[203]
Niema to, niema to,
Jak humorek niepopsuty,
Kiedy człek pozbędzie się
Żałośliwej w głosie nuty,
Gdy odważnie plunie raz
Na niedole tego świata
I marzeniem wartkiej krwi
Aż na gwiazdy spadłe lata;
Gdy kulami u swych nóg
Niby żongler się zabawia,
Zręcznie skacze poprzez miecz,
Który serce mu zakrwawia;
Gdy w księżyca głupią twarz
Z głupim śmiechem się zagapi;
Wytrząsając kiesę swą
Biedą jutra się nie trapi;
[204]
Gdy weselem, brakiem trosk,
Głębię wszelkiej prawdy mierzy;
Że dwa razy dwa jest pięć,
Jak w aksyjomat święcie wierzy,
A spotkawszy pełną pierś,
Nie do serca tęsknie puka,
Zamiast ckliwych uczuć tam,
Gdy rozkoszy samej szuka;
Kiedy jasną nosi twarz
Zamiast miny kwaśnej, strutej, —
To się zwie, to się zwie
Mieć humorek niepopsuty!
............
Ale topór blask utraca,
Gdy porąbie w lesie drwa,
A mój humor niepopsuty
Tylko parę minut trwa.