Małe niedole pożycia małżeńskiego/Od tłumacza
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Od tłumacza |
Pochodzenie | Małe niedole pożycia małżeńskiego |
Wydawca | Biblioteka Boya |
Data wyd. | 1932 |
Druk | M. Arct S. A. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Książka nosząca tytuł Małe niedole pożycia małżeńskiego ukazała się w roku 1845, zatem w piętnaście lat przeszło po głośnej Fizjologji małżeństwa. Oba te utwory w zestawieniu ze sobą stanowią ciekawe zjawisko literackie, w jaki sposób jeden i ten sam temat zarysowuje się w wyobraźni pisarza w innem oświetleniu i w innej epoce jego twórczej ewolucji. Książka zatytułowana wpół żartobliwie Fizjologją jest w istocie prawdziwą filozofją wewnętrznych dziejów małżeństwa; jest bystrą i śmiałą analizą owej wielkiej linji, po której przebiega życie uczuciowe dwojga istot, skutych ze sobą nierozerwalnym węzłem. W mózgu młodego pisarza myśli kipią; każde zjawisko, każde spostrzeżenie otwiera mu dalekie perspektywy, najbłahszy szczegół wiąże się tysiącem nici z treścią duchowego życia człowieka. W dziele tem mieści się tyleż przedniego żartu ile jest w niem również tęgiej i nieustraszonej myśli.
W inny, bardziej minjaturowy światek przenoszą nas Małe niedole, książka, która, jak mówi z żartobliwą emfazą sam Balzac, „jest dla Fizjologji małżeństwa tem, czem historja dla filozofji, czem przykład dla teorji“. Autor z rozmysłu zostawia tu na boku wielki, zasadniczy problem małżeństwa, owo Być albo nie być, które wyzierało z każdej stronicy Fizjologji; tu wchodzimy wraz z nim w powszednie życie dwojga małżonków, patrzymy na owo codzienne tarcie i potrącanie się dwojga jednostek i dwóch charakterów mniej lub więcej niedobranych, aż wreszcie, w djabelsko optymistycznym komentarzu, widzimy jak wszystko się wkońcu układa, w taki lub inny sposób, ku ogólnej pomyślności. Para małżonków, Adolf i Karolina, stanowią niejako syntetyczne typy męża i żony, przybierające kolejno, stosownie do zapotrzebowania autora, rozmaite odcienie indywidualne; podobnież i inne postacie, przewijające się kolejno w tej prawdziwej commedia del’ arte małżeństwa. Układ i styl dzieła noszą również cechę innej, nie tak bujnej może, lecz nawskroś dojrzałej epoki twórczości autora. Żadnych analiz, żadnych filozoficznych dygresyj, w które — i jak przepyszne! — obfitowała Fizjologja małżeństwa; tu mamy szereg scenek, kreślonych wprost z natury ręką mistrza z całą precyzją a nieraz okrucieństwem. Dziwnym zbiegiem okoliczności, dwie książki zawierające najwięcej sarkazmów, lecz i najwięcej głębokich myśli na temat małżeństwa zawdzięcza literatura pisarzowi, któremu samemu, ledwie na schyłku jego lat męskich, na kilka miesięcy przed śmiercią, dane było zawrzeć dozgonne związki z upragnioną istotą.
Małe niedole pisane były — czuć to w ich stylu — w wesołości ducha. W korespondencji Balzaka znajduje się list do pana Bertall, rysownika, w którym autor sam kreśli projekt ryciny, ilustrując ją równocześnie własnoręcznym rysunkiem.
Czuć, że Balzac sam bawi się własnym konceptem. Istotnie, te Małe niedole są jego wytchnieniem wśród wytężającej pracy nad wielkiemi dziełami Komedji ludzkiej, pracy, której choroba i śmierć rychło już miała położyć koniec. Scenki te, pisane z lekkością i swobodą feljetonisty, wskazują, iż okrzyczana „ciężkość“ stylu Balzaka płynie może z nadmiaru i śmiałości myśli, które tłoczyły mu się pod pióro, walcząc z oporem powieściowego stylu, nienawykłego jeszcze do użytku jaki zeń czynił twórca Ojca Goriot.