Myszeis/Pieśń IV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dzieła Krasickiego |
Podtytuł | Myszeis |
Wydawca | U Barbezata |
Data wyd. | 1830 |
Miejsce wyd. | Paryż |
Źródło | skany na Commons |
Indeks stron |
Bodajby świecił szczęśliwy wiek złoty,
Kiedy Astrea mieszkała na ziemi!
Pod słodkiem jarzmem ulubionej cnoty,
Szczerość czyniła wszystkich przyjaznemi;
Nie przykrzyły się ustawne kłopoty,
Ani łudziła chciwość wdzięki swemi.
To które wszystkich nam trosków dodało,
Złoto w wnętrznościach ziemi spoczywało.
Bez tego kruszcu nikt nie był ubogi;
Ani się pysznił bogaty w szkarłacie.
Zasypiał smaczno po pracach bez trwogi,
Strudzony rolnik w miernej swojej chacie:
Nie straszył sędzia winowajców srogi;
Lichwiarz nie kładał pieniędzy w komnacie.
Dla spadków, śmierci nie czekał syn ojca,
Ani rycerzem był płatny zabójca.
Ożywiające już swoje promienie
Zaczął rozpuszczać Febus złotowłosy:
Nową przywdziewa postać przyrodzenie!
Zioła kroplistej pozbywają rosy:
Uspokojonej natury milczenie
Przerywa ptactwo rozlicznemi głosy:
Rozkoszne niegdyś Kruszwicy siedliska,
Straszne wydają teraz widowiska.
Cieszy się Jędza z swej złości zabytków;
Ponad plac bitwy rada się unosi.
Miły jej widok tylu niedobitków;
Nędzarz nie jeden o ratunek prosi:
A syt aż nadto wojennych pożytków,
Jęczeniem smutnem los okropny głosi.
Takie korzyści ma rycerska sztuka:
Ow syna płacze, a ta ojca szuka.
Dochodzą wieści Popiela stolicy,
Jak wiele kotów zginęło w tej walce.
Rozruch po całej zaraz okolicy;
Damy rozjadłe bardziej niż padalce.
Płacz się rozlega zewsząd po Kruszwicy:
Ta włosy targa, a ta gryzie palce.
Ale największy płacz xiężniczki Duchny,
Że zginął Filuś, jej kotek miluchny.
Filuś rozkoszny, miły i przyjemny,
Filuś w pokojach, co ustawnie gościł;
W uciesznych skokach sztuczny i foremny,
Filuś, co nigdy w swem życiu nie pościł.
W oddaniu miłych karesów wzajemny:
Nie jeden amant skrycie mu zazdrościł.
Padł śmierci łupem, przykład kociej cnoty,
Zginęły wdzięki, zginęły pieszczoty!
Łzami rumiane oblewa jagody
Smutna xiężniczka, a przy niéj dwór cały.
Odrzuca wszystkie od siebie wygody;
Brzmią tylko same Filusia pochwały.
Nie jeden amant udatny i młody,
Choć skrycie kontent, na oko zmartwiały:
A dogadzając żałośnej potrzebie,
Wszyscy staranie czynią o pogrzebie.
Idą porządkiem szykowane roty,
Wszyscy w ponurej i smutnej postaci.
Najpierwsze w marszu idą dzikie koty,
Wyborne czoło od innych współbraci:
Sztandar niósł jeden przedziwnej roboty;
Nieboszczykowscy za tem koligaci.
W żałobne flory ich łapki uwite,
Ostre pazury wciągnione i skryte.
Przyjazne za tem nadchodzą orszaki:
Jak który może, boleść cieżką znaczą,
Żałośne głosy wydawają ptaki;
Sinogarlice w parach swoich płaczą:
Swojskich zwierzątek rodzaj wieloraki,
Rozkoszne nawet wiewiórki nie skaczą.
Milczą papugi, niegdyś rezolutne,
Igrać małpeczki zapomniały smutne.
Niesie Minetka obróż cętkowaną,
Hektorek grzebień ze słoniowej kości:
Irys kołderkę złotem haftowaną,
Bebe manelki dziwnej wspaniałości.
Miledy czarkę wewnątrz wyzłacaną,
Z której zwykł jadać, i częstować gości.
Sprzęty szacowne od łapek i szyje,
Już was kochany Filuś nie użyje!
Leżą na złotych marach położone,
Ulubionego faworyta zwłoki.
Po wszystkich stronach kwiaty rozrzucone,
A całun mary okrywa szeroki.
Bujają w puchu członeczki pieszczone,
Dym się z kadzidła wznosi pod obłoki.
Niosą trunienkę, nakształt kolebeczki.
Najukochańsze xiężniczki małpeczki.
Już się do stosu zwłoki znamienite
Zbliżyły; w kiry przybrani rycerze.
Cyfry z posępnych cyprysów uwite:
Mruczysław długie zaczyna pacierze.
Dalej obrządki czyni należyte;
A w drżące łapki, gdy pochodnią bierze,
I stós i Filuś spłonęły pospołu,
Garstka się tylko została popiołu.
Smutne ostatki wybornego kota
Skrzętnie przytomni do kupy zbierają.
A że największych wielbień godna cnota,
Wszyscy Filusia pochwały śpiewają.
Już sporządzona puszka szczerozłota,
W niej resztę drogich popiołów składają.
Gmach zaraz stanął wyborny w strukturze,
A taki napis ryty na marmurze:
«Tu leży Filuś, swej pani kochanie,
«Ten, co w przymiotach przeszedł wszystkie koty.
«Ucieszne jego i miłe igranie,
«Skoki przyjemne, uprzejme pieszczoty,
«Nic nie pomogły smutne narzekanie;
«Zostawił tylko pamięć swojej cnoty.
«Chwalebną, prawda, lecz śmiertelną bliznę
«Poniósł za naród i miłą ojczyznę.»
Płaczcie, tak wielki zaszczyt utracony!
I wspólną waszą ozdobę zwierzątka:
Dziatki młodziuchne, owdowiałe żony,
Płaczcie sieroty teraz niebożątka.
Niewcześnie Filuś ze świata sprzątniony;
Przecięła nagle pasmo życia prządka.
Koło mogiłki, kto tylko przebieży,
Westchnij: tu Filuś najmilejszy leży!
Nieutulona Duchna rzewnie szlocha:
Lecz żal o zemście myślić nie przeszkadza.
Płeć ta, z pozoru choć zdaje się płocha,
Przecież kiedy jej cokolwiek zawadza,
Tak nienawidzi zbytecznie, jak kocha.
Nie zna co miara, we wszystkiem przesadza:
Staje się zdradna, okrutna, lub podła,
Byle, co zechce, do skutku przywiodła.
Przebacz, płci piękna, zbyt śmiałym wyrazom
Nasz obowiązek wam zawsze dogadzać.
Macie nas swoim podległych rozkazom;
Lecz respekt prawdzie nie może przeszkadzać.
Powolność każe przepuszczać urazom:
Chwalić defekta, jest więcej niż zdradzać.
Jeśli was prawda niemiła obchodzi,
Mówcie: że zmyślać poetom się godzi.
Nie dosyć na tem, że gardłem skarani,
Myszego wojska wszystkie niewolniki:
Nie dość, że będąc z ojczyzny wygnani,
Świat żałośnemi napełniają krzyki:
Nieutulona w żalach swoich Pani,
Ustawne ojcu podaje supliki,
Żeby się w zemście powziętej nie lenił,
I cały rodzaj myszy wykorzenił.
Obstaje takim prośbom państwa rada,
Twierdząc, iż płochość sławę królów maże.
Insza myśl jednak w Popielu osiada:
Ci myszy bronią, on je gubić każe.
Gdzie miękkie serce, tam rozum nie nada.
Czegóż płeć piękna kiedy nie dokaże?
Mimo tak wielkie płci naszej zalety,
My rządzim światem, a nami kobiety.