[2]PIEŚŃ PIERWSZA.
Inwokacya i znalezienie bogów olimpijskich w Woli.
Gdzie są bagienka, gdzie krzaczki i groble,
Gdzie łąki strojne w różnobarwne kwiecie,
Gdzie koń żydowski wprzęgnięty w hołoble,
Dwukolną biedę obwozi po świecie, —
Wiedź nas Olympu lokatorko śpiewna
I lirę weźmij z różanego drewna!
Królowo pieśni! wdzięczna Kaliopo,
Co z białych lilij wodnych nosisz wieńce,
Znijdź tu na ziemię — siądź pod siana kopą
Jako w południe zwykli czynić żeńce,
A posiliwszy się chlebem z kobiałki,
Pomóż pleść w rymy... koszałki-opałki.
Wprawdzie że tutaj, w pośród stert i stogów,
Grochowych tyczek, maków i konopi,
Może nie spotkasz olimpijskich bogów,
Na widok których zadrżeliby chłopi,
Lecz jeśli zechcesz fantazyi dołożyć,
Któż ci zabroni nowy Olimp stworzyć?
Spojrzyj-no tylko. Wśród zagonów żyta
Dziewczyna piękna nad sierpem się chyli...
To jest bogini: Kaśka-Afrodyta,
Słynna z piękności na półtorej mili,
A gdy po pracy powraca do sioła,
Parysy-Bartki chylą przed nią czoła.
I nie są tacy, jak syn Pryamowy,
Co kwaśne jabłko bogini niósł w darze,
Lecz radzi oddać kęs ziemi ojcowej,
Wszystek dobytek, dom i inwentarze,
Byle raczyła zstąpić z wysokości,
Dla opierunku, wichtu i... miłości.
A znasz li Maćka, który długim biczem
Krowę-szkodnicę z jęczmienia wystrasza,
Czy nie zachwyca cię pięknem obliczem,
Wzrostem i formy godnemi Fidyasza.
Któż go Apollem nazwać nie pozwoli?
(Nie z Belwederu wprawdzie, ale z Woli.)
O! Kaliopo, i cóż na to powiesz,
Gdy ci ukażę także pulchną Ceres,
Którą szanuje sam folwarczny Jowisz —
Gdy ci opowiem jako czyni skweres.
Jako za pasem brzękają jej klucze,
I jak podwładne sobie Gracye tłucze.
A chcesz Wulkana ujrzeć? — tam za mostem
Wpół rozwalona stoi jego kuźnia,
On to kuruje ludzi żywokostem,
Podkowę wzmocni, gdy się ta obluźnia,
A gdy jest bardzo proszony uprzejmie,
Puści krew szkapie i paskudnik zdejmie...
Jest tu i Hermes, z łacińska Merkury,
A w Woli znany pod imieniem Berka,
Ten wiedzie handel baraniemi skóry
I na las piękny często okiem zerka,
Owóż, to bożek handlu i... pachciarzy,
Gdyż doi wszystko, co mu się nadarzy.
Jest i Pan sielankowy z fujarką i biczem,
(Choć się jak ptak nazywa, bo Wawrzyniec Pliszka.)
Jest Orfeusz z czerwonem i pulchnem obliczem,
Co na organach grywa i trąbi... z kieliszka;
[3]
Tego to Orfeusza, kiedy się upije,
Eurydyka piękna grzmoci we dwa kije...
Kaliopo wdzięczna! nastrój-że mi lutnię,
Abym mógł owe opiewać półbogi;
Niech Pegaz z miejsca, jak z chartami utnie,
Niechaj połamie wszystkie cztery nogi,
Niech się podpali... dostanie ochwatu,
Byle pieśń po nim pozostała światu.