Najnowsze tajemnice Paryża/Część pierwsza/X
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Najnowsze tajemnice Paryża |
Wydawca | Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego |
Data wyd. | 1869 |
Druk | J. Jaworski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Les nouveaux mystères de Paris |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Kiedy te dziwne zdarzenia zaszły za kulisami gwarnego Paryża, innego rodzaju dramat przygotowywał się w domku na brzegach Lafontainu. Stara Magdalena widziała jak coraz więcej zachmurzało się oblicze Jana Deslions. Roztargniony, zajęty, zaledwie odpowiadał na czynione mu pytania. A Ludwika znowu stawała się coraz bledszą, coraz smutniejszą. — Jéj lica niedawno tak świeże zapadły, a w wielkich czarnych oczach błyszczał jakiś blask chorobliwy. Zdawało się że jakieś nieznane cierpienie zwichnęło jej życie, wstrząsnęło zwykłą pogodę jéj duszy. Biedna Ludwika! objaw niespodziewanym, akt rozpaczliwy, miał wkrótce odkryć tajemnicę dotąd ukrywaną.
Co się dotyczy Jana, to dosyć było iść w trop za nim, błąkać się z nim razem po lesie, aby poznać jego namiętne uczucie, bez możności ugaszenia palącego jego piersi ognia. Jan leśniczy, Jan wieśniak, pokochał z całą siłą swéj młodzieńczéj i żywéj natury piękną szlachciankę, pannę Charmeney.
Margrabia Charmeney, mieszkał między Montes i Houdan, w najznaczniejszéj majętności w tych stronach. Markiz był mieszkańcem wsi w całém znaczeniu tego wyrazu: pijąc dobrze, przeceniał niezmiernie swój szlachecki klejnot. Zajęty tylko swą psiarnią, w swych rzadkich korespondencyach używał ortografii, któraby zawstydziła samego Richelieu, owego akademika piszącego Hakademia. Nikt nie pamiętał, aby w zamku widziano margrabiego z książką lub gazetą w ręku. Wiejskie siedziby we Francyi posiadają jeszcze pewną liczbę postaci podobnych margrabiemu, owych wyrodnych potomków świetnych niegdyś rodzin. Szlachectwo tak im przystoi, jak buldogowi skrzydła.
Margrabina złączona węzły małżeńskiemi z bałwanem utytułowanym z powodu stosunków rodzinnych, nie mogła zgodzić się na sposób życia jaki jéj narzucano. Biédna kobiéta, któréj poczucie zostało zdeptane, umarła w 25 roku swego wieku, zabita wstrętem i samotnością pożycia z tym nieznośnym człowiekiem. Umiérając płakała nad swém dziécięciem, które dopiero świat ujrzało.
W takich to warunkach Blanka Charmeney dościgła lat 17 życia, nie widząc nikogo więcéj w zamku prócz szlachty z okolicy, ojcu podobnéj. Gdy miała lat 7 margrabia odesłał ją do klasztoru w Oiseaux, a przed kilku miesiącami skończywszy edukacyą, Blanka wróciła w ojcowskie progi.
Była to piękna, wysmukła i pełna wdzięku panna. Jéj blond włosy, których grzebień nie mógł ujarzmić, opromieniały czoło w tył spadając i stanowiły kontur dla profilu twarzy, który swą czystością rysów przypominał dawny szczep staréj Francyi. Postać dziewicy podobna była do portretów księżny d’Estampes albo Chateauroux, znajdujących się w galeryi wersalskiéj. Z powodu swych wygórowanych przesądów i dumy szlacheckiéj, Blanka nie miała przyjaciół.
Podobnie jak Jan, pędziła po lasach, sama, dumna, marząca.