Modernizm polski/Przedmowa do drugiego wydania

<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Wyka
Tytuł Przedmowa do drugiego wydania
Pochodzenie Modernizm polski
Redaktor Zofia Górzyna
Wydawca Wydawnictwo Literackie
Data wyd. 1968
Druk Drukarnia Wydawnicza, Kraków
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA

Drugie wydanie Modernizmu polskiego ukazuje się w czasie i okolicznościach, które nie uprawniają, jak to miało miejsce w roku 1959, przy wydaniu pierwszym, do prostego i ponownego przedruku książki podówczas opublikowanej, a napisanej w latach tużprzedwojennych.
Jakież to okoliczności? Dokonał się w ciągu owych lat, i to nie tylko u historyków literatury, generalny wzrost zainteresowania okresem Młodej Polski, a specjalnie jej formacją modernistyczną, wzrost w wielu swoich objawach zgoła nieoczekiwany. Główne narzędzia interpretacyjne użyte w Modernizmie polskimpokolenie, struktura, nie uległy przedawnieniu, ale pojawiły się też narzędzia nowe — alienacja. Ujawnione zostały w druku nie znane uprzednio teksty i materiały, nieraz wagi tak zasadniczej, jak Dzienniki Stefana Żeromskiego i Karola Irzykowskiego. Opublikowano cały zespół studiów szczegółowych, a nawet monografii pisarzy, z których dorobku czerpałem budulec na konstrukcję Modernizmu polskiego.
Wszystko to musiało wpłynąć na wygląd obecnego wydania. Zanim powiemy, jak wpłynęło, nieco szerzej należy przedstawić te elementy nowej sytuacji humanistycznej, które przed chwilą krótko zostały wyliczone. Generalny wzrost zainteresowania Młodą Polską, a zwłaszcza jej formacją modernistyczną, domagałby się nade wszystko opisu nieświadomych pokrewieństw i nieświadomego doboru wzorów przez najmłodszą literaturę polską. Dobór owych wzorów wyszedł poza granice literatury, sięgnął obyczaju, stroju, mody, estetyki życia codziennego. Secesja, będąc do niedawna przezwą, coraz dobitniej staje się upodobaniem.
Zadanie podobne przekracza rozmiary i możliwości niniejszego wstępu. Ale nie dziwiłbym się książce noszącej na przykład tytuł: Zmartwychwstanie Młodej Polski, czyli modernizm od nowa.
Mówiąc o tym odżyciu i ponownym zainteresowaniu ograniczę się wyłącznie do książek o charakterze naukowym. Młoda Polska upomina się o swoje prawa i odżywa w swym dalszym ciągu dotyczącym literatury: Neoromantyzm polski Juliana Krzyżanowskiego, seria młodopolska Obrazu literatury polskiej XIX i XX wieku. W swym ciągu dalszym artystycznym w skali obejmującej zarówno wybitne dzieła epoki, jak jej coraz bardziej przyciągające uwagę bibeloty: Secesja Mieczysława Wallisa[1]. W ciągu złożonym z codziennych chwil, przesądów, złudzeń, przemian obyczajowych: Fin-de-siècle po polsku Leona Przemskiego[2].
Przeprowadzono też nader użyteczną i precyzyjną rejestrację bieżącego życia i poczynań epoki w zakresie sztuk plastycznych: Polskie życie artystyczne w latach 1890—1914. Rejestracja w tym zakresie przeciągnięta zostanie również na dziesięciolecia dalsze, aż po współczesność. Warto by opracować podobne dzieło dla młodopolskiego życia literackiego. Nie jest proroctwem zawodnym, lecz futurologicznym pewnikiem, że ten zespolony z wielu poszczególnych ciągów trend interpretacyjny na pewno będzie się rozrastał.
Z kolei narzędzia interpretacyjne użyte w Modernizmie polskim i dalsze ich losy: pokolenie, struktura. Pojęcie pokolenia nie budziło w ostatnim dziesięcioleciu nadmiernego zainteresowania teoretycznego. Tylko dwie pozycje z tego zakresu warto dodatkowo wymienić. Pierwsza z nich to rozprawa Mieczysława Wallisa Koncepcje biologiczne w humanistyce. Słusznym zdaniem autora w ich skład wchodzi również częściowo, ale nie w sposób wyłączny — koncepcja pokolenia.

Fałszywe są zarówno teorie, które pojmują grupę rówieśniczą jako coś w rodzaju odmiany biotycznej, jak teorie, które powstanie pokolenia w sensie kulturowym tłumaczą wyłącznie czynnikami kulturowymi. Pewien czynnik biotyczny nie daje się tu wyeliminować. Czynnikiem tym jest maksymalna chłonność, wrażliwość, podatność okresu młodzieńczego, uwarunkowana świeżością i giętkością układu nerwowego, wzmożoną działalnością gruczołów dokrewnych etc.[3]
Druga podobna pozycja to książka Marcela Girard Guide illustré de la littérature française moderne (de 1918 à nos jours). Girard wychodzi z tradycji francuskiej na temat pokolenia, tradycji sięgającej praktyki krytycznej Sainte-Beuve’a, ale ciekawie ją modyfikuje. Jako punkt i datę krystalizacyjną danej generacji przyjmuje rok jej głównej aktywności, przypadający przed lub w trzydziestym roku życia uczestników danej generacji i ujmowany paralelnie z każdoczesnym stanem wydarzeń historycznych towarzyszących takiej dacie. Ponadto — podobnie jak Antoni Potocki — silnie podkreśla równoczesność i współistnienie pokoleń.

Wynikający z takich założeń metodycznych obraz tak będzie wyglądał dla literatury francuskiej pierwszej połowy XX wieku.

Historia zatem w sposób całkowicie naturalny dzieli ten okres. Na nieszczęście Francuzów, każdemu z pokoleń odpowiada wojna francusko-niemiecka. W roku 1950 w kraju tym żyli jeszcze ludzie, którzy urodzeni około 1870, już nie zdołali wziąć udziału w wojnie roku 1914, albo też przebyli ją w wieku, kiedy wojna nie wywarła większego wpływu na ich twórczość, ponieważ osobowość ich była już ukształtowana. Jest to pokolenie trzydziestolatków z roku 1900, pierwsze pokolenie XX wieku. Z kolei pojawiają się ci, którzy uczestniczyli w pierwszej wojnie światowej między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia, albo ci, których młodość została tym mocno nadwerężona i którzy dopiero wróciwszy z frontu zaczęli tworzyć: jest to pokolenie roku 1920, „pokolenie ognia”. Istnieje wreszcie pokolenie drugiej wojny światowej, pokolenie tych, którzy w roku 1940 liczyli około dwudziestu lat życia: „pokolenie partyzanckie” (maquis). Francja współczesna obejmuje te trzy pokolenia[4].

W dyskusjach literackich na temat aktualnie widocznej stratyfikacji metrykalnej termin pokolenie użytkowany jest stale. Wystarczy przypomnieć spory dotyczące „pokolenia 1956” czy „pokolenia «Współczesności»” — ten ostatni spór na łamach dwutygodnika „Współczesność” w latach 1966 — 1967.
Co innego ze strukturą. Pojęcie struktury w badaniach nad rzeczywistością społeczną stanowi jeden z centralnych instrumentów współczesnej humanistyki. Także w potocznym języku krytyki dziesięciolecia 1930—1939 termin ten dosyć powszechnie funkcjonował[5], niezależnie od tego, czy dany badacz znał doktrynę praskich strukturalistów[6] i czy z niej korzystał w swojej praktyce krytyczno-literackiej.
Mimo to ani w sposób generalny, ani też w stosunku do poszczególnych myślicieli polskich z początku XX wieku nie zostało dotąd prześledzone i opracowane zagadnienie o wadze podstawowej: kiedy mianowicie i u którego z owych myślicieli termin struktura najpierw się pojawił i począł funkcjonować jako narzędzie interpretacyjne?
Wygląda, że u Stanisława Brzozowskiego, ale bez szczegółowych badań trudno o pewność całkowitą. U Brzozowskiego zaś dopiero poczynając od Legendy Młodej Polski (1910), której podtytuł brzmi przecież: Studia o strukturze duszy kulturalnej. W Ideach i Głosach wśród nocy rozprawy, które powstały później od Legendy Młodej Polski, posiadają liczne znamiona myślenia strukturalnego; rozprawy wcześniej napisane, a w tych obydwu książkach pomieszczone, tego piętna nie noszą.
Również Ostap Ortwin jako wydawca i przedmówca Głosów wśród nocy świadom był strukturalizmu Brzozowskiego, przypisując jego utrwalenie się w umyśle pisarza głębszemu zaznajomieniu z kulturą i literaturą angielską:

Zetknięcie się żywe i bliskie z naczelnymi przedstawicielami kultury angielskiej zaostrza u Brzozowskiego z jednej strony właściwy mu zmysł ogarniania całości zbiorowych organizmów historycznych, udoskonala zdolność ujmowania wielkich dziejowych planów w ich zasadniczych rysach, rozwija swoistą metodę rozpatrywania wszystkich pierwiastków twórczości literackiej, jako składowych momentów i wykładników pewnych struktur kulturalnych o dalekich, w miąższ biologicznego, obywatelskiego i prawnego ustroju życia sięgających perspektywach[7].

Nie sposób we współczesnej humanistyce polskiej wnikać we wszystkie skomplikowane typy i rozgałęzienia problematyki strukturalnej. Przypominam tylko pozycje najważniejsze.
Stanisław Ossowski w książce Struktura społeczna w klasowej świadomości, ustalając znaczenie terminu struktura oraz jego pochodzenie w języku polskim, odwołał się przede wszystkim do dwojakiego sensu, jaki ów termin posiada w polszczyźnie. Jego znaczenie dawniejsze dotyczyło stosunków przestrzennych i związane było głównie z architekturą. Ten stan świadomości językowej odbija dokładnie Słownik warszawski, gdzie podstawowe znaczenie rzeczownika struktura zostało określone: „sposób budowania widoczny w budowli, sposób łączenia części pojedynczych w całość, budowa, styl”[8]. Znaczenie nowsze, metaforyczne, o tyle według słusznych rozważań Ossowskiego nie odbiegło od znaczenia pierwotnego, że oznacza nadal określony związek części w obrębie pewnej całości, o tyle zaś odbiegło i stało się metaforyczne, że ten związek przestał posiadać charakter jedynie przestrzenny. „Struktura w sensie metaforycznym — definiuje Ossowski — to system dystansów interpretowanych przenośnie i zależności takiego lub innego rodzaju”[9].
Do idei struktury w badaniach historycznoliterackich odwołują się podstawowe rozprawy Marii Janion: Tradycje i perspektywy metodologiczne badań genetycznych w historii literatury oraz Światopogląd polskiego romantyzmu[10]. Wedle M. Janion następujące dyrektywy generalne są znamienne dla badań o charakterze strukturalnym. Cytuję poniższe sformułowanie, ponieważ — o ile sam jestem w stanie sądzić — Modernizm polski pozostaje z nimi w zgodzie, mimo że autor nie wnikał dokładniej w odpowiednią problematykę od jej strony czysto teoretycznej.

Postulat badania tylko całości i każdego elementu ze względu na całość; niedopuszczalna jest atomizacja, mechaniczne izolowanie i równie mechaniczne sumowanie wyodrębnionych elementów.
Idea struktury (systemu) toruje jedyną drogę uchwycenia specyfiki zjawiska, ponieważ zapewnia możliwość uchwycenia własności zjawiska i stosunków między właściwościami. 2. Struktura jest całością sfunkcjonalizowaną, decydującym jej rysem jest stosunek wzajemny części i całości. Stąd relatywizacja własności rzeczy w zależności od funkcji. „Ta sama rzecz posiada różne znaczenia, jest w gruncie coraz inną rzeczą zależnie od struktury, w którą zostaje wcielona. Związek z całością określa dopiero przedmiot”. (J. Metallmann). 4. Struktura — to swoista prawidłowość; na jej gruncie dają się sformułować pewne prawa ogólne[11].

Zbliżony metodologicznie do niniejszej książki tytuł nosi praca Andrzeja Walickiego W kręgu konserwatywnej utopii. Struktura i przemiany rosyjskiego słowianofilstwa. Określenie światopoglądu jest u Walickiego następujące: „struktura sensowna, system wartości poznawczych, etycznych i estetycznych, wewnętrznie koherentny w ramach właściwego sobie stylu”[12]. Ten ostatni warunek — właściwy styl, bardzo przylega do modernizmu w ogóle.
Ostatnią chronologicznie i opartą na bardzo bogatym materiale, pochodzącym z aktualnie prowadzonych badań zagranicznych nad socjologią kultury, jest rozprawa pióra Stefana Żółkiewskiego O regułach analizy strukturalnej. Propozycje metodologiczne Żółkiewskiego łączą się z problematyką znaków kulturowych, z zagadnieniem modelów kultury oraz wynikającą stąd możliwością planowania i przewidywania działań kulturowych.

Najogólniejsze przytoczone pojęcie struktury zakłada jej wewnętrzne uporządkowanie, wyrażalne we względnie trwałych regułach transformacji. Ta właściwość pozwala nam przewidywać przy spełnieniu określonych warunków występowanie określonych znaczeń, tak jak określając warunki potrafimy przewidywać występowanie zdarzeń. Ten nowy typ przewidywania zdaje się mieć decydujące znaczenie dla planowania społecznego[13].

Wreszcie termin alienacja i związana z nim problematyka. W drugim wydaniu Modernizmu polskiego wiąże się z nią rozprawa Młoda Polska jako problem i model kultury (druk. „Pamiętnik Literacki”, LIV, 1963, z. 2), dodana do działu Szkice z problematyki modernizmu. Natomiast w tekście głównym książki nie widzę zapowiedzi i przeczuć, ażebym przed laty trzydziestu dostrzegał możliwość zjawiska, jakie nazywam — modernizmu ciąg alienacyjny.
Egzystencja problematyki alienacyjnej zdaniem wielu badaczy rozpoczęła się w okresie Młodej Polski, a ściślej w ogólnoeuropejskiej formacji modernistycznej. Poczyna uchodzić ona, już Ludwik Krzywicki dał temu świadectwo, za pierwszą epokę alienacji zbiorowej, a nie tylko wyobcowania szczególnie ku temu predestynowanych jednostek (np. Rousseau. Baudelaire), chociaż i to ostatnie zjawisko wystąpiło nagminnie wśród artystów z końca wieku. Także najnowsze i nie obciążone balastem dawnych badań interpretacje pism Stanisława Brzozowskiego zmierzają ku temu, ażeby wskazać nie tylko podskórną obecność, ale również światopoglądową i metodologiczną świadomość istnienia ciągu alienacyjnego u twórcy Legendy Młodej Polski. Specjalnie to się wybija w pracach najmłodszych badaczy na temat Brzozowskiego[14].
W stosunku do niego stanowisko takie jest wysoce jednostronne. Wprawdzie podstawowe dzieło beletrystyczne Brzozowskiego nosi znamienny tytuł Sam wśród ludzi, ale antropologia kultury przez niego proponowana nie ku temu zmierza, ażeby na modłę kafkowską potwierdzić i ugruntować ów tytuł jako zjawisko nieuchronne. Na płaszczyźnie tej antropologii wyobcowany człowiek i wyobcowana kultura winny być zintegrowane i cały pasjonujący wysiłek myśli Brzozowskiego na ten cel był nakierowany przecież. Alienacja kulturowa i osobnicza to punkt odbicia dla owego wysiłku, integracja to jego meta.
U Brzozowskiego występuje i w sposób konsekwentny przewija się kilka ciągów myślowych, których współistnienie orzeka o jego filozofii. W zakresie swoistej teorii poznania tego myśliciela jest to ciąg strukturalny. Twórca Legendy Młodej Polski, której podtytuł brzmi przecież — Studia nad strukturą duszy kulturalnej, pojęciu i problemowi struktury nadał nowoczesną waloryzację i funkcję. Jest to dalej ciąg egzystencjalny, dotyczący miejsca gatunku ludzkiego w obliczu przyrody jako świata pozaludzkiego oraz wytyczający miejsce życia ludzkiego w społeczeństwie. Z kolei wspomniany ciąg alienacyjny, którego równoważnikiem staje się ciąg integracyjny, bezpośrednio związany z marksistowską inspiracją myśli Brzozowskiego. Ten ciąg ostatni posiada kilka konsekwentnych ogniw: człowieka pojedynczego pragnie Brzozowski włączyć w zbiorowość, naród w ludzkość, kulturę i historię polską w powszechną, klasy upośledzone w świadome i odpowiedzialne uczestnictwo w historii oraz kulturze.
Tyle o Brzozowskim. Świadectwem „kariery problematyki”, niekoniecznie odnoszonej tylko do modelu kultury modernistycznej, będą propozycje metodologiczne Stefana Żółkiewskiego, wyłożone w rozprawie Główny problem literatury współczesnej[15]. Będzie to z kolei tyleż instruktywny, co dyskusyjny projekt zastosowań pojęcia alienacji w badaniach literackich przedstawiony przez Andrzeja Wernera[16].
Wreszcie — bardzo silny oddźwięk ideowo-społeczny, jaki towarzyszy dyskusjom na temat, czy powstanie państwa i gospodarki socjalistycznej zniosło sytuacje alienacyjne (jak spodziewał się tego Marks), czy też sytuacje takie istnieją, a nawet otrzymują nową pożywkę. Mowa oczywiście o dyskusjach wywoływanych przez książki Adama Schaffa, a specjalnie Marksizm a jednostka ludzka[17].
Przedstawione elementy nowej sytuacji humanistycznej nie uprawniały ku temu, ażeby Modernizm polski gruntownie przerobić i do nich dostosować. Książka ta prezentuje określony etap badań nad Młodą Polską i modernizmem, co oznacza zarówno dające się nadal podtrzymać propozycje rozumienia tego okresu i tej formacji, jak też oznacza — sprawa nieunikniona! — ograniczenia w świadomości metodologicznej autora, które powinny pozostać bez zmiany.
Nowe i doniosłe materiały, o jakich się już wspomniało, a także szereg recenzji wywołanych przez Modernizm polski, oto przyczyny, dla których wydanie obecne różni się jednak od pierwszego. Są to zmiany głównie kompozycyjne oraz objętościowe, nie zmieniające zasadniczej konstrukcji całości.
Z prawdziwą wdzięcznością wymieniam recenzje i omówienia, w kolejności chronologicznej, jak się ukazywały: Z. Greń Dynamika nagiej duszy („Życie Literackie”, 1959, nr 52): J. Łukasiewicz W stronę modernizmu (także Szkice literackie Leśmiana), „Tygodnik Powszechny”, 1960, nr 5; W. Maciąg Wzór polonistycznych doświadczeń („Twórczość”, 1960, nr 3); J. E. Płomieński Modernizm polski pod reflektorem badawczym („Kierunki”, 1960, nr 13); T. Terlecki Pół Młodej Polski („Wiadomości”, Londyn 1961, nr 4); H. Markiewicz Na marginesach „Modernizmu polskiego” („Ruch Literacki”, 1961, nr 2); M. Głowiński Kazimierz Wyka, Modernizm polski, („Pamiętnik Literacki”, 1961, z. 3); P. Hertz Z dziennika lektury („Nowa Kultura”, 1962, nr 8).
Wyliczywszy pragnę dodać, że najwięcej skorzystałem z recenzji prof. Henryka Markiewicza i doc. Michała Głowińskiego. Wobec tych recenzji, wobec nowych źródeł oraz opracowań, wypadło podjąć takie zabiegi autorskie, ażeby — nie zmieniając zasadniczej konstrukcji Modernizmu polskiego — w miarę możliwości wygląd edytorski książki dopasować do tej potrójnej potrzeby. Specjalnie na tym mi zależało, ażeby nie pominąć milczeniem nowych opracowań i nowych propozycji interpretacyjnych, zwłaszcza gdy wychodziły one spod pióra młodego i najmłodszego pokolenia historyków literatury. Ciągłość nauki, jeżeli nie ma być frazesem, buduje się przecież przez wzajemną uwagę, a szczególnie uwagę nakierowaną ku młodszym. Jeżeli mimo takiego założenia kogoś pominąłem — niedopatrzenie i przypadek, a nie intencja.
Wspomniane zabiegi zostały wykonane następująco. Co się dało, do przypisów pod tekstem i wprost do tekstu głównego. Niewiele jednak nowych materiałów można było upchnąć w te miejsca, a forsowanie i rozrost przypisów groziłyby tym, że w ciągu wielu kolejnych stronic zajmowałyby one więcej miejsca aniżeli tekst główny. Uczyniłoby to książkę mało czytelną. Wobec tego przeważającą większość owych materiałów przerzuciłem do aneksów umieszczonych na końcu tekstu głównego. Tam bowiem można się było rozpisać na różne strony... Nie tylko to jednak. Kto chce, niechaj te aneksy czyta, a kto nie, może je pozostawić nie tknięte okiem. Znajomość głównej konstrukcji i zasadniczych tez książki na tym nie ucierpi.
Aneksy jednak nie rozwiązywały sprawy w stosunku do zasadniczych materiałów dowodowych (Żeromski, Irzykowski i inni), a także tam, gdzie w świetle przytoczonych recenzji wypadło inaczej ująć dany problem. Wszystko to musiało się dokonać w tekście głównym. Wobec tego wydanie drugie Modernizmu polskiego wykazuje w stosunku do pierwszego następujące w nim nowe podrozdziały, na które pragnę zwrócić uwagę czytelnika: odmienne ujęcie początkowej partii w Przeżyciu pokoleniowym modernistów (s. 57); nowe podrozdziały Niedoszły polski modernista (s. 69—75); Horla i konsekwencje (s. 164—172) oraz wiele pomniejszych dodatków i zmienionych redakcji.
Wachlarz pojęć i terminów generalnych służących do oznaczenia prądów i poetyk okresu 1890 — 1914 (zarówno u jego twórców, jak późniejszych badaczy) został w sposób niezwykle szczegółowy i wnikliwy omówiony w rozprawie Henryka Markiewicza Młoda Polska i „izmy”[18]. Ponieważ znajomość powyższej rozprawy uważam za całkowicie niezbędną dla uściślenia (a także sprostowania) wielu wywodów niniejszej książki, za łaskawym zezwoleniem Autora została ona przedrukowana na czele Szkiców z problematyki modernizmu. Inaczej byłbym zmuszony w rozlicznych miejscach wciąż cytować Młodą Polskę i „izmy”.
Jeszcze słowo o Joachimie Metallmannie. Jego rozprawa na temat problemu struktury w nauce współczesnej okazała się wielce pomocną przy komponowaniu metodycznym Modernizmu polskiego. Lecz jakże dziwnym lukiem potrafią się zamknąć nasze wspomnienia!
Nazwisko Joachima Metallmanna widnieje na tablicy, jaka w Collegium Novum upamiętnia imiona tych wszystkich pracowników Uczelni, którzy w latach 1939—1945 oddali swe życie za ojczyznę, naukę i godność człowieka. Tak czytamy na owej tablicy. Kiedy pisałem przedmowę do pierwszego wydania, jeszcze nie była ufundowana i odsłonięta. W ramach jubileuszu 600-lecia Almae Matris Jagellonicae dokonał tego ostatniego aktu Stanisław Pigoń.
Metallmann był w roku 1939 docentem Uniwersytetu Jagielońskiego i znalazł się w grupie porwanych 6 XI 1939. Nigdy już nie wrócił do Krakowa. W którychś tam niższych klasach gimnazjalnych uczył mię przyrody. Z ostrą twarzą, przenikającym wzrokiem, siwą głową, surowy i wymagający, zmuszał, byśmy na lekcje przynosili żywe stworzonka, żaby i bodaj myszy. W słoikach wypełnionych wodą i w pudełkach musieliśmy obserwować sposoby ich zwierzątkowego bycia. Przyjmował tylko odpowiedzi z wiązie i precyzyjne. Budził lęk wśród szczeniaków nieświadomych, że przy słoikach z żabami obcuje z klasą szkolną naukowiec o prawdziwie uniwersyteckim poziomie.
Nigdy za podaną mi inicjację metodologiczną nie zdążyłem podziękować onegdajszemu nauczycielowi przyrody w VII gimnazjum im. A. Mickiewicza przy ulicy Starowiślnej 48, chociaż spotykałem go nieraz w uczelni. Czynię to obecnie, tusząc, że na podobne podziękowanie nigdy nie jest za późno.
Nie spodziewam się, ażeby Modernizm polski miał trzecie wydanie. Tak więc po wielu perypetiach, opowiedzianych w obydwu przedmowach, żegnam na zawsze tę książkę mojej młodości naukowej.

Kraków, 1966—1968.





  1. Por. Rozmowa o secesji, „Polityka”, 1968, nr 19. Redakcyjny podtytuł owej rozmowy trafnie wyznacza główny powód zwrotu do secesji: „Czy upodobanie do lampy naftowej jest maską artysty zbuntowanego przeciw kulturze masowej?”
  2. Por. K. Wyka Bibeloty czy problemy, „Trybuna Ludu”, 1967, nr 118.
  3. M. Wallis Koncepcje biologiczne w humanistyce, w: Fragmenty filozoficzne. Seria druga. Księga pamiątkowa ku uczczeniu czterdziestolecia pracy nauczycielskiej w Uniwersytecie Warszawskim profesora Tadeusza Kotarbińskiego, Warszawa 1959, 8. 328.
  4. M. Girard Guide illustré de la littérature française moderne (de 1918 à nos jours), Paris 1949, s. 13.
  5. Mogę się powołać na własny język krytyczny i używanie w nim terminu struktura, por. K. Wyka Stara szuflada, Kraków 1967, s. 67, 98, 105.
  6. Por. Praska szkoła strukturalna w latach 1926—1948. Wybór materiałów. Warszawa 1966. Seria: U źródeł współczesnej stylistyki, 4.
  7. S. Brzozowski Głosy wśród nocy. Studia nad przesileniem romantycznym kultury europejskiej, Lwów 1912, 8. XVI.
  8. Słownik języka polskiego J. Karłowicza, A. Kryńskiego i W. Niedzwieckiego, t. VI. Warszawa 1915, s. 465.
  9. S. Ossowski Struktura społeczna w klasowej świadomości. Łódź 1957. s. 14.
  10. M. Janion Tradycje i perspektywy metodologiczne badań genetycznych w historii literatury, w księdze zbiorowej: Zjazd Naukowy Polonistów 10—13 grudnia 1958, Wrocław 1960, głównie rozdział noszący tytuł: Antygenetyzm strukturalizmu i funkcjonalizmu, s. 177—186; Światopogląd polskiego romantyzmu, w książce zbiorowej: Proces historyczny w literaturze i sztuce. Materiały konferencji naukowej maj 1965, Warszawa 1967, s. 116—142.
  11. Zjazd Naukowy Polonistów, s. 178—179.
  12. A. Walicki W kręgu konserwatywnej utopii. Struktura i przemiany rosyjskiego słowianofilstwa, Warszawa 1964, s. 8.
  13. S. Żółkiewski O regułach analizy strukturalnej, „Kultura i Społeczeństwo”, 1966, nr 4, s. 74.
  14. Na myśli przykładowo mam takie rozprawy: A. Werner Ja i naród, czyli Stanisława Brzozowskiego antynomie wolności; — A. Mencwel Krytyka i utopia; — B. Cywiński Problematyka religijna w pismach Stanisława Brzozowskiego, „Twórczość”, 1966, nr 6.
  15. S. Żółkiewski Zagadnienia stylu, Warszawa 1965. Rozprawa drukowana uprzednio w „Odrze”, 1964, nr 12.
  16. A. Werner O pojęciu alienacji w badaniach literackich, „Pamiętnik Literacki”, LVII, 1966, z. 2.
  17. Dyskusja nad książką Adama Schaffa pt. Marksizm a jednostka ludzka. „Nowe Drogi”, 1963, z. 12. Wśród autorów polskich piszących o problemie alienacji nie dostrzegam dowodów znajomości przebiegu i referatów przedstawionych podczas sesji naukowej zorganizowanej na temat marksowskiego pojęcia alienacji przez uniwersytet w Jenie. Jak wiadomo, w tej właśnie uczelni w roku 1841 Marks uzyskał stopień doktora filozofii i już w rozprawie doktorskiej Marksa (Differenz der demokritischen und epikureischen Naturphilosophie) pojawia się u niego termin alienacja, ale w znaczeniu odmiennym od później używanego. Materiały sesji zostały opublikowane w czasopiśmie: „Wissenschaftliche Zeitschrift der Friedrich-Schiller-Universität Jena”, Jahrgang 13, 1964. Gesellschafts- und Sprachwissenschaftliche Reihe — Heft nr 3
  18. Markiewicz Młoda Polska i „izmy”, w: Z problemów literatury polskiej XX wieku. T. I. Młoda Polska, Warszawa 1965, s. 7—51.