Melancholia (Przerwa-Tetmajer, cykl)/Do kobiety
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Do kobiety |
Pochodzenie | Melancholia |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1899 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Stoisz przedemną. W twarzy twojej jakoby wiele twarzy i w kształcie twym jakoby wiele kształtów. Jesteś jedna, ale imię twoje: wiele.
Oczy twoje świecą, jak źródła wśród sitowi, nęcące urokiem wędrowca, jak źródła na trzęsawiskach; włosy twoje pachną i są jak płaszcz w czas zimnej nocy; usta twoje są upojeniem śmiertelnem.
Jak zacisze różanych krzewów, co nad głowę sięgają: zacisze twoich ramion; jak ciepło słoneczne: łono twoje; jak rozkołysany leniwie ruch fal morskich w południe letnie: ruch bioder twoich. W dłoniach twych słodycz miodu i czar poranków wiosennych; w ciele twem otchłań rozkoszy, jak w widoku górskim na łąki i pola, kiedy lipcowe słońce je ozłoci i lipcowe niebo obłękitni.
Głos twój jak gwiazdy, które wschodzą, za każdem słowem jedna, aż naokoło duszy niema nic, tylko ta jedna melodya złota, brylantów i szafirów, ta owiej gwiazd — — a to są słowa twoje.
I są, jak zieleń łąk, jak światło słońca z dalekiej zieleni przez wodę rzucone i jak dźwięk wiecznej tęsknoty.
O upojenie! O szał zmysłów! O bezdeń!
A dusza twoja wydaje się, jak uśmiech Boga — — i cóż może być od ciebie piękniejszego, co nie jest bóstwem? I co godniejszego kochania?
Więc kochać cię chcę całą mą istotą, krwią, mózgiem, sercem, wolą, wszystkiemi siłami mojemi, wszystkim duchem moim i wszystkiem ciałem mojem, życiem mojem i aż do śmierci...
Kochać cię chcę, wielbić, ubóstwiać, sławić.
Dla ciebie chcę być dobrym, dla ciebie do wszelkiej szlachetnej ofiary zdolnym.
Czuję, jak mi otwierasz Nowy Żywot, Żywot Piękna i Dobra...
Jesteś Ogniem, który wypala ze mnie wszystko złe; jesteś Wodą, która mnie oczyszcza ze wszelkiej zmazy.
Aby ciebie być godnym, chciałbym być godnym ręki Chrystusa na czoło...
Stoisz przedemną. W twarzy twojej jakoby wiele twarzy, a w kształcie twym jakoby wiele kształtów. Jesteś jedna, ale imię twoje: wiele.
Symbolu!...
I oto muszę się zapytać: czy jesteś przedewszystkiem bezmyślna, czy licha?
Ludzie zaręczają mi, że są inne kobiety — — wierzę im — — na słowo.