[56]MEMENTO MORI.
(Z życia Papieża Piusa VII).
W Rzymie — znużon zgiełkiem świata,
Ochłonąwszy z żądz zapału.
Młodzian, dworak, dyplomata,
Stanął u konfessjonału.
I raz piérwszy, śród wyznania
Tajni serca, skruchą zdjęty,
Poczuł rozkosz zaufania,
Poczuł urok Prawdy świętéj.
I jak na blask rannéj zorzy
Ptak budzący się z uśpienia.
Dusza jego, na głos Boży,
Zatęskniła do zbawienia.
„Ojcze! — rzekł — ty mi wskaż drogę!
Iść nią czuję chęć i męztwo;
Lecz wprzód osądź, co znieść mogę,
Bym nie wpadł w nieposłuszeństwo.“ —
[57]
— „W modlitwie duszy otucha;
To droga prosta i jedna,
Co cię wprowadzi w świat ducha,
I światło Łaski ci zjedna.“ —
— „Ach, ojcze! urzędów tyle,
Tyle mi pracy nadano.
Że ledwo mogę mieć chwilę
Na pacierz w wieczór i rano.“ —
— „W ciele największa pokusa,
Co nas odwraca od Boga.
Post za przykładem Chrystusa,
Najlepszy oręż na wroga.“ —
— „Niestety! ojcze! me ciało.
Służąc swej żądzy zepsutej,
Tak już swe siły stargało,
Że tej nie zniesie pokuty.“ —
— „Jeśli wymówka nie próżna,
Synu! toć sposób jedyny
Został ci jeszcze — Jałmużna.
Jałmużną odkup twe winy“. —
— „Biada mi, ojcze! z próżności
Tylem roztrwonił i dłużny,
Że choć na pozór pan włości,
Sam żyję z króla jałmużny.“ —
[58]
—„Ha! gdy więc siły nie starczą
Na dzieła czynnych cnót ducha,
Niechże ci będą choć tarczą
Bierne: Pokora i Skrucha.
„Ilekroć będziesz miał porę,
Sam w siebie wnikaj tajemnie,
Budź skruchę: — a przez pokorę,
Przyjm upominek odemnie.“ —
Rzekł, i twarz kryjąc w kapturze,
Ku klęczącemu, przez kraty,
Dłonią znaczącą krzyż w górze,
Podał mu pierścień bogaty:
Pierścień w oprawie żałobnéj,
Z obrazem trumny, na któréj.
Jakoby napis nagrobny,
Czerniało: „Memento mori.“
„Noś go — rzekł — a ile razy
Wzrok twój z myślą, czy niepomnie,
Zwróci się na te wyrazy,
Powtórz je — i wspomnij o mnie!“ —
Penitent pełen zdumienia.
Biorąc pamiątkę tak drogą,
Rzekł: „Spełniam twoje życzenia,
Lecz niech wiem przecie od kogo?“ —
[59]
— „Teraz nie! — lecz od téj chwili
Za rok, w świątyni téj saméj,
Przyjdź! — a gdy duch mię nie myli,
Bliżéj się wzajem poznamy.“ —
Penitent odszedł, odjechał
Do kraju swego i pana;
Lecz pomniał, i nie zaniechał
Rad pobożnego kapłana.
I coraz częściéj w pierścieniu
Topiąc wzrok, dumał o życiu.
Aż w myśli, w sercu, w sumieniu,
Głos jego poczuł w odbiciu.
I w rok o téjże godzinie,
Jak mu mąż święty powiedział,
Wstąpił w tęż samą świątynię. —
Kapłan już w miéjscu swém siedział.
„Ojcze! tyś zbawił mą duszę,
Talizman dałeś mi z Nieba. —
Poczuwszy że umrzeć muszę,
Pojąłem na co żyć trzeba.
„I wszystko nagle, jak cudem,
Postać swą dla mnie zmieniło. —
Odkąd mi wielkość jest trudem,
Modlitwa stała się siłą.
[60]
„Kto jak cień idzie za ciałem,
Cień tylko w duszy mu roście. —
Odkąd treść ducha poznałem.
Karm’ ducha znajduję w poście.
„W drodze do górnych przybytków,
Wstręt budzi świata blask próżny. —
Zdeptawszy w sercu chęć zbytków,
Poznaję rozkosz jałmużny.
„Wszystko to, ojcze! twe dzieło.
Bóg dał, żem z rad twych skorzystał.
Serce me w grób się zamknęło,
Lecz duch mój we mnie zmartwychwstał!“
— „Synu! — rzekł kapłan z wzruszeniem —
Serce mię moje nie zwiodło. —
Bóg cię zaręczył pierścieniem,
Ślubu z nim teraz przyjm godło!
„Bo grunt mądrości — jest trwoga.
Co śmierć i wieczność w nas budzi;
Szczyt — miłość krzyża dla Boga,
Co na nim umarł za ludzi.“ —
Tak mówił kapłan, i razem,
Z błogosławieństwem nad skronią,
Krzyż z Zbawiciela obrazem,
Sędziwą podał mu dłonią.
[61]
— „Ktoś ty jest, ojcze! przez litość! —
Zawołał młodzian — ty, który
Serc, i snać Nieba znasz skrytość?“ —
Kapłan twarz wznosząc do góry:
— „Sługa sług — rzekł mu po cichu —
Przyjaciel ojca twojego.“ —
Młodzian padł na twarz — bo w mnichu
Poznał Piusa Siódmego.
1854