Nasi okupanci/Handlarze wzniosłym towarem przy robocie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nasi okupanci |
Wydawca | Bibljoteka Boya |
Data wyd. | 1932 |
Druk | Drukarnia T-wa Polskiej Macierzy Szkolnej |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
HANDLARZE wzniosłym towarem, jak ich nazwał Skiwski, — a ten zna ich dobrze! — są bardzo zaniepokojeni. Czują, że sklepik zagrożony. Nowa ustawa małżeńska, reforma kodeksu karnego... słowem, trochę światła i powietrza, a ich handelek prosperuje tyko w ciemnościach i zaduchu. To też trzeba widzieć jak się dziś krzątają, trzeba ich widzieć przy robocie!
Powstała, jak wiadomo, w Warszawie pierwsza poradnia zapobiegania ciąży — Świadome Macierzyństwo. Znany jest ustrój takich poradni, istniejących od lat w wielu krajach; celem ich — przeciwdziałanie pladze poronień, rabujących zdrowie i życie tylu kobietom. Wobec tego, że paragrafy są tu bezsilne a nawet szkodliwe, jedynie ochrona przed ciążą — tam gdzie ciąża byłaby katastrofą — może być skutecznem lekarstwem.
Otóż, na pierwszą wiadomość o otwarciu poradni powstał krzyk. Interpelacje, artykuły, komunikaty. Ale nie walczą lojalną bronią, nie ufają ani swoim argumentom, ani swojej pozycji moralnej. Biorą się do rzeczy inaczej: robią — jak się to mówi — warjata. Przedstawiają nową poradnię jako stację dla poronień, rozdzierają obłudnie szaty nad szkodliwością tego zabiegu, przytaczają statystyki. I nic nie pomagają tutaj żadne wyjaśnienia: powtarzają uparcie swoje z całą złą wiarą świętoszka.
A teraz, jak wygląda druga strona medalu. Weźmy do ręki numer Gazety Warszawskiej; numer niedawny, z października 1931 r.
Jest tam ogromny stukilkudziesięciowierszowy anons, — anons w tekście: wiadomo co się za to płaci, — reklamujący preparat leczniczy. W samym anonsie nic osobliwego, ot, zwykłe sobie reklama apteczna: środek pomaga oczywiście na wszystko, grypa, angina, malarja, gruźlica, krztusiec, kaszel, bóle głowy, choroby żołądka, wątroby, katar żołądka, płuc i nerek, bóle kości, nerwica serca, dyzenterja i wszelkie inne niedomagania. Słowem, żyć nie umierać. Ale prawdziwy sens tego kosztownego anonsu mieści się dopiero w końcowej specjalnej »uwadze«, która brzmi:
Cel anonsu jest zupełnie jasny; wszystko inne jest dekoracją, chodzi tu poprostu o reklamę środka na... spędzenie płodu. Nawet dawkę oznaczono. Ten system ukrytej negatywnej reklamy jest doskonale znany; szczególnie znajduje zastosowanie w pismach »dobrze myślących«, bogobojnych, które tym sposobem mogą — wedle rosyjskiego przysłowia — »i cnotę zachować i kapitał zebrać«. Obleśna formuła anonsu — owo »niezawodnie powoduje niepożądaną reakcję« — trafia zresztą doskonale w styl naszych świętoszków.
A wiecie, jak się kończy ta propaganda środka na spędzenie płodu, podsuwanego — dla miłego grosza — przez Gazetę Warszawską?
Kończy się tak:
Czynimy niniejszem zadość tej prośbie. I z kolei my prosimy wszystkie pisma o przedrukowanie naszego artykuliku. W interesie społeczeństwa i dla dobra ogółu. Bo może za wiele już tego cynizmu, nawet jak na »handlarzy wzniosłym towarem«?