Narzeczona (Baczyński)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Narzeczona |
Pochodzenie | 1942-1943-1944 z rękopisu autora |
Data wyd. | 1942-1944 |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
NARZECZONA
Ona stojąc w jeziorze ręce obraca do góry
i z nich unoszą się zwolna kwiaty i białe motyle,
kiedy pod kolanami w wodzie mkną ciche chmury
niebo się szybko przetacza. Ona się fali przychyla
i bierze w dłoń otwartą jak w pyszczek różowy kuny
niebieskie łodyżki wody, które się prężą jak struny
i grają cicho i miękko:
w kwiaty nas zamień, panienko.
Więc ręce zwraca wgórę i krople wypryska wysoko,
czyni z nich liście i jabłka, węże i srebrne jaszczury;
zanim opadną znowu jeszcze podobne są głogom,
co kwitną. Potem gdy sfruną — przemkną w nich szybko chmury.
Ona się zwolna zwróci unosząc z sobą odbicie,
nie wiedząc jeszcze czy w sobie, czy w wodnym obrazie prawdziwa.
Patrzy w kryształ powietrza i widzi dalekie życie
raz zapylone trakty, to znowu potoków grzywę.
Nie wie i jeszcze czeka. Wtedy na brzegu w kotlinie
rycerz ogromny przystaje i jabłko wyciąga na dłoni
błękitne jak kropla nieba. Ona ku niemu płynie
powietrze w krąg rozgarniając, co jak pod skrzydłem dzwoni.
Potem[1] ich las zamyka. I tylko drzewa dojrzałe
tak samo stoją w głębinie, jakby najmocniej kochały.
XII. 1942.