Legion/Scena V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Legion |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
SCENA V. (Cela księdza Aleksandra Jełowickiego; bielona izba cicha; przez małe okna u szczytu ścian: słońce, powódź słoneczna. Ksiądz zajęty pisaniem listów, wśród stosu papierów porozkładanych na stole i paru krzesłach obok; — posadzka ceglana, biały płócienny chodnik. Adam Mickiewicz uchyla drzwi i staje u progu).
|
Witajcie, niech będzie pochwalon
na wieki. — Z dalekiej drogi, — ?
z dalekiej. — Burzami powalon
mój Duch, jak kolumny Romy
strzaskane, w gruzach świątynie
pogańskie, — w gruzach poganie
a moc Chrystusowa słynie.
Kościoły Rzymu w potędze.
Potęgą stolica Piotrowa.
Duch z pętów wyzwolon płynie,
wśród gruzów przystanął chwilę,
duma, — na przeszłości mogile,
zanim krew odtryśnie w nim nowa,
nim przez serce strugami popłynie
wśród nowych walk
w błędów winie;
niechaj przódzi zadumany ginie,
niechaj przódzi słupem skamienieje
po za sobą mając grzech Sodomy. —
Dusza błędami skalana,
niech ją w nowe obłędy idącą,
przywalą sklepienia Romy
z pod gruzów, oto z pod ruin
dźwigam się, dłonie podnoszę;
w pustyni wołam, w posuszy,
spragniony zdroju świeżego,
dla duszy o litość proszę,
spragnionym, jako beduin,
błądzący w pustynnej posuszy
podajęć dłoń przyjacielską
o nie taką, nie taką mów mową,
bo ona sercu surową
oddajęć serce w szczerości;
dawna w nim przyjaźń gościła;
da Bóg, — że jutro zagości
o nie takiej pragnąłem radości.
Oddajęć serce w szczerości;
daj mi pociechę Anielską,
a nie taką, nie ziemską mów mową,
bo ona sercu surową
bądźmyż bracie wzajem sercem prości;
da Bóg, że miłość zagości;
oddajesz serce w szczerości,
jeno dziwną taką mówisz mową,
że ona sercu surową;
jakoż Bóg w sercu zagości
bądźmy bracie wzajem sercem prości.
Daj mi, ziści pociechę Anielską,
Chrystus poda nam dłoń przyjacielską,
w sercach skruszonych zagości
— Szedłeś do mnie próżen, po próżnicy.
Do Jeruzalemu lgnę, do Stolicy
czemuż wziąłeś za strój ziemskie złudy
— czemu jeno widzisz plamy i brudy.
W strój się przyodziałem godny
a ty mnie przyjmujesz chłodny;
czylim darmo podjął żmud i trudy,
drogę wybrałem skalistą.
Czemu jeno widzisz plamy i brudy
cóżeś podjął żmud i trudy
i drogę wybrał skalistą;
jakoż mniemasz, że witam cię chłodny
Otom ujrzał Upiorzycę ojczystą;
ścigam ją wszędy i gonię,
dla niej Serce i Ducha roztrwonię,
dla niej drogę wybrałem skalistą
i najboleśniejsze trudy.
Oto pragnę Słowem zbawiać ludy
ścigasz ja wszędy i gonisz
dla niej jednej Serce, duszę trwonisz;
przez nią chcesz zbawiać ludy. ?
O Boże, przez nią jedyną,
o Polsko, święty upiorze!
bracie, Was błagam w pokorze,
dajcie mi pociechę Anielską.
Chrystus poda nam dłoń przyjacielską,
oto pragnę jak On zbawiać ludy
Słowem! — podejmę męczeństwo
rozbudzę duchowe Słowieństwo
bracie, ta Męka bluźnierstwo;
O Polsko! straszliwy upiorze,
rozdzierasz krwi pełne serca,
w krwi się świeżej lubując zapachu,
Pychy uświęcasz braterstwo,
pościgasz widmami Strachu.
Któryż cię Archanioł przemoże,
by nam Chrystus dał dłoń przyjacielską
bracie, te słowa bluźnierstwo. —
Któryż nam Archanioł pomoże!
Z pokorą mój ślub i braterstwo;
przychodzę tu w Imię Boże
po Słowa-bożego pociechy;
chcę tu z siebie zmyć oszczerstwo,
chcę brudy ostawić i grzechy
chcesz Spowiedzi świętej
chcę spowiedzi.
Spojrzy na mnie, jak Duch się mój biedzi
jak twarz twoja rysami zorana,
jaka brzydka
brzydotą cierpienia
więc przyszedłeś żalić się do Boga
więc przyszedłem pożalić się Panu,
bym wieczne osiągnął zbawienia,
bym usłyszał słowa przebaczenia,
by się moja rozjaśniła droga
uklęknij, mów w Imię Boga;
bracie mój, kapłan cię słucha
W Imię Ojca; Syna i Ducha.
............