[143]LI.
Maryonetki.
„Ah droga Mamo, ah kochany Tato,
Stańmy tu trochę i spojrzyjmy na to:
Lalki nie żywe a jednak gadają,
Kręcą się, chodzą, tańczą i kłaniają!”
„Maryonetki, które widzisz w budzie,
Są to rozliczne na drutach figurki,
A zaś ukryci za tém płótnem ludzie
Ruch im nadają, gdy ciągną za sznurki.”
„Jakie to śliczne! — a ten z dużym nosem,
Co się tak szasta na lewo, na prawo
I wciąż ochrypłym takim mówi głosem,
I w taką odzież ubrał się jaskrawą,
Kto to jest taki?” „Poliszynel mały,
Niby dowcipny, a więcéj złośliwy:
On swemi żarty zabawia świat cały,
Dokucza, psoci — i z tego szczęśliwy.”
[144]
„W jakże niegrzeczny obchodzi się sposób
Z ludźmi. Z wszystkiemi radby wszczynać kłótnie:
Już tyle przeszło koło niego osób,
A on z nich każdą pobił tak okrutnie!
Patrz Tato, teraz przybliża się żołnierz,
Z tym niezawodnie trudna będzie rada...
Nie — poliszynel trzyma go za kołnierz
I swoją pałką po grzbiecie okłada!
Przybył dyabełek, złapał go za ucho,
Próżno się psotnik chce do kątka schować,
Już mu te sprawki nie ujdą na sucho,
Musi rad nie rad z dyabełkiem wędrować.”
„Widziałeś wszystko, i cóż powiesz na to?”
„Ja myślę że to zabawka, mój Tato!”
„Tak, lecz w zabawce mieści się nauka:
Kto w ciągłych zwadach przyjemności szuka,
I brojąc przejdzie wybryków swych miarę,
Odbiera w końcu zasłużoną karę.”