Pieśni błagalne/Całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Karol Antoniewicz
Tytuł Pieśni błagalne
Pochodzenie Poezye O. Karola Antoniewicza T. J.
Redaktor Jan Badeni
Wydawca Spółka Wydawnicza Polska
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia «Czasu»
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


PIEŚNI BŁAGALNE.




MODLITWA CÓRKI.
I.

J

Jezu mój! Życie życia mego,
Wysłuchaj proźby korne dziecka Twego.
Tyś Ojcem moim — Tyś jest Matką moją
Ja dzieckiem Twojem — ja owieczką Twoją!
Tyś sam powiedział, że jesteś Pasterzem,
Nadzieją w smutku, w nieszczęściu puklerzem.
Że jesteś drogą — że nikt nie zaginie,
Kto się z tą drogą — z Tobą nie rozminie!
Jak mnie zawołasz, bez smutku i trwogi
Pójdę za Tobą przez ciernie i głogi:
Bo wiem że Pasterz owieczki nie zdradzi,
Na przepaść matka dziecka nie wprowadzi,
Tyś sam pozwolił, bym w każdej potrzebie
Wołała: Ojcze, który jesteś w niebie,
Nie daj, o Tobie, abym zapomniała,
Dziecko, od Ojca bym odstąpić miała!
Wiem, cierpieć muszę! bo na łez dolinie
Cóż to dziwnego że łza ciągle płynie.
Wiem, walczyć muszę! bo świat jest wygnaniem
Więc cóż dziwnego, że życie konaniem!

Chcesz mi dać zdrowie? Tobie podziękuję.
Chcesz bym cierpiała? cierpienie przyjmuję.
Czyń co chcesz Panie, z Tobą i przy Tobie
Błogo mi będzie w każdej życia dobie.
Ty wiesz najlepiej czego mi potrzeba,
Ty pewną dla mnie znasz drogę do nieba.
Niech się tak stanie jako Ty zarządzisz
Ja zbłądzić mogę, Ty nigdy nie zbłądzisz!
Błogosław Panie matkę, ojca mego
Te prośbę składam w ranę Serca Twego;
Jeśli dasz zdrowie — Panie nie dla siebie
Chcę żyć — lecz dla nich tylko i dla Ciebie.



II.

K

Kocham Cię Jezu i kocham serdecznie
I tak Cię kochać przyrzekam statecznie.
Tyś dla mnie życiem i światłem i drogą,
Z Tobą bogata — bez Ciebiem ubogą!
Jeśli zapłaczę, to Ty mnie pocieszysz,
Jeśli upadnę, w pomoc mi pospieszysz.
Ty mnie nauczysz smutnym łzy ocierać,
Ty mnie nauczysz żyć, kochać, umierać!
Ty mnie nauczysz być skromną, pobożną,
Ty mnie nauczysz być w mowie ostrożną.

Ty mnie nauczysz płocho nie obwinić,
Wszystkim odpuścić, wszystkim dobrze czynić.
Ty mnie nauczysz być pilną, cierpliwą,
Pokorną, grzeczną, uprzejmą, życzliwą.
I żadnem słówkiem Ciebie nie obrazić,
I serca żadnym pomysłem nie skazić!
Jezu mój drogi! prowadź Twoje dziecię,
Tobie posłuszną, chcę być całe życie.
I z głębi serca wołać będę: Panie
Niech się Twa święta wola ze mną stanie!
Błogosław Jezu matkę — ojca mego,
Za nich się modlę — z rozkazu Twojego.
Lecz choćbyś tego nie rozkazał Panie
To serce mówi: Dziecię módl się za nie!
Za wszystką miłość, trudy i staranie,
Ty ich stokrotnie pobłogosław Panie.
Nie daj o Boże — bym zapamiętała
Jednej ich łezki przyczyną się stała!




PRAGNIENIE NIEBA.

B

Boże ja Ciebie,
W każdej potrzebie
O pomoc proszę;
W szczęściu, żałobie,
Zawsze ku Tobie
Duszę mą wznoszę. —

Tyś jeden Panie
Moje kochanie,
Tyś mi dał życie,
Głos mojej duszy
Ciebie poruszy, —
Ja Twoje dziecię. —

Boże litości,
Płomień miłości
Wlej w serce skrycie;

Tyś mi dał duszę,
Nią Ciebie muszę,
Kochać nad życie. —

Jeśli nie zdoła
Dusza anioła
Wznieść się do Ciebie;
Ach! Wieczny Boże,
Tu żyć nie może;
Weź ją do Siebie. —

Weź ją do Siebie,
Niechaj tam w niebie
W Tobie utonie;
Niechaj w wieczności
Ogniem miłości
Kocha i płonie.

Kocha i płonie
W aniołów gronie,
W przybytku chwały;
Tam gdzie miłości,
Hymnem radości
Gwiazdy zabrzmiały. —

Gdzie światy krążą,
Duchy się wiążą

Przy Twoim tronie:
Jak ziarnka piasku,
W tym morza blasku
Dusza niech tonie. —

Niech więzy rzuci,
Do Ciebie wróci
O! wieczny Boże;
Weź ją do Siebie....
Tak — tylko w niebie
Kochać Cię może. —




PIEŚŃ ŻALU.

J

Jak zwiędłym liściem wiatr po polach miota,
Tak sercem ludzkiem miotają koleje.
I złudnych uciech czernieje pozłota,
Szybko nadziei marny kwiat więdnieje.
Człowiek, co dzisiaj w szczęście i świat wierzy,
Może już jutro przepaść błędu zmierzy.

W sercu zwiedzionych wtenczas, jakby w grobie
Grzmią tylko sądu Boskiego wyroki,
Świat niegdyś strojny, dziś w ciężkiej żałobie
W smutne się grozy przemienia widoki.
Prawda zabłysła, nikną urojenia,
I uśmiech w żalu zmienił się westchnienia.

Przeszłość powstaje jak grobowa mara,
W grzechach spędzonych wątek godzin snuje,
Do serca groźno zakołace wiara,
A duszy wieczność gdy okropna zwiastuje,
Gdy jeszcze człowiek brzemię życia dźwiga,
Już go sąd straszny — już go piekło ściga.


I jakby ze snów ciężkich ocucony
Przed słońcem prawdy schyla swe oczy.
Widzi świat cały — ale bez zasłony,
Jak brudnych uciech przed nim nurty toczy,
Przed światem zginał niebaczny kolana,
Dziś świata nie chce uznawać za Pana.

Gdzie jest to szczęście, które mi przyrzekał?
Laury, któremi wieńczyć miał me skronie?
Za niemi goniąc od prawdym uciekał
I mary widma ściskałem w swe dłonie.
Świecie, twe szczęście marne urojenia,
A laury twoje, jak prędko więdnieją!
Odgłosy chwały mienią się w westchnienia —
Gwiazdy, nim weszły na niebo, blednieją;
Dróżyny twoje tak ciemne i kręte!
Od drogi życia i prawdy odcięte!

Zbyt długom za twem szczęściem gonił,
Zbyt długom twoim jęczał niewolnikiem,
Dziś, gdyś mi Boże tę przepaść odsłonił,
Gdyś mnie Twej laski oświecił promykiem:
Dusza wdzięcznością i żalem ujęta,
Zrywa ze łzami niewoli swej pęta.

Jeślim przewinił — winy me poznaję.
Błędów młodości nie racz liczyć Boże,
We łzach pokuty dziś przed Tobą staję —
Tobie me serce w pokorze oddaję,
Chcę łez strumieniem przelanym obficie
Zmazać, odkupić przeszłe moje życie.




DO ŚW. JÓZEFA.

Z

Z pokorą wszyscy u nóg Twych klękamy,
Niechaj opieki Twojej dziś doznamy —
O oblubieńcze Panny nad Pannami
Święty Józefie, przyczyń się za nami!

Ty jeden jesteś od Boga wybrany
Być opiekunem Matki ukochanej.
Tej czystej lilii pomiędzy cierniami,
Święty Józefie, przyczyń się za nami!

Tyś na Twych rękach Zbawiciela nosił,
Nie jedneś trudy dla Niego ponosił.
Tyś Go własnymi kołysał rękami,
Święty Józefie, przyczyń się za nami!

Nieraz się potem zalało Twe czoło
Dla Matki, Syna pracując wesoło,
Dziś zbogacony Boskiemi darami
Święty Józefie, przyczyń się za nami!


Ciebie Przedwieczny uznał za godnego
Być ojcem, stróżem, Słowa wcielonego,
Ciebie hojnemi obdarzył łaskami,
Święty Józefie, przyczyń się za nami!

Ty dziś królujesz na górnym Syonie
Z Jezusem, Maryą w patryarchów gronie,
Prześliczna gwiazdo pomiędzy gwiazdami,
Święty Józefie, przyczyń się za nami!




MODLITWA ZA UMARŁYCH.

W

Wieczne odpoczywanie
Racz umarłym dać, o Panie,
Którzy w łasce Twojej żyli
I w niej życie zakończyli.
Niech im jasność Twoja świeci,
Bo to Twoje, Panie, dzieci,
Coś najświętszą krwią Twą zbawił,
Byś im wiecznie błogosławił.

Wieczne odpoczywanie
Racz umarłym dać, o Panie!
Sprawiedliwy tu bezpiecznie
Żyje i żyć będzie wiecznie,
I nagrodę swą odbierze,
Że Cię kochał wiernie, szczerze,
A choć w życiu się zadłużył,
Jednak zawsze Tobie służył.
Tyś mu za to dopomagał,
By pokutą Cię przebłagał.


Wieczne odpoczywanie,
Racz umarłym dać, o Panie!
Przepuść im dla Twej litości
Grzechy ludzkiej ułomności.
I na wypłatę za ich długi
Niech im służą Twe zasługi.
Modły nasze i cierpienia
Niech wybawią ich z więzienia,
By się z Tobą połączyli,
Za nas w niebie się modlili.




MODLITWA WIECZORNA.

D

Dzięki Ci, Boże, za ten dzień przeżyty,
Dzięki Ci Boże, za każdą godzinę,
Za zdrowie duszy i za ciała siły.
Dzięki za każdą chleba okruszynę.

I o dzień jeden życie się skróciło.
Czym się w nim nowym grzechem nie zadłużył?
Czy się me serce na lepsze zmieniło?
Czym na Twą łaskę, czy na gniew zasłużył?

Jeślim zawinił, odpuść mi, o Panie!
Przyjm te łzy żalu i poprawy chęci,
Niechaj Twa łaska, Twoje zlitowanie,
Na dalszą życia pracę mię poświęci.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Karol Antoniewicz.