<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł List z Ameryki
Pochodzenie Pisma zapomniane i niewydane
Wydawca Wydawnictwo Zakładu Nar. Imienia Ossolińskich
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Zakładu Narodowego Im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa, Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały rozdział Pism
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór Pism
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST Z AMERYKI[1].
W wagonie kolei Oceanu Spokojnego,
w stanie Wyoming, na granicy Utah,
dnia 12 marca 1876 roku.


Szanowna pani! Postanowiłem sobie po spożyciu ostatniej okruszyny z czekolady Pani napisać do Niej list dziękczynny. Otóż stało się to w drodze do Ogden, stacji, leżącej w stanie Utah nad brzegiem Słonego Jeziora, gdzie mieszkają Mormoni. Przedostatnią tabliczkę dałem na stacji Ketchum wraz z trochą tytoniu Indjaninowi z narodu Sioux, za co czerwonoskóry poczciwiec oświadczył: „Brat mój jest wielkim wojownikiem, albowiem ręka jego jest otwarta, twarz jego jest blada, ale serce czerwone“. Potem zapewnił jeszcze przez tłumacza-Francuza, który umiał po angielsku, że topór wojenny między mną i pokoleniem z którego pochodzę, a Siouxami będzie na zawsze pogrzebany i t. d. Otóż nietylko czekolada Szanownej Pani dostarczyła mi długiego i smacznego pokarmu, ale dzięki jej zostałem wielkim wojownikiem, o czem mi się nigdy nie śniło — i zawarłem wieczyste przymierze ze szlachetnym narodem Siouxów. Przymierze to dla mnie tem jest cenniejsze, że u pasa wojownika, z którym rozmawiałem, wisiało kilka świeżo widocznie zdartych skalpów.
Wojowniczy Siouxowie byli obecni w Ketchum dla układów z zarządem kolei żelaznej. Bardzo mi się podobali i cała moja sympatja jest po ich stronie. Zato Amerykanie robią jak najgorsze wrażenie. Cuda będę opisywał o nich w Gazecie. Piszę teraz w wagonie, który strasznie trzęsie, dlatego tak bazgrzę; że na okręcie było sto razy gorzej, oto więc powód, dla którego nie napisałem dotąd korespondencji. Jestem teraz odległy o całe tysiące mil już nie od Warszawy, ale od New Yorku. Okolica, przez którą przejeżdżam, pusta jest i dzika. Ziemia nie należy do nikogo. Z okien widać umykające przed pociągiem antylopy, żubry i skunksy, które niepachną okropnie i wonią swoją napełniają całą okolicę. W Utah, czyli w Ogden, zatrzymamy się parę godzin. Skorzystamy z nich, aby wyjść na polowanie, — tu i tam obfitość zwierzyny, a prerja zaczyna się zaraz za stacją.
Tymczasem kończę i całuję rączki Pani, jeszcze raz powtarzam podziękę za czekoladę.

„Warszawa Wołyniowi, wydawnictwo zbiorowe“
(Warszawa, 1917).









  1. Do pani Stefanji z Zielińskich Leowej, żony redaktora „Gazety Polskiej“. (Przyp. wyd.).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.