającą się duszę niepewną swej przyszłości, której często ulgę, o jaką błaga, przynieść możecie, przez wasze udzielanie się.“ (664.)
1016. Wyraz niebo jak pojmować trzeba?
„Sądziłbyś może, że podobnie Polom Elizejskim starożytnych, byłoby to miejsce, gdzie wszystkie dobro Dachy są bezładnie skąpione, by cieszyć się wieczną i bierną błogością? Nie; jest nim przestrzeń wszechświata; są to planety, gwiazdy i wszystkie światy wyższe, gdzie Duchy w zupełności cieszyć się mogą użyciem swych władz, bez udręczeń wszelkich życia materjalnego lub smutku przywiązanego do ich niższości.“
1017. Niektóre Duchy opowiadały, że zamieszkują 4te, 5te niebo i t. d.; co chciały przez to rozumieć?
„Zapytujecie je o niebo, które zamieszkają, ponieważ pojęcie wasze przypuszcza, że budowa tego nieba jest podobna do piąter domu mieszkalnego, a wtedy dają wam odpowiedzi, jakie znajdują w mowie waszej; lecz gdy mówią o 4tem lub 5tem niebie, to znaczy, że temi wyrazami chcą oznaczyć stopień swego oczyszczenia, a w skutek tego i stopień swej szczęśliwości. Spotykacie tutaj zupełnie to samo, jak i w pytaniu u Duchów o piekle; gdy jest nieszczęśliwym i zapytacie go o tem, odpowie wam twierdząco, piekło bowiem dla niego jest równoznaczące cierpieniu; rozumie jednak dobrze, że wcale nie chodzi tutaj o piec gorejący. Poganin powiedziałby, że znajduje się w Tartarze.“
Podobnież dzieje się i z innemi wyrażeniami, jak n. p. miejsce kwiatów, miejsce wybranych, pierwsza, druga lub trzecia strefa, i t. d., które bywają używane przez niektóre Duchy w znaczeniu przenośni, bądź jako figury retoryczne, bądź niekiedy przez niedokładność wiadomości o przedmiocie traktowanym lub w skutek braku wiadomości naukowych.
Stosownie do ograniczonych pojęć o miejscach nagrody lub kar, i szczególniej stosując się do tego, że ziemia jest jakoby środkiem wszechświata, nad którą niebo tworzy rodzaj sklepienia ze strefą gwiazdzistą, umieszczano dawniej niebo w górze, a piekło w dole; ztąd wyrażenia: być wyniesionym pod niebiosa, t. j. do najwyższego szczytu nieba, i być strąconym w otchłanie piekielne. Gdy nauka dowiodła dzisiaj, że ziemia jest jednem z najmniejszych ciał niebieskich, nieposiadających żadnych cech donioślejszych, przy niezliczonych miljonach innych ciał niebieskich; gdy z innej strony widzimy historję. jej formowania się, opisaną przaz nią samą jak zarównież i skład jej; gdy dowiedziono nieskończoność przestrzeni, i gdy poznano, że nie ma ani góry ani dołu we wszechświecie — dzisiaj mówimy: trzeba już przestać umieszczać niebo w górze, a piekło na dole. Co do czyścca to ten nie miał nigdy stale określonego miejsca. Duchownictwu zostało danem rozwiązanie tych wszystkich rzeczy w sposób najwięcej trafiający do przekonania, oraz najwspanialszego i zarazem przynoszącego największą pociechę ludzkości. ^Możemy tedy powiedzieć, że mieścimy w sobie całe piekło albo cały raj; czyściec nasz jest we wcieleniu naszem, w naszych żywotach cielesnych czyli fizycznych.
1018. Jak trzeba pojmować słowa Chrystusa: „królestwo moje nie jest z tego świata“?
„Odpowiadając w podobny sposób, Chrystus używał przenośni. Chciał on przez to powiedzieć, że panowanie jego rozciąga się tylko nad czystemi i bezinteresownemi sercami. Jest on wszędzie obecnym, gdzie panuje miłość dobrego; lecz chciwi wiedzy rzeczy tego świata i dóbr jego ludzie nie chcą być z nim razem.“
1019. Panowanie dobrego czy nastąpi kiedykolwiek na ziemi?
„Panowanie dobrego na ziemi nastąpi wtedy, gdy w liczbie Duchów, co ją zamieszkują, będzie przewaga po stronie dobrych; natenczas sprowadzą te ostatnie na ziemię panowanie miłości i sprawiedliwości, źródło szczęścia i dobrego. Za pomocą postępu moralnego i przez wykonywanie prawa Bożego, człowiek potrafi ściągnąć na ziemię dobre Duchy, i oddali od niej złe; złe jednak nie prędzej ją opuszcza, aż gdy ludzie zrzekną się całkowicie samolubstwa i pychy.
„Przeobrażenie ludzkości przepowiadane było nie jednokrotnie, a wy jesteście blizcy tej chwili, którą też przyspieszają ludzie pracujący dla postępu; zostanie ono dokonanem przez wcielenie się lepszych Duchów, które wytworzą z siebie nową generację ludzi. Wtenczas Duchy złych, których śmierć codziennie pożera, jak również i tych, co bieg rzeczy usiłują powstrzymać, zostaną wydziedziczone; dla nich bowiem nie znalazłoby się miejsca pomiędzy ludźmi sprawiedliwymi, którychby zakłócali tylko szczęście. Pójdą one w światy nowe, co jeszcze mało postąpiły, spełniać trudne posłannictwa, gdzie zarazem będą mogły pracować nad własnym postępem, i dopomagać do postępu jeszcze więcej zacofanym braciom swoim. W wykluczeniu tem z ziemi obiecanej, możecie widzieć cudowną przenośnię Raju utraconego; a w człowieku przybywającym na ziemię w podobnych warunkach, i noszącym w sobie zarodek namiętności i ślady swej niższości pierwotnej, przenośnię grzechu pierworodnego. Rozważany z tego stanowiska grzech pierworodny, jest prostym wynikiem niedoskonałej jeszcze natury człowieka, który w skutek tego odpowiada tylko za siebie samego i za swe błędy, lecz nigdy za grzechy ojców swoich.“
„Ludzie wiary i dobrej woli, pracujcie z zapałem i odwagą nad wielkiem dziełem odrodzenia, albowiem ziarno posiane przez was wyda plon stokrotny, Biada tym, co zamykają oczy na światło dzienne, albowiem gotują sobie długie wieki ciemności i złudzeń; biada tym, co pokładają całe swe szczęście w uciechach ziemskich, ponieważ wycierpią w przyszłości więcej nędzy jak zakosztowali rozkoszy; biada szczególniej samolubom! albowiem nie znajdą nikogo, ktoby zgodził się ulżyć ich brzemienia nędzy, jakie dźwigać zmuszeni będą.“
Niepodobna wytłumaczyć temu, kto o magnetyzmie ziemi wie tylko z rybek magnesowych, któremi się dzieci bawią, że zabawka ta mieści w sobie tajemnicę ustroju wszechświata i ruchu ciał niebieskich. To samo możnaby powiedzieć i o tych, co znają duchownictwo tylko z wirowania stolików, widzą oni w tem zabawkę dla przepędzenia czasu, a tymczasem nie pojmują, że zjawisko tak proste i pospolite, znane od najdawniejszych czasów przez narody na pół dzikie, może być w związku z najwyższemi zagadnieniami spółecznemi. W istocie, badacz powierzchowny jakiż związek może znaleźć pomiędzy stołem wirującym, a przyszłością moralną ludzkości? Kto lubi atoli zastanawiać się, przypomin sobie, że z prostego rądla gotującego się, którego przykrywka podskakiwała jak się to zwykło powtarzać od wieków, wyszedł najpotężniejszy motor, za pomocą którego człowiek przelatuje przestrzenie i skraca odległości. Wy wszyscy, którzy nie wierzycie w nic, co jest po za obrębem świata materjalnego, wiedźcie, że z tego stolika wirującego wywołującego uśmiechy pogardy u was, wyszła cała nauka jak również wyszło rozwiązanie zagadnień, których dotąd żadna filozofja rozstrzygnąć nie potrafiła. Odwołujemy się do wszystkich naszych przeciwników dobrej wiary, i zaklinamy ich, by zechcieli powiedzieć czy zadali sobie pracę zbadania tego, co krytykują? podług ścisłej bowiem loiki, krytyka może być tylko uważaną wtedy za dobrą, skoro jej się podejmuje ktoś istotnie obeznany z przedmiotem, który zamierza rozbierać. Drwić z rzeczy, których się nie zna, których sumiennie nie zbadano, jest to składać obok lekkomyślności złe wyobrażenie i o zdolności swej krytycznej. Gdybyśmy podawali filozofią tę jako płód rozumu ludzkiego, wtedy znaleźlibyśmy zapewne więcej pobłażania i mniej pogardy, i miałaby ona zaszczyt zwrócić na siebie uwagę tych, co tuszą, że dzierżą w ręku swem sąd opinji publicznej; lecz ona pochodzi od Duchów — co za głupstwo?! — zaledwo warta jest ich spojrzenia; z tytułu sądzą o niej, zupełnie tak samo jak w bajce małpa sądzi o orzechu z jego łupiny. Proszę pominąć pochodzenie, i przypuśćmy na chwilę, że książka niniejsza jest dziełem człowieka, a wtedy proszę sumiennie powiedzieć, czy po jej gruntownem przeczytaniu, jest co do wyśmiania?
Najzawziętszym spółzawodnikiem materjalizmu jest duchownictwo; dziwić się więc nie trzeba, że ma ono przeciwko sobie wszystkich materjalistów; lecz ponieważ materjalizm jest doktryną, z którą nikt odwagi nie ma głośno się odzywyć, (dowodzi to, że ci co go wyznają, nie czują się być bardzo silnymi, i że sumienie ma przewagę u nich) dla tego zasłaniają się płaszczykiem rozsądku i nauki; a co dziwniejsza, że sceptycy nawet, przemawiają w tym razie w imię religji, zupełnie im obcej, a którą pojmują tyleż co i duchownictwo. Za cel ich pocisków służy szczególniej cudowność i nadprzyrodzoność, których istnienia nie przypuszczają; owóż duchownictwo podług nich jest oparte na cudowności, musi być przeto śmiesznością. Nie chcą oni zastanowić się, że potępiając bez wszelkiego zastrzeżenia cudowność i nadprzyrodzoność, potępiają tem samem i religję; istotnie, religją jest opartą na objawieniu i na cudach; owóż cóż to iest. objawienie, jeśli nie udzielanie się czyli objawienie otrzymane z po za świata ludzkiego? Począwszy od Mojżesza, wszyscy autorowie święci, mówili od najdawniejszych czasów o podobnego rodzaju udzieleniach. Cóż to są cuda? jeśli nie sprawy cudowne i nadprzyrodzone przedewszystkiem, które zgodnie ze znaczeniem liturgicznem, są zboczeniem od zwykłych praw natury; odrzucając je przeto, odrzuca się i samą podstawę religji. Nie z tego jednak stanowiska chcemy się zapatrywać. Duchownictwo nie potrzebuje zastanawiać się nad tem czy są cuda lub nie, t. j. czy Bóg mógł odstąpić kiedy od praw rządzących wszechświatem; pod tym względem pozostawia każdemu sąd własny; mówi i dowodzi, że zjawiska na których się opierają powierzchownie przypatrujący, tylko dla nich mają pozory nadprzyrodzoności; zjawiska te są niezwykłe w oczach niektórych, ponieważ stoją po za obrębem faktów znanych; jednak nie są więcej nadprzyrodzone jak i inne nowe zjawiska, objaśnione dzisiaj przez naukę, a które podobnież cudownemi wydawały się dawniej. Wszystkie bez wyjątku zjawiska duchownicze są prostem następstwem praw przyrodzonych, ogólnych, za pomocą których została objawioną nowa potęga natury, potęga nieznana czyli raczej niepojęta dotąd, a która jak to badania pokazują, jest w porządku rżeczy stworzonych. Duchownictwo o tyleż spoczywa na cudowności, ile i religją; ci, co napadają na nie z tej strony, nie rozumieją dobrze, co mówią, a niech będą sobie to ludzie najuczeńsi, my im powiemy: skoro nauka, z której nauczyliście się tylu rzeczy, nie nauczyła was tego, że dziedzina natury jest nieskończoną, powiemy wam, że jesteście tylko na pół uczonymi.
Powiadacie, że chcecie wyleczyć wiek nasz od manji, gotowej.owładnąć wszystkimi. Wolicie więc, by świat opanowywała niewiara, którą szerzyć usiłujecie? Zgodzicie się jednak, że jej to zawdzięczyć wypada obluzowanie wszelkich węzłów familijnych i większą część nieporządków nurtujących społeczeństwo nowożytne. Duchownictwo dowodzące istnienie duszy i jej nieśmiertelności, budzi na nowo wiarę w przyszłość, podnosi otuchę w upadających i pozwala z rezygnacją znosić wszystkie zmienności losu — macież śmiałość nazywać to złem? Oto są dwie nauki: jedna nie uznająca żadnej przyszłości a inna co ją uznaje i dowodami stwierdza; jedna nie wyjaśniająca nić; inna objaśniająca wszystko i zgodna za rozumem; jedna uświęca samolubstwo, inna daje podstawę dla sprawiedliwości, dla miłosierdzia i miłości bliźniego; pierwsza teraźniejszość tylko obiecuje, niszcząc wszelką nadzieję w przyszłość, druga pociesza i odkrywa obszerne pole przyszłości, która z dwójga jest zgubniejszą?
Niektórzy z pomiędzy najzatwardzialszych sceptyków, chcą być apostołami braterstwa i postępu; ależ braterstwo wymaga bezinteresowności i zaparcia się, a do prawdziwego braterstwa pycha jest zaporą! Na mocy czego wymagacie ofiary od tych, komu wmawiacie, że ze śmiercią wszystko “kończy się dla niego; że jutro może stać się z niego stare zużyte narzędzie, “które odrzucić potrzeba będzie? co go zmuszać może do odmawiania sobie w“ czemkolwiek? czy nie właściwiej jest, aby w krótkiej chwili, jaką mu dajecie, starał się tylko o najwygodniejsze życie dla siebie? Ztąd niepohamowane pragnienie posiadania, używania najwięcej; żądanie to rodzi zawiść do tych, co posiadają więcej a od zazdrości, do wydarcia tego przemocą, co żądają, krok jeden tylko. Co wstrzymuje ich? — Czy prawo? — ależ prawo nie dosięga każdego wypadku? Powiecie, może, że to sumienie, poczucie obowiązku? Ależ na czem opieracie to wasze poczucie obowiązku? Z wiarą w to, że wszystko z życiem się kończy, czy uczucie to ma jaką rację bytu? Z tą wiarą się zgadza jedna tylko zasada: każdy dla siebie samego; pojęcia o braterstwie, o sumieniu, o obowiązku, o postępie będą tylko czczemi słowami. Wy! co wygłaszacie podobne nauki, nie wiecie o krzywdzie ludzkości wyrządzanej, ani o ilości zbrodni za jakie odpowiedzialność na siebie przyjmujecie! Lecz po co mam mówić o odpowiedzialności? — przecież nie istnieje ona dla sceptyka; hołdy jego należą się materji tylko....
Postęp ludzkości zawisł od zastosowania prawa sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia; prawo to opiera się na wierze w przyszłość; z odjęciem tej wiary, usuwa się z pod niego kamień węgielny. Z prawa tego powstają wszystkie inne, albowiem w niem zawierają się wszystkie warunki szczęścia ludzkiego; ono jedno jest w stanie zagoić wszelkie rany społeczne, a człowiek porównując wieki i narody, może poznać, że się byt jego polepsza w miarę im jest lepiej pojętem i lepiej wykonywanem. Jeśli częściowe i niezupełne zastosowanie przynosi już korzyść rzeczywistą, cóżby musiało stać się wtedy, gdyby służyło ono za podstawę do wszystkich urządzeń społecznych? Ale czy to jest możebne? — zapewne; bo kto mógł zrobić dziesięć kroków, ten w stanie zrobić i dwadzieścia. Z przeszłości da się wyprowadzić wniosek na przyszłość. Widzimy, że nienawiść pomiędzy narodami powoli zaczyna wygasać, zapory jakie stały pomiędzy niemi, cywilizacja zaczyna już usuwać; podają one sobie ręce ze wszystkich końców świata; większa sprawiedliwość zaczyna panować w prawie międzynarodowem; wojny stają się coraz rzadsze, a uczucie ludzkości jest coraz więcej szanowanem; jednostajność panować zaczyna w stosunkach; różnica ras i kastowość coraz więcej się zacierają, a ludzie rozmaitych wyznań, gasząc nienawiść sekciarską, coraz więcej zbliżają się pomiędzy sobą, dla chwalenia Boga jedynego. Mówimy tutej o narodach postępujących na czele cywilizacji (789 — 793). Pod wielu jednak względami dalecy jesteśmy od doskonałości, a dużo przestarzałych ustaw i zwyczajów mamy jeszcze do obalenia, dopokąd nie znikną ostatnie ślady barbarzyństwa; lecz te zabytki czy będą mogły ostać się przeciwko niepowstrzymanej potędze postępu, przeciwko tej żywej sile, która sama jest prawem natury? Jeśli pokolenie teraźniejsze jest więcej rozwinięte od poprzedniego, dla czegóż nie przypuszczać, że następne będą jeszcze więcej rozwiniętemi od dzisiejszego? W skutek naturalnego rozwoju rzeczy musi być ono takiem, bo najprzód, z każdem pokoleniem giną przedstawiciele dawnych nadużyć; a następnie, człowiek pragnąc postępu, zastanawia się i bada przeszkody, by módz je obalić. Kiedy postępowy ruch nie da się zaprzeczyć, wtedy i postęp sam staje się rzeczą niewątpliwą, W naturze człowieka leży pragnienie szczęścia, owóż postęp służy ku pomnożeniu tego szczęścia, bo inaczej sam postęp nie miałby żadnego celu, w czemże byłby ten postęp dla niego, skoroby nie mógł zapewnić polepszenia jego doli? A gdy posiędzie on całą ilość uciech, jaką mu postęp umysłowy zapewnić może, wtedy pozna że szczęście jego nie jest całkowite; dowie się, że szczęście to, jest niemożebnem bez zabezpieczenia stosunków społecznych, a bezpieczeństwo to, może znaleźć tylko przy postępie moralnym; sam tedy rozwój wypadków będzie go popychał po’ tej drodze i zmusi do postępu w tym kierunku, duchownictwo zaś miisi mu posłużyć za najpotężniejszą dźwignię do osiągnięcia tego celu.
Ci co powiadają światu, że grozi mu owładnięcie przez wiarę duchowniczą, tem samem głoszą o jej potędze, pojęcie bowiem pozbawione podstaw rozumnych, nigdy nie może owładnąć światem; jeśli więc duchownictwo wszędzie rozkrzewia się, jeśli znajduje zwolenników w klasach oświeconych, jak powszechnie wiadomo, znaczy to, że na dnie jego leży prawda. Napróżne więc będą zabiegi wszystkich tych, co je ośmieszać usiłują, i co szczególniejsza, że całe to wyśmiewanie, nie tylko nie osłabiło popędu, ale przeciwnie dodało mu nowego życia. Wynik ten usprawiedliwia to, co niejednokrotnie powtarzały nam Duchy: „nie zważajcie na opór; coby nie robiono przeciwko wam, wszystko obróci się na korzyść waszą, a wasi najwięksi przeciwnicy nie wiedząc o tem, służyć będą sprawie waszej. Zła wola ludzka nie może ostać się przeciwko woli Boskiej.“
Ludzkość za pomocą duchownictwa powinna wejść na nowe tory, t. j. na tor postępu moralnego, który jest tego skutkiem nieuniknionym. Nie dziwujcie się tedy szybkości z jaką szerzą się pojęcia duchownicze; przyczyna tego leży w zadowoleniu, jakie znajduje każdy, kto je zgłębiać zechce i widzi w tem coś więcej jak dziecinną igraszkę; pragniemy bowiem przedewszystkiem szczęścia, nic więc dziwnego gdy przywiązujemy się do takiego pojęcia, które nam zapewnia to szczęście. W rozwoju pojęć daje się spostrzegać trzy wyraźne doby: pierwsza ciekawości, którą wywołuje zdziwienie nad zjawiskami; druga rozumowania albo filozofji, i trzecia, zastosowania albo skutków. Doba ciekawości przeminęła; dla ciekawości potrzebną jest tylko jedna chwila: gdy raz zaspokojoną zostanie, porzuca przedmiot, by przejść do innego; odmiennie jednak dzieje się z tem, co się stosuje do pomysłów poważnych i do sądu o rzeczach. Doba druga rozpoczęła się, trzecia musi nieodmiennie po niej nastąpić. Postęp duchownictwa okazał się szczególniej wybitnym od chwili, gdy jego istotę wewnętrzną zgłębiono, i gdy pojętą została cała wartość jego, z najdrażliwszej strony człowieka: szczęścia, i to na tym świecie; w tem leży sekret jego rozpowszechnienia i tajemnica siły, która zapewni mu tryumf. Zapewnia ono dzisiaj szczęście tym, kto je pojmuje, zanim się rozleje dobroczynny wpływ jego na masy. Tacy nawet, którym nie zdarzyło się widzieć żadnego materjalnego objawu, powiadają: poza obrębem tych zjawisk widzimy tutej nową filozofję; filozofja ta objaśnia nas o takich rzeczach, których dotąd nie potrafiła wytłumaczyć żadna inna; na mocy samego rozumowania znajduję wywody loiczne, racjonalne, wszystkich zagadnień, obchodzących w najwyższym stopniu przyszłość moją; daje mi ono spokój, bezpieczeństwo, zaufanie: uwalnia od niepewności; — obok tego wszystkiego kwestja objawów materjalnych musi zajmować stanowisko drugorzędne. — Wy, co napadacie na nie, czy chcecie mieć w ręku środek skuteczny do walczenia? Oto macie go. Wynajdźcie coś lepszego; wyszukajcie więcej filozoficzne rozwiązanie wszystkich zagadnień przez nie rozwiązanych; dajcie inne zapewnienie człowiekowi, któreby potrafiło go uszczęśliwić, a proszę nie zapominać też i o pewności, ponieważ człowiek przywykł uważać za pewne to tylko, co jest loiczne; proszę nie poprzestawać na tem, powiadając, że to nie istnieje, bo to łatwo mówić; nie przeczeniem, lecz faktami dowiedźcie, że tego nie ma, nie było i być nie może; jeśli to nie istnieje, wtedy powiedzieć trzeba, czem da się ono zastąpić; dowiedzcie, że duchownictwo nie robi ludzi lepszymi i szczęśliwszymi, w skutek wykonywania zasad najczystszej ewanielicznej moralności, wielce przez was zachwalanej, lecz którą tak mało wykonujecie. Gdy dokonacie tego wszystkiego, macie prawo napadać na duchownictwo. Duchownictwo jest mocnem przedewszystkiem, dla tego że się opiera na podstawach religijnych: Bóg, dusza, kary i nagrody są prostem następstem życia ziemskiego, i że w obrazie przyszłości, który podaje, nic nie znajduje się takiego, czegoby rozum najwybredniejszy nie mógł przyjąć. Wy wszyscy, których nauka zależy na przeczenia co ofiarujecie w zamian za cierpienia ziemskie? Wy opieracie się na niewiarze, ono się opiera na ufności w Bogu; podczas gdy ono zaprasza ludzi do szczęścia, do nadziei, do braterstwa prawdziwego, wy ofiarowujecie im nicość w przyszłości, i samolubstwo w pociesze; ono wszystko objaśnia, wy nic; ono faktami dowodzi, wy nie dowodzicie niczego; jakże chcecie, aby wahano się w wyborze pomiędzy temi dwiema naukami?
Mylą się ci wszyscy, którzy sądzą, że siła duchownictwa spoczywa na objawieniach materjalnych, tak, że gdyby przeszkodę jaką postawiono takowym, to zostałoby ono podkopanem w swoich podstawach. Siła jego właściwa w filozofii, w odwoływaniu się do rozumu, do zdrowego rozsądku. W starożytności było ono przedmiotem studjów tajemniczych, które starano się ukrywać przed niewtajemniczonymi; dzisiaj jest ono dostępnem dla wszystkich; przemawia językiem jasnym, bez dwuznaczności; nie ma w niem nic mistycznego, żadnych alegorji mogących podlegać fałszywemu tłumaczeniu: chce być poznanem od wszystkich, albowiem nastały czasy, w których prawda ludziom odkrytą być musi; szerzenie światła nie tylko mu nie szkodzi, przeciwnie, pragnie go ono widzieć wszędzie: nie wymaga ślepej wiary, lecz chce, by wiedziano, w co się wierzy; a będąc oparte na rozumie, pozostanie zawsze silniejszem od tych, co się opierają na nicości. Starając się krępować swobodę objawów czyżby zdołano przez to zniszczyć je? nie; albowiem sprowadziłoby to przeciwne skutki, jakie zwykle pociąga za sobą każde prześladowanie: podnieci to ciekawość i chęć poznania rzeczy zakazanej. Gdyby duchownicze objawy były wyłączną własnością pojedynczego człowieka, natenczas z usunięciem jego dałoby się zniszczyć i same objawy, lecz tak nie jest; zjawiają się one na zawołanie wszystkich, a każdy począwszy od małego aż do największego może z niego korzystać. Zabronić możnaby ich wykonywania publicznego; ale właśnie w miejscach publicznych najgorzej się one udają, przeciwnie, samotność jest dla nich najwięcej sprzyjającą; owóż, gdy każdy może być pośrednikiem, jaki jest sposób zabronienia komu na łonie swej rodziny, jednostce w swem pomieszkaniu, niewolnikowi za kratą, mieć udzielenia od Duchów, pomimo wiedzy i przed oczyma nawet stróżów więziennych? Jeśliby zabroniono w jednym kraju, to któżby zabraniał ich w sąsiedniem państwie albo i w całym świecie, albowiem nie ma na ziemi takiego kraju, gdzieby pośredników nie było? Chcąc uwięzić wszystkich pośredników, wypadłoby uwięzić jedną połowę ludzkości; przypuśćmy, że możnaby powziąć zamiar spalenia wszystkich dzieł duchowniczych, lecz na cóżby się to zdało? źródło bowiem pozostałoby nie tkniętem, gdyż Duchy spalić się nie dadzą, w skutek czego i dzieła zaraz po spaleniu mogłyby na nowo powstawać.
Duchownictwo nie jest dziełem pojedyńczego człowieka; twórcą jego nie może się nikt nazywać, ponieważ jest ono starem jak świat; znajduje się we wszystkiem, we wszystkich religiach, a szczególniej w katolickiej, i to z większą powagą jak w każdej innej, albowiem zawiera w sobie wszystkie pierwiastki: Duchy wszelkich porządków, ich stosunki jawne i tajne z ludźmi, aniołów stróżów, powtórne wcielenie, wyzwolenie duszy za życia, wzrok podwójny, wizje, objawy duchowe wszelkiego rodzaju, zjawienia się Duchów, a nawet zjawiska dotykalne. Co do djabłów, są to te same złe Duchy, a cała różnica zachodzi w tem tylko, że podług jednego wierzenia bywają one skazane na wieczne męki, gdy drugie, przypuszczające postęp w zasadzie, przyznaje im prawo poprawy, a za tem i zbawienia: oto cała różnica pomiędzy obydwoma naukami.
Do czego dąży nowożytna nauka duchownicza? Dąży ona do zgromadzenia w jedno ciało wszystkiego, co dotąd było w rozproszeniu; wyrazami właściwemi tłumaczy to wszystko, co dotąd pod alegorjami wypowiadane było; wyrzuca to wszystko, co dotąd przesąd i ciemnota wydały, by odbudować na podstawie prawdziwej i pożytywnej: oto jej zadanie; zadanie założycielskie jednak się jej nie należy; przedstawia, porządkuje, lecz nie tworzy nic nowego, ponieważ jej podstawy istniały zawsze i wszędzie — gdzież jest ten śmiałek, co targnąłby się je obalić szyderstwem lub prześladowaniem? Jeśli zabronią w jednem miejscu, to powstanie w innem, i to tam gdzie uprzednio je potępiono, albowiem istnieje ono w naturze; a żadnej siły natury człowiek zniszczyć nie może, tak samo jak nie może sprzeciwiać się wyrokom Bożym.
Zresztą co za korzyść uzyskanoby, przeszkadzając szerzeniu się pojęć duchowniczych? Prawda, pojęcia te powstają przeciwko wszelkim nadużyciom, pochodzącym z pychy albo z samolubstwa, lecz te nadużycia korzystnemi są tylko dla wyjątków, a nie dla mas; pociągną więc one za sobą masy, znajdując rzeczywistych przeciwników tylko w tych, co z nadużyć korzyści ciągnęli. Przeciwnie, wpływem swoim pojęcia te zrobią ludzi lepszymi w stosunkach pomiędzy sobą, mniej chciwymi w rzeczy zarobków lub zysków, i więcej uległymi wyrokom Boskim, co wszystko jest zadatkiem porządku i spokoju.
Duchownictwo przedstawia się pod trzema rozmaitemi postaciami: w rzeczy objawień duchowych, w zasadach filozoficznych i w moralności z niego wypływającej, oraz w zastosowaniu tych zasad: ztąd trzy klasy czyli trzy stopnie u jego wyznawców: 1. ci co wierzą w objawy duchowe, i ograniczają się na ich uznaniu: dla nich nauka spoczywa w samych doświadczeniach; 2. ci co pojmują jego doniosłość moralną; 3. ci co wykonują tę moralność, albo usiłują takową wykonywać. Zapatrując się jakkolwiekbądź, czy ze stanowiska naukowego czy moralnego, każdy zrozumie, że dziwne to zjawisko musi wywołać cały szereg nowych pojęć, których następstwem będą głębokie zmiany w łonie ludzkości, zmiany jak to łatwo pojąć prowadzące ku lepszemu.
Przeciwników duchownictwa możnaby też podzielić na 3 klasy: 1. tych, którzy przeczą z zasady wszystkiemu, co nowe lub co od nich nie pochodzi, i którzy mówią o niem bez znajomości przyczyn. Do rzędu ich należą ci wszyscy, którzy po za obrębem zmysłów niczego nie uznają: nic oni nie widzieli, niczego widzieć nie chcą, a tem mniej zgłębiać; niekonteńci byliby nawet z jaśniejszego widzenia rzeczy, bojąc się przyznania się, że nie mieli słuszności: duchownictwo jest dla nich złudzeniem, warjacją, mrzonką; krótko mówiąc: nie istnieje ono. Są to niewierzący z zasady. Obok nich postawić można i tych, co dla zaspokojenia swego sumienia, raczyli rzucić wzrokiem na nie, dla tego by módz powiedzieć: chciałem widzieć, lecz niczego się nie dopatrzyłem; nie chcą oni zrozumieć tego, że dla nauczenia się jakiejbądź nauki pól godziny czasu nie wystarcza. 2. Z tych, którzy są aż nadto przekonani o rzeczywistości zjawisk, nie mniej przeto zbijają je dla widoków osobistych. Duchownictwo istnieje dla nich, lecz boją się oni jego skutków; napadają na nie jako na wroga swego. 3. Z tych, którzy znajdują, że moralność duchownicza zanadto ostro karci ich postępowanie lub ich dążności. Duchownictwo wzięte na serjo mogłoby stać się niewygodnem dla nich; nic przeto nie odrzucają, ani niczemu nie zaprzeczają: wolą zamrużać oczy na wszystko. Pierwsi są posiłkowani przez pychę i zarozumiałość; drudzy, przez miłość własną; a trzeci przez samolubstwo. Z łatwością da się pojąć, że przyczyny te oporu, nie mające w sobie nic stałego, z czasem zniknąć muszą; a napróżno szukalibyśmy czwartej klasy przeciwników, takiej któraby opierała się na przeciwnych dowodach jawnych, dowiedzionych sumiennemi i grnntowmemi badaniami; wszyscy bowiem przeciwstawią tylko gołosłowne przeczenia, nikt jeszcze nie dał dowodów poważnych i niezbitych.
Byłoby to zanadto przeceniać ludzkość, by spodziewać się po niej, że nagle odmienić się może w skutek pojęć duchowniczych. Woływ jego nie jest ten sam, ani w tym samym stopniu na każdego co je wyznaje; jednak niech będzie choć najsłabszym, zawsze skutkiem takowego będzie poprawa, co do pojęć o świecie przyszłym, a ztąd i osłabienie przekonań materjalistowskich. Taki skutek następuje już przez samo badanie zjawisk duchowniczych; lecz u pojmujących duchownictwo filozoficznie, koło widzenia rozszerza się, i widzą oni coś więcej po za temi ciekawemi zjawiskami; głównym i najpowszechniejszym jednak skutkiem jego jest to rozwijanie uczucia religijnego u tych nawet, którzy w zasadzie nie byli materialistami, lecz byli obojętnymi na wszystko, co jest duchowego. Pogarda śmierci jest jego następstwem; nie mówimy pragnienie śmierci, przeciwnie, duchownik bronić będzie swego życia tak dobrze jak i każdy inny, lecz jest to rodzaj obojętności, która bez szemrania gotowa przyjąć śmierć nieuniknioną, w skutek wiadomości o stanie, jaki po niej nastąpić musi. Drugim skutkiem, prawie tak ogólnym jako i pierwszy, jest rezygnacja we wszystkich przeciwieństwach życia doczesnego. Duchownictwo pozwala patrzyć na rzeczy doczesne tak z wysoka, że życie ziemskie traci trzy czwartych ze swej doniosłości, i przez to samo mniej się zważa na udręczenia, jakie mu zwykle towarzyszą: ztąd więcej odwagi w smutku, i większe umiarkowanie w żądaniach; przez nie oddala się myśl o samobójstwie, albowiem nauka duchownicza poucza, że w tym wypadku właśnie traci się to, o co się ubiegało. Pewność przyszłości, uszczęśliwienie której od nas zależy, możebność urządzenia stosunków z drogiemi nam osobami — oto co stanowi najwyższe szczęście duchownika; widnokręg jego powiększa się aż do nieskończoności, w skutek ciągłego widoku jaki mu przedstawia życie zagrobowe, a do którego głębi tajemniczych wolno mu zaglądać. Trzecim jego skutkiem będzie pobudzanie do pobłażliwości dla błędów bliźniego i do ofiar; chociaż wyznać trzeba, że pierwiastek samolubny jest najmocniej w człowieku zaszczepionym, w skutek czego jest on i najtrudniejszym do wykorzenienia; chętnie podejmujemy się ofiary, byleby ona nie kosztowała nic, a szczególniej, by nie pozbawiła nas czegokolwiek; pieniądz wywiera jeszcze na większość urok nieprzezwyciężony, a mało kto pojmuje, co jest zbytkiem, gdy chodzi o własną osobę; owóż wyrzeczenie się swej osobistości jest najwyższym znakiem postępu.
Powiadają niektórzy, Duchy nie uczą nas niczego nowego pod względem moralności; czegoś wyższego nad to, co Chrystus powiedział? Jeśli ta moralność jest tą samą, co i w Ewangielji, po co wtedy duchownictwo? Rozumowanie to podobne jest do rozumowania Kalifa Omara, mówiącego o bibljotece Alexandryjskiej: „jeśli nie zawiera ona w sobie nic więcej nad Koran, to jest zbyteczną, a więc spalić ją wypada; jeśli zaś zawiera w sobie coś więcej, to jest złą, wypada znowuż ją spalić.“ Nie; duchownictwo nie zawiera w sobie innej moralności nad tę, którą Jezus opowiadał; ale zapytamy: przed Chrystusem czyż te same prawa nie zostały objawione Mojżeszowi przez samego Boga? Dziesięcioro czy nie zawiera w sobie tejże nauki? Czy przez to jednak można powiedzieć, że nauka Jezusa jest niepotrzebną? Jeszcze pozwolimy sobie zapytać tych, co odrzucają potrzebę moralności duchowniczej, dla czego moralność Chrystusowa jest tak mało wykonywaną w ogóle, a szczególnie przez tych, którzy wynosząc słusznie jej cudowną własność, pierwsi jednak stają do burzenia najgłówniejszego jej prawa: miłosierdzia powszechnego? Duchy nie tylko że je potwierdzają, lecz nadto przychodzą, nam z pomocą, dla wykazania praktycznej jego użyteczności; zrozumiałemi i jasnemi robią prawdy, które dotąd wykładane były pod postaciami mało do pojęć dzisiejszych trafiającemi; a obok moralności, rozwiązują nam najoderwańsze zagadnienia psychologiczne.
Jezus przyszedł na świat, by pokazać ludziom drogę dobra prawdziwego; dla czegożby Bóg dzisiaj nie miał Duchy posłać, dla przypomnienia nam takowej z większą atoli dokładnością, gdyż o niej już zapomnieliśmy, bo składamy wszystko na ołtarzu pychy i chciwości? Któż ośmieli się stawić granice potędze Boskiej i nakreślać jej drogę? Kto wie, czy zgodnie z tem co mówią Duchy, nie spełniły się już czasy, o których przepowiadano, a w których jawnie i dowodnie ma być wytłumaczoną i objawioną prawda mająca popchnąć raźniej postęp rodu ludzkiego? W jednocześnem ukazywaniu się zjawisk duchowniczych we wszystkich częściach kuli ziemskiej czy nie widać czegoś opatrznościowego? To nie jeden człowiek, nie prorok pojedynczy, który przychodzi nam to zwiastować — światło płynie do nas zewsząd, cały nowy świat rozwija się przed wzrokiem naszym. Podobnież jak mikroskop odkrył przed nami cały świat nieskończenie małych, o których nie podejrzywaliśmy nawet; jak teleskop odkrył tysiące światów nie podejrzewanych przez nas, tak samo i udzielenia duchownicze objawiają nam świat niewidzialny, który nas otacza, ociera się o nas nieustannie i pomimo wiedzy naszej przyjmuje udział we wszystkich czynnościach naszych. Poczekamy jeszcze niedługo, a istnienie tego świata, do którego przechodzić musimy wszyscy, będzie rzeczą tak niezbitą jak spostrzeżenia mikroskopiczne albo jak. odkryte ciała niebieskie, zawieszone w niedościgłych dla nieuzbrojonego oka przestrzeniach. Zaznajomienie nas z tym nowym światem czyż jest niczem; czy nie jest wielką zasługą wtajemniczenia nas w życie zagrobowe? Odkrycia te wprawdzie, jeśli je wypada tak nazywać, sprzeciwiają się niektórym naszym pojęciom zakorzenionym, ależ czy nie tak samo działo się przy wszystkich wielkich odkryciach naukowych, które do gruntu obalały i przerabiały pojęcia najwięcej ustalone? a czy wtedy nie tak samo nasza miłość własna zmuszoną była ugiąć się przed rzeczywistością? Tak samo stanie się i z duchownictwem, bo wkrótce zajmie ono właściwe sobie stanowisko pomiędzy umiejętnościami ludzkiemi.
Udzielanie się istot zagrobowych, dało nam poznać życie przyszłe, pozwoliło go oglądać, wtajemniczyło nas w porządek kar i nagród, jakie stosownie do zasług naszych oczekują nas w przyszłości, i przez to nawróciło do duchowości tych, co widzieli w nas tylko samą materję. rodzaj machiny organicznej; słusznie więc powiadamy, że duchownictwo faktycznie zabiło materjalizm. Niechby ten jeden skutek osiągnęło, to i wtedy należy się mu wdzięczność od społeczeństwa; lecz skutki jego są donioślejsze: wykazuje ono nieuniknione następstwa złego, a w skutek tego i potrzebę dobrego. Liczba tych, których sprowadziło ono do uczuć lepszych, osłabiło złe skłonności i odwróciło od złego, jest daleko większą, jakby się tego spodziewać można, a z dniem każdym powiększa się ona; pochodzi to ztąd, że przyszłość dla nich nie jest zamgloną: już nie jest to prosta nadzieja, lecz prawda, którą się pojmuje, która się daje tłumaczyć, gdy widzimy lub słyszymy tych, co nas opuścili, a którzy się cieszą lub uskarżają na to, co na ziemi popełnili. Kto się staje świadkiem tego, rozmyślać zaczyna, i uczuwa potrzebę poznania siebie, osądzenia i poprawienia się.
Przeciwnicy duchownictwa użyli za broń przeciwko niemu rozchodzenie się w zdaniach jego wyznawców w niektórych częściach teorji. Nic nie ma w tem dziwnego, że w początkach nauki, mogły zakraść się jakie niedokładności, wtedy gdy jeszcze spostrzeżenia były niedostateczne, i gdy każdy je pojmował podług swego widzimisię; pomimo to trzy czwarte z tych błędnych systematów już upadło dzisiaj wobec głębszej nauki, począwszy od tego, które przypisywało wszystkie udzielania złym Duchom, jak gdyby niepodobieństwem było u Boga posłać ludziom dobre; fałszywa nauka, którą fakta zbiły; bezbożna, ponieważ przeczy potędze i dobroci Stwórcy. Duchy uspakajały nas zawsze co do tych sprzeczności, dowodząc, że jedność sama z siebie nastąpić musi: owóż zjednoczenie nastąpiło już w wielu częściach, a rozdwojenie zaciera się coraz wyraźniej. Na pytanie: co ma począć na poczekaniu zupełnej jedności człowiek bezstronny oraz bezinteresowny i na czem ma oprzeć się w swych sądach? Taką dały nam odpowiedź:
„Żaden obłok nie jest w stanie zasłonić najczystszej światłości; brylant bez skazy jest najkosztowniejszym; podług czystości nauk sądźcie i o wartości Duchów. Pamiętajcie o tem, że pomiędzy Duchami znajdują się takie, które nie potrafiły jeszcze rozebrać się z pojęć życia ziemskiego; umiejcie rozpoznawać je po ich mowie; z całości tego, co wam opowiadają, sądźcie o nich; uważajcie czy związek loiczny zachowywany bywa u nich w szykowaniu pojęć; czy się nie zdradza w nich pycha, nieuctwo lub nieżyczliwość, jednem słowem, czy w słowach ich przebija się mądrość prawdziwa i czy noszą na sobie cechy prawdziwej wyższości. Gdyby świat wasz był dla błędu niedostępnym, byłby on natenczas doskonałym, lecz dzisiaj dalekim jest od tego; uczycie «ię dopiero odróżniać błąd od prawdy; potrzebujecie nauki, wprawy i doświadczenia, by wyrobić sobie sąd o rzeczach i módz dalej postępować. Jedność ukaże się tara, gdzie dobre nigdy mięszane nie było ze ziem, związek pomiędzy ludźmi nastąpi z tej strony, w skutek przyrodzonego toku rzeczy; poznają bowiem oni, że prawda tam spoczywa.
Zresztą nie wiele zależeć może na niektórych różnicach, jeśli są one więcej rzeczą formy, aniżeli zasady. Zważcie i na to, że zasadnicze podstawy wszędzie są jedne i te same, oraz powinny zespalać myśli wasze we wspólnem pojęciu miłości Boga i wykonywaniu dobrego. Niech sobie będzie jaki chcąc sposób pojmowania rozwoju przypuszczalnego albo warunków istotnych przyszłego bytowania, nie mniej przeto cel ostateczny będzie ten sam. t. j. wykonywanie dobrego; owóż nie ma na to dwojakiego sposobu.“ Jeśli zwolennicy duchownictwa różnią się w zdaniach, co do niektórych części teorji, nie mniej przeto godzą się w zdaniach zasadniczych; można tedy powiedzieć, że jedność w ogóle panuje, skoro nie zechcemy brać na uwagę małej liczby tych, co nie przypuszczają pośrednictwa Duchów w udzieleniach duchowniczych, przypisując to albo przyczynom czysto fizycznym, co sprzeciwia się pewnikowi: że każdy skutek rozumny musi pochodzić ze źródła rozumnego; albo odźwierciadlaniu się w tych zjawiskach własnej naszej myśli, co zostało czynami zaprzeczone. Inne różnice mają tylko drugorzędną doniosłość, i nie obalają w niczem podstaw zasadniczych. Mogą tworzyć się szkoły, których usiłowanie zwróconem będzie w stronę przedmiotów spornych w nauce; rywalizujących z sobą sekt jednak być nie może; spółzawodnictwo tutaj powstaćby tylko mogło pomiędzy tymi, co chcieliby lub życzyli złego: owóż żaden prawdziwy duchownik, szczerze przejęty wielkiemi zasadami moralnemi, podawanemi przez Duchy, nie może chcieć złego, ani życzyć źle bliźniemu swemu, bez różnicy zdania o nich. Gdyby która z nich była w błędzie, to wcześniej czy później światło musi przyjść do niej, jeśli o to starać się będzie w dobrej wierze i bez uprzedzeń; na poczekaniu połączone są one węzłem spólnym, który garnie wszystko do wspólnej myśli, bo wspólny jest cel dla wszystkich; nie wiele tedy chodzić może im o drogę, jeśli ta prowadzi do niego; żadna nie powinna narzucać się innym przymusowym środkiem bądź materjalnym, bądź moralnym, i ta byłaby niezawodnie w błędzie, któraby pierwsza wyrzekła klątwę przeciwko swej przeciwniczce, albowiem musiałaby niezawodnie tak działać pod wpływem złych Puchów. Największych dowodów może tylko dostarczyć jeden rozsądek, a umiarkowanie niezawodnie przyczyni się więcej do tryumfu prawdy, jak wszelkie jadowite wywody, zatrute zazdrością i zawziętością. Duchy dobre uczą jedności i miłości bliźniego, co ze źródła nieczystego powstać nie może. Na zakończenie posłuchajmy rad Ducha Ś. Augustyna.
„Pora, ażeby ludzie przestali swarzyć się pomiędzy sobą, i przeklinać się wzajemnie w imię Boga pokoju i miłosierdzia, bo Bóg się gnjewa na podobne bluźnierstwa. Duchownictwo jest tym węzłem, co ich połączy, albowiem pokaże gdzie jest prawda a gdzie fałsz; długi czas jednak jeszcze upłynie, zanim przestaną mu przeczyć faryzeusze i skrybowie, tak samo jak zaprzeczali Chrystusowi. Chcecież wiedzieć pod wpływem jakich Duchów formują się rozmaite sekty, co ten świat pomiędzy sobą podzieliły? Otóż osądźcie je podług ich czynów i zasad. Dobre Duchy nie będą nigdy podżegaczami do złego; nigdy nie radzą, ani też uprawniają gwałtu i morderstwa, nigdy nie podniecają nienawiści pomiędzy stronami, ani budzą pragnienia bogactw i zaszczytów, ani chciwość posiadania dóbr ziemskich; ci tylko którzy dobremi są, co dla wszystkich są ludzcy, mają pierwszeństwo u nich, jak mają takowe i u Jezusa, albowiem postępują po drodze prowadzącej do niego.“
- ↑ Nie narzucając czytelnikom tych nazw polskich, użyliśmy je tutaj jako zgodne z duchem naszego języka, i jako utarte w naszej kiełkującej literaturze duchowniczej. (Przyp. tłumacza.).
- ↑ Pomiędzy doktryną powtórnego wcielenia (reincarnation) a doktryną metampsychozy, jak ją niektóre sekty wyznają, zachodzi charakterystyczna różnica, którą w tem dziele objaśnimy.
- ↑ W swoim czasie miał autor słuszność, odkrycie bowiem fotografij duchowniczych oraz moda przedstawień płatnych z Duchami, nastąpiły znacznie później po jego śmierci. Fałszywe pojęcie wieku połączone z chciwością ludzką i próżnością otwarły drogę do zarobku i w tak wzniosłych rzeczach, dając tem samem przystęp nikczemnemu szarlatanizmowi. Głośne oszustwa dokonane ostatniemi czasy, nie zbijają jednak powagi zasad ogłoszonych w tej księdze; nie tyle powaga ludzi pojedyńczych, chociażby najuczciwszych, ile ogromny wpływ na pojęcia współczesne, dają tym zasadom powagę niewzruszoną. Jeśli chodzi o powagi naukowe, uznające prawdziwość zjawisk fizyko-psychicznych, to niezaprzeczenie służyć mogą jako takie imiona głośne: Crookesa, Huygensa, Sergeant Cos’a, a co do zasad: Kamila Flammariona, Wegnera V. Hugo, Z. Krasińskiego i wielu innych. (Przyp. tłumacza.)
- ↑ Winjeta u góry jest podobizny tej, którą Duchy odrysowały.
- ↑ Tekst umieszczony w cudzysłowie po zapytaniach, pochodzi od Duchów. Uwagi porobione przez autora, zostały wyróżnione za pomocą odmiennych czcionek; tak samo ma się i z dopełnieniami, jeśli nie mają stanowić poniekąd ciągu dalszego samejże odpowiedzi.
- ↑ Zasada ta tłumaczy zjawisko, powszechnie znane przez wszystkich magnetyzerów, zależące na tem, że można nadawać rozmaite właściwości jednemu i temu samemu ciału, wodzie n. p. pewien smak i wszelkie inne właściwości obce temu ciału. Właściwie istnieje jeden tylko pierwotny pierwiastek, a właściwości rozmaitych ciał są jego odmianą, zkąd ciało najnieszkodliwsze ma ten sam pierwiastek co i najjadowitsze. Woda, która składa się z jednej części kwasorodu i z dwóch wodoru, staje się gryzącą, gdy się podwoi część kwasorodu. Wola magnetyzera może dokonać podobnego przeobrażenia bez żadnej pomocy chemicznej.
- ↑ Odkrycie to zostało dokonanem ostatniemi czasy przez odnalezienie szczątków kopalnego człowieka (l’homme fossil), i dowodzi, że autor „Księgi Duchów“ był obdarzony głębokim zmysłem ścisłego rozumowania i jasnowidzenia. (Przypisek tłumacza.)
- ↑ Ziemia podług Duchów, ze wszystkich ciał planetarnych naszego systematu słonecznego, jest jedną z tych, którą zamieszkują istoty najmniej ukształcone, tak fizycznie jak moralnie. Mars ma być jeszcze niższym, a Jowisz przewyższa ją pod wszelkiemi względami. Słońce ma być światem wcale przez istoty cielesne nie zamieszkałym, jest to miejsce spotkania się Duchów wyższych, skąd przyświecają myślą innym światom, któremi kierują za pomocą Duchów niższych od siebie, przez udzielanie się im ztamtąd za pomocą płynu powszechnego. Co do składu fizycznego słońca, ma to być ognisko elektryczności. Wszystkie słońca mają mieć przeznaczenie podobne do naszego.
Bryłowatość i oddalenie od słońca nie mają najmniejszego stosunku z postępem światów, gdyż Wenus np. jest więcej posuniętą naprzód od ziemi, a Saturn w tyle za Jowiszem.
Kilka Duchów, co ożywiały pewne osoby na ziemi, opowiadały, że były powtórnie wcielone na Jowiszu, jednym ze światów najwięcej posuniętych do doskonałości, i trzeba było dziwić się, słysząc, że na tej kuli, tak wydoskonalonej, mieszkali ludzie, których opinja tutejsza wcale wysoko nie stawiła. Nie powinno to nas wcale zadziwiać, gdy zważymy, że niektóre Duchy bywają tutaj zsyłane w posłannictwie, które w naszych oczach nie stawiało ich wysoko; pomiędzy istnieniem na ziemi i na Jowiszu, mogły one mieć inne jakie przeznaczenie pośrednie, w którem mogły dojść stopnia doskonałości; zresztą mogą być tak w tym jak i w tamtym świecie rozmaite stopnie rozwoju, a pomiędzy temi stopniami może zachodzić podobna różnica, jak pomiędzy człowiekiem dzikim a ucywilizowanym. Tak więc gdy się mieszkało na Jowiszu, to wcale ztąd nie wypływa, że się ma ten sam stopień doskonałości, jak u istot najwięcej rozwiniętych w postępowym kierunku; w tym razie da się zastosować porównanie, że nie dosyć być Paryżaninem, aby zostać członkiem Instytutu. Warunki długowieczności też nie są wszędzie podobne do istniejących na ziemi, a ztąd i wiek życia nie może być porównywanym. Osoba zmarła przed kilku laty, będąc wywołaną, mówiła, że jest wcieloną od sześciu miesięcy na jakimś świecie, o którym nie słyszeliśmy. Pytana o wiek swój, jaki ma na tamtym świecie, odpowiedziała: „nie mogę go określić, ponieważ nie rachujemy jak wy; następnie sposób istnienia jest wcale odmiennym u nas; rozwijamy się tutaj daleko prędzej: a choć jestem tutaj zaledwie pół roku waszego, mogę jednak powiedzieć, że pod względem rozwoju umysłowego, śmiało sobie mogę liczyć 30 lat ziemskich. Wiele innych podobnych odpowiedzi było podawanych przez rozmaite Duchy, gdyż nic w tem nie ma nieprawdopodobnego. Przecież widzimy mnóstwo zwierząt na ziemi, które dościgają zupełnego swego rozwoju w ciągu kilku miesięcy? Dla czegożby nie miało spotkać i człowieka coś podobnego w innych strefach? Zważmy przytem, że trzydzieści lat wieku człowieka jest niczem, w porównaniu do rozwoju, jakiego doścignąć musi. Trzeba być nadto krótkowidzącym, by sądzić, że wszystkie stworzenia mamy porównywać do naszych tylko wzorów, i byłoby to poniżeniem Bóstwa, wierzyć, że po za obrębem nas żadne inne prawa nie istnieją.