Niech będzie pochwalony!
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Niech będzie pochwalony! |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Szedłem późnym wieczorem pod Wawelu skały.
Cień jego — cień olbrzyma na wiślanych falach
Złożyło krwawe słońce i o cichych żalach
Kazało szeptać drzewom co u brzegu stały:
Harmonją dzwonów gwiazdy kołysane drżały —
I potoczyłem okiem po licach mej ziemi,
A z mej Polski — krok tylko tam! — do niebios Pana —
Słońce u drzwi — w nie oczmi spojrzałem orlemi,
Szepcąc urwane dźwięki duszy tęsknej rana —
Choć łzy w oku zamgliły — nie spuściłem oka;
Bo bym był spalił słońce wtedy oczy memi,
Gdy żar piekieł uderzył w jasne niebios czoło —
Pytając zwątpionego głosami proroka
Niebo, w to co było na ziemi w około? —
O! biada wszelkim światom, gdy rozpaczy szałem
Wstanie część nieśmiertelna, o pomstę zawoła! —
Biada! ziemia się staje piekieł ideałem
I z krzyża spadnie w ramię ciemności anioła!
Niebo mi tylko ciszą, odrzekło grobową
I odbiło się pieśni głosem bolejącej
We mnie — jak w falach Wisły — w prąd wieczny bieżącej.
Wtem dwóch idących ludzi usłyszałem kroki,
Nie ludzi — zwierząt — w dali — śmiali się wzajemnie,
Mówili nienawistną uszom naszym mową!
Rykiem lwa chciałem przekląć — i w Samsona skoki
Czarnej szaty otoczyć ich chmurą godową —
Przyszli — a gdym miał przekląć, mój anioł rzekł ze mnie:
Niech będzie pochwalony! —
Lecz żaden powieki
Nie podniósł i ni jeden nie odrzekł: Na wieki! —