Kurhanek Maryli (Mickiewicz, 1899)


Powrót taty Kurhanek Maryli • Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) • Ballady i romanse • Adam Mickiewicz Do przyjaciół
Powrót taty Kurhanek Maryli
Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899)
Ballady i romanse
Adam Mickiewicz
Do przyjaciół

Zobacz też: wydanie z 1822 r.


(Myśl ze śpiewu litewskiego).

Cudzy Człowiek, Dziewczyna, Jaś, Matka, Przyjaciółka.
CUDZY CZŁOWIEK.

Tam u Niemnowej odnogi,
Tam u zielonej rozłogi,
Co to za piękny kurhanek?
Spodem uwieńczon jak w wianek,
W maliny, ciernie i głogi;
Boki ma strojne murawą,
Głowę ukwieconą w kwiaty.
A na niej czeremchy drzewo
A od niej idą trzy drogi:
Jedna droga na prawo,
Druga droga do chaty,
Trzecia droga na lewo.
Ja tędy płynę z wiciną[1],
Pytam się ciebie, dziewczyno,
Co to za piękny kurhanek?

DZIEWCZYNA.

W całej wsi pytaj się, bracie,
A cała wieś powie tobie:
Maryla żyła w tej chacie,
A teraz leży w tym grobie.
Na prawej stronie te śladki
Ubite nogą pastuszka;
To jest drożyna jej matki,
A stąd przychodzi jej drużka.

Lecz oto błysnął poranek,
Przyjdą oni na kurhanek;
Ukryj się tu za stos łomu,
Sam ich posłuchasz niedoli,
Własne twe oczy zobaczą.
Patrz w prawo... idzie kochanek.
Patrz, matka idzie z domu,
Patrz w lewo, przyjaciółka.
Wszyscy idą powoli,
I niosą ziółka,
I płaczą.

JAŚ.

Marylo! o tej porze
Jeszcześmy się nie widzieli,
Jeszcześmy się nie ścisnęli.
Marylo! zaszło zorze!
Tu czeka twój kochanek:
Czy ty przespałaś ranek?
Czy na mnie zagniewana?
Ach! Marylo kochana,
Gdzież się ty dotąd kryjesz?
Nie, nie przespałaś ranka,
Nie gniewasz się na Janka:
Lecz nie żyjesz, nie żyjesz!
Więzi cię ten kurhanek,
Nie ujrzysz już kochanka,
Nie ujrzy cię kochanek!
Dawniej, kiedy spać szedłem, tem słodziłem chwile,
Że skoro się obudzę, obaczę Marylę,
I dawniej spałem mile!
Teraz, tutaj spać będę, od ludzi daleki,
Może ją we śnie ujrzę, gdy zamknę powieki;
Może zamknę na wieki!

Byłem ja gospodarny, gdy byłem szczęśliwy;
Chwalili mnie sąsiedzi,
Chwalił mię ojciec siwy:
Teraz się ojciec biedzi;
A ja ni ludziom, ni Bogu!
Niech ziarno w polu przepadnie,
Niech ginie siano ze stogu,
Niech sąsiad kopy rozkradnie,
Niech trzodę wyduszą wilki!
Niemasz, niemasz Marylki!
Daje mi ojciec chaty,
Daje mi sprzęt bogaty,
Bym wziął w dom gospodynię;
Namawiali mię swaty,
Niemasz, niemasz Maryli!
Swaty nie namówili:
Nie mogę, nie, nie mogę!
Wiem, ojcze, co uczynię:
Pójdę w daleką drogę,
Więcej mnie nie znajdziecie
Choćbyście i szukali,
Nie będę już na świecie,
Przystanę do Moskali[2],
Żeby mię wraz zabili.
Niemasz, niemasz Maryli!

MATKA.

Czemuż nie wstałam zrana?
Już w polu pełno ludzi.
Niemasz cię, niemasz, kochana
Marylo, któż mię obudzi?
Płakałam przez noc całą,
Zasnęłam, kiedy dniało.
Mój Szymon gdzieś już w polu,
Wyprzedził on świtania;

Nie budził mię, mojego litując się bolu,
Poszedł z kosą bez śniadania;
Koś ty dzień cały, koś sobie,
Ja tutaj leżę na grobie.
Czegóż mam iść do domu?
Kto nas na obiad zawoła?
Kto z nami siądzie do stoła?
Niemasz, ach! niemasz komu!
Pókiśmy mieli ciebie,
W domu było jak w niebie.
U nas i wieczorynki,
Z całej wsi chłopcy, dziewki,
Najweselsze zażynki,
Najhuczniejsze dosiewki.
Niemasz cię! w domu pustynie!
Każdy kto idzie, minie.
Zawiasy rdzewieją w sieni,
Mchem się dziedziniec zieleni:
Bóg nas opuścił, ludzie opuścili,
Niemasz, niemasz Maryli!

PRZYJACIÓŁKA.

Tutaj bywało z ranku
Nad wodą sobie stoim,
Ja o twoim kochanku,
Ty mnie mówisz o moim.
Już więcej z sobą nie będziem mówili,
Niemasz, niemasz Maryli!
Któż mi zwierzy się szczerze,
Komuż się ja powierzę?
Ach, gdy z tobą, kochanie,
Smutku i szczęścia nie dzielę,
Smutek smutkiem zostanie,
Weselem nie jest wesele.


∗                         ∗


Słyszy to cudzy człowiek,
Wzdycha i łzy mu płyną,
Westchnął, otarł łzy z powiek,
I dalej poszedł z wiciną.





  1. Wicina jest to rodzaj statku przykrytego do przewożenia zboża.
  2. Przystać do Moskali znaczy na Litwie: wstąpić do wojska.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Mickiewicz.