Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki/Xięga II/VIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym |
Wydawca | U Barbezata |
Data wyd. | 1830 |
Miejsce wyd. | Paryż |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
VIII. Przechodząc się raz po sadzie z nauczycielem, postrzegłem ów dołek, w którym mój nóż pochowano, i w tym punkcie nie mogłem się wstrzymać od uśmiechnienia. Postrzegł to czujny Xaoo, i natychmiast, rzekł: śmiech twój jest sprawiedliwy, i tym bardziej mnie nie obraża, ile że widzę, żeś go pokryć chciał. Urągać się z niewiadomości cudzej, rzecz jest nieludzka, ale przemódz zupełnie nagłe wzruszenia trudno. Gdy sąsiada twój nóż obraził, niewiadomość natury kruszców, postać niezwyczajna tego narzędzia, blask śklniącego się ostrza, skaleczenie palca, wszystko to w pierwszem wzruszeniu tak dalece nas przeraziło, iż osądziliśmy twój nóż za istność jakowąś żyjącą i szkodliwą.
Przyjście twoje morzem z innego świata, najtrudniejsze do pojęcia rzeczy, czyniły nam podobnemi; a wreszcie, choć niewiadomi, dobrąśmy rzecz uczynili. Gdym się od ciebie potem dowiedział, na co żelaza u siebie zażywacie, ò jakbym was wielbił, gdybyście ten szkodliwy kruszec ziemi oddali! Wy, których bluźnierska zuchwałość skarży się na opatrzność, iż wam zbyt krótki wieku termin wyznaczyła, szukacie w kunsztach utraty życia, i jakby nie dość na tem było, iż niewstrzemięźliwością skracacie dni wasze, domyśliliście się gwałtowniejszych jeszcze sposobów do zginienia.
Żebym cokolwiek oszczędził moich współziomków, zataiłem był przed nim kunszt wojenny. Dociekł tej zdrady Xaoo; naglił mnie więc, żebym mu dokładną w tej mierze dał informacyą. Chcąc więc, ile możności, umniejszyć w nim złą o nas opinią, zacząłem mu przekładać liczbę niezliczoną mieszkańców świata, różnicę narodów, nie tylko w odzieży i w mowie, ale w obyczajach i skłonnościach. Z tych różnic naturalne niezgody, a przeto potrzeba uzbrojenia, któraby ubezpieczała od napaści sąsiedzkiej, broniła słabych od przemocy potężniejszych, czyniła wstręt nieprawej zapalczywości.
Przypadkiem z ziemi wydobyty kruszec, przez długi czasów przeciąg zażyty do rolnictwa i budowli, ułatwiał i skracał udziałanie tego, co przemysł potrzebą przynaglony wynalazł. Jako zaś złe zażycie najlepsze rzeczy skazić może, żelazo w ręku nieprawych stało się narzędziem, szkodliwym instrumentem zguby życia ludzkiego. Stąd poszły zbrojne utarczki człowieka z człowiekiem, towarzystwa z towarzystwem, narodu z narodem.
Trudno było w dalszych czasiech złemu, nadto już wkorzenionemu i powszechnemu zupełnie zabieżeć. Stąd ludzie dobrzy i oświeceni przez pisma i rady, prawodawcy przez ustawy urzędowne, określili granice sprawiedliwej wojny; nadali reguły temu nieprawemu kunsztowi, ile możności, zapobiegające fatalnym jego skutkom. Wódz na czele wojska broniący ojczyzny, stał się szacownym obywatelem, żołnierz umierający na pobojowisku, ofiarą dobra publicznego. Ustała nieznacznie odraza od okrutnego z natury swojej rzemiosła, a natychmiast to, co przyrodzenie kazało z początku nazywać gwałtem, dzikością, okrucieństwem, opinia zczasem ochrzciła odwagą, męztwem i heroizmem.
Nie dziwuję się już temu, rzekł Xaoo, coś mi powiadał przedtem o waszych jurystach, iż najlepiej się ich wymowa w bronieniu złych spraw wydaje. Zostałeś może niechcący dowodem tej prawdy. Usprawiedliwiaj, jak chcesz, kunszt wojenny, bardziej was z tej miary żałować, niż chwalić należy.
Z wielości ludzi można wnosić różnicę charakterów, z tej różnicy sprzeczki; ale żeby do takowego stopnia przyszły, iżby stąd strata życia nastąpić mogła, sposób takowych konsekwencyj u nas jest nieznajomy. Muszą być u was żywsze nierównie passye, kiedy do tego punktu przyjść mogą. Dość sztuczną i dowcipną czyniłeś gradacyą nieszczęśliwych kruszcowej broni wynalazków. Dobrzy ludzie, mówisz, pisali i mówili przeciw takowej zdrożności, prawodawcy chcieli ją wykorzenić, ale ich zabiegi, ich starania, były daremne. Musi to być u was rzecz bardzo rzadka, ci dobrzy ludzie, kiedy nie mogli dobrać tylu podobnych sobie, którzyby, jak oni pismem, słowem i przykładem mogli przezwyciężyć pierwiastki złego nałogu.
Że prawodawcy zapobieżeć temu nie mogli, dziwuję się niezmiernie. Na cóż, proszę, wystawiacie ludowi na widok te próżne posągi, jeżeli ich moc od was samych nadana, nie może przeprzeć waszego uporu? na cóż piszecie prawa, jeżeli ich nie słuchacie? Może się mylę, ale zdaje mi się przynajmniej, iż pisma tych waszych ludzi dobrych, ustawy prawodawców nie musiały być szczere i gruntowne kiedy zrażeni złym skutkiem w pierwszych zapędach, spuścili z pierwszego rygoru, i zamiast tego, żeby z gruntu zły nałóg wykorzenić, chcieli go mniej złym czynić, a przeto usprawiedliwiać w oczach ludu ich własne przestępstwo. Mężność prawego statku, nie zraża się nieskutecznością pierwszych kroków; niepodobna zaś, żeby trwałe i niewzruszone sprzeciwienie się, nie miało kiedyżkolwiek przeprzeć choćby najmocniej wkorzenionego błędu.
Nie jestem, i być nie mogę chwalcą takiego stanu, gdzie jeden, albo kilku drugimi rządzą; ale w zdarzającej się takowej rządu okoliczności, przeświadczony u siebie jestem, iż ktokolwiek towarzystwem rządzić chce, musi się uzbroić w nieustraszone męztwo: niech tylko najmniejszą słabość rządzony w rządzącym postrzeże, we dwójnasób sile swojej zaufa, zrzuci jarzmo zbawiennej dla siebie, jak ty powiadasz, subordynacyi, a może zbytecznie oświecony, przerwie zasłonę opinji, nie wiem, czy niepożyteczniejszej temu, co każe, niż temu, co słucha.
Co się tycze kunsztów, pojmuję ja to, iż wynalazek kruszców był nader pożyteczny, aleście zbyt drogo tę korzyść zapłacili. Zbytek rodzi potrzeby, te które przyrodzenie nadaje i wyznacza, mogą się obejść bez złota, srebra, żelaza i miedzi. Prawda, iż narzędzia z kruszcu sporządzone, oszczędzają w robotach i czas i pracę: ztem wszystkiem naszym przykładem oświecony, widzisz, iż przemysł z cierpliwością może zastąpić takowe niedostatki. Praca, przyznaję, musi być większa, ale taż sama praca tyle za sobą dobra prowadzi, iż jej oszczędzać, jestto krzywdę istotną samemu sobie czynić. Nauczyła nas natura, czego nam koniecznie potrzeba: taż sama dała instynkt, jak tym potrzebom dogadzać mamy.