Na uczcie z okazyi odsłonięcia pomnika dla Adama Mickiewicza
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Na uczcie, urządzonej w Warszawie w grudniu 1898 roku, dla artysty rzeźbiarza C. Godebskiego z okazyi odsłonięcia pomnika dla Adama Mickiewicza. |
Pochodzenie | Z ciężkich lat (Mowy) |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Po przemowie najprzedniejszego w narodzie człowieka[1]
cóż więcej powiedzieć jeszcze można! Słowa ludzi skromniejszych nie zdołają już niczego nauczyć, ani blasku do wieńca brylantowych myśli dołączyć.
A zresztą, czyż po tem znakomitem zgromadzeniu, czyż po twarzach zebranych mężów spostrzegawcze oko mistrza plastyki, nie dostrzega płonącego w ich sercach uczucia wdzięczności za to wielkie dzieło, które z takiem natchnieniem własną dłonią odrobił?
Z nieba sprowadziłeś nam na ten padół nieustannego płaczu wyniosłą i natchnioną postać poety, z nieba sprowadziłeś tę istotną dla biednego narodu pociechę!
Snać zapisane to było w wyrokach Opatrzności. I stało się, co się stać miało!
O tak! I to zebranie, w którem się tutaj dzisiaj znalazłeś, i ta radość, w której uczestniczysz, i to dzieło, które wykonałeś, wszystko zapewne jeszcze przed niedawnym czasem, było dla ciebie samego niespodziewane. W istocie, stoimy wszyscy wobec niespodzianki, słodkiej i pouczającej, wspaniałej i korzącej.
Jak wszystko, co płynie z niezgłębionych zarządzeń bożych, zdumiewa i porusza, tak i to, co się przy twojej pomocy w ciało przyoblekło, przejmuje nas, a jak sądzę, przejmuje nietylko nas samych.
I wielka stąd płynie wskazówka i dla tych, pod których serca zakrada się robak niewiary, i dla tych, którym krewkość nie pozwala cierpliwiej patrzeć na wypadki, i dla tych innych wreszcie, których zbytnia pewność siebie unosi i oślepia.
I godzi się powiedzieć: Deus mirabilis! To też w uniesieniu radości zawołajcie razem ze mną:
Niech żyje Godebski!