<<< Dane tekstu >>>
Autor Kornel Ujejski
Tytuł Monolog
Pochodzenie Poezje Kornela Ujejskiego
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1866
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron
MONOLOG.
(Ogród przypierający do zamku królewskiego. Noc.)

Ktoś śpiewał — czy się zdało? — jeszcze echo śpiewa;
Czy to może te stare, te stuletnie drzewa
Osłonione północy tajemniczą ciszą
Podają sobie wspólnie co od ludzi słyszą?
To, co nieraz przez zęby wyciśnie przechodzień,
I co z miasta nadpływa z nową, siłą codzień:
Głos cichego przekleństwa a głośnej boleści —
W dzień drzewo podsłuchuje, w noc liściem szeleści?
Może! — bo któż znurtował przyrodzenia ciemnie!

O, jak głowa mi tętni, jak krew kipi we mnie!
Bal jeszcze trwa u króla! jeszcze zamek gore
Pochodniami, lampami... Ho! bal w samą, porę!
Każ muzyce grać huczniej, otocz się trąbami,
Bo twe ofiary w głos ci krzyczą nad uszami,
I wzdrygniesz się wspomnieniem i dłoń ci tak zadrzy,
Że wina nie nalejesz do kolejnej czaszy.
Zgryzota jak gadzina wlezie do zanadrzy,
W dzień łechtać ciebie będzie, w noc z łóżka wystraszy,
Bo ona nie oblecze się w nizką pokorę
Przed twoim majestatem ... Ho! bal w samą porę!


Śpij ludu snem spokojnym! my za cię czuwamy,
My kapłani twej zemsty, my twoi wybrańce —
Patrz! — podziemie tam straszne, na stropie kagańce,
Dwa miecze skrzyżowane u wchodowej bramy;
Tam stół czarny pośrodku, otoczony w kole
Sprzysiężonemi — dziko patrzają i chmurnie —
Maskami skryli twarze — milczą — a na stole
Urna kirem przykryta — kule są w tej urnie!
Znak dano — i wnet sto rąk sięgnęło do urny.
Sto rąk jako sto dziobów zgłodzonych po ziarna;
Sięgnąłem — odskoczyłem — blask uderzył górny,
Dłoń rozwarłem —: Jam wybran! Kula moja czarna!
Idźcie spać bracia moi! — już ja za was czuwam!

Wybiegłem jak szalony i do zamku gonię,
I z nożem za rękawem w tłum ludu się wsuwam;
Pyszny tu widok! zamek jako lampa płonie
A światło na tłum pada...

Lud strasznego czoła!
Gwarzy tylko i mruczy — biada, gdy zawoła!
I tyle dosłyszałem w tym tłumionym krzyku:
«Te lampy — one pełne są naszego szpiku,
A puhary, toczone są tam z naszych kości.
Tam za naszą niedolę kupione te jadła,
Któremi stół okryty króla jegomości.
Bo nam dzisiaj zabrano własności ostatek,
Naseym ustom ostatni kęs przemoc odkradła,
To nas dzisiaj ciekawość wypędziła z chatek.
Na co go zamieniono.»

Potem zębów zgrzyty
Słyszałem, i westchnienie — głęboko westchnęli;
A z zamku spłynął huczny głos trąby i żeli,

I wrzask stujęzyczny: zdrowie księcia faworyty!
Służalce wyszli z zamku i wpadli do tłumu
I rozpędzali kijmi....
W głowie morze szumu!
A w piersi czuję ogień i zamęt i trwogę —
Nie mogę ustać — oprę się o lipę;
Gdybym teraz tym nożem utorował drogę,
Aż do niego — i ucztę zamienił na stypę!
Darmo — dłoń za drżąca — ofiarę pominę,
Darmo — wzrok za łzawy — ofiarę prześlepię —
Zaczekam — ale pójdę!!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kornel Ujejski.