[154]XI.
Stań się, wołałem, stań się, ma tęsknoto,
skrysztal się jasnem zjawiskiem przedemną,
niech blask twój ujrzę, — bo ma dusza oto
płacze za tobą i wszędzie jej ciemno,
kędy nie świeci twa postać promienna!
Nie wiem, skąd zejdziesz i jaką tajemną
szatę wybierzesz; czy ta fala senna
z głębi cię swojej wyrzuci przeźroczej,
czy otchłań niebios spuści cię bezdenna
jak gwiazdę złotą, czy ten kwiat uroczy,
co się na toni przeczystej kołysze,
ciebie porodzi, czy ma pieśń przed oczy
stanie mi tobą w księżycową ciszę:
lecz wiem, żeś blizko jest, o ma tęsknoto!
Czuję w powietrzu twego tchu haszysze,
[155]
widzę na falach twoją zorzę złotą,
słyszę, jak zdala brzmi twych słów muzyka;
ręce mej duszy wieniec ci już plotą
i dreszcz rozkoszny serce me przenika,
miłości świętej rozpalone żarem,
i pieśń ma wzbiera namiętna i dzika,
skrzydeł dostaje i świata bezmiarem
idzie cię szukać pod niebieską grotą
i zakląć boskiej swej potęgi czarem!
O stań się, stań się, stań się, ma tęsknoto!