Jezu mój! Życie życia mego,
Wysłuchaj proźby korne dziecka Twego.
Tyś Ojcem moim — Tyś jest Matką moją
Ja dzieckiem Twojem — ja owieczką Twoją!
Tyś sam powiedział, że jesteś Pasterzem,
Nadzieją w smutku, w nieszczęściu puklerzem.
Że jesteś drogą — że nikt nie zaginie,
Kto się z tą drogą — z Tobą nie rozminie!
Jak mnie zawołasz, bez smutku i trwogi
Pójdę za Tobą przez ciernie i głogi:
Bo wiem że Pasterz owieczki nie zdradzi,
Na przepaść matka dziecka nie wprowadzi,
Tyś sam pozwolił, bym w każdej potrzebie
Wołała: Ojcze, który jesteś w niebie,
Nie daj, o Tobie, abym zapomniała,
Dziecko, od Ojca bym odstąpić miała!
Wiem, cierpieć muszę! bo na łez dolinie
Cóż to dziwnego że łza ciągle płynie.
Wiem, walczyć muszę! bo świat jest wygnaniem
Więc cóż dziwnego, że życie konaniem!
Chcesz mi dać zdrowie? Tobie podziękuję.
Chcesz bym cierpiała? cierpienie przyjmuję.
Czyń co chcesz Panie, z Tobą i przy Tobie
Błogo mi będzie w każdej życia dobie.
Ty wiesz najlepiej czego mi potrzeba,
Ty pewną dla mnie znasz drogę do nieba.
Niech się tak stanie jako Ty zarządzisz
Ja zbłądzić mogę, Ty nigdy nie zbłądzisz!
Błogosław Panie matkę, ojca mego
Te prośbę składam w ranę Serca Twego;
Jeśli dasz zdrowie — Panie nie dla siebie
Chcę żyć — lecz dla nich tylko i dla Ciebie.