Metodyka harcerska to nie problem – każdy się na niej zna?
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Metodyka harcerska to nie problem – każdy się na niej zna? |
Pochodzenie | O lepsze harcerstwo |
Wydawca | Warszawska Fundacja Skautowa |
Data wyd. | 2016 |
Druk | Drukarnia GREG, ul. Sołtana 7, 05-400 Otwock |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI |
Indeks stron |
Większość z instruktorów ma jakąś specjalizację (najczęściej kilka). Jesteśmy kształceniowcami, zuchowcami, wodniakami, logistykami itd. Jednak bardzo rzadko w tych „etykietach” pojawia się metodyka harcerska, uważana przez wszystkich za podstawę funkcjonowania harcerstwa. Może dlatego, że każdy się z nią spotkał, więc każdy wie, „o co chodzi”. Łatwo wyobrazić sobie instruktora, który nigdy nie był zuchem ani nie prowadził gromady zuchowej lub niewiele miał do czynienia z wędrownikami (których metodyka jest „tworem” dość nowym), wszyscy jednak byliśmy harcerzami, czyż nie? Skoro więc byliśmy (biorąc pod uwagę grupę wiekową) i nadal jesteśmy (biorąc pod uwagę przynależność do Związku Harcerstwa Polskiego), i to przez parę ładnych lat, to na pewno umiemy są nią posługiwać. Czy aby na pewno?
Dopiero praca na poziomie centralnym Związku pokazała mi, jak niewiele osób faktycznie wykorzystuje w pełni metodykę harcerską. Jeszcze mniej jest zaś tych, którzy rozumieją ją na tyle dobrze, aby wytłumaczyć jej specyfikę innym. Wolę nie pytać, ilu drużynowych rozpisuje swoim czwartoi piątoklasistom „porządne” (złożone z 10-15 zadań) próby na stopień młodzika czy wywiadowcy, zapominając, że harcerze powinni przewidziane dla nich wymagania realizować głównie przez aktywny udział w życiu zastępu i drużyny. Zatrważające jest także, jak wielu drużynowych uważa zadanie zespołowe za synonim każdego działania w grupie, gubiąc jego najbardziej podstawowy sens, czyli współodpowiedzialność harcerza za wspólny efekt. A to wielka różnica, czy owo zadanie wykonamy po prostu razem (czyli w grupie, gdzie odpowiedzialność się rozmywa lub spoczywa wyłącznie na liderze) czy zespołowo (gdzie każdy ma do wykonania swoją część, bez której ostateczny sukces całości nie jest możliwy). Boli mnie, że na harcerskich zbiórkach tak mało jest gier, szczególnie tych ruchowych na świeżym powietrzu, które wypierane są przez formy pracy właściwsze dla pozostałych grup wiekowych.
I to wszystko dzieje się bezwiednie z bezrefleksyjnym poczuciem, że jest „OK”, że sobie radzę, skoro nikt nie narzeka. Jakże łatwo dać się zwieść właściwemu dla tej grupy wiekowej entuzjazmowi i ufności wobec autorytetu dorosłych, a nawet własnym wspomnieniom sprzed lat. „Skoro mnie się podobało kiedyś, a teraz im się podoba, to chyba nie ma w tym nic złego?”. Ale taka logika prowadzi donikąd, równie dobrze można zapytać harcerzy, czy chcieliby grać w gry komputerowe przez 10 godzin dziennie lub na każdy posiłek jeść chipsy i lody… Nie bez powodu stworzono harcerski system wychowawczy, a w nim zawarto cztery różne metodyki. Ich wskazania mają pokazywać wychowawcom (drużynowym) oraz ich pomocnikom (zastępowym), by robili to, co dla ich podopiecznych jest dobre, a nie tylko to, co modne i atrakcyjne.
Nie bój się więc zakwestionować swojej wszechwiedzy i odśwież ją, sięgając do lektur. Być może po kolejnym przeczytaniu Podstaw wychowawczych, Systemu stopni harcerskich czy poradnika dla drużynowych harcerskich zauważysz, że jednak niekiedy twoje myślenie i działanie odeszło od źródła i warto do tego źródła powrócić.