[260]Minionym dniom.
Kantylena.
Młodości, czarodziejski, balsamiczny kwiecie
Raz tylko przebywanych wesela ogrodów!
Jakże niezręcznie ręka naiwności rwie cię,
Jak niedbale twój kielich wonnych spełnia miodów,
Młodości, czarodziejski, balsamiczny kwiecie
Raz tylko przebywanych wesela ogrodów!
Młodości, niepowrotnie porzucony stepie,
Kędy szały hasały jak źrebców tabuny,
Kędy życie bujało i w zgniłym czerepie!
Gdzież twe pędy wichrowe, orkany, pioruny,
Młodości, niepowrotnie porzucony stepie,
Kędy szały hasały jak źrebców tabuny!
Młodości, rzeko w słońcu tocząca szafiry
Pośród zieleniejących radośnie wybrzeży!
Jak wesoło łódź życia przez twe pląsa wiry,
Jak strzałą — dokąd? dokąd? — śród fal szmernych bieży,
[261]
Młodości, rzeko w słońcu tocząca szafiry
Pośród zieleniejących radośnie wybrzeży!
Wonie róż i tymianu, borów aromaty,
Słońc wschody i zachody, pocałunki, śmiechy
Śpiewały w twojej pieśni namiętnej, bogatej.
O, gdzież twe pełną piersią wciągane oddechy,
Wonie róż i tymianu, borów aromaty,
Słońc wschody i zachody, pocałunki, śmiechy?
Jak monstrancya promienna w przyćmionym kościele,
Lśnią mi twe niepowrotne, słoneczne obrazy
W duszy, gdzie mrok się zwolna coraz gęstszy ściele...
Młodości, błysku krótki szczęścia i ekstazy,
Jak monstrancya promienna w przyćmionym kościele,
Lśnią mi twe niepowrotne, słoneczne obrazy.