Manifest Komunistyczny/Proletaryat i Komuniści
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Proletaryat i Komuniści |
Pochodzenie | Manifest Komunistyczny |
Wydawca | Biblioteka Ludowa |
Data wyd. | 1907 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Witold Piekarski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Proletaryat i Komuniści.
W jakim stosunku wogóle pozostają komuniści do proletaryuszów? Komuniści nie są żadną odrębną partyą w stosunku do innych partyj robotniczych. Nie mają oni żadnych interesów obcych interesom całego proletaryatu. Nie wysuwają oni żadnych zasad, któreby ruchom proletaryatu narzucić chcieli.
Komuniści wyróżniają się od innych partyj robotniczych tem tylko, że po pierwsze: w walkach proletaryatu rozmaitych narodów bronią wspólnych całemu proletaryatowi, od narodowości niezależnych, jego interesów; powtóre zaś tem, że w rozmaitych fazach, jakie walka proletaryatu z burżuazyą przechodzi, mają zawsze na oku interes całości ruchu. Komuniści tedy w praktyce są najbardziej skrajną, zawsze naprzód wybiegającą częścią partyj robotniczych wszystkich krajów, teoretycznie zaś mają tę wyższość nad resztą proletaryatu, że rozumieją warunki, przebieg i ogólne rezultaty ruchu robotniczego. Najbliższe zadanie komunistów jest najzupełniej to samo, co i innych stronnictw proletaryatu: organizacja klas pracujących, obalenie panowania burżuazyi i zdobycie władzy politycznej przez proletaryat.
Zasady teoretyczne komunistów nie są bynajmniej wynikiem idej i zasad, które wykrył i ogłosił ten lub ów reformator świata. Są one jedynie sformułowaniem rzeczywiście istniejących warunków współczesnej walki klas, teoretycznym wyrazem odbywającego się w oczach naszych przewrotu.
Zniesienie dotychczasowych form własności nie jest mniej czemś wyłącznie dla komunizmu (socyalizmu) tylko charakterystycznem. Formy własności nieustannie przez rozmaite dziejowe okresy były odmieniane, podlegały ustawicznie historycznym przemianom. Wielka rewolucya francuska, naprzykład, znosi własność feodalną na rzecz własności burżuazyjnej. Charakterystycznem tedy dla komunizmu jest nie dążenie do zniesienia własności wogóle, lecz dążenie do zniesienia form własności burżuazyjnej. Skoro wszakże burżuazyjna własność prywatna jest ostatnim i najdoskonalszym wyrazem systemu wytwarzania i przyswajania produktu, opartego na antagonizmie klasowym, systemu — opartego na wyzyskiwaniu, przeto komuniści w tym sensie mogą swoją teoryę w następującem streścić zdaniu: zniesienie własności prywatnej.
Zarzucają nam, komunistom, że chcemy zniszczyć osobiście nabytą, osobiście zapracowaną własność, że chcemy znieść własność, która jest podstawą osobistej wolności, działalności i samodzielności... Zapracowana, nabyta, osobiście zarobiona własność! O jakiejże jednak mówicie nam własności — czy o małomieszczańskiej i włościańskiej może? Ależ nie potrzebujemy jej niszczyć, gdyż ją zniszczył i niszczy codziennie rozwój przemysłu. Albo mówicie może o współczesnej burżuazyjnej własności prywatnej? Ale czyż praca najemna, czyż praca proletaryusza wytwarza dla niego własność? Bynajmniej. Wytwarza ona kapitał czyli własność, która pracę najemną wyzyskuje, która pomnażać się może tylko pod tym warunkiem, że tworzyć będzie nową pracą najemną dla nowego wyzyskiwania. Własność w dzisiejszej formie swojej opiera się na antagonizmie kapitału i pracy najemnej. Rozważmy więc ten antagonizm.
Być kapitalistą znaczy nietylko pewne osobiste zajmować stanowisko, ale i stanowisko społeczne. Kapitał jest produktem pracy zbiorowej i może być zużytkowanym tylko przez pracę zbiorową wielu członków, ba! ostatecznie tylko przez pracę zbiorową wszystkich nawet społeczeństwa członków.
Kapitał nie jest przeto żadną osobistą, jeno społeczną siłą.
Jeżeli tedy kapitał stanie się własnością wspólną wszystkich społeczeństwa członków, to akt ten nie będzie bynajmniej zamianą własności osobistej na własność społeczną. Przez akt ten zmienia się tylko społeczny charakter własności — traci ona tu tylko swój charakter klasowy. Przejdźmy do pracy najemnej.
Przeciętna cena pracy najemnej jest to minimum płacy zarobkowej t. j. suma środków, koniecznych dla utrzymania życia robotnika, jako robotnika. Tego więc, co robotnik pracą swoją zdobywa, starczy mu zaledwo na utrzymanie jego życia Owóż, nie myślimy wcale znosić takiego osobistego przywłaszczania produktów pracy, koniecznych dla utrzymania życia; nie myślimy znosić takiego osobistego przywłaszczania, które nie daje żadnych „czystych dochodów“ i dać nie może panowania nad cudzą pracą. Chcemy jedynie znieść nędzotę tego przywłaszczania, które pozwala robotnikowi żyć dlatego tylko, aby pomnażać kapitał, i dopóty tylko, póki to dla interesów klasy panującej jest potrzebne.
W społeczeństwie burżuazyjnem żywa praca jest tylko środkiem zwiększenia pracy nagromadzonej, „skrystalizowanej". W społeczeństwie zaś komunistycznem praca nagromadzona będzie środkiem dla rozszerzenia, zbogacenia i uwygodnienia życia pracujących. W społeczeństwie burżuazyjnem przeto przeszłość panuje nad teraźniejszością, w ustroju komunistycznym teraźniejszość zapanować musi nad przeszłością. W społeczeństwie burżuazyjnem kapitał jest samodzielnym i indywidualnym, pracujące zaś indywiduum jest niesamodzielne i skrępowane w swej indywidualności.
Otóż zniesienie tego stosunku nazywa burżuazya zniesieniem wolności osobistej! I ma racyę. Chodzi tu bowiem najrzeczywiściej o zniesienie burżuazyjnej indywidualności, burżuazyjnej samodzielności i burżuazyjnej wolności.
Warunki współczesnej produkcyi przez wolność każą nam rozumieć wolność handlu, kupna i sprzedaży. Skoro wszakże zniknie handel wogóle, to zniknie tem samem i wolny handel. Gadanina o wolności spekulowania, jak i wszystkie inne krzyki naszej burżuazyi o wolności wogóle, mają sens wobec handlu uciśnionego, wobec poddaństwa mieszczanina wieków średnich — ale nigdy wobec komunistycznego zniesienia handlu, ale nigdy wobec zniesienia burżuazyjnego systemu produkcyi, ale nigdy wobec zniesienia burżuazyi samej.
Oburzacie się na to, że chcemy znieść własność prywatną. Ależ w waszem obecnem społeczeństwie własność dla 9/10 jego członków jest już zniesioną; istnieje ona dlatego tylko i dzięki temu tylko, że dla owych 9/10 niemasz jej właśnie. Robicie nam więc zarzut za to, że chcemy znieść waszą formę posiadania, której koniecznym warunkiem jest pozbawienie ogromnej większości społeczeństwa wszelkiej własności. Zarzucacie nam, jednem słowem, że chcemy znieść waszą własność. I macie słuszność — chcemy to najistotniej uczynić.
Chwila, w której praca nie da się nadal przeistaczać w kapitał, pieniądze, rentę, albo mówiąc krótko, nie da się przeistaczać w zmonopolizowaną siłę społeczną, t. j. chwila, w której własność prywatna nie będzie mogła stawać się własnością burżuazyjną, chwila ta — wołacie — będzie zarazem chwilą zaguby wszelkiej indywidualności. Świadczycie tedy sami, że indywidualnością jest dla was nikt inny, jak tylko najwyłączniej kapitalista, burżuazyjny posiadacz. A indywidualność taka najistotniej zniszczoną być powinna ze szczętem.
Komunizm nie zabrania bynajmniej przywłaszczać produkty społeczne; odbierze on tylko możność wyzyskiwać pracę przez to przywłaszczanie.
Rozprawiają też, że zniesienie własności prywatnej sprowadzi zanik wszelkiej działalności i będzie proklamowaniem powszechnego próżniactwa. Jeśliby zarzut ten był słusznym, burżuazyjne społeczeństwo musiałoby dawno już skonać z lenistwa, gdyż ci, co w niem pracują, nie zdobywają nic — a przywłaszczyciele właśnie nic nie robią. Wszystko to obraca się jeno koło ustawicznego powtarzania, że nie będzie pracy najemnej, skoro niemasz kapitału.
Wszystkie zarzuty, stosowane przeciw komunistycznemu systemowi przywłaszczania i produkowania dóbr materyalnych, stosowane są także i w dziedzinie przywłaszczania oraz produkcyi dóbr umysłowych. Jak dla kapitalisty zniesienie klasowego charakteru własności wyobraża się jako zniesienie produkcyi samej, tak też i zniesienie klasowego charakteru oświaty jest w jego mózgu identyczne ze zniesieniem, oświaty wogóle. Ale oświata, o której utracie rozpacza, dla ogromnej większości jest tylko wyrabianiem się na maszyny...
Nie występujcie wszakże z nami do walki, oceniając zniesienie burżuazyjnej własności waszemi pojęciami o wolności, oświacie, prawie itd. Wasze ideje nawet są wytworami burżuazyjnego systemu produkcyi i posiadania, podobnież jak wasze prawo jest tylko do znaczenia ustawy podniesioną waszej klasy wolą, której treść dają materyalne warunki istnienia waszego jako klasy.
Stronniczość, z którą wasz system produkcyi i posiadania ogłaszacie nie za wytwór warunków historycznych, upadających z dalszym rozwojem produkcyi, ale za wieczne natury i rozumu prawo, stronniczość ta charakterystyczną jest nietylko dla was; owszem, widzieliśmy ją we wszystkich klasach, których panowanie już upadło. Nie chcecie zastosować do własności burżuazyjnej tego, co zrozumiałem wam jest wyśmienicie w stosunku do form własności starożytnej i feodalnej.
Zniesienie rodziny! Najradykalniejsi nawet powstają z oburzeniem przeciw temu obrzydliwemu zamiarowi komunistów. Ale na czemże zasadza się współczesna rodzina burżuazyjna? Na kapitale, na zyskach prywatnych. W formie zupełnie rozwiniętej istnieje ona tylko dla burżuazyi i ma uzupełnienie swoje w wymuszonej bezrodzinności proletaryatu oraz w nierządzie publicznym.
Rodzina burżuazyjna upada najkonieczniej z chwilą zniesienia uzupełnień, a jedno i drugie z upadkiem kapitału.
Albo zarzucacie nam może, że chcemy znieść wyzyskiwanie dzieci przez rodziców? Do takich zbrodniczych zamiarów przyznajemy się otwarcie.
Utrzymujecie także, iż niszczymy najzaufańsze, najdroższe stosunki, proponując zamiast wychowania domowego wychowanie społeczne. A czyż waszego wychowania nie określa społeczeństwo? Czyż nie jest, ono zależne od stosunków społecznych, w jakich się znajduje; nie pozostajeż ono pod bezpośredniem lub pośredniem kierownictwem społecznem, pod wpływem szkoły i t. d. i t. d.? Wpływ społeczeństwa na wychowanie nie jest bynajmniej wynalazkiem komunistów, zmieniają oni jedynie charakter tego wpływu, wyrywają jedynie wychowanie z pod wpływów klasy panującej.
Burżuazyjne gadanie o rodzinie i wychowaniu, o serdecznych stosunkach dzieci do rodziców jest tem obrzydliwsze, im bardziej wielki przemysł w skutkach swoich związki rodzinne wśród proletaryatu niszczy, a dzieci po prostu w towar zamienia.
Ależ wy chcecie wspólności kobiet! wrzeszczy nam cała burżuazya społem.
Wyzyskiwacz widzi w swej żonie tylko narzędzie produkcyi: słysząc zaś, że narzędzia produkcyi eksploatowane będą wspólnie (kolektywnie), nie może naturalnie wyobrazić sobie, żeby wspólność nie była także udziałem kobiet.
Nie domyśla się, że o to tu właśnie chodzi, aby kobiety przestały być tylko narzędziami produkcyi.
Zresztą niemasz nic śmieszniejszego nad wysoce moralne oburzenie kapitalistów z powodu rzekomej oficyalnej wspólności o kobiet w ustroju komunistycznym. Komuniści nie mają potrzeby ustanawiać wspólności kobiet, gdyż istniała ona prawie zawsze.
Nasi kapitaliści, nie zadawalając się tem, że rozporządzają żonami i córkami proletaryuszów — nie mówimy już o prostyucyi oficyalnej — ze szczególnem zamiłowaniem uwodzą jeszcze nawzajem swoje żony.
Burżuazyjne małżeństwo w istocie rzeczy jest wspólnością mężatek. Komunistom możnaby chyba za to jedynie czynić zarzut, że miasto obłudnej, ukrytej wspólności kobiet chcą proklamować ją oficyalnie, otwarcie. Zresztą, rozumie się samo przez się, iż usunięcie obecnego systemu produkcyi zniesie także zrodzoną przezeń wspólność kobiet, t. j. nierząd.
Zarzuca się dalej komunistom, że występują przeciw ojczyźnie, że podkopują narodowość.
Robotnicy nie mają ojczyzny. Niepodobna im odbierać tego, czego nie mają. Dążąc przedewszystkiem do pochwycenia władzy politycznej, do zorganizowania się w klasę narodową, do ukonstytuowania się jako naród — proletaryat musi być narodowym, jakkolwiek nigdy w znaczeniu burżuazyjnem.
Narodowe odgraniczenia i antagonizmy ludów znikają już dzisiaj coraz bardziej, dzięki rozwojowi burżuazyi, wolności handlu, dzięki rynkowi powszechnemu, jednostajności produkcyi przemysłowej i odpowiadających jej warunków życia.
Panowanie proletaryatu posunie to jeszcze dalej. Zjednoczona akcya conajmniej wszystkich cywilizowanych krajów jest pierwszym warunkiem emancypacyi klas pracujących.
O ile znikać będzie wyzyskiwanie jednostki przez jednostkę, o tyle też zanikać musi wyzyskiwanie narodu przez naród. Z upadkiem antagonizmu klas wewnątrz narodu, upada też wrogi stosunek jednych narodowości do drugich.
Zarzuty, podnoszone przeciw komunizmowi ze stanowiska religijnego, filozoficznego i ideologicznego wogóle, nie zasługują nawet na szczegółowsze odparcie.
Czyż potrzeba głębokiego umysłu na to, aby wyrozumieć,że zmianie warunków życia, że zmianie stosunków społecznych ludzi, że zmianie ich społecznego istnienia towarzyszyć musi przewrót w ich wyobrażeniach, pojęciach, poglądach, — słowem przewrót w ich świadomości (poglądzie na świat)?
Przecież historya myśli ludzkiej dowodzi właśnie, że produkcya umysłowa przekształca się odpowiednio do zmian w produkcyi materyalnej. Idee danego okresu są zawsze tylko ideami klas faktycznie panujących.
Mówią o myślach, które całą społeczność rewolucyonizują; owóż powiedzenia te konstatują tylko, że w łonie starego społeczeństwa wytworzyły się pierwiastki nowego, że upadkowi starych warunków towarzyszy upadek idej starych.
Kiedy świat starożytny rozwalał się w gruzy, religie jego ustąpiły miejsca chrystyanizmowi. Kiedy idee chrześcijańskie upadały pod ciosami idej rozumowych XVIII w. społeczeństwo feodalne walczyło też na śmierć i życie z ówcześnie rewolucyjną burżuazyą. Wolna konkurencya znalazła w zakresie nauki swój wyraz w ideach wolności sumienia i tolerancyi religijnej.
„Bezwątpienia — powiedzą nam — idee religijne, moralne, filozoficzne, prawne i t. d. zmieniają się z postępem czasu — ale religia, moralność, filozofia, polityka, prawo pozostają pomimo to zawsze. A nadto mamy przecie prawdy wieczne, jak wolność, sprawiedliwość i t. d, które są wspólne dla wszystkich okresów rozwoju społecznego. Komunizm wszakże i te wieczne chciałby znieść prawdy, znosi on religię, moralność — znosi je, zamiast przekształcić na nowo, a tem samem staje w sprzeczności z całym dotychczasowym rozwojem społeczeństw.“
Do czegóż sprowadza się to oskarżenie? Dzieje wszystkich do dziś dnia istniejących społeczeństw nie wyszły z granic antagonizmów klasowych, które w rozmaitych okresach rozmaicie się układały. Nie bacząc wszakże na rozmaite formy swoje, wyzyskiwanie jednej części społeczeństwa przez drugą jest faktem wspólnym wszystkim wiekom ubiegłym. Nic tedy dziwnego, że świadomość społeczna wszystkich wieków, nie zważając na całą rozmaitość i odmienność swoich okresów, przejawia się w pewnych wspólnych formach, w formach świadomości, które dopiero z upadkiem antagonizmów klasowych zaniknąć mogą.
Rewolucya komunistyczna jest najradykalniejszem zerwaniem z przekazanymi nam systemami posiadania, a więc jej rozwój najradykalniej z pozostałościami starych idej walczy.
Porzućmy już wszakże zarzuty burżuazyi przeciw komunistom.
Widzieliśmy wyżej, że pierwszym krokiem rewolucyi robotniczej jest podniesienie się proletaryatu na stanowisko klasy panującej, czyli wywalczenie demokracyi (wszechwładztwa ludu).
Proletaryat zużytkuje swoją władzę polityczną w tym kierunku, że stopniowo wyrywać będzie z rąk burżuazyi kapitał, że narzędzia pracy (środki produkcyi) scentralizuje w ręku państwa, t. j. uorganizowanego jako klasa panująca proleratyatu, że wreszcie masę sił produkcyjnych wedle możności szybko powiększy.
Rzecz naturalna, że początkowo może to być osiągnięte jedynie przez despotyczne napady na prawo własności i burżuazyjne warunki produkcyi, a więc przez środki, które ekonomicznie wydają się niedostatecznymi i niepewnymi, ale które z rozrostem ruchu staną się potęgą niesłychaną, a jako środki dla przewrotu w systemie produkcyi są prawdziwie konieczne.
W rozmaitych krajach środki te będą naturalnie rozmaite.
Dla krajów najpostępowszych jednak dość powszechnie możnaby zastosować, co następuje[1]:
Kiedy z biegiem postępu różnice klas zginą, a produkcya zostanie skoncentrowaną w ręku stowarzyszonych indywiduów, wówczas władza polityczna straci swój polityczny charakter. Władza polityczna bowiem jest właściwie zorganizowaną siłą pewnej klasy dla ucisku innej. Jeżeli proletaryat w walce z burżuazyą najnieodbiciej jako klasa organizować się musi, jeżeli musi przez rewolucyę stać się klasą panującą i jako klasa panująca przewrót gwałtowny w starym systemie produkcyi sprowadzić, to z chwilą przeistoczenia warunków tej produkcyi niszczy on także warunki istnienia antagonizmu klas, zaczem i same klasy, a więc i swoje nawet panowanie klasowe.
Ze starego burżuazyjnego społeczeństwa w ten sposób, z jego klasami i z jego antagonizmem klasowym, wyłoni się stowarzyszenie, w którem naturalny (swobodny) rozwój każdego będzie warunkiem koniecznym wolnego rozwoju wszystkich.
- ↑ Przypominam, że przedmowa autorów część tę niniejszego rozdziału uważa już pod wielu względami za niedostateczną na dzisiaj. Przyp. tłom.