[98]NA MARGINESIE
1
Dansing, ot, flirtu trochę, trochę obmów w kącie
I westchnienia, skarżące losy: „Ach, to życie!...“
Ono też, krzywdzone wciąż, jak osioł w chomącie,
Turystkom w bezcel — nudą odpłaca sowicie.
2
Dwóch mężów miałaś w życiu 5
I mówisz: „Nie wiem, co to miłość“ —
Majaczysz o rozbiciu,
Wyrzekając na losu zawiłość.
Gdybyś kochała sama,
Życie naraz stałoby się cenne, 10
Jak do Raju zobaczona brama,
Która prowadzi w Gehennę.
3
O cóż chodzi niewieście?...
Gdy jej wszelkim pragnieniom współdzwonisz,
[99]
Będzie cię uwielbiała — 15
Nie minie dni czterdzieście —
Gdy jak głupiec czas z zapałem trwonisz,
Tracisz się dla niej bez mała —
Ona, zużywszy cię wreszcie,
Będzie w innym współdźwięku szukała. 20
4
O sfinksowatość dusz niewieścich,
Jakże głęboka!
Próżność, kaprys, no i pustka w treści —
Gwiezdność dla oka.
Olśniony tajemniczością, 25
Wszystko byś złamał dla Złudy —
W końcu, do syta napojony czczością,
Wracasz, jak pies do budy.
5
Wszystko prawda, co tu powiedziano
O przymiotach niewieścich: iż są złudne — 30
Lecz gdyby je z tej planety zwiano,
Strasznie życie stałoby się nudne.
6
Cokolwiek bądź przenieść by ci padło
Przez niewiastę o zmylonym celu,
[100]
Zagadkową — zważ, mój przyjacielu, 35
Żeś ty sam ją stworzył nieodgadłą.
I co byś słyszał w gospodzie przydrożnej,
Co by-ć w zemście zawodu donieśli oszczerce,
W osądzie swoim bądź nadto ostrożny,
Gdyś w niej dojrzał jedno tylko: serce. 40
7
W miłości:
Wszystko, co powiesz — jest zwiędłe, zdeptane,
Jak przez głupców na drogę wyrzucone kwiaty.
Co pomyślisz — jest z góry wiedziane,
Jak po stokroć przez mędrców odkrywane światy. 45
Wyrazić możesz tylko w jednej niefałszywej nucie
Miłość —: a tą jest proste czucie.
8
O nie poznane wiedzą uczuć niwy!
O trudne drogi miłości!
Znałem dwojga małżonków szczęśliwych — 50
Byli to ludzie zbyt prości.
9
Aby zobaczyć prawdę istną,
Musi serce po żalu owdowieć — —
Najistotniejszą z rozmów
Jest milcząca czworga oczu spowiedź. 55
[101]
Głęboko w studni jak niebo
Toną prawdy uczuć osobiste — —
Najczytelniejsze karty listów
Są te, które pozostały czyste.
10
Młody świat się przed sercem co chwila otwiera — 60
Co moment witają nas odrodzenia bramy —
Bo uważcie: młodość nie umiera —
Młodość sami w sobie zabijamy.
11
Jakiż to powód,
że wśród tej rzeszy ludzi, 65
Od których świat
rozgwarem pustym tętni,
I z których każdy
tak się gdzieś spieszy, trudzi,
Przechodzimy zimni, obojętni — 70
A rozpoznana w tłumie
twarz bliska przyjaciela,
Mimo że, posławszy nam
promień spojrzenia, zachodzi,
Na długo w serce wlewa 75
urok odrodczy wesela
I z ludźmi tęczą nas godzi —?
[102]12
Błąkamy się wśród tłumu,
niby wśród piasku pustyni,
„Coś“ zamierzamy, 80
co się w bezkresy oddala —
Czynimy coś — na pozór —
lub „coś" za nas to czyni,
Znosi nas fala, fala —
W odmęcie 85
pragniemy się skupić, zastanowić,
Stanąć na pewnym brzegu,
odnaleźć się w sobie —
Wciąż opóźniana wola:
by się odrodzić, odnowić — 90
Aż odnawiamy się... w grobie.