<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Murowanka
Pochodzenie Świat. Dwutygodnik ilustrowany 1888 nr 1 i 2
Wydawca Redakcyja „Świata”
Data wyd. 1888
Druk Wł. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


III.

Pustych trzech było nas chłopaków. Wylecieliśmy za miasto, sami niewiedząc poco. Chciało się nam powietrza, wiosny, szumu drzew, widoków szerszego świata, który każdy z nas pragnął opanować i pochłonąć.
Śmialiśmy się idąc drużyną, a oczy nasze wilżyły się nieraz wśród tej wesołości gorączkowej, która jak smutek, w młodości, jest tylko nieświadomym wykwitem pragnień bez końca. Śmiać się czy płakać, to prawie jedno w tym wieku, gdy z człowieka bucha życie równo łzami jak szyderstwy... O! później, później... to już inaczej i łza zkądinąd idzie i śmiech inaczej się rodzi.
Szliśmy drogą, — niepytając nawet dokąd prowadzi — ja, Adolf, który był gwałtownik wielki, i Julek, co się obawiał wydać, że go już pragnienie paliło, jakby się trochę napił nie w porę.
Co tam szumiało w głowach, a przelewało się w mowie, tego wam nie powtórzę. — Rozmowa dwudziestoletnia jest jak łąka kwiecista, pstra a różnolita, buja na niej i ciemierzyca i fijołek się w niej kryje i łopian i miotlica nad nią powiewa. Było tam tego wszystkiego dosyć...
Wśród najszaleńszych uniesień, gdyśmy szli uliczką pustą, patrzym, domek na ustroniu... Posądziliśmy go, że był gospodą.
Poza miastem już, a miał ochotę udawać mieszczucha. Był z cegły, ale zaufawszy, że kiedyś Wilno go dogoni, nie miał znowu odwagi bardzo się na jego przybycie ustroić; stał sobie skromnie, wyglądał chudo. Miał dwa okna od czoła i drzwi, do których ponad suterenami wiodły zewnątrz przyczepione schodki. Zkąd się tam wzięły dwie brzozy i kilka jodeł z odartemi bokami i pozwieszanemi gałęźmi? nie wiem; ale tej murowance ładnie było wśród zieleni, choć tyle też wdzięku tu było co drzew... bo dalej otaczały ją piaski, wydma, gliniany osyp pagórka, który ją osłaniał i krajobraz ciasny a smutny jak cmentarz.
Domek nie miał nawet nazwiska, zwano go tylko — Murowanką.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.