[123]NA ŁODZI
Świat w powodzi srebrnych blasków tonie,
w starym sadzie szumią stare drzewa,
z lip kwitnących i z róż wstają wonie,
w słodkich woniach cały świat omdlewa.
W starym sadzie szumią stare drzewa,
lśnień miesięcznych leje się kaskada...
Lipy pachną i róże... coś śpiewa...
coś serdecznym smutkom odpowiada...
[124]
Lśnień miesięcznych leje się kaskada
na jeziora toń i górskie szczyty...
Lipy pachną i róże... Noc blada
z trwogą wita budzące się świty.
Na jeziora toń i górskie szczyty
jakaś jasność opalowa schodzi.
Ziemia, woda, góry i błękity
w srebrnych blasków kąpią się powodzi.
Jakaś jasność opalowa schodzi
w mgłach porannych cała wysrebrzona,
srebrem kładzie się na mojej łodzi
i z tęsknotą pyta mnie: — Gdzie ona? —
W mgłach porannych cała wysrebrzona,
schodzisz do mnie w tej przedrannej, dobie —
i płyniemy w noc, co w świtach kona
ja i ze mną ty, czy sen o tobie?