Nie odpust, rozpust
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nie odpust, rozpust |
Pochodzenie | Ogród fraszek |
Redaktor | Aleksander Brückner |
Wydawca | Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej |
Data wyd. | 1907 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Święto było. Żem wczora wilją odpościł,
Radbym wczas konie wyprzągł. Aż obaczę kościoł.
Musi tam być i karczma. Tak jednym zawodem,
Ducha z ciałem popasę. Poślę chłopca przodem,
Żeby, nim się ofiara dokończy nabożna, 5
Na stole mnie pieczenia czekała podrożna.
Ledwie, żem się przed ciżbą smentarza docisnął,
Kościoła nie podobna, choćbyś jabłkiem cisnął,
Nie spadłoby na ziemię przed tak[3] gęstym ludem.
Księży ćma, żem się wielkim zapominał cudem. 10
Stanę, przypatrnjąc[4] się, niedaleko szkoły.
Aż bies, nie wszyscy księża, bo żydow na poły.
Dnszkożby[5] dostać ławki w kościele kawałka.
Coż to tu? Rzymski odpust, żydowska gorzałka,
Powie mi jeden dziadek nabożny z żałobą. 15
A dla Boga, pomyślę, zgodziż się to z sobą?