Nieśmiertelni. Fotografie literatów lwowskich/Kajetan Abgarowicz
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kajetan Abgarowicz |
Pochodzenie | Nieśmiertelni. Fotografie literatów lwowskich |
Data wyd. | 1898 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl |
Indeks stron |
Mimo typowego imienia i nazwiska, nie podobna się w nim dopatrzyć cech ormiańskiego pochodzenia. Niski, okrąglutki, jak kartofelka podolska, pulchny, rumiany szatyn z szlacheckim wąsem, zakręconym ku górze, wygląda jak hreczkosiej z komedyi Przybylskiego. Mówi głośno, szeroko, bezceremonjalnie, silnym akcentem ruskim i samem odezwaniem się przypomina klasyczną atmosferę galicyjskich „dziedziców“ w płóciennych kitlach i słomkowych kapeluszach, ekonomów, okradających „jaśnie pana“ z nadmiaru miłości i arendarzy, kładących podwaliny pod baronowski tytuł swoich wnuków. Sam jest naturalnie „dziedzicem“ i to na Podolu, od reszty zaś ludzi swojego gatunku różni się tem, że prócz powiatowego miasteczka, ma także drugie centrum interesów, mianowicie literackich, we Lwowie. Pojawia się tu — nie licząc sezonu wyścigowego — mniej więcej co kwartału, staje w tradycyjnym szlacheckim hotelu Żorża na placu Maryackim, skupowuje na wielką skalę kawę, cukier, wino, materye na suknie, odwiedza handelki i wreszcie konferuje ze swoim nakładcą, przez którego ręce puszcza w świat prawie co roku jedną powieść pod pseudonimem „Abgara Sołtana“ („Polubowna ugoda“, „Przy myśliwskiem ognisku“, „Panna Siekierczanka“, „Klub nietoperzy“ i inne) wyłącznie na tle szlacheckiego życia. Jest zapalonym nemrodem i znakomitym znawcą koni. Kiedyś próbował dziennikarstwa, ale okrągła jego figurka nie czuła się swobodną przy biurku redakcyjnem, toteż po półrocznem smarzeniu wstępnych artykułów, powrócił do żniw, pędzenia wódki i partyjki z księdzem proboszczem.