[172]XIX.
Ona mną była! ona była światem!
Zda się w nadziemskiem tem boskiem zjawisku,
co w tęczach błyszczy nad lotosu kwiatem,
cały świat z duchem mym w jednym uścisku
łączy się, wiąże i tak spala w jedno,
jak dwa płomienie w ofiarnem ognisku.
Mną jest ta ziemia, to niebios bezedno; —
jam jest wszechświatem bez granic i końca —
a wszystkiem — Ona! — Tę miłość bezwiedną,
którą ukochał siebie człek, obrońca
swych cierpień, i tę, co niebios ogromy
kocha i światy i gwiazdy i słońca,
jam przelał na nią, ten symbol widomy
świętej Jedności, która niepojęta
błyska przez świat ten, jak przez chmurę gromy.
[173]
Jak dusza była mi blizka i święta,
a jako wszechświat tak widna i jasna;
lecz jak ten wszechświat, tak nieogarnięta, —
tak niezgłębiona, jak ma dusza własna!