Miłość trzech pomarańcz

<<< Dane tekstu >>>
Autor Carlo Gozzi
Tytuł Miłość trzech pomarańcz
Pochodzenie Literatura włoska
Wielka literatura powszechna T. 2
Wydawca Trzaska, Evert i Michalski
Data wyd. 1933
Druk Jan Świętoński i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
MIŁOŚĆ TRZECH POMARAŃCZ

Treść: Król Koppe ma syna Tartaglię, melancholika; tylko śmiech może go uzdrowić. Zdrajca Leandro, czyhający na tron, w spółce ze zbrodniczą Klaryssą, chce królewiczowi zadać truciznę, dar wróżki Morgany, nieprzyjaciółki królewskiego domu, a to w postaci wierszy martelljańskich.[1] Uprzedza go jednak wróg Morgany, dobry czarodziej Celio, przysyłający zabawnego Truftaldina. Ten, po kilku daremnych próbach rozweselenia królewicza, przenosi go na widowisko karnawałowe. Truffaldino bije się z Morganą, ta, padając plackiem, rozśmiesza królewicza i tak przywraca mu zdrowie. Z zemsty rzuca nań czarodziejskie zaklęcie; w pochodzie masek znajdowały się trzy Pomarańcze.

«Klnę się czarnym Plutonem i lotnym Pindarem,
W trzech pomarańczach musisz zakochać się czarem» —

woła odchodząc, a królewicz, szalony z miłości, wybiera się na ich szukanie. Prosi króla o siedmiomilowe buty, a gdy ten go reflektuje, rzuca się nań z mieczem, jak w jednej komedji Chiariego: oto owoc modnego wychowania. Tartaglia i Trulfaldino podróżują w powietrzu: Djabeł ich niesie podmuchem, jak błędnych rycerzy Chiariego. Mimo smoki, duchy i strachy, zdobywają trzy pomarańcze, uwięzione w pałacu olbrzymki Kreonty; ona desperuje, jak bohaterki tragiczne, wreszcie pada, rażona piorunem.
Morgana gotuje nowe zasadzki, znów udaremnione; tymczasem królewicz, palony pragnieniem, rozkrawa jedną pomarańczę; wychodzi z niej piękna panna, równie spragniona, i deklamuje stylem opery:

Daj mi pić, ja nieszczęsna... skarbie mój... konam... Boże...
Umieram! okrutniku... prędzej... któż mi pomoże?

Truffaldino, chcąc jej dać pić, przekrawa drugą; obie padają martwe. Tymczasem Celio certuje się z Morganą:
Celio. Nąjprzewrotniejsza czarownico! Poznałem wszystkie twoje oszustwa. Ale Pluto mię wesprze. Strzygo bezczelna, strzygo przeklęta!
Morgana. Co gadasz, magu, szarlatanie? Nie drażnij, bo cię wytłukę wierszami martelljańskiemi.
Celio. Ty zuchwała strzygo, oddam ci pięknem za nadobne, równie martelljanami (parodja adwokata Goldoniego):

Tu będą uważane za marne i bezpłodne,
Nieesencjonalne, z ustawami niezgodne,
Niezagwarantowane i złośliwe omany,
Z wszystkiemi aneksami sztuki wiedźmy Morgany,
Wszystko najoczywiściej tu się wypośrodkuje,
Osądzi, zwyrokuje, w kasacji wyklaruje.

Morgana. Och, liche wiersze! Teraz moja kolej, magu, nicponiu (parodja stylu pindarczyka Chiariego):

Wprzód pierwsze złote błyski Feba na niebie bladem
Zmienią się w ołów marny, a wschód stanie zapadem,
Nieprzezroczysty księżyc wprzód piękne zmieni rogi
I przestwory eteru gwiazdom ustąpią z drogi;

Pomrukujące rzeki na marmurowym stoku
Wyjadą na Pegazie i siędą na obłoku,
Nim tu, sługo Plutona, czy w dzióbie, czy w kadłubie,
Mego drewna złośliwość otworu nie wydłubie...

Wreszcie trzecia pomarańcza wykrywa się córką króla Antypodów, Ninnettą; kończy się «bajka» ukaraniem intrygantów i weselem.

(Carlo Gozzi, Le fiabe, vol. I. L'amore delle tre melarance, ed Ciampoli, Carabba Editore, Lanciano s. d.)






  1. Poeta Martello (1665—1727) próbował nieszczęśliwie przystosować rytm aleksandrynu do poezji włoskiej. W zasadzie jest to możliwe, ale potrzebny jest ku temu genjusz Carducciego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Carlo Gozzi i tłumacza: Edward Porębowicz.