Na Canale Grande w Wenecyi
←Gdy słońce zapada... | Na Canale Grande w Wenecyi Z martwej roztoki z cyklu Przypomnienia Władysław Orkan |
Arena w Poli→ |
NA CANALE GRANDE W WENECYI.
Oto się jawi oczom baśń
Z tysiąca jednej nocy...
Dusza opuszcza życia kaźń,
Czarownej zdana mocy...
Słupy ogniste w wodzie drżą —
Na nich, jak na filarach wsparte,
Pałace w mroku cicho śnią,
Umarte...
Po czarnej wodzie, jako grób
Gondola przemknie, jedna — druga —
Tu ówdzie jeno błyśnie dziób,
Lub zalśni srebrna smuga...
Cisza... Zjawieniem cudnych śnień
Zdziwion się wzrok napawa —
Gdy już na wodę, pełną drżeń,
Nowa wyświta zjawa...
Niby księżyca uśmiech-brzask,
Gdy się przez mrok przekrada,
Na czarną wodę, pełna łask
Wypływa Serenada...
Wykwita pieśń, kojąca ból,
Jak kwiat, gdy się rozwija —
Z oddali płynie w cichą noc:
„Santa Lucia!“
Gondole mkną, jak dusze z mąk,
Tchem ku Syreniej łodzi wiane —
I wnet otoczą galer w krąg,
Dzióbami naprzód, zasłuchane...
Na pełnej wodzie, marząc, śniąc,
Śpiewy czarami się wiją —
Dusza zachwyty śle do słońc:
„O sole mio! O sole mio!“
Mandolin dźwięki płyną wszerz —
W pałacach pustych dźwięk oddzwania —
Patrzą się mary z ganków, z wież —
Ktoś okno z kiru odsłania...
Gondoli most się krągły zbił
Wkoło galery, skąd estrador
Wyrzuca pełnią dźwięcznych sił:
„Torreador! Torreador!“
Zwolna się grąży galer w mrok,
I Serenada gaśnie —
Dusza śle w oddal tęskny wzrok,
Czy nowa nie wybrzaśnie...
Domiera pieśń, budząca żal,
Jak kwiat, gdy się zawija —
Jeszcze przywiewa mroczna dal:
„Santa Lucia“...